Wywiad z Bogiem

   

      W historii wywiadów z Bogiem rzadko zdarza się, aby dziennikarze reprezentujący główne media drukowane mieli szansę przeprowadzić wywiad z Bhagawanem. Prawdopodobnie  podczas jednej z takich okazji, grupa mężczyzn reprezentujących czołowy dziennik z Bombaju, Nava Kal, zdobyła ten przywilej w czerwcu 1969 roku w rezydencji pana P.K. Savanta, ówczesnego ministra rolnictwa w rządzie Maharasztry. Wykorzystując tę wspaniałą okazję, będąc ogromnie wdzięczni za gotowość i wspaniałomyślność Sathya Sai, zadali serię pytań, praktycznych i jasnych z ich światowego punktu widzenia, prosząc Sathya Sai o odpowiedź. Niektóre z zadanych pytań i Jego jasne odpowiedzi przepełnione boską mądrością, zostały zaczerpnięte z „Sanathana Sarathi”, z czerwca 1969.
      Miałem wielkie szczęście przeprowadzić wywiad z Bhagawanem Sri Sathya Sai Babą na spotkaniu w Prasanthi Vidwanmahasabha (Oddział Maharasztra), które odbyło się w rezydencji pana P. K. Savanta, ministra rolnictwa w rządzie stanu Maharasztra, 14 czerwca 1969 roku. Także na tym spotkaniu obecni byli przewodniczący Zgromadzenia Ustawodawczego Sri Balasaheb Bharde i przewodniczący Rady Legislacyjnej Sri V. S Page, oraz wiele innych osób.
      Baba wszedł i usiadł z nami na tym samym dywanie! Pan Savant powiedział: „Ci ludzie przyszli, aby z Tobą porozmawiać i przedstawić swoje wątpliwości”.
      Wskazał na mnie i zapytał: „No cóż, zapytaj o to, o co chciałeś zapytać”. Zostały go cuda może być niewłaściwe, więc zwróciłem się do pana Page'a i powiedziałem: „Możesz zacząć od swoich pytań”.
      Wtedy pan Bharde zwrócił się do Sai Baby: „Ta osoba przeprowadziła dotychczas wywiady z wieloma osobami na temat cudów i opublikowała ich odpowiedzi w swojej gazecie Nava Kaal. Pragnie Cię o nie zapytać. W ten sposób zachęcono mnie, abym pierwszy przedstawił swoje pytania. Ośmieliłem się, ponieważ ludzie bardzo pragnęli dowiedzieć się więcej o cudach. Odważyłem się więc zapytać: „Jaka jest moc, która dokonuje te cuda?”.
      Baba odpowiedział słodko i z uśmiechem: „Nazywanie ich cudami jest niewłaściwe. Kiedy moc jest zawsze obecna i nigdy nie maleje, jak może to być cud? Znam podłoże twojego pytania. To, co nazywasz cudem, jest w rzeczywistości boską mocą. Jest ona tak rozległa jak ocean, to niewyczerpane źródło. Z tego morza wszyscy, którzy czują potrzebę, mogą napełnić swoje naczynia wodą”.
      „Na przykład, Ja tworzę rzeczy. To właśnie nazywasz cudami, prawda? Nie tworzę ich dla okazania Mej mocy po to aby przyciągnąć do siebie ludzi, nie mam takiego zamiaru. Tworzę przedmioty w sposób całkowicie naturalny. To Moja zabawa, Moja leela (gra). To znak boskiej mocy, która pomaga skierować człowieka ku Boskości. Yad bhaavam, tad bhavathi: jaki zamiar, tak się dzieje. Gdy intencja pojawia się w Moim umyśle, rzecz jest stworzona. W chwili, gdy jest chciana, rzecz pojawia się w ręce”.
      Kiedy ta odpowiedź dotarła do moich uszu, przypomniał mi się fragment artykułu, który pan Bharde opublikował w Nava Kaal, gdzie pisał: „Jak dotąd nie widziałem żadnej osoby, która czyniłaby cuda tak spontanicznie i naturalnie, jak Sri Sathya Sai Baba. Stanął przed posągiem Rukmabai w Pandharpur i podniósł obie ręce, mówiąc: „Dekoracja jest niekompletna”, a kiedy to powiedział, w Jego dłoniach pojawił się złoty naszyjnik. Ten klejnot, który umieścił na posągu, nadal tam jest”.
      „Czy Twoja shakti (moc tworzenia rzeczy) jest niewyczerpana?”, odważyłem się zapytać.
Swami odpowiedział: „To jest boska moc, daivasakti, niewyczerpana i bezgraniczna jak ocean. Każdy, kimkolwiek jest może do woli z niej czerpać  wszystko to, czego potrzebuje”.
      Pan P. K. Savant ośmielił się zadać pytanie: „Chociaż jest ona niewyczerpalna i nieograniczona to, dlaczego nie wykorzystuje się jej do rozwiązania ubóstwa i nędzy ludzkości?”.
      Słysząc to, Baba roześmiał się szczerze. Powiedział: „Ubóstwo oznacza brak lub nie posiadanie pewnych rzeczy, prawda? Wydaje ci się, że nieszczęście jest spowodowane nieposiadaniem pewnych rzeczy. Tam, gdzie nie ma spokoju umysłu, jest nieszczęście, niezależnie ile rzeczy człowiek może lub nie może mieć. Może mieć przed sobą wspaniały posiłek; może mieć klimatyzowany pokój; może mieć na stole radio tranzystorowe, ale czy to zapobiegnie jego nieszczęściu? Czy może być z tym wszystkim szczęśliwy? Władcy mogą rozkazywać, aby mieć wszystko, co daje im komfort i radość, ale czy są szczęśliwi? Nawet jeśli ktoś nie ma takich rzeczy, lecz jeśli ma spokój umysłu i równowagę, będzie całkiem szczęśliwy. Zostaw go w dżungli, jego szczęście nie zmniejszy się, nie może się zmniejszyć. Moim zadaniem jest zapewnienie równowagi umysłu i trwałego szczęścia”.
      „Nie daję ludziom rzeczy po to, by ich wzbogacić. Daję, aby wzbudzić w nich oddanie i wiarę. Kiedy przychodzi do mnie ktoś chory, daję mu coś, co tworzę, wibhuti lub jakiś przedmiot. Zauważając ten znak, staje się świadomy boskiej mocy. Uzyskuje spokój umysłu, który go uzdrawia. To nie Ja go uzdrawiam. Zyskał spokój umysłu poprzez kontemplację boskiej shakti (mocy) i to skierowało go na drogę do zdrowia. Jeśli nie otrzyma niczego stworzonego przez boską moc, jego spokój umysłu i siła osłabną; dlatego obdarowuję go. To nie jest tak, że daję te rzeczy tym, którzy są Mi oddani. Daję, ilekroć jest to pożądane, aby skierować cierpiącego na boską ścieżkę”.
      „Skąd bierze się ten spokój umysłu, ta siła umysłu? Jest już w nim, ale on nie jest tego świadomy. Dlatego stara się go uzyskać od zewnętrznych przedmiotów. Kamień leżący przy drodze jest pozornie martwy, nawet gdy polejesz go wodą i rozsypiesz nasiona to nie wykiełkują. Ale gdy rozbijesz go, zmielesz na drobny pył, polejesz wodą i rozsypiesz nasiona, to wykiełkują. Wyrośnie na nim drzewo i wyda owoce, które podtrzymają i rozmnożą ludzkie życie. Zatem kamień ma w sobie ukryte życie, tyle że nie objawia się ono, gdy leży na poboczu drogi. Mędrcy Indii odkryli zasadę życia w skale; oświadczyli, że skała także jest Bogiem. Z drugiej strony, ludziom Zachodu nie udało się odkryć Boskości, która tkwi w człowieku”.
      „Inny przykład: weź dwa kije i pocieraj je szybko o siebie. Pojawi się ogień, który był w nich przez cały czas, ale ich nie spalił. Podobnie wielka moc tkwi w umyśle. Jeśli się ją rozwinie, może zdobyć bogactwo anandy (błogości). Sadhana to nic innego, jak sposób na rozwinięcie tej mocy. Człowiek nie angażuje się w tę sadhanę; pragnie anandy (błogości), więc stara się zdobyć i gromadzić zewnętrzne przedmioty, oczekując, że znajdzie w nich anandę. W ten sposób traci wszystko. Ciało jest jak wóz, a umysł jest jak koń. Nie należy stawiać wozu przed koniem. Podobnie jak troska o ciało nie powinna być uważana za pilniejszą i ważniejszą. Jeśli wysiłki są skierowane bardziej dla wygody ciała niż na spokój umysłu, podróż zwana życiem będzie pełna przeszkód”.
      „Na przykład Dhritarasztra – czego mu brakowało? Miał potężną armię, rozległe królestwo, stu synów, niezliczone skarby, sławę i fortunę. Miał wszystko, czego człowiek potrzebuje do szczęśliwego życia. Ale miał jedną wadę: nie posiadał atmadźńiany (wiedzy o atmie), był ślepy na swoją prawdziwą atmiczną rzeczywistość, dlatego nie zaznał ani chwili wewnętrznego spokoju”.
      „Mówi się, że Bharat (Indie) to biedny kraj, podczas gdy Ameryka i Rosja są niezwykle bogate. W rezultacie niezliczone rzesze Hindusów ma oczy skierowane na Amerykę. Wierzą, że podążając za Ameryką, można osiągnąć bogactwo i szczęście”.
      „Pewnego wieczoru młody Hindus miał ochotę wybrać się do kina. Kiedy już miał wychodzić przypomniał sobie swojego bliskiego przyjaciela, Amerykanina. Nie wiedział, że w Ameryce jest czwarta rano. Zadzwonił do niego i zapytał: »Wybieram się teraz na film. Co ty zamierzasz robić?«. Przyjaciel roześmiał się i odpowiedział: »Film? O tej porze? Oszalałeś? To jest godzina, o której należy spać. Zamierzam spać jeszcze co najmniej cztery godziny«. Słysząc to, Hindus również porzucił swój plan obejrzenia filmu. Pościelił łóżko i starał się zasnąć! Podążanie za amerykańskim stylem życia doprowadzi do takich absurdalnych sytuacji, prawda?”.
      „Wśród braci Pandawów Ardżuna był najlepszym łucznikiem swoich czasów. Miał potężny łuk Gandiva i najbardziej niszczycielską strzałę, boską Pashupatę. Następnym z nich był Bhima. Potęga jego ramion, ogromna maczuga, którą dzierżył – wszyscy o tym słyszeli. Niemniej jednak ci dwaj bracia pochylali głowy przed najstarszym bratem, Dharmadżą, którego jedyną siłą był hart ducha, opanowanie i spokój umysłu. Nigdy, nawet o włos, nie sprzeciwili się jego woli. Obecnie Ameryka jest jak Ardżuna, Rosja jak Bhima, a Bharat (Indie) to Dharmadża. Mimo to Bharat rezygnuje ze swojego wyjątkowego statusu i naśladuje Amerykę i Rosję, podążając za ich sposobem życia. To godna pożałowania ignorancja”.
      „Wedyjska dharma jest najlepsza, jest kompletna i pełna. Jest poza czasem. Inne religie są jej synami, wnukami i prawnukami. Wedyjska dharma, czyli hinduska dharma, jest dziadkiem, buddyzm jest synem, chrześcijaństwo wnukiem, a islam prawnukiem – ta ostatnia czerpie inspirację z wcześniejszych religii. Wszystkie należą do rodziny wierzących i jeśli tylko ta prawda zostanie dobrze zrozumiana, nie będzie miejsca na nieporozumienia ani nienawiść”.
      „To wielkie szczęście urodzić się w Bharacie, ale godnym ubolewania nieszczęściem jest to, że dzieci Bharatu nie zwracają uwagi na niewyczerpalną energię atma-śakti, która jest w nich ukryta i nie starają się o tym wiedzieć. Tak samo nie starają się dowiedzieć więcej o swoim kraju i wyższości wedyjskiej dharmy”.
      W tym momencie zapytałem Sai Babę: „Mówisz, że nie jesteśmy w stanie odkryć tej niewyczerpalnej energii shakti, chociaż jest ona w nas ukryta. Wyjaśnij łaskawie, jak to się stało”.
      Baba odpowiedział: „Zilustruję to krótką historią. Pewien bogaty kupiec udał się kiedyś do świętego miejsca, aby wziąć udział w uroczystościach świątynnych. Złodziej podążył za nim, aby ukraść mu sakiewkę. Udawał towarzysza udającego się w to samo miejsce, na to samo święto. Zatrzymali się na noc w Dharmasali. Kiedy wszyscy zapadli w głęboki sen, złodziej, który do tej pory nie spał, wstał i wszędzie szukał torby kupca. Mimo usilnych poszukiwań nie udało się jej odnaleźć”.
      „Kiedy nastał dzień, powiedział kupcowi w przyjazny sposób: »Tutaj są złodzieje. Mam nadzieję, że dobrze dbasz o swoją torbę, w której są wszystkie twoje pieniądze«. Kupiec odpowiedział: »Tak. W nocy trzymałem ją pod twoją poduszką. Zauważ, jaka jest bezpieczna«. Mówiąc to, wyjął torbę spod poduszki złodzieja. Bóg jest jak ten kupiec, umieścił torbę zawierającą energię atma-shakti, atma-dźńianę (wiedzę o atmie) i niezmącone szczęście w umyśle człowieka. Ale człowiek jest tego nieświadomy, stara się zdobyć tę energię shakti, wiedzę (dźńianę) i szczęście we wszystkich innych miejscach, z wyjątkiem samego siebie! W nagrodę otrzymuje jedynie cierpienie”.
      Wtrąciłem się i zapytałem: „Mówią, że nie powinno się czynić cudów, że są niebezpieczne dla sadhaki (poszukiwacza duchowego), są przeszkodą na jego drodze. Czy to prawda?”.
      Baba odpowiedział: „Nie można zastosować tej samej zasady do każdego przypadku, są wyjątki. Oczywiście, jeśli dokonuje się cudów w celu pokazania mocy, potęgują egoizm i są niebezpieczne. Czynię je jako znaki boskiej shakti, dowody boskości. Daję rzeczy z miłości, aby rozwinąć w ludziach przywiązanie do Boga i boskiej ścieżki. Moim zamiarem jest, aby obdarowani zostali napełnieni miłością. Nie mam żadnych pragnień. Mówię o miłości, a Moja ścieżka to ścieżka miłości”.
      „Nie znam smutku ani pragnień. Jestem ucieleśnieniem anandy (błogości). Nie zaznałem ani chwili smutku i nigdy go nie doświadczę. Kiedy staje przede Mną osoba pogrążona w smutku, czuję, że doświadczam jej cierpienia, ale smutek i żal nie mogą być Moim doświadczeniem. Nie mam takich emocji jak gniew. Nie mam żadnych emocji, nic nie może Mnie dotknąć. Powodem jest to, że nie mam pragnień. Moje nieprzywiązanie jest całkowite. Dlatego, bez względu na to, jaki podejmuję wysiłek, jestem zawsze w pełni sił”.
      „Wiwekananda na początku nie miał pełnej wiary w swojego guru, Ramakrisznę. Jednak Ramakriszna wiedział, że za jego pośrednictwem musi zostać wykonane wielkie duchowe zadanie. Aby więc mocno ugruntować go na duchowej ścieżce, Ramakriszna dotknął go ręką. Cud tego dotyku zlikwidował całkowicie wątpliwości, które dręczyły Wiwekanandę. W tym cudzie nie ma egoizmu, ani pragnienia popisu; nie wyrządził nikomu krzywdy. Ten cud zrodził się z miłości i był wypełniony miłością. Jest znakiem boskiej mocy, która otworzyła drogę do wyzwolenia”.
      Zapytałem: „Mówi się, że cuda polegają na przenoszeniu rzeczy, które już gdzieś są. Czy rzeczy, którymi obdarowujesz są w ten sposób przenoszone, czy tworzone?”.
Baba odpowiedział: „Wszystkie są nowo stworzone. Przenoszenie oznacza, że powinny pochodzić z innego miejsca, prawda? To byłoby oszustwo. Rzeczy powstają w chwili, gdy tego chcę. Daję także rzeczy, których nigdzie nie można znaleźć. Energia shakti  nie jest możliwa do zrozumienia”.
      Kontynuowałem: „Od kiedy zacząłeś objawiać te znaki boskiej mocy?”.
Baba powiedział: „Od dzieciństwa. W szkole tworzyłem czekoladki, kulki i inne artykuły dla otaczających Mnie dzieci”.
      Zapytałem: „Są tacy, którzy tworzą rzeczy w cudowny sposób i rozdają je. Czy przenoszą je skądś, czy tworzą na nowo? Skąd możemy to wiedzieć?”.
Baba powiedział: „Zapytaj ich. Dlaczego miałbym mówić o tych ludziach?”.
Powiedziałem: „Mówią też, że ta energia shakti zniknie po pewnym czasie”.
Baba zapytał: „Dlaczego teraz zajmujesz się innymi? Daję rzeczy z miłością; Moja miłość nie zmaleje ani nie osłabnie”.
      Zadałem kolejne pytanie: „W jakim wieku nabyłeś tę boską moc, czyli shakti?”.
      Baba powiedział: „Od narodzin, a nawet jeszcze wcześniej”.
      Przerwałem z okrzykiem: „To znaczy…”.
      Baba mówił dalej: „To znaczy, że sam zdecydowałem o Swoich narodzinach. Zdecydowałem, kto ma być moją matką. Zwykli ludzie mogą wybrać jedynie, kto ma być żoną lub mężem. We wcieleniu Ramy, w inkarnacji Kriszny, matki zostały wybrane przez »syna«. Również zadanie, dla którego nastąpiły te narodziny, było takie samo – obdarowanie miłością”.
Nie zadałem już więcej pytań. Na pytania zadawane przez innych, Baba odpowiedział szczegółowo na temat najlepszego systemu edukacji dla młodych, tak aby mogli stać się użyteczni dla siebie i innych oraz na podobne tematy. Kiedy Śri Sathya Sai Baba wyszedł wraz z panem P. K. Savantem, wszyscy z wielką radością wspominaliśmy pouczającą rozmowę, w której mieliśmy zaszczyt uczestniczyć.
      Pan Balasaheb Bharde zwrócił się do mnie i powiedział: „Baba jest źródłem, skarbnicą jogi, dharmy, dźniany i premy (jedności, prawości, mądrości i miłości)”. To podsumowanie bardzo mnie zachwyciło.
źródło: Sai Spiritual Showers, tomy 1 & 2,
wydanie 1988/89  tłum. E.GG.
 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.