Samathwam Jogam Uchjathe

(równość jest najwyższą formą jogi)

K.S.S. Raghavan


  Bhagawan Baba jest znany na całym świecie jako Boskie Wcielenie promieniujące uniwersalną miłością i współczuciem dla całej ludzkości, bez względu na jakiekolwiek różnice. „Samathwam Jogam Uchjathe”, mówi Bhagawadgita. Traktowanie wszystkich jednakowo jest znakiem rozpoznawczym jogi.
  Był czas, kiedy ludzie mieli wątpliwości oparte na pogłoskach na temat Bhagawana. W latach pięćdziesiątych i na początku lat sześćdziesiątych opisywano Babę jako osobę faworyzującą ludzi zamożnych i o wysokiej pozycji społecznej. Jednak On, jako Jogeswara, pan wszystkich joginów, nie czyni żadnych rozróżnień.
   Jako osoba, która miała wielkie szczęście nawiązać bezpośredni kontakt z Bhagawanem w 1957 roku, chciałbym opowiedzieć o moich osobistych doświadczeniach z Bhagawanem – w wydarzeniu, które w przekonywujący sposób obala krążące wśród ludzi przekonanie o rzekomej przychylności Baby wobec osób pochodzących z wyższych warstw społecznych. W tamtych czasach Bhagawan, na prośbę wielbicieli, pozwalał odprawiać padapudżę (czczenie Jego świętych stóp) w tradycyjny, ceremonialny sposób. W 1958 roku, podczas mojej wizyty w Parthi, zauważyłem grupę osób z promiennymi twarzami wychodzących z pokoju we wschodnim skrzydle Prasanthi Nilayam (pokój interview znajduje się w zachodnim skrzydle). Kiedy zapytałem, co robili w tym pokoju, wyjaśnili, że odprawiali padapudżę dla Baby. Zapytałem pana Kasturiego o procedurę odprawiania padapudży. Był na tyle uprzejmy, że wyjaśnił, iż muszę osobiście poprosić Swamiego i jeśli On pozwoli, będę mógł także odprawić padapudżę.
  Zupełnie nieświadomy przygotowań koniecznych do takiej pudży, poprosiłem Bhagawana, gdy wezwał mnie na audiencję, aby pozwolił mi odprawić padapudżę. Chętnie udzielił pozwolenia i powiedział, że mogę odprawić pudżę następnego dnia, ponieważ przypadał wtedy czwartek. Nie wiedziałem nic o szczegółach dotyczących rzeczy, które należy przygotować jako ofiarę do padapudży. Skonsultowałem się z panem Kasturim. Powiedział: „Musisz przynieść jakieś ofiary, takie jak owoce, kwiaty, kurkumę itp.”, ale nie rozwinął tematu.
   W tamtych czasach w Puttaparthi nie było sklepów, poza małym sklepikiem spożywczym prowadzonym przez starszą panią, która miała jedynie ograniczony asortyment. Wieczorem przed bhadżanami chodziliśmy do domów w wiosce, aby zbierać kwiaty jaśminu i zrobić z nich girlandę, którą ofiarowalibyśmy Bhagawanowi. W tamtych czasach Bhagawan przyjmował girlandy tylko od Sai Gity (Swojego słoniątka) oraz od kobiet. Zwykle siadał w fotelu na werandzie w pobliżu pokoju interview i przyjmował ofiarowane Mu kwiaty, najpierw od słonia, a potem od kobiet. Tego dnia poszedłem do domów w wiosce w poszukiwaniu kwiatów, ale musiałem wrócić rozczarowany, ponieważ nikt nie miał żadnych kwiatów na sprzedaż. (Później dowiedziałem się, że wszystkie kwiaty zostały wcześniej kupione przez inne osoby.) Kobieta prowadząca mały sklepik spożywczy okazała mi wiele współczucia i zaoferowała kwiaty, które kupowała codziennie, a także dała mi inne rzeczy, które miała w swoim sklepie, takie jak niewielką ilość suszonych owoców, kurkumę i kawałek nowego materiału, na którym Bhagawan miał położyć Swoje Lotosowe Stopy, gdy będziemy odprawiać pudżę. Miała bardzo małą ilość suszonych owoców, które wziąłem, a wszystkie pozostałe rzeczy, które również mi dała, zmieściły się na jednej tacy. Powiedziała mi, że zazwyczaj osoby odprawiające padapudżę przywożą owoce i inne rzeczy z Bangalore lub innych miast, z których przybywają. Nie miałem już czasu na żadne podróże, ponieważ musiałem być obecny o 7 rano w pokoju po wschodniej stronie świątyni. Ze skromną tacą ofiarną udałem się do pokoju wraz z żoną i dwiema małymi córkami w wieku 6 i 3 lat.
    Wchodząc do pokoju pudży, musieliśmy przejść przez inny pokój, z którego prowadziły schody na pierwsze piętro. Zauważyłem tam dużą ilość przechowywanych koszy (około trzydziestu lub czterdziestu), wypełnionych po brzegi owocami i słodyczami. Zapytałem kobietę, która prowadziła nas, o te kosze. Powiedziała, że są to ofiary dla Swamiego przyniesione przez rodzinę Zamindar na padapudżę, którą mieli odprawiać zaraz po naszej. Można sobie wyobrazić szok, jaki przeżyliśmy z żoną, gdy zobaczyliśmy te ogromne dary czekające na złożenie Babie, podczas gdy my mieliśmy tylko tacę z niewielką ilością winogron i suszonych owoców. Byliśmy tak poruszeni, że myśleliśmy o wycofaniu z zamiarem powrotu w innym terminie z pełnymi darami. Ale dzięki łasce Baby rozsądek zwyciężył i weszliśmy do pokoju pudży z umysłami pełnymi obaw i mieszanych uczuć. W rzeczywistości byliśmy tak poruszeni emocjonalnie, że gdy Baba wszedł do pokoju dokładnie o 7 rano, zarówno moja żona, jak i ja rozpłakaliśmy się. Kiedy Swami zapytał nas, co się stało, nie byliśmy w stanie wydobyć z siebie słowa. Wtedy wszechwiedzący Bhagawan zapytał mnie: „Widziałeś ten drugi pokój?”. Odpowiedziałem: „tak”. Wtedy Bhagawan wtrącił: „Więc wiem, dlaczego jesteś smutny. Widziałeś kilka koszy z owocami i słodyczami, przyniesionych jako ofiara przez rodzinę Zamindar i ubolewasz, że mogłeś przynieść tylko to, co masz na tacy”. Jak trafnie Bhagawan rozpoznał przyczynę naszego smutku!
   Następnie Bhagawan wygłosił poruszający dyskurs o tym, że wcale nie jest pod wrażeniem ilości ofiar, ale tylko postawy, z jaką ofiaruje się choćby liść, owoc, a nawet zwykłą wodę. Następnie wyjaśnił, że owoce pochodzą z drzew zasadzonych przez przodków Zamindarów, słodycze zostały przygotowane przez kucharzy, a koszty pokryto z dochodów z majątku dziedziczonego po przodkach i że żadna zasługa nie przypadnie osobie, która przyniosła je z dumą i przepychem. Dodał również, że Baba chce tylko czystego serca wypełnionego miłością, a nie rzeczy materialnych. Powiedział, że łzy, które oboje wylaliśmy, pochodziły z naszych serc, ponieważ czuliśmy, że nie możemy ofiarować nic więcej Bhagawanowi i opisał je jako „nektar z kwiatu serca”. Powiedział, że takie łzy są słodkie, podczas gdy łzy wylewane z żalu są słone. Powiedział: „Jestem bardzo zadowolony, że ofiarowaliście Mi swoje serca. Wkrótce zobaczycie, że nie przywiązuję żadnej wagi do wielkich ofiar Zamindarów. Spędzę z wami pięćdziesiąt minut, podczas gdy z nimi tylko dziesięć. Możecie to obserwować”. Mówiąc to, polecił nam wykonać pudżę. Przez cały czas trzymasł Swoje Stopy na kawałku nowego materiału. Wspomniał również, jak chodziłem po całej wiosce w poszukiwaniu kwiatów. Powiedział, że będzie miał na sobie tylko girlandę, którą Mu ofiarowaliśmy. (Materiał z odciskami stóp Bhagawana przechowujemy w naszym domu w pokoju pudży jako bardzo cenną relikwię).
   Po odprawieniu ofiary Swami zmaterializował wibhuti i dał je całej rodzinie. Kazał nam czekać na werandzie i dodał, że ponownie wezwie nas na interview, po zakończeniu drugiej pudży. Napełnił nasze serca taką błogą radością, że nawet dzisiaj to uczucie jest świeże w moim sercu. Nasza pudża skończyła się o 7:50 rano. Zgodnie ze słowami Swamiego, pudża rodziny Zamindarów zakończyła się o 8. Swami, gdy przechodził przez werandę, z łagodnym uśmiechem zapytał: „Widzieliście, jak szybko skończyłem drugą pudżę?”. Następnie spędził z nami pół godziny w pokoju interview, gdzie wyjaśnił znaczenie wersetu z Gity: „Pathram, pushpaam, phalam, thoyam (liść, kwiat, owoc, woda)”. Opowiedział historię o tym, jak jeden liść tulasi (bazyli) ofiarowany przez Rukmini przeważył szalę wagi, na której siedział Kryszna przeciwko całemu złotu i drogocennym klejnotom, które umieściła Sathyabhama na drugiej szali.
   To była i nadal jest lekcja poglądowa dla ludzi, którzy myślą, że Baba faworyzuje bogatych i wysoko postawionych ludzi.
   Miałem kilka niezwykłych doświadczeń ukazujących boskość Bhagawana w ciągu ostatnich czterech dekad mojego kontaktu z Nim, ale chciałem podkreślić to szczególne doświadczenie, aby rozwiać wątpliwości, jakie niektórzy ludzie mogą mieć co do bezstronności Baby. Kończę najpokorniejszymi pokłonami u Lotosowych Stóp Bhagawana.
źródło: Sanathana Sarathi – wydanie pamiątkowe z okazji 70. urodzin Bhagawana, listopad 1995
 – tłum. E.GG.
 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.