C. R. Singh
Pewnego
dnia w pokoju interview w Prasanthi Nilayam Baba spojrzał na lekarza z Bostonu
i zmaterializował mu pierścień. Potem powiedział do niego: „Żona jest życiem,
żona jest życiem”. Doktor odpowiedział: „Tak, żona jest życiem.” Wtedy Baba
spojrzał na jego żonę i rzekł: „Pierwszego roku żona jest życiem, a drugiego
jest wojną w Korei!”
OPOWIEŚĆ O DWÓCH
NAMIOTACH
Kilka
lat temu podczas dyskursu wygłoszonego w Puttaparthi Baba w taki oto sposób
przedstawił wielbicielom Gitę:
„Żył
kiedyś król władający wielkim imperium. Był jednak bardzo smutny, ponieważ
pozostawał pod kontrolą swoich żon. Myślał, że gdyby udałoby mu się kontrolować
żony, to odniósłby sukces.
Pewnego
dnia kazał wznieść dwa namioty i zaprosił do pałacu wszystkich mężczyzn ze swojego
królestwa. Premier ogłosił wtedy: „Ci, którzy odnieśli sukces i trzymają swoje
żony pod kontrolą, powinni udać się do namiotu po prawej stronie, a ci, co
pozostają pod kontrolą żon, do namiotu po lewej stronie.” Król poczuł ulgę,
widząc, że wszyscy jego poddani wchodzą do namiotu po lewej! Pomyślał: „Cóż,
nie jestem jedyny!” Potem nagle zobaczył kogoś, kto wchodził do namiotu po prawej
stronie. Król był szczęśliwy widząc mężczyznę, kogo nie kontrolują żony.
Wezwał go
więc do siebie i powiedział: „Słuchaj, gratuluję ci. Zdradź mi sekret tego, w
jaki sposób trzymasz żonę pod kontrolą. Jak to robisz?” Poddany odpowiedział:
„Przyjmij moje uwielbienie panie, lecz nie mogę ci tego powiedzieć. To żona
kazała mi wejść do tego namiotu.”
Baba
wytłumaczył tę opowieść w taki sposób, że każda ludzka istota pozostaje pod
kontrolą pięciu ‘żon’, czyli pięciu zmysłów. Ludzkie ciało jest rydwanem, w
którym miejsce woźnicy w sercach zajmuje Kriszna. Jeśli chcemy osiągnąć cel
życia, to musimy je kontrolować. To jest w skrócie esencja Gity.
BOSKI KONSULTANT
Pewnego
dnia dwóch lekarzy, żona i mąż, znaleźli się w pokoju interview. Baba spojrzał
na nich i powiedział: „Ten tutaj mężczyzna jest lekarzem. A to jest jego żona,
lekarka. Są bardzo dobrymi lekarzami, ale czy wiecie, dlaczego tutaj przyjechali?
Bo mają problemy ze zdrowiem!”
SAMOCHÓD BABY
OTRZYMUJE POKŁONY
Pewnego
dnia w Kodaikanal czerwony mercedes Baby zjechał na główną drogę. Moja rodzina
i inni wielbiciele byliśmy oddaleni około kilometr, po drugiej stronie jeziora.
Natychmiast wstaliśmy i schwyciliśmy się za ręce na znak szacunku. Również
ludzie stojący po obu stronach drogi schwycili się za ręce, okazując część
Babie w czerwonym mercedesie. Gdy samochód odjechał, zrozumieli, że nie było w
nim Swamiego. Jechał autobusem ze studentami. Baba powiedział do studentów:
„Zobaczcie, wszystkie te pokłony otrzymał mój samochód, a to dlatego, że dotrzymuje
towarzystwa Bogu. Nawet dzisiaj, gdy jest pusty, wielbiciele ofiarowują mu pranamy.
Jesteście oceniani na podstawie tego, z kim się zadajecie. Ja straciłem
wszystkie te pokłony, ponieważ jestem tutaj z wami.”
BOSKIE DZIEŁO
Baba
poprosił studenta o wystąpienie. Na prośbę Baby student opowiedział tę oto
historię.
Pewien
mężczyzna posiadał działkę, którą przez wiele lat zaniedbywał. Nagle postanowił
ją uprawiać i ciężko pracował przez pół roku. Wkrótce zamienił ją w piękny
ogród warzywny. Obok tego ogrodu przechodził codziennie kapłan i dostrzegał
zachodzące w nim zmiany. Powiedział do ogrodnika: „Gratuluję ci. Bóg i ty dokonujecie
cudów na tej ziemi. Razem zamieniliście tę jałową działkę w piękny ogród
warzywny.” Mężczyzna odpowiedział mu na to: „Powinieneś zobaczyć to miejsce
sześć miesięcy temu, gdy Bóg sam na nim pracował!”
ŚWIAT JEST ODBICIEM
CIEBIE
Baba
opowiedział tę historię, gdy byliśmy w Kodaikanal. Kiedyś nieznany nikomu
mężczyzna zemdlał na poboczu drogi i przez długi czas pozostawał nieprzytomny.
Ujrzał go alkoholik i pomyślał: „Jestem szczęściarzem. Wiem, ile mogę wypić.
Ten facet musiał wlać w siebie za dużo trunków.” W kilka chwil później
zobaczyła tego człowieka kobieta cierpiąca na napady epilepsji i pomyślała:
„Cóż, jestem osobą uprzywilejowaną, ponieważ napady trafiają mi się w pracy lub
w domu. Niestety ten biedak dostał ataku w tym miejscu.” Za jakiś czas do
leżącego podeszło dwóch wędrujących razem złodziei. Powiedzieli: „Dopisuje nam
fart. Ostatniej nocy lało i ten złodziej zsunął się z drogi i zranił.
Pechowiec!” Na koniec pojawił się tam święty mąż, również przemierzający tę
drogę. Uniósł w górę ręce i powiedział: „Co za szczęśliwy człowiek! Musi być
wielkim mędrcem, bo zanurzył się w samadhi wprost na poboczu drogi. Nie
odejdę stąd, zanim nie otrzymam jego błogosławieństwa. Będę masował mu stopy, dopóki
nie wyjdzie z samadhi.” Po czym usiadł na skraju drogi i masował mu stopy.
Baba
jasno nam pokazał, że nasze podejście do świata wynika z do tego kim jesteśmy.
Jeśli jesteśmy dobrzy, widzimy świat jako dobry. Jeśli jesteśmy źli,
postrzegamy świat jako zły - chociaż w świecie nie ma niczego złego.
NAJWIĘKSZY
WIELBICIEL
W
Kodaikanal Baba skupił się na ego Ardżuny, aby pokazać nam, że w momencie
ignorancji nawet wielcy ludzie popełniają błędy.
Pewnego
dnia Ardżuna zapytał Śri Krisznę: „Mój drogi Panie, czy masz jeszcze jakiegoś
wielbiciela, będącego tak blisko Ciebie jak ja?” Pan Kriszna stał na wzgórzu i
powiedział: „Widzisz tego człowieka, pracującego na polu? Podejdź do niego, a
odpowie ci na to.” Ardżuna zobaczył, że ów człowiek z pośpiechem zjada siano,
mimo że pracuje w zielonym ogrodzie warzywnym. Ardżuna zastanawiał się,
dlaczego Kriszna wysłał go do tego człowieka. „Drogi panie, czy zechcesz mi
powiedzieć, co robisz?” Mężczyzna odwrócił się i zapytał: „Nie widzisz? Cieszę
się obiadem. Bóg stworzył rośliny, zwierzęta i ludzkie istoty. Ludzkie istoty
prowadzą ludzkie życie. Nie chcę niszczyć życia i stwarzać sobie więcej złej
karmy, za którą będę musiał zapłacić. Na Ziemi jest Pan Kriszna i tym razem
chcę się w Nim zanurzyć. Dlatego zjadam tę suchą trawę. Da mi moc, by utrzymać
mnie przy życiu.”
Ardżunę
zdumiało jego oddanie. Potem zauważył, że ten człowiek nosi u boku miecz i zapytał,
po co mu on. Mężczyzna szybko schował miecz i powiedział: „Och, po prostu
czekam, kiedy będę mógł zabić czterech ludzi.” Ardżuna był zszokowany i niczego
z tego nie zrozumiał. „Oto człowiek, który nie chce jeść zielonych warzyw, a
mimo to nosi miecz, żeby nim zabić cztery osoby. Jaki to rodzaj oddania?”
Zapytał
więc mężczyznę: „Proszę, powiedz mi, kim jest pierwsza osoba, którą chcesz zabić?”
Mężczyzna odpowiedział: „Pierwszym jest Narada.” Ardżuna nie mógł w to
uwierzyć, ponieważ Narada był wielkim wielbicielem i posłańcem Boga,
podróżującym z jednej planety na drugą. Zapytał go: „Dlaczego tak bardzo chcesz
zabić Naradę?” Usłyszał w odpowiedzi: „Narada nie daje Panu ani chwili spokoju.
Nieustannie śpiewa: ‘Narajana, Narajana, Narajana’. Mój biedny Pan nie może
przez to ani przez moment odpocząć.” Wtedy
Ardżuna zapytał go: „Kim jest druga osoba, którą pragniesz zabić?” „Drugim jest
Prahlada.” Ardżuna wykrzyknął: „Co? Chcesz zabić małego chłopca? Za co?”
Mężczyzna odpowiedział: „Prahlada upokarza mojego Pana. Zmusił Go do przyjęcia
formy pół lwa i pół człowieka i do ukrycia się w kolumnie.”
Ardżuna
zapytał: „Kim jest trzecia osoba?” „O, to ta kobieta, Draupadi.” Ardżuna był
zszokowany: „Co, chcesz zabić tę wspaniałą niewiastę, tak bardzo bliską Panu
Krisznie?” Mężczyzna odpowiedział: „Pewnego dnia mój Pan włożył do ust
jedzenie, ale musiał je wypluć z powrotem na talerz, żeby biec na pomoc
Draupadi, z której właśnie zrywano sari. Więc za to, że martwiła mojego Pana,
gdy usiadł do posiłku, zabiję ją. Mój biedny Pan nie ma czasu cieszyć się nawet
jedzeniem.”
Wtedy
Ardżuna zadał temu człowiekowi kolejne pytanie. „Kim jest osoba, którą chcesz zabić
jako czwartą?” Mężczyzna odpowiedział: „O, to człowiek, którego nienawidzę
najbardziej. Widzisz ten miecz? Potnę go nim na kawałki za to, że martwi mojego
Pana. Jeszcze go nie widziałem, ale gdy ktoś mi go pokaże, to zrobię z nim porządek.”
Ardżuna zapytał: „Kim jest ten człowiek?” „Tym człowiekiem jest Ardżuna.” Po
kręgosłupie Ardżuny przebiegł zimny dreszcz. Zapytał: „Dlaczego chcesz zabić
Ardżunę?” Mężczyzna odpowiedział: „Przez osiemnaście długich dni obrażał mojego
Pana. Zmusił go, żeby został jego woźnicą. Mój Pan musiał klękać, a on,
wchodząc do rydwanu, stawiał na ramieniu Pana swoją stopę. Naciskał stopą ramię
Pana, mówiąc: „Jedź prosto, skręć w lewo, zatrzymaj się, jedź szybciej” – i tak
dalej! Za to, że tak obrażał mojego Pana, nienawidzę go najmocniej i zabiję go
w tej samej chwili, gdy go ujrzę.”
Wtedy
Ardżuna uświadomił sobie, że istnieją wielcy wielbiciele Pana Kriszny, nie
przebywający fizycznie blisko Niego. Wdrapał się na wzgórze, pochylił głowę i
powiedział: „Dziękuję Ci, Panie. Teraz wiem, że masz wspaniałych wielbicieli.”
Kriszna rzekł do niego: „Ardżuno, nikt nie ma w ręku miary mierzącej oddanie
innych ludzi. Tylko ja ją posiadam.”
WLICZ SIEBIE
Baba
opowiedział tę historię w Kodaikanal. Ukazuje, jak ważna jest Atma.
Kiedyś
dziesięciu głupców przepływało rzekę. Kiedy dotarli na drugi brzeg jeden z nich
poprosił pozostałych, żeby ustawili się w rzędzie, aby mógł ich policzyć i
upewnić się, że żaden się nie utopił. Policzył dziewięciu stojących przed nim
mężczyzn i zmartwił się, że brakuje jednego. Żeby się o tym upewnić, polecił innemu
mężczyźnie przeliczyć wszystkich i stanął obok innych. Drugi człowiek również
wykluczył siebie i policzył dziewięciu mężczyzn. Zaczęli płakać wierząc, że
jeden z nich się utopił.
Ich
problem rozwiązał przechodzień, wskazując, że liczący powinien wliczyć także
siebie.
Baba
powiedział nam, że najpierw powinniśmy zanurzyć się głęboko w Atmie, a potem wrócić
do świata.
POMYŚL ZANIM
ZAPYTASZ
Baba,
wchodząc do Dharmakszetry w Bombaju ujrzał zespół wiertaczy poszukujących wody.
Człowiek odpowiedzialny za zespół zapytał: „Swami, czy możemy tutaj wiercić?”
Swami odpowiedział: „Tak, możecie tutaj wiercić.” Podziękowali Babie i wzięli
się za pracę. Baba wszedł do budynku.
Wiercili
przez kilka dni, ale nie znaleźli wody. Bez skutku wwiercili się jeszcze
głębiej. Wtedy szef wiertaczy podszedł do Swamiego i powiedział: „Wierciliśmy,
lecz nie ma tu wody.” Swami mu odpowiedział: „Tak, wiem, że nie ma tu wody, ale
nie pytaliście mnie, czy jest tu woda. Po prostu spytaliście, czy możecie tu
wiercić.” My, wielbiciele, musimy uważać, o co prosimy Babę, bo może dać nam
to, o co poprosiliśmy! Zanim Go o coś poprosimy, przemyślmy to dokładnie!
NIEWIELKA WIEDZA
JEST NIEBEZPIECZNĄ RZECZĄ
Oto
kolejna historia opowiedziana przez Babę w Kodaikanal.
Było
kiedyś dwóch braci. Na mocy niepisanej umowy młodszy brat miał przez pół roku
pracować na farmie, a starszy w mieście. Po sześciu miesiącach mieli się
zamienić. W wyznaczonym czasie młodszy brat dotarł na miejsce pracy starszego
brata, spodziewając się, że ten się spakuje i wróci na farmę. Lecz starszy brat
powiedział: „Posłuchaj, założenie przedsięwzięcia w mieście zajęło mi sporo
czasu. W prowadzeniu biznesu ważne są ludzkie relacje. Dlatego namawiam cię,
żebyś przez trzy tygodnie obserwował, to co robię. Potem wrócę na farmę.
Młodszy brat odpowiedział: „To nie w porządku, proszę spakuj się i wyjedź.
Ludzkie relacje są bardzo ważne również na farmie.”
Ostatecznie,
zgodził się obserwować starszego brata przez tydzień.
Następnego
dnia wszedł pierwszy klient i wybuchnął płaczem. Starszy brat podszedł do
niego, objął go ramieniem i zapytał, co się stało. Klient powiedział: „Umarła
moja babcia.” Żeby go uspokoić starszy brat rzekł: „Twoja babcia była moją
babcią i babcią wszystkich w mieście. Więc twoja strata jest moją stratą i
stratą wszystkich.” Klienta ucieszyła myśl, że jego babcia była powszechnie
szanowaną osobą i poczuł się pocieszony. W międzyczasie młodszy brat wszystko
to spisał, także słowa wypowiedziane przez brata.
Kolejnego
dnia przyszedł następny klient i gdy tylko wszedł, zaczął płakać. Starszy brat
podszedł, położył mu dłoń na ramieniu i zapytał: „Co się stało?” Klient
odrzekł: „Umarł mój wujek.” Starszy brat uspakajał go mówiąc: „Twój wujek był
moim wujkiem i wujkiem wszystkich w mieście. Więc twoja strata jest moją stratą
i wszystkich.” Klient poczuł się szczęśliwszy na myśli, że jego wujek był
kochany przez wszystkich ludzi w mieście.
Młodszy
brat zapisał to wszystko, każde wypowiedziane słowo. Potem rzekł do niego: „Posłuchaj,
wystarczy tych ludzkich relacji. Farma jest opuszczona, więc spakuj się i
wyjedź. Poradzę sobie.”
Następnego
dnia młodszy brat czekał na pierwszego klienta, ucząc się w międzyczasie słów
starszego brata. Miał nadzieję, że dopasuje je do okoliczności. Wtedy do firmy
wszedł pierwszy klient i wybuchnął płaczem. Młodszy brat szybko zajrzał do notesu,
objął klienta i zapytał go, co się stało. Klient odpowiedział, że umarła mu
żona. Młodszy brat jeszcze raz zajrzał do notesu i powiedział: „Twoja żona była
moją żoną i żoną wszystkich w mieście, więc twoja strata jest moją stratą i
wszystkich.”
DZIAŁKA
Pewnego
dnia Baba opowiedział historię o królu Nepalu, znanym z tego, że przyznawał ludziom
ziemię za darmo. Pewien chciwiec chciał również otrzymać ten dar. Warunek
przyznania ziemi brzmiał tak: „Będziesz szedł przez godzinę w cztery strony: na
północ, na południe, na wschód i na zachód, żeby zaznaczyć teren, który
zostanie ci przyznany.” Niektórzy ludzie szli wolno, więc otrzymywali małe kawałki
ziemi. Wielu biegło i dostawało duże kawałki. Ów chciwiec biegł tak szybko jak
tylko mógł i wkrótce wrócił na miejsce startu. Tam upadł i umarł. Baba wyciągnął
z tego taką konkluzję: „Król podarował mu ziemię, ale nie ten kawałek, który
przebył, lecz po porostu sześć stóp na sześć na jego pogrzebanie – to wszystko
co dostał.”
tłum.
J.C.