Humor Sai – cz.4

WESOŁE WSPOMNIENIA
C. R. Singh
      Pewnego dnia w pokoju interview w Prasanthi Nilayam Baba spojrzał na lekarza z Bostonu i zmaterializował mu pierścień. Potem powiedział do niego: „Żona jest życiem, żona jest życiem”. Doktor odpowiedział: „Tak, żona jest życiem.” Wtedy Baba spojrzał na jego żonę i rzekł: „Pierwszego roku żona jest życiem, a drugiego jest wojną w Korei!”
OPOWIEŚĆ O DWÓCH NAMIOTACH
      Kilka lat temu podczas dyskursu wygłoszonego w Puttaparthi Baba w taki oto sposób przedstawił wielbicielom Gitę:
     „Żył kiedyś król władający wielkim imperium. Był jednak bardzo smutny, ponieważ pozostawał pod kontrolą swoich żon. Myślał, że gdyby udałoby mu się kontrolować żony, to odniósłby sukces.
     Pewnego dnia kazał wznieść dwa namioty i zaprosił do pałacu wszystkich mężczyzn ze swojego królestwa. Premier ogłosił wtedy: „Ci, którzy odnieśli sukces i trzymają swoje żony pod kontrolą, powinni udać się do namiotu po prawej stronie, a ci, co pozostają pod kontrolą żon, do namiotu po lewej stronie.” Król poczuł ulgę, widząc, że wszyscy jego poddani wchodzą do namiotu po lewej! Pomyślał: „Cóż, nie jestem jedyny!” Potem nagle zobaczył kogoś, kto wchodził do namiotu po prawej stronie. Król był szczęśliwy widząc mężczyznę, kogo nie kontrolują żony.
     Wezwał go więc do siebie i powiedział: „Słuchaj, gratuluję ci. Zdradź mi sekret tego, w jaki sposób trzymasz żonę pod kontrolą. Jak to robisz?” Poddany odpowiedział: „Przyjmij moje uwielbienie panie, lecz nie mogę ci tego powiedzieć. To żona kazała mi wejść do tego namiotu.”
      Baba wytłumaczył tę opowieść w taki sposób, że każda ludzka istota pozostaje pod kontrolą pięciu ‘żon’, czyli pięciu zmysłów. Ludzkie ciało jest rydwanem, w którym miejsce woźnicy w sercach zajmuje Kriszna. Jeśli chcemy osiągnąć cel życia, to musimy je kontrolować. To jest w skrócie esencja Gity.
BOSKI KONSULTANT
      Pewnego dnia dwóch lekarzy, żona i mąż, znaleźli się w pokoju interview. Baba spojrzał na nich i powiedział: „Ten tutaj mężczyzna jest lekarzem. A to jest jego żona, lekarka. Są bardzo dobrymi lekarzami, ale czy wiecie, dlaczego tutaj przyjechali? Bo mają problemy ze zdrowiem!”
SAMOCHÓD BABY OTRZYMUJE POKŁONY
      Pewnego dnia w Kodaikanal czerwony mercedes Baby zjechał na główną drogę. Moja rodzina i inni wielbiciele byliśmy oddaleni około kilometr, po drugiej stronie jeziora. Natychmiast wstaliśmy i schwyciliśmy się za ręce na znak szacunku. Również ludzie stojący po obu stronach drogi schwycili się za ręce, okazując część Babie w czerwonym mercedesie. Gdy samochód odjechał, zrozumieli, że nie było w nim Swamiego. Jechał autobusem ze studentami. Baba powiedział do studentów: „Zobaczcie, wszystkie te pokłony otrzymał mój samochód, a to dlatego, że dotrzymuje towarzystwa Bogu. Nawet dzisiaj, gdy jest pusty, wielbiciele ofiarowują mu pranamy. Jesteście oceniani na podstawie tego, z kim się zadajecie. Ja straciłem wszystkie te pokłony, ponieważ jestem tutaj z wami.”
BOSKIE DZIEŁO
       Baba poprosił studenta o wystąpienie. Na prośbę Baby student opowiedział tę oto historię.
       Pewien mężczyzna posiadał działkę, którą przez wiele lat zaniedbywał. Nagle postanowił ją uprawiać i ciężko pracował przez pół roku. Wkrótce zamienił ją w piękny ogród warzywny. Obok tego ogrodu przechodził codziennie kapłan i dostrzegał zachodzące w nim zmiany. Powiedział do ogrodnika: „Gratuluję ci. Bóg i ty dokonujecie cudów na tej ziemi. Razem zamieniliście tę jałową działkę w piękny ogród warzywny.” Mężczyzna odpowiedział mu na to: „Powinieneś zobaczyć to miejsce sześć miesięcy temu, gdy Bóg sam na nim pracował!”
ŚWIAT JEST ODBICIEM CIEBIE
       Baba opowiedział tę historię, gdy byliśmy w Kodaikanal. Kiedyś nieznany nikomu mężczyzna zemdlał na poboczu drogi i przez długi czas pozostawał nieprzytomny. Ujrzał go alkoholik i pomyślał: „Jestem szczęściarzem. Wiem, ile mogę wypić. Ten facet musiał wlać w siebie za dużo trunków.” W kilka chwil później zobaczyła tego człowieka kobieta cierpiąca na napady epilepsji i pomyślała: „Cóż, jestem osobą uprzywilejowaną, ponieważ napady trafiają mi się w pracy lub w domu. Niestety ten biedak dostał ataku w tym miejscu.” Za jakiś czas do leżącego podeszło dwóch wędrujących razem złodziei.  Powiedzieli: „Dopisuje nam fart. Ostatniej nocy lało i ten złodziej zsunął się z drogi i zranił. Pechowiec!” Na koniec pojawił się tam święty mąż, również przemierzający tę drogę. Uniósł w górę ręce i powiedział: „Co za szczęśliwy człowiek! Musi być wielkim mędrcem, bo zanurzył się w samadhi wprost na poboczu drogi. Nie odejdę stąd, zanim nie otrzymam jego błogosławieństwa. Będę masował mu stopy, dopóki nie wyjdzie z samadhi.” Po czym usiadł na skraju drogi i masował mu stopy.
      Baba jasno nam pokazał, że nasze podejście do świata wynika z do tego kim jesteśmy. Jeśli jesteśmy dobrzy, widzimy świat jako dobry. Jeśli jesteśmy źli, postrzegamy świat jako zły - chociaż w świecie nie ma niczego złego.
NAJWIĘKSZY WIELBICIEL
       W Kodaikanal Baba skupił się na ego Ardżuny, aby pokazać nam, że w momencie ignorancji nawet wielcy ludzie popełniają błędy.
       Pewnego dnia Ardżuna zapytał Śri Krisznę: „Mój drogi Panie, czy masz jeszcze jakiegoś wielbiciela, będącego tak blisko Ciebie jak ja?” Pan Kriszna stał na wzgórzu i powiedział: „Widzisz tego człowieka, pracującego na polu? Podejdź do niego, a odpowie ci na to.” Ardżuna zobaczył, że ów człowiek z pośpiechem zjada siano, mimo że pracuje w zielonym ogrodzie warzywnym. Ardżuna zastanawiał się, dlaczego Kriszna wysłał go do tego człowieka. „Drogi panie, czy zechcesz mi powiedzieć, co robisz?” Mężczyzna odwrócił się i zapytał: „Nie widzisz? Cieszę się obiadem. Bóg stworzył rośliny, zwierzęta i ludzkie istoty. Ludzkie istoty prowadzą ludzkie życie. Nie chcę niszczyć życia i stwarzać sobie więcej złej karmy, za którą będę musiał zapłacić. Na Ziemi jest Pan Kriszna i tym razem chcę się w Nim zanurzyć. Dlatego zjadam tę suchą trawę. Da mi moc, by utrzymać mnie przy życiu.”
       Ardżunę zdumiało jego oddanie. Potem zauważył, że ten człowiek nosi u boku miecz i zapytał, po co mu on. Mężczyzna szybko schował miecz i powiedział: „Och, po prostu czekam, kiedy będę mógł zabić czterech ludzi.” Ardżuna był zszokowany i niczego z tego nie zrozumiał. „Oto człowiek, który nie chce jeść zielonych warzyw, a mimo to nosi miecz, żeby nim zabić cztery osoby. Jaki to rodzaj oddania?”
       Zapytał więc mężczyznę: „Proszę, powiedz mi, kim jest pierwsza osoba, którą chcesz zabić?” Mężczyzna odpowiedział: „Pierwszym jest Narada.” Ardżuna nie mógł w to uwierzyć, ponieważ Narada był wielkim wielbicielem i posłańcem Boga, podróżującym z jednej planety na drugą. Zapytał go: „Dlaczego tak bardzo chcesz zabić Naradę?” Usłyszał w odpowiedzi: „Narada nie daje Panu ani chwili spokoju. Nieustannie śpiewa: ‘Narajana, Narajana, Narajana’. Mój biedny Pan nie może przez to ani przez moment odpocząć.”           Wtedy Ardżuna zapytał go: „Kim jest druga osoba, którą pragniesz zabić?” „Drugim jest Prahlada.” Ardżuna wykrzyknął: „Co? Chcesz zabić małego chłopca? Za co?” Mężczyzna odpowiedział: „Prahlada upokarza mojego Pana. Zmusił Go do przyjęcia formy pół lwa i pół człowieka i do ukrycia się w kolumnie.”
      Ardżuna zapytał: „Kim jest trzecia osoba?” „O, to ta kobieta, Draupadi.” Ardżuna był zszokowany: „Co, chcesz zabić tę wspaniałą niewiastę, tak bardzo bliską Panu Krisznie?” Mężczyzna odpowiedział: „Pewnego dnia mój Pan włożył do ust jedzenie, ale musiał je wypluć z powrotem na talerz, żeby biec na pomoc Draupadi, z której właśnie zrywano sari. Więc za to, że martwiła mojego Pana, gdy usiadł do posiłku, zabiję ją. Mój biedny Pan nie ma czasu cieszyć się nawet jedzeniem.”
       Wtedy Ardżuna zadał temu człowiekowi kolejne pytanie. „Kim jest osoba, którą chcesz zabić jako czwartą?” Mężczyzna odpowiedział: „O, to człowiek, którego nienawidzę najbardziej. Widzisz ten miecz? Potnę go nim na kawałki za to, że martwi mojego Pana. Jeszcze go nie widziałem, ale gdy ktoś mi go pokaże, to zrobię z nim porządek.” Ardżuna zapytał: „Kim jest ten człowiek?” „Tym człowiekiem jest Ardżuna.” Po kręgosłupie Ardżuny przebiegł zimny dreszcz. Zapytał: „Dlaczego chcesz zabić Ardżunę?” Mężczyzna odpowiedział: „Przez osiemnaście długich dni obrażał mojego Pana. Zmusił go, żeby został jego woźnicą. Mój Pan musiał klękać, a on, wchodząc do rydwanu, stawiał na ramieniu Pana swoją stopę. Naciskał stopą ramię Pana, mówiąc: „Jedź prosto, skręć w lewo, zatrzymaj się, jedź szybciej” – i tak dalej! Za to, że tak obrażał mojego Pana, nienawidzę go najmocniej i zabiję go w tej samej chwili, gdy go ujrzę.”
       Wtedy Ardżuna uświadomił sobie, że istnieją wielcy wielbiciele Pana Kriszny, nie przebywający fizycznie blisko Niego. Wdrapał się na wzgórze, pochylił głowę i powiedział: „Dziękuję Ci, Panie. Teraz wiem, że masz wspaniałych wielbicieli.” Kriszna rzekł do niego: „Ardżuno, nikt nie ma w ręku miary mierzącej oddanie innych ludzi. Tylko ja ją posiadam.”
WLICZ SIEBIE
Baba opowiedział tę historię w Kodaikanal. Ukazuje, jak ważna jest Atma.
Kiedyś dziesięciu głupców przepływało rzekę. Kiedy dotarli na drugi brzeg jeden z nich poprosił pozostałych, żeby ustawili się w rzędzie, aby mógł ich policzyć i upewnić się, że żaden się nie utopił. Policzył dziewięciu stojących przed nim mężczyzn i zmartwił się, że brakuje jednego. Żeby się o tym upewnić, polecił innemu mężczyźnie przeliczyć wszystkich i stanął obok innych. Drugi człowiek również wykluczył siebie i policzył dziewięciu mężczyzn. Zaczęli płakać wierząc, że jeden z nich się utopił.
Ich problem rozwiązał przechodzień, wskazując, że liczący powinien wliczyć także siebie.
      Baba powiedział nam, że najpierw powinniśmy zanurzyć się głęboko w Atmie, a potem wrócić do świata.
POMYŚL ZANIM ZAPYTASZ
      Baba, wchodząc do Dharmakszetry w Bombaju ujrzał zespół wiertaczy poszukujących wody. Człowiek odpowiedzialny za zespół zapytał: „Swami, czy możemy tutaj wiercić?” Swami odpowiedział: „Tak, możecie tutaj wiercić.” Podziękowali Babie i wzięli się za pracę. Baba wszedł do budynku. 
Wiercili przez kilka dni, ale nie znaleźli wody. Bez skutku wwiercili się jeszcze głębiej. Wtedy szef wiertaczy podszedł do Swamiego i powiedział: „Wierciliśmy, lecz nie ma tu wody.” Swami mu odpowiedział: „Tak, wiem, że nie ma tu wody, ale nie pytaliście mnie, czy jest tu woda. Po prostu spytaliście, czy możecie tu wiercić.” My, wielbiciele, musimy uważać, o co prosimy Babę, bo może dać nam to, o co poprosiliśmy! Zanim Go o coś poprosimy, przemyślmy to dokładnie!
NIEWIELKA WIEDZA JEST NIEBEZPIECZNĄ RZECZĄ
       Oto kolejna historia opowiedziana przez Babę w Kodaikanal.
Było kiedyś dwóch braci. Na mocy niepisanej umowy młodszy brat miał przez pół roku pracować na farmie, a starszy w mieście. Po sześciu miesiącach mieli się zamienić. W wyznaczonym czasie młodszy brat dotarł na miejsce pracy starszego brata, spodziewając się, że ten się spakuje i wróci na farmę. Lecz starszy brat powiedział: „Posłuchaj, założenie przedsięwzięcia w mieście zajęło mi sporo czasu. W prowadzeniu biznesu ważne są ludzkie relacje. Dlatego namawiam cię, żebyś przez trzy tygodnie obserwował, to co robię. Potem wrócę na farmę. Młodszy brat odpowiedział: „To nie w porządku, proszę spakuj się i wyjedź. Ludzkie relacje są bardzo ważne również na farmie.”
       Ostatecznie, zgodził się obserwować starszego brata przez tydzień.
Następnego dnia wszedł pierwszy klient i wybuchnął płaczem. Starszy brat podszedł do niego, objął go ramieniem i zapytał, co się stało. Klient powiedział: „Umarła moja babcia.” Żeby go uspokoić starszy brat rzekł: „Twoja babcia była moją babcią i babcią wszystkich w mieście. Więc twoja strata jest moją stratą i stratą wszystkich.” Klienta ucieszyła myśl, że jego babcia była powszechnie szanowaną osobą i poczuł się pocieszony. W międzyczasie młodszy brat wszystko to spisał, także słowa wypowiedziane przez brata.
       Kolejnego dnia przyszedł następny klient i gdy tylko wszedł, zaczął płakać. Starszy brat podszedł, położył mu dłoń na ramieniu i zapytał: „Co się stało?” Klient odrzekł: „Umarł mój wujek.” Starszy brat uspakajał go mówiąc: „Twój wujek był moim wujkiem i wujkiem wszystkich w mieście. Więc twoja strata jest moją stratą i wszystkich.” Klient poczuł się szczęśliwszy na myśli, że jego wujek był kochany przez wszystkich ludzi w mieście.
Młodszy brat zapisał to wszystko, każde wypowiedziane słowo. Potem rzekł do niego: „Posłuchaj, wystarczy tych ludzkich relacji. Farma jest opuszczona, więc spakuj się i wyjedź. Poradzę sobie.”
       Następnego dnia młodszy brat czekał na pierwszego klienta, ucząc się w międzyczasie słów starszego brata. Miał nadzieję, że dopasuje je do okoliczności. Wtedy do firmy wszedł pierwszy klient i wybuchnął płaczem. Młodszy brat szybko zajrzał do notesu, objął klienta i zapytał go, co się stało. Klient odpowiedział, że umarła mu żona. Młodszy brat jeszcze raz zajrzał do notesu i powiedział: „Twoja żona była moją żoną i żoną wszystkich w mieście, więc twoja strata jest moją stratą i wszystkich.”
DZIAŁKA
       Pewnego dnia Baba opowiedział historię o królu Nepalu, znanym z tego, że przyznawał ludziom ziemię za darmo. Pewien chciwiec chciał również otrzymać ten dar. Warunek przyznania ziemi brzmiał tak: „Będziesz szedł przez godzinę w cztery strony: na północ, na południe, na wschód i na zachód, żeby zaznaczyć teren, który zostanie ci przyznany.” Niektórzy ludzie szli wolno, więc otrzymywali małe kawałki ziemi. Wielu biegło i dostawało duże kawałki. Ów chciwiec biegł tak szybko jak tylko mógł i wkrótce wrócił na miejsce startu. Tam upadł i umarł. Baba wyciągnął z tego taką konkluzję: „Król podarował mu ziemię, ale nie ten kawałek, który przebył, lecz po porostu sześć stóp na sześć na jego pogrzebanie – to wszystko co dostał.”
tłum. J.C.
 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.