Sai Sathya Sakha – Sai prawdziwy Przyjaciel – cz. 6
Abdul Razaak Baburao Korbu
Rozdział 6

Litość Boskiej Matki

     W połowie 1984 roku, prawdopodobnie w sierpniu, pojechałem do Puttaparthi, aby wykładać na Uniwersytecie Swamiego. Pierwszego dnia po wieczornym darszanie udałem się do głównej bramy, aby wyjść i napić się herbaty w hotelu naprzeciwko. Zdziwiłem się widząc zamkniętą bramę, strzeżoną przez wolontariuszy. Powiedzieli mi: „Przykro mi, proszę pana. Żadnemu wielbicielowi nie wolno wychodzić na zewnątrz. W całym Andhra Pradesh trwają zamieszki polityczne, podpalenia i grabieże, w wyniku których w wielu miejscach policja używa broni. Nawet w Puttaparthi panuje napięcie. Wszystkie hotele i sklepy poza Prasanthi Nilayam są zamknięte na czas nieokreślony. Ogłoszono godzinę policyjną, a na zewnątrz patroluje policja”. Zawróciłem i udałem się do swojego mieszkania. Uniwersytet i szkoła średnia również zostały zamknięte, ponieważ znajdowały się poza terenem aszramu. Drugiego dnia poszedłem na poranny darszan i dowiedziałem się, że darszany, zarówno poranne, jak i wieczorne, zostały odwołane na osiemnaście dni, a tym samym możliwości uzyskania interview. Zamiast tego Swami przez te osiemnaście dni będzie wygłaszał w świątyni dyskursy na temat Gity zarówno rano, jak i wieczorem. Baba nazwał te wykłady „Sai Gita”. Po jednym lub dwóch wykładach przestałem chodzić, ponieważ poczułem się niespokojny i miałem duszności. Możecie nie dać wiary przyczynom mojego niepokoju. Po pierwsze, nie mogłem wyjść i napić się herbaty, którą lubiłem. Nie smakowała mi herbata ze stołówki. Drugą przyczyną były papierosy. Stało się moim zwyczajem wychodzenie po kolacji z aszramu do sklepu Mukherjiego, zapalenie dwóch papierosów i powrót do pokoju. Tylko wtedy mogłem zasnąć. Nigdy nie paliłem na terenie aszramu, łącznie z miejscem zakwaterowania, zgodnie z zasadami aszramu. Byłem niespokojny – nie miałem papierosów, sklep Mukherjiego był zamknięty i nie pozwolono nam wychodzić na zewnątrz.
    Ważniejszym powodem było to, kiedy i jak dotrę do Kolhapur, aby wypełniać swoje obowiązki jako dyrektor Kolegium Prawa. Oprócz sprawowania funkcji dyrektora, wykładałem cztery przedmioty. Jeśli mój wyjazd będzie się dalej opóźniał, nie będę w stanie ukończyć nauczania na czas zgodnie z wyznaczonym programem. Poza tym, kto będzie zarządzał uczelnią podczas mojej nieobecności?
     W ten sposób minął tydzień. Wykłady Baby na temat „Sai Gity” trwały nadal. Siedząc na ziemi przed świątynią, próbowałem słuchać wykładów. Jednak moje myśli były gdzie indziej i czułem się bezradny. Pewnego dnia podszedłem w pobliże zamkniętej głównej bramy i zauważyłem częściowo otwarty sklep z papierosami po drugiej stronie ulicy, przed którym stało kilku klientów. Wolontariusze przy bramie znali mnie jako wielbiciela regularnie przyjeżdżającego co miesiąc i wiedzieli, że jestem jedną z osób siedzących na werandzie dla VIP-ów. Na moją prośbę i obietnicę, że wrócę za pięć minut, pozwolili mi wyjść. Poza tym sklepem wszystkie inne były zamknięte. Kupiłem papierosy i pudełko zapałek. Poszedłem na pobliski przystanek autobusowy zapalić, ale widząc tam kilku moich uczniów, wróciłem do swojego pokoju z papierosami i pudełkiem zapałek w kieszeni. Ostatecznie pokusa zwyciężyła! Przyznaję, że znałem znaczenie słowa rozróżnianie, jednak w tym momencie praktykowanie jej przekraczało moje siły. Poszedłem do toalety, wypaliłem dwa papierosy jeden po drugim, przepłukałem gardło, położyłem się do łóżka i mocno zasnąłem. I tak minął dziewiąty dzień, a autobusów nadal nie było. Do Bangalore kursowało kilka taksówek, a pasażerowie musieli zapłacić 500 rupii za miejsce i stawić czoła ryzyku na drodze. Brakowało mi gotówki. Późnym wieczorem usłyszałem pukanie do drzwi. Wolontariusz stojący na zewnątrz wręczył mi notatkę. Było w niej tylko jedno zdanie: „Natychmiast opuść pokój”.
    Nie zajęło mi dużo czasu, aby odgadnąć przyczynę. Zapach, a właściwie smród dymu papierosowego dotarł do Baby. Spodziewałem się tego, ale chęć zapalenia kazała mi podjąć ryzyko. Pomimo mojej bliskości z Babą, moje złe skłonności z dzieciństwa nie zostały całkowicie wymazane. Mam słabą wolę. Nie potrafię znaleźć żadnego usprawiedliwienia dla mojego zachowania.
Przez resztę nocy nie mogłem spać. Wcześnie rano spakowałem rzeczy i zamknąłem pokój zostawiając bagaż na zewnątrz. Poszedłem do biura zakwaterowań i zwróciłem klucz. Pan Kutumba Rao był tam, ale nie okazał żadnych oznak rozpoznania mnie.
    Wróciłem do miejsca, w którym trzymałem bagaż i usiadłem tam. Nie miałam apetytu, chociaż od rana nic nie jadłam. Martwiłem się, jak dotrzeć do Bangalore w drodze do Kolhapur. Po pewnym czasie przede mną zatrzymała się taksówka Ambassador, wioząca małżeństwo z zagranicy i ich córkę. Na przednim siedzeniu, obok kierowcy, siedział ten sam wolontariusz, który odwiedził mnie w nocy, aby przekazać notatkę o opuszczeniu pokoju. Wysiadł, włożył moje torby do taksówki i powiedział niepewnym hindi: „Jedź tą taksówką do Bangalore. Nie musisz nic płacić”. Nie mogłem zrozumieć, kto zorganizował przysłanie mi tej taksówki i kto wiedział, że nie mam pieniędzy na opłacenie biletu. Kto zapłaci te 500 rupii? Nie martwiąc się o odpowiedź, wsiadłem do taksówki. Zatrzymała się przy biurze aszramu. Pan Kutumba Rao przyszedł i powiedział: „To są wielbiciele z Zachodnich Niemiec, którzy zapłacili za twoją taksówkę. Przyjedź w przyszłym miesiącu”.
     Wreszcie byłem w drodze do Bangalore. Podczas jazdy moje myśli krążyły wokół wydarzeń, które miały miejsce ostatniej nocy. Myślałem, że skończyła się moja kariera na Uniwersytecie i straciłem pracę, bo swoim zachowaniem złamałem zasady, i że Baba mnie wyrzuci. Teraz wiem, że wszystkie te myśli były błędne. Baba w swoim ogromnym współczuciu przebaczył mi, co przekazał poprzez Pana Kutumba Rao. Inaczej, pan Kutumba Rao nie mógł mi powiedzieć: „Przyjedź w przyszłym miesiącu”. Poza tym, kto jeszcze mógłby zorganizować dla mnie bezpłatny przejazd taksówką do Bangalore?
Do Bangalore dotarliśmy po około ośmiu godzinach podróży. Po drodze musieliśmy usunąć około dwudziestu blokad drogowych postawionych przez wzburzony tłum. Niemiec, który władał jedynie szczątkowym angielskim, opłacał miejscową pomoc, która usuwała przeszkody. Byłem wyczerpany, zarówno fizycznie, jak i psychicznie, i bardzo mało rozmawiałem. Niemiecka rodzina wysiadła z taksówki przy hotelu Ashoka, pożegnała się ze mną i poleciła kierowcy, aby zostawił mnie na stacji kolejowej, która była dość daleko od hotelu. Skąd ten pan wiedział, że muszę jechać na dworzec? Osoba, która kazała mi w środku nocy natychmiast opuścić pokój, dlaczego miałaby zadbać o mój wyjazd i mój komfort? Czy jest to dzieło „Awatara” czy „Człowieka”? Byłem przekonany, że to nie „Awatar”, ale „Człowiek” ‒ to wszystko sprawiła obecna w Nim „Wielka Matka”. W ten sposób „Baba Matka” zlitowała się nade mną. Po tym, jak zostałem przez Niego ukarany, „Matka Baba” odpowiednio się mną zaopiekowała.
    Noc spędziłem na peronie, a następnego dnia rano wsiadłem do pociągu. Wróciłem do Kolhapur po trzynastu dniach nieobecności. Po południu poszedłem na Uniwersytet i znalazłem na stole stertę listów czekających na mój powrót. W jednym z nich było pismo z uczelni oznaczone jako „poufne”. Po załatwieniu innych spraw otworzyłem tę kopertę. Zawierała notatkę od kierownictwa, w której napisano: „Nie wykonywał pan należycie swoich obowiązków i był pan nieobecny przez kilka dni bez uprzedniego powiadomienia i pozwolenia. Proszę o przesłanie odpowiedzi na piśmie”.
Wyjaśniając tą sprawę, napisałem: „Przed przyjęciem stanowiska dyrektora, podczas rozmowy kwalifikacyjnej, poprosiłem o pięciodniowy urlop, wliczając w to soboty i niedziele, w każdym miesiącu, na odwiedzenie Uniwersytetu Śri Sathya Sai Baby w Puttaparthi, na co wyrażono zgodę. Tym razem z przyczyn od mnie niezależnych, musiałem pozostać dłużej, za co przepraszam. Nie mogę uniknąć moich comiesięcznych wizyt w Puttaparthi także w przyszłości. Zapewniam jednak, że w żaden sposób nie będzie to miało negatywnego wpływu na mój harmonogram nauczania ani na zarządzanie uczelnią. Jeżeli moje wyjaśnienia nie wystarczą i nie ma zgody na ustępstwa w przyszłości, można potraktować to pismo jako moją rezygnację”.
    W ciągu tygodnia otrzymałem odpowiedź: „Wyjaśnienia nie zostały uznane za zadowalające. Rezygnacja została przyjęta ze skutkiem natychmiastowym”.
     Nie winiłem uczelni za tą decyzję. Uznano, że pełnoetatowy dyrektor dopuścił się zaniedbania w wykonywaniu swoich obowiązków – takie było zdanie kierownictwa, a ja nie złożyłem odwołania.

Rozdział 7
Trudne dni

     Lata 1984-1988 były trudnym okresem w moim życiu. Nie leży w mojej naturze narzekanie ani opowiadanie komukolwiek o moich trudnościach, nieszczęśliwych wydarzeniach i niepowodzeniach finansowych oraz szukanie u innych współczucia. Bardzo rzadko w skrajnych okolicznościach rozmawiam o nich z bliskimi osobami i to też bardzo krótko. Ostatnio moimi głównymi bliskimi i zaufanymi przyjaciółmi są wielbiciele Sai. Ilekroć spotykam wielbicieli Sai, którzy są dla mnie nowi, najpierw witają ich moje łzy radości. Na każdym takim spotkaniu czerpię radość z towarzystwa samego Baby i niczego poza tym. Wielbiciele Sai zbliżają się do siebie na ludzkim poziomie, a ja odczuwam bliskość i jedność z nimi, w przeciwieństwie do uczucia oddalenia od formy Baby Awatara.
    Prawdę mówiąc, nie miałam zamiaru pisać tego rozdziału. Po przeczytaniu poprzednich rozdziałów możecie dojść do wniosku, że podczas mojej życiowej podróży, Baba zasypał mnie różami i to bez cierni. Cóż, to wcale nie jest prawda. Pomimo schronienia się pod parasolem kochającego Baby, trudy, które musiałem znosić i przez które przechodziłem, można opisać jako nie tylko trudne i bolesne, ale także jako niekończące się.
    Na całym świecie są miliony wielbicieli Baby i On uważa ich za równych. Nigdy nie dzieli wielbicieli – na tych, którzy są blisko i tych, którzy są daleko, tych, którzy siedzą blisko Niego i tych, którzy siedzą na sali, tych, którzy siedzą z Nim w samochodzie i tych, którzy idą obok samochodu oraz tych, którzy dostali audiencję i tych, którzy tego nie dostąpili, Hindusów czy obcokrajowców, bez względu na to, jakim językiem mówią, do jakiej kasty, wyznania czy religii należą, Baba obdarza ich wszystkich jednakową miłością. Nie dostrzega różnic pomiędzy bogatymi i biednymi i żaden wielbiciel nie jest wyróżniony. Mogę to potwierdzić na podstawie moich doświadczeń. Wielu wielbicieli ma błędne przekonanie, że Baba różnicuje. Jest to wiedza jedynie powierzchowna i błędna.
    W tym świecie często widzimy, że osoby niegodne są traktowane i szanowane jako bardzo ważne, szczególnie podczas spotkań towarzyskich, kulturalnych i politycznych. Kiedy ktoś widzi podobne sytuacje nawet w Prasanthi Nilayam, może to błędnie zrozumieć i źle ocenić. Należy wówczas zadać sobie pytanie, kim są te osoby, które otrzymują szczególną łaskę Baby? Istnieje wiele odpowiedzi na to pytanie, więc podzieliłem je na cztery kategorie. Pierwszą z nich są ci, którzy bezwarunkowo przekazują swoje ciężko zarobione „czyste pieniądze” na projekty socjalne Baby. Drugą grupą są osoby wykonujące specjalne odpowiedzialne obowiązki w aszramie, szpitalach, szkołach, szkołach wyższych, uniwersytetach i innych instytucjach. Trzecią kategorię stanowią przyjaciele i wielbiciele Baby z dzieciństwa. Czwarta kategoria jest ograniczona do kilku osób, których jedynym celem jest postęp duchowy i ostateczne połączenie się z Babą. Nie uważają oni Baby jako środka do spełnienia swoich pragnień i uzyskania korzyści materialnych. W 1988 roku oszacowano, że na całym świecie jest sto pięćdziesiąt milionów wielbicieli Baby. Ilu z nich to gorliwi wielbiciele? Z mojej wiedzy i badań wynika, że bardzo niewielu. Dlaczego jednak Baba miałby obdarzać szczególną łaską jedynie wszystkie cztery typy wielbicieli?
Odpowiedź na powyższe pytanie jest taka. Baba i wszystkie miliony Jego wielbicieli na całym świecie tworzą ogromną „Rodzinę Sai”. Głową tej rodziny jest Baba, który troszczy się o każdego jej członka zgodnie z jego potrzebami (nie wolą), zgodnie z jego przydatnością i możliwościami. Dla porównania, nawet w naszych rodzinach każdy członek jest jej integralną częścią. Jednak ten, kto bardziej przyczynia się do dobrobytu rodziny, jest bardziej szanowany i chwalony. Nie oznacza to, że inni członkowie rodziny spotykają się z niesprawiedliwością. Dzieje się tak również w ogromnej rodzinie Sai. Można tylko powiedzieć, że metoda nagradzania przez Babę jest inna. Wiele osób trafiło do jednej z czterech kategorii wymienionych powyżej, a wiele nie trafiło do żadnej z nich. Dlaczego? Odpowiedzią może być jedynie przeszła i obecna karma – będąca wynikiem ich dobrych i złych uczynków w przeszłym i obecnym życiu. Pisałem o tym w mojej pierwszej książce.
    W pierwszych trzech kategoriach wielbicieli jest dość dużo, a w czwartej bardzo niewielu. Oni uważają Babę za cel swojego życia, a nie narzędzie do osiągania korzyści materialnych. Oznacza to, że bardzo duża liczba wielbicieli traktuje Babę jako narzędzie do rozwiązywania swoich problemów, praktykując wielbienie i sadhanę (praktykę duchową) w tym samym celu. Tutaj pojawia się bardzo ważne pytanie, czy praktyka duchowa jest po to, by zdobyć „narzędzie”, czy po to, aby osiągnąć cel? Szczerze proszę każdego wielbiciela Sai o przemyślenie i znalezienie własnej odpowiedzi na to pytanie. Nie oznacza to koniecznie, że my, wielbiciele, nie powinniśmy przedstawiać Babie naszych problemów. W przeciwnym razie, jaką pracę będzie miał Awatar? Proszę zrozumieć, że w tym, co przekazuję, nie ma żadnej sprzeczności. Czy Baba jest narzędziem do osiągania materialnych korzyści i rozwiązywania problemów, czy też życiowym celem, jakim jest połączenie się z Bogiem? Kiedy twoja praktyka duchowa skoncentruje się na połączeniu z Babą, wszystkie inne przeszkody powoli znikną. Jest tylko jedno pragnienie: „Chcę Baby”. Gdy ugruntujesz się mocno w tego rodzaju praktyce, trudności karmiczne zostaną złagodzone, zawiłe problemy staną się łatwe do rozwiązania i możesz nie odczuwać ich uciążliwości. Wtedy życie będzie trochę łatwiejsze i znośne. Czy po uświadomieniu sobie, że masz w sobie Babę, będziesz czytał dyskursy i artykuły o Nim? Kiedy już masz Dawcę, jakie znaczenie ma to co zostało podarowane? Czy po dotarciu do źródła Gangesu wolisz popłynąć dalej?
    Powyższe słowa i język są moje, ale myśli pochodzą od Baby. Mówiąc ogólnie, Baba wielokrotnie powtarzał: „To są Moi wielbiciele na pół etatu!”. Nie oznacza to, że należy bez przerwy intonować: „Baba, Baba…”. Nie. Kiedyś, gdy siedziałem na werandzie, Baba powiedział: „Wszyscy przychodzą do Mnie ze swoimi sprawami. Nikt nie przychodzi po Mnie”. Wszyscy powinniśmy zastanowić się nad tym ważnym stwierdzeniem, dobrze je zrozumieć i skierować naszą praktykę duchową tak, aby osiągnąć Babę. Powinniśmy próbować zrozumieć Jego pragnienie przekształcenia nas w lepszych ludzi oraz Jego smutek z powodu naszych niedoskonałości i odpowiednio się skorygować. Nawet godzinna samotność staje się dla nas nie do zniesienia.
     Stajemy się niespokojni i tęsknimy za czyimś towarzystwem. Baba jest Awatarem, ale przyjąwszy ludzkie narodziny, jest zupełnie sam, z wyjątkiem darszanów, bhadżanów, wizyt i dyskursów. Jakich ma przyjaciół oprócz nas, wielbicieli? Co robimy, aby się nie czuł samotny? Odpowiedź na te pytania brzmi: Nie proś o nic Baby. Powiedz mu: „Chcę Ciebie Swami”. Jeśli tak się stanie, Baba nie będzie mógł powiedzieć: „Nikt nie przychodzi po Mnie”.
Na początku 1984 roku mój drugi syn został adwokatem. Ponadto zdał z dobrymi ocenami egzamin konkursowy przeprowadzony na potrzeby rekrutacji w znacjonalizowanym banku. Mój najstarszy i najmłodszy syn prowadzili moją firmę doradztwa podatkowego. To sprawiło, że w naszej rodzinie zarabiały cztery osoby. Z tego powodu nasz miesięczny dochód był nieco większy niż potrzeby naszej trzynastoosobowej rodziny. Mieszkaliśmy wtedy w wynajętym domu. Pomyślałem, że możemy zbudować większy dom zaciągając kredyt w banku, który będziemy spłacać w ratach z nadwyżki dochodów. Ostatecznie zdecydowaliśmy się wybudować go w miejscowości Jaisingpur, miejscu mojego urodzenia. Kupiliśmy wystarczająco dużą działkę, aby zmieścić dom dla czterech rodzin. Wpłaciliśmy zaliczkę za grunt, a resztę mieliśmy zapłacić w ciągu roku. Naturalnie szacowany koszt wzrósł, co uświadomiło nam, że kredyt bankowy nie będzie wystarczający, aby pokryć zwiększone koszty. Aby rozwiązać ten problem, postanowiliśmy pobrać zaliczki od wybranych klientów. Przygotowałem listę takich klientów i wraz z najstarszym synem udaliśmy się do jednego z nich. Po wyjaśnieniu naszych potrzeb mieliśmy go poprosić tylko o 5000 rupii. On chętnie się zgodził i dał nam 100.000 rupii w gotówce. Pobraliśmy także zaliczki od kilku innych klientów. Niestety wkrótce po rozpoczęciu budowy straciłem posadę dyrektora na uniwersytecie w Kolhapur. Po tym ciosie mój drugi syn, który stawił się na egzamin w celu podjęcia pracy w znacjonalizowanym banku, otrzymał list: „W związku z zarządzeniem Banku Rezerw Indii wstrzymano uzupełnianie wakatów w banku. Z tego powodu nie możemy Cię zatrudnić, nawet jeśli pomyślnie zdałeś egzamin”.
    Budowa domu trwała i została ukończona w terminie. Przeprowadziliśmy się do nowego domu i zaczęliśmy w nim mieszkać nie odprawiając obrzędu „Vastu Shanti” (rytuały zgodne ze starożytną indyjską nauką budownictwa; przebłaganie bóstw miejsca, na którym postawiono dom) i innych tradycyjnych obrzędów. Nie byłem zwolennikiem ich wykonywania. Mocno wierzyłem, że jeśli jesteśmy wewnętrznie spokojni, w naszym domu też będzie spokój.
    Odsetki bankowe i miesięczne raty spłaty zaczęły rosnąć. Ponieważ pobraliśmy zaliczki od naszych klientów, nie było dochodów z tego źródła. W wyniku utraty przeze mnie stanowiska dyrektora nie miałem również regularnej pensji. Do tego czasu żyło nam się bardzo dobrze. W związku z tymi nieprzewidzianymi dużymi spadkami dochodów brakowało środków nawet na zakup normalnych miesięcznych zapasów pożywienia. Jak mogliśmy spłacić odsetki bankowe i miesięczne raty? Sprzedałem samochód i kupiłem skuter. Pozostałą kwotą mogłem zapłacić jedynie odsetki bankowe.
Wśród studentów uczelni prawniczych w Sangli i Kolhapur byłem popularny jako dobry nauczyciel. Dlaczego nie rozpocząć kursów prawniczych w obu tych miejscach? Ponownie wziąłem kredyt w banku na wynajęcie lokalu do prowadzenia zajęć, zakup książek itp., a także na reklamę. Zacząłem zajęcia poranne i wieczorne trzy dni w tygodniu w Sangli i trzy dni w tygodniu w Kolhapur. Odzew był bardzo dobry i zachęcający, ale cały dochód szedł wyłącznie na spłatę odsetek bankowych. Odległość między Kolhapur i Sangli wynosi pięćdziesiąt kilometrów. Po ukończeniu pięćdziesiątego roku życia pokonywałem tę odległość na skuterze, aby uczyć i zwiększać swoje dochody.
Ktoś zasugerował, że powinienem otworzyć eleganckie biuro konsultingowe w Kolhapur. Po raz kolejny zaciągnąłem kredyt bankowy na kwotę około 40 000 rupii, aby wynająć lokal biurowy i pokryć początkowe koszty oraz zatrudnić do pomocy dwóch wspólników. To była błędna decyzja i przysporzyła mi wiele problemów. Spłata kredytu stała się uciążliwa.
     Wszystkie te narastające trudności spowodowały ogromną presję na wszystkich członkach mojej rodziny. Bankierzy zaczęli żądać wcześniejszej spłaty pożyczek, a nawet wysyłali powiadomienia do mnie i do poręczycieli. Już prawie dostaliśmy zawiadomienie o zajęciu i licytacji domu. Nawet przyjaciel klienta, który dał mi zaliczkę w wysokości 100.000 rupii, nalegał na jej zwrot. Bez ogródek kazał mi sprzedać dom, przenieść się do wynajętego mieszkania i spłacić długi. Stanowczo odmówiłem i powiedziałem: „Nigdy nie sprzedam domu. Jestem gotowy znieść wszelkie trudności i z pewnością zwrócę ci pieniądze, jeśli tylko będę mógł. Jeśli się nie zgadzasz, możesz skierować sprawę do sądu”.
    W latach 1984–1988 z powodu tych wszystkich bardzo trudnych okoliczności, ja i moja rodzina, zwłaszcza dzieci, musieliśmy przejść przez wiele niedogodności. Moje zdrowie się pogorszyło. Ale przez te pięć lat nie opuściłem comiesięcznych darszanów Baby. Jedyna różnica polegała na tym, że moi przyjaciele-wielbiciele pokrywali wszystkie wydatki z tym związane. W tym okresie ekstremalnych trudności finansowych nie ujawniałem ich Babie. Czułem, że zdobyłem Babę i On jest we mnie, w mojej krwi i oddechu. Wszystkie te zewnętrzne trudności są wynikiem moich głupich działań i dlatego muszę je znosić. Jestem przekonany, że Baba jest wszechwiedzący i będzie ingerował, jak zechce. Jak wielbiciel może decydować o tym, kiedy i jak Baba ma działać? W tej trudnej sytuacji również roniłem łzy szczęścia, ponieważ samo zdobycie Baby jest ogromnym bogactwem. Ci, którzy zdobyli to bogactwo, nie będą obawiać się śmierci – „Mrityor Ma Amritam Gamaya (Od śmierci do nieśmiertelności prowadź mnie)”. Kiedy pokonasz ten strach, życie ze wszystkimi jego wzlotami i upadkami stanie się znośne. Wiele razy stajemy się niespokojni, zmartwieni, smutni i boimy się choroby. Czy to wszystko nie wiąże się ze śmiercią? To nie oznacza, że nigdy nie powinniśmy się martwić. Nasz pesymizm musi być jedynie powierzchowny i nie można pozwolić, aby wniknął głębiej do naszego wnętrza, aby nie stracić nadziei i być biernym. Nie może zanieczyszczać ani rujnować naszej osobowości. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy wielka Boska Dusza, taka jak Baba, zaprzyjaźni się z naszą duszą.
    Pod koniec 1988 roku przeczytałem ogłoszenie, w którym zachęcano do składania podań na stanowisko dyrektora Wydziału Prawa na Uniwersytecie w Kolhapur. To mi nie pomogło, bo ta sama instytucja w 1984 roku dała mi notatkę służbową i przyjęła moją rezygnację. Jak mogą mnie ponownie przyjąć? Nie składałem podania. Ku mojemu zdziwieniu, gdy minął ostatni termin przyjmowania zgłoszeń, otrzymałem wiadomość: „Proszę spotkać się jak najszybciej z rektorem Uniwersytetu”. Poszedłem się z nim spotkać. Powiedział: „Spodziewaliśmy się twojego podania. Chociaż go nie złożyłeś, poprosiliśmy Cię o przybycie po upływie terminu składania podań. Czy mógłbyś ponownie objąć stanowisko dyrektora? Uważam, że uczelnia nie może prawidłowo funkcjonować bez ciebie.  Dam ci każde pozwolenie, o które poprosisz. Co miesiąc będziesz mógł jeździć do Puttaparthi. Jeśli chcesz, wypełnij teraz formularz”.
     Dopiero wtedy wypełniłem formularz zgłoszeniowy i przekazałem go rektorowi. Formalność rozmowy kwalifikacyjnej ze wszystkimi pozostałymi kandydatami została załatwiona przez zarząd. Wróciłem do Jaisingpur z poleceniem mianowania. W związku z tym moja pensja na początku miała wynosić 5000 rupii miesięcznie. Niespodziewanie, w ciągu czterech dni, mój drugi syn otrzymał informację o przyjęciu do Banku Indii, w którym egzamin selekcyjny zdał cztery lata temu. W ten sposób nagle nasz miesięczny dochód wzrósł o 8000 rupii. Nawet ilość pracy dla klientów, od których pobieraliśmy zaliczki, wzrosła, a spłatę można było łatwo uregulować. Dzięki takiemu wzrostowi naszych dochodów wszystkie pożyczki zostały spłacone w ciągu roku.
    Jednak nie stałem się całkowicie wolny od długów. Od długu, który nazywam zmartwychwstaniem dzięki „łasce Baby”, nie mogę się uwolnić. To również nie jest konieczne. Nazywam to błogosławieństwo darem. Baba nigdy nie odbiera tego, co daje.
‒ tłum. E.GG.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.