Fragmenty biograficznej książki „Miłość jest Moją formą”
– tom pierwszy „Adwent 1926-1950”, wydanej przez Sai Towers Publishing w Puttapathi w 2000 roku
R. Padmanaban


Karnam Kamalamma
Przedmowa
Karnam Kamalamma, miała to szczęście, by widzieć Babę, kochać Go i podziwiać, odkąd skończył pięć lat. Przez pewien czas była gospodynią Baby, aż do wybudowania świątyni w Puttaparthi. Ta przedmowa została wygłoszona przez nią w języku telugu.
Padmanaban poprosił mnie o przedmowę do tej
książki, chociaż nie rozumiem, co jest w niej napisane, ponieważ nigdy nie
chodziłam do szkoły. Mam teraz ponad osiemdziesiąt lat! Cóż mogę teraz zrobić? Jednak
zdjęcia w tej książce przemawiają do mnie i przenoszą mnie z powrotem w stare,
dobre czasy.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Swamiego,
miałam około dwunastu lat i właśnie wyszłam za mąż – jako druga żona Karnama
(naczelnika wioski) z Puttaparthi. Nie wiedziałam, że ten mały chłopiec w szortach
i koszuli z krótkimi rękawami okaże się Swamim, Awatarem!
Łzy napływają mi do oczu, gdy myślę o Swamim
z tamtych dni. Po powrocie z Urawakondy przyszedł do naszego domu i powiedział
do mnie: „Kamalamma! Myślisz, że jestem człowiekiem? Nie! Jestem Bogiem.
Jestem Iśwarą! W nadchodzących latach zobaczysz Moją chwałę. Uwierz Mi!”.
Wiele zdarzeń z tamtych dni staje mi żywo
przed oczami:
Po kąpieli jako bardzo młody chłopiec, z
ręcznikiem owiniętym wokół bioder stawiał przed sobą zdjęcie Śirdi Baby i rozbijał
kokosy, które przynieśliśmy na ofiarę. Potem mówił: „Nie jestem duchem.
Jestem Śirdi Babą. Chcę połączyć się z tym chłopcem. Dręczę to ciało na wiele
sposobów, aby w nim zamieszkać”.
Potem materializował kwiaty i owoce, odprawiał
arati, a potem szedł
spać. Budziliśmy Go, dawaliśmy Mu dhoti i koszulę do ubrania i zapraszaliśmy
na kolację. Podawaliśmy Mu kolację na srebrnym talerzu, gdy inni jedli na
liściach. Mieszał wszystkie potrawy i wszystko zjadał. Nie zostawiał resztek!
Później zamieszkał w naszym domu.
W tamtych czasach ludzie przychodzili do
Niego od wczesnego ranka do północy, a On nieustannie udzielał im audiencji.
Słuchał o ich nieszczęściach, materializował wibhuti, uzdrawiał chorych,
rozwiązywał ich problemy lub pocieszał. Pewnego razu zapytałam Go: „Dlaczego
udzielasz audiencji tak wielu ludziom?”. Odpowiedział: „Gdybym tego nie
robił, nawet wrona by do Mnie nie przyleciała. Ale nadejdzie dzień, gdy ludzie
będą przybywać tysiącami. Wtedy zobaczysz Mnie w całej Mojej chwale”. Jakże
prawdziwe okazały się te słowa!
Przybywali wielbiciele, a wielu z nich
zostawało na miesiące, a niektórzy nawet na lata! Każdego dnia przyjeżdżało
dziesięć wozów zaprzężonych w woły, pełnych mężczyzn i kobiet. Subbamma
(pierwsza żona Karnama) i ja gotowałyśmy dla wszystkich, aż do momentu, gdy ze
zmęczenia zasypiałyśmy. Często Swami budził nas późno w nocy i mówił: „Kamalamma,
wielu czeka. Zawołaj ich. Udzielę im audiencji i poślę do domu. W przeciwnym
razie jutro znów będziecie musiały dla nich gotować”. Nikt nie odchodził
bez audiencji i nikt nie odchodził głodny.
Siadaliśmy do obiadu i kolacji razem ze
Swamim. Mieszał wszystkie potrawy – curry, ryż itd. i formował z nich duże
kęsy. Każdy z nas dostawał po jednym. Nigdy niczego nie brakowało. Wszyscy byli
syci i szczęśliwi.
Ach te Jego lile (boskie gry)! Jakie
one były cudowne. Zabierał Subbammę i mnie do Kalpawrikszy (drzewa
spełniającego życzenia) i kazał nam trzymać jego liście. Każdego dnia drzewo
dawało inne owoce, zgodnie z naszym życzeniem. Pewnego dnia córka Navaneethama
Naidu chciała zjeść dosę. Natychmiast Swami zmaterializował stos
gorących i chrupiących dos. Czasami prosił nas, abyśmy przyniosły jakieś
małe naczynie. Stukał w nie, a ono napełniało się amritą (boskim
nektarem)!
A jednak Swami był tak zwyczajny, słodki i
dziecinny. W okamgnieniu robił girlandy z kwiatów jaśminu zerwanych w naszym
ogrodzie. Czasem robił z nich posłanie i spał na nim. Często bawił się z nami w
różne gry. Zawsze wygrywał! Innym razem ciągnął mnie za włosy i droczył się ze
mną. Starszy służący o imieniu Bhimappa przynosił wodę pitną z rzeki
Chitrawathi. Bhimappa ładnie śpiewał i często żartował. Uwielbiał papryczki
chili i zjadał ich co najmniej dziesięć do każdego posiłku. Swami często prosił
go, by śpiewał piosenki, obiecując w zamian papryczki.
Ale Swami był wymagającym nauczycielem, który
nigdy nie przepuszczał okazji, by udzielić lekcji, nawet w chwilach śmiechu i
zabawy. Pewnego dnia podawałam Mu obiad. Był bardzo rozbawiony i poprosił o
dokładkę curry. Z roztargnienia i przez pomyłkę podałam Mu lewą ręką. Uderzył
mnie w tę lewą rękę! Do dziś boli, gdy o tym myślę. Kiedyś powiedział Subbammie
i mnie: „Obie nie będziecie miały dzieci. Ale Ja będę waszym dzieckiem. Nie
będziecie miały już kolejnych narodzin”.
Teraz, mimo że codziennie przychodzi do Niego
tak wielu ludzi, On wciąż o mnie pamięta. Od czasu do czasu pyta o moje samopoczucie
i przysyła mi sari na każde święto.
Swami powiedział kiedyś: „Ty, Subbamma i Ja powinniśmy zrobić sobie wspólne zdjęcie”. Ale wtedy nikt nie miał aparatu fotograficznego. W jakiś sposób zdjęcie nie zostało zrobione również później. Kto może pojąć myśli Swamiego – prawdziwego Władcy wszystkich światów?
To, co uczynił dla Puttaparthi, i co czyni w sercach milionów ludzi kierując się Swoją bezgraniczną miłością, jest wystarczającym dowodem Jego boskości. Miałam szczęście być świadkiem tych cudów.

Subbamma
Posłuchajcie mojej rady: Kochajcie Go za to, Kim jest; miejcie wiarę, a On was ocali. Niech ta książka pomoże wam zanurzyć się w Sai Tattwie – Zasadzie Sai.
– Karnam Kamalamma

Dr R.S. Padmanabhan
Wprowadzenie do tomu „Adwent (1926-1950)” Dr R.S. Padmanabhan po raz pierwszy spotkał Sathya Sai Babę, gdy miał 21 lat, a Baba 18. Ten uznany dentysta, jest członkiem zarządu Organizacji Służebnej Śri Sathya Sai i pomaga Babie w odbieraniu listów od wielbicieli podczas darszanu w Brindawan, w Bangalore.
Z wielką radością piszę kilka refleksji z okazji wydania tego biograficznego tomu o wielkim Nauczycielu Świata, Śri Sathya Sai Babie, autorstwa mojego dobrego przyjaciela, R. Padmanabana. Ten tom nie opisuje ponownie wczesnej biografii Baby. Z pewnością wzbogaca ją o wiele niezwykłych, wiarygodnych relacji naocznych świadków. Należą do nich świadectwa dawnych kolegów szkolnych – niektórzy z nich mieszkają w rejonach niedostępnych dla pojazdów – którzy, jak mnie poinformowano, wspominali chłopca Sathyanarayanę ze łzami w oczach. Cudowne, unikalne fotografie (większość z nich nigdy wcześniej nie oglądana, poza garstką szczęśliwców) wizualnie wspierają pełne pasji relacje legendarnego profesora N. Kasturiego w „Sathyam Śiwam Sundaram”. Fotografie i tekst dotyczące pierwszych lat życia Baby, które jak Sam powiedział, były okresem lil (boskiej zabawy), wymagały rozległych podróży do domów wielu wielbicieli, mieszkających w odległych zakątkach południowych Indii. Podjęto ogromny wysiłek, aby opisać jak najwięcej z tych boskich lil z wczesnego życia Bhagawana Baby.
Zdobycie fotografii Baby z wczesnych lat nastręczało badaczowi mnóstwo trudności. Ludziom w tamtym czasie brakowało odpowiedniego sprzętu fotograficznego, a większość zdjęć wykonywali amatorzy prostymi aparatami skrzynkowymi. Ponieważ wtedy nie było oświetlenia wewnątrz domów, fotografie robiono na zewnątrz. Ponadto ekstremalne warunki klimatyczne południowych Indii zniszczyły wiele negatywów, którym udało się przetrwać. Co więcej, Baba był nieco onieśmielony przy robieniu zdjęć. Ci wielbiciele, którzy mieli zaszczyt posiadać te rzadkie zdjęcia, prowadzili skromne życie, a odnalezienie tych ludzi na przestrzeni pokoleń, było jak wędrówka w labiryncie. Cyfrowe poprawianie zniszczonych fotografii było kolejnym aktem miłości i oddania.
Pierwszy tom nosi tytuł „Adwent” i obejmuje okres od Jego narodzin w 1926 roku do roku 1950, kiedy to zainaugurowano Jego aszram – Prasanthi Nilayam. Tom ten celebruje przyjście na świat Wielkiej Duszy; upamiętnia nadejście nowego sposobu pojmowania miłości i przejawiania jej w życiu; świętuje rozpoczęcie świętej misji na tej planecie – misji, której symbolem stał się aszram Baby, Prasanthi Nilayam. „Adwent” śledzi wczesne lata Sai Baby – kiedy nie głosił jeszcze przesłania miłości, lecz dawał ludziom możliwość doświadczania Jego pełnych miłości „zabaw” lub „boskich gier”. Samo Jego życie było przesłaniem – żywym przykładem miłości, która obficie obdarzała innych błogosławieństwem.
Tom „Adwent” jest wyjątkowy pod wieloma względami. Przedstawia imponujący zbiór naocznych świadków. Daje to nie tylko korzyść z użycia materiałów źródłowych, ale także przywołuje również przed oczy umysłu rzeczywiste wydarzenia takimi, jakimi były – dla niektórych z nas wywołując wspomnienia tamtych dawnych, błogosławionych dni. Historia mówi sama za siebie, bez ingerencji komentarza narratora. Dzięki temu tekst jest bardziej wiarygodny i autentyczny. Natychmiast stajemy w obliczu serii wydarzeń, które rzeczywiście miały miejsce – faktów starannie oddzielonych od sieci legend i mitów, które już zaczęły się wokół nich tworzyć. Co więcej, próba, by tak rzec, „zagięcia” czasu w narracji pozbawia wydarzenia chłodu odległej przeszłości, a jednocześnie budzi zachwyt swoją tajemniczością.
Fotografie w tej książce przenoszą nas natychmiast w tamte czasy i widzimy Babę dorastającego na naszych oczach. Oczywiście, jest to bardziej wzrost Jego chwały. Oglądamy również zdjęcia osób, o których czytamy w tekście, i one również ożywają. Razem tworzą „odczuwalne doświadczenie” i głęboko w sobie wiemy, że wszystko to jest prawdą.
Książka ukazuje również wyjątkową więź, jaką Baba miał z pierwszymi wielbicielami. Mieszkał z nimi, śpiewał z nimi, bawił się z nimi. Żyli wystarczająco długo, by zobaczyć, jak Jego wizja się spełnia. Doświadczyli, jak On celebruje życie – jako wyraz miłości. Byli świadkami tego, jak Boskość objawia się poprzez człowieczeństwo. Nawet dzisiaj ci pierwsi wielbiciele pamiętają swoje doświadczenia tak, jakby miały miejsce wczoraj.
Mam ochotę podzielić się z wami moim szczęściem przynależności do tej wybranej grupy „starych” wielbicieli. Mówię to nie z pychą, ale z radością głoszenia Jego chwały i z wdzięcznością za zmianę, jaką wniósł w moje życie. W 1944 roku mój wuj, Seshagiri Rao, moja kuzynka Sundaramma i inna krewna, Savithramma, zainteresowali się misją Baby obejmującą działalność duchową, edukacyjną i służebną. Później jako oddani wielbiciele, spędzili z Nim swoje życie. W tamtych czasach Baba często przyjeżdżał do Bangalore i uważał to miejsce za swój drugi dom.
Właśnie ukończyłem studia dentystyczne i na początku 1944 roku rozpocząłem praktykę. Na prośbę Sundarammy odwiedziłem w niedzielny poranek spotkanie bhadżanowe Baby, które odbyło się w pierwszym tygodniu grudnia, w domu pewnego wielbiciela w Chamrajpet. Chociaż poszedłem tam raczej niechętnie, ku mojemu zaskoczeniu zostałem zaproszony na audiencję.
Do dziś czuję dreszcz, gdy wspominam to wydarzenie. W pokoju doświadczyłem boskiej obecności Baby. Mówił do mnie łagodnym i pełnym miłości głosem, opowiedział o moim życiu i przyszłości, zapewniając mnie, że zawsze będzie ze mną i będzie mnie prowadził. Zmaterializował wibhuti, podał mi je i nałożył na moje czoło. Byłem oszołomiony i zaniemówiłem. Po prostu odrzuciłem swoje ego i wszelkie wątpliwości i wykonałem padanamaskar (pokłon do Jego stóp). Następnie powiedział mi, że ożenię się w lutym 1945 roku. Był to dla mnie szok i niezbyt radosna wiadomość, ponieważ dopiero rozpocząłem praktykę i nie byłem jeszcze samodzielny finansowo. Miałem zaledwie 21 lat. Błagałem, że nie mogę zgodzić się na małżeństwo, ponieważ moja praktyka nie jest ustabilizowana. On po prostu powiedział, że tak się stanie, czy mi się to podoba, czy nie, i że się wszystkim zajmie. I rzeczywiście to uczynił i czyni to do dziś. Kamala, która miała zostać moją żoną, również miała audiencję w grudniu 1944 roku. Powiedziano jej, że wkrótce poślubi dentystę – pomimo jej protestów, ponieważ miała wtedy zaledwie 15 lat. Pobraliśmy się 15 lutego 1945 roku i od tego dnia jesteśmy pod Jego opieką.
Przez ostatnie pięć dekad, Baba otaczał moją rodzinę i mnie tak troskliwą opieką, że opisanie wszystkich naszych doświadczeń wypełniłoby całe tomy. Nie znajduję słów, by wyrazić moją wdzięczność Babie za wszystko, co uczynił dla naszej rodziny. Moja żona i ja byliśmy niezwykle uprzywilejowani, mogąc Mu służyć przez te wszystkie lata. Nic nie dało nam większej radości.
Ale dla tych, którym czas odmówił darszanu pięknego Awatara w Jego młodych latach, cóż może być świętszego i piękniejszego, niż zachować w sercu obrazy i biograficzne skarby, które oferuje to pionierskie dzieło? Ponadto pozwólcie, aby radość, która się z tego rodzi, rozkwitła w was jako dobre myśli i praktyka nauk Baby. To właśnie ucieszy Babę. To uczyni wasze życie Jego przesłaniem.
Niech to pełne czci dzieło służy jako latarnia oświetlająca ścieżkę prowadzącą do boskiej uczty dla tych wszystkich dusz spragnionych i głodnych duchowej radości.
– dr R. S. Padmanabhan
Pierwsze dwadzieścia pięć lat życia Bhagawana Śri Sathya Sai Baby
Życie młodego Baby pełne cudów i niezaprzeczalnej chwały, było w najwyższym stopniu boskie, a jednocześnie ludzkie. Przez cały ten czas obecny był uśpiony nurt niezwykłej misji – czegoś, co w następnych latach znalazło swoje wyraźne urzeczywistnienie.

Sathya Sai stoi na stopniu samochodu, z lewej i prawej starsze siostry Swamiego, obok starszy brat trzyma młodszego brata.
Podróż od dzieciństwa jako Sathyam do wczesnej dorosłości jako Bhagawan Śri Sathya Sai Baba była zarówno inspirująca, jak i pełna duchowej głębi. Jako mały chłopiec biegał po zaułkach Puttaparthi i był bohaterem dla swoich rówieśników. Jego czyny pełne współczucia, przedwczesna dojrzałość i szlachetna religijna postawa wyróżniały Go spośród innych, a jednocześnie sprawiały, że wszyscy Go akceptowali. W szkole był normalnym uczniem, ale jego niezwykłe zdolności parapsychiczne niejednokrotnie wpędzały go w kłopoty. Często był obiektem żartów kolegów z klasy. Nie był tak otwarty jak większość jego przyjaciół, raczej zamknięty w sobie. Jego zamiłowanie do modlitwy, rytuałów i muzyki sprawiało czasem, że inni uważali go za zbyt delikatnego i nie pasującego do nich. Ale młody chłopiec miał też niezwykły dar – potrafił przyciągać do siebie ludzi. Stało się to bardziej widoczne, gdy okazało się, że ma talent poetycki. Jego utwory i występy teatralne zdobywały uznanie nawet starszych.
