Sai Sathya Sakha – Sai prawdziwy Przyjaciel – cz. 7 ostatnia
Abdul Razaak Baburao Korbu

Wspaniałe interview
We wrześniu 1990 roku, po ponad dwóch i pół roku przerwy, czyli od 30 stycznia 1988 roku, pojechałem do Baby. Nasza grupa przyjaciół, z którą odbyłem tę podróż, planowała wizytę w Puttaparthi z dużym wyprzedzeniem. W tym czasie wolontariusze Seva Dal z Maharasztry pełnili służbę w Prasanthi Nilayam w Puttaparthi. Ku naszemu rozczarowaniu dowiedzieliśmy się od nich, że Baba przebywa w aszramie Whitefield (Brindavan), a nie w Prasanthi Nilayam w Puttaparthi. Wiele osób chciało odwołać wizytę, ponieważ nie byli zwolennikami wyjazdu do Whitefield niedaleko Bangalore. Wielbiciele, którzy często odwiedzają aszramy w Puttaparthi i Whitefield, z łatwością mogą zrozumieć tę niechęć. Faktem jest, że wielu indyjskich wielbicieli woli odwiedzać i przebywać w Puttaparthi ze względu na lepsze i łatwiej dostępne udogodnienia, zarówno w aszramie, jak i poza nim. W aszramie w Whitefield nie ma zakwaterowania, dlatego wielbiciele muszą nocować w drogich pensjonatach na zewnątrz. Alternatywą jest pobyt w hotelu lub pensjonacie w Bangalore i podróżowanie tam i z powrotem do Whitefield, odległego około dwudziestu kilometrów, co jest drogie i męczące. Ważniejszym powodem jest to, że większość indyjskich wielbicieli czuje się bliżej Baby w Puttaparthi niż w Whitefield, gdzie ludzie wokół Baby pochodzą głównie z grupy o wyższych dochodach.Istnieje wiele książek o Babie w kilku językach – indyjskich i obcych. Po przeczytaniu tych książek osoby poszukujące jego darszanu udają się albo do Puttaparthi, albo do Whitefield. Nie ma różnicy w ich miłości do Baby, niezależnie od tego, czy udają się do Puttaparthi czy Whitefield na Jego darszan. Niektórzy czują większe przyciąganie do Baba w Puttaparthi niż w Whitefield. To moja opinia i obserwacja. Pytanie brzmi: dlaczego Baba często jeździ do Whitefield i zostaje tam przez kilka dni? Odpowiedź na to pytanie jest złożona.
W Whitefield znajduje się szkoła Baby i Jego rezydencja. Rezydencja to piętrowy budynek z wieloma pokojami i dużymi korytarzami, dobrze umeblowany i wyposażony w nowoczesne udogodnienia. Praca Baby rozprzestrzenia się po całym świecie. Na każdym kontynencie, w każdym kraju i prawie w każdym mieście znajdują się Centra Sai, ośrodki Seva Dal i Jego wielbiciele. Dzieje się tak nawet w Iranie i Iraku. Rozmawiałem z wieloma muzułmańskimi wielbicielami z tych dwóch krajów, nawet gdy wojna między nimi była w szczytowym momencie. Baba udaje się do Whitefield, aby przewodniczyć spotkaniom komitetów krajowych i międzynarodowych, a także udzielać rad i wskazówek, o które zabiegają VIP-y z całego świata. Wykonując tę pracę znajduje czas, aby udzielać darszanu rano i wieczorem. W rzeczywistości nie przyjeżdża tutaj, aby udzielać darszanu, ale przyjeżdża, aby zająć się wspomnianą powyżej pracą. Dlatego nie ma wystarczających udogodnień dla wielbicieli, którzy przybywają do Whitefield na darszan. Z powodu niewiedzy niektórzy mogą zapytać: „Dlaczego takie spotkania nie odbywają się w Puttaparthi?”. Odpowiedź jest taka, że Whitefield niedaleko Bangalore jest łatwiej dostępne dla VIP-ów przybywających z całego świata niż Puttaparthi i również oszczędzają czas. Biorąc pod uwagę ważną pracę Sai wykonywaną przez tych VIP-ów, Baba spotyka się z nimi w Whitefield. Proszę doświadczonych wielbicieli, aby odpowiednio wyjaśnili nowicjuszom te sprawy. Krytycy Baby, którzy pozostali krytyczni nawet po dostąpieniu darszanu Baby, to ci, którzy przyjęli darszan w Whitefield. Nie widziałem ani nie słyszałem, żeby ktokolwiek, kto dostąpił darszanu Baby w Puttaparthi po pobycie tam przez trzy lub więcej dni, krytykował Babę.
We wrześniu 1990 roku moi przyjaciele byli przeciwni wyjazdowi do Whitefield. Jednak udało mi się ich przekonać i wszyscy, dwudziestopięcioosobowa grupa, pojechaliśmy tam. Mieszkaliśmy w pensjonacie w Bangalore i codziennie jeździliśmy do Whitefield na darszan. Zanim opowiem więcej o tej wizycie i „wspaniałym interview”, cofnę się do 30 stycznia 1988 roku, mojej ostatniej wizyty i interview. W mojej pierwszej książce krótko opisałem pięć „D”, o których Baba mi wtedy powiedział:
1. Rozwaga (ang. Discretion)
2. Determinacja (ang. Determination)
3. Dyscyplina (ang. Discipline)
4. Oddanie (ang. Devotion)
5. Poświęcenie (ang. Dedication)
Jeśli uformuje się to w przesłanie, będzie ono brzmiało tak: „Zarówno w życiu doczesnym, jak i duchowym, wybieraj to, co uważasz za słuszne. Jeśli nie masz wolności wyboru, zaakceptuj to, co przychodzi jako właściwy naturalny wybór”. Baba mówi: „Dlaczego powinieneś zawsze robić to, co kochasz, a nie kochać tego, co musisz robić? Kiedy już dokonasz wyboru, poświęć mu całą swoją uwagę. Staraj się mocno i nie ustawaj w wysiłkach w zdyscyplinowany sposób. Nie zaniedbuj dyscypliny. Tylko dzięki temu pojawi się oddanie twojej pracy. Z biegiem czasu oddanie przerodzi się w poświęcenie i twoje życie będzie spełnione”.
Po poinstruowaniu mnie o pięciu „D”, Baba powiedział, dlaczego musiałem przechodzić przez te wszystkie przykre kłopoty. Dzieje się tak dlatego, że brakuje mi trzeciego „D” – Dyscypliny. Cóż, teraz jest już za późno. Nie mogę jej rozwinąć, gdyż dotychczas nie zwracałem uwagi na tę moją wadę. Nie mogę wymazać wszystkiego co złe z mojej przeszłości. Jednak jestem zadowolony z wszystkiego, co otrzymałem od Baby. Baba mówił także o „decyzji”, „odwadze” i „samokontroli”.
Myślałem, że podczas interview w 1988 roku Baba odniesie się do incydentu z paleniem papierosów, kiedy kazano mi natychmiast opuścić kwaterę w aszramie i kiedy udzielił mi surowej reprymendy. Ale Baba nie powiedział na ten temat ani słowa. Jeśli to pomoże, to w porządku; jeśli nie, to też w porządku! Jaki jest pożytek z prób nakłonienia suszonych roślin do wykiełkowania? W moim przypadku, to że Baba zignorował moją winę, uważam za przysługę, szczególny przywilej. (Tak naprawdę to tylko moje pobożne życzenie.)
Kasturi zajmuje pierwsze miejsce wśród bliskich wielbicieli Baby. Baba wybaczył Kasturiemu obrzydliwy nawyk zażywania tabaki przez wiele lat. Nie odrzucił Kasturiego, ale czasami go ignorował, to wszystko (patrz książka „Kochać Boga”). Być może Shirdi Baba, który palił małą fajkę (Chillum), w obecnej formie stał się bardziej wspaniałomyślny! (Znowu moje pobożne życzenie.)
Porządek dnia w Whitefield różni się nieco od dnia w Puttaparthi. Przed porannym darszanem Baba udziela interview kilku pełnoetatowym pracownikom Organizacji Sai, wielbicielom aktywnie uczestniczącym w projektach Sai oraz tym, którzy wykonali dobrą pracę w innych dziedzinach. Otrzymanie interview po porannym lub wieczornym darszanie jest bardzo trudne do osiągnięcia i wyjątkowe. Poza tym czasami Baba nie przychodzi wieczorem, aby udzielić darszanu. Mając to na uwadze, tradycyjnie wszyscy udaliśmy się na poranny darszan.
Ponownie podsumowuję interview, jakiego Baba udzielił mi około 1985 lub 1986 roku w Whitefield. W tej podróży towarzyszyła mi moja pierwsza żona. Po około dwudziestu sześciu godzinach podróży z naszego rodzinnego miasta do Puttaparthi dowiedzieliśmy się, że Baba wyjechał do Whitefield rano w dniu, w którym tam dotarliśmy. Chociaż byliśmy wyczerpani, nie wzięliśmy prysznica, nie odpoczęliśmy i nic nie jedliśmy, od razu udaliśmy się na dworzec autobusowy i wsiedliśmy do autobusu jadącego do Bangalore. Nie mieliśmy zbyt długiego urlopu, dlatego się spieszyliśmy. Zaraz po dotarciu do Bangalore wsiedliśmy do autorikszy i pojechaliśmy do Whitefield. Byliśmy cali zlani potem i pokryci kurzem. Nasze włosy były rozczochrane i zakurzone. Nasze ubrania były tak brudne, że nie sposób było odgadnąć ich pierwotnego koloru. W tym stanie wysiedliśmy z autorikszy przed główną bramą i zapytaliśmy, czy możemy wziąć udział w wieczornym darszanie. Niestety, właśnie się skończył! Wielbiciele wychodzili i wracali do domu. Siedzieliśmy pod bramą przez jakiś czas. Żonie wskazałem rezydencję Baby i powiedziałem jej: „To jest meczet Baby. Nasz prorok jest w środku. Siedząc tutaj, odmówimy w myślach Ibadat (modlitwę). Potem wrócimy pociągiem do Kolhapur”. Zmęczeni, ale pełni błogości, przykucnęliśmy tam. Oprócz kilku wolontariuszy nie było tam nikogo. Widzieliśmy za to wiele dobrze ubranych pań i panów kręcących się w pobliżu rezydencji. Ich luksusowe samochody stały w linii w pobliżu bramy, przy której siedzieliśmy. Kiedy mieliśmy już wychodzić, przybiegł wolontariusz i poinformował nas w połowie po angielsku, w połowie w hindi: „Proszę wejdźcie oboje do środka. Swami was wzywa”. Widząc, że wstaliśmy nie podnosząc bagażu, powiedział: „Zabierzcie swoje torby ze sobą”. Wzięliśmy nasze torby i udaliśmy się w stronę rezydencji Baby. Poczuliśmy zapach perfum używanych przez czekających tam eleganckich wielbicieli. Wielu nosiło drogie ubrania i kosztowną biżuterię. Niektórzy nieśli w rękach paczki. Wszyscy czekali na wezwanie Baby. Niektórzy z nich, po spojrzeniu na nas, szeptali między sobą. Woleliśmy trzymać się od nich z daleka, bo nie chcieliśmy „rozcieńczać” ich perfum. Brama się otworzyła i wyjrzał wolontariusz. Wszyscy wielbiciele wstali, próbując złapać jego wzrok. Wolontariusz zobaczył nas, chwycił nasze torby i powiedział: „Chodźcie za mną”. Czułem, że możemy zanieczyszczać perfumowaną atmosferę. Z twarzy oczekujących wielbicieli wynikało, iż uważają, że wolontariusz popełnił błąd. Byłem z siebie dumny! Dlaczego miałbym nie być? To było potwierdzenie, że On jest Sab Ka Malik (Pan wszechświata, który jest źródłem i opiekunem wszystkich istot). Jeśli nie czujemy się dumni z takich wydarzeń, kiedy możemy to zrobić?
Zostawiliśmy nasz bagaż i sandały na zewnątrz i weszliśmy. Wolontariusz zaprowadził nas na werandę i odszedł. Najpierw zajrzeliśmy do sali. Baby tam nie było. Następnie weszliśmy do drugiej sali, a potem do trzeciej. Wszędzie widzieliśmy panie i panów ubranych w drogie stroje i noszących kosztowną biżuterię. Ale gdzie jest Baba? W końcu kazałem żonie usiąść w rogu sali, a sam oparłem się o ścianę obok niej i patrzyłem na tłum. Tak po prostu spojrzałem w górę i zobaczyłem balkon. Było tam dwoje otwartych drzwi. W środku zobaczyłem Babę, który stał i błogosławił mnie Abhayamudrą (uniesieniem rąk) ze słodkim uśmiechem. Pośpiesznie poprosiłem żonę, aby wstała i oboje zrobiliśmy Sajdę (dotykanie ziemi nosem i czołem jak w Namaz[1]). Kiedy to robiliśmy, tłum w środku najpierw spojrzał na nas, a następnie odwrócił się w kierunku, w którym patrzyliśmy. Wszyscy wstali i głośno powiedzieli „Sai Ram”. Nagle Baba zniknął, a drzwi zostały zamknięte. Tłum ponownie usiadł na podłodze. Oboje zalaliśmy się łzami.
Czułem, że nadszedł czas, byśmy wyszli. W tym momencie podszedł do nas wolontariusz i powiedział: „Proszę za mną”. Zaprowadził nas za zasłonięte drzwi i powiedział: „Wejdźcie”. Baba siedział w środku na dużym krześle i nikogo więcej tam nie było. Obok Baby stał duży posąg Ganeszy z drzewa sandałowego. Przy wszystkich ścianach pokoju stały eleganckie sofy. Podeszliśmy do Baby, pokłoniliśmy się Jego stopom z oczami pełnymi łez usiedliśmy na kolanach. Baba wytarł twarz chusteczką i zaczął do nas mówić w języku hindi:
Baba: Widziałem was z górnego balkonu. Jesteście bardzo zmęczeni? Napijecie się kawy?
Ja: Nie, Baba. Nic
nam nie potrzeba. Otrzymaliśmy to, czego pragnęliśmy.
Baba: Wyglądacie na
bardzo zmęczonych. Zostańcie tu na noc. Jutro dam wam samochód.
Ja: Nie, dziękujemy,
Baba. Dziś wieczorem pojedziemy pociągiem.
Baba: Dobrze. Jak się
mają dzieci? Wyślijcie je do Puttaparthi.
Ja: Dobrze, Baba.
Znów zrobiliśmy Padanamaskar (pokłon do stóp) i wyszliśmy. Możecie mnie zapytać,
dlaczego tam nie zostałem. Jak możemy zasnąć, kiedy Bóg chodzi w sąsiednim
pokoju? Również w takich okolicznościach Baba testuje wytrzymałość i pragnienia
swoich wielbicieli. Nikt na tym świecie nie może poznać myśli Baby. Zawsze
lepiej i bezpieczniej jest żyć zgodnie z naszym poziomem i standardem.
Podczas wizyty w Whitefield we
wrześniu 1990 roku nie byłem w swoim zwykłym nastroju, prawdopodobnie z powodu
dwóch i pół roku przerwy. Pragnąłem interview z Babą, a także Jego wyjaśnień
dotyczących pytań i wątpliwości, które przedstawiłem w mojej pierwszej książce,
napisanej w języku marathi[2]. Zdecydowałem się także, po
rozmowach z Babą, napisać drugą książkę. Wydawało się, że to życzenie może się
nie spełnić. Podczas darszanu usiadłem z tyłu. Pozostali członkowie naszej
grupy, zwłaszcza kobiety, również nie byli w dobrym nastroju, ponieważ w Puttaparthi
podczas każdej wizyty otrzymywali dobre miejsca. Jednak kilku z nich udało się
usiąść w pierwszym rzędzie, życząc sobie bliskiego darszanu lub, przy odrobinie
szczęścia, padanamaskaru (pokłonu do
stop) i wibhuti.
Miałem jeszcze jeden cel podczas tej
wizyty. Miałem zaćmę w obu oczach. Jeśli mam pisać nową książkę, muszę mieć
dobry wzrok. Koszt operacji zaćmy to około 12000 rupii. Dodatkowo przez około
dwa do trzech miesięcy muszę brać leki pooperacyjne i nosić czarne okulary. Po
przeprowadzeniu operacji na jednym oku, drugie oko może być operowane po roku.
Byłem tym wszystkim trochę przygnębiony. Tak więc podczas tej wizyty miałem
dziwne pragnienie, aby poprosić Babę o natychmiastowe wyleczenie moich oczu,
tak po prostu.
Pewnego ranka staliśmy w kolejce na darszan
i było trochę czasu do jego rozpoczęcia. Podszedł do mnie wolontariusz i
zapytał: „Czy jesteś panem Korbu?”.
Kiedy odpowiedziałem twierdząco, powiedział mi: „Kierownik akademika dla chłopców kazał ci się natychmiast zgłosić”.
Poszedłem za wolontariuszem do pokoju kierownika. Przywitał mnie: „Proszę wejść, panie Korbu”. Po podaniu
mi krzesła kontynuował: „Znam cię, ponieważ
przyjeżdżałeś do Prasanthi Nilayam, aby uczyć prawa handlowego na uniwersytecie
Baby. Byłem wtedy kierownikiem tamtejszego akademika. Studentom bardzo podobały
się twoje wykłady. Dzisiaj poprosiłem ciebie, abyś tu przyszedł, bo tak kazał
mi Swami. Swami spotka się z tobą dziś wieczorem o 16:00, przed darszanem.
Proszę, przyjdź tu trochę przed 16:00, a ja zaprowadzę cię do Swamiego. Teraz idźmy
na darszan”.
Wróciłem na darszan. Po darszanie
tłumy się rozeszły, a moi przyjaciele zebrali się wokół mnie, ponieważ
widzieli, jak szedłem gdzieś za wolontariuszem. Powiedziałem im, że spotkam się
z Babą o 16:00. „Czy tylko ty czy razem z
nami?” – brzmiało ich natychmiastowe pytanie. Odpowiedziałem: „Nie wiem. Muszę być w pokoju kierownika trochę
przed 16.00. Wtedy się dowiem”. Po obiedzie w stołówce i odpoczynku pod
drzewem zebraliśmy się na placu kwadrans przed czwartą. Poszedłem do pokoju
kierownika. Przed drzwiami stał inny wolontariusz. Kierownik wyszedł i powiedział:
„Sai Ram. Chodźmy”. Cała nasza trójka
przeszła przez tłum w kierunku rezydencji Baby. Wcześniej poleciłem swoim
znajomym, aby usiedli razem. Jeśli podniosę rękę, to mają się do mnie dołączyć,
w przeciwnym razie, nie.
Brama się otworzyła. Tylko
wolontariusz i ja weszliśmy do środka. Kierownik wrócił. Baba przemawiał do
grupy uczniów. Ktoś siedział obok Baby. Po zdjęciu sandałów stanąłem w pobliżu,
tak aby Baba mógł mnie łatwo zauważyć. Po około piętnastu minutach uczniowie
wyszli, a Baba skinął na mnie. Zrobiłem padanamaskar
i już miałem usiąść na podłodze, gdy Baba kazał mi usiąść na kanapie
naprzeciwko. Rozmowa między Babą a osobą, która tam była, zakończyła się po
kilku minutach i on wykonał przed Swamim sasthanga
padanamaskar[3] Kiedy miał już
wyjść, Baba spojrzał na mnie i powiedział: „To
nasz przyszły prorektor”. (prawdopodobnie pan Sampat). Następnie, wskazując
na mnie, Baba powiedział: „Jest
dyrektorem uczelni prawniczej w Maharasztrze. Dziś przyszedł tutaj, aby zadać
mi kilka pytań. Możesz juz iść”. Pokłonił się i wyszedł. Cóż, jasne znaczenie
tego może być tylko takie: „Ten idiota
zada mi kilka pytań”.
Baba wstał i ja też. Powiedział: „Chodź” i wyszliśmy z domu. Baba szedł w
kierunku bramy, trzymając lewą rękę na moim ramieniu. Kiedy podeszliśmy do
bramy, wolontariusz zaczął ją otwierać. Domyśliłem się, że moje spotkanie dobiega
końca, a Baba wychodzi, aby udzielić darszanu. Moje wielkie nadzieje legły w
gruzach. Nagle Baba machnął ręką do wolontariusza i brama została otwarta.
Stojąc przy bramie i podnosząc rękę w abhaya
mudrze, Baba udzielił darszanu wielbicielom na zewnątrz. Następnie udał się
w stronę Swojej rezydencji. Nie wiedziałem co robić. Po przebyciu niewielkiej
odległości odwrócił się w moją stronę i skinął. Znowu mój humor się poprawił.
Baba zabrał mnie do tego samego
pokoju, gdzie znajdował się posąg Ganeszy i gdzie podczas wcześniejszej wizyty
wraz z żoną zrobiliśmy padanamaskar.
Baba wskazał mi, abym usiadł na kanapie naprzeciwko. Wreszcie odbyło się to
ważne interview! Zdałem sobie sprawę, że zdania Baby były krótkie, zwięzłe i brzmiały
jak maksymy.
Baba: „Jak się pan
miewa?”.
O, Boże! To zwrócenie się do mnie (pan) wskazuje na moje rosnące
ego. Cóż, ważne jest, abym ponownie przeprowadził samoanalizę.
Ja: „Dobrze”.
Baba: „Jaki masz
plan?”.
Ja: „Baba, mam
zaćmę w obu oczach. Proszę, wylecz mnie”.
Baba: „Wiem. Ale dla
dojrzałego wielbiciela nie ma cudów. Poddaj się operacji. Twoje oczy zostaną
wyleczone. Następne?”.
Ja: „Podczas mojej
ostatniej wizyty, widziałem tu wielu panów i pań. Czy oni wszyscy są Twoimi
prawdziwymi wielbicielami?”.
Baba: „Niewielu z
nich, ale oni tęsknią za Mną. Biednych ludzi można łatwo ukształtować, a u bogatym
trudno jest usunąć zarozumiałość, przywiązania, niemoralny styl życia i popisywanie
się. Z tego powodu muszę ich przyciągnąć bliżej niż innych, aby wykonać
zadanie. To są osoby, które biegają za światowym szczęściem i docierają dokładnie
tam, gdzie go nie znajdą. Czyż nie są również ludźmi? Kiedy zaczną się
poprawiać, będą pomocni w Mojej misji. Bogactwo
nie jest grzechem!”.
Ja: „Baba, my,
tysiące biednych, ciężko pracujących i uczciwych wielbicieli, źle to rozumiemy.
W rzeczywistości nie spotykasz się z wieloma z nas. Nie dostajemy niczego poza
Twoim darszanem, który jest z bardzo daleka i zdobyty z wielkim trudem”.
Baba: „Przyglądam się
uważnie tylko takim osobom. Zawsze jestem w sercach Moich zwykłych wielbicieli.
Nie spuszczam ich z oczu nawet na chwilę. Rozumiem ich potrzeby i spełniam je.
Ale nie spełniam ich życzeń i żądań. Życzenia wielu wielbicieli wynikają z
żądzy bogactwa i zazdrości. Jeśli dam im to, czego chcą, będzie to jak pozwolenie
im utonąć w oceanie nieszczęścia i smutku. Wtedy będą podobni do wielbicieli,
którzy przyjeżdżają tutaj. Ci, którzy są biedni z braku bogactwa, mogą pozostać
biedni. A wielu z tych, którzy są bogaci, tak naprawdę to żebracy. Poruszają
się, trzymając drogie żebracze misy, błagając o pokój i szczęście. Jak więc
mogę narazić Moich biednych wielbicieli na cierpienie, czyniąc ich bogatymi
jedynie przez bogactwo?”.
Ja: „Myślę, że tym
biednym wielbicielom będzie trudno zrozumieć i zaakceptować tę różnicę”.
Baba: „Czy
przynajmniej ty rozumiesz?”.
Ja: „Teraz tak”.
Baba: „Więc, co wy,
ludzie, robicie na świecie? Po prostu opowiadacie i próbujecie pokazać, jakimi jesteście
bliskimi wielbicielami Sai Baby. Pokonajcie swoje ego. Dla Mnie wszyscy
wielbiciele są tacy sami. Odległość między Mną a wszystkimi innymi jest taka
sama. Właściwie nie ma żadnej odległości. Wy ludzie patrzycie tylko geograficznie
i porównujecie różnice. Zadaniem starszych wielbicieli jest zachowanie
czujności w celu usunięcia tych nieporozumień. No cóż, a ty co zrobiłeś w tej sprawie?”.
Ja: „Mówię im
bardzo dużo. Ale nie sądzę, aby wszyscy byli przekonani”.
Baba: „To twoja wina.
Brak ci siły przekonywania. W porównaniu z bogatymi, świadomość i zrozumienie
biednych są bardzo elastyczne. Zawsze mów wszystkim, że jestem w nich cały
czas. Moim celem wzywania ich tutaj jest naładowanie ich duchowych baterii. Po
prostu przestań porównywać dalekich i bliskich wielbicieli. Oddanie nie może
być porównywane. Ono powstaje samo i jest jakością kompletną samą w sobie. Dalej?”.
Ja: „W dzisiejszych
czasach grzechy, zbrodnie, przekupstwo, morderstwa, żądza władzy itp. są coraz
częstsze w Indiach i innych krajach. Zabijane są niewinne osoby. Gdzie są wybawcy,
Awatarowie? Dlaczego nie naprawisz tego? My, wielbiciele, również mamy dylemat
w takich kwestiach. Czy mógłbyś powiedzieć coś na ten temat?”.
Baba: „Grzech i
zasługa, dobro i zło, szczęście i smutek, życie i śmierć, dzień i noc nie są
przeciwstawne sobie. Zawsze współistnieją. Są nierozłącznymi częściami jednego
i tego samego, uzupełniającymi się nawzajem. Kiedy jedno jest obecne, drugiego
nie widać. Podobnie jak dwie strony monety ‒ kiedy widać jedną stronę monety,
czy można powiedzieć, że drugiej nie ma? Ludzkie życie również takie jest. Jego
narodziny są z miłości. Miłość jest jego pierwotną naturą. Miłość jest jego
religią. Jeśli uznasz miłość za dzień, wówczas brak miłości może być nocą.
Brak zasługi jest grzechem.
Brak dobra jest złem.
Brak szczęścia jest smutkiem.
Brak dobrego postępowania jest złym postępowaniem.
Dlatego te pozornie złe cechy nie są
podstawowymi cechami istoty ludzkiej. To są jego negatywne strony. Z pewnych
powodów, kiedy jego podstawowa natura miłości zostaje przyćmiona i nie widać
dobrych cech, wtedy jest to noc zła i przewinień. Od narodzin cywilizacji aż do
dzisiaj, a nawet w czasach awatarów, dobrzy ludzie zawsze byli w mniejszości.
Takie jest prawo natury. W Bhagawat Gicie
jest wspomniane, że trzeba chronić dobrych ludzi. Kogo chronić i przed kim?
Mniejszości należy chronić przed większością. Większość posiadająca silne złe
cechy, nie boi się mniejszości, o dobrych cechach. Człowiek jest taki sam.
Dobro i zło stanowią jedność. Jeśli wszyscy staną się dobrzy, jak można ich
porównywać i chwalić? Cięcie to cecha noża. Lekarz tnie, żeby ratować życie,
rzeźnik tnie, żeby odebrać życie. Oboje są ludźmi. Każdy człowiek ma swoje
wrodzone podstawowe cechy i instynkty. Kiedy te cechy nabierają większych rozmiarów,
powstają sytuacje, o których wspomniałeś. Jest to jednak przejściowa faza.
Rodzaj wyładowania się. To także cecha natury. A człowiek jest małą częścią tej
natury (prakriti). Nikt nie może być
w 100% dobry ani w 100% zły. Ludzie są tacy sami. Różnica to tylko ta widoczna
część. To, co widać, może się zmienić lub poprawić”.
Ja: „Czy Twoi
wielbiciele nie są w 100% dobrzy?”.
Baba: „Każdy jest
ignorantem. A to, co jest widoczne, różni się w zależności od osoby”.
Ja: „Nie
zrozumiałem”.
Baba: „Jesteś
dyrektorem uczelni prawniczej. Studiowałeś prawo i jesteś w tym ekspertem.
Przypuśćmy, że jutro twój syn coś ukradnie i ty o tym wiesz. Policja go
aresztuje. Wpłacisz za niego kaucję, prawda? Kiedy sprawa trafi do sądu, czy weźmiesz
adwokata do jego obrony, czy nie? Nie zaprzeczaj. Zrobisz to za wszelką cenę.
Wtedy też będziesz przestępcą! Ale za to nie ma kary! Ze względu na przywiązanie,
wspieranie przestępcy z pomocą prawa nie jest przestępstwem w świetle prawa.
Mam wielu wielbicieli, którzy mają obie cechy. Oddanie i jednocześnie
przywiązanie do rzeczy doczesnych. Jednak nie odrzucam ich. Próbuję usunąć ich
przywiązanie”.
Ja: „Ale dlaczego
nie zmienisz dzisiejszej chaotycznej, smutnej sytuacji?”.
Baba: „Każdy Awatar
działał jak magnes. W polu swojej aury przyciąga wszystkie żelazne przedmioty.
Jego granica nie jest geograficzna, ale wynika z oddania. Wiele osób, które
zbliżają się do Mnie i pozostają blisko Mnie, może być w Puttaparthi lub poza
nim. Ci, którzy nie podążają za Mną, krytykują Mnie. W jaki sposób mogę być z
nimi związany? Ci, których umysł i zachowanie są zardzewiałe, nie są
przyciągani przez ten magnes. Cóż, jeśli spróbujesz usunąć tę rdzę lub chociaż pragniesz
tego w swoim sercu, wtedy ten magnes może przyciągnąć cząsteczki żelaza z
dowolnego miejsca. Natura dała każdemu całkowitą wolność co do tego, jak się
zachowywać. Nie zmieniam praw natury. Awatar nigdy nie ingeruje w prawa natury.
Chociaż Awatar jest dla zwykłych ludzi i jest podobny do zwykłych ludzie, to jednak
się różni i jest bardzo potężny. Aby w to uwierzyli, w wyjątkowych przypadkach
pokazuje On swoje nadprzyrodzone moce. Jest to również prawo natury. W każdym
ciele płynie siła życiowa, prąd natury wszechmocnego Boga. W Moim przypadku
napięcie jest znacznie większe. Mówiłeś, że wzrósł odsetek przestępstw i
grzechu. Na jakiej podstawie? W porównaniu z czym? Czy to nie dowodzi, że
gdzieś w społeczeństwie są cnoty i cnotliwi ludzie? Nie ma innego testu ani
metody pomiaru.
Ciemności nie można zobaczyć bez
najmniejszej latarni lub najmniejszej glinianej lampki. Społeczna ciemność
istnieje i jest widoczna. Oznacza to, że gdzieś pali się mała gliniana lampka
cnót. Moim zadaniem jest ochraniać ją”.
Ja: „Kiedy zmieni
się dzisiejsza przerażająca sytuacja?”.
Baba: „Zamiast pytać
Mnie, kiedy sytuacja się zmieni, zapytaj Mnie, kiedy zmieni się człowiek. Mówię
ci, że człowiek na pewno się zmieni. Teraz w tym świecie jego podstawowa cecha,
cnota miłości, jest przyćmiona, ale nie wymarła. W tym samym czasie małe, żywe
lampki miłości wciąż świecą na tej Ziemi. Ponieważ są małe, noc wydaje się
wyjątkowo ciemna i przerażająca. W rzeczywistości noc nie istnieje. Światło
jest jedyną prawdą. Światło rozprzestrzeni się wszędzie, kiedy nadejdzie czas.
To jest odwieczne prawo natury, czyli nieustanny przepływ”.
Ja: „Przynajmniej
nie pozwól zabijać niewinnych ludzi”.
Baba: „Dlaczego
przywiązujesz tak dużą wagę do śmierci? Życie jest wieczne, a śmierć to chwila przerwy.
Odstęp między dwoma narodzinami to śmierć. To powinien być pomyślny moment. Źródłem
twojego pytania jest namiętne przywiązanie do życia. To pytanie wynika z
niewiedzy. Podczas erupcji wulkanów, trzęsień ziemi, burz, wylewów rzek i
innych klęsk żywiołowych giną tysiące ludzi, zwierząt i ptaków. Czy zadasz
pytanie, dlaczego tak się dzieje? Wszyscy uważają, że śmierć to smutne
wydarzenie. Jednak zgodnie z prawem natury „ciągłej zmiany”, jest ona
nieunikniona. Podstawowe skłonności ludzkości nabrzmiewają. Już wkrótce się
uspokoją. Wtedy wszystko zmieni się dla dobra ludzkości. W Mojej „Erze Sai”
wszystko, co mam do zrobienia, zrobię. Następne pytanie?”.
Ja: „Religijne kłótnie
– dlaczego stały się zabójcze?”.
Baba: „Religia i
kłótnia nie mogą istnieć razem. Tam gdzie jest religia, nie ma kłótni ani wojny.
Obowiązkiem każdej religii jest trzymanie się z daleka od kłótni, wykorzenienie
sporów. To jest jedyna religia spośród religii. Religia jest osobista, a nie
społeczna. Jest domowa, a nie rynkowa. Kiedy religia pozostaje osobista i
domowa, wówczas istnieją tylko ludzkie relacje, w przeciwnym razie ludzkość
pozostanie jedynie walczącym tłumem”.
Ja: „Co Baba ma na
myśli, mówiąc o osobistej religii?”.
Baba: „Osobista
religia oznacza wrodzoną naturę każdego człowieka, czyli miłość pozbawioną egoizmu,
bez oczekiwania na korzyści. Dla takiej religii nie ma innego imienia jak
miłość. Żaden Awatar nie nadał nazwy religii swoim naukom. Boskie nauki są
wszechobecne i wieczne, bez żadnych geograficznych i publicznych granic! Hinduizm,
islam, chrześcijaństwo, sikhizm – dziś takie nazwy nie są nazwami prawdziwych
religii. Wyrosły z ego tych społeczności. Dzisiejsze kłótnie i wojny nie są
kłótniami i wojnami religijnymi – są to kłótnie i wojny ego. Brak miłości
oznacza wrogość, zazdrość, nienawiść, egoizm i morderstwa. Kiedy miłość zostaje
zakryta, społeczność cierpi”.
Ja: „Baba, jakie
jest tego rozwiązanie?”.
Baba: „Zlikwiduj
obecne różnice religijne, a człowiek stanie się prawdziwie religijny”.
Ja: „Czy będziesz w
stanie to zrobić?”.
Baba: „Oczywiście. Tylko
to robię. Wielbiciele Sai nie mają innej religii, poza religią miłości”.
Ja: „Więc dlaczego
głosisz nauki wszystkich religii? Czy Twoje własne nauczanie nie wystarczy?
Czyż nie jest tak, że Twoje nauki wspierają wszystkie religie?”.
Baba: „Dlatego, że
wszystkie religie, głoszą tylko jedno – Miłość! Jeśli ktoś rozumie „Miłość”,
nie potrzebuje wsparcia religii. Kiedy dotrzesz na drugi brzeg rzeki, po co
pompatycznie maszerować z kajakiem na głowie? Połączyłem wszystkie religie, aby
wykorzenić różnice między nimi, aby rozpuściły się w sobie i stały się jedną
religią miłości! Nie nauczam niczego innego, co nie byłoby Moje. Żaden Awatar
dotychczas tego nie zrobił. Wszyscy nauczali tylko jedną wewnętrzną religię
miłości. Matematyka jest jednym przedmiotem. Chociaż jest wielu nauczycieli, którzy
uczą jej na swój sposób, matematyka pozostaje taka sama. Nie mnoży się”.
Ja: „Czy rządom
brakuje środków zaradczych?”.
Baba: „Jaki rząd?
Jest tylko wyzysk. Skończyłeś?”.
Ja: „Ostatnie
pytanie, Baba. Skoro jesteś reinkarnacją Awatara Shirdi Baby dlaczego nigdy nie
odwiedziłeś miejsca Swojego poprzedniego zamieszkania?”.
Baba: „Jestem
wszechobecny. W tym miejscu jest także Shirdi. Skąd pytanie o Moje pójście tam,
skoro już tam jestem?”.
Ja: „Czy jesteś tam
w tej formie, czy w postaci Shirdi Baby?”.
Baba: „Oczywiście
tylko w tej formie. Energia Shirdi Baby połączyła się ze mną. Jak więc forma z
Shirdi może istnieć w tym życiu? Dzisiejszą formą Baby z Shirdi jestem Ja”.
Ja: „Oznacza to, że
bez Twojej energii nie istnieje Shirdi Baba. Tylko Ty tam jesteś”.
Baba: „Takiej prostej
rzeczy też nie możesz zrozumieć. Czy wierzysz w reinkarnację?”.
Ja: „Oczywiście, że
tak, ponieważ reinkarnacja to naukowa prawda”.
Baba: „Czy zgadzasz
się, że ja w tym ciele jestem reinkarnacją Shirdi Baby?”.
Ja: „W stu procentach”.
Baba: „Więc zgodnie z
zasadą odradzania się, jak jedno życie może mieć dwie formy lub dwa ciała
jednocześnie? Zgodnie z tą zasadą zawsze mówię: »Jestem we wszystkich Awatarach
i wszyscy Awatarowie są we Mnie«. Form jest wiele, fizycznych ram jest wiele,
ale energia życia jest tylko jedna. To jest jedyna wieczna religia, wieczna prawda!”.
Ja: „To oznacza, że
nie ma sensu, aby Twoi wielbiciele udawali się do Shirdi”.
Baba: „Znowu złe
pytanie. Idź do Shirdi, do świątyni Ramy lub świątyni Kriszny, meczetu, kościoła.
Idź tam, gdzie czujesz się lepiej. Jestem wszędzie, we wszystkich. Jestem
wszechobecny. Ci, którzy Mi nie wierzą, a wierzą w Shirdi Babę, gdy odwiedzają
Shirdi i widzą Shirdi Babę, przybieram tę formę, aby ich zadowolić. Dla
wielbicieli Śiwy staję się Śiwą. W ten sposób staję się Ramą, Jezusem i
Mahometem. Jestem w nich wszystkich. To jest prawda wiecznej niedualności. To
jest jedyna religia świata, religia miłości”.
Ja: „Ale wtedy?”.
Baba: „Wystarczy już.
Za dużo mówisz”.
Ja: „Ostatnia
wątpliwość. Powiedziałeś, że jesteś w Shirdi. Dlaczego więć w Shirdi dozwolone
są pięciogwiazdkowe hotele, pokoje gościnne, hazard i niewłaściwe zachowanie? Wielbiciele
muszą płacić za Twój darszan. Jeśli tam jest w porządku, to dlaczego nie robi
się tego także w Puttaparthi i tutaj? Dlaczego Twoje fotografie i książki nie
są dostępne w Shirdi? Widzę tutaj fotografie i inne przedmioty związane z Shirdi
Babą”.
Baba: „To wina zarządzania.
To nie wina Shirdi Sai, Moja czy wielbicieli. Ci, którzy na to pozwalają, i ci,
którzy biorą w tym udział, poniosą konsekwencje i przejdą przez cykl prób i cierpień.
Prawdziwy wielbiciel taki nie będzie. W zatłoczonych miejscach fałszywe monety
są również w obiegu z prawdziwymi monetami. Takie rzeczy mają miejsce także we
wszystkich miejscach pielgrzymek. Poniosą oni tego konsekwencje. Chociaż jestem
wszędzie, tutaj żyję w ludzkiej postaci. W innych miejscach poruszają się tylko
Moje boskie fale. Taka jest Moja natura.
Nie powinieneś porównywać i mówić: starszy
Sai i młodszy Sai itp. Zrozum ostateczną Prawdę o niedualności. Tą Prawdą jest
Miłość. Miłość jest jedna bez drugiej”.
Wtedy Baba wstał. Pospiesznie
pokłoniłem się do Jego stóp i wyszedłem. Rozmowa trwała ponad półtorej godziny.
Na zewnątrz moi przyjaciele nadal siedzieli i czekali z niepokojem. Zapytali
mnie: „Nie ma dla nas interview?”.
Odpowiedziałem: „Nie, ale dzisiaj Baba
udzielił interview całemu światu! Chodźmy”.
Baba nie odpowiedział w pełni na moje
pytanie, dlaczego nie jeździ do Shirdi. Czuję, że nie chce narzucać się innym.
Ilekroć wielbiciele zachowują się niestosownie i pędzą w Jego kierunku, Baba po
prostu odwraca się do nich plecami i odchodzi. To może być powód, dla którego
nie odwiedza Shirdi. Oczywiście, to jest moja opinia. Tylko Baba zna prawdę.
Dzisiaj, w czerwcu 1993 r., piszę z
pamięci rozmowę, jaką odbyłem z Babą podczas interview we wrześniu 1990 r. Wtedy
nie nagrywałem tego ani nie zapisywałem. Poprawnie zapisałem wszystkie zadane
pytania. Mogę popełniać pewne błędy, pisząc odpowiedzi Baby. Być może nie
przetłumaczyłem ich poprawnie na język marathi, a także mogłem nie zrozumieć
poprawnie, co powiedział Baba. Ale wszystkie te myśli należą wyłącznie do Baby.
Słucham dyskursów Baby od piętnastu lat. Czytałem także książki napisane przez
wielbicieli Baby. Wszystko to doprowadziło do wyrobienia sobie w moim umyśle
zdecydowanej opinii, która mogła mieć wpływ na moją pamięć podczas spisywania
interview. Jeżeli jakikolwiek wielbiciel uzna jakieś zdanie za niewłaściwe lub
paradoksalne, może potraktować je jako błąd mojej pamięci. Piszę to dlatego, że
zauważyłem podobne błędy w książkach napisanych przez innych wielbicieli Baby.
W niektórych książkach podano nawet fałszywe i przesadzone informacje na temat
cudów. Oczywiście, Baba o tym wie. Dowodem na to jest to, że w takich książkach
nie znajdziesz pisemnego błogosławieństwa Baby. Baba już pobłogosławił moją
pierwszą książkę.
Podczas interview zdałem sobie sprawę,
że Baba nie zrobi nic w sprawie mojego problemu z zaćmą. Słyszałem o podobnych
doświadczeniach dr. Gokaka i Kasturiego. Jednak odważyłem się poprosić Babę o
uzdrowienie, nie z zamiłowania do cudów, ale aby zaoszczędzić na operacji chirurgicznej.
Teraz opowiem wam, co wydarzyło się później.
Doktor Bhausaheb Paranjape, znany
okulista z Sangli, jest moim przyjacielem. Chciałem, aby operacja moich oczu została
przeprowadzona przez niego. Miał opinię praktycznego, skutecznego, bardzo
surowego i bezkompromisowego lekarza, szczególnie w kwestii opłat za usługi.
Moja decyzja była jednak stanowcza. W tamtym czasie tonąłem w długach. Operację
chirurgiczną jednego oka wykonano w ustalonym wcześniej dniu. W dniu wypisu
przyszedł syn z wymaganą sumą pieniędzy. Tego ranka lekarz zmienił opatrunek, powiedział:
„możesz już iść” i odszedł. Zebraliśmy
moje rzeczy i opuściliśmy pokój. Kiedy mój syn podszedł do kasy, żeby zapłacić
rachunek, kasjerka powiedziała: „Bhausaheb
kazał nie pobierać od ciebie opłaty”. Gdy to usłyszałem, przypomniałem
sobie Babę. Poprzez lekarza Baba dokonał kolejnego cudu. Po kontroli
pooperacyjnej zapytałem lekarza: „Powszechnie
wiadomo, że nigdy nie wykonujesz darmowych operacji ani nie obniżasz opłat. W
takim razie dlaczego jestem jedynym wyjątkiem?”. Lekarz odpowiedział: „To moje życzenie i przyjemność. Nie chciałem
pobierać żadnych opłat. Nie potrafię jednak wyjaśnić, dlaczego to zrobiłem”.
Po roku zoperowano drugie oko i wszczepiono soczewkę również bezpłatnie!
Moje
oczy też widzą ciebie, kiedy tego nie wiesz. To, czy patrzę na ciebie, czy nie,
nie ma znaczenia, ponieważ w żaden sposób nie możesz ocenić Mojego spojrzenia i
jego znaczenia. To „ego” tak bardzo pragnie widzieć. Chodzi o to, by być
widzianym przez Boga. A Bóg widzi wszystko i wszystkich.
- Śri Sathya Sai
Baba
Pożegnanie
Dzisiaj, 24 maja 1994, piszę te słowa pożegnalne kończąc tę książkę „Sai Sathya Sakha” (w marathi).Podczas interview we wrześniu 1990 roku Baba kazał mi napisać książkę po angielsku, po ukończeniu tej książki w marathi, która zostanie opublikowana przez Prasanthi Nilayam. Nie jestem pewien, kiedy to nastąpi. Stanie się to wyłącznie zgodnie z wolą Baby.
Pamiątkowa książka zatytułowana „Liście miłości u lotosowych stóp Bhagawana Sri Sathya Sai Baby” została opublikowana w języku angielskim z okazji 65. urodzin Bhagawana Baby. Zawierała artykuły napisane przez znanych wielbicieli z całego świata. Pierwszy artykuł został napisany przez pana Shankarę Dayal Sharmę ‒ prezydenta Republiki Indii.
Pan Shivraj Patil (przewodniczący parlamentu Indii), pandit Bhimsen Joshi (wokalista) i pan Sunil Gavaskar (dobrze znany krykiecista) również napisali swoje artykuły. Oprócz artykułów napisanych przez tak wybitne osoby, Baba okazał mi swoją łaskę, włączając mój artykuł do tego pamiątkowego wydania.
Dziękuję bardzo i Khuda Hafiz[4]!
(Profesor Korbu połączył się z Babą 27 maja 2000 r. w swoim mieszkaniu w Jaisingpur.)
Boskość można uchwycić jedynie poprzez miłość, wiarę i sadhanę (praktykę duchową) przepełnioną uniwersalną miłością. Rozum jest zbyt słabym narzędziem, aby ją zmierzyć. Zaprzeczenie Boskości nie może jej zanegować. Logika nie jest w stanie tego ujawnić. Wszystkie tyrady wygłaszane obecnie na temat Boskości pochodzą od ateistów, którzy są oportunistami. Osoby z chorobą nosa nie mogą docenić zapachu kwiatu. Ci, którzy nie potrafią docenić ani rozpoznać Boskości, cierpią na chorobę, która im to uniemożliwia.
- Śri Sathya Sai
Baba
- tłum. E.GG.
[1] Namaz – muzułmańska codzienna modlitwa.
[2] Język marathi – język z grupy indoaryjskiej. Jest jednym z najczęściej używanych w Indiach języków. Posługuje się nim 95 mln ludzi.
[3] Sashtanga padanamaskar jest formą pełnego pokłonu, w którym wyznawca kładzie się płasko na ziemi, dotykając wszystkich sześciu części ciała: dłoni, łokci, kolan oraz czoła. Jest to gest głębokiego szacunku i oddania w hinduizmie, często wykonywany wobec boskich postaci lub świętych
[4] Khuda Hafiz – pożegnanie w niektórych językach południowoazjatyckich, które oznacza „Niech Bóg będzie twoim stróżem” lub po prostu „Do widzenia”.