„Kiedy brak słów, przemawiają kwiaty”
– opowieść Sai z lat 80

Birgitte Rodriguez

   Pewnego razu, gdy jeszcze nie do końca pojęłam boską naturę Swamiego, wydawało mi się, że popełnił poważny błąd w udzielanych mi wskazówkach. Poczułam, że mam już dość życia w aszramie i być może nadszedł czas, abym opuściła Indie.
   Zdezorientowana wróciłam do mojego pokoju w okrągłym budynku na tyłach aszramu. Ku mojemu zdziwieniu, gdy dotarłam do drzwi, zobaczyłam wiszącą na klamce girlandę z kwiatów, długą na sześćdziesiąt centymetrów. Słodkie i ładne kwiaty wyglądały jak jaśmin i na pewno zostały świeżo zerwane. Śnieżnobiałe kwiaty pokryte rosą, były bardzo rzadkim gatunkiem, którego zwykle nie można znaleźć we wsi Puttparthi.
Pomyślałam: „Kto mógłby być tak szalony, żeby powiesić tak piękną girlandę na moich drzwiach?”.
   Naturalnie zabrałam girlandę do środka i powiesiłam nad jednym ze zdjęć Swamiego, skąd rozsiewała swój niebiański zapach po całym pokoju. Z czasem girlanda zwiędła, więc wyrzuciłam ją, nie myśląc o niej więcej.
  Jednak niedługo potem, znów na klamce zawisła girlanda z jaśminu. Tym razem były to kwiaty innej odmiany, nie tak świeże i piękne jak poprzednie.
Moje indyjskie imię to Gita. Wydawało mi się, jakby girlanda mówiła do mnie: „Głupiutka Gito, czy naprawdę nie wiesz, kto ci przysyła te kwiaty?”. W końcu zrozumiałam i natychmiast napisałam list do Swamiego, aby Mu podziękować.  Na darszanie wziął mój list z uśmiechem.
– tłum. E.GG.
 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.