Boska gra

Al Drucker    
      Dla większości z nas, gdy znajdziemy się pod wpływem Sai i zaczniemy żyć zgodnie z Jego naukami, zmienia się nasza wizja świata i całe nasze życie. Inne wymiary rzeczywistości niż te wcześniej znane narzucają się naszej świadomości. Odkrywamy wzajemne powiązania pomiędzy wydarzeniami i doświadczeniami, które zgodnie z logiką nie powinny być ze sobą powiązane. To tak, jakby niewidzialna świadomość za kulisami kierowała wszystkimi naszymi ruchami i nie tylko naszymi, ale także wszystkich innych. To tak, jakby nasze życie stało się serią rozgrywających się scen i wydarzeń na już istniejącym filmie, opowiadającym historię wielkiego powrotu do domu. Mając tę świadomość, zaczynamy dostrzegać wielką sztukę, w której jesteśmy zarówno aktorami, jak i widzami. Jest to gra cudownego boskiego dziecka, w której boskość stopniowo przybiera różne ciała i formy oraz odgrywa niezliczone role dla własnej słodkiej przyjemności.
      Przy różnych okazjach i na różne sposoby Bhagawan dawał nam trochę wglądu w ten boski dramat, który daje Mu tyle radości, w którym z Jednego stworzył wielu, a następnie przyciągnął wielu z powrotem do Jednego.
      Pewnego razu powiedział: „…oddzieliłem siebie od siebie, aby móc kochać siebie…”. Innym razem powiedział: „…Boska zasada jest zawsze zaangażowana w ciągłą grę ze sobą. Narzuca sobie atrybuty, formy, energie, elementy działania, kreacji i rozpadu. Przypomina samotne, pełne wyobraźni dziecko w pokoju wypełnionym lustrami.
      Bawi się swoimi odbiciami, czasami malując różne ciała zwierząt, rośliny, drzewa i ciała ludzkie, niektóre z wąsami i brodami, inne z fryzurami i w sukienkach, na różnych lustrach, aby odróżnić jeden obraz od drugiego; a obrazy są wyraźne lub zniekształcone w zależności od kąta, krzywizny i powierzchni każdego lustra. W ten sposób, aby mieć jakąś zmianę i bawić się w swojej spokojnej samotności, tworzy ten wieloaspektowy wszechświat jako odbicie Siebie…”.
      Dzięki tym twierdzeniom krok po kroku odsłania się przed nami wspaniałe przedstawienie, w całej swej okazałości. Ze Swojego pełnego błogości, wiecznego Ja stworzył wszechświat i wszedł w niego jako jego esencja. Projektując tę ogromną scenę dla Swojej sztuki, przypisał Sobie ogromną liczbę ról, jednocześnie grając rolę wszystkich niezliczonych indywidualnych dusz, które omamione wierzą, że są małymi, odrębnymi i ograniczonymi bytami, nieświadomymi swojej prawdziwej natury. Mają swoje chwile na scenie i odgrywają swoje role.
      Rozpoczynają karierę aktorską jako niema skała, morze lub chmura, a następnie przechodzą do roli rośliny, ryby, ptaka, zwierzęcia, mieszkańca jaskiń i mieszkańca miasta. Siedzą, poruszają się, walczą, kochają, płaczą, cieszą się, zyskują i tracą, jedzą, śpią, doświadczają, aż w końcu upadają… by zbiec ze sceny na szybkie przebranie i zmianę roli, a następnie wrócić do dalszych potknięć i bohaterskich wyczynów w trwającym melodramacie. Jednakże przez cały czas istnieje pewna fabuła. Po wielu zmianach kostiumów, wyjściach i wejściach role stają się bardziej radosne i pełne miłości, a gra aktorska staje się szlachetniejsza, gdyż dochodzimy do kulminacyjnego punktu dramatu. Gdy jeden z aktorów przyjmuje rolę duchowego poszukiwacza, Boskość, będąca jednocześnie aktorem, reżyserem, dramatopisarzem, publicznością i teatrem, coraz bardziej cieszy się przedstawieniem, ponieważ teraz odgrywa rolę duszy odkrywającej Boskość i następnie, ku swojemu zdumieniu, odkrywa siebie jako Boskość.
      Kiedy w końcu zrzuci wszystkie kostiumy i role, Jego radość jest nieograniczona, a On jest przepełniony bezgraniczną miłością. Gdy złudzenie minęło, Jaźń rozpoznała siebie jako Jaźń. Słodki, boski uśmiech pojawia się na Jego twarzy, gdy cieszy się swoją własną grą, sam grając wszystkie role. Teraz z radością czeka na następną duszę zbliżającą się do urzeczywistnienia i wchodzi z powrotem w rolę innych dusz przechodząc przez ich cierpienia i zmagania. To Jego współczucie dla własnego stworzenia i Jego radość z zaskakującego zakończenia sprawiają, że poszczególne role nieustannie zmierzają ku boskiemu spełnieniu. Co za wspaniałe przedstawienie daje Sam sobie, zaczynając wszystko od wielkiego wybuchu, a potem odgrywając nieskończoną różnorodność ról, aż do pojawienia się pierwszej zrealizowanej duszy w wielkiej podróży od Boskości do Boskości przez Boskość, która wierzy, że jest mała, ograniczona i odrębna, aż do ukoronowanego finału.
      Jest to być może zbyt dziwaczne przedstawienie tak poważnego tematu, jak stworzenie wszechświata i ewolucja duszy; jednak jakaś wewnętrzna iskra wieczności w nas rezonuje i współbrzmi z niewinnym dziecięcym spojrzeniem na wszechświat, którego istotą jest radość, zachwyt i zabawa. Przypomina to amerykański film z lat 40, który zaczyna się od przerażającego tornada, spowitego ciemnością, przemierzającego równiny Kansas, siejąc zniszczenie na swojej drodze. Dom z małą dziewczynką, zostaje podniesiony i porwany przez wicher w nieznane. Następnie film gwałtownie przechodzi z czarni i bieli do jaskrawych, żywych kolorów, gdy mała dziewczynka zostaje bezpiecznie umieszczona na pięknej, krętej drodze wyłożonej żółtą cegłą, ukwieconej jaskrami i żonkilami, która prowadzi do magicznego królestwa, lśniącego jak klejnot na odległych wzgórzach. Ciemność i zniszczenie zamieniły się w radosny, słoneczny dzień, rozświetlony kolorami i dobrocią, wypełniony melodyjną pieśnią.
      Kiedy duchowość zakorzenia się głęboko w naszym życiu, nasz świat zmienia się z przytłumionej czerni i bieli w piękne, różnorodne odcienie wiecznej gry. Niezwykła słodycz zaczyna przenikać nasze wnętrze. W miarę jak nasze oddanie pogłębia się, a my coraz bardziej przywiązujemy się do tego, co duchowe i coraz bardziej oddalamy się od tego, co światowe, odkrywamy Boskość, która jest wszędzie i we wszystkim, a której esencją jest czysta słodycz, radość, miłość i wieczna szczęśliwość. Kiedy odkrywamy naszą własną rzeczywistość, właśnie to znajdujemy.
      Słońce nigdy nie zna cienia, mroku ani ciemności, nawet jeśli chmury, które są jego własnym dziełem, szepczą między sobą o grze ich cieni na ziemi. Kiedy je spala, aby lepiej przyjrzeć się temu dziwnemu zjawisku ciemności, wszędzie widzi tylko światło, odbicie samego siebie. Takie jest przesłanie ducha. W rzeczywistości jesteśmy czystą świadomością i nieskończoną błogością. Naszym przeznaczeniem jest ewoluować i uwolnić się od ograniczeń i środowisk, które nas wiążą. Możemy się rozwinąć i stać się nieograniczeni oraz urzeczywistnić Jedność, jedyną rzeczywistość, która jest naszym prawdziwym Ja. Dzięki temu zrozumieniu uzyskujemy wgląd w głębszy duchowy cel, który w innych kontekstach nazywamy ewolucją.
      Ewolucja jest istotną częścią boskiej gry. Zapewnia ciąg pojazdów w tej wielkiej grze duszy podróżującej po świecie, odgrywającej wszystkie te zabawne role, ale cały czas walczącej i pragnącej się uwolnić i wrócić do źródła. Raz po raz dusza wydaje się zagubiona, samotna i opuszczona na ogromnej scenie. Uwolnienie się to dla duszy najważniejsze zadanie, a jednak postęp po tak wielu żywotach, jest tak niewielki!  Z ust „aktora” wydobywa się pełna udręki modlitwa o pomoc. Rozlega się żarliwe wołanie do Zbawiciela, by przyszedł i wybawił go. Cóż to za wspaniała sztuka.
      Zbawiciel wcielony jako dusza, teraz w przekonujący sposób odgrywa rolę duszy wołającej do Zbawiciela. Modlitwa zostaje wysłuchana. Łaska zstępuje. Najwyższy, który już zamanifestował się w każdej duszy, odgrywa szczególną rolę. Po upływie tysięcy lat błogosławi świat narodzinami jako Awatar, aby przyspieszyć postęp duszy. Boska postać zajmuje teraz środek sceny. Wydaje się jaśnieć od wewnątrz, gdy wewnętrzny Bóg przywdziewa ciało człowieka, gdy to co wieczne przejawia się poprzez życie, w ludzkim ciele, które prowadzi jako człowiek.
      „Moje życie jest Moim przesłaniem” – ogłasza. „Podążaj za Mną!”. Teraz dusza nabiera odwagi; w końcu ma światło, które prowadzi ją do domu. A gdzie jest ten dom? Jest w niej samej. Przez cały czas nosiła w sobie ten „dom”. W końcu zrzuca ciężkie łańcuchy złudzeń i ignorancji, które od tak dawna były jej ciężarem. Teraz owoc dojrzał; uświadamia sobie swoją prawdę. A kłamstwo o „ja”, o indywidualności, przywiązaniu do życia i świadomości ciała, o wszystkich światowych przywiązaniach, relacjach i własnościach, opuszcza ją na zawsze.
      Kiedy dusza pozna swoją rzeczywistość jako Jedynego, jej rola w grze dobiegnie końca. Łączy się ponownie z Tym, od którego pochodzi i który tak naprawdę nigdy jej nie opuścił; powraca do bycia Tym, którym zawsze była – Nieskończoną, wieczną i błogosławioną Jaźnią.
      Jaka radość! Szczyty miłości i sama słodycz! Cóż za wspaniała historia! Ewolucja dobrze wykonała swoje zadanie. Boskie dziecko jest bardzo zadowolone ze swojej zabawy.
      Obyśmy wszyscy wkrótce dotarli do tego uroczego dziecka, naszego własnego błogosławionego Ja.  Om Jai Sai Ram.
źródło: Sanathana Sarathi, czerwiec 1983
- tłum. E.GG.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.