Kiedy Bóg wkracza w twoje życie, oznacza
to, że czekają Cię cudowne lata i każdy dzień jest wyjątkowy. Lata 2002 i 2003
były wspaniałym okresem w moim życiu, kiedy Swami chodził między nami, rozmawiał
z nami i błogosławił zdjęcia, długopisy, książki, paczki wibhuti, kartki i inne przedmioty. 15 maja 2002 roku to dzień zapisany „złotymi
literami” w moim życiu, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Bhagawana, mojego Boga
z dzieciństwa, dołączyłam do Instytutu w Anantapur i uczestniczyłam w Letnim
Kursie Kultury i Duchowości Indii, w Brindavan. Każdy dzień tego letniego kursu
był piękny i pełen wspaniałych przeżyć. 15 maja był także dniem, w którym usłyszałam
pierwszy dyskurs Swamiego, jako Jego uczennica. Pięknie opowiedział o życiu
Abrahama Lincolna i jego matki, a na koniec pokazał nam wszystkim kolorowo
zapakowany poczęstunek i powiedział: „Wszyscy jesteście Moimi dziećmi, dlatego
mam dla was czekoladki” i dostaliśmy czekoladki jako prasadam[1]. Już pierwszego dnia letniego kursu każdy
uczeń otrzymał plakietkę lub kartę identyfikacyjną, które należało nosić na darśany. Po tygodniu zgubiłam plakietkę,
a wolontariuszka pilnująca wejścia na darśan
zatrzymała mnie. Wezwano mnie do nauczycielki, która skarciła mnie za nieostrożność
i kazała przez dwa dni znaleźć plakietkę, bo inaczej odeślą mnie do domu. Byłam
bardzo zmartwiona i nie wiedziałam co robić. Widziałam, jak inni piszą listy do
Swamiego, więc i ja napisałam list opisujący moją napiętą sytuację i poprosiłam
o pomoc, ponieważ nie byłam jeszcze gotowa, aby stąd wyjechać. Ktoś mi
powiedział, że jeśli Swami przyjmie list, zajmie się tym problemem. To
sprawiło, że modliłam się jeszcze bardziej, błagając Go o usunięcie trudności.
Tego wieczoru usiadłam w narożnym rzędzie, obok rzędu nauczycielek, a gdy
Bhagawan się zbliżał, intensywność moich modlitw wzrosła. Swami, pozornie ignorując
mnie, cofnął się i wziął mój list. To był mój pierwszy list do Swamiego, a po darśanie w akademiku pojawiło się dla
mnie ogłoszenie. Ktoś znalazł na drodze moją plakietkę! Pomimo strachu, jaki
przeżyłam, właśnie tego dnia Swami zapewnił mnie, że zatrzyma mnie w Swoim
Instytucie nie tylko przez 3 lata, ale przez 7 długich lat. Każdy dzień letniego kursu był dla nas
wyjątkowy. Swami wiele razy chodził między nami, przysyłał dużo słodyczy i
każdego dnia błogosławił nas dyskursem i darśanami.
To była wyjątkowa letnia uczta dla uczniów Swamiego. Pewnego dnia poczułam się przygnębiona i
pomyślałam sobie: Swami, Ty nie słuchasz żadnych moich modlitw, a jeśli
naprawdę jesteś świadomy mojego istnienia, chcę usłyszeć w Twoim dyskursie coś
o Dhruvie[2]. Tego dnia, podczas popołudniowego
dyskursu, w którym Swami szczegółowo omawiał Swoich wielbicieli, nagle zaczął
opowiadać historię Dhruvy i o jego determinacji, aby porozmawiać z Bogiem.
Roniłam łzy szczęścia, że naprawdę wysłuchał moich modlitw. Nie miałam już na
co narzekać. Od tego czasu aż do dzisiaj dyskursy Bhagawana zawsze dawały mi
odpowiedzi, ilekroć chciałam uzyskać jasność w jakiejś kwestii. Pod koniec tego pamiętnego letniego kursu,
w dzień Budda Purnima, ponieważ chińscy wielbiciele przygotowali
przedstawienie, kazano im usiąść z przodu Sai
Ramesh, a my, studenci, zostaliśmy zepchnięci do tyłu. My, nowicjuszki, byłyśmy
na samym końcu, ale ku naszemu zdumieniu, tego dnia Swami wszedł do sali od
tyłu i przeszedł między naszymi rzędami, nawet gdy było bardzo mało miejsca, by
przejść. Po przedstawieniu Swami zlecił, abyśmy się zgromadziły na trawniku Trayee. Tam rozdał nam sari, upewniając
się, że nikt nie zostanie pominięty, poświęcając nam Swój czas, podczas gdy tak
wielu wielbicieli wciąż czekało na ujrzenie Go na placu darśanowym. Tego dnia zrozumiałam wartość bycia Jego uczennicą. Ostatniego dnia letniego kursu Swami wygłosił
oświadczenie, które wciąż pamiętam: „Każdego
dnia wysyłam wam wszystkim słodycze jako prasadam, spędzam z wami Swój czas i zapewniam wszelkie udogodnienia na tym kursie.
Dlaczego to wszystko robię? Chcę, aby moi uczniowie byli idealni i przynieśli
Mi dobre imię. Czy obiecacie Swamiemu, że wszyscy będziecie prowadzić idealne
życie?”. Wszyscy uczniowie odpowiedzieli: „Tak,
Swami” i Swami powiedział słodko: „Grzeczne
dziewczynki i grzeczni chłopcy”. Głos Swamiego wciąż dźwięczy mi w uszach,
aż do dziś, szczególnie gdy sytuacje lub umysł próbują skierować mnie w różne
strony. Wtedy to zdanie zawsze ściąga mnie z powrotem na właściwą drogę. W
ostatnim dniu letniego kursu, po porannym darśanie,
Swami przyszedł do nas i nieustannie machał na pożegnanie, gdyż po południu
wszyscy mieliśmy wyjechać. Tego dnia widziałam, jak oczy Swamiego napełniły się
łzami. To był koniec pięknych dni letniego kursu i wszyscy udaliśmy się do
Anantapur. Każdy czekał na następną podróż do Prashanthi
Nilayam i za każdym razem, gdy byłyśmy w Parthi, Bhagawan pytał naszą opiekunkę
Jayammę „Czy dzieci przyjechały?”. Swami także błogosławił nas, dziewczęta, na
każdy możliwy sposób, padanamaskarem,
sari i błogosławieństwami urodzinowymi. Solenizantki siadały w narożnych rzędach,
a On błogosławił to, co przygotowały. Święto Guru Purnima było dla mnie
kolejnym niezapomnianym dniem spędzonym ze Swamim. Siedziałam w narożnym
rzędzie, co oznaczało, że mogłam wyciągnąć rękę z czymkolwiek (zdjęciem lub
książką) do pobłogosławienia i tego dnia nie przejmowałam się niczym z
wyjątkiem modlitwy, w której prosiłam, aby Swami pobłogosławił moją książkę i dżapamalę[3]. Po arathi,
wracając do Swojej kwatery, Swami podszedł do nas i pobłogosławił wszystko,
łącznie z moim zeszytem z chemii i dżapamalą. W 2003 roku odbyło się święto sportu. W
Anantapur ćwiczyłyśmy różne dyscypliny, takie jak pozycje jogi (Surya Namaskar), Shavali (japońskie karate), gry w piłkę itd. Po zakończeniu
ćwiczeń, 7 stycznia wszyscy dotarliśmy do Puttaparthi. Kiedy Swami przyszedł na
darśan, podszedł prosto do pań
Jayammy i Pushpy i zapytał: „Jakie konkurencje wykonują dzieci?”. Obie panie
zaczęły wyjaśniać, a kiedy doszło do Shavalin,
Swami poprosił o wyjaśnienie, jakby nie rozumiał, a pani Pushpa odpowiedziała:
„Swami, to jest japońskiego karate”. Swami natychmiast z uśmiechem powiedział
żartobliwie: „To dla was, drogie panie, takie naturalne!”. Po prostu nie mogłam
się opanować i roześmiałam się głośno. Swami spojrzał na mnie, a ja ze
złożonymi rękami powiedziałam: „Swami,
Surya namaskar”. Uśmiechnął się, patrząc na mnie i ruszył dalej. Po zakończeniu pokazów sportowych na stadionie
wszystkie pobiegłyśmy do KulwantHall na sesję zdjęciową ze Swamim.
Fotografowano każdą grupę, z wyjątkiem mojej i wszystkie błagaliśmy Go o
zdjęcie. Z figlarnym uśmiechem Swami chodził tu i tam, aż w końcu wrócił do nas
i zrobił z nami zdjęcie. Chociaż przebywałam w Anantpur jako Jego uczennica do
2010 roku i mam mnóstwo pięknych wspomnień, to lata 2002 i 2003 były wyjątkowe,
gdyż chodził wśród nas, a te wspomnienia dają mi dużo siły w wielu trudnych momentach
życia. Swami ma Swoje własne sposoby docierania do mnie w taki czy inny sposób,
nawet po 2011 roku. W 2012 (po fizycznym odejściu Swamiego) zgubiłam dżapamalę, którą pobłogosławił na Guru Purnima w 2002 roku i było mi
przykro, ponieważ używałam jej do odmawiania mantry Gayatri. Pewnego wieczoru poszłam
z przyjaciółką do sklepu w Hyderabadzie, a tam było zdjęcie Swamiego.
Właściciel był wielbicielem, a my przedstawiłyśmy się jako uczennice Swamiego.
Rozmawialiśmy przez chwilę, a gdy wychodziłyśmy, dał nam zapakowany prezent,
który był rozdawany w Centrum Sai, które odwiedzał. Kiedy wróciłyśmy i
otworzyłyśmy paczuszkę, znalazłam tam dżapamalę
z pięknym przesłaniem: „Po co się bać, skoro Ja tu jestem!”. Swami nadal prowadzi mnie poprzez Swoje
dyskursy. Uczyłam się prowadzić samochód i pewnego dnia, kiedy siedziałam za
kierownicą i mój umysł był przepełniony strachem, nagle w moim telefonie
komórkowym usłyszałam dyskurs nadawany przez Radio Sai Global Harmony, a piękny
głos Swamiego rozbrzmiewał, mówiąc: „Zanim
zaczniesz prowadzić samochód, pierwszą rzeczą, którą musisz zrobić, to namaskar[4]
do kierownicy, a następnie z umysłem pełnym modlitwy rozpocząć jazdę. Nigdy nie
jedź zbyt szybko i koncentruj się na drodze”. Następnie jeszcze przez kilka minut mówił
o „prowadzeniu auta”. Nie trzeba
dodawać, że Swami jest dostępny gdziekolwiek jesteśmy, aby nas wzmocnić i poprowadzić.
Jest gotowy odpowiedzieć na nasze wątpliwości i nawiązać z nami bezpośredni kontakt.
Jest zawsze z nami i odpowiada na wszystkie nasze modlitwy.
‒ tłum. E.GG.
[1]Prasadam ‒ poświęcony pokarm. [2]Dhruva – w mitologii
indyjskiej oddany wyznawca Wisznu, symbolizujący siłę woli. [3]Korale modlitewne
składające się ze 108 paciorków, rodzaj hinduskiego różańca. [4]Namaskar ‒ powitanie, pozdrowienie; wyrażenie słowem i gestem szacunku przez
złożenie dłoni i pochylenie głowy.