Najlepsze bezpieczeństwo

Joy Thomas, Kalifornia, USA

      Niedawno, podczas spotkania z mężem w restauracji niedaleko jego biura, wspomniałam mu, że jeden z samochodów ma dwie opony, które wydają się nieco zużyte. Dodałam, że ponieważ drugi samochód ma cztery nowe opony, wolę nim jeździć. Po spotkaniu wsiadłam do samochodu, aby wrócić do domu, czując się całkiem bezpiecznie z czterema nowymi oponami. Jednak po przejechaniu około trzech kilometrów, hałas i stukot wskazywały, że jedna z opon jest przebita. Samochód przejechał po rozbitej butelce, która wycięła w oponie piętnasto centymetrową dziurę.
      Lekcja płynąca z tego doświadczenia była krystalicznie czysta. Zaczęłam się śmiać, zanim samochód całkowicie się zatrzymał. Ile razy mam sobie przypominać, że bezpieczeństwo nie tkwi w przedmiotach? Wiedziałam, że po raz kolejny nieskończona mądrość Wszechświata przypomniała mi o jedynym prawdziwym bezpieczeństwie. Podziękowałam Babie za Jego obecność w moim sercu i za to, że zawsze zapewnia mi bezpieczeństwo. Mogę na chwilę zapomnieć o tym, ale On nigdy nie zapomina.
      Bardzo przystojny, ciemnoskóry młody mężczyzna z obcym akcentem zatrzymał samochód po drugiej stronie ulicy. Przeszedł na drugą stronę, zdjął przebitą oponę, zamontował koło zapasowe i machnął ręką, tak reagując na moje wyrazy wdzięczności. Całe zajście trwało nie dłużej niż dziesięć minut. Następnie kontynuowałam podróż i dotarłam do domu przepełniona radością i zachwytem nad pięknem przypomnienia, które właśnie otrzymałam.
      Być może fakt, że moje dzieciństwo przypadło na tzw. lata kryzysu gospodarczego, spowodował, że szukałam bezpieczeństwa w rzeczach zewnętrznych. Bez względu na powód, przez wiele lat wierzyłam, że bezpieczeństwo można znaleźć jedynie w comiesięcznym czeku z pensją. Potem, kiedy zapadła decyzja o przejściu na emeryturę, przeniosłam swoją wiarę w bezpieczeństwo z zarabiania pieniędzy na niewydawanie pieniędzy. Wierzyłam, że dopóki nie zadłużymy się, będziemy w miarę bezpieczni.
      Moja teoria wydawała się zadowalająca, dopóki nie dowiedziałam się o Bhagawanie Śri Sathya Sai Babie. Nagle poczułam pragnienie znacznie większe niż pragnienie bezpieczeństwa finansowego. Bardzo chciałam zobaczyć tę Boską Istotę i wydawało mi się, że nie ma innego sposobu, aby zdobyć pieniądze na podróż, jak tylko je pożyczyć. Intuicyjnie wiedziałam, że bezpieczeństwo, jakie daje poznanie Sai Baby, jest nieskończenie większe niż bezpieczeństwo bycia wolnym od długów. Pragnienie mojego męża, aby zobaczyć się z Babą, było tak samo wielkie jak moje, a on w ogóle nie martwi się o finanse. Więc z łatwością pożyczyliśmy pieniądze i spłaciliśmy je bez żadnych trudności. Nasze życie zmieniło się od chwili, gdy otrzymaliśmy Jego darszan. Z niemal pozbawionej sensu serii niepowiązanych ze sobą zdarzeń, które wcześniej nazywaliśmy „życiem”, zostaliśmy przeniesieni do rzeczywistości, która ma sens. Każde doświadczenie prowadzi nas teraz nieubłaganie ku ostatecznemu wyzwoleniu z niewoli złudzeń.
      Podczas mojej drugiej wizyty u Sai Baby, przesłanie Jego życia, wpłynęło na moją świadomość pochodzenia, przeznaczenia i ostatecznego bezpieczeństwa. Pierwszego dnia mojego pobytu na Jego pięknie wyrazistej twarzy pojawiło się lekkie zdziwienie, gdy zapytał: „Gdzie byłaś – w Bangalore?”. Ponieważ minęły niecałe trzy miesiące, odkąd rozstałam się z Nim w Brindawan, pytanie wydawało się logiczne i całkiem ludzkie. Odpowiedziałam, że byłam w Stanach Zjednoczonych, a Swami wydawał się usatysfakcjonowany odpowiedzią.
      Następnego dnia ponownie się uśmiechnął rozpoznając mnie i zapytał: „Skąd przybyłaś?”. Tym razem odpowiedziałam; „Z Kalifornii, Swami”. Chociaż czułam, że żadne z tych dwóch pytań nie pasuje do wszechwiedzy, którą Baba wyraża w tak naturalny sposób, po prostu pozwoliłam sobie cieszyć się uwagą i interakcją z Nim, bez żadnej głębszej oceny.
      Trzeciego dnia tej wizyty miałam zaszczyt wysłuchać dyskursu, który Baba wygłosił w auli uczelni. Miałam miejsce w pierwszym rzędzie. Kiedy Swami zszedł po schodach ze sceny, aby przywitać się z tymi, którzy siedzieli na zewnątrz na ziemi, lekko zboczył z drogi, zatrzymał się przede mną i stanowczo zapytał: „Skąd przybyłaś?”. Kontynuował swoją drogę, wyraźnie niezainteresowany jakąkolwiek odpowiedzią, jaką mogłabym udzielić. Tym razem moje samozadowolenie zostało całkowicie zachwiane. Chociaż wybełkotałam jakąś odpowiedź skierowaną do Jego oddalających się pleców, wiedziałam, że nie pytał o miejsce geograficzne. W rzeczywistości uczył mnie zgodnie ze Swoją własną definicją edukacji.
      Tego dnia powiedział uczestnikom Pierwszej Konferencji na temat edukacji w Wartościach Ludzkich dla nauczycieli szkół wyższych: „Edukacja nie polega na rozwiązywaniu problemów, polega na ich stawianiu”. Problem, który postawił mi trzy razy w ciągu trzech dni, stał się dla mnie najważniejszą kwestią do przemyślenia. Skąd tak naprawdę pochodziłam? Intelekt mógł udzielić odpowiedzi. Zacytował mi Wordswortha: „Otoczeni obłokami chwały pochodzimy od Boga, który jest naszym domem”. Cytował Biblię: „I rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na nasz obraz, podobnego nam”. Ale nie było uczucia rozwiązania i dociekanie trwało dalej.
      Po kilku dniach i nocach, gdy to dociekanie trwało dalej, we wczesnych godzinach porannych w Puttaparthi, gdy było bardzo ciemno i cicho, nagle głos z głębi mojego wnętrza, jak gdyby „ryk lwa”, wypowiedział słowa: „Wyłoniłaś się ze Mnie i ponownie się ze Mną połączysz”. Odebrałam to przesłanie całą sobą. Noc wokół mnie wydawała się jaśniejsza, a moje serce przepełniała wdzięczność dla Najwyższego Boskiego Nauczyciela. On wyjął chłodne słowa z mojej głowy, ogrzał je płomieniem Swojej miłości i teraz lśnią w moim sercu na zawsze.
– z Sanathana Sarathi, marzec, 1986
tłum. E.GG.
 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.