numer 26 - marzec-kwiecień 2005

 Walery Woszynin opowiedział nam o obozach medycznych w Rosji

19-20 marca 2005 w Gdyni

<--- Walery (po lewej) z tłumaczem - Januszem (po prawej)    
(część druga po kliknięciu)

      Organizacja Sathya Sai zaprosiła do Polski koordynatora krajów rosyjsko-języcznych Organizacji Sai Walerego Woszynina z Rosji. Walery jest z wykształcenia inżynierem, ukończył Instytut Mechaniki Kosmicznej. Jako miejsce spotkania z nim nasza koordynator - Majka Quoos - obrała Gdynię, ponieważ mieszka tu Janusz Szeluga - wybrany na koordynatora akcji „Sai służba bez granic” z ramienia Organizacji Sathya Sai. Edmund Hulsz zawsze bezinteresownie udostępnia nam ogromne pomieszczenie (130m2) na strychu swojego domu, nazywając je centrum Sai. Mieliśmy tam dogodne warunki do przeprowadzenia tego spotkania, na które przybyło dużo gości ze wszystkich stron Polski (z Warszawy, Łodzi, Częstochowy, Katowic, Sosnowca, Elbląga, z okolic Suwałk, z Gdańska, Sopotu i Gdyni). W spotkaniu wzięła również udział większa część członków Komitetu Koordynacyjnego Organizacji Sai. W sumie było nas 50 osób. Walery rozpoczął swoją wypowiedź od informacji Rity Bruce, autorki książek o Sai, z jej ostatniego interview ze Swamim, na którym zapytała Babę, kiedy nastąpi przemiana na świecie. Swami odpowiedział, że stanie się to w ciągu jednej sekundy. Obecnie zaczyna się okres przemian. Nadchodzący rok 2005 nie ma być łatwy, ma być nawet trudniejszy od poprzedniego. Wiele krajów rozpoczyna akcje humanitarne z okazji 80-tych urodzin Swamiego, które będą obchodzone cały rok począwszy od 23 listopada 2005 do 23 listopada 2006. Walery zorganizował do tej pory 8 międzynarodowych obozów medycznych na wiejskich terenach Rosji, które trwały tydzień i 30 obozów na mniejszą skalę, też na terenie Rosji, zwykle trzydniowych.

    Swoją wypowiedź Walery rozpoczął stwierdzeniem, że jesteśmy bardzo szczęśliwi, ponieważ na ziemi żyje 6 miliardów ludzi, a my mamy szczęście znać Satha Sai i mamy możliwość brać udział w Jego misji. Każdy Purna-awatar przychodząc na ziemię na przestrzeni wieków, miał ze sobą Swoją drużynę. Pierwszy raz w historii Awatar Sai pozwolił, by utworzyć Organizację Jego imienia. Będąc członkami tej Organizacji mamy ten zaszczyt, że jesteśmy członkami Jego drużyny. W roku 1998 po raz pierwszy miała  miejsce światowa konferencja Organizacji Sathya Sai w Prasanthi Nilayam. Swami powiedział wtedy, że niedługo cały świat będzie Organizacją Sathya Sai. Mamy szczęście iść drogą, którą pokazał nam Baba. Możemy być jednością, mimo, że pochodzimy z różnych warstw społecznych, mamy różne zainteresowania, jesteśmy różnych wyznań itp. Organizacja skupia 150 krajów na całym świecie. Kiedy przyjeżdżamy do Prasanthi Nilayam, czujemy się wszyscy jak bracia i siostry. W biologicznych rodzinach zdarzają się kłótnie, ale w rodzinach Sai zwykle to nie występuje. Swami powiedział, że jeszcze za życia tego Awatara (za Jego życia) wszyscy będą jednością i będzie pokój na ziemi. Módlmy się, by Pan dał nam możliwość dożyć do tego czasu. Walery stwierdził, że dużo zależy od nas samych, od naszej działalności. Baba powiedział, że niezależnie czy będziemy coś robić, czy nie, to On Swoją misję wypełni. Jako członkowie Organizacji Sathya Sai jesteśmy obdarzeni przychylnością Swamiego. Na świecie Organizacja istnieje od  40 lat. W krajach rosyjsko-języcznych zarejestrowano Organizację 12-go grudnia 1992 roku. Jest to stosunkowo niedawno i dlatego Rosjanie starają się szybko rozwijać, by nadrobić stracony czas. Przez pierwsze lata odbywały się spotkania członków Organizacji i wszyscy byli pełni entuzjazmu. Energia wprost się z nich wylewała. Początki były bardzo interesujące. Wkrótce jednak zrozumieli, że to nie na entuzjazmie ma polegać praca Organizacji, ale na pracach w grupach. Wkrótce w innych krajach rosyjsko-języcznych poza Rosją zaczęły powstawać centra Sai, m.in. na Ukrainie, Litwie, w Gruzji, Kazachstanie… W lipcu w roku 1992 w Petersburgu, po raz pierwszy w Rosji odbył się kurs pierwszego stopnia Wychowania w Wartościach Ludzkich prowadzony przez nauczycieli z Instytutu ESSE (ang. European Sathya Sai Educare) w Dani. Wykładowcami byli Thornbjörn Meyer i jego „drużyna”. Od tego czasu rozpoczęła się praca planowa. Zaczęto przeprowadzać regularne kółka studyjne. Stopniowo uczestnicy spotkań zaczęli rozumieć o co chodzi w pracy Organizacji i co ona daje. Stopień czwarty kursu WWL odbył się po dziewięciu latach w 2002 roku. Początkowo pierwszy stopień zaczynało 32 osoby. Kolejnego roku stale ich przybywało. Stopnie IVa, IVb, IVc i dalsze, są bardzo ważne dla członków Organizacji. Wszystkie kursy czwartego stopnia są wstępem do dalszej nauki. Walery stwierdził, że jesteśmy na ziemi, by uczyć się na uniwersytecie duchowym. Całe nasze życie to nauka. Pan daje nam lekcje każdego dnia, każdej minuty. Nigdy nie wiemy kiedy nastąpi czas egzaminu. Każda sytuacja, która nas spotyka może być dla nas egzaminem. Poprzez to, że jesteśmy członkami Organizacji, wiemy, że trudności są dla nas lekcjami. Należy być wdzięcznym Bogu za te okoliczności. Przyszliśmy na ziemię nie po to, by odpoczywać, ale pracować. Pracując w grupach zrozumieliśmy to - ciągnął dalej Walery. Praca w grupach Sai w różnych kierunkach i to wszystko co się później dzieje, jest to integralna joga. W Organizacji wyróżnia się trzy kierunki pracy: duchową, nauczania i służebną. Trudno te dziedziny rozdzielić, ponieważ stanowią integralną całość. Trzeba dokładać starań, by można było pracować we wszystkich trzech. Bardzo ważna jest praca z dziećmi - Balwikas. Służenie jest bardzo ważne, ponieważ Swami mówi: „Ręce, które pomagają są świętsze od ust, które się modlą”. Nie wszyscy w grupach i ośrodkach Sai pojęli znaczenie służby. W Rosji na początku w grupach Sai był ogromny entuzjazm, ale później ludzie przestali przychodzić i wynajdowali dużo usprawiedliwień swojej nieobecności. Walery próbował tłumaczyć ludziom co to jest sewa - bezinteresowna służba i tak, w 1998 roku, zorganizował pierwszy obóz medyczny. Stało się to za sprawą dr Upadhayi[1] - hinduskiego okulisty z Londynu. Dr Upadhaya zorganizował już 120 obozów medycznych na całej kuli ziemskiej. Po jednym z takich obozów pojechał do Prasanthi Nilayam i został poproszony na interview. Wówczas Swami powiedział do niego: „trzeba przeprowadzić obóz medyczny w Rosji”. Walery razem z dr Upadhayą zorganizowali go. Pierwszy taki obóz miał miejsce pod Petersburgiem. Rosjanie nie mieli w tej dziedzinie doświadczenia. Na początku delegaci z Organizacji poszli do władz lokalnych prosząc, by wskazały im miejsce, gdzie taki obóz medyczny mógłby się odbywać. Nikt ich nie rozumiał i dziwili się jak można tak pracować bez zapłaty. Znaleźli się jednak ludzie, którzy im pomogli. Wyznaczyli dwa wiejskie regiony do tej pracy. Walery powiedział, że woleli wybrać obszar, w którym dominowały bardziej skomplikowane problemy. W przygotowaniach brał udział lekarz specjalista od chorób płuc z Rosji. Wspólnie opracowali ankietę, z którą przez 3 miesiące chodzili po domach i pomagali ją wypełniać. Brało w tym udział wiele osób. Pytali o problemy zdrowotne, koncentrując się nie tylko na występujących już chorobach ale i na istnieniu ryzyka wystąpienia chorób. Praca z ankietą pochłonęła dużo czasu i energii. Później wszystkie dane zostały wprowadzone do komputera. Każdy chory i zagrożony chorobą otrzymał zaproszenie na badanie w miejscowym ośrodku zdrowia. Miejscowe władze zgodziły się, by lekarze z Organizacji Sathya Sai przyjmowali tam pacjentów. Był to czteropiętrowy budynek. Każdy chory otrzymywał bezpłatne lekarstwa. Dr Upadhaya zebrał wokół siebie zespół 27-miu lekarzy z różnych krajów. W sumie pracująca drużyna liczyła 160 osób. Do każdego lekarza przydzielony był tłumacz, pielęgniarka i personel pomocniczy. Stworzono kartotekę pacjentów. Codziennie ośrodek zdrowia był sprzątany. Działała specjalna apteka. Pracowała ekipa masażystów. Przyjmowali okuliści, a optycy pomagali dobrać okulary. Ekipa kucharzy przyrządzała posiłki dla pracujących. Pierwszy obóz trwał 7 dni i wyglądał zupełnie inaczej niż następne. Drugi zorganizowano w sierpniu 1998 roku. Był to czas ogromnej inflacji, kiedy rubel stracił trzykrotnie na wartości. Wszystkie ceny produktów wzrosły o trzy razy. Obcokrajowcy nie mogli zrozumieć tych nowych realiów. Kiedy na Zachodzie następuje podwyżka o 10% już są protesty, a co dopiero mówić o 300%-ej podwyżce cen towarów. Na szczęście tuż przed tym obozem zostały zakupione leki. Inflacja była strasznym szokiem, zwłaszcza dla ludzi starszych. Ich emerytura wynosiła od 15 do 20 dolarów. Nastąpiła bardzo trudna sytuacja. Ludzie nie wiedzieli co robić, aby w tych warunkach przeżyć. Uczestnicy obozu medycznego swoją miłością starali się pomóc im, aby mogli poradzić sobie z tą trudną sytuacją. W późniejszym okresie sytuacja jeszcze się pogorszyła. Następny obóz zorganizowano na Uralu - 150 km od Jekaterynburga. Były tam kopalnie rudy miedzi i fabryka przerobu miedzi. Fabryka pracowała w 1/3 swoich mocy przerobowych. Połowa kopalń była zamknięta. Zdecydowano się nie przeprowadzać już ankiety, ponieważ większość ludzi choruje - około 80 - 90%, sami wiedzą co im dolega, a miejscowi lekarze także służyli swoją radą. Górnicy opowiadali, że pracowali na głębokości 2 km pod ziemią. W tych warunkach kiedy dostaje się tam kropla wody, wytwarza się kwas siarkowy, który należy natychmiast wydobyć na  powierzchnię, ponieważ jest bardzo szkodliwy. Nie zawsze jest to możliwe. Wynagrodzenie górników było rzędu 30-40 dolarów. Cały rok nie otrzymywali pensji i w czasie trwania obozu płacono im co miesiąc za rok wstecz. W czerwcu 1999 roku otrzymywali zapłatę za czerwiec 1998 rok. Za rok 1997 nie otrzymali żadnej pensji. Mieli szczęście jeśli w rodzinie był emeryt i mogli mieć jakieś pieniądze z jego emerytury. Górnicy nie mogli dojechać do ośrodka zdrowia, ponieważ nie mieli pieniędzy na bilet autobusowy. Jeśli było to możliwe pokonywali odległe trasy pieszo. Były to bardzo trudne lata dla Rosjan. W roku 2000 Walery organizował obóz medyczny w miejscowości Słamce koło Petersburga, która liczy około 30 tysięcy mieszkańców. W miejscowym szpitalu przyjmowali lekarze ale i wyjeżdżali do chorych. Od roku 2000 bardzo wielu chętnych zgłosiło się do pracy na takich obozach, dlatego rozszerzono jego zakres o brygady remontowo - budowlane, które remontowały szpital i przedszkole. Drużyna socjalna zbierała odzież, jedzenie i później je rozdawała. Pomagano staruszkom i inwalidom. Wielką pomocą było piłowanie i narąbanie drewna na całą zimę jako jedynego opału. Jakość budynków była bardzo zła. Przede wszystkim trzeba było remontować dachy. Często osoba schorowana nie naprawiała dachu przez 10 lat. Ekipy sprzątały, myły i naprawiały domy a później je malowano. Dwie lub trzy, osoby naprawiały jeden dom w kilka dni. Niektóre domy wymagały tylko uporządkowania obejścia. Wszystkie potrzebne materiały i sprzęty były zakupione za pieniądze zebrane przez członków Organizacji Sai. W czasie tych obozów przeprowadzano programy dla dzieci i wieczorne koncerty, zwykle w domu kultury. W ciągu dnia wszyscy pracowali, by później wspólnie śpiewać narodowe pieśni. W roku 2002, podczas obozu, do każdego lekarza była długa kolejka, bo wszyscy pacjenci bali się, że nie uda im się zdążyć na tę wizytę. Koncert został zorganizowany w poczekalni, ponieważ nikt nie chciał odejść z kolejki. Wspólna muzyka rozluźniła napięcie oczekiwania i złagodziła ból. Niektóre wsie były bardzo odległe a emeryci nie mieli pieniędzy na bilet autobusowy. Czasem autobus nie kursował codziennie w dane miejsce lub jeździł tylko raz dziennie. Takich ludzi podwożono do ośrodka zdrowia. Na ten obóz przyjechał bardzo ceniony dentysta z Londynu - wielbiciel Sai. Zwykle w Londynie przyjmuje on kilka pacjentów dziennie, natomiast podczas tego obozu przyjmował od 40 do 50. Razem z nim pracowali jeszcze dwaj dentyści z Rosji. Niektórzy pacjenci tego obozu nigdy nie byli u dentysty. Stomatolog z Londynu przywiózł ze sobą wszystkie niezbędne materiały. Wszyscy mieszkańcy miejsca przeprowadzania obozu chcieli dostać się do dentysty. Czekali w długiej kolejce. W tej poczekalni również zrobiono koncert. Niektórzy z pacjentów nie śpiewali 10 lat. Później koncertowanie na korytarzach stało się zwyczajem. Jedna z wolontariuszek była znaną solistką operową. W ciągu całego dnia sprzątała gabinety lekarskie i korytarze. Wszyscy widzieli ją jak się krząta a później wieczorem byli bardzo zaskoczeni, widząc jej profesjonalny występ operowy. Dla niektórych był to szok.

     Początkowo ludzie podchodzili do wolontariuszy obozów medycznych z rezerwą, ponieważ widzieli Murzyna, Hindusa i innych obcokrajowców. Kiedy przyjechaliśmy tu za własne pieniądze - mówi Walery - kupiliśmy leki i okazywaliśmy ludziom wiele miłości - ludzie płakali i mówili, że przybyła do nas armia aniołów, którą wysłał sam Bóg. Mówili, że wszyscy o nich zapomnieli. Często ludzie ci czuli się odrzuceni przez społeczeństwo. Nie mogli uwierzyć, że ktoś z nimi rozmawia, interesuje się ich losem. Zawsze na zakończenie obozu odbywa się koncert, na który przychodzą miejscowe władze, pracujący tam na co dzień lekarze i cała miejscowa społeczność. Nikt nigdy nie mówi nikomu, że pracownicy obozu medycznego są członkami Organizacji Sathya Sai. Walery mówił, że spodziewali się utrudnień ze strony cerkwi, która jest wrogo ustosunkowana do Organizacji i dlatego postanowili nie afiszować się z imieniem Sai. Zwykle na obozach otrzymują jako miejsce swojego zakwaterowania domy dziecka lub internaty. Grupa kucharzy pracuje od piątej rano do drugiej w nocy, ponieważ ludzie tak późno wracają z prac i trzeba podać im posiłek. Wszystkie produkty żywnościowe zakupione są z pieniędzy zebranych przez członków Organizacji między sobą. Nie robią oni żadnych publicznych zbiórek. Zwykle całodzienne wyżywienie kosztuje dwa dolary. Niektórzy członkowie Organizacji np. z Syberii, pokonywali dużą odległość i jechali 6 dni pociągiem, by popracować na obozie trzy dni. Cały rok zbierali na tę podróż pieniądze. Jeśli osoba jest bardzo biedna, wtedy Organizacja wspomaga ten wyjazd. Na każdym obozie urządza się „pokój herbaciany”, gdzie każdy może pójść na przerwę, napić się herbaty, kawy i coś przekąsić np. ciastko lub kanapkę. Na drzwiach wszystkich gabinetów wywieszony jest zawsze grafik prac i wiadomo kiedy jest czas na sprzątanie, wietrzenie, naprawy sprzętu, remonty itp. „Pokój herbaciany” cały czas jest zajęty, ponieważ w czasie przerw każdy może tam odpocząć. Wszystko jest dobrze zorganizowane. Kiedy lekarz ma przerwę na herbatę, wówczas sprząta się i wietrzy gabinet. Duży szpital sprząta zwykle 5 osób.

    Na wieczorne koncerty ludzie przychodzą elegancko ubrani, panie w sukniach wieczorowych a mężczyźni w garniturach. Ludzie dopraszali się, by obcokrajowcy zaśpiewali również swoje narodowe pieśni. Wówczas zaczynają śpiewać bhadżany - mówiąc, że to są właśnie ich piosenki narodowe. Na jednym koncercie pewna pacjentka wyszła na scenę ze łzami w oczach i powiedziała, że wolontariusze to „przedstawiciele nowej ery”. W takim małym miasteczku zmienia się zupełnie atmosfera. Bardzo trudno wyleczyć człowieka w jeden dzień. Pozostaje jednak inny klimat w okolicy, zmienia się cała wieś. Podstawową pracą obozów medycznych jest praca lekarzy. Wszyscy uczestnicy obozu zdają sobie sprawę, że wykonują pracę Swamiego. Wszystko odbywa się według reguł prawa miejscowego. Wszystkie zasady pracy są idealnymi zasadami Organizacji Sai. Praca lekarza polega zwykle na konsultacji. Lekarze wypisują recepty na bezpłatne leki, które później pacjenci otrzymują z urządzonej apteki. Często lekarze z obozu pracowali razem z miejscowym personelem medycznym. Zdarzało się, że delikatnie podpowiadali miejscowym jak i co leczyć. Każdy obóz rozpoczynał się od przeprowadzenia małej konferencji wspólnie z lekarzami wiejskimi z danej miejscowości. Na zakończenie obozu również odbywała się konferencja, gdzie podsumowywano prace. Wszystkie dane z obozu medycznego były później przepisywane do kartotek pacjentów w ich kartach zdrowia. Na wizyty do lekarzy wyznacza się czas i rozdaje numerki z godziną. Im dłużej Walery organizował tego typu obozy, tym więcej wymagań było stawianych pracownikom. W obozach tych pracują tylko członkowie Organizacji Sathya Sai. Jeśli brak jest jakiegoś specjalisty, wówczas jest on zapraszany do współpracy, ale musi mieć rekomendacje lidera grupy lub ośrodka Sathya Sai. W ostatnim obozie pracowało 200 członków Organizacji Sathya Sai. Każdy uczestnik musi podpisać kartę, mówiącą o tym, że będzie przestrzegał reguł panujących na obozie. Na pierwszym obozie było kilka przypadkowych osób, co nie było korzystne. Lepiej jest zatrudnić mniejszą ilość osób, tak by jakość pracy była najlepsza. Zdarzało się, że niektórzy odmawiali wykonania jakiejś czynności, inni mieli problemy psychiczne. Jedna negatywna osoba może zepsuć atmosferę całego obozu. Na pracownikach ciąży duża odpowiedzialność, ponieważ za nimi stoi imię Sathya Sai.

    Wszyscy koordynatorzy regionalni w Rosji (jest ich 6) wypełniają listę członków uwzględniając ich predyspozycje do pracy w obozie medycznym. Rekomendują odpowiednie osoby i zarazem ponoszą za to odpowiedzialność. Chętnych do wzięcia udziału w obozie jest zawsze dużo więcej niż potrzeba. Wszyscy wiedzą, że praca ta jest wyrażeniem swojej miłości do Bhagawana Sathya Sai. Każdy obóz medyczny ma swój odmienny aspekt duchowy. Każdy widzi go z innej perspektywy. Na każdym obozie zdarzają się cuda, niezwykłe doświadczenia… Zwykle obóz trwa tydzień. Żadne praktyki duchowe nie potrafią wznieść tak wysoko, jak udział w obozie, poprzez to, co się tam przeżywa i jakiej miłości się tam doświadcza. Można porównać tydzień pracy na obozie do roku praktyk duchowych w normalnych warunkach. Wiele osób pracuje bardzo ciężko od rana do wieczora. Wykonują oni pracę dla Boga. Nikt nikogo nie musi sprawdzać, sprzątać po nim i pilnować go. Wszyscy twierdzą, że doświadczają uczucia szczęśliwości - anandy. Jeśli ktoś uczestniczy po raz pierwszy w obozie, to czeka, aby ponownie wziąć w nim udział za rok.

    Dr Upadhaya pracował przez 15 lat u Matki Teresy. Zorganizował już 200 obozów medycznych. Jest on bardzo interesującym mówcą. Zna tysiące wspaniałych historii. Jest to niezwykły człowiek. Urodził się w Indiach w miejscowości Bhopal. Była tam kiedyś amerykańska fabryka, w której miała miejsce katastrofa. Zginęło wtedy dużo ludzi. Swami wysłał dr Upadhayę do Shirdi, w Bhopal, które jest położone blisko Bhopal - jego miejsca urodzenia. Kiedy zakończył się pierwszy obóz medyczny w Shirdi, wydarzyła się katastrofa. Każdy widział swoją obecność w pobliżu jako palec boży. Wszyscy z obozu medycznego zaraz pojechali na miejsce katastrofy. Po tej katastrofie miejscowi lekarze natychmiast uciekli z miejsca zniszczeń. Na szczęście lekarze z  Organizacji Sai byli w pobliżu i zdążyli z pomocą. W wyniku obrażeń ludzie ślepli, ale można było ich uratować. Część załogi obozu zajmowała się wyszukiwaniem i kremacją zwłok. Od tego czasu w grudniu każdego roku prowadzi się w tej miejscowości obozy  medyczne.

     Wszyscy z rosyjskiej Organizacji Sai są bardzo zadowoleni mogąc pracować z dr Upadhayą. Oprócz dużych, o międzynarodowej obsadzie obozów prowadzone są również mniejsze obozy trzydniowe. Takich obozów Rosjanie zorganizowali już 200. W Petersburgu były takie obozy w kwietniu i w październiku 2004 roku. Najbliższy obóz tego typu będzie w sierpniu i będzie w nim uczestniczyć 60 osób. Wyjadą w piątek wieczorem i dwa dni zajmie im podróż. Dostaną małe ambulatoria do pracy. W miejscowościach, gdzie były już obozy jest im łatwiej. W nowych, starają się pokonywać trudności z miłością. Przeprowadzają też remonty. Najpierw otrzymują listę potrzeb, zwykle są to prace porządkowe u inwalidów. Jeśli jest to możliwe, podczas małych obozów również organizuje się koncerty. Prowadzone są wykłady. Każdy lekarz z Organizacji Sai może przekazać dużo informacji. Mówi się o profilaktyce, odżywianiu, higienie, zdrowym trybie życia, o kryzysach w chorobie i o wszystkim co jest bardzo ważne. Za władzy radzieckiej takie uświadamianie miało miejsce, teraz jest z tym znacznie gorzej. Na takich wykładach mówi się jeszcze o wierze w Boga, o miłości, wybaczaniu itp. Nikt nie mówi nic o Swamim, jednak Jego nauki są cały czas przekazywane i praktykowane. Kiedy pacjenci słyszą wszystkie te prawdy z ust lekarzy, biorą je bardzo poważnie do serca. Organizacja Sai w Rosji planuje wydać broszurki na tematy poruszane w wykładach. Będą tam rady jak zdrowo żyć. Książeczki te mają być rozdawane bezpłatnie.

     Na obozach małych i dużych pracują następujące podgrupy: medyczna, remontowa, zaopatrzenia i żywości, transportowa i kierownictwo (rejestracja, organizacja czasu pracy itp.). Czasem władze lokalne wypożyczają autobus do przewozu pacjentów. Wówczas Organizacja płaci za benzynę i opłaca kierowcę. Na małym obozie czasem wystarczają trzy samochody. Każdy lekarz pracujący na obozie medycznym musi mieć kopię swojego dyplomu, zaświadczenie o specjalizacji, ponieważ wykonuje bardzo odpowiedzialną pracę z ludźmi chorymi. Na Zachodzie jedna pomyłka lekarza kosztuje go całą karierę zawodową. Na obozach medycznych nie było jeszcze pomyłek. Na ostatnim obozie telefony komórkowe, które po raz pierwszy mieli wszyscy, były dużym ułatwieniem w pracy personelu. Dobra koordynacja jest bardzo ważna w pracy obozu. Każdego dnia rano po śniadaniu jest odprawa. Przeważnie w pracy przestrzega się skrupulatności, aż do przesady, ale to się opłaca, ponieważ jest to duża odpowiedzialność. Po każdym obozie dokonuje się podsumowania i analizuje błędy.

    Obecnie w Rosji urzędnicy bardzo kradną. Nie starcza pieniędzy na opiekę medyczną, dla wojska i na edukację. Małe pensje dostają szczególnie nauczyciele i lekarze. Lekarstwa są bardzo drogie. Do niedawna emeryci mieli ulgi przy kupowaniu leków, lecz je zniesiono. Lekarzy jest bardzo dużo. Często pracują nie w swoich specjalnościach. Na wsiach często nie ma lekarzy. Większość lekarzy nie wierzy w Boga. Niektórzy chodzą do cerkwi. Wykonują swoją pracę, by wyciągnąć od ludzi pieniądze i ulegają upodleniu. Jeśli nie dostaną pieniędzy, to nie wykonają swojej pracy. Zdarzają się jednak lekarze, którzy pracują z całego serca wykonując swoje powołanie. Obozy medyczne są bardzo dobrą szkołą dla wszystkich. Lekarze z Organizacji Sai leczą za darmo i przepisują leki bezpłatne. Zdarza się, że miejscowi lekarze są niezadowoleni, ponieważ odzywa się w nich sumienie, wówczas bywa, że są nastawieni agresywnie, jednak dociera do nich w końcu to, że inni wszystko oddali i teraz pracują charytatywnie. Bardzo ważne jest, by nawiązać z nimi przyjazny kontakt. Dr Upadhaya mówi: „Nie przyjechaliśmy uczyć was, ale uczyć się sami.” Na Zachodzie gabinety lekarskie są bardzo dobrze wyposażone w urządzenia specjalistyczne. Powszechnie panuje wąska specjalizacja. W Rosji na obozach medycznych nie ma tak dobrego wyposażenia, ale za to jest więcej serca. Na obozie bardzo ważne jest, by współpracować a nie podsycać konflikty. Należy delikatnie zwracać uwagę. Zwykle przeprowadza się remonty ośrodków zdrowia lub szpitali, w których w tym czasie przyjmuje się też pacjentów. Nie dość, że lekarze przyjeżdżają leczyć, to jeszcze ośrodek zostaje wyremontowany.

PYTANIA Z SALI DO WALEREGO:

Pytanie: Jak się przedstawia grupa osób, która organizuje obóz?

Odpowiedź: Na pierwszym obozie mówiliśmy, że jesteśmy grupą osób, która chce pomagać charytatywnie. Przed drugim obozem założyliśmy fundację z ramienia Organizacji Sathya Sai o nazwie „Służenie”. Od kiedy istnieje ta fundacja jest mniej kłopotów. Fundacja nie zbiera pieniędzy od ludzi, ale członkowie Organizacji dają drobne datki. Swami powiedział, że tam gdzie są pieniądze, tam Mnie nie ma. Ważną zasadą obozów jest liczenie na swoje własne siły, środki finansowe i zawodowe. Lepiej zrobić coś mniejszego ale lepszej jakości. Ważna jest czystość serc i chęć niesienia pomocy. Wśród członków Organizacji są ludzie bogaci, którzy sponsorują obozy medyczne. Na spotkaniach grup jest wydzielona skarbonka, do której wrzuca się datki przez cały rok na cel obozów medycznych. Pieniądze nie pochodzą od instytucji. Przy opiece Swamiego zawsze jest wystarczająca ilość pieniędzy. Rok wcześniej tworzy się plan dotyczący przyszłego obozu. Z góry wiadomo gdzie się on odbędzie. Cała Rosja liczy 1000 członków Organizacji Sathya Sai. Na finansowanie obozów przyjmuje się też pieniądze od osób zaprzyjaźnionych. Nikt nie prosi o pieniądze, tylko kto chce, ten daje do skarbonki.

Pytanie: Czy mówiąc o swoich akcjach nie mówicie o Swamim, np. wewnątrz Organizacji?

Odpowiedź: Mieliśmy specyficzną sytuację. Wiemy, że w Rosji jest 5 mln. bezdomnych sierot. Koło Petersburga jest dom dziecka, w którym pomagają członkowie Organizacji. Personelowi tego domu są oni dobrze znani. Cerkiew wystąpiła z pismem do tegoż domu dziecka nazywając ich sektą, która się tam zadomowiła. W innym domu małego dziecka przebywają dzieci w wieku od roku do czterech lat. Do tegoż domu poszła pewna wielbicielka Sai z propozycją, że pomoże. Z czasem została zaakceptowana. Później pojawiła się ze swoją koleżanką. Obie wykonywały prace gospodarcze. Po pewnym czasie wszyscy z grupy Sai zaczęli tam chodzić, pracowali w ogrodzie i przy innych czynnościach gospodarczych. Dyrektorka tego domu dziecka jest wyznania ortodoksyjnie prawosławnego. Wszyscy członkowie grupy Sai przeszli etapy pracy od gospodarczych do pracy z dziećmi. Obecnie urządzają teatrzyk kukiełkowy dla dzieci. Czy dyrektorka się zmieniła? Nie. Ona woli po prostu nie wiedzieć. My nie chcemy eksponować imienia Sathya Sai. W innym domu dziecka działaliśmy oficjalnie i nawet mieliśmy w nim zdjęcie Sai Baby. Miejscowy pop oficjalnie ogłosił, że w tym domu dziecka rozprzestrzenia się sekta. Wezwano dyrektorkę a ona opowiedziała, co zrobiliśmy. Pozwolono nam zostać i pomagać. Zimą wszystkie dzieci chorowały. Z Moskwy przywieźliśmy im owoce, warzywa i witaminy. Gdy dzieci zaczęły to dostawać, przestały chorować. Grupa Sai ma opracowany program pracy z dziećmi. Organizujemy dla nich święta. Dyrektorka to wszystko właśnie opowiedziała. Na to pop odpowiedział: „przepraszam, ale ja tego nie wiedziałem, możecie dalej ich gościć”. Na pewno bywają różne sytuacje. W Rosji 90% wielbicieli Sai to członkowie Organizacji Sathya Sai. Obecnie rozpoczyna się praca z więźniami.

Pytanie: Czy na obozach stosuje się medycynę akademicką czy też łączy się medycynę niekonwencjonalną?

Odpowiedź: Pośród lekarzy Rosji są absolwenci kursów reiki, masaży i innych sposobów uzdrawiania. Oficjalnie o tym się nie wspomina. Jeśli ktoś robi masaże staruszkom, to stosuje swoje dodatkowe techniki uzdrawiania. Ci co łączą medycynę konwencjonalną z innymi technikami zazwyczaj mają największą ilość pacjentów. Wśród członków Organizacji są osoby przygotowujące leki wibroniką, które nazywane są homeopatią wibracyjną. W Rosji wibronika jest zabroniona. Lekarz musi uzyskać zezwolenie, by ją praktykować. Dużo osób stosuje homeopatię. Należy liczyć się z ogólnymi przepisami danego regionu. Kuleczki, które są przygotowane metodą wibroniki, cieszą się dużą popularnością. Często pacjenci otrzymując jakiekolwiek lekarstwo, tak wierzą w nie, że następuje proces zdrowienia. Na jednym z obozów medycznych zdarzyło się, że pozostała mała garstka kuleczek, która nie wyczerpywała się.

Pytanie: Jakie są efekty pracy obozów medycznych? Czy podnosi się świadomość mieszkańców?

Odpowiedź: Staramy się podtrzymywać kontakty. W roku 1998 prowadziliśmy pierwszy obóz, podczas którego nawiązaliśmy ciepłe porozumienie z mieszkańcami. Kiedy do nich przyjeżdżamy witają nas bardzo gorąco, jak kogoś z rodziny. Później zrobiliśmy w tym regionie 7 małych obozów. 220 km od Petersburga prowadziliśmy inny obóz medyczny. Przyjęliśmy 820 pacjentów, niestety nie wszystkich, których zamierzaliśmy przyjąć. Witano się z nami jak z krewnymi. Koniecznie chcemy rozdawać broszurki o zdrowym trybie życia. Czasem dla pacjenta jest bardzo ważne, by dostał jakieś lekarstwo. Może to być wibronika. Zdarzało się, że niektórzy ludzie prosili, by mogli pracować razem z nami. Pytali kim jesteśmy. Mówiliśmy im, że naszą podstawą jest wiara w Boga, praktyka duchowa, modlitwa. Zaczynając pracę w domu dziecka gromadzimy się na modlitwie w korytarzu, by nikt nas nie słyszał, ponieważ dzieci mają pootwierane okna. Przed każdą pracą bardzo ważna jest modlitwa.

Pytanie: Czy na obozach medycznych mówicie ludziom o wegetarianizmie?

Odpowiedź: Zwykle lekarze radzą ludziom, by ograniczyli spożywanie mięsa i ryb.

Pytanie: Jak wygląda praca z więźniami?

Odpowiedź: Kiedy pracowaliśmy na drugim obozie medycznym, który odbywał się na Uralu, pewna kobieta pomagająca nam miała męża prokuratora. Mąż ustalił z władzami, że dwa dni spędzimy w poprawczaku dla nieletnich w wieku od 14 do 18 lat. Zostały tam przebadane wszystkie dzieci. W tej placówce jest bardzo trudna sytuacja finansowa. Dzieci źle się odżywiają, budynek jest niekorzystnie usytuowany. Młodzież uczy się zawodów rzemieślniczych. Panuje tam bieda. Brak było nawet pieniędzy na zakup chleba w miejscowej piekarni, a piekarnia nie chciała już wydawać pieczywa na kredyt. Zaczęli więc sami wypiekać chleb. Dzieci przebywające w tym ośrodku po raz pierwszy w życiu spały w pościeli. Zwykle są to dzieci z rodzin patologicznych. W tym domu nie ma możliwości brania narkotyków. Dla tych dzieci lepiej jest być w zakładzie niż w patologicznym domu rodzinnym lub na ulicy. To nie były łatwe dzieci. Być może wyrosną z nich przestępcy. Odbywa się tam praca resocjalizacyjna, ale nie według zasad Organizacji Sathya Sai. Mieliśmy u nich koncerty, rozdawaliśmy książki m.in. biblie. Robiliśmy na drutach swetry, czapki i rękawiczki i wysyłaliśmy im je pocztą. W rosyjskiej Organizacji są tacy ludzie, którzy byli 20 lat w więzieniu, byli szefami mafii i zmienili się, są teraz razem z nami. Głęboko wierzą w Boga.

Po sesji pytań i odpowiedzi pracowaliśmy w kółkach studyjnych rozważając polskie realia przeprowadzania obozów medycznych.

    Podsumowując wnioski z kółek studyjnych Walery powiedział, że nie przyjechał nas uczyć, ale dzielić się z nami swoimi doświadczeniami. W Organizacji Sai chodzi o to, by wspólnie służyć. Indywidualnie również jest to dozwolone. Swami nie bez powodu stworzył Organizację, chcąc byśmy jako członkowie pomagali razem. Razem zawsze jest łatwiej. Zanim podejmiemy się służenia w Organizacji - zapytajmy siebie czemu to służy. Praca służebna w Organizacji służy głównie nam samym, naszemu rozwojowi. Podejmując wyzwanie należy zapytać siebie czy ta działalność rozwinie mnie duchowo czy nie. Jak właściwie zorganizować tę pracę, by ona najwięcej nam dała. Jeśli jakaś służba nie daje nam satysfakcji, to lepiej byśmy jej nie robili. Należy zadawać sobie takie pytania przed i po zakończeniu pracy. Swami mówi nam, że nie powinniśmy pracować razem z innymi organizacjami. Nie znamy ich celu ani struktury, planu działania i programu. Pracujmy samodzielnie, nie współpracujmy z innymi. Ważna jest jakość a nie ilość!!! Wszystko należy robić dla Boga. Jesteśmy armią Boga. Poszukajmy wśród nas określonych osób, które mogą służyć swoimi umiejętnościami na obozach medycznych. W Rosji na obozach wiele pracy mają fryzjerzy. Prawnik może udzielać porad prawnych. Pomagajmy sobie wzajemnie. Zbierajmy ubrania i żywność i pomagajmy sobie nawzajem. W każdej grupie i ośrodku Sai niech praca charytatywna będzie podejmowana regularnie. Taka praca scala i rozwija. Sewa to bezinteresowna pomoc miłością. Taka praca jest potrzebna nam samym. Poczujmy miłość Boga, to, że możemy służyć innym. Zdarzają się nieporozumienia w grupach i ludzie, którzy nie chcą nic robić. Jeśli zaczyna się pracować wspólnie, to łączy i problemy idą na bok. W takich grupach odczuwa się atmosferę miłości. W grupie, w której istnieje jakiś przysłowiowy „zadzior” ludzie niechętnie przychodzą na spotkania. Tam gdzie jest pełno miłości, wszyscy bardzo chętnie przybywają, by się spotykać i często nie mogą doczekać się następnego spotkania. Grupy i ośrodki Sathya Sai to wspólna praca, edukacja i rozwój duchowy.

    Następnie Walery opowiadał nam o strukturze Organizacji Sathya Sai w Rosji i o jej pracy. Mówił też o osobach, które jeszcze poszukują i odwiedzają inne ścieżki. Sytuacje tę porównał do powiedzenia: „niepotrzebna jest świeczka, kiedy wzejdzie słońce”.

Pytanie z sali: Prosimy o opowieści na temat interview.

Odpowiedź Walerego: Ostatnie moje interview miało miejsce w 2001 roku. Zapytaliśmy wówczas Swamiego o prezydenta Putina. Baba odpowiedział, że na ten czas jest to dobry prezydent. Mówił nam, że w Rosji ludzie mają bardzo mało pieniędzy i są bardzo biedni, ale jeszcze gorzej było za Stalina. Swami obiecał nam, że już bardzo szybko nastąpią w Rosji zmiany. Nie wiemy tylko co to znaczy „szybko”. Gdy rzeka wpada do oceanu, na początku ocean nie przyjmuje jej. Żeby mogła wlać się do oceanu musi sama wlać dużo miłości. Niedługo na całym świecie będą zmiany. Ostatnio Rita i Robert Bruce byli na interview u Baby. Rita pytała: „kiedy na świecie będzie pokój?” Swami odpowiedział, że w 2007 roku. Rita drążyła dalej temat: „ale Swami, mnie chodzi o to, kiedy nie będzie żadnych wojen”. Swami ponownie odpowiedział, że w 2007. Rita westchnęła, że tak długo na to czekamy. Swami odpowiedział, że On czeka na to o wiele dłużej. Według proroctw Mahometa w 2013 roku zakończy się proces przemiany ziemi. Po obchodach 80-tych urodzin Swamiego nastąpią poważne zmiany. Nastąpi zmiana świadomości światowej w ciągu paru sekund. Od 2007 do 2013 nastąpią gwałtowne przemiany, a teraz odbywa się proces przygotowawczy. Swami zapewnił, że jeszcze za Jego życia świat się zmieni. Nie wiemy jak będzie to wyglądało. Zmieniajmy sami siebie, by być gotowymi na wszelkie okoliczności. Stale należy być czujnymi i działać w Organizacji Sai. Swami powiedział: „Ja was przygotowałem do tej misji przez tysiące wcieleń”. Niezależnie czy weźmiemy udział w tej misji ona się powiedzie, On ją wypełni. c.d.n. (część druga po kliknięciu)                  

z notatek spisała: Elżbieta Garwacka


powrót do spisu treści numeru 26 - marzec-kwiecień 2005


[1] W ŚM Nr 6/2001 na stronach 20 – 25 przedstawiliśmy tekst pt. Transformacja lekarza, który jest oparty na wystąpieniu dr-a Upadhayi na Interfaith Meeting w dniu 20 czerwca 1998r.              Redakcja

 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.