Jesteśmy szczęściarzami

dr Dwaraka Rani Rao ‒ dyrektor i wykładowczyni na Wydziale Fizyki na Uniwersytecie Sathya Sai dla dziewcząt w Anantapur

    Pozwólcie, że opowiem, jak stałam się pokornym narzędziem w boskiej misji Bhagawana. To szczęście, że pojawiłam się w życiu moich kochających rodziców, którzy cieszyli się łaską Bhagawana Baby. Chociaż mieszkaliśmy około tysiąca kilometrów od Puttaparthi, cała nasza uwaga skupiała się wyłącznie na Babie. Był centralnym punktem każdego działania w naszym codziennym życiu. Kiedy dorastałam wraz z moim rodzeństwem, prawdziwe podstawy życia były przekazywane w subtelny i delikatny sposób i obracały się wokół Bhagawana i Jego nauk. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że byłam kształtowana, formowana, rzeźbiona… aby odegrać swoją rolę w Jego wielkiej misji.
   Ciche życzenie mojej matki, która uczestniczyła w uroczystości otwarcia nowych budynków Uniwersytetu Sztuki i Nauki Śri Satya Sai dla kobiet w Anantapur w 1971 r., sprowadziło mnie do tej świętej instytucji jako wykładowczynię fizyki w 1972 r. Kiedy weszłam do okrągłego budynku, byłam podekscytowana możliwością znalezienia się w bezpośredniej obecności naszego Boga. Ale wydawało mi się, że Baba nie zwrócił na mnie uwagi, nie usłyszałam od Niego ani jednego słowa przez prawie trzy miesiące, mimo że często byłam w pobliżu.
   Kiedy wróciłam do domu na letnie wakacje, po miesiącu pierwszego letniego kursu z zakresu kultury i duchowości Indii w Brindavan, czekała na mnie niespodzianka. Jeden z chłopców z mojego miasta, studiujących na Uniwersytecie Sathya Sai w Brindawan, miał do opowiedzenia taką historię. Pewnego dnia, zaczepił go Bhagawan, gdy zbiegał po schodach z pokoju Bhagawana. Swami zapytał, skąd pochodzi. „Jabalpur Swami” – odpowiedział chłopiec.
   „Och! Z tego samego miejsca co Bhramareswara Rao (mój ojciec)” – powiedział Swami. „Tak, Swami, on jest okręgowym przewodniczącym Organizacji Sai” – kontynuował chłopiec. „Wiem” – powiedział Swami i dodał – „jego córka studiowała na moim Uniwersytecie w Anantapur, a obecnie pracuje tam jako wykładowczyni”.
   Student odpowiedział: „Swami, Rani Didi teraz pracuje tam, ale tam nie studiowała”. Swami upierał się, że studiowałam na Jego uniwersytecie, mimo że chłopak powiedział Swamiemu, że ukończyłam studia inżynierskie w Jabalpur. Następnie Swami opowiedział, jak moja babcia Nanjamm była ze Swamim w Puttaparthi, jak moja matka poznała Swamiego na długo przed ślubem, jak my, dzieci, otrzymaliśmy od Niego imiona i podał różne inne szczegóły. Słysząc to wszystko, zdziwiłam się wszechwiedzą naszego Pana, który udawał, że mnie nie zauważa. Po drugie, zastanawiałam się, dlaczego Swami upierał się, że studiowałam na Jego uniwersytecie. Jednak uczelnia, którą ukończyłam, charakteryzowała się wysoką dyscypliną, gdzie od wszystkich wymagano uczciwości i prawości; wartości, których Bhagawan oczekuje od wszystkich Swoich uczniów. Kiedy w lipcu ponownie została otwarta uczelnia, Baba odwiedził kampus i przedstawił mnie wszystkim nauczycielom tymi samymi słowami, które wcześniej powiedział chłopcu. Jednakże znacznie później, po prawie trzydziestu latach, rzeczywiście studiowałam na Jego uczelni, kiedy pracowałam nad doktoratem z fizyki jądrowej i otrzymałam stopień z Boskich rąk.
   Mimo że byłam młoda, moi rodzice chcieli mnie wydać za mąż. Myślałam więc, że moja praca jako nauczycielki w Anantapur będzie trwała krótko. Kiedy mój ojciec przedstawił Babie trzy propozycje małżeństwa, prosząc o wskazówkę, Baba dokładnie przejrzał wszystkie szczegóły dotyczące potencjalnych narzeczonych i wskazując na konkretną fotografię, powiedział: „Jeśli wybierzemy tego chłopca, nasza córka pozostanie tylko z nami”. Bardzo szybko po naszym ślubie ten chłopiec został przeniesiony do Anantapur. Tak działa mistrzowski plan Swamiego.
   Niezliczone są lekcje zdobyte u stóp Mistrza. Czasami są one bezpośrednie, innym razem pośrednie; czasami poprzez rozmowę, innym razem poprzez słowo; czasami za pomocą uśmiechu, wielokrotnie poprzez milczenie. Trzeba mieć otwarte serce i otwarty umysł. Te lekcje są często dzielone z innymi uczniami, dla których są w całym życiu ważniejsze niż lekcje fizyki i chemii.
Pozwólcie, że przytoczę kilka z nich.
   Podczas jednej z nieformalnych dyskusji z nauczycielkami kampusu, Swami zapytał, czy ktoś ma jakiś problem. Ponieważ Swami jest naszą Boską Matką pełną uczuć, nie zawahałyśmy się otworzyć naszych serc. Niektórzy wyrazili swoje niezadowolenie z przebywania razem w jednej z kwater. Swami wspaniale wyjaśnił, że jeśli jest miłość i zrozumienie, to pod jednym dachem może mieszkać nawet sto osób. Sposób życia jest ważniejszy niż standard życia.
   Na początku nie było mi łatwo przyjeżdżać z przyjaciółmi do Puttaparthi na darszan Bhagawana, ponieważ miałam obowiązek opiekować się teściami. Brakowało mi bliskości Baby, a czasami także interview. Czułam się z tym źle. Jednak pewnego razu miałam szczęście być w Prashanthi Nilayam, kiedy Swami wezwał nas, nauczycieli, na rozmowę. Kiedy siedziałam obok Baby, ciesząc się Jego bliskością, zapytałam:
   „Swami, źle się czuję, że nie mogę często do Ciebie przyjeżdżać, bo muszę zostać w domu, aby opiekować się moimi teściami. Co mam zrobić?”. Swami z miłością odpowiedział, że powinniśmy zatrzymać Swamiego w naszych sercach i myśleć o Nim cokolwiek robimy. Następnie wyjaśnił, że podczas wałkowania placków chapati powinniśmy poszerzać nasze serca, a podczas krojenia warzyw powinniśmy pokroić ego wewnątrz nas. Wspomniał również, że gdy tylko nadarzy się okazja, możemy odwiedzać Swamiego. Te pełne miłości wskazówki dały mi właściwą perspektywę w życiu.
  To były letnie wakacje. Pewnego gorącego poranka na początku lat 80. siedzieliśmy na srebrzystych piaskach w Prashanthi przed Mandirem i niecierpliwie czekaliśmy na pojawienie się Bhagawana. Słońce świeciło nad nami w całej okazałości. Siedząc tam tego ranka, nie wiedziałam, że będzie to dla mnie kolejny dzień nauki. Swami wyszedł i udzielił darśanu zgromadzonemu tam ogromnemu tłumowi. Podszedł do mnie i zapytał: „Gdzie jest twój mąż, przyjechał?”. Odpowiedziałam: „Swami, nie przyjechał, poszedł do swoich rodziców”. Natychmiast postawa Swamiego uległa zmianie. Zganił mnie w języku telugu podnosząc dłoń do piersi: „Nie możesz powiedzieć mojej teściowej i teścia?”. Swami wielokrotnie dał nam do zrozumienia, że teściowa to również matka. Dając mi wielką lekcję na całe życie, Swami z miłością polecił mi zadzwonić po męża, a następnego dnia odbyła się nasza niezapomniana rozmowa z kochanym Panem.
   Na długo przed tym, jak recytacja Wed stała się rytuałem w Kulwant Hall podczas jednej z rodzinnych audiencji, Baba zapytał moich braci, czy potrafią recytować Wedy. W odpowiedzi tylko się uśmiechnęli. Baba zganił ich, mówiąc: „Jako Bharatijowie, czy nie wstydzicie się, że nie podtrzymujecie bogatej kultury i tradycji Bharatu?”. Następnie zapytał młodą cudzoziemkę, czy potrafi recytować Wedy. Szybko wyrecytowała kilka linijek Rudram. Uznaliśmy to za sygnał ostrzegawczy. Następne letnie wakacje spędziłam na nauce Rudram.
Chociaż Bhagawan życzy sobie, aby uczennice przestrzegały tradycji i były skromne, niemniej jednak, aby nadążały za współczesnymi czasami, chce również, aby były odważne i nieustraszone. W pierwszych latach dorocznych spotkań sportowo-kulturalnych naszego Instytutu, uczennice podjęły małą próbę zaprezentowania kilka odważnych akrobacji na motocyklach, które pożyczyłyśmy. W następnym roku Swami kupił sześć zupełnie nowych motocykli wyłącznie na występy uczennic i osobiście wysłał je do Ananatapur. Cóż za zachęta ze strony naszego ukochanego Pana?
   Przy wielu okazjach, przemawiając do absolwentek, Baba z miłością i czułością doradzał dziewczętom, jak radzić sobie w społeczeństwie, jak opiekować się starszymi i szanować ich, przynosić radość rodzicom, dbać o swoich rodziców po ślubie, aby zachować wartości kultury Bharatijów i tak dalej. Jednocześnie daje im najważniejsze zapewnienie o Swojej miłości i Swojej obecności w całym ich życiu.
   Patrząc wstecz na zdarzenia minionych lat, jesteśmy szczęśliwi i dumni, widząc studentki wychodzące z bram tego świętego Instytutu w oszałamiający świat z siłą i pewnością siebie, które zaszczepił im Bhagawan. Czy to w błyskotliwej karierze, czy w zaciszu domów, uważamy się za szczęściarzy i jesteśmy wdzięczni Bhagawanowi za to, że pozwolił nam odegrać nasze małe role pod Jego kierownictwem.                                 

tłum. E.GG.
 

Deszcz Boskiej Miłości

      Miłość Swamiego nie ogranicza się tylko do kilku osób lub grupy. Swami obdarza wszystkich jednakową miłością. Pewnego razu wielbiciel Shirdi Sai przybył do Puttaparthi słysząc, że Swami jest inkarnacją Shirdi Sai. Któregoś dnia spóźnił się na obiad, a stołówka była już zamknięta. Wyszedł na zewnątrz aszramu, ale nie zdołał kupić żadnego jedzenia. Pomyślał więc, że gdyby Swami był naprawdę Shirdi Babą, to powinien zapewnić mu pożywienie. Z tymi myślami poszedł spać. Miał sen, w którym pojawił się Sathya Sai, który przyniósł mu trochę chutneyu z ryżem i nakarmił go własnymi rękami. Sen się skończył i rozległo się pukanie do drzwi. Odpowiedział sennie na pukanie i nagle zdał sobie sprawę, że żuje ryż z chutneyem, który dał mu Swami! Jego głód również całkowicie zniknął. Od tego momentu stał się zagorzałym wielbicielem Bhagawana.

Tu jest mój Sai, który się mną opiekuje,

Tu jest mój Sai, który mnie kocha,

Tu jest mój Sai, który się troszczy o mnie.

– K.V.S. Pileep
źródło: Sai Nandana – a Bouquet Experiences Offered by His Students (wyd. 2006) – tłum. E.GG.
 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.