Życie ze Śri Sathya Sai
prof. Anil Kumar

Życie z Bhagawanem jest największym błogosławieństwem, ponieważ urodziłem się jako istota ludzka współczesna Awatarowi w ludzkiej postaci. Życie w Jego bliskości, każde słowo, każdy czyn, życzliwe spojrzenie, a nawet Jego delikatne unikanie, jest lekcją wyjątkowego rodzaju. Każdy, kto nazywa siebie wielbicielem, powinien dociekać i w pełni doświadczać, bo tylko to nadaje sens naszemu istnieniu.
Szeroka akceptacja Bhagawana dotyczy wszystkich grup społecznych, ludzi
różnych wyznań i z różnych krajów. Bezproblemowo łączą się pod Jego boskim
przewodnictwem. Duchowy renesans ludzkości, rozszczepienie jądrowe w umysłach
milionów, niezauważone przez władze dozoru nuklearnego, uwrażliwienie ludzkich
umysłów na kwestie ekologii nieplanowane przez Organizację Narodów
Zjednoczonych – wszystko to dzieje się stale i bez końca.
Jako prezydentowi skrzydła służebnego Organizacji
Sathya Sai w stanie Andhra Pradesh, Baba dał mi godną pozazdroszczenia
możliwość spotykania szerokiego przekroju ludzi zarówno z kraju, jak i spoza
niego. Bardzo cenię sobie rozmowy i duchowe dyskusje, które z nimi odbyłem.
Podczas takich rozmów niezmiennie wszyscy powtarzali, że mieli osobisty kontakt
i wskazówki od Bhagawana. Sposoby komunikacji obejmują fizyczną interakcję,
najbardziej pożądaną osobistą audiencję oraz bezpośrednie odniesienia do
różnych zdarzeń, takich jak materializacja wibhuti i różnego rodzaju
talizmanów, czy też przez sny: nie tylko w celu leczenia chorób fizycznych i
psychicznych, ale głównie w celu zaszczepienia wiary w ich umysłach.
Niezliczone fenomenalne zdarzenia zostały opisane przez wielbicieli,
które można dziś znaleźć w oceanie literatury Sai.
Siedzenie w świątyni, cicho czekając na Swamiego, to bycie w ciszy.
Modlenie się o Jego boski darszan i myślenie o Nim to medytacja. Pod koniec
tego oczekiwania otrzymanie darszanu Bhagawana jest spełnieniem pragnienia
serca. Poza świątynią, dyskutując z ludźmi, którzy się zgromadzili i którzy
lubią słuchać o chwale Bhagawana, o tym co powiedział i co zrobił; wszystko to
jest satsangiem (spotkaniem
duchowym). Gdzie jeszcze na tej ziemi dostępna jest taka możliwość spędzenia
dnia na całkowitej kontemplacji Boga? To właśnie tutaj, u lotosowych stóp
Bhagawana, otrzymałem to błogosławieństwo, aby przekształcić moje codzienne
życie w duchową sadhanę.
Bhagawan poprosił mnie, abym objął stanowisko dyrektora koledżu w
Whitefield, związanego z Instytutem Wyższego Nauczania Śri Sathya Sai. Praca ze
Swamim jest jak praca z ogniem. Aby żyć z uosobieniem doskonałości, trzeba być
doskonałym na najwyższym poziomie. Daleko mi było do tego standardu. Znam
ludzi, którzy żyli blisko Niego i zostali „spaleni”, bo nie byli w stanie
sprostać Jego oczekiwaniom. Bardzo się wahałem, czy podjąć tę pracę. Nie miałem
wątpliwości, że brakowało mi tego rodzaju oddania, aby przebywać w boskiej
obecności Swamiego. Ale Swami nakazał, abym się przyłączył. Jestem pewien, że
Swami znał mój dylemat. Miałem ogromne szczęście, służąc misji Bhagawana jako
prezydent stanowy Organizacji Sewy Śri Sathya Sai. Tamtego popołudnia zjadłem
obiad i nawet przez chwilę nie mogłem zasnąć w czasie popołudniowej drzemki.
Przewracałem się z boku na bok, nie mogąc znaleźć ostatecznej odpowiedzi na
wezwanie Swamiego. Wieczorem Swami podczas rozmowy z wybrańcami w Kodaikanal,
opowiedział kilka wydarzeń ze świętego eposu Ramajana. Poprosił mnie o
tłumaczenie.
Zaczął opowiadać rozmowę pomiędzy Panem Ramą a
królami Vanara i żołnierzami, kiedy Rama i Lakszmana szukali Matki Sity. Rama
pytał królów Vanara, kto jest gotowy przyjąć zadanie przekroczenia oceanu i
udania się na Lankę, królestwa Rawany, i dowiedzenia się o miejscu pobytu Matki
Sity.
Hanuman przyjmujący błogosławieństwo Pana Ramy