Sai Gita - niezwykła opowieść o słoniu, który wzniósł się do poziomu Boga

Pozazmysłowa percepcja pewnego słonia

    Na początku lat 90-tych pewnego pięknego dnia, toczyło się normalne życie w internacie dla uczniów Sri Sathya Sai. Gdy uczniowie przygotowywali się do pójścia do college'u na sesję południową, usłyszeli „alarm”. Było to trąbienie Sai Gity, ukochanego słonia Bhagawana Śri Sathya Sai Baby, który mieszkał w ogromnej, zadaszonej zagrodzie tuż przed internatem dla starszych uczniów. Podekscytowane trąbienie mogło oznaczać tylko jedno – Swami zmierzał w tą stronę!
    Gdy wybiegli z internatu, zobaczyli Gitę biegnącą w stronę bramy. Gdyby nie jej opiekun, zmiażdżyłaby ją. Była na drodze, zanim jeszcze chłopcy ustawili się w kolejce. Tego dnia wydawała się nadmiernie podekscytowana, co utrudniało kornakowi (opiekunowi) utrzymanie jej w ryzach. Samochód Swamiego zbliżył się i Sai Gita ruszyła do przodu. Zamiast unieść trąbę w swoim zwyczajowym salutowaniu, oparła ją mocno na masce samochodu, skutecznie blokując jego ruch.
    Szyba obok Swamiego zsunęła się bezszelestnie i zanim ktokolwiek zdążył się zbliżyć, jej trąba zgrabnie zsunęła się z maski auta w okno i bardzo delikatnie dotknęła policzka i włosów Swamiego. Swami wysiadł z samochodu i natychmiast Gita zaczęła łagodnie wachlować uszami. Zakołysała się i cofnęła, kiedy Swami podszedł do niej, szepcząc pieszczoty, podczas gdy jej trąba schyliła się, by pogłaskać Jego stopy. Dotknął jej, a ci, którzy znajdowali się najbliżej, mogli zobaczyć zmarszczki przebiegające przez jej ogromne ciało, kiedy radowała się z błogosławieństwa.
    „Odejdź Gita, muszę jechać” - powiedział, poklepując jej trąbę.
Zaprotestowała cicho, a jej trąba uniosła się i ponownie spoczęła na masce. Wyraźnie znaczyło to: „Nie!”
  „Chcę jechać Gita, odejdź, odejdź, ruszaj się” – powiedział Swami, wyciągając rękę, by pogłaskać ją po policzku. I nagle zabłysnął diament, łza, która była połączeniem jej miłości do Niego, cichym wyrazem jej uczuć. Łza spłynęła po jej policzku, na którym spoczęła Jego ręka.
„Dobra, dobra, nie pojadę!” - powiedział współczująco Swami.
Natychmiast uszy zaczęły się wachlować. Nie poruszyła się ani o cal. Być może nie chciała tracić bliskości ze Swamim.
    „Wrócisz, jeśli wrócę do aśramu?” - zapytał Swami.
    Cofnęła się o ułamek – ale tylko o ułamek – jej trąba wciąż leżała na masce.
„Dobrze, dobrze, nie pojadę, wracam do aśramu. Czy jesteś szczęśliwa?” - zapytał ją.
   Wyraźnie zadrżała z radości i odpowiedziała twierdząco w swoim własnym języku. Swami oczywiście zrozumiał.
   „Dobra dziewczynka, dobra dziewczynka” — powiedział Swami. Następnie zwracając się do wszystkich zgromadzonych tam uczniów, oznajmił:
„Planowałem dzisiaj udać się do Brindawanu (aśramu Bangalore). Gita wiedziała o tym, czuła to. W jakiś sposób zorientowała się, że Swami wyjeżdża i płakała, Paapam (biedactwo)!”
   Studenci stali oniemiali, gdy Swami wsiadał do samochodu i zawracał. Zawsze wiedzieli, że Sai Gita jako pierwsza wykryje dźwięk samochodu Swamiego. Przypisywali to lepszemu słuchowi zwierząt. Ale jak mogli wyjaśnić, że Sai Gita była świadoma intencji Swamiego? To z pewnością nie był zwierzęcy instynkt ani ludzkie zdolności. To było coś nadludzkiego!
Mówi się, że w każdym słowie Mistrza jest Prawda, a w każdym Jego czynie jest Sprawiedliwość. Patrząc wstecz na życie Bhagawana Baby i Sai Gity, można zdać sobie sprawę, że Sai Gita miała jakiś cel. Ona naprawdę uosabia przesłanie Sai dla świata. Dołożę wszelkich starań, aby pokornie przedstawić wam to przesłanie poprzez związek pomiędzy Sai i Sai Gitą.
Gita Sri Sathya Sai
    Słowo „Gita”, w sanskrycie tłumaczy się jako „niebiańska pieśń”. Ma to być ostateczne przesłanie Pana Kriszny, esencja wszystkich Upaniszad. Czym jest „niebiańska pieśń” Swamiego?
    Głosił ją na różne sposoby. Najprostszym sposobem, w jaki głosił Swoją Gitę, było bezpośrednie pytanie: „Czy jesteś Bogiem?”.
Odpowiedź była równie dosadna jak i bardzo przejmująca. „Ja jestem Bogiem. A jeśli wnikniesz głęboko w siebie, zdasz sobie sprawę, że ty też jesteś Bogiem”.
    To inna historia, że krytycy i niektóre media trzymają się tylko pierwszego stwierdzenia i uważają Sai Babę za „aroganckiego”. Istnieje różnica między byciem aroganckim a po prostu stwierdzaniem Prawdy.
Równoznaczne byłoby nazwanie Kopernika aroganckim, kiedy stwierdził, że Ziemia kręci się wokół Słońca, a nie odwrotnie. Wahał się jednak przed opublikowaniem swojej teorii, aby nie narażać się na pogardę, z powodu nowości i niezrozumienia swojej teorii. Ale pomimo tego wszystkiego, co ludzie mogli o nim pomyśleć, opublikował ją, stwierdzając prawdę tak wyraźnie, jak ją widział.
   Sai Baba mówi: „Moje życie jest Moim przesłaniem”. Jego przesłanie jest takie, że wszystko i wszyscy są Boscy. Jego życie polegało na życiu zgodnie z tym przesłaniem. Gita była wzorem do pokazania światu niebiańskiej pieśni Sai. Była przykładem tego, jak zwierzę może ewoluować w istotę lepszą niż ludzie i być czczonym jak Bóg! (Przypomina jedno z takich zwierząt, małpę, która jest dziś czczona jako Hanuman).
    Pewnego dnia, kiedy Swami wyszedł ze Swojej rezydencji w Brindawanie, zauważył, wskazując na chłopców po jednej stronie i sarny po drugiej: „Tam są czworonożne sarny, a tu są dwunożne sarny, moi drodzy!”
   Podczas wycieczki wraz z kilkoma wielbicielami do lasu Mudumalai w 1962 roku Swami po raz pierwszy zauważył delikatną i malutką istotkę pełną radości, jaką była wtedy Sai Gita. Jego miłość i przywiązanie do tej małej słonicy, która straciła matkę zaraz po urodzeniu, była fenomenalna. Kiedy strażnicy leśni zaoferowali Swamiemu słoniątko, przyjął je z radością. Wkrótce poczyniono przygotowania i mała dama przyjechała do Puttaparthi przestronnym i wygodnym pojazdem, eskortowanym przez czterech ochotników. I od tego czasu osierocone dziecko nigdy nie tęskniło za rodzicami. Swami traktował ją jak część Siebie – nie jak słonia z duszą, ale jak duszę, która przybrała postać słonia. Była to wielka różnica.
Odpowiedź Gity na Boską miłość
  Wysokie na trzy stopy[1] cielątko (około jeden metr) towarzyszyło Swamiemu wszędzie – podczas darszanu, podczas bhadźanów, a nawet w pokoju interview. Kiedy urosła, Swami poinstruował wolontariusza aśramu, aby wybudował dla niej szopę na północnym krańcu Mandiru, naprzeciw rezydencji Bhagawana. Jej mała zagroda była przestronna, obok niej znajdowała się studnia do picia. Zagroda wychodziła na wschód, co oznaczało, że Sai Gita nie mogła widzieć Swamiego podczas darszanu. Sai Gita była tak smutna będąc w swojej nowej szopie, że pewnego dnia zburzyła całą blaszano-betonową konstrukcję swoim masywnym ciałem i siłą mięśni. Wolontariusz został oczywiście później upomniany za nieskuteczne wykonanie polecenia Swamiego i Sai Gita w krótkim czasie otrzymała nową zagrodę wychodzącą na południe. Szczęśliwy słoń mógł teraz bez przerwy widzieć Swamiego bezpośrednio ze swojej zagrody.
   Można powiedzieć, że dotyczy to miłości każdego zwierzaka do swojego pana. To prawda i pokazuje, że zwierzęta również potrafią kochać intensywnie, tak jak ludzie. Ale miłość Sai Gity była inna, ponieważ miłość, którą otrzymała od Swamiego, różniła się od światowej miłości, która całkowicie zaniedbując duszę, przywiązuje wagę tylko do ciała i umysłu. Można to zrozumieć na podstawie innej niezwykłej historii.
    Pewni wielbiciele wspomnieli Swamiemu, że Sai Gita osiągnęła dojrzałość i że powinna zostać wysłana na krótko do lasu, by założyła rodzinę. Swami nie był przekonany co do tej propozycji, ale poddał się dzięki uporczywej perswazji starszych wolontariuszy aszramu. I tak się stało. Niechętna Sai Gita została wysłana do lasu wraz z dwoma opiekunami, Vasantem Rao i z Sathyanarayanem.
    „To była 13-dniowa podróż pieszo z odpowiednimi okresami odpoczynku po drodze w różnych miejscach”, wspomina Sathyanarayana.
Sai Gita nie wyrażała najmniejszego zainteresowania jakimkolwiek słoniem z dżungli. Nigdy nie zbliżyła się do dzikich słoni, nie mówiąc już o znalezieniu towarzysza. Zmuszono do służby dwa młode słoniątka, aby rozpaliły w niej pragnienie posiadania potomstwa. Pozwalała maluszkom być z nią tak długo, jak opiekunowie byli w pobliżu, ale kiedy znikali z pola widzenia, przepędzała słoniątka.
   Swami odwiedził las Mudumalai zupełnie niespodziewanie. W lesie znajdował się kanał, a samochód Swamiego zatrzymał się na lewym brzegu, podczas gdy Sai Gita i opiekunowie byli na prawym. Gita zachowywała się, jakby była opętana przez gigantyczną siłę. Bez namysłu wskoczyła do kanału i energicznie zaczęła płynąć. W trosce o nią opiekunowie również wskoczyli i próbowali złapać ją za uszy lub szyję, ale tego dnia nic nie mogło jej powstrzymać. Swami natychmiast otworzył drzwi auta a Sai Gita była w błogości. Swami pieścił ją, głaskał i rozmawiał z nią z największą miłością i troską. W samochodzie miał dla niej torby z owocami, z miłością włożył jej do pyska kilka jabłek, błogosławiąc ją w ten sposób. A kiedy Swami powrócił do domu, Gita stała się nieszczęśliwa. To było tak, jakby w jednej chwili została zrzucona z nieba do piekła. Wypluła wszystkie owoce i zaczęła głośno płakać. Była niepocieszona. Przygnębiona do głębi duszy, dalej narzekała; i od tego czasu jej „nocne eskapady” stały się częstsze, podczas których po prostu zaczynała biec w kierunku Puttaparthi! Po miesiącu daremnych wysiłków opiekunowie wrócili z Gitą do Puttaparthi. Wtedy wezwano lekarza weterynarii. Po zbadaniu moczu Sai Gity powiedział: „Ona jest w ciąży.”
   Wiadomość, że Sai Gita urodzi słoniątko, rozeszła się lotem błyskawicy po Puttaparthi. Weterynarz, który przyjechał z Kerali, został z nią w szopie, by zająć się każdą ewentualnością. W krótkim czasie wokół jej zagrody wyrosło ogrodzenie, aby zapewnić jej „potrzebną prywatność” i wszyscy byli teraz bardziej niż przekonani, że Sai Gita zostanie matką. Nie tylko to, nawet Swami często ją odwiedzał i wypytywał o nią lekarza. Mówiono, że pewnego razu wskazał nawet na brzuch Sai Gity i uszczypliwie zapytał prof. Kasturiego (znanego pisarza, który ochrzcił All India Radio jako Akashavani, służył również jako biograf awatara Sathya Sai): „Kasturi, czy widzisz, jak dziecko porusza się w jej brzuchu?”
    Tygodnie zmieniły się w miesiące, a pod koniec roku bańka pękła, a lekarz zrobił całkowity zwrot i powiedział: „Ona nie jest w ciąży”.
Swami z naciskiem oświadczył otaczającym go wielbicielom: „Sai Gita jest Shuddha Brahmacharini (nieskazitelnie czystym i doskonałym żyjącym w celibacie). Przyszła przeze Mnie. Nigdy nie miała związków i nigdy nie będzie miała z nikim na świecie, nie mówiąc już o słoniu!”

Punkty do zastanowienia

   Czy zwierzę jest zdolne do „oddania się” Bogu? Czy jest w stanie świadomie poświęcić swoje instynkty i wybrać coś wyższego? Innymi słowy, czy posiada umiejętność rozróżniania, którą powinni być obdarzeni tylko ludzie?
Wróćmy do Gity Sai: „Jestem Bogiem. A jeśli wnikniesz głęboko w siebie, zdasz sobie sprawę, że ty też jesteś Bogiem”.
   To jest Prawda, czy w to wierzymy, czy nie, tak jak teoria heliocentryczna Kopernika była Prawdą, nawet gdy cały świat z niego szydził. Swami pokazał, że wszystko, czego potrzebuje, to przekonanie, że wszystko jest Boskie. Jego przekonanie przeniosło się na innych - nawet na zwierzęta. A życie Sai Gity jest tylko jednym z wielu zwierząt towarzyszących Swamiemu, które przejawiały ludzkie emocje i nadludzkie, boskie cechy.
W rzeczywistości istnieje wiele doświadczeń opowiadanych przez kilku wielbicieli o tym, jak Gita rozwiązała ich problemy, dokonała dla nich cudów i pobłogosławiła ich hojnością. Jeśli nie wiesz, o kim mówią, możesz pomylić Gitę ze świętą lub boginią! Nawet dzisiaj ludzie odwiedzają Samadhi (mauzoleum) Gity i składają pokłony.
     Sai żył w świecie, ale nie był ze świata. Nie był związany żadnymi więzami. Nie brał udziału w żadnym pogrzebie – poza jednym. Tym wyjątkiem była Sai Gita! Kiedy idziemy na pogrzeb, robimy to, ponieważ czujemy, że odszedł ktoś, kto należał do nas – odeszła część nas.
     Sai Gita stała się częścią Sai. Słoń osiągnął boskość w epoce Kali, podobnie jak małpa w Treta Judze. Obydwoje mogli to zrobić, ponieważ Swami postanowił postrzegać ich jako część Siebie.
    To jest kwestia do zastanowienia, jak rozpocząć tę podróż dostrzegania Boga we wszystkich i we wszystkim.
tłum. E.GG.

[1] 3 stopy = 95 cm.
 

Stwórz darmową stronę używając Yola.