Curth Orefjaerd ze Szwecji

fragment książki The Heart of Sai (Serce Sai) – R. Lowenberga

      Curth Orefjaerd pierwszy raz usłyszał o Sai Babie, kiedy przeczytał książkę Sai Baba człowiek cudów Howarda Murpheta.
      Rok później postanowił pojechać do Indii ze swoją żoną Sisko, aby zobaczyć Sai Babę.
      Dziesięć lat wcześniej w Nepalu dostał małą figurkę Śiwy od mężczyzny, którego zupełnie nie znał. Mężczyzna ten zatrzymał go i powiedział: „Przepraszam, to dla ciebie”. Nie chciał przyjąć za to żadnej zapłaty, a Curth nie miał pojęcia, dlaczego mężczyzna wybrał jego. Curth zlecił wykonanie małego złotego pudełeczka i umieścił w nim figurkę. Pudełeczko było przymocowane do złotego łańcuszka, który Curth nosił na szyi.
      Pierwszego dnia pobytu w Puttaparthi Swami wezwał Curtha na audiencję. Wskazując na złote pudełeczko, powiedział: „Podaj mi to”, a Curth natychmiast Mu je podał. Baba dmuchnął na pudełeczko i natychmiast zamieniło się w piękny medalion z wizerunkiem Baby po jednej stronie i Śirdi Sai po drugiej. Medalion był oprawiony w złoto.
Swami powiedział Curthowi, aby wrócił do Szwecji, zlikwidował tam swój interes i wrócił tak szybko, jak to możliwe, ponieważ: „długo na ciebie czekałem, ale nie byłeś gotowy, aby do Mnie przyjechać”.
      Usłyszałem tę część historii od Richarda LeVana, który był w Puttaparthi pod koniec grudnia 1979 r., kiedy Curth też tam przyjechał. W marcu 1980 r. spotkałem Curtha w Brindawan i zaprosiłem go i jego żonę Sisko do naszego domu. Wtedy opowiedział nam o swoim wcześniejszym życiu i o tym, co Baba dla niego zrobił.
      Powiedział, że w wieku 4 lat przeżył doświadczenie poza ciałem i od tego czasu jego zdolności parapsychiczne powoli zaczęły się rozwijać. Jego babcia była głęboko uduchowiona. Modliła się za niego i uczyła go jogicznego oddechu. Posiadała zdolność wchodzenia w głębiny ciszy i kontaktowania się z Kosmiczną Mocą, czyli Bogiem. Umiejętność tę w pewnym stopniu przekazała Curthowi. Była samoukiem jogi i osobą wysoko rozwiniętą. On siadał cicho obok niej i myślał o Bogu, a ona przekazywała mu duchową wiedzę. W ten sposób rozwinął głęboką miłość do Boga.
      W wieku 19 lat poważnie zachorował i spędził wiele miesięcy w szpitalu unieruchomiony w gipsie. W tym czasie zaczął zdawać sobie sprawę, że może „wejść do środka” i nauczył się medytować. Wykorzystał swoją głęboką medytację, łagodząc w ten sposób swój ból i dyskomfort.
      W oczach matki był marzycielem, który więcej mówił o Bogu niż o zarabianiu na życie. Ponieważ miał rodzinę, jego matka wcale nie była zadowolona, że musi ich utrzymać i bała się, że synowa będzie musiała się nim opiekować. Powiedziała to w obecności Curtha, którego te uwagi dotknęły do żywego. Postanowił zostać odnoszącym sukcesy biznesmenem. Wykorzystał moc umysłu, aby to osiągnąć i w ciągu pięciu lat stał się odnoszącym sukcesy i bogatym biznesmenem. Nadal wykorzystując swoją moc umysłu, ulepszał i rozwijał działalność biznesową, gromadząc coraz większe bogactwo. Oczywiście jego matka i rodzina byli bardzo dumni z jego sukcesu. Twierdził jednak, że te lata kosztowały go wiele.
      Stracił zdrowie i doznał dwóch poważnych zawałów serca i innych chorób, które często są wynikiem stresującego życia współczesnego biznesmena. Szczególnie, gdy używał całej siły woli, by robić rzeczy, które były całkowicie sprzeczne z jego najgłębszymi przekonaniami.
      W wieku 49 lat, gdy ciało Curtha było bardzo osłabione i według lekarzy nie było nadziei na jego wyzdrowienie, postanowił ograniczyć swoje zaangażowanie i zamiast tego wzmocnić siłę swojego ciała. Mówi, że było to intuicyjne przeczucie, że z jakiegoś nieznanego mu wówczas powodu, będzie potrzebował silnego, zdrowego ciała.
      Wykorzystując ogromną moc umysłu, którą posiadał od wczesnego dzieciństwa, w ciągu trzech lat wzmocnił swoje ciało, które przeciętny młodzieniec budowałby co najmniej 10 lat. Dzięki mocy umysłu rozwinął masywne ciało i ogromną siłę. Wtedy zaczęli przeprowadzać z nim wywiady reporterzy różnych magazynów, głównie ze świata sportu.
      Byli oni pod wielkim wrażeniem wyników, jakie osiągnął w podnoszeniu ciężarów i pisali o nim jako o jednym z najsilniejszych mężczyzn w Szwecji. Inne media również próbowały zrobić z niego bohatera o fenomenalnej sile. Odrzucił jednak ten rodzaj rozgłosu na dużą skalę, ponieważ wiedział, że nie w tym celu zbudował swoje ciało.
      Kiedy Curth przybył do Puttaparthi po raz pierwszy pod koniec grudnia 1979 r., Swami otworzył jego czakry, umożliwiając mu podniesienie energii kundalini, dzięki czemu mógł wejść w jeszcze głębszą medytację i trans.
      Po otrzymaniu od Swamiego tych mocy, zdał sobie sprawę, że to właśnie był powód, dla którego budował swoje ciało. Było to po to, aby był w stanie wytrzymać napięcie wznoszącej się kundalini.
      Po przybyciu do Brindawan pod koniec marca 1980 r., Swami niemal codziennie wzywał Curtha na interview. Powiedział mu, że był z Nim w poprzednich wcieleniach i że da Curthowi różne moce, z których jedną będzie moc uzdrawiania. Curth zaczął intuicyjnie odczuwać rozwijające się w nim moce. W modlitwie zapytał Swamiego, czy może użyć tych mocy do pomagania ludziom w potrzebie, ponieważ wiele osób zwracało się do niego o pomoc. „Tak, rób to” – brzmiała odpowiedź i Curth zaczął pomagać innym. Podczas późniejszego interview Swami potwierdził, że rozmawiał z chorą kobietą za pośrednictwem Curtha, komentując „Dobrze pracujesz”. Curth był teraz szczęśliwy wykonując powierzone mu zadanie.
      To niesamowite widzieć, jak ten masywnie zbudowany mężczyzna pogrąża się w głębokiej medytacji i transie, siedząc na krześle w Brindawan. Powracał do rzeczywistości w szoku, wyrzucając ręce i nogi. Kiedyś odkryłem to, siedząc przed nim. Wydał przerażony okrzyk i uderzył mnie w plecy. Te nagłe powroty do świata ziemskiego zawstydzały Curtha i poprosił Swamiego, aby pomógł mu powracać bardziej łagodnie. Wielokrotnie był w głębokim transie, gdy Swami udzielał Darszanu, i wychodził z niego dopiero wtedy, gdy Swami minął już jego krzesło. W tym czasie, w niektóre dni, Curth medytował przez dziesięć godzin bez przerwy. Wiele nocy w ogóle nie spał.
      Curth był doskonałym wzorem do naśladowania, siedział i „wchodził do środka”, jak to ujął. Powiedział mniej więcej tak: „Dlaczego ludzie siedzą na darszanie i rozglądają się dookoła, niektórzy czytają, niektórzy rozmawiają, a inni piszą. To jest świątynia. Przychodzimy do niej, aby czcić Sai Babę. Naszym obowiązkiem jest siedzieć w ciszy i modlić się. Następnie powinniśmy zadać sobie pytanie »Kim jestem?«. To »Kim jestem?« wkrótce staje się Aum i powoli uczymy się, że »jestem Nim«. Baba pojawi się wtedy przed naszym wewnętrznym okiem i zobaczymy Go w naszym sercu. Widzę Go w moim sercu” – mówił Curth. „Widzę serce, krew i naczynia krwionośne i widzę Babę poruszającego się w moim sercu. W ten sposób zawsze możemy mieć Jego darszan. Z pewnością warto do tego dążyć”.
      Podczas pobytu w Brindawan Baba zmaterializował dla Curtha piękny złoty pierścień, a dzień lub dwa później wspaniały, podłużny medalion w złotej oprawie, przedstawiający Sai Babę siedzącego w muszli na morzu. „Daję ci to, abyś mógł zobaczyć, jak zawsze siedzę w twoim sercu”.
      Curth powiedział, że głęboka duchowa transformacja, którą ułatwił mu Baba otwierając czakry, mogła zająć mu 20 lat lub więcej, gdyby miał osiągnąć ją dzięki własnemu wysiłkowi i samodyscyplinie. Wielu joginów pracuje latami, aby osiągnąć ten cel, ale nigdy nie udaje im się podnieść energii kundalini. Dnia 12 maja Curth i Sisko wyjechali do Szwecji przez Bombaj. Trzeciego czerwca 1980 roku otrzymałem od Sisko szczegółowy opis ich doświadczeń podczas drugiej podróży do Baby i pozwolę jej opowiedzieć tę historię własnymi słowami.

Nasza druga wizyta u Sai Baby

      18 marca – 12 maja 1980

      18 marca przybyliśmy do Bangalore i zatrzymaliśmy się w Ashoka Hotel, a tego samego wieczoru dowiedzieliśmy się, że Sai Baba przybył do Whitefield.
      19 marca pojechaliśmy taksówką na oba Darszany w Brindawan, ale Baba w ogóle się nie pojawił. Richard i Dean, wielbiciele Baby z USA, których poznaliśmy w Puttaparthi, z radością przywitali nas i byli pomocni na wszelkie możliwe sposoby.
      20 marca, podczas popołudniowego Darszanu, Curth nawiązał pierwszy kontakt z Sai Babą.
      21 marca, na porannym Darszanie, Baba rozmawiał z Curthem: zapytał, gdzie się zatrzymaliśmy, kiedy przyjechaliśmy itp. i powiedział: „Zobaczymy się jutro”.
      22 marca rano Sai Baba dotrzymał obietnicy. Podarował Curthowi wspaniały złoty pierścień ze Swoim kolorowym zdjęciem. Radość ze spotkania była ogromna, a Baba wielokrotnie poklepał Curtha. W pokoju interview Baba powiedział, że cały czas był z Curthem, że dbał o jego rozwój i że dwukrotnie był w jego śnie. Potwierdził doświadczenia, które Curth miał w Sztokholmie, ale które w tamtym czasie uważał za tak fantastyczne, że nie mógł być pewien, czy były prawdziwe i dlatego nikomu o nich nie powiedział, nawet Sisko.
      Na przykład Sai Baba potwierdził prawdziwość wizji, w której Curth widział w świątyni siebie razem z Śirdi Babą, gdzie zgromadzonych było wielu ludzi. Curth stanął obok Śirdi Baby, który uśmiechnął się do niego i przemówił do ludzi. Obok Śirdi Baby pojawił się Sai Baba, uśmiechając się do Curtha. Następnie połączył się z Śirdi Babą i powiedział do Curtha: „Widzisz, jesteśmy tacy sami”. Wiele doświadczeń ze Sztokholmu pozostało nieujawnionych. Baba powiedział: „Zostaniesz tutaj ze Mną, a Ja rozwinę w tobie jeszcze większe moce”. Poprosił, abyśmy przyszli następnego dnia o godzinie 9:00.
      Po porannym Darszanie przenieśliśmy się z hotelu Ashoka do Shilton, za radą naszego przyjaciela Richarda, który cały czas miał na uwadze naszą wygodę. Podarował nam piękny kosz kwiatów, aby okazać radość z ponownego spotkania z Curthem.
      Richard zapytał nas, czy moglibyśmy codziennie dzielić taksówkę do i z Whitefield z kobietą o imieniu Irene. Była niepełnosprawna (pogarszające się stwardnienie rozsiane). Oczywiście zgodziliśmy się. Wiara Irene w Boga była dość słaba, ale czytała i słyszała o mocach Sai Baby i pokładała w Nim nadzieję. Myślała, że ją uzdrowi, aby mogła ponownie podjąć swoją pracę. Zanim przyjechała do Baby, napisała do Niego kilka listów wyrażających jej życzenie. Teraz Curth wyjaśnił jej, jak blokuje samą siebie i nie może otworzyć swojego serca przed Sai Babą.
      Dlatego nie była w stanie poczuć Jego boskiej miłości płynącej w jej stronę. Irene nie mogła również dostrzec związku między jej karmą a jej obecnym stanem. Wszystko to spowodowało, że podjęła decyzję: popełni samobójstwo po powrocie do domu. Straciła wiarę w Sai Babę. Baba wzmocnił intuicję Curtha i jego zdolność do „odczuwania” innych ludzi, więc Curth był świadomy planu Irene. Następnego ranka, gdy Curth leczył swoje przeziębienie w hotelowym pokoju, Sisko pojechała razem z Irene na darszan. W taksówce Irene opowiedziała Sisko o swojej beznadziejnej sytuacji i o tym, co zaplanowała zrobić. W hotelu Sisko w zaufaniu powiedziała Curthowi o planach Irene. Curth powiedział, że wie o wszystkim i potwierdził decyzję Irene. Przez cały czas Curth wiedział również, że zostanie otwarta droga, by wszystko potoczyło się w najlepszy dla niej  sposób.
      Po modlitwie Curth poszedł zobaczyć się z Irene. Nastąpiła półtora godzinna interpretacja karmy Irene i przyczyny jej stanu zdrowia. Curth powiedział jej również, że Sai Baba spotka się z nią, przed jej powrotem do domu. Irene była szczęśliwa i wdzięczna. Jej łzy zamieniły się w radosny uśmiech. Następnego dnia, gdy Curth spotkał Babę, zapytał: „Czy wczoraj rozmawiałeś przeze mnie z tą chorą kobietą?”. „Tak, rozmawiałem” – odpowiedział Baba.
      Baba wezwał Irene podczas jej ostatniego Darszanu. Była szczęśliwa. Podziękowała Mu za to, że wysłał do niej Curtha, aby jej pomógł i przygotował ją na to spotkanie. Teraz Irene ze szczęściem w sercu mogła wrócić do domu wzmocniona w wierze. Mogła też z ufnością i spokojem znosić swoją chorobę. Miała pełne zrozumienie i wiedziała, że Sai Baba również w przyszłości będzie z nią i będzie ją wspierał, ułatwiając jej w ten sposób życie z chorobą, która była jej karmą.
      To była pierwsza misja, którą Curth wykonał dla Baby, po której nastąpiło kilka podobnych zadań, po tym jak Sai Baba rozwinął moce Curtha, dzięki którym mógł pomagać ludziom w potrzebie.
      23 marca Poprzedniego wieczoru Curth miał gorączkę, a w nocy jego stan się pogorszył. Podczas śniadania było jasne, że nie będzie mógł udać się na Darszan. Sisko poszła sama z pozdrowieniami od Curtha. Jednak nie pozwolono jej wejść do domu Baby bez Curtha. Pilnujący zapisał jej nazwisko, po czym kazano jej usiąść w pierwszym rzędzie. Sai, przechodząc obok niej, zapytał, gdzie jest Curth. „W łóżku, nie czuje się dobrze” – odpowiedziała Sisko. „Przyprowadź go tu jutro rano” – powiedział Baba. W tym czasie w pokoju hotelowym Curth był pogrążony w głębokiej modlitwie do Sai Baby. Kiedy otworzył oczy, Baba stał przed nim wyraźnie żywy, uśmiechając się.
Curth był niezwykle szczęśliwy widząc Babę i zapytał, czy to jest rzeczywistość. Baba odpowiedział z uśmiechem, że skoro Curth nie mógł przyjść do niego, to On przyszedł do Curtha. Następnego dnia, podczas interview, Sai Baba potwierdził, że był z Curthem w pokoju hotelowym i dodał: „Nie mogłeś przyjść do Mnie, więc ja przyszedłem do ciebie. Zawsze jestem z tobą”.
      24 marca podczas popołudniowego Darszanu Baba wezwał Curtha i powiedział, że da nam mały dom, w którym będziemy mogli wygodniej mieszkać. „Będziesz tutaj, blisko Mnie”.
      26 marca ponownie Curth został wezwany na interview. Baba mówił o rozwijaniu wewnętrznych mocy Curtha poprzez otwieranie różnych czakr. Curth bardzo wyraźnie czuł, jak Sai Baba działał w jego ciele, aż do najwyższej czakry na czubku głowy. Teraz Curth mógł coraz lepiej rozumieć wewnętrzne dialogi z Sai Babą i odbierać Jego transcendentalne wizje.
      28 marca rano podczas Darszanu, Curth i Sisko zostali ponownie wezwani. Po posadzeniu Curtha na krześle blisko Siebie, Baba zapytał, czy chciałby mieć medalion z Jego zdjęciem, które nigdy by się nie zmieniło. W ten sposób otrzymał medalion w pięknej złotej oprawie. „Daję ci to, abyś zawsze widział, jak siedzę w twoim sercu” – powiedział Baba. Nie trzeba dodawać, że Curth był przepełniony szczęściem. Już w Sztokholmie Curth miał wizję, jak Sai Baba tworzy dla niego ten medalion, ale nikomu o tym nie wspomniał. Teraz Curth ponownie otrzymał potwierdzenie, że jego wizje są prawdziwe. Sai Baba powiedział, że da Curthowi specjalną dżapamalę (hinduski różaniec składający się ze 108 koralików).
      Kilka dni później Sai Baba dał Curthowi wizję, w której pokazał, jak tworzy tę dżapamalę, a wręczając ją Curthowi powiedział: „Daję ci to razem ze szczególną mocą uzdrawiania”. W wewnętrznym pokoju tylko z Curthem i Sisko, Sai Baba powiedział, że będzie wspomagał jego rozwój i obdarzy go wielkimi mocami różnego rodzaju, między innymi mocą uzdrawiania. Mówiąc to, poklepał Curtha po ramieniu i powiedział, że w ten sposób Curth będzie mógł przekazać ludziom moc uzdrawiania. Sai Baba powiedział, że jednym z powodów, dla których daje Curthowi najwyższą moc, jaką może posiadać istota ludzka, jest to, że Curth ma absolutnie czyste serce. Innym powodem jest to, że we wcześniejszych wcieleniach Curth działał w bliskim kontakcie z Babą.
      Zdolność, którą Sai Baba uaktywnił u Curtha, aby mógł Mu służyć, to „otwieranie się” na innych ludzi i dostrzeganie ich różnego rodzaju problemów oraz pomaganie im otworzyć drogę do Baby, a także do mocy samouzdrawiającej. Sai Baba ujął Curtha ręce i powiedział: „My dwoje jesteśmy Jednym”.
      29 marca rano po bardzo długim oczekiwaniu, zobaczyliśmy Sai Babę odjeżdżającego białym samochodem. Następnego ranka powiedział nam, że musiał jechać do szpitala, aby uratować kobietę chorą na raka, która przez kilka minut była martwa. Zoperował ją i przywrócił do życia.
      30 marca, podczas porannego Darshanu z bhadżanami Baba rozmawiał z grupą dzieci w wieku szkolnym, potem przez chwilę siedział na swoim fotelu, a następnie udał się bezpośrednio do Curtha i zaprosił go na audiencję. Zaprosił także „księżniczkę”, jak ją nazywali wielbiciele (arabską dziewczynę z Syrii ze swoim starym ojcem) i kilka innych osób. Baba pokazał mu pierścień, który teleportował z naszego pokoju. Powiedział „Patrz teraz” i dmuchnął na pierścień, po czym pierścień zniknął. „Dam ci inny później”. Podczas gdy Baba był w wewnętrznym pokoju z kilkoma ludźmi, księżniczka powiedziała Curthowi, że jest bardzo chora i zapytała, czy Curth również jest chory. „Nie” – odpowiedział. Powiedziała, że Sai Baba jej nie pomógł. Curth powiedział „Nie, ponieważ nie czujesz w swoim sercu we właściwy, pełen pokory sposób Sai Baby jako swojego Boga i nie masz dla Niego szacunku. Ostatnim razem, gdy cię tu widziałem, bawiłaś się Jego chusteczką. Jesteś bardziej świadoma bycia księżniczką niż tego, że On jest Panem w twoim sercu. Jeśli zbliżysz się do Niego we właściwy sposób, On również ci pomoże”. „Księżniczka” uklękła, pocałowała podnóżek Sai Baby i rozpłakała się. Wtedy przyszedł Sai Baba i zabrał ją do pokoju. Teraz Curth mógł codziennie wchodzić w głęboki, długotrwały trans jogi, w którym miał bezpośrednie dialogi z Sai Babą, poprzez które Baba nauczał go. Powiedział Curthowi, że to, czego doświadczał w swoim ciele, to budzenie się mocy kundalini i otwieranie się czakr. Curth poprosił Babę o pomoc w kontrolowaniu powrotu do świadomości i transu w medytacji, który czasami był bardzo gwałtowny. Reakcje otaczających go ludzi zawstydzały go. Sai Baba poradził mu: „Nie zwracaj uwagi na ludzi. Mogą to widzieć. Dam ci wszystkie moce. Przyjdź jutro o 9:30 z żoną”.
      Ludzie różnych narodowości w Brindawan stali się świadomi silnych więzi między Sai Babą a Curthem. Wielu przychodziło do Curtha i prosiło o jego błogosławieństwo, pomoc i modlitwę za nich. Byli też tacy, którzy uważali Curtha za swojego guru.
      Autorzy książek o Sai Babie, obecni w Whitefield, chcieli przeprowadzić z Nim wywiad,
      31 marca Curth i Sisko zostali ponownie wezwani. Rozpoczęło się od grupowego interview z około 10 osobami. Podczas gdy Sai Baba rozmawiał z innymi (między innymi z liderem Centrum Sai na Karaibach z jego rodziną), Curth wszedł w głęboki jogiczny trans. Kiedy wszyscy inni odeszli i zostaliśmy sami, z pokorą ucałowaliśmy Jego stopy. Ponieważ Baba widział, jak Curth wszedł w trans i jakiej doświadczył reakcji, powiedział Curthowi, aby zaczął uczyć się samokontroli. Siła woli powinna przywołać moc Siddhi, aby kontrolować powrót do ciała po transie. Curth zapytał, co oznacza słowo Aryan, ponieważ słyszał je często i bardzo wyraźnie. Sai Baba odpowiedział, że oznacza słońce i jest bardzo dobrym znakiem. Było zawarte w słowie AUM, które symbolizuje całkowitą wiedzę wedyjskich pism. Powiedział również, że Curth odczuwa Go w sobie, poza sobą i wokół siebie, ponieważ obaj są Jednością. Powiedział, że pozwoli panu Kasturiemu przekazać Curthowi teoretyczną wiedzę o Bogu, a Sam zajmie się duchowym rozwojem Curtha i opowie mu o ich relacjach we wcześniejszych wcieleniach. Rozwinę w tobie boską mądrość. „Nie będziesz jednak mówił o tym ludziom, ponieważ nie zrozumieją cię na swoim poziomie”. Wyszliśmy pobłogosławieni. Nasz przyjaciel Dean, młody Amerykanin, o pięknym, łagodnym charakterze, odwiedzał Sai Babę po raz trzeci. Zbliżała się jego podróż powrotna do domu, ale nie został jeszcze wezwany na interview. Wszelkimi sposobami dbał o naszą wygodę i z wielką szczerością słuchał rad Curtha dotyczących medytacji, a także sposobu doświadczania głębszego kontaktu z Bogiem.
      Sympatia między Curthem i Deanem była ciepła i wzajemna. Ostatniego wieczoru przed wyjazdem Deana z Whitefield zdał on sobie sprawę, że tym razem nie zostanie wezwany na interview. Kiedy Curth bardzo intensywnie modlił się do Sai Baby, wyraźnie usłyszał głos mówiący: „Tak, jutro się z nim spotkam”. Następnego ranka podczas Darszanu Dean siedział obok Curtha. Baba przyszedł, uśmiechnął się do Curtha i zawołał Deana. Dean niezmiernie szczęśliwy, po swoim pobycie w Indiach, wrócił do swoich lasów w Vermont, w USA. Coraz więcej ludzi podchodziło teraz do Curtha, prosząc go o pomoc w różnych problemach, chorobach natury fizycznej i psychicznej, problemach rodzinnych itp. Curth był szczęśliwy pomagając im, wszystko odbywało się pod nadzorem Sai Baby. Baba śledził działania Cutha i wiedział wszystko. Powiedział: „Dobrze wykonujesz swoją pracę”.

Ooty – małe miasteczko w górach

14 kwietnia – z notatnika Orefjaerda

      Niezwykle piękna wieś z przyjemnym klimatem. Tutaj Sai Baba ma szkołę dla dzieci w wieku od 4 do 12 lat i łatwo można tu zobaczyć, jak szczęśliwy jest przebywając wśród Swoich dzieci. Cudowne miejsce i wspaniały tydzień dla nas. Drugiego dnia po wieczornym Darszanie, Baba zaprosił nas oboje. Przyszła również grupa studentów z koledżu w Bangalore, ich nauczyciel i emerytowany indyjski minister, który stał bardzo blisko Sai Baby. Ku wielkiemu zaskoczeniu Curtha, Baba poprosił go, aby opowiedział temu panu o swojej technice medytacyjnej i o swoim wcześniejszym życiu. Studenci włączyli magnetofon, a Curth szczegółowo opowiedział o swojej praktyce medytacyjnej, aż do osiągnięcia głębokiego zjednoczenia z Bogiem w jogicznym transie.
      Sai Baba dodał: „Wiele razy byłeś ze Mną w stanie wewnętrznej świadomości”. Curth opowiedział o wizjach, które miał w Whitefield. Baba poprosił, aby opowiedział również o tym, jak w wizji zobaczył Go w kosmosie z boskimi wielbicielami śpiewającymi Jego chwałę. Poprosił Curtha, aby opowiedział również o prywatnym Darszanie, którego udzielił Curthowi w Bangalore w hotelowym pokoju. Tego samego wieczoru Curth spisał kilka dodatkowych szczegółów dotyczących praktyki Bhakti jogi. Kiedy Baba je otrzymał, był bardzo zadowolony.
      Powiedział, że przekaże je swoim uczniom. Następnego wieczoru Baba zaprosił nas na przepyszną kolację. Wezwał fotografa, który zrobił nam zdjęcia z Babą stojącym między nami. Każdy z nas otrzymał również 2 piękne duże zdjęcia Sai Baby, które On podpisał podczas posiłku. Wieczór zakończył się przedstawieniem teatralnym i tańcem dzieci, którego nigdy nie zapomnimy. Następnego wieczoru po Darszanie Curth przeżył swoją najwspanialszą godzinę z Sai Babą. Tylko on został zaproszony. Kiedy siedział obok Swamiego, Swami zaczął śpiewać dla Curtha po angielsku o miłości. Curth poczuł się więcej niż szczęśliwy i odczuwał niezwykły spokój i wewnętrzną ciszę. Miał wiele pytań w głowie, ale wszystkie stały się nieistotne. W jakiś sposób znalazł wszystkie odpowiedzi w pięknej pieśni Sai Baby. Ta godzina dała Curthowi wyjątkowe wspomnienie. Mógł tylko całować z wdzięczności ręce i stopy Baby. Podczas ciszy, która potem nastąpiła, Curth poczuł gorące pragnienie, by uwiecznić tą chwilę na zdjęciu, ale życzenie to nie zostało wypowiedziane. Miesiąc później, podczas lotu samolotem z Sai Babą z Bangalore do Bombaju, Baba wręczył Curthowi kopertę zawierającą zdjęcie ich obu, siedzących razem tamtego wieczoru w Ooty, podpisane „Z miłością, Sai Baba 14.4.80”. Dodał: „i nie było tam żadnego fotografa”. Opuściliśmy Ooty po wczesnym śniadaniu, ofiarowanym przez Sai Babę, i pojechaliśmy za Jego samochodem do Whitefield. Dwa dni później otrzymaliśmy krótką wiadomość podczas popołudniowego Darszanu: „Jutro jedziemy do Puttaparthi”. Następnego ranka jechaliśmy za samochodem Sai Baby do Puttaparthi.

Z notatnika Sisko Orefjaerd

      Puttaparthi, od 16 kwietnia do 3 maja
      Po przybyciu do Puttaparthi zostaliśmy powitani przez pana Kutumbę Rao w z pozdrowieniami od Sai Baby. Mieliśmy być jego gośćmi, co oznaczało, że udostępniono nam dwa duże pokoje z wentylatorami, łazienką i kuchnią. Wszystkie posiłki z prywatnej kuchni Baby były podawane przez Pandurangę, który również zawsze był dostępny, aby zaspokoić nasze potrzeby lub życzenia. Drugiego dnia Curth poczuł skurcze w nogach i dolnej części ciała, a pan Rao pojawił się z dwoma lekarzami. Curth nie mógł pójść na Darszan, ale Baba zobaczył go gdy lekarze posadzili go na krześle. Sai Baba podszedł, pobłogosławił Curtha materializując wibhuti, poklepał go po nogach i powiedział, że przyczyną skurczów były wszystkie silne duchowe przeżycia. Curth został wyleczony. W nadchodzących tygodniach odbyło się wiele rozmów z Sai Babą. Curth otrzymał nowy medalion.
      Również tutaj, w Puttaparthi, Curth musiał opowiedzieć studentom o swojej medytacji. Przedostatniego wieczoru, kiedy obecni byli studenci i nauczyciele, Sai Baba mówił o Bhakti jodze, Sadhanie itp. Baba przedstawił Curtha jako przykład skutecznej praktyki jogi. Następnie zmaterializował zielony Lingam, gdzie wszystkie czakry były oznaczone czarnymi kropkami. Pokazał go wszystkim obecnym, ale nie Curthowi. Później, gdy był sam z Curthem, pokazał mu Lingam i wskazując na kropki powiedział : „Otworzyłem je w tobie i będę cię dalej rozwijał, do najwyższego poziomu w ludzkiej formie”. Wyjechaliśmy z Puttaparthi z Jego błogosławieństwem, decydując się na odpoczynek w Bangalore w Ashoka Hotel (upał w Puttaparthi był rzeczywiście dokuczliwy, a Baba już wcześniej polecił nam spędzić kilka dni w Bangalore). Podczas tych trzech dni w Bangalore, Curth był niemal w nieustannym transie, w kontakcie z Sai Babą. 9 maja Baba powiedział: „Jutro lecimy do Bombaju. Polecicie ze mną o 5:00”. Nie mogliśmy jednak dostać biletów na ten lot, więc kupiliśmy bilety na lot o 8:00.
Kiedy Sai Baba to usłyszał, powiedział po prostu: „Nie, dostanie biletów na lot o 5:00 nie jest niemożliwe. Lecicie ze Mną”. Pojawił się mężczyzna... i polecieliśmy z Babą do Bombaju (w samolocie Curth otrzymał wspomniane już zdjęcie z Ooty).

Bombaj, 10-12 maja

      Dwa dni wspaniałych darszanów z dziesiątkami tysięcy wielbicieli. Curth został posadzony blisko podium Sai Baby, wśród wybranych ważnych osobistości. Przechodząc obok niego Baba za każdym razem rozmawiał z nim i dawał mu wibhuti.
      12 maja po porannym darszanie zostaliśmy zaprowadzeni do dużej sali przyjęć na szczycie wzgórza. Kiedy usiedliśmy wkrótce wszedł Sai Baba. Napił się wody, a nam podano lody. Baba powiedział Curthowi między innymi, że pokaże mu zdjęcia z ich wcześniejszych wspólnych wcieleń, ale nie tylko zdjęcia – „jasne, wyraźne wizje”. Curth pokazał Sai Babie zdjęcie naszego syna Joara. Długo patrzył na nie w milczeniu, po czym powiedział, że Joar również przyjdzie do Niego i że wie o jego wielkim zainteresowaniu i zaangażowaniu w opiekę społeczną. Stworzył trochę wibhuti dla Joara i położył je na kartce papieru. Curth po powrocie do domu miał założyć Centrum Sai i wybrać lidera. Wkrótce mieliśmy wrócić ponownie. Jesienią przyszłego roku Curth miał wygłosić przemówienie na Światowej Konferencji. Kiedy Curth próbował się temu sprzeciwić, zrzucając winę na jego złą znajomość języka angielskiego, Baba powiedział: „Mówisz językiem miłości. Jesteś Moim diamentem”.
      On, nasz Bóg, pobłogosławił nas. Ucałowaliśmy Jego stopy. „Bez pożegnania. Zawsze jestem z wami” – powiedział. Przez dłuższą chwilę trzymał ręce Curtha. I nagle wyszedł, zniknął z oczu, On, nasz Bóg, nasz Sai Baba. Podczas wieczornego Darszanu Baba śpiewał bhadżany i wygłosił dyskurs. Później burmistrz Bombaju, podczas swojego przemówienia, wychwalał Sai Babę. Był to ostatni cudowny wieczór w pięknym wiosennym klimacie w pobliżu Sai Baby. Tego samego wieczoru, o 1:15 w nocy, nasz samolot wyleciał z Indii.

Medytacja Curtha Orefjaerda

      Moja medytacja zawsze zaczyna się modlitwą do naszego Pana o pomoc i przewodnictwo. Następnie koncentruję się na Bogu w moim sercu i wizualizuję Jego postać. Przez około 15-20 minut utrzymuję obraz kształtu ciała Sai Baby w mojej wewnętrznej wizji. Wtedy czuję w sercu wielkie szczęście, a jednocześnie zanurzam się coraz głębiej w kontemplacji. Bardzo silnie odczuwam obecność Boga i głęboki wewnętrzny spokój. Teraz przenoszę moją koncentrację na obiekt duchowej naturze i zatrzymuję go. Dzięki temu uzyskuję głębszy i wyraźniejszy wgląd w ten obiekt. Intelekt się wyostrza i widzę obiekt w wyraźniejszym świetle. Intuicyjnie rozumiem sens mentalnej formy, która została stworzona. Oznacza to, że esencja mojej dotychczasowej wiedzy dojrzewa do mądrości kierowanej intuicją intelektu. Z tego punktu, który chciałbym nazwać stanem granicznym, przechodzę do naprawdę głębokiej medytacji. Tutaj koncentracja zostaje wzmocniona i wchodzę w absolutną ciszę. Często czuję silne wibracje w moim ciele, a wokół mnie pojawia się czyste światło, szczególnie wokół mojej piersi i głowy. Doświadczam jasnego światła w formie wiązki promieni, emanujących z tak zwanego trzeciego oka. W tym samym czasie, gdy doświadczam jasnego światła z obszaru serca, nie jest niczym niezwykłym, że światło pojawia się również wokół mojej czakry korony. Otoczony tym boskim światłem tracę teraz wszelkie poczucie przestrzeni i czasu.
      To światło zabiera moją duszę na odkrywczą wycieczkę w kosmos, którą Pisma Święte nazywają zjednoczeniem indywidualnej duszy z Kosmiczną Duszą. To jest to samo, co zjednoczenie z Bogiem. Moje doświadczenia w kosmosie są rejestrowane przez nadświadomość, a następnie przekształcane w świadomą część mózgu. W ten sposób staję się w pełni świadomy tych boskich wizji, które dają mi również boską wiedzę. Wszystko to rozumiem po przebudzeniu ze stanu medytacyjnego transu, w którym byłem, i mam wyraźną pamięć o wszystkim, czego doświadczyłem. Myślę, że można to bardzo dobrze porównać do tego, co dzieje się podczas snu. Po przebudzeniu można pamiętać przynajmniej część snu. Wspomnienia ze stanu transu są jednak o wiele wyraźniejsze i bardziej pouczające.
      Spróbuję teraz opisać, co wydarzyło się w jednym z tych stanów głębokiego transu jogi. Kiedy zostałem otoczony silnym, jasnym światłem, moja dusza została uniesiona przez promień, który uformował się między moimi oczami, w kosmos. Silne fale dźwiękowe, odbijające się echem w kosmosie, wydobywały się z wibracji AUM. Stałem się częścią tych fal dźwiękowych. Jakbym poprzez telepatyczny przekaz rozumiał język fal dźwiękowych. W kosmosie pojawiło się jasne światło, którego nie sposób opisać! Moja nadświadomość uformowała pytanie: „Co to jest?”. Kosmiczny głos w świetle odpowiedział: „To Ja, Bóg”. W tym momencie byłem w pełni świadomy Boga. Doświadczyłem rzeczywistości Boga i zrozumiałem Jego prawdziwą naturę.
      Zobaczyłem postać wyłaniającą się ze światła. Dostrzegłem wizerunek Sai Baby, tak bardzo mi drogi. Moja dusza zadrżała. Głos w świetle odbił się echem we wszechświecie: „Wszystko, czego teraz doświadczasz, to Ja. Jestem Kosmiczną Mocą”. Pojawiło się pytanie: „Czy to Twoje światło, Twoja dusza?”. Odpowiedź brzmiała: „Tak”. „Jak wygląda moja dusza?”. Moje pytanie nie było w pełni uformowane, gdy mała smuga światła, mająca ten sam kolor co wielkie światło, przybrała formę. Po chwili mała smuga światła połączyła się z wielką. Bóg nie był już dla mnie widoczny, ale usłyszałem Jego głos: „Widzisz, jesteśmy Jednością. Daję ci boską mądrość”. Powoli odzyskałem świadomość. Trudny do opisania spokój i cisza połączone z silnym światłem ponownie otoczyły mnie. „Jak mam opisać to, czego doświadczyłem, aby można to było pojąć i zrozumieć?”. Mogę jedynie stwierdzić, że jest to niemożliwe do opisania, przynajmniej dla mnie. „Dziękuję Ci Boże, że pozwoliłeś mi, dzięki Twojej łasce, doświadczyć tej boskiej, nieopisywalnej wizji Twojej chwały!”. To i wiele więcej, Bóg pozwolił mi doświadczyć podczas wielu godzin medytacji praktykując Bhakti jogę. „Poczułem również zapach Boga. Silny, nieziemski zapach wypełnił moje nozdrza po przebudzeniu z transu. Zapach ten pozostał również na moich rękach przez długi czas”.
      „Kosmiczny głos Boga mogłem również zrozumieć w stanie głębokiej medytacji, nie mając kosmicznej wizji Boga. Wszystkie wewnętrzne organy mojego ciała były kilkakrotnie widoczne dla mojego kosmicznego oka. Wszystkie tak zwane czakry lub punkty splotu zostały wyraźnie zarysowane w żółto-białych strumieniach, zatrzymujących się na chwilę w różnych częściach ciała. Nie doświadczam ich jako stałych i nieruchomych. Moje ciało eteryczne również ukazuje się w podobny sposób i mogłem je zobaczyć w różnych częściach ciała, na przykład w klatce piersiowej lub na czole. Doświadczyłem również bycia w różnych miejscach, nawet odległych. Mogę widzieć i rozumieć ludzi, znanych jak i nieznanych. W sposób telepatyczny mogę wtedy zrozumieć ich myśli i stan. Może się to również zdarzyć podczas osobistych spotkań z ludźmi. Opisane powyżej doświadczenia w głębokim transie jogi były wynikiem regularnej codziennej medytacji trwającej od 8 do 10 godzin, a nawet do 20 godzin dziennie. Jednak bez błogosławieństwa i łaski Sai Baby nie byłoby to możliwe. Jeśli raz zakosztowało się tego boskiego nektaru, który te doświadczenia symbolizują, wówczas żaden wysiłek nie jest zbyt wielki, aby raz po raz wkroczyć w te boskie obszary. Nic w złudnym świecie nie może już kusić człowieka i trzymać go z dala od Boga”.
 – tłum. E.GG.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.