Wieczny związek Sathya Sai ze swoimi uczniami
Praveen Sachwani

Student Instytutu Wyższego Nauczania Śri Sathya Sai (w latach 2000-2002), obecnie zatrudniony w Veriphone Technology Pvt. Sp. z o.o.
Po
ukończeniu szkoły złożyłem podanie o przyjęcie na studia licencjackie w
Instytucie Wyższego Nauczania Śri Sathya Sai. Niestety nie udało mi się
przystąpić do egzaminu wstępnego. I pech chciał, że próba dostania się na
kierunek inżynierii również zakończyła się niepowodzeniem.
Ale nie
tracąc nadziei, przez cały rok z determinacją starałem się , aby za drugim
podejściem dostać się na Uniwersytet
Bhagawana. Po zakończeniu egzaminu wstępnego z napięciem i nadzieją czekałem na
wyniki. W końcu, kiedy ogłoszono wyniki, moje nazwisko znalazło się na liście!
Marzenie się spełniło! Moja mama zalała się łzami radości. Pan nas nie zawiódł.
Kiedy
dołączyłem do Instytutu, poczułem, że jestem z Bogiem w niebie. I cały czas
miałem tego świadomość. Bardzo tęskniłam za Jego spojrzeniem, dotykiem i Jego
słowami. Często pojawiał się w moich snach i swoimi kojącymi słowami uwalniał
mnie od zmartwień, a nawet udzielał Padanamaskaru
– zapowiedzi rzeczywistości, która kształtowała się za rogiem.
Dziecko wśród dzieci
To
była 70. rocznica pojawienia się Awatara na ziemi. W tym roku Bhagawan obdarzył
swoje dzieci wyjątkowym i bezprecedensowym prezentem – udzielając interview
każdej klasie w szkole i na uczelni. 22 września zaprosił moją klasę na
audiencję. Gdy tylko dał znak, pobiegliśmy do tego najbardziej pożądanego
pokoju na świecie. Było nas sześćdziesięciu trzech i wszyscy zgromadzili się
wokół Pana w tym małym pokoju. W tych chwilach bliskości z Panem, przenosimy
się do innego świata przepełnieni błogością.
Jest
dzieckiem wśród dzieci, młodzieńcem wśród młodzieży i dorosłym wśród dorosłych.
Tego dnia stał się jednym z nas. Z całą uwagą wysłuchał naszych wątpliwości i z
miłością odpowiedział w Swoim niepowtarzalnym stylu. Dzięki kilku materializacjom
dał nam przebłysk swojej ponadczasowej i potężnej mocy. Uspokoił nas, pytając
jednego chłopca o imię, a innego o miejsce zamieszkania, w jednej chwili ucząc
nas wielkich prawd życia przeplatanych świetnym humorem, a w drugiej z całą
powagą wyjaśniając niebezpieczeństwa związane z zanieczyszczeniem. Był naszym
przyjacielem. Kiedy coś wyjaśniał, nagle spojrzał mi prosto w oczy i zadał
pytanie. Usłyszałem swoją odpowiedź: „Wujek mi dał, Bhagawanie”. (Dopiero po
rozmowie chłopcy powiedzieli mi, że Bhagawan zapytał: „Co to za pierścionek na
twoim palcu?”.) „Teraz ci dam” – powiedział i machnął ręką. Pan chciał i oto
był, piękny pierścionek z trzema brylantami. Brakowało mi słów, a nawet myśli.
Ten niespodziewany deszcz miłości oszołomił mnie. Pierścień idealnie pasował na
mój palec.
Jest
takie hinduskie przysłowie, które mówi, że kiedy Bóg daje, daje w obfitości.
Pierścień, który miał idealny rozmiar, po nocy wydawał się większy. Być może
zrobił to, aby móc mnie ponownie wezwać z powodów, które tylko On znał.
25
września Bhagawan wezwał mnie i jednego z moich kolegów z klasy na rozmowę.
Uśmiechnął się, gdy zobaczył nas na werandzie Mandiru i dał znak, abyśmy weszli
do środka. W środku była grupa włoskich wielbicieli. Wychwalał nas przed nimi
pod niebiosa – tak jak matka dumnie wychwala swoje dzieci przed gośćmi. Wziął
mój pierścień, dmuchnął w niego trzy razy zmieniając go w pierścień z jednym
brylantem, który idealnie wsunął się na mój palec. A kiedy powiedział: „Dobry
chłopiec”, przepełniło mnie głębokie uczucie wdzięczności, bo odkryłem, że
prowadził mnie przez wiele wcieleń, aż do tej chwili.
Na
koniec, gdy rozmowa dobiegła końca, Bhagawan wstał, aby rozdać wszystkim
wibhuti i uświęcony pokarm Prasadam.
Jeden z wielbicieli podszedł i zaoferował Mu pomoc w niesieniu torby. On jednak
grzecznie odmówił z uśmiechem i powiedział: „Nie, nie! Moi chłopcy tu są” i
pobłogosławił mnie tą możliwością. Jesteśmy Jego, a On jest nasz.
Pomimo
tego, że wiele widzieliśmy i wiele słyszeliśmy, jesteśmy ludźmi i często
ogarnia nas iluzja wraz z ignorancją. Jednak współczujący Pan daje nam
niezliczone możliwości dostrzeżenia prawdziwej rzeczywistości, dając nam
przebłyski Swojej wszechobecności. Był to czas, kiedy moja rodzina przeżywała
trudny okres. Któregoś dnia, kiedy mama cicho płakała, usłyszała krzyk mojej
siostry: „Mamo, fotografia Bhagawana jest pełna wibhuti!”. Moja mama nie mogła
uwierzyć własnym oczom, kiedy zobaczyła wibhuti na fotografii Bhagawana.
Zebrała całe wibhuti ze zdjęcia i modliła się, aby ponownie objawił swoją obecność.
I przed jej oczami, na fotografii pojawiło się wibhuti na czole Bhagawana.
Innym
razem mojej siostrze przydarzył się poważny wypadek. Osoby będące świadkami wypadku
nie widziały szans na przeżycie ofiary. Ale wola Boża zwyciężyła – przeżyła bez
poważnych obrażeń. Doszło do lekkiego złamania nadgarstka. Dwa dni później
odkryto, że jej kręgosłup doznał włoskowatego złamania[1].
Któregoś
wieczoru w Parthi, kiedy Bhagawan podszedł do mnie, modliłem się: „Bhagawanie,
siostra miała wypadek”.
Spojrzał
na mnie i zapytał: „Co się stało?”.
„Bhagawanie,
złamanie nadgarstka” – powiedziałem.
Wszechwiedzący
Pan wiedział, że kryje się za tym coś więcej. Kontynuował: „Czy to wszystko?”.
Następnie
wspomniałem o kręgosłupie: „Niewielkie pęknięcie kręgosłupa”.
Powiedział,
jakby mnie poprawiając: „Kręgosłup czy rdzeń kręgowy?”. Następnie dodał: „Nie,
nie! Żadnego pęknięcia”.
Zmaterializował
wibhuti i kazał mi wysłać je mojej siostrze. Nie trzeba dodawać, że niemal natychmiast
wyzdrowiała i wstała z łóżka z kręgosłupem w doskonałym stanie.
Podczas
drugiego roku studiów, przygotowywaliśmy się do wystawienia sztuki teatralnej w
auli uczelni. Wszyscy żarliwie modlili się do Bhagawana, aby pobłogosławił nas
podczas przedstawienia Swoją fizyczną obecnością. Ale najwyraźniej nasze
modlitwy pozostały bez odpowiedzi. Przedstawienie odniosło duży sukces, ale
czuliśmy, że bez Niego było niekompletne.
Tego
wieczoru, kiedy Bhagawan podszedł do mnie na placu bhadżanowym, niemal nagle
lub nieświadomie wstałem i zapytałem: „Bhagawanie, jak wypadło
przedstawienie?”.
To,
co powiedział, odsłoniło wszechobecną rzeczywistość, którą On jest. Powiedział:
„Było miło. Przyjęliście tę samą strategię co Chińczycy w swoim niedawnym
przedstawieniu. Temat nie był zbyt jednoznaczny, został przekazany pośrednio. I
było dużo humoru”. Odszedł, zostawiając mnie zdumionego.
Oprócz
pojawiających się w odpowiednim czasie objawień Jego Boskiej mocy, Bhagawan
nieustannie uczy nas na różne sposoby z całą Jego miłością i współczuciem,
abyśmy nigdy nie zboczyli ze ścieżki, którą dla nas wyznaczył, i nie zagubili
się.
Jako
nowicjusze na Uniwersytecie modliliśmy się do Bhagawana, aby udzielił nam
wskazówek i błogosławieństw. Pewnej nocy przyszedł we śnie do jednego z moich
kolegów z roku i zapytał: „Czym jest oddanie Bogu?”. Mój przyjaciel nie znał
odpowiedzi. Bhagawan mówił dalej: „Co!
Nikt ci nie mówił o oddaniu? Oddanie Bogu oznacza kochanie Boga, a kochanie
Boga oznacza podążanie za Nim”. Nikt nie mógłby ująć tego lepiej.
Każdy uczeń
Bhagawana ma do opowiedzenia swoją własną historię o miłości – historię o tym,
co bliskie i ostateczne. Ten Boski romans wykracza poza słowa największego
poety i zrozumienie największego filozofa. Jest to wieczna relacja między Nim a
nami.
źródło:
Sai Nandana 2000 (wydanie z okazji
75. urodzin)
- tłum. E.GG.