Wibhuti w ranie
Sierżant D. S. Kadam, w wieku 34 lat, służył w indyjskiej armii w sekcji uzbrojenia. 18 października 1968 roku został postrzelony w lewą nogę z bardzo bliskiej odległości, tuż poniżej kolana. Kości piszczelowa i strzałkowa zostały złamane, a noga poważnie zmiażdżona. Dwie trzecie kości piszczelowej, około 15 cm, roztrzaskało się i zostało wyrzucone. Został przyjęty do Szpitala Wojskowego w Ambala Cantonment (w północnych Indiach) i przeszedł osiem operacji przez wykwalifikowanych specjalistów.Sierżant Kadam pisze: „Chirurdzy wyjęli z rany 300 odłamków śrutu i kawałki złamanych kości. Pomimo najlepszej opieki medycznej, ropa gromadziła się przez około rok.
Pewnego poranka, gdy innego pacjenta z tego samego oddziału zabierano na salę operacyjną, poprosił mnie o przechowanie i zaopiekowanie się fotografią Bhagawana Śri Sathya Sai Baby i książką „Sathyam Siwam Sundaram”. Położyłem je na małym stoliku obok łóżka.
Gdy szykowałem się do obiadu, mój wzrok padł na fotografię Baby i zobaczyłem na niej kilka dużych grudek wibhuti (świętego popiołu). Nie wierzyłem własnym oczom. Nie wierzyłem w mahatmów (wielkie dusze) i sadhu (świętych mężów). Wytarłem wibhuti, myśląc, że to popiół, który w jakiś sposób spadł na zdjęcie. Odwróciłem się na chwilę w stronę talerza z posiłkiem i zobaczyłem, że wibhuti pojawiło się ponownie w większej ilości niż wcześniej. Pomyślałem, że Baba musi być niezwykłą osobą, skoro zmaterializował wibhuti na Swoim wizerunku w taki sposób. Tak więc po posiłku zacząłem czytać książkę o Nim. Wrażenie, jakie ta książka wywarła na moim umyśle i sercu, było takie, że Śri Sathya Sai Baba nie jest mahatmą ani sadhu, tylko Bogiem o nadludzkiej mocy, który przybrał ludzką postać. Gdy właściciel wrócił z sali operacyjnej, oddałem zdjęcie i książkę. Leżąc w szpitalnym łóżku, zacząłem medytować i modlić się do Bhagawana Śri Sathya Sai.
Chirurg powiedział mi, że nie jest w stanie opanować tworzenia się ropy w ranie. Nie było innego rozwiązania jak amputacja, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się infekcji na całą nogę i ciało. Tej nocy nie mogłem spać. Straciłem wszelką nadzieję na wyzdrowienie.
Następnego ranka przyszedł do mnie pewien mężczyzna wraz z innym wielbicielem Sai. Dał mi dwie paczuszki świętego wibhuti, które otrzymał rok temu od samego Bhagawana. Poradził mi, abym nałożył wibhuti na bandaż.
Jedną paczuszkę zużyłem nakładając na bandaż. Ale w nocy poczułem potrzebę wsypania wibhuti z drugiej paczuszki bezpośrednio do rany, nie zwracając uwagi na możliwe konsekwencje. Wiedziałem, że mogę narazić się wojskowym chirurgom. Rano, gdy zdjęto bandaż, nie było śladu ropy, krwi ani nieprzyjemnego zapachu! Chirurg był zaskoczony, widząc znacznie poprawiony stan rany – poprawę, która przekraczała wszelkie wyobrażenia. Od tamtej pory stosowałem na ranę tylko wibhuti, które podarował mi tamten przyjaciel.
Chirurg powiedział, że rana bardzo szybko się zagoi. Dodał jednak, że noga nie będzie w stanie utrzymać ciężaru ciała. Po tygodniu zacząłem chodzić o kulach! Tydzień później mogłem chodzić przy pomocy laski!
W pomyślny dzień Gurupurnima (kiedy oddaje się cześć nauczycielowi), przybyłem na darszan Bhagawana do Prasanthi Nilayam. Zostałem pobłogosławiony. Dotknąłem Jego lotosowych stóp. Teraz mogę obejść się nawet bez laski!
Nie potrafię wyrazić słowami mojego zachwytu, wdzięczności i wiary w łaskę Bhagawana”.
źródło: Sanathana Sarathi,
sierpień 1970
– tłum. E.GG.