Boskie wspomnienia o Sai – jedyny cel mojego życia
Srinath Nair – Australia

Srinath Nair jest specjalistą ds. finansów i pracuje w Sydney w Australii. Obecnie jest przewodniczącym regionu Organizacji Sai w Nowej Południowej Walii w Australii. Wcześniej pełnił funkcję koordynatora ds. edukacji i nauczyciela Wychowania w Wartościach Ludzkich. Dołączył do Organizacji Sai w 2012 roku. Chociaż nigdy nie widział Swamiego fizycznie, czuje z Nim silną wewnętrzną więź.
Pochodzę z Kerali w Indiach, ale dorastałem
w Hajdarabadzie. Chociaż mój ojciec był zagorzałym wyznawcą Pana Ajjappa
(hinduskiego bóstwa), byłem zafascynowany i przyciągany przez formę Wisznu –
Pana Wenkateszwarę, w znanym miejscu pielgrzymek Tirupati w Indiach. Dlatego po
przeprowadzce do Sydney w 2004 roku, szukałem aż znalazłem świątynię Wenkateszwary
w Helensburgh. Stała się ona dla mnie „australijskim Tirupati”. Chociaż
spędziłem większość swojego życia w Hajdarabadzie, nie wiedziałem zbyt wiele o
Swamim.
Etap ignorancji
Ożeniłem się z kobietą, której rodzina była oddana Sai. Miałem niewielki kontakt z Jego naukami, ale tak naprawdę nie rozumiałem, o co Mu chodzi. Na przykład, wkrótce po zaręczynach, moja narzeczona (która wtedy była w Indiach) zadzwoniła do mnie podekscytowana. Powiedziała mi z wielką radością, że Swami „przyjął” naszą kartkę ślubną podaną przez jej brata, który był w Puttaparthi na obozie medycznym. Swami podobno zatrzymał samochód i wysłał wolontariusza z Sewa Dal, by odebrał kartkę ślubną od mojego przyszłego szwagra. Swami otworzył ją i przeczytał, zanim ruszył dalej. Nie rozumiałem jej podekscytowania. Mój umysł pytał: „No i co z tego?”.Rodzina mojej żony ofiarowała Arati przed zdjęciem Swamiego podczas naszego ślubu. Siedziałem nieświadomy tego, co się dzieje. Później, gdy moja żona przyjechała do Sydney, przywiozła zdjęcie Swamiego i postawiła je na domowym ołtarzu. Byłem w szoku, ponieważ miałem wspaniałe zdjęcie Pana Wenkateszwary, a teraz obok niego postawiła zdjęcie jakiegoś mężczyzny! Ale pomyślałem wtedy: to jej wiara i muszę ją uszanować.
W 2011 roku otrzymaliśmy wiadomość, że Swami opuścił ciało. Moja żona i jej rodzina byli zdruzgotani tą wiadomością. Nadal zastanawiało mnie ich ogromne oddanie i przywiązanie do Swamiego.
Etap poszukiwań
Mój związek z Bogiem – Panem Wenkateszwarą – opierał się głównie na modlitwie i proszeniu o różne rzeczy, które w większości otrzymywałem. Ale za każdym razem, mimo spełnionych próśb, czułem się niespełniony i pusty i znów szukałem czegoś innego. Pomimo spełnienia wszystkich moich życzeń, nie czułem się zadowolony. Nic nie dawało mi trwałego szczęścia i wracałem do punktu wyjścia. I tak działo się w moim życiu.Potem nadszedł etap refleksji i zacząłem zadawać sobie pytania. Co tak naprawdę mnie uszczęśliwia? Co może mnie uchronić przed tym nieustannym uczuciem pustki i ciągłym szukaniem czegoś nowego?
Wtedy modliłem się i ponownie prosiłem Boga o „coś”. Ale tym razem była to inna modlitwa: „Panie, daj mi to „coś”, poza czym nie ma już nic więcej do szukania”. Wierzę, że to był punkt zwrotny w moim życiu, a mój Pan dał mi to, poza czym nie było już więcej szukania – Swamiego! Patrząc na to dzisiaj, czuję, że idealnie pasuje to do dwóch cytatów Swamiego.
„Daję ci to, czego pragniesz, abyś pewnego dnia zapragnął tego, po co przyszedłem, by ci dać”.
„Szukaj tego, czego już nigdy więcej nie będziesz musiał szukać. Szukaj Mnie i tylko Mnie. Prawdziwe szczęście to zjednoczenie z Bogiem”.
Moc czytania opowieści o Swamim
Pozwólcie, że opowiem, jak poznałem Swamiego. W 2012 roku moi teściowie przyjechali do Sydney na wakacje i przywieźli kilka książek. Pewnego dnia, gdy wyjeżdżałem do pracy, mój teść zapytał mnie, czy chciałbym przeczytać którąś z jego książek. Aby go zadowolić, powiedziałem: „Dobrze, daj mi. Poczytam w pociągu”.Dał mi specjalne wydanie magazynu India Today zatytułowane „Boska łaska”, w całości poświęcone Swamiemu. Po przeczytaniu go przez jakiś czas czułem coś wyjątkowego. Później pożyczyłem od teścia inną książkę – Katolicki ksiądz spotyka Sai Babę (A Catholic Priest Meets Sai Baba). Ponownie, była to pouczająca i inspirująca lektura.
Kiedy zabierałem teściów do pobliskich świątyń, znalazłem Centrum Sai Baby zaledwie 500 metrów od mojego domu! Zabrałem ich tam i wkrótce stało się to cotygodniowym zwyczajem. Zafascynowały mnie piękne bhadżany. Czułem również, że ludzie w Centrum byli szczerzy i wyjątkowi – zupełnie różni od innych.
Po pewnym czasie moi teściowie wrócili do Indii, ale my nadal chodziliśmy do Centrum Sai. W niektóre dni, kiedy moja żona była chora, chodziłem nawet tam sam.
Spotkanie z Boskością
Wczesnym rankiem, 13 czerwca 2012 roku, Swami po raz pierwszy pojawił się w moim śnie. Był to wyraźny, realistyczny sen, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Sen składał się z czterech części.Część 1: Byłem w Puttaparthi z plecakiem. Zobaczyłem Swamiego ze starszą kobietą. Zapytała mnie, dlaczego przyjechałem. Odpowiedziałem, że jestem tu, aby pracować dla kogoś. Swami skinął głową, jakby wiedział, o co chodzi. Jego spojrzenie było surowe, ale w sercu czułem, że troszczy się o mnie.
Część 2: Wszedłem do ogromnej sali, gdzie Swami podszedł do mnie i zapytał: „Czy powiedziałem, że coś ci dam?”. Odpowiedziałem: „Nie, Swami”. Odpowiedział: „Dobrze, dam ci” i odszedł.
Część 3: Zobaczyłem duży kosz lub pojemnik. Swami i inni stali wokół niego i obserwowali mnie. Włożyłem rękę do plecaka i znalazłem zgniłe owoce. Swami spojrzał na mnie, jakby pytał, co zamierzam z nimi zrobić. Włożyłem zgniłe owoce do kosza. Swami i inni skinęli głowami z aprobatą, potwierdzając słuszność tego, co robiłem. (Moje późniejsze doświadczenia uświadomiły mi, że zgniłe owoce symbolizowały wasany, czyli uwarunkowania i skłonności z poprzednich wcieleń.)
Część 4: Swami siedział na murku, a ja rozmawiałem z Nim. Na koniec wykonałem padanamaskar (kłaniając się do Jego stóp). Podczas wykonywania padanamaskaru słyszałem, jak ludzie mówili, że chociaż byłem tam po raz pierwszy, wiedziałem, co robić!
Obudziłem się, była 4 rano. Nie mogłem uwierzyć w to, co właśnie się wydarzyło. W półśnie powiedziałem do Swamiego: „Ludzie mówią, że jeśli pojawiasz się w czyimś śnie, to tylko z Twojej woli. Teraz potrzebuję dowodu, że to rzeczywiście Ty byłeś w moim śnie. Może zapach byłby dobrym dowodem”. Gdy tylko to powiedziałem, zasnąłem ponownie, a gdy się obudziłem, czułem wokół siebie zapach tysięcy kwiatów! Wtedy powiedziałem: „Och, Swami, Ty naprawdę przyszedłeś do mnie!”.
Cud Sai
Swami mówi: „Zrób tylko jeden krok w moją stronę, Ja zrobię sto kroków w twoją. Uroń jedną łzę, a Ja otrę ich sto z twoich oczu”. Moja chęć czytania i poznawania Go była właśnie tym jednym krokiem w Jego stronę. Od tamtej pory każdy dzień był cudem. Swami zrobił nie sto, ale tysiące kroków w moją stronę.Jeśli zapytasz mnie, jaki był największy cud Sai w moim życiu, powiem bez wahania, że jest to wewnętrzna transformacja, którą we mnie dokonał. Swami mówi: „Kiedy powiedziałeś Mi »tak«, zrezygnowałeś z prawa, aby być jak wszyscy inni. Od tej pory będziesz miał doświadczenia, które pomogą ci się oczyścić”.
Tak właśnie działa Swami i w ten sposób przekształca ludzkie serca.
Nie wiem, jakie dobre uczynki z poprzednich wcieleń doprowadziły mnie do Niego. Doświadczam Jego Miłości przez cały czas, nigdy nie jestem sam. Zawsze rozmawiam z Nim, a On odpowiada w Swój niepowtarzalny sposób. Stał się moim prawdziwym Przyjacielem, Przewodnikiem, Guru, Bogiem – wszystkim. W rzeczywistości stał się jedynym celem i sensem mojego życia.
źródło: Sathya Sai Eternal
Companion (Wieczny Towarzysz) tom 2, wyd. 7
– tłum. E.GG.
Dopóki nie dotrzemy na stację kolejową, musimy wynająć tragarza albo wóz konny, rikszę lub taksówkę, aby przewieźć nasz bagaż. W przypadku braku któregokolwiek z tych środków transportu, musimy nieść bagaż na głowie. Gdy jednak dotrzemy na stację i wsiądziemy do pociągu, pociąg zabierze nas wraz z bagażem. Tylko głupi człowiek będzie trzymał bagaż na głowie, nawet po wejściu do pociągu. Zgodnie z tą analogią, gdy już oddałeś się Bogu, ofiaruj Mu wszystko, bez zastrzeżeń i bezwarunkowo. Wtedy Bóg zatroszczy się o wszystko. On zdecyduje, kiedy, co i jak należy zrobić.