Kiedy
Indra Devi zapytała Swamiego, czy mogłaby dostać jeszcze trochę uzdrawiającego
popiołu, wibhuti, ponieważ rozdała ludziom cały swój pierwszy zapas. Swami odpowiedział:
„tak”. Poruszył rękami w kółko, a następnie podniósł obie ręce do góry, jakby
chciał coś otrzymać. Wtedy
urna o wysokości około 10 cm pojawiła się w powietrzu i wpadła w Jego ręce.
Widząc to, powiedziałam: „To nie jest sztuczka, to coś innego!”. A potem zdjął
przykrywkę i wysypał z niej cały popiół na kartkę papieru. Następnie wsypał ponownie
i wysypał kolejną pełną porcję popiołu, tak że w sumie wysypał około dwukrotnie
więcej popiołu, niż mogła pomieścić urna. Wsypał
połowę z powrotem do urny, a część rozdał osobom w pobliżu. To, co pozostało,
włożył do małej chusteczki i podał Indrze. Dotknął jej i powiedział: „Teraz
będzie to niewyczerpalny zapas, więc go nie zabraknie”. Cóż! Indra ma go już
dziesięć lat i nadal się tworzy. Rozdała go tysiącom ludzi. To był dla mnie
cud, o wiele większy niż pierścionek. Po tym doświadczeniu to, czy Bóg
istnieje, czy nie, nie zaprząta już dalej mojego umysłu.