Jak Baba nastroił serce stroiciela fortepianuPaul Buscaino z Santa Maria w USA

W marcu 1995 roku wróciłem z mojej piątej
podróży do Sathya Sai Baby. Była to krótka, trzytygodniowa wizyta w porównaniu
do dwóch poprzednich, które trwały od 3 do 4 miesięcy. W ciągu ostatnich 3 lat
w aszramie wiele się zmieniło, ale
Baba był tak samo kochający jak zawsze.
Zadziwia mnie to, jak
znajduje czas na wszystko co robi. Miałem wielkie szczęście widzieć Go
codziennie i być w Jego obecności, gdy chodził pośród tysięcy ludzi, którzy
przybyli z całego świata, aby Go zobaczyć. Prawdziwym błogosławieństwem było osobiste
zaproszenie na audiencję w ostatnim dniu mojego pobytu w aszramie, zaledwie dwie godziny przed wylotem do USA. Nie tylko obdarzył
mnie Swoją miłością, ale dał mi również dwa osobiste przedmioty na pamiątkę.
Nie uważam się za osobę zbyt inteligentną. Przez
większość życia nie rozumiałem ani nie pojmowałem różnych rzeczy jak robią to inni.
Czasami miałem wrażenie, że muszę dostać kijem w głowę, żeby zrozumieć przesłanie.
Tak też było w przypadku niektórych doświadczeń z Babą.
Na początku grudnia
1991 roku, przybyłem do Prasanthi Nilayam i zostałem tam do marca 1992 roku.
Jak zwykle byłem w ruchu i starałem się być zajęty, bo nie lubię siedzieć
bezczynnie. Część czasu poświęcałem porannemu i wieczornemu nauczaniu podstaw
muzyki instrumentalnej kilku uczniów, którzy dopiero zaczynali grać na instrumentach
dętych. Ale to nie był główny cel mojej podróży. Podczas poprzedniej podróży
dostałem pozwolenie na odrestaurowanie fortepianu i byłem całkowicie
zaangażowany w próby zorganizowania jego przeniesienia w odpowiednie miejsce,
aby wykonać niezbędne prace. Było wiele przeszkód, gdy próbowałem przetransportować
fortepian ze szkoły podstawowej do stołówki dla wielbicieli z Zachodu, gdzie
miałem pracować. Ostatecznie fortepian dotarł tam 27 lutego, niecałe 3 tygodnie
przed moim wyjazdem! Muszę powiedzieć, że prace restauracyjne były życiowym
wyzwaniem. Dzięki pomocy Robbina Jamesa i kilku innych osób, którzy również z
miłością pomagali, udało nam się uruchomić mechaniczną część fortepianu. Prace
renowacyjne również nie zostały ukończone, gdyż nie udało mi się ustawić
wysokości dźwięku tak, by instrument utrzymał go przez dłuższy czas..
2 lutego 1992 roku,
podczas tej podróży, zostałem zaproszony na audiencję. Najdroższe dla mnie
słowa, padły wtedy w Brindawan. Przygotowałem listę pytań, która liczyła około
11-12 pozycji. Moim osobistym i najważniejszym pytaniem, jak myślałem, było to,
dotyczące odrestaurowana fortepianu. Omówiliśmy również kilka innych kwestii i w
trakcie tej audiencji Baba pochylił się lekko do przodu na swoim krześle, spojrzał
na mnie, położył dłoń na piersi i przemówił do mnie spokojnie z niezwykłą
łagodnością i delikatnością. Patrząc mi prosto w oczy, powiedział: „Chcę tylko
twojego serca”. Teraz już wiedziałem, co miał na myśli. W końcu zrozumiałem przesłanie
i było ono bardzo mi drogie. Oto w końcu przekaz, którego wcześniej nie usłyszałem,
bo nie byłem z Nim „zestrojony”. Tak naprawdę nie był zainteresowany tym, abym
pomagał studentom koleżdżu w nauce muzyki, ani moim poszukiwaniem instrumentów
muzycznych. Ani nawet tym, że przyjechałem odrestaurować Jego 87-letni
niemiecki fortepian koncertowy. Wszystkie te materialne rzeczy nie były dla
Niego ważne. Naprawdę myślałam, że były! On grał ze mną w tę grę i okazywał mi
Swoją pełną miłości cierpliwość. Myślę, że dla mnie to było dokładnie jak w starym
tradycyjnym powiedzeniu: „Nie widać lasu zza drzew”. O tak, zrozumiałem w końcu
przesłanie.
Podzielę się z wami
jeszcze jednym małym doświadczeniem, które miało miejsce, gdy wróciłem z mojej
pierwszej podróży do Baby w 1986 roku.
Serwisowałem fortepiany w kilku dużych hotelach
i klubach. To było wtedy moje główne zajęcie. Zaledwie dzień lub dwa po
powrocie do domu, pracowałem przy fortepianie. Przez cały czas, gdy go stroiłem,
myślałem o Babie. Nadal byłem w stanie „błogości” i nieustannie myślałem o Babie.
Gdy teraz o tym myślę, przypominam sobie, jakie to było piękne przeżycie i jak wielką,
głęboką radość czułem. I jak bardzo byłem poruszony w pokoju interview, gdy
Baba powiedział do mnie: „Paul, usiądź tam”, wskazując na miejsce obok Swojego
podnóżka. Przeżywałem cudowne chwile wspominając wszystkie te błogosławione doświadczenia,
jakie miałem. Jednak, zanim się zorientowałem, minęły 2 godziny; ukończyłem
pracę przy fortepianie i ruszyłem do domu. Po kilku minutach byłem już na
autostradzie. W radiu grała muzyka i kiedy jej słuchałem, poczułem jak coś we
mnie narasta, jak ogarnia mnie wewnętrzne ciepło. To było znajome uczucie, które
towarzyszy łzom oddania. Słuchając muzyki, zostałem głęboko poruszony słowami śpiewanej
piosenki. To nie był pierwszy raz, kiedy słyszałem tę piosenkę. Kilka lat temu
była przebojem. Ale teraz, po raz pierwszy, nabrała ona zupełnie nowego,
głębokiego znaczenia. Gdy słuchałem kolejnych słów, miałem wrażenie, że
rozmawiam z Babą. Oddawały dokładnie to, co czułem, kiedy zobaczyłem Go po raz
pierwszy. Słowa piosenki brzmiały tak:
„Dlaczego moje serce jest takie lekkie? Dlaczego
gwiazdy świecą tak jasno? Dlaczego niebo jest takie błękitne od chwili, gdy cię
poznałem? Samotnie śpiewam w blasku księżyca – z Tobą w moim sercu, by
usłyszeć, jak mówisz: »Kocham cię«. To jest moja nadzieja – moje marzenie”.
„Miłości, to moja pieśń – oto pieśń, serenada dla Ciebie.
Świat nie może być zły – jeśli na tym świecie jesteś Ty. Nie obchodzi mnie, co
świat może powiedzieć – bez Twojej miłości nie ma dnia. Miłości! To moja pieśń –
oto pieśń, serenada dla ciebie”.
Tak więc jechałem autostradą w południowej
Kalifornii, wokół typowy ruch, ciągłe zwalnianie i ruszanie, a ja ocieram łzy z
twarzy, mając nadzieję, że nikt ich nie zauważy. Byłem pewny, że Baba usłyszał
moją wiadomość. Wewnątrz czułem się wspaniale. I wtedy, natychmiast po
zakończeniu tej piosenki, bez żadnej przerwy, zaczęła się kolejna. Również ją rozpoznałem
– była popularna pod koniec lat 60. Ale tym razem to Baba mówił do mnie. Oto,
co Baba mówił do mnie poprzez tę piosenkę, tak jak to czułem tamtego dnia:
„Jest ktoś –
kto idzie za tobą, odwróć się – spójrz na Mnie.
Jest ktoś –
kto obserwuje twoje kroki, odwróć się – spójrz na Mnie.
Jest ktoś,
kto naprawdę potrzebuje (kocha) ciebie – oto Moje serce w Mojej dłoni.
Odwróć się,
spójrz na Mnie i zrozum, że jest ktoś, kto stoi obok ciebie.
Odwróć się,
spójrz na Mnie – jest ktoś, kto cię kocha i prowadzi, odwróć się – spójrz na
Mnie. Czekałem – ale będę czekał wiecznie, aż przyjdziesz do Mnie.
Spójrz na tego,
kto naprawdę cię kocha, odwróć się, spójrz na Mnie”.
Byłem głęboko poruszony
piosenkami, które właśnie usłyszałem i zawsze będą miały dla mnie szczególne
znaczenie, ilekroć usłyszę którąś z nich.
Gdy teraz patrzę wstecz
na ostatnie dziewięć lat, widzę, że poczyniłem pewne postępy na mojej duchowej
ścieżce, chociaż muszę się jeszcze wiele nauczyć i wdrożyć w życiu. Pomimo
wszystkich moich pozornych frustracji, teraz rozumiem, że On kieruje moim życiem.
On wie, że jestem Mu niezmiernie wdzięczny za te wyjątkowe dary i możliwości,
którymi z taką miłością mnie obdarzył.
Z ufnością patrzę w przyszłość, wiedząc, że
On będzie mnie prowadził i się mną opiekował. Grał mi tę słodką piosenkę przez
wiele miesięcy, a może nawet lat. Ale nie mogłem jej usłyszeć, ponieważ „nie
byłem z Nim zestrojony”. Piosenka może znaczyć tak wiele, jeśli poświęcisz czas
na zrozumienie słów.
Muzyka jest najszybszą drogą do Boga.
źródło:
Sanathana Sarathi – wydanie upamiętniające 70. urodziny Bhagawana, listopad
1995 – tłum. E.GG.
