

Wywiad z Anilem Kumarem z 1999 roku
David: Jak po raz pierwszy usłyszałeś o Sai Babie i co cię do Niego przyciągnęło?Anil: W 1970 roku wybitny wielbiciel i wielki naukowiec dr Bhagavantam odwiedził miasto, w którym mieszkałem i wygłosił przemówienie, opowiadając swoje doświadczenia z Sai Babą w naukowy sposób, który wywarł na mnie głębokie wrażenie. Później tego samego roku miałem pewne problemy rodzinne, więc pojechałem do Prasanthi Nilayam, aby poprosić Sai Babę o pomoc. Mogę powiedzieć, że nie miałam okazji z Nim rozmawiać, nie mogłem dotknąć Jego stóp i w efekcie przeżyłam pięć bardzo nieudanych dni. Był tak bosko złośliwy. Rozmawiał z prawie wszystkimi osobami oprócz mnie, ale kiedy wróciłem do domu, odkryłem, że problem rodzinny został rozwiązany. Stan zdrowia mojej żony bardzo się pogorszył i kiedy byłem w Prasanthi Nilayam, modliłem się: „Jeśli naprawdę jesteś Bogiem, to proszę, oddaj mi ją w dobrym zdrowiu. Mamy czworo dzieci i jeśli umrze, nie będę w stanie sam się nimi opiekować”. Bez rozmowy z nim, bez padanamaskaru czy czegokolwiek w tym rodzaju, odzyskała doskonałe zdrowie.
Po tym cudzie zacząłem czytać dyskursy Sathya Sai Baby i czułem się bardzo zainspirowany. Jako student zawsze zajmowałem pierwsze miejsce w konkursach oratorskich i debatach, nigdy w nauce. Nigdy nie byłem złotym medalistą w nauce, ale we wszystkich konkursach oratorskich, również międzyuczelnianych, zawsze zajmowałem pierwsze miejsca. Byłem bardzo zainteresowany wystąpieniami publicznymi i nauką skutecznej komunikacji. Tak więc zainspirowany dyskursami Swamiego, zacząłem dzielić się nimi z małymi grupkami, a potem ludzie zaczęli mnie zapraszać, abym przychodził i rozmawiał z nimi o Sai Babie. Trwało to osiem lat.
Wiele razy odwiedzałem Sai Babę, ale On ignorował mnie rok po roku i nie tylko mnie, ale cały rząd, w którym siedziałem. Mówiłem moim przyjaciołom, że mogą siedzieć obok mnie w stołówce i w hotelu, ale nigdy, przenigdy niech nie siadają obok mnie na darszanie, ponieważ Sai Baba z pewnością na nich nie spojrzy! Jednak po ośmiu długich latach oczekiwania zawołał mnie, a co więcej, poprosił mnie, abym wygłosił przemówienie w audytorium Poornachandra i od tego czasu jestem z Nim w bliskim kontakcie.
David: Czy opowiesz nam o tym, jak po raz
pierwszy zetknąłeś się z Sai Babą? Wiem, że opowiadałeś nam tę historię już
wcześniej, ale wielu naszych czytelników jej nie słyszało, a ja osobiście uważam
ją za zabawną.
Anil: Cóż, w 1977 roku, po ośmiu latach „wygnania’,
jechałem do Prasanthi Nilayam, kiedy na drodze do Anantapur minął mnie samochód
Sai Baby, więc zawróciłem i pojechałem za nim do Anantapur. Tam odkryłem, że na
żeńskim uniwersytecie był zajęty jakimś komitetem powierniczym. Jak dobrze
wiecie, do żeńskiego uniwersytetu nie mają wstępu nawet samce komarów! Utknąłem
więc przed bramą błagając stróża, aby pozwolił mi wejść, lecz on nie chciał mnie
wpuścić, więc bezradnie czekałem na zewnątrz.
Wtedy Swami nagle
pojawił się w drzwiach otoczony kilkoma ważnymi osobami, a stróż zlitował się
nade mną i powiedział: „Proszę pana, może pan wejść kilka kroków do środka, ale
proszę, nie iść dalej”. Powiedziałem: „Dobrze” i wszedłem. Nagle Swami
krzyknął: „Anil Kumar, chodź tutaj”, a ja zacząłem biec w Jego stronę, jednocześnie
myśląc: „Skąd on zna moje imię? Dlaczego ignorował mnie przez te osiem lat?
Dlaczego na mnie nie spojrzał? Czy nie zna moich problemów?”. Jednocześnie
czułem się pobłogosławiony. Swami powiedział: „Wczoraj wieczorem wygłosiłeś
wykład na Mój temat i wszystkim się podobał”. A potem zapytał: „Jak się ma
twoja żona?”. Odpowiedziałem: „Swami, to ona przyprowadziła mnie do Ciebie”.
„Wiem” – powiedział, po czym zmaterializował dla mnie trochę wibhuti i
powiedział, abym odwiedził go w Puttaparthi.
David: Opowiedz nam, jak zostałeś tłumaczem Sai
Baby. Jaka była sekwencja wydarzeń, która doprowadziła do wyboru Ciebie na tę
funcję?
Anil: Cóż, byłem stanowym prezydentem Organizacji
Sathya Sai w Andhra Pradesh i jako prezydent brałem udział w spotkaniach
Światowej Rady. Tak się złożyło, że pewnego roku Sai Baba zwołał w świątyni
spotkanie członków Światowej Rady. Nagle potrzebował tłumacza, a ponieważ
pochodzę z Andhra Pradesh, gdzie mówi się w języku telegu, natychmiast mnie wybrał i poprosił o
tłumaczenie. Na koniec przemówienia powiedział tylko: „Och, szybko, bardzo
szybko!” i to wszystko, i przez jakiś czas nie pojawiła się już żadna okazja,
aby ponownie pełnić funkcję tłumacza.
W 1989 roku zostałem mianowany dyrektorem Uniwersytetu
Sathya Sai Baby w Whitefield, w kampusie Brindavan, i od tego czasu jestem
stałym tłumaczem. Wszystko co mogę powiedzieć o tej roli, to to, że nie zawsze odnoszę
stu procentowy sukces w tłumaczeniu, nie jestem w tym szczególnie kompetentny i
na pewno nie jestem jedyną osobą, która to może zrobić. Traktuję tę rolę
bardziej jako szansę, jaką przede mną postawiono, niż coś, czego poszukiwałem.
Jest to raczej błogosławieństwo, niż odpowiedź na modlitwę. Wiele razy się
pomyliłem, a Sai Baba zawsze mnie poprawiał, więc wiem, że przede mną jeszcze
długa droga. Wiem, że nie jestem doskonały, ale mam po prostu nadzieję, że
spełniam potrzeby wielbicieli.
David: Według standardów większości ludzi jesteś
bardzo blisko Sai Baby i mówię to nie tylko dlatego, że jesteś Jego tłumaczem,
ale także dlatego, że siedząc na werandzie, przez większość dni przebywasz w
Jego obecności i często z Nim rozmawiasz. Czego bliskość Sai Baby nauczyła cię
o Nim?
Anil: Będę z tobą bardzo szczery, ponieważ
ludzie Zachodu, tacy jak Amerykanie i Brytyjczycy, cenią szczerość i ja z kolei
cenię ich za to. Po pierwsze, mówisz, że jestem blisko Swamiego, ale z mojego
doświadczenia wynika, że sposobem na zbliżenie się do Sai Baby jest unikanie omawiania
z Nim spraw osobistych, a mówiąc o sprawach osobistych mam na myśli takie
rzeczy, jak problemy rodzinne, problemy z aszramem, problemy z kolegami,
problemy na uczelni, problemy ze zdrowiem, problemy w domu. Po drugie, jestem
bardzo zainteresowany przesłaniem Sai Baby, więc chcę wiedzieć o nim wszystko,
chcę wyjaśnień na temat wszystkich Jego nauk, ponieważ jestem zainteresowany
dzieleniem się nimi z każdym, kto chce mnie słuchać. Faktem jest, że kiedy
rozmawiam i dzielę się z ludźmi informacjami o Sai Babie, zapominam, gdzie
jestem, zapominam o wszystkich moich problemach. Zapominam o wszystkim,
ponieważ dzielenie się przesłaniem Sai daje mi największą radość. Kiedy więc
mam wątpliwości co do jakiegokolwiek aspektu nauk, chcę wyjaśnień, a kto inny
może mi to powiedzieć, jak nie Sai. Powoli więc zaczynam drażnić Swamiego,
stawiać Go w niewygodnej pozycji, a czasami nawet wywoływać irytację, abym mógł
wyciągnąć z Niego boską odpowiedź, którą będę mógł następnie podzielić się ze
wszystkimi. Po trzecie, mówię Mu całkiem otwarcie, jak bardzo jestem z Nim
szczęśliwy, jak ładnie wygląda tego ranka, jak piękny jest jego strój, jak
słodki był jego poranny darszan, jak dobrze zachowują się Jego uczniowie, jak
wspaniały był Jego poranny dyskurs. Myślę, że to właśnie te trzy czynniki
zbliżyły mnie do niego.
David: Jaka jest największa prawda, której nauczył
cię Swami?
Anil: Największą prawdą, której nauczył mnie
Swami, to rodzaj gotowości do przyjęcia wszystkiego, co przychodzi do mnie w
życiu, dobrego i złego, akceptacja lub, jeśli chcesz użyć innego określenia,
duchowe poddanie się. Myślę, że poddanie się jest odpowiedniejszym słowem niż akceptacja.
Jeśli w moim życiu wydarzy się coś nieprzyjemnego, nie sprawi to, że stąd ucieknę.
Jeśli spadnie na mnie manna z nieba, nie napawa mnie to dumą. Jestem gotowy
zaakceptować ze spokojem wszystko, co mnie spotka, zarówno dobre, jak i złe, i
bez względu na to, co się stanie, będę nadal kochał Sai Babę, słuchał Jego
przesłania, dzielił się radością, ekscytacją, emocjami związanymi z Jego misją,
ze wszystkimi. Największym darem, jaki może mi dać Sai Baba, jest możliwość
uczestniczenia w Jego boskiej misji.
David: Myślę, że dla większości wielbicieli jest
to bardzo trudna lekcja, szczególnie dla tych, którzy zbliżyli się do Swamiego,
gdy wydaje się, że zaczyna ich ignorować, i zauważ, że mówię „wydaje się”.
Przybywają do Niego pierwszy raz, On ich rozpoznaje i rozmawia z nimi, a
podczas następnej wizyty całkowicie ich ignoruje. Czują się odrzuceni.
Anil: To zaloty!
David: Tak, to prawda, ale wielbicielom nadal
bardzo trudno jest zaakceptować to, co wydaje się być odrzuceniem.
Anil: To bardzo przypomina problemy w domu z
żoną lub dziećmi. Jeśli spędzam dużo czasu poza domem, pracując na uczelni lub
w aszramie, dzieci mówią mi: „Tatusiu, nie masz czasu, aby spędzić go z nami”.
Bycie ojcem jest bardzo wymagające; wiem, że to prawda.
David: Czy chciałbyś nam opowiedzieć o największej
manifestacji Swamiego, jaką kiedykolwiek widziałeś?
Anil: Dla mnie Jego największą manifestacją jest
to, co nazywam troską, Jego miłość. Dam ci przykład. Kilka lat temu czekałem na
wyniki egzaminu wstępnego mojego syna na studia inżynierskie, ale tego samego
ranka, kiedy miały zostać opublikowane wyniki, Prezydent Indii, pierwszy obywatel
tego kraju, miał odwiedzić Prasanthi Nilayam. Sai Baba powoli, delikatnie,
uśmiechając się podszedł do mnie w czasie darszanu i stojąc przede mną,
podniósł obie ręce i zapytał: „Jak się Pan miewa?”. Odpowiedziałem: „Swami,
czuję się bardzo dobrze”. Wtedy Sai Baba zapytał mnie: „Co z twoim synem?”, a
ja odpowiedziałem: „Czekam na wyniki, Swami”. Sai Baba odpowiedział: „Zostanie przyjęty,
zostanie inżynierem, zda z wyróżnieniem, nie martw się, Anil Kumar”. Natychmiast
padłem mu do stóp i pomyślałem: „O Boże, kiedy Prezydent Indii i wszystkie
ważne osoby czekają pod drzwiami, Ty potrafisz okazać troskę temu małemu,
nieważnemu człowieczkowi, Anilowi Kumarowi. Jestem Ci wdzięczny za tę troskę,
tę miłość, która wznosi się ponad pozycję, status i pieniądze”. Więc tak, dla
mnie jego największą manifestacją jest miłość.
David: Ann i ja byliśmy obecni w Kodaikanal,
kiedy Swami zmaterializował dla ciebie zegarek, po tym, jak przetłumaczyłeś
jego dyskurs. Jaka jest największa fizyczna materializacja, jaką widziałeś?
Anil: Nie wiem, ilu z was słyszało o Balaramie.
Balarama był bratem Kriszny. Pewnego dnia Sai Baba ogłosił, że następnego dnia
zaprosi swoich uczniów i kilku gości na wyjątkowy obiad. Zapytałem Swamiego,
dlaczego obiad ma być „wyjątkowy”. Odpowiedział, że będzie mówił na temat ślubu
Balaramy z Revathi, ponieważ jutro jest rocznica ich ślubu. Obiad miał być
bankietem z dwudziestoma pięcioma pozycjami w menu. Tak więc następnego dnia
odbył się ten wyjątkowy bankiet, obiad weselny, w którym uczestniczyli
obcokrajowcy i różni honorowi goście. Tego wieczoru Swami wygłosił dyskurs.
Opisał, jak wszyscy bogowie i boginie byli obecni na ślubie Balaramy i Revathi.
Brahma, Wisznu i Śiwa również uczestniczyli w tej boskiej uroczystości, a pod koniec
ceremonii Brahma dał prezent ślubny. Ktoś zapytał Swamiego: „Jaki to był
prezent?”, W tym momencie dłoń Sai Baby zatoczyła w powietrzu trzy kręgi i
rozległ się brzęczący dźwięk przypominający pszczołę miodną i ku zdumieniu obecnych
zmaterializował przedmiot wielkości dzbanka. Pozwólcie, że opiszę ten przedmiot.
Był to łuk wysadzany diamentami, cztery rzędy po cztery, a w łuku musiało
znajdować się około 200 diamentów. Szkielet łuku był wykonana ze złota i również
wysadzany diamentami w rzędach po cztery. Była tam złota platforma, a pośrodku
ozdobny łabędź z diamentowymi oczami zawieszony na złotym łańcuszku, brzuch
łabędzia był przezroczysty jak szkło.
Wszyscy zaczęli się temu przyglądać ze zdumieniem.
Sai Baba powiedział: „Anil, spójrz na to”. „Och, to jest cudowne, Swami” –
odpowiedziałem. On powiedział: „Nie, spójrz na nos łabędzia”. Powiedziałem:
„Tak, Swami, jest taki piękny”. Wtedy Sai Baba powiedział: „Nie, spójrz na oczy
łabędzia”. „Tak, Swami” odpowiedziałem, „Są zrobione z diamentów”. „Nie, nie” –
powiedział Swami. „Jesteś głupcem”, na co odpowiedziałem: „Swami, to nic
nowego. Wiem, że jestem głupcem. To nie stwierdzenie czegoś, o czym bym już nie
wiedział. Nie stałem się nagle głupcem. Pozwól mi nadal być głupcem! Wtedy
Swami powiedział: „Spójrz na brzuch, głupcze”. Spojrzałem na brzuch i co tam
znalazłem? Nic innego jak postać Bhagawana Sri Sathya Sai Baby w pozycji półleżącej.
To jest materializacja. Nie sądzę, że w nadchodzących latach będę świadkiem
kolejnej takiej manifestacji.
David: Kiedyś na interview rozśmieszyliśmy Sai
Babę, używając wyrażenia „historie o Babie”, którego używamy do opisania
przekazywanych przez wielbicieli historii na temat Jego czynów i materializacji.
Rzeczywiście, sam Swami powiedział kiedyś, że historie o Babie są lepsze od
bhadżanów, ponieważ ludzie często zasypiają podczas bhadżanów, a podczas opowiadania
historii o Babie nie śpią, bo są nimi zainteresowani. Jaka jest najlepsza
historia o Babie, jaką słyszałeś?
Anil: Tak, niektórzy ludzie rzeczywiście
zasypiają podczas bhadżanów, ale dzieje się tak tylko z jednego powodu: nie
rozumieją znaczenia bhadżanów. Zasypiają, bo nie ma w nich pragnienia,
szczerości i tęsknoty za Bogiem. Ludzie śpią tylko dlatego, że nie rozumieją ich
znaczenia, ponieważ ich serce nie jest gotowe, ponieważ ich umysł jest pełen
światowych myśli, interesów i codziennych spraw. Opowieści o Babie z kolei
nigdy nie usypiają, ponieważ są natychmiast zrozumiałe, pełne zabawy i radości,
ponieważ odnoszą się do naszej codziennej sytuacji i sprawiają, że się śmiejemy.
Podam prosty przykład.
Któregoś dnia na darszanie Sai Baba rozmawiał
z dziećmi ze szkoły podstawowej. Zapytał jednego chłopca, który miał zaledwie
siedem lat: „Skąd przychodzisz, chłopcze?”. Chłopiec odpowiedział: „Swami,
pochodzę od Ciebie”. Następnie Sai Baba odwrócił się i powiedział do wszystkich
siedzących na werandzie: „Widzicie, gdybym zadał wam to pytanie,
odpowiedzielibyście: „Pochodzę z Bombaju” lub „Pochodzę z Madrasu” lub
„Pochodzę z Anglii”, ale ten mały chłopiec mówi: „Pochodzę od Ciebie”; to jest
boskie. Dzieci są boskie. Następnie Sai Baba zadał chłopcu drugie pytanie: „Ilu
masz braci?”. Odpowiedź brzmiała: „Swami, wszyscy są moimi braćmi”. Następnie
Sai Baba powiedział: „Zobaczcie, jakie dzieci mają szerokie horyzonty. Ten mały
chłopiec uważa, że wszyscy są jego braćmi, ale gdybym zadał wam to pytanie,
odpowiedzielibyście: »Dwóch braci, Swami« lub »Trzech braci, Swami«, jesteście tak
ograniczeni”. Następnie Sai Baba
zadał trzecie pytanie chłopcu: „Ile masz sióstr?”. Odpowiedział: „Swami,
wszystkie są moimi siostrami”. „Nie, nie, nie” – powiedział Sai Baba – „Wszystkie
są twoimi siostrami z wyjątkiem jednej, twojej żony”. Wszyscy się roześmieli.
Wtedy Sai Baba zapytał chłopca: „Ile masz żon?”, na co chłopiec odpowiedział:
„Swami, wszystkie są moimi żonami”. „O nie, mylisz się” – powiedział. „Ten
chłopiec myśli, że jest na tyle mądry, aby odpowiedzieć Bhagawanowi”. Wtedy
Swami zapytał chłopca: „Kim jesteś?”. Odpowiedział: „Swami, jestem Bogiem”. Sai
Baba powiedział, „Jeśli jesteś Bogiem, możesz iść i udzielić darszanu".
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Ludzie uwielbiają Jego żarty, Jego poczucie humoru.
David: Co uważasz za największy sukces, jaki
wynika z twojej relacji z Sai Babą?
Anil: Tak, to dobre pytanie. Nie zrozum mnie
źle, jeśli przedstawię swój punkt widzenia. Możesz się ze mną nie zgodzić.
Filozofia hinduska jest tak obszerna, że może być bardzo niejasna. Jedna ze
szkół filozoficznych mówi o niedualizmie czyli adwajcie; inna mówi o warunkowym niedualizmie czyli wishista adwaicie; inna mówi o dualizmie czyli dwaicie. Jeszcze inna szkoła filozofii opowiada się
za oddawaniem czci Bogu w formie, Sakara, inna chce, abyście czcili Boga bez formy, Nirakara, inna chce, abyście czcili Boga bez atrybutów,
Nirguna, jeszcze inna chce,
abyście czcili Boga z atrybutami, Saguna. Co mam zrobić? Jeden guru mówi, że
powinieneś podążać ścieżką działania, Karma Jogą, inny mówi, że powinieneś podążać ścieżką
oddania, Bhakti Jogą, i istnieje dziewięć sposobów oddania, inny mówi, że powinieneś podążać
ścieżką mądrości, Dźńiana Jogą. Istnieją dosłownie
tysiące bogów, a czasami myślę, że liczba bogów przekracza liczbę ludności. Co
mam zrobić? W tym momencie Sai Baba wkracza w moje życie. Uczy, że klejnotów
jest wiele, ale złoto jest jedno, że krów jest wiele, ale mleko jest jedno, że
kwiatów jest wiele, ale uwielbienie jest jedno, że istot jest wiele, ale oddech
jest jeden, że gwiazd jest wiele, ale niebo jest jedno, że narodów jest wiele,
ale Ziemia jest jedna, że form jest wiele, ale Bóg jest jeden. Naucza zasady jedności,
adwajty.
Zatem największym
darem, jaki otrzymałem od Sai Baby, jest jasność w moich myślach, precyzja w moim
podejściu, dokładność w mojej praktyce i brak miejsca na jakiekolwiek
wątpliwości czy zamieszanie. Mam teraz bardzo jasne poglądy; nikt nie może mnie
wprowadzać w błąd, ponieważ Sai Baba dał mi klarowny obraz filozofii. To największy
dar, jaki Sai Baba mógł mi dać i nie pragnę od Niego niczego więcej. Nie chcę
żadnych pierścionków, łańcuszków ani medalionów, które rozdaje. Ten etap minął
bezpowrotnie.
David: Czy możesz spojrzeć wstecz i zobaczyć
jakieś wydarzenie w twoim związku z Sai Babą, które w tamtym momencie uważałeś
za wielki błąd, porażkę, ale patrząc teraz wstecz, możesz widzieć to jako
wspaniałe doświadczenie edukacyjne? Czy był kiedyś taki moment, że myślałeś, że
naprawdę wszystko zepsułeś, ale później okazało się, że spowodowało to dla
ciebie ogromny skok w wierze i świadomości?
Anil: Pochodzę z rodziny, która od trzech
pokoleń wyznaje religię, która czci Boga bez formy; Bóg, który nie doświadcza
ani narodzin, ani śmierci. Czcimy Boga bez atrybutów. Nie wierzymy w
reinkarnację. Nie akceptujemy Ramy i Kriszny. Nie wyznajemy żadnej formy kultu.
Myślimy o Bogu jako o fenomenie, jako o istocie, która jest poza narodzinami i
śmiercią. Wychowywano mnie w tej wierze, więc Sai Baba potrzebował ośmiu lat,
aby uczynić mnie na tyle godnym, by Go zaakceptować, by uczynić mnie gotowym na
przyjęcie Jego filozofii, aby uczynić mnie wystarczająco dojrzałym, bym przyswoił
to, co miał mi do zaoferowania. Miałem więc ośmioletni okres próbny, w którym
uczynił mnie bardziej współczującym i bardziej otwartym na Niego. Wtedy nie
było to zbyt przyjemne doświadczenie, ale patrząc teraz wstecz, widzę, że było
to konieczne, więc nie żałuję.
David: Coraz więcej obcokrajowców przybywa do
aszramu, zwłaszcza w ostatnich latach. Kiedy patrzę na chusty wielbicieli w
kolejce na darszan, ciągle widzę godła krajów, których nigdy wcześniej nie
widziałem, niektóre z całkiem małych i odległych krajów. Czy Sai Baba kiedykolwiek
powiedział coś o obcokrajowcach przybywających do aszramu i jaka jest ich rola
w Jego misji?
Anil: Cóż, nie jestem zbyt szczęśliwy, gdy
mówię, że muszę ci zazdrościć twojej pozycji. My, Hindusi, jesteśmy o to
bardzo, bardzo zazdrośni, ale będę z tobą szczery. Sai Baba często mówi swoim
uczniom i osobom, które są bardzo blisko Niego fizycznie, że jeśli chcą się
nauczyć, czym jest oddanie, powinni obserwować cudzoziemców. Sai Baba mówi, że
nawet jeśli nie rozmawia z obcokrajowcami, nawet jeśli nie patrzy bezpośrednio
na nich, nawet jeśli nie zbliża się do nich fizycznie, to i tak czerpią oni ogromną
satysfakcję z samego obserwowania Go na darszanie. Mówi, że ich oczy tańczą w
ekstazie, twarze rozświetlają się uśmiechem i są pełne radości i błogości jak żarówki
1000 watów, podczas gdy wielu Hindusów nie uśmiecha się, a ich twarze
wyglądają, jakby zażyły olej rycynowy. Sai Baba mówi również, że jeśli powie
„cześć” obcokrajowcowi i zapyta, skąd pochodzi, wszyscy jego przyjaciele gromadzą
się potem wokół niego i mówią: „Swami rozmawiał z tobą, co powiedział, podziel
się z nami, jakie to uczucie”, i dzielą się swoją radością, podczas gdy wielu
Hindusów jest zazdrosnych, że Swami rozmawiał z kimś innym. Swami zauważa
również, że natychmiast po darszanie wielu Hindusów wstaje i odchodzi, podczas
gdy obcokrajowcy siedzą w ciszy, medytują i myślą o Swamim, w wyniku czego
otrzymują boską energię, podczas gdy Hindusi zaczynają plotkować i tracą tę energię.
Sai Baba porównuje obcokrajowców do pszczół miodnych, które latają na duże
odległości, lądują na kwiecie lotosu Bhagawana i wchłaniają boski nektar,
uczestniczą w Jego przesłaniu i misji, a następnie wracają do swoich krajów
pełni satysfakcji, radości i błogości z dobrymi myślami o Swamim. Podczas gdy
wielu Hindusów przypomina żaby, chowające się pod liśćmi kwiatu lotosu,
nieświadome dostępnego im boskiego nektaru. Sai Baba mówi, że są mu bliscy, ale
nie drodzy. Któregoś razu Sai Baba użył analogii do latarni morskiej, aby wyrazić
to samo. Powiedział, że Sai Baba jest jak latarnia morska. Światło z latarni
morskiej dociera do odległych miejsc, ale tuż pod latarnią jest cień, miejsce
całkowitej ciemności, więc ci z daleka wygrzewają się w świetle latarni,
podczas gdy ci, którzy są blisko niej, żyją w ciemności lub w nieświadomości
światła. Sai Baba powiedział również, że wielu obcokrajowców ma lepszą wiedzę o
naukach Sai, czyta więcej literatury Sai i realizuje Jego przesłanie w sposób
bardziej czysty niż wielu Hindusów. Wreszcie, większość obcokrajowców pochodzi
z bardzo wysokiego standardu życia, a tutaj, w Puttaparthi z radością znoszą
wiele niedogodności. Dlaczego to robią? Dla Swamiego. Na tym zakończę, ponieważ
nie chcę się dłużej krytykować, przypominając sobie wszystko, co Swami powiedział
na ten temat,
David: Następne dziesięć lat ma być bardzo trudnymi
latami zarówno dla planety, jak i żyjącej na niej ludzkości. Czy słyszałeś coś
na ten temat od Swamiego, o tym, co będzie się działo na Ziemi w ciągu
następnych dziesięciu lat, mówię teraz o głównych zmianach na Ziemi?
Anil: Osobiście nie sądzę, że takie zmiany
nastąpią w ciągu dziesięciu lat. Sai Baba mówił o przyszłości, ale tylko
ogólnie, że będzie ona zagmatwana, niepokojąca i niespokojna. Powiedział, że nie
będzie spokoju i harmonii w domu, żadnego zrozumienia nawet pomiędzy członkami
tej samej rodziny. Nie będzie spokoju w całym społeczeństwie, wraz z postępem w
nauce i technologii. Człowiek zdobywa coraz więcej udogodnień, coraz więcej
dóbr materialnych i w rezultacie staje się całkowicie samolubny. W wyniku tego człowiek
jest pozbawiony zarówno radości, jak i szczęścia oraz świadomości wewnętrznej
boskości. Żyje życiem zwierzęcia. To właśnie z tego powodu Sai Baba jest tutaj.
To właśnie w tym czasie zamieszania i niepokoju przesłanie Sai jest tak
rozpaczliwie potrzebne. Misja Sai Baby została rozpoczęta, aby nauczyć nas
zadowolenia, zaangażowania, poświęcenia i bezinteresownej służby, miłości i
wyrozumiałości. Nasze boskie cechy dadzą nam większą radość niż jakiekolwiek
interesy czy egocentryzm, usuną wszelkie ślady „ja i moje” oraz rodzinny egotyzm.
David: Chociaż coraz więcej ludzi z Zachodu
przyjeżdża do Indii każdego roku, aby zobaczyć Sai Babę, to oczywiście nie jest
to możliwe dla wszystkich ludzi z Zachodu, ponieważ nie mogą polecieć do
Puttaparthi, zarówno z powodu pieniędzy, jak i dostępności linii lotniczych,
więc jak myślisz, w jaki sposób Swami dotrze do tych ludzi z Zachodu, którzy
nie mogą przyjechać, w jaki sposób zamierza dotknąć świadomości ludzi z Zachodu?
Anil: Sai Baba dał nam przykład. W armii generał
dowodzi formacją dziesięciu tysięcy ludzi. Generał jest jeden, ale kontroluje
tysiące ludzi i w podobny sposób każdy cudzoziemiec, kiedy wróci do domu,
będzie mógł wpłynąć na tysiące innych cudzoziemców. Ci, którzy przybywają do
Puttaparthi, to nieliczni wybrani, którzy będą mieli wpływ na tysiące
wielbicieli zarówno teraz, jak i w przyszłości. Na przykład książki Howarda Murpheta
wywarły wpływ na tysiące ludzi na całym świecie i nadal będą to robić.
Pamiętajcie o wpływie apostołów Jezusa Chrystusa, jak rozpowszechnili jego
przesłanie po całym świecie. Podobnie dzisiaj nieliczni uczniowie Śri Ramakriszny
szerzą Jego misję na całym świecie. Zmiany zawsze będą wprowadzane przez nielicznych.
Pamiętaj, że wystarczy łyżeczka cukru, aby szklanka pełna wody była słodka.
Zatem wystarczy jedna osoba, aby spowodować zmianę u wielu.
David: Moim zdaniem jednym z głównych punktów
nieporozumień między ludźmi Zachodu a Swamim jest kwestia czasu. Sai Baba mówi:
„Zobaczymy się jutro”, ale potem nadchodzi jutro i nie widzi tej osoby,
ponieważ jego „jutro” oczywiście nie jest naszym „jutrem”. Niektórzy wielbiciele
bardzo denerwują się tym pozornym złamaniem obietnicy przez kogoś, o kim im
powiedziano, że jest Bogiem, i który nie zachowuje się tak, jak wg nich
powinien. Jakie jest twoje doświadczenie z czasem Swamiego?
Anil: Tak, istnieją dwa standardy czasu. Czas
ludzki jest związany ze wschodem i zachodem słońca, dniem i nocą i opiera się
na teraźniejszości, podczas gdy czas boski obejmuje przeszłość, teraźniejszość
i przyszłość. Cokolwiek mówi Sai Baba, opiera się na boskim czasie. Na
przykład, kiedy mówię jutro, mam na myśli następny dzień, podczas gdy Swami
mówi jutro może to oznaczać dowolny dzień, ponieważ myśli o przeszłości,
teraźniejszości i przyszłości jako o jednym. Wtedy możesz powiedzieć: „Cóż,
dlaczego tak jest; dlaczego nas wprawia w zakłopotanie?”. Odpowiedź jest taka,
że tak naprawdę nie ma znaczenia, w jaki dzień cię zobaczy, ponieważ dzień,
który wybierze będzie najlepiej służył twojemu celowi na dłuższą metę. Nie myśli
tylko o najbliższej przyszłości, tak jak ty, On myśli o przeszłości,
teraźniejszości i przyszłości oraz o tym, co pomoże ci na dłuższą metę. Ty masz
tendencję do myślenia tylko o korzyściach materialnych, podczas gdy on myśli o
korzyściach duchowych, korzyściach na zawsze.
David: Anil, czego twoja relacja ze Swamim nauczyła
cię o Bogu?
Anil: Rozumiem, że masz na myśli wewnętrznego Boga?
David: Tak.
Anil: Ilekroć wygłaszam przemówienie, czy to w
Kodaikanal, czy w Prasanthi Nilayam, nigdy wcześniej nie przygotowuję przemówienia.
Co więcej, Swami nagle powie do mnie: „Anil, wstań i powiedz coś”. A jeśli mam
ochotę mówić o oddaniu, poprosi mnie, abym mówił o mądrości i odwrotnie. Tak
więc wszystkie moje przemówienia są nieprzygotowane i w ten sposób Swami
wychowywał mnie od 1978 roku, gdy wygłosiłem moje pierwsze przemówienie.
Cud nad cudami polega na tym, że wszystko
zawsze się udaje i że zawsze wydaje się być tym, czego chcą ludzie. Oczywiście to
wszystko zależy od Swamiego, ponieważ to On wybiera temat, kwestie, które
należy poruszyć i sposób w jaki przemówienie się rozwija. To przede wszystkim
sprawia, że czuję, że jest Bogiem. Kiedy zadaje mi pewne pytania, a ja
odpowiadam, często zastanawiam się, jak mi się to udało, bo aż za dobrze wiem,
jak bym normalnie odpowiedział. Jedno jednak wiem na pewno, nigdy nie będziesz
miał ostatniego słowa ze Swamim; zawsze cię przechytrzy. Dam przykład.
Pewnego dnia starszy profesor, który siedział
na werandzie, powiedział Swamiemu, że cierpi na zaćmę. Wtedy Swami kazał mu
udać się do szpitala i poddać się badaniom. Potem spojrzał na mnie i
powiedział: „Ty też masz zaćmę”. Powiedziałem: „Swami, mam okulary, nie mam zaćmy”.
Na co Swami: „Widzę, że masz okulary, ale masz zaćmę w obu oczach”. Zapytałem:
„Swami, ja?”. „Tak ty!” ‒ odpowiedział. „Jedno oko cierpi na zaćmę
przywiązania, drugie oko cierpi na zaćmę ego”. Na co odpowiedziałem: „Cóż,
jeśli tak jest, Swami, to czas na operację. Jesteś boskim lekarzem, więc
dlaczego nie zoperujesz teraz”. Wszyscy się roześmiali. Wtedy Swami, który jest
boskim mistrzem i zawsze ma ostatnie słowo, powiedział: „Ale problem nie leży
tylko w twoich oczach, ponieważ od góry do dołu jesteś chory na ego i przywiązanie”.
Powiedziałem do Swamiego: „To wymaga poważnej operacji, natychmiastowej interwencji,
proszę zrób to natychmiast”. Sai Baba
odpowiedział: „O nie, jeśli nie przyjdziesz do Mnie, co mogę zrobić. Jeżeli
przyjdziesz do Mnie, wtedy będę operował, ale jeszcze do Mnie nie przyszedłeś,
więc co mogę zrobić?”. Wtedy zapytałem: „Swami, kiedy nie jestem z Tobą? Czy
nie służę na Twojej uczelni dziewiąty rok z rzędu?”. „Ach” – powiedział Sai
Baba – „fizycznie jesteś tutaj, ale mentalnie jesteś gdzie indziej, więc jeśli
nie będziesz tutaj mentalnie i fizycznie i całkowicie Mi się nie poddasz, jak
mogę operować”. Gem, set i mecz dla Swamiego!
Kiedyś w Kodaikanal powiedziałem Swamiemu:
„Swami, mówisz, że nie jestem ciałem, mogę to zaakceptować. Mówisz, że nie
jestem umysłem, mogę też to zaakceptować. Mówisz, że nie jestem intelektem, to
też wydaje się rozsądne. Mówisz, że jestem atmą, mam nadzieję, że to prawda. Więc
pytanie, które chcę zadać, brzmi: kiedy pytasz kogoś na darszanie: „Kiedy
przyszedłeś?”, o co dokładnie pytasz, ponieważ jeśli nie jesteśmy naszym
ciałem, to ciało nie przyszło, jeśli nie jesteśmy naszym umysłem, to umysł nie
przyszedł, jeśli nie jesteśmy naszym intelektem, to intelekt nie przyszedł,
więc mogę tu być tylko jako atma. Więc dlaczego zawracasz sobie głowę rozmową
ze mną? Swami odpowiedział: „Jeśli naprawdę czułbyś, że
jesteś atmą, to w ogóle nie zadawałbym ci tego pytania, ale ponieważ myślisz,
że jesteś ciałem, zadaję ci to pytanie. Jeśli naprawdę czułbyś, że jesteś
duchem, w ogóle nie zadałbym ci tego pytania”. Gem, set i mecz dla Swamiego jeszcze raz!
Nigdy Go nie przechytrzysz.
Odkrywam, że są chwile osobistego przywiązania,
kiedy Bóg wkracza w moje życie, a ja nawiązuję z Nim bliską więź, kiedy jestem
poruszony Jego miłością i troską o mnie. Błąd w tożsamości pojawia się tylko
wtedy, gdy stawiamy Boga na wysokim piedestale i mówimy Mu: „Wiem, że jesteś
Bogiem i że ja jestem człowiekiem, wiem jednak, że mogę Cię spotkać, gdy w
niedzielę idę do kościoła lub kiedy idę do świątyni w czwartek, bo wiem, że tam
będziesz”. Rzeczywistość wcale taka nie jest. Bóg jest w twoim sercu i rozumie
wszystko, co myślisz, mówisz i robisz. Zna najskrytsze sekrety twojego serca.
Podam ci jeszcze jeden przykład. Któregoś
dnia na darszanie czytałem list od mojej córki, która jest lekarzem w USA, w
Minneapolis. Wtedy odbywała tam staż i napisała do mnie bardzo wzruszający
list, w którym prosiła, abym się o nią nie martwił, dodając, że Amerykanie to
bardzo mili ludzie, którzy zawsze są gotowi jej pomóc. Nie miała żadnych
problemów z osiedleniem się tam i zaakceptowaniem przez amerykańskie społeczeństwo.
Następnie opowiedziała o małym cudzie, który jej się przydarzył.
Pewnego dnia, wracając ze szpitala do domu,
przegapiła skrzyżowanie i zgubiła się. Nie mogła znaleźć drogi powrotnej do
hotelu, w którym się zatrzymała. Chociaż miała ochotę płakać, zamiast tego
zaczęła śpiewać bhadżany Swamiego i modlić się do Niego o pomoc. Natychmiast
jakiś Amerykanin zatrzymał swój samochód i zapytał: „Czy mogę ci pomóc? Dokąd
chcesz jechać?”. Podała mu swój adres, a on odwiózł ją do hotelu. Zakończyła
list słowami: „Tatusiu, nie martw się o mnie”. Złożyłem list i włożyłem go do
kieszeni, ocierając łzy radości, które spływały mi po policzkach. I nagle
zdałem sobie sprawę, że Swami stoi przede mną, więc zacząłem się uśmiechać i udawać,
że jestem szczęśliwy. Swami zapytał mnie: „Gdzie jest list?”. Odpowiedziałem:
„List, Swami?”, nie chciałam, by wiedział o liście mojej córki. „Tak, list” –
powiedział Swami, „ten, który masz w kieszeni, daj mi go”. Odpowiedziałem: „Ale
Swami, to jest osobisty list”. Na co on powiedział: „Och, czy jest coś osobistego
między tobą a mną? Czy mam ci powiedzieć treść tego listu? Jeśli mi go nie
dasz, powiem ci, co jest w nim napisane”. Powiedziałem: „Swami, to list od
mojej córki”. Wtedy Sai Baba powiedział: „Twoja córka w Ameryce ciągle o Mnie myśli,
podczas gdy ty, który jesteś tu blisko Mnie, myślisz tylko o swojej córce w
Ameryce! Na tym polega różnica”.
Ann: Zanim zakończymy ten wywiad, chciałabym
zadać Ci jedno pytanie. Ostatnio jestem bardzo zdezorientowana, ponieważ
chociaż kiedyś byłam bardzo przywiązana do fizycznej formy Swamiego, teraz
zaczynam bardziej utożsamiać się z jego wszechobecnością, ale bardzo trudno mi
powiązać tę formę z wszechobecnością. Wiem, że patrzę na Jego ciało i że On nie
jest ciałem ani nawet umysłem, jak mówiłeś, więc jak radzić sobie z tym problemem.
Anil: Cóż, myślę, że odpowiedź na to pytanie będzie
kolejnym krokiem w twojej duchowej sadhanie. Jest wiele przypadków, gdy widzimy twarz
Swamiego w twarzy człowieka siedzącego obok nas. Mimo, że jest bezkształtny,
wciąż widzimy tam twarz Swamiego. Podobnie, kiedy słuchamy kogoś mówiącego do
nas, nagle słyszymy głos Swamiego. Czasami możemy nawet czuć, że Swami idzie
obok nas. To jest właśnie wszechobecność. Pamiętajmy więc, że wszystkie imiona,
wszystkie formy są Jego i spróbujmy zmienić naszą świadomość z ograniczonej na
nieograniczoną, ze skończonej na nieskończoną, z formy na bez foremy.
Źródło:
Ramala Centre Newsletter, marzec 1999– tłum. E.GG.
Wartość czasu
Czas jest niezwykle cenny. Na
nikogo nie czeka. Każdy musi poddać się czasowi; a on nie jest nikomu
podporządkowany. Tylko wtedy, gdy czas zostanie właściwie wykorzystany poprzez
właściwe działania, człowiek może wznieść się do poziomu Boskości.
Najważniejszym obowiązkiem człowieka jest właściwe wykorzystanie czasu poprzez
daną mu cielesną szatę. Człowiek jest związany z tym fenomenalnym światem
poprzez swoje działanie. Chociaż Boskość jest wszechobecna, człowiek nie
potrafi jej rozpoznać. Nie może uchwycić otaczającego go powietrza. Nie jest w
stanie dostrzec światła, które jest w nim. Rzeczywistość, której szukasz
wszędzie w świecie zewnętrznym, jest w tobie. Najwyższy Pan jest obecny
wewnątrz i na zewnątrz, wszędzie w kosmosie. Człowiek dzisiaj patrzy tylko na
świat zewnętrzny, tak jak robią to wszystkie zwierzęta. Patrzenie w głąb siebie
jest oznaką prawdziwego człowieka. Mając obsesję na punkcie tego, co zewnętrzne
i tracąc wewnętrzne widzenie, człowiek utracił swą zdolność rozróżniania.
– Śri Sathya Sai Baba
źródło: Sanathana Sarathi, styczeń 1990
- tłum. Katarzyna Bielecka