Sai Sathya Sakha – Sai prawdziwy Przyjaciel – cz.4

Abdul Razaak Baburao Korbu
Rozdział 4

Doświadczenie cudu
     Po tym, jak zostałem dyrektorem Kolegium w Kolhapur, w trzecim tygodniu czerwca 1982 roku pojechałem do Puttaparthi, aby nauczać. Pomyślałem, że powinienem poinformować Babę o moim stanowisku dyrektora w Kolegium w Kolhapur. Przez ostatni rok Baba nawet na mnie nie spojrzał. Znałem najdroższych wielbicieli Baby – dr. V.K. Gokaka, dr. Bhagavantama, Śri Kasturiego, podpułkownika Joga Rao i znanych autorów książek o Babie takich jak Sri P. Balu, Sri. R. Ganapathy, Howard Murphet, dr Hislop i dr Samuel Sandweiss. Widocznie nie mogłem jeszcze uzyskać łaski Baby, może byłoby lepiej, gdybym siedział z tłumem, niż znajdował się blisko i ignorowany. Miało się jednak wydarzyć coś nowego. Podczas wieczornego darszanu Baba podszedł prosto do mnie. Ze łzami w oczach schyliłem się do Jego stóp. Baba zapytał: „Jak się pan miewa?”. „Mam się dobrze, ale teraz…” i zanim zdążyłem dokończyć zdanie, Baba powiedział: „Wiem. Do zobaczenia później” i odszedł. To mnie uszczęśliwiło.
     Następnego dnia spotkałem na uczelni dr. V.K. Gokaka. Powiedział: „Swami bardzo cię kocha. Twoi uczniowie mówią, że bardzo dobrze uczysz i że są z ciebie zadowoleni. Chciałbym pewnego dnia uczestniczyć w twoich zajęciach”. Pokornie odpowiedziałem: „Proszę, niech pan tego nie robi. Nie będę mógł wypowiedzieć ani jednego słowa w pana obecności”. Dr Gokak roześmiał się serdecznie. Moją normalną rutyną był powrót w niedzielę do Kolhapur, ale tym razem spóźniłem się na autobus, dlatego zostałem i udałem się na wieczorny darszan. Swami nie udzielał żadnego interview. Po zakończeniu darszanu podszedł prosto do mnie. Na werandzie odbyła się następująca rozmowa między mną a Babą.
Baba: „Proszę pana, jak pan ma na imię?”. (Dlaczego Baba zwraca się do mnie „proszę pana”, zrozumiałem później.)
Ja: „Abdul Razaak”.
Baba: „Co oznacza Abdul?”.
Ja: „Bhakta”.
Baba: „Co znaczy Razaak?”.
Kręciłem, bo nie mogłem od razu odpowiedzieć.
Baba powiedział: „Razaak oznacza Allaha. A co znaczy Allah?”.
Ja: „Bóg".
Baba: „To nie jest do końca poprawne. Allah oznacza wszystko, co wywyższone – przede wszystkim takie jest znaczenie Parameshwar – Param Ishwar. Allah i Parameshwar są jednym, nie ma między nimi różnicy – to całe istnienie!”. Po raz pierwszy Baba tak dużo rozmawiał ze mną na werandzie. Wszyscy słuchali, m.in. dr Gokak, Kasturi, Bhagvantham itd. Wypełniła mnie pustka, byłem prawie zahipnotyzowany. Następnie Baba powiedział: „Chodź!” i zacząłem wstawać. Nic nie zrozumiałem i byłem zdezorientowany. Śri Kasturi stał w pobliżu. Zdawał sobie sprawę z mojego stanu i przyszedł mi na ratunek mówiąc: „Swami zdecydował się udzielić ci indywidualnego interview. To wielkie szczęście. Idź do Jego pokoju”. Wstałem i zacząłem iść w stronę pokoju Baby. Stał niedaleko drzwi. Podszedłem do Niego pochylony do przodu ze złożonymi rękami (moim zdaniem nikt, nawet krytycy Baby, nie mogą stać prosto w Jego bliskości). Śri Gokak również tam był i patrzył na nas z uśmiechem. Baba spojrzał na Gokaka i wskazując na mnie powiedział: „Biedny człowiek, ale kocham go”.
     Następnie, zwrócony w moją stronę, Baba powiedział w języku hindi: „Andar Jao Abdul. (Wejdź do pokoju, Abdul)”. Wszedłem do środka, a za mną Baba. Swami włączył wentylator i usiadł na swoim specjalnym fotelu. Usiadłem u Jego stóp i zaniosłem się niekontrolowanym płaczem.
„Usiądź prawidłowo i nie rób hałasu swoim płaczem. Po co się bać, kiedy tu jestem. Ty jesteś Abdul – mój Abdul, a ja jestem twoim Razaakiem – wiesz, prawda?” – powiedział Baba.
     Moja mokra chusteczka nie przydała się wtedy. Od razu otarłem oczy i nos brzegiem koszuli i próbowałem się opanować. Po kilku minutach Baba powiedział: „Abdul, spójrz w górę”, a ja lekko podniosłem głowę. Baba przesunął prawą rękę, dłonią skierowaną w dół, wokół mojej głowy i zauważyłem, że białe wibhuti pojawiło się pośrodku Jego dłoni. W tym samym ruchu ręki uniósł dłoń ku górze, odwróconą do mnie – Abhay mudra (mudra „braku strachu”, symbolizująca gest opieki) – nakazując, abym się nie bał. Zobaczyłem małą białą plamkę wibhuti na środku jego dłoni.
Baba: „Zjedz wszystko. Poczujesz się zrelaksowany”. Zjadłem wibhuti zgodnie z poleceniem i uspokoiłem się.
Baba: „Proszę pana, jak tam pana nowe stanowisko dyrektora?”.
Ja: (Och! Baba wie wszystko) „Jestem zadowolony z mojego nowego stanowiska”.
Baba: „Nie bądź przesadnie szczęśliwy. Później to przynosi smutek”.
(Nie mogłem nic powiedzieć i cały czas patrzyłem na Babę.)
Baba: „Wiem, że bardzo dobrze uczysz prawa. Czym jest prawo?”.
Ja: (Jako profesora prawa po raz pierwszy zdziwiło mnie to nieoczekiwane pytanie) „Prawo oznacza zasady dyscypliny zachowania uchwalone przez rząd dla ogólnej poprawy społeczeństwa”.
Baba szeroko się uśmiechnął, a ja poczułem się trochę zrelaksowany.
Baba: „Książkowa odpowiedź! Powiedz mi, Abdul, dlaczego dyktujesz notatki uczniom w klasie ze swojego zeszytu?”.
Ja: „Co jest w tym złego?”.
Baba: „Bardzo źle. Dlaczego nie dyktujesz notatek ze swojej pamięci, a nie z zeszytów?”.
Ja: „Baba, bardzo trudno dyktować z pamięci przedmiotów prawniczych, bo trudno je zapamiętać”.
Baba: „Nic nie jest trudne. Czy nie oddajesz tutaj swoich ubrań praczce każdego ranka? Tysiące wielbicieli codziennie oddaje praczce swoje brudne ubrania. Wyprane i wyprasowane ubrania są prawidłowo dostarczane do każdej osoby następnego dnia rano. Czy niepiśmienna praczka robi kiedykolwiek notatki na temat ubrań i właścicieli? Wszystko dobrze pamięta. Szczerość jest naturalna. Powaga jest nienaturalna. Od teraz bądź zawsze szczery, a dopilnuję, żebyś dyktował z pamięci. Dla osoby pobożnej nic nie jest trudne. Oddanie jest pozbawione trudności. Człowiek ustanawia prawo dla człowieka. Jak to może być trudne? Prawo rodzi smutek, ale jest nieskomplikowane.
     OBECNOŚĆ PRAWA OZNACZA NIEOBECNOŚĆ MIŁOŚCI. Oddychaj miłością, a prawo umrze”.
     Oh! Takie proste i wspaniałe myśli! Dlaczego nie pomyślałem o nich wcześniej, przez te wszystkie lata? Z powodu „ja” – mojego ego. A Baba jest wszechwiedzący – jest skarbnicą wiedzy! Dlatego kłębiły mi się myśli. Byłem bardzo cicho. Baba wyjął garść paczek wibhuti, dał mi je i powiedział:
„Dla członków twojej rodziny. Zobaczymy się ponownie jutro rano. Nie spóźnij się jutro na autobus do Bangalore”.
     Tej nocy nie mogłem spać i czułem się podekscytowany. Nie było sensu rozwiązywać zagadki autobusu – czy go przegapiłem, czy też tak zostało to zaaranżowane! Uświadomiłem sobie znaczenie tego, co Baba powiedział kiedyś o wydarzeniach w życiu człowieka, które nie przypominają normalnych wydarzeń. Powiedział: „Do zobaczenia jutro rano” ‒ byłem szczęśliwy. Po poniedziałkowym porannym darszanie zobaczyłem grupę obcokrajowców, pięć pań i czterech panów, towarzyszących Babie i zacząłem się martwić, czy zdążę odjechać autobusem o 10:00. Baba polecił tej grupie iść dalej, zawrócił i skinął na mnie. W zewnętrznym pokoju zadał kilka pytań, udzielił wszystkim rad, zmaterializował wibhuti i rozdał je każdemu. Następnie wezwał każdego na indywidualną rozmowę do wewnętrznego pokoju. (Czasami na osobistą rozmowę może pójść około czterdziestu osób. Dopiero po zakończeniu indywidualnych rozmów wszyscy pozostali w zewnętrznym pokoju wychodzą.) Wszedłem do środka, Swami wszedł i usiadł na swoim fotelu.
Upadłem do Jego stóp. Kłanianie się stopom Baby jest nienasyconym pragnieniem Jego wielbicieli.
Baba: „Wiem, że we Mnie wierzysz, ale nie wierzysz w Moją moc, dzięki której stwarzam przedmioty. Czyż nie jest tak?”.
     Tym pytaniem Baba trafił w samo sedno. Nie przychodziło mi nic do głowy, co mógłbym powiedzieć. W pewnym sensie byłem szczęśliwy, że w końcu ten temat się pojawił, ponieważ nadal nie byłem w tym względzie w pełni usatysfakcjonowany. Chciałem to zobaczyć i doświadczyć na własnej skórze. Przez ostatnie pięć lat rozmawiałem o Babie z naukowcami, lekarzami i innymi uczonymi osobami. Nie mogłem odpowiedzieć na ich pytania dotyczące tworzenia obiektów z powietrza. Poczułem, że może to wynikać z tego, że nie doświadczyłem tego lub że nie miałem odpowiedniej wiedzy na ten temat, z powodu moich połowicznych wysiłków. Należy zdawać sobie sprawę z dobrze znanego faktu, że w tym wszechświecie stworzenie jest tajemnicą. Od początków świata aż po dzisiejszą naukę nowożytną żaden naukowiec nie był w stanie podać prawdziwego wyjaśnienia stworzenia, przykład dziecko zostaje poczęte przez połączenie mężczyzny i kobiety. Być może da się to wyjaśnić bardziej za pomocą nauki. Ale nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie: „Dlaczego?”. Rozważmy inny przykład. Woda powstaje w wyniku zmieszania dwóch atomów wodoru i jednego atomu tlenu – H2O. Jednak proces ten wymaga katalizatora. Nie można wytworzyć wody, po prostu trzymając w butelce dwie części wodoru i jedną część tlenu. Sposób działania katalizatora jest tajemnicą natury. Wdechem, po wdechu, wchłaniamy tlen, a wydychamy dwutlenek węgla, w roślinach i drzewach jest odwrotnie, utrzymując w ten sposób równowagę w atmosferze. Kto kontroluje, zarządza i utrzymuje tę równowagę? Nauka mówi, że wiedzę można podzielić na dwie części – jedną znaną i drugą nieznaną. Zakładamy, że w miarę postępu nauki nieznana część zmaleje.
     Adhyatmic gnyan (wiedza duchowa) potwierdza, że istnieje głęboka wiedza wykraczająca poza zasięg nauki, której można doświadczyć wewnątrz własnej Jaźni, a nie w laboratoriach. Rozumiem, że zamiast debatować na ten temat, powinniśmy przyjąć jedno i drugie i osiągnąć postęp. Aby prowadzić sensowne i szczęśliwe życie, ludzkość potrzebuje zarówno dyscypliny duchowej, jak i dyscypliny naukowej. Bez wewnętrznego wielbienia Boga nie można w pełni doświadczyć prawdziwego zewnętrznego szczęścia. Stworzenie jest wewnętrzną i uniwersalną prawdą. Kiedy ktoś doświadcza tego w sobie, wówczas oba te systemy uzupełniają się, a nie inaczej. Nie zależało mi na zapoznawaniu się z metodologią tworzenia przedmiotów materialnych z niczego. Chciałem to zobaczyć, żeby wiedzieć, czy to zjawisko naturalne, czy magia. Baba dał mi dzisiaj szansę.
Ja: „Wybacz mi, Baba. Tak jest”.
Baba: „Twój brak wiary w Moją moc tworzenia jest autentyczny i dociekliwy. Podoba mi się twoja szczerość i kocham cię. Bardzo dobrze, że nie przyjmujesz niczego za pewnik. Twoja wiara we Mnie nie jest ślepa. Bardzo dobrze. Teraz poproś Mnie o cokolwiek, a dam ci to tu i teraz. Nie spiesz się i proś o wszystko, czego pragniesz. Zrobiłem przerwę. Widziałem wiele przedmiotów zmaterializowanych przez Babę i również miałem z nimi do czynienia. Byłem przekonany o autentyczności tych rzeczy, ale nie byłem pewien, czy Baba sam je stworzył. Po chwili namysłu, wiedząc doskonale, że wśród wielbicieli Baby jest bardzo niewielu muzułmanów, zdecydowałem się poprosić o nieistniejący przedmiot, którego nikt dotychczas nie widział!
Ja: „Proszę, daj mi taką rzecz, która odzwierciedla w sobie cały wszechświat i jest na niej pokazana tylko moja religia”.
Baba: (ze słodkim uśmiechem) „Abdul, czy naprawdę myślisz, że postawiłeś przede Mną niemożliwą do spełnienia prośbę?”. W dalszym ciągu milczałem wpatrując się w Babę.
Baba: „Spójrz na Moją dłoń. Czy coś w niej widzisz? Nic nie jest w Mojej dłoni ani za nią. Możesz to sprawdzić”.
Baba odwrócił dłoń. Jego rękaw sięgał powyżej łokcia. Nie odważyłem się dotknąć Jego ręki.
Następnie Baba mocno chwycił mój nadgarstek i przesunął moją dłoń aż do łokcia.
Baba: „Teraz przez jakiś czas patrz na środek Mojej dłoni”.
W ciągu siedmiu do ośmiu sekund skóra na środku Jego dłoni otworzyła się i zobaczyłem wychodzący z niej okrągły, duży przedmiot. Wkrótce skóra stała się normalna jak poprzednio i pojawił się na niej przepiękny pierścień.
Baba: (w języku hindi) „Weź to, przyjrzyj się uważnie i podaj Mi do ręki”.
Zgodnie z poleceniem wziąłem pierścień i bardzo dokładnie go obejrzałem. Miał półksiężyc i gwiazdę wygrawerowane w złocie. Położyłem go z powrotem na dłoni Baby.
Ja: „Nic nie rozumiem z tego pierścienia. Proszę, wyjaśnij”.
Baba: „Urodziłeś się tylko jako muzułmanin. Nie rozumiesz islamu”.
To była prawda. Wcześniej wspomniałem Babie o mojej religii, aby zdać Jego test. Nie jestem osobą religijną w pełnym tego słowa znaczeniu.
Baba: „Zrobiłem ten złoty pierścień z ośmiobocznych klejnotów, które reprezentują wszechświat, a w środku umieściłem islamski symbol gwiazdy i półksiężyca wśród szmaragdów (zielone kamienie szlachetne)”.
Ja: „Baba, gdzie na tym pierścieniu jest religia muzułmańska?”.
Baba: „Spójrz na te zielone kamienie. To jest twoja religia.
Teraz włożę ten pierścień na czwarty palec twojej lewej ręki, ponieważ twój palec prawej ręki jest zniekształcony”.
     Po tej rozmowie Baba włożył ciężki pierścień na wspomniany palec. Pasował idealnie. Znów pokłoniłem się do Jego stóp, teraz z mnóstwem łez. Po kilku minutach poszedłem za Babą do zewnętrznej komnaty. Baba opowiedział dziewięciu obcokrajowcom, którzy tam czekali, o pierścieniu i o mnie jako „Jego niegrzecznym wielbicielu”.
     Dotarłem na zewnętrzną werandę. Czwarty palec lewej ręki stał się ciężki od pierścienia. Ma on swoją wagę, błyszczy pięknie. W pierwszej chwili przykuło to uwagę Kasturiego. Podniósł moją dłoń, dokładnie obejrzał pierścień i wykrzyknął: „Nigdy dotąd nie widziałem tak pięknego dzieła Swamiego! To są navaratny. Ale co to jest w środkowej zielonej części pierścienia? Czy to Aum?”. Dr V.K. Gokak, który również go zbadał, powiedział: „Na pewno nie jest to Aum. Czymkolwiek by to nie było, ten pierścień jest niezwykle piękny. Ja również po raz pierwszy jestem świadkiem stworzenia takiego pierścienia przez Swamiego”. Kilku innych wielbicieli również zobaczyło ten pierścień i dotknęło nim swojego czoła i oczu.
Prawie straciłem mowę, trudno mi było wypowiedzieć choćby jedno słowo. Kiedy wszedłem na plac darszanowy, otoczyła mnie bardzo duża liczba wielbicieli, wśród nich było także wielu obcokrajowców.
    Jednym z nich był brodaty amerykański wielbiciel. Podszedł do mnie, zobaczył pierścień z bliska, wziął moją rękę z pierścieniem, położył go na swojej piersi i powiedział: „AI-hamdulillah! (Chwała Bogu!)”.
     Zadziwiło mnie to i poprosiłem, żeby powiedział mi więcej. Odpowiedział: „Jestem muzułmaninem. Pierścień wskazuje, że ty także jesteś muzułmaninem”.
    Zapytałem go ponownie: „Jak to rozumiesz?”. On zapytał: „Umiesz czytać po arabsku?”. Kiedy odpowiedziałem przecząco, wyjaśnił: „Jest napis w środku, cały zielony”. Zapytałem dalej: „Jakie jest znaczenie tego napisu?”. Odpowiedział: „Pisze Allah po arabsku”. Dopiero wtedy dowiedziałem się, że Baba wyrył słowo „Allah” pośrodku zielonego szmaragdowego kamienia. Poprosiłem Babę o moją religię, a Baba pobłogosławił mnie w ten cudowny sposób! Dopiero wtedy, ku mojemu zaskoczeniu, uświadomiłem sobie, że Baba mówił o zniekształconym czwartym palcu prawej ręki, nigdy go nie widząc ani nie dotykając!
     Wróciłem do swojej kwatery i wtedy przypomniałem sobie, że miałem złapać autobus o 10:00, a jest 11:30. Nie zabierając lunchu, pośpiesznie wyszedłem na przystanek autobusowy, gdzie powiedziano mi, że bez problemu mogę pojechać do Kolhapur. Mam mieć mały dyskomfort związany z przesiadką na trasie Puttaparthi – Anantapur – Bellary – Hubli – Kolhapur. Natychmiast wsiadłem do autobusu jadącego do Anantapur i dotarłem na miejsce następnego dnia, wczesnym rankiem. Z pustym żołądkiem i po nieprzespanej nocy nie odczuwałem żadnego zmęczenia ani znużenia. Gdzie byłem? Całkowicie zatraciłem się w czasie!

* * *

     Jestem wszystkimi formami przypisywanymi Wszechmogącemu. Jestem ucieleśnieniem doskonałego Pokoju. Jestem znany pod wszystkimi imionami, którymi człowiek zwraca się do Wszechmogącego i adoruje go. Jestem ucieleśnieniem Dobroci. Jestem Bytem‐Świadomością, Błogością, Atmą. Tym, który nie ma drugiego, Prawdą, Dobrocią, Pięknem.

– Śri Sathya Sai Baba
– tłum. E.GG.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.