Sai Sathya Sakha – Sai prawdziwy Przyjaciel (Sakha - przyjaciel)

Abdul Razak Baburao Korbu

część 2

Rozdział 3
Nowy uniwersytet i ja
    W lutym 1981 roku pojechałem do Whitefield na darszan Baby. O tak! Wiedziałem, Baba tam był. W tym czasie stałem się regularnym wielbicielem i mogłem z łatwością dowiedzieć się, gdzie Swami się znajduje. W ciągu ostatnich pięciu lat czułem, że przeżyłem wystarczająco dużo prób i udręk wynikających z moich własnych czynów. Pojawiły się jeszcze jakieś plamy, które bardzo mi przeszkadzały.
    Pewnego wieczoru Baba nie przyszedł udzielić darszanu. Cóż, Jego wola! Wstałem i po raz pierwszy miałem ochotę odwiedzić College Sai Baby i akademik. Ale czy wolontariusze pozwolą mi tam wejść? Poszedłem, by się o tym dowiedzieć. Był tam wolontariusz. Chociaż go nie znałem, zawsze widywałem go w tym miejscu. Młody człowiek z przystrzyżoną bródką, siwymi włosami i w okularach. Nie wiem dlaczego, ale przechodząc obok niego powiedziałem „Sai Ram”. Odpowiedział również: „Sai Ram”, podszedł do mnie i powiedział: „Często cię tu widywałem. Nie bądź rozczarowany nieobecnością Swamiego na dzisiejszym darszanie. Pojechał do Prasanthi Nilayam, do Puttaparthi. Skąd jesteś i jaki jest twój zawód?” Opowiedziałem mu tylko o mojej działalności naukowej, podziękowałem i odwróciłem się do wyjścia. Mój głos stał się słaby, a oczy zaszły łzami z powodu rozłąki z Babą! Wolontariusz zawołał mnie, mówiąc: „Och, panie… profesorze Korbu, proszę na chwilę”. Odwróciłem się i odbyła się między nami następująca rozmowa.
Wolontariusz: „Swami otwiera Swój własny Uniwersytet w Puttaparthi od czerwca tego roku. Ten Uniwersytet potrzebuje kilku profesorów wizytujących. Może pan się zgłosi?”
Ja: „Czy Baba otwiera również wydział prawa?”
Wolontariusz: „Nie, jak można otwierać wydział prawa w Puttaparthi? Nie ma tutaj sądów ani adwokatów”.
Ja: „Więc jaki będzie pożytek z mojego zgłoszenia? Nie kwalifikuję się na żaden inny wydział”.
Wolontariusz: „Ale z pewnością będzie wydział handlu i ktoś dobrze wykwalifikowany w dziedzinie prawa będzie potrzebny by uczyć prawa handlowego”.
Ja: „Dziękuję bardzo za informację, przemyślę tę możliwość.”
   O mój Boże! Jak to się dzieje, że ten zwykły wolontariusz tak dużo wie o uniwersyteckich wydziałach prawa, handlu, prawa handlowego itp. Zrobiło mi się nieswojo. Odwróciłem się i zapytałem go zawstydzonym tonem w następujący sposób:
Ja: „Proszę mi wybaczyć, że nie zapytałem o pana. Byłem bardzo zdezorientowany. Pomimo tego, że jest pan tutaj wolontariuszem, jak to się dzieje, że wie pan tak dużo o aspektach akademickich na poziomie uniwersyteckim? Jaki jest pana zawód?”
Wolontariusz: (w naturalnym usposobieniu) „Jestem znany jako… (teraz zapomniałem jego imienia). Jestem kierownikiem wydziału filozofii w tej Uczelni. Jednak w wolnym czasie, Swami pozwolił mi służyć tutaj jako wolontariusz. Swami jest bardzo miły i ma szlachetne serce”.
    Oh! To jest cudowne. Byłem zaskoczony. Co to za niezrozumiały sposób zarządzania ludźmi przez Awatara Babę? Kierownik Katedry Filozofii wykonuje pracę wolontariusza i to także jako opiekun obuwia wielbicieli. I on to nazywa Łaską Baby! Co za skromna i pokorna natura? Nawet podając swoje nazwisko, nie poprzedził go słowem „Dyrektor” czy „Profesor”. To tak, jakbym dostał po głowie. Szczerze zwracałem się z gorącą prośbą do wielu Hindusów, którzy duszą się z nadmiaru bogactwa, władzy lub stopni naukowych, aby przynajmniej jako turyści odwiedzili Puttaparthi. Możecie nie iść na darszan Baby, ale przynajmniej spróbujcie poczuć, zrozumieć doświadczenia osób, które są żywym przykładem wartości wychowania i ludzkiego życia.
    Tej samej nocy złapałem pociąg i następnego dnia wróciłem do Sangli. Drugiego dnia, po mojej sjeście, przygotowałem swoje dane osobowe i napisałem podanie o posadę profesora wizytującego na nowym Uniwersytecie Baby. Nikogo z rodziny o tym nie poinformowałam. W ogóle nie martwiłem się, co stanie się z moją pełnoetatową pracą w Sangli College, jeśli zostanę wybrany na profesora w college'u Baby w Puttaparthi. Jaka będzie moja pensja? A może będzie to praca nieodpłatna? Ile razy i dni w miesiącu będę musiał dojeżdżać? Co z moimi zwrotami kosztów podróży? Czy otrzymam bezpłatne zakwaterowanie, wyżywienie itp.? Odłożyłem na bok wszystkie takie pytania. Następnie wraz z podaniem, danymi osobowymi i zaświadczeniami napisałem osobny list o treści: „Jestem bardzo bogaty (co było nieprawdą!). Nie wymagam wynagrodzenia i zwrotu kosztów podróży (to tak jakby wbrew mojej woli!). Jestem znanym profesorem, uznanym i opanowałem nauczanie ponad trzydziestu przedmiotów prawniczych. Jestem wielbicielem Baby (prawda).”
    Przygotowałem większą kopertę, załączyłem to wszystko i wysłałem na adres Puttaparthi.
     Pojechałem do Puttaparthi pod koniec marca 1981 roku. Tym razem w pełni zrealizowałem program nauczania w college'u.
Dlatego nie było pośpiechu z powrotem do Sangli. Pewnego dnia, po porannym darszanie, mojej rutynowej herbacie, papierosie i czekoladzie, postanowiłem udać się do College’u Baby i zapytać o Uniwersytet, ponieważ powiedziano mi, że College dla chłopców ma wszystkie informacje na ten temat. Poszedłem więc do college’u. Biuro administracyjne znajdowało się na parterze. Ściany biura były ozdobione różnymi portretami Baby. Panowała cisza, chociaż pracowało tam wiele osób. Przy okienku zapytałem o Uniwersytet i zostałem odesłany do innego, zaniepokojonego urzędnika. Powiedział: „Sai Ram! Proszę, usiąść. Co mogę dla pana zrobić? Następnie odbyła się między nami następująca rozmowa.
Ja: „Złożyłem aplikację na stanowisko wizytującego profesora ‘prawa handlowego’. Czy może mi pan powiedzieć, kiedy będę wezwany na rozmowę?”
Urzędnik: „O! Przepraszam. Nie wiedziałem, że jest pan kandydatem na profesora. Proszę usiąść na kanapie, na przeciwko. Zaraz tam przyjdę i udzielę wszelkich informacji.”
    Odniosłem wrażenie, że urzędnik nie należał do osób skromnych. Kanapa była nowoczesna, elegancka i wyglądała na bardzo kosztowną. Później, kiedy odwiedziłem szkołę podstawową Baby oraz szkołę średnią, college, uniwersytet i szpital (który został niedawno oddany do użytku), wszystkie były wyposażone zgodnie z życzeniem Baby w nowoczesne udogodnienia i sprzęty, (być może dzięki bezinteresownym datkom wielbicieli).
    Po tym jak usiedliśmy na kanapie, nasza rozmowa trwała dalej.
Urzędnik: „Wszystkie wydziały zakładanej uczelni będą potrzebowały czternastu wizytujących profesorów. Otrzymaliśmy Pana podanie. Były pewne problemy z rozmowami kwalifikacyjnymi, które wykraczają poza zakres Sekretarza i Prorektora. Dlatego Swami będzie podejmował decyzje”.
Ja: „Przepraszam, ale nie jest to dla mnie zbyt jasne”.
Urzędnik: „W odpowiedzi na nasze ogłoszenie w czasopiśmie „Sanathana Sarathi” trzy miesiące temu, otrzymaliśmy osiemnaście tysięcy zgłoszeń ze wszystkich stron świata. Przeanalizowanie tych wszystkich zgłoszeń i udzielenie interview o pracę byłoby ogromnym zadaniem i raczej nie do wykonania. Prorektor poinformował Babę o tym problemie. Baba odpowiedział mu: Nie martw się. Zrobię, co trzeba”.
Ja: „Czy możesz mi powiedzieć, z ilu uniwersytetów napłynęły aplikacje?”
Urzędnik: „Nie wiem, ponieważ koperty kandydatów nie zostały jeszcze otwarte, a wciąż napływają kolejne aplikacje. Jednak z adresów podanych na niektórych kopertach mogę wymienić: Oksford, Cambridge, San Diego, Kalifornia i wiele innych zagranicznych uniwersytetów. A oprócz tego z prawie wszystkich uniwersytetów w Indiach. (Czytelnicy, czy zdajcie sobie sprawę z mojego przyspieszonego bicia serca i zasmuconej twarzy!)
Ja: „Przy okazji, kto jest prorektorem i sekretarzem?”
Urzędnik: „Dr Gokak jest prorektorem, a sekretarzem jest pan Chakravarthy, młody oficer IAS[1], który zna wszystkie języki południowych Indii”.
Ja: „Dr Gokak! Czy to światowej sławy V.K. Gokak?”
Urzędnik: „Tak. Jest jednym ze starszych wielbicieli Baby i przebywa tu od wielu lat”.
     Przypomniałem sobie rok 1952, kiedy byłem studentem Rajaram College w Kolhapur, gdzie dr V.K. Gokak był dyrektorem i moim profesorem angielskiego! Teraz słynny ekspert ds. edukacji jest Prorektorem, a urzędnik IAS jest tutaj Sekretarzem.
Ja: „Czy gubernator stanu Andhra Pradesh jest z urzędu Rektorem?”
Urzędnik: „Rektorem tego uniwersytetu jest sam Baba, a nie gubernator. Będzie to znany uniwersytet, a nauczanie będzie na światowym poziomie. Profesorowie będą rezydować w jednym kampusie. Każdy wydział będzie miał profesorów zwyczajnych, a także wybranych profesorów wizytujących, którzy są ekspertami w swoich dziedzinach.
    Zaschło mi w ustach, głos mi się załamał słysząc to! Mogłem tylko powiedzieć „Sai Ram” i wyszedłem. Obwiniałem siebie, że wysłałem swoją aplikację. Popadłem w przygnębienie i postanowiłem nie pojawiać się na rozmowie kwalifikacyjnej, jeśli zostanę wezwany. Opuściłem Puttaparthi nie czekając na wieczorny darszan. W drodze powrotnej mój umysł zaprzątało wiele pytań. Dlaczego miałbym być smutny, skoro czułem, że nie nadaję się na to stanowisko? Czyż wcześniej nie odrzucałem szans na szanowane stanowiska władzy? Dlaczego więc ten kompleks niższości pojawił się teraz w moim umyśle? Co stracę, jeśli nie dostanę tej pracy? Właściwie powinienem być szczęśliwy i dumny, że uniwersytet Baby będzie miał światową sławę i renomowaną kadrę wykładowców. Czy przyczyną mojego złego samopoczucia jest moje zranione ego? Cóż, to musi być ten powód. Chociaż byłem znany jako skromny profesor, moje ego odnoszącego sukcesy profesora-gwiazdy zdecydowanie rozkwitło i teraz to ego zostało zranione, co doprowadziło mnie do głębokiego smutku. O mój Boże! Po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, jak przydatna jest taka analiza. Pod pozorem szansy służenia chciałem tę szansę wykorzystać na podniesienie swego prestiżu. Zamiast posady, by służyć, pragnąłem posady, którą mógłbym się dumnie chwalić, bo byłbym profesorem Uniwersytetu Sai Baby znanym w całym naukowym świecie! Potem się uspokoiłem. Moje ego zostało zdruzgotane. W mojej karierze nauczycielskiej było to bardzo pouczające wydarzenie.
   Wróciłem do domu spokojny i powściągliwy. Pewnego pięknego dnia zadzwoniłem do moich dwóch synów adwokatów i do mojego partnera Pana Bajaj. Powiedziałem mu:
   „Panie Bajaj, proszę zwolnij mnie z naszej spółki. Zawrzyj nową umowę partnerską z moimi dwoma synami. Zapracowałeś na to aby wziąć 50% zysku jako swój udział i daj po 25% moim synom jako ich udział. Odtąd będę zwalniał z opłat biednych studentów”.
     W kwietniu i w maju Baba zawsze bywa z dala od Puttaparthi i Bangalore, odwiedza inne miejsca i wraca do Puttaparthi w połowie czerwca. Ostatni raz widziałem Babę w marcu 1981 roku, a na kolejny Jego darszan będę musiał czekać aż do czerwca 1981 roku.
    W drugim tygodniu kwietnia 1981 roku otrzymałem list z Instytutu Wyższego Nauczania Śri Sathya Sai, który donosił: „Został Pan mianowany na profesora wizytującego Wydziału Prawa Handlowego Instytutu. Proszę o natychmiastowe spotkanie z niżej podpisanym. Sekretarz”.
    Czytelnicy może myślą, że po przeczytaniu powyższego listu musiałem oszaleć ze szczęścia. Jednak nic takiego się nie wydarzyło. Wstałem od biurka, od razu poszedłem na górę do swojej sypialni, usiadłem na łóżku po zamknięciu drzwi od środka i zacząłem łkać jak dziecko. Nie pamiętam, jak długo płakałem? Ale moja chusteczka była całkowicie mokra. Cóż za wielka ulga! Błogość jest we łzach pełnego szczęścia i błogosławieństw! Taka świadomość ogarnęła mnie po raz pierwszy w życiu. W całkowitym szczęściu oczy same się zamykają. Brakuje słów i tylko z oczu płyną łzy szczęścia. Cóż może być bardziej naturalnego niż taki wyraz radości albo smutku? Wtedy słowa zawodzą. Więc w jaki inny sposób można wyrazić wyższy stan umysłu, jak nie przez łzy? Twierdzę, że łzy są darem dla istot ludzkich.
   Baba wiele razy pięknie mówił o znaczeniu łez. Powiedział kiedyś: „Szczęście i smutek pojawiające się w życiu to dwie strony tej samej monety, a naturalnym tego dowodem są łzy”. Po jakimś czasie zszedłem na dół i opowiedziałem tę nowinę członkom mojej rodziny. Byli bardzo szczęśliwi. Jedno z ich pytań brzmiało: „A co z pracą w college'u Sangli?” – To się okaże później – odpowiedziałem. Natychmiast wyruszyłem do Puttaparthi. Zgodnie z mym przeczuciem Baba przebywał z dala od Puttaparthi. Poszedłem do biura zakwaterowania w Prasanthi Nilayam i pokazałem list od pana Chanda Sahiba. Po przeczytaniu listu zawołał mnie do środka. Pan Janab Chand Saheb jest emerytowanym oficerem sił lotniczych Air India. Rozmawiał ze mną w języku hindi, który jest jego językiem ojczystym, a z innymi interesantami w telugu lub angielskim. Na jego polecenie jeden z asystentów wyszedł i wkrótce wrócił w towarzystwie niskiego, łysego mężczyzny w koszuli w stylu Nehru i w dhoti. Pan Chand zwracając się do mnie, powiedział: „To pan Kutumba Raoji, szef tego aszramu”, a następnie opowiedział mu o mnie w języku telugu. Kutumba Raoji przywitał mnie po angielsku i rozmawiał z Chand Sahib’em również po angielsku, po czym odszedł. Nie ma nikogo takiego jak Pan Kutumba Raoji, który posiada tytuły naukowe: MA, LLB i równocześnie jest joginem Karmy. Nie mówi bez potrzeby i jest bardzo zajęty przez długie godziny, skutecznie zarządzając aszramem. Bardzo rzadko się uśmiecha, a pracuje od 5:00 do 23:00. Jest jedynym częstym gościem w pokoju Baby.
      Pan Chand Saheb dał mi klucz i wskazując na asystenta, powiedział: „Ten człowiek pokaże panu przydzieloną kwaterę, a także stołówkę, w której może pan jeść”. Asystent wziął mój bagaż i poszedłem razem z nim. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że mieszkanie jest dobrze wyposażone, samodzielne, dla dwóch osób, czyste i schludne, a także wyposażone w nieskazitelnie czystą pościel. Zapytałem asystenta kto, tak szybko je przygotował. Powiedział mi, że jak tylko przekazałem swój list Chand Sahibowi, proces się rozpoczął.
    Poszedłem do łóżka po kolacji w stołówce, która składała się z ryżu. Następnego dnia o godzinie 9.00 poszedłem do dziekanatu, wypełniłem arkusz i natychmiast zostałem wezwany. Kiedy wszedłem, pan Ayangar Chakravarthy wstał ze swojego krzesła i przywitał mnie, mówiąc: „Salaam Ale Cum” (pozdrowienie muzułmanów – ‘Niech Pokój będzie z tobą’). Odpowiedziałem i usiadłem na krześle naprzeciwko niego po drugiej stronie stołu. Zapytał w języku urdu: „Jak się pan miewa?” Zdziwiłem się, bo wiedziałem, że jest oficerem IAS, biegle włada wszystkimi językami południowoindyjskimi, ale także urdu! Po odpowiedzi w języku urdu: „Cóż”- powiedziałem - „Jeśli nie ma pan nic przeciwko, czy może mi pan powiedzieć, ile pan zna języków?”. Uśmiechając się, odpowiedział: „Dzięki łasce Swamiego znam jedenaście języków, w tym kilka spoza Indii”. Po załatwieniu formalności podał mi harmonogram. Od czerwca będę musiał przyjeżdżać raz w miesiącu, tzn. trzy razy w semestrze. Podczas każdej wizyty będę musiał uczęszczać na poranne zajęcia przez trzy dni. Niestety w tym czasie, nawet jeśli Baba będzie przebywać w Puttaparthi, nie będę mógł być na porannym darszanie itd., itd. Zapytałem: „Kiedy mogę spotkać się z Prorektorem?”. Odpowiedział: „Dzisiaj nie jest dostępny. Może Pan się z nim zobaczyć jutro. Jego biuro jest obok”. Wyszedłem. Jeśli odwiedzicie któregokolwiek urzędnika w Prasanthi Nilayam lub na Uniwersytecie, dostaniecie tylko zimną wodę i żadnych przekąsek, herbaty, ani kawy. Tak jest, nawet jeśli jesteś VIP-em.
    Drugiego dnia rano byłem w przestronnej, imponującej poczekalni gabinetu Prorektora. Wezwano mnie natychmiast po wypełnieniu kwestionariusza. Powiedziałem pokornie: „Czy mogę wejść, proszę pana?” – Tak, wejdź – odpowiedział. Wszedłem i zauważyłem, że był zajęty pisaniem czegoś. Później dowiedziałem się, że jego sekretarz był na urlopie. Zanim zwrócił na mnie swoją uwagę, spojrzałem na niego całym sercem. Mam wielki szacunek dla dr Gokaka i prof. Kasturiego, oddaję im cześć niemal taką samą jak Babie, z wyjątkiem tego, że traktuję Babę jako Awata! Tylko dzięki tej dwójce cały świat dowiedział się, że Baba jest źródłem duchowego bogactwa. Dr Bhagavantam, którego nie znam osobiście, również jest w tym gronie. Teraz (kiedy piszę tę książkę) wszyscy trzej oraz pan Kutumba Rao opuścili swoje ciała i połączyli się z Babą. Przypomniałem sobie rok 1952 i wysokiego na sześć i pół stopy[2] dyrektora Rajaram College. Od tamtej pory minęło dwadzieścia dziewięć lat, ale okazało się, że wygląda tak samo, z wyjątkiem przerzedzonych włosów.
    Właściwie dr Gokak mnie nie zna i nie spodziewałem się, że mnie rozpozna, przecież nigdy nie byliśmy sobie przedstawieni. Byłem zdenerwowany, darszany Baby w ciągu ostatnich pięciu lat tak mnie wzruszały, że stałem się nadwrażliwy i płakałem nawet z powodu drobnych incydentów. Kiedy po kilku minutach przestał pisać, spojrzał na mnie i nieco autorytatywnym głosem powiedział: „Dlaczego stoisz tam, profesorze Korbu? Proszę, podejdź bliżej, usiądź na krześle przede mną i zrelaksuj się przez chwilę”. Jego angielski był oksfordzki, poprawny gramatycznie i poetycki. Nigdy nie mówił niegramatycznym amerykańskim slangiem – na przykład nigdy nie mówi „jaaa” zamiast „yes”. Trzymał w ręku papiery, które wyjął z szuflady stołu, spojrzał mi w oczy i powiedział: „Zostałeś wybrany do nauczania prawa handlowego naszych studentów na Wydziale Handlu. Czy mogę poznać twoje kwalifikacje edukacyjne oraz twoje rodzinne miasto i obecny zawód?”
Trochę mnie to zaskoczyło, przecież wszystkie te informacje były podane w moich danych biograficznych. Prawdopodobnie nie zapamiętał, co było napisane w moim podaniu. Dlatego krótko opowiedziałem mu o sobie i o moich kwalifikacjach, kładąc szczególny nacisk na Rajaram College.
Dr VK Gokak: „Czy kiedykolwiek cię uczyłem?”
Ja: „Tak, proszę pana. Uczył nas pan dramatów Szekspira”. (Chciałem zadać mu kilka pytań, ale nie odważyłem się tego zrobić!)
Dr V. K. Gokak: „Od jak dawna jesteś wielbicielem Baby?”
Ja: „Pięć lat, proszę pana”.
Dr V. K. Gokak: „Cieszę się, że mogę ci powiedzieć, iż możesz czuć się wielkim szczęściarzem, ponieważ w tak krótkim czasie, tak bardzo zbliżyłeś się do Swamiego. Oczywiście w życiu szczerość liczy się bardziej niż staż pracy, a to jest Misją Swamiego”.
     Potem stałem się trochę bardziej odważny i powiedziałem: „Czy mogę zadać panu pytanie?” Na co wyraził zgodę.
Ja: „Czy może mi Pan powiedzieć, w jaki sposób zostałem wybrany na to spotkanie, bez uprzedniego przesłuchania?”
Dr V. K. Gokak: „Ale jak można było przeprowadzić rozmowy z tysiącami kandydatów? Zapytaliśmy Swamiego, jak dokonać tej selekcji, a Swami obiecał, że pewnego dnia przyjdzie i zrobi to, co konieczne. Nie ma potrzeby otwierania żadnej koperty ani telefonowania do każdego kandydata. Pewnego dnia, po porannym darszanie, Swami przyjechał do Instytutu, wszedł do biura, a ja poszedłem za Nim. Swami polecił nam rozłożyć wszystkie koperty na podłodze, co zrobiliśmy. Następnie Swami podniósł czternaście kopert w minutę i czternaście sekund i powiedział nam: „Te osoby zostały wybrane” i wyszedł. Następnie otworzyliśmy czternaście kopert. Odkryliśmy, że było po jednej aplikacji dla każdego wydziału, nie było żadnych duplikatów, ani potrojeń. W tej grupie twoja koperta dotyczyła prawa handlowego. Swamiego cuda są dla nas rutyną. Jeśli masz jeszcze jakieś wątpliwości, możesz skontaktować się z Sekretarzem. Z wyjątkiem tych czternastu wybranych, wszystkie pozostałe koperty są nadal zapieczętowane.
    Potem spotkałem Sekretarza. Oczywiście nie odważyłem się dyskutować o czymkolwiek na powyższy temat. Poinformowałem go, że prześlę na piśmie harmonogram nauczania, potem    otrzymałem program nauczania, pożegnałem się i wyruszyłem do Kolhapur.
    Po moim przyjeździe do domu, pierwsze co zrobiłem to napisałem list do College Sangli, załączając kopię pisma z moją nominacją wykładowcy na Uniwersytecie Baby. W liście tym napisałem: „Aby wypełnić to nowe zadanie muszę prowadzić zajęcia ze studentami raz w miesiącu, przez trzy kolejne dni, w każdym semestrze. Proszę o wyrażenie zgody na udzielenie mi wolnych trzech dni – tj. od czwartku do soboty włącznie, a okres mojej nieobecności w pracy proszę potraktować jako płatny lub bezpłatny urlop. Nadmieniam, że zaakceptuję każdą Państwa decyzję, jeśli jednak nie będzie możliwości udzielenia mi tych wolnych dni od pracy to proszę o zwolnienie mnie ze służby w Państwa uczelni od czerwca 1981 r.” W maju dyrektor poinformował mnie telefonicznie, że moja prośba została przyjęta.
    Wtedy napisałem do pana Chakravarthy’ego, Sekretarza uczelni, informując go o moim planie nauczania i prosząc go, aby w wyjątkowym przypadku poprowadził za mnie zajęcia. Moje podróże związane z tym zadaniem rozpoczęły się w czerwcu 1981 roku. Wyjeżdżałem w środę wieczorem, by dotrzeć do Puttaparthi w czwartek po południu a wracałem do domu w poniedziałek wieczorem, aby uczyć w Sangli College.
  Jeśli Baba był w Puttaparthi uczestniczyłem tylko w wieczornych darszanach. Pewnego czerwcowego poranka wygłosiłem swój pierwszy wykład na Uniwersytecie Sai Baby. Wieczorem stałem w kolejce na darszan Swamiego. Podszedł do mnie wolontariusz i powiedział: „Sai Ram, proszę chodź za mną”. Zaprowadził mnie na werandę, kazał usiąść razem z VIP-ami i powiedział: „Od teraz musisz zawsze tu siedzieć na darszanie”. Byłem zaskoczony, ale milczałem, gdyż zobaczyłem, jak Baba wychodzi w tym momencie ze Swojej kwatery. Zobaczyłem Babę z bardzo bliska, po około pięciu latach, kiedy to Baba stanął przede mną i patrzył mi w oczy podczas pierwszego darszanu jaki miałem w Whitefield. Baba spojrzał na VIP-ów siedzących na werandzie. Nie rozmawiając z nikim, udał się do studentów i pozostał z nimi przez długi czas. A ja upajałem się widokiem Jego boskich ruchów i pięknego wyglądu.
   Baba okrążył plac darszanowy, najpierw po stronie kobiet, a potem po stronie mężczyzn. Spojrzałem na VIP-ów, ale żadnego nie znałem. Nie było tam ani dr V. K. Gokaka, ani pana Chakravarthy'ego. Wtedy zobaczyłem prof. Kasturiego, który nieustannie patrzył na Babę, kiedy Ten się poruszał. Wstałem i pokłoniłem się do jego stóp. Mówił do mnie czystym, łagodnym, stłumionym głosem. W tym momencie zdałem sobie sprawę, dlaczego niektóre kompetentne osoby nazywają go „Valmiki[3]”, właśnie z tego powodu, że napisał biografię Swamiego. Jedną niewiarygodną rzeczą, którą zauważyłem, było to, że za wyjątkiem Pana Kasturi, na twarzach VIP-ów siedzących na werandzie nie było śladu oddania. Czułem, że udają oddanie, trzymając razem dłonie, ilekroć Baba jest na werandzie. Nawet dzisiaj moje zdanie na ten temat nie uległo zmianie. Cudzoziemcy są inni. Mogę się mylić, ale w porównaniu z intensywną tęsknotą, którą widać na twarzach niezliczonych zwykłych ludzi siedzących na placu darszanowym, tego samego nie widać na twarzach VIP-ów siedzących na werandzie. Nie mam odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak jest. Ale szczerze życzę sobie, aby to moje wrażenie okazało się błędne!
    Baba wciąż chodził. Spojrzałem na uczniów siedzących obok i zdałem sobie sprawę, że są to ci sami uczniowie, których uczyłem dziś rano, i wielu z nich teraz na mnie patrzyło. Nie miałem wątpliwości, jaką opinię mają o moim nauczaniu. Zawsze byłem pewny daru nauczania, który został mi dany. Ale przez kogo? To tylko musiał być Baba. W przeciwnym razie, w jaki sposób zostałem wybrany przez tak cudowny sposób bez selekcji?
Baba wrócił, wszedł do Mandiru, przyjął ceremonię Arati. Następnie wraz z garstką szczęśliwców, których wezwano na interview, wszedł do Swojego pokoju. Wkrótce potem rozeszliśmy się.
    Wychodząc spotkałem pana Kutumbę Rao, który nie siedzi na werandzie, gdy Swami udziela darszanu wielbicielom siedzącym na Sali, ale zawsze stoi przy bramie ze złożonymi rękami wraz z dwoma wolontariuszami. Zanim zacząłem mówić, powiedział: „Profesorze Korbu, ze względu na dyscyplinę musisz zająć miejsce na werandzie podczas darszanu. Teraz jesteś członkiem najbliższej rodziny Sai”.
    W ten sposób minął rok od czerwca 1981 do czerwca 1982. Baba ani razu na mnie nie spojrzał, nie rozmawiał ze mną ani nie dał mi padanamaskaru w ciągu całego tego roku.
   Po pierwszych dwóch tygodniach czerwca 1982 roku zdarzyło się wiele dobrego. Pierwszego dnia mojego wykładu w nowym roku akademickim otrzymałem pisemną notatkę z sekretariatu Uczelni o następującej treści: „Proszę przyjść do biura Prorektora wkrótce po zakończeniu porannego wykładu”. To mnie trochę zaniepokoiło. Czy popełniłem jakiś błąd? Czy wyniki egzaminów z moich przedmiotów są złe? To nie może być ten powód. W porównaniu ze studentami, których uczyłem na innych uczelniach przez jedenaście lat, moi studenci tutaj są wzorowymi studentami. Studenci tej uczelni są zdyscyplinowani, pilni, wolni od złych nawyków, zdrowi i czyści. Są też skromni, figlarni, lubią żartować i są pewni siebie. Na ich twarzach widać duchowe przebudzenie. Takich studentów można znaleźć tylko na Uniwersytecie Baby.
    Poszedłem do Prorektora zgodnie z zaleceniem. Spojrzał na mnie surowo i kazał mi usiąść, a potem zapytał: „Profesorze Korbu, o jaką pensję i zwrot kosztów podróży żądał Pan za swoje zeszłoroczne wykłady? Nie musi Pan odpowiadać. Wiem, że niczego Pan nie żądał. Na moją prośbę, Chakravarthy pokazał mi Pana podanie, w którym oświadczył Pan, że jest bogaty i nie potrzebuje wynagrodzenia itd. Profesorze Korbu, dlaczego Pan skłamał?”
Wybąkałem: „Ale, proszę pana…” Dr V.K. Gokak kontynuował w ten sam surowy sposób: „Proszę, nie próbować usprawiedliwiać swoich popełnionych błędów poprzez powtarzanie kolejnych nieprawdziwych oświadczeń. Wczoraj wieczorem Swami był wściekły i powiedział mi, że wcale nie jest Pan bogaty i w rzeczywistości zaciągnął Pan długi, by pokryć swoje wydatki związane z dojazdem tutaj. Swami nakazał mi natychmiast dokonać pełnej spłaty tego, co jest Panu należne za miniony rok nauczania. Pana czek jest gotowy. Proszę zwróć się do Sekretarza i odebrać go. Proszę więcej nie robić takich rzeczy! Swami wie wszystko.”
    Jak robot szedłem do pana Chakravarthy’ego, który wręczył mi czek na wypłatę pełnego honorarium oraz kosztów podróży za cały rok. On też wydawał się być zły. Zapytałem go: „Czy straciłem pracę?”. Sekretarz odpowiedział: „Nie, nie! Wcale nie. Swami bardzo Cię kocha. Razem z Prorektorem byłem wczoraj w pokoju Swamiego. Swami powiedział, że masz bardzo dobre serce. Wyjaśnił, że prawdziwym powodem twojego błędnego oświadczenia było twoje pełne miłości pragnienie, by być na tym stanowisku, a tym samym z drugiej strony poświęcić się”.
     Co mogę powiedzieć o takich wydarzeniach? Na wieczornym darszanie tego dnia siedziałem na tyłach werandy z wypiekami na twarzy, ale byłem szczęśliwy, chociaż Baba nie przyszedł na werandę. W nocy dokonałem swobodnej weryfikacji kwoty wymienionej na czeku i okazało się, że jest to znacznie więcej niż się spodziewałem. Zapłacono mi stawkę 3000 rupii (90 rupii za jeden godzinny wykład), bilet pierwszej klasy w obie strony z Sangli do Dharmavaram, bezpłatne zakwaterowanie i wyżywienie. Byłem zdania, że nauczanie jest uświęconą pracą, a wynagrodzenie będzie mniejsze. Później zdałem sobie sprawę, że praca na Uniwersytecie Baby była luksusem!
   Wróciłem do domu. Nawet po spłaceniu wszystkich długów i opłaceniu innych nieuregulowanych zobowiązań, pozostała mi spora kwota. W trzecim tygodniu czerwca ponownie rozpoczęło się moje nauczanie w college'u Sangli. Zmieniono wszystkich członków oraz Przewodniczącego Komitetu Zarządzającego college’m. Otrzymano polecenie z Uniwersytetu Shivaji, z którym uczelnia była powiązana, aby mianować pełnoetatowego dyrektora zgodnie z zaleceniami Komisji ds. Grantów Uniwersyteckich. Od momentu powstania w 1965 roku college był zarządzany przez honorowych dyrektorów wbrew regulaminowi. Zgodnie z zarządzeniem Uczelni, nowo utworzony Komitet Zarządzający podjął decyzję o natychmiastowym powołaniu pełnoetatowego dyrektora. Ogłoszenie o aplikacje nie zostało jeszcze podane publicznie. Nadawałem się na to stanowisko, ponieważ miałem wymagane kwalifikacje i doświadczenie. Dotychczas nie spotkałem się z uprzedzeniami religijnymi w wyborze na stanowisko nauczyciela. Ale teraz w mojej głowie pojawiły się wątpliwości. Spotkałem się nieoficjalnie z Prezesem, aby wyczuć moją sytuację. Był szczery i powiedział mi, że nie tylko nie dostanę stanowiska dyrektora, ale także, że kierownictwo nie aprobuje moich częstych nieobecności z powodu wyjazdu do Puttaparthi. Zdecydowałem się zrezygnować z tego prostego powodu, że nigdy nie działałem wbrew woli innych.
    Cztery dni później przeczytałem ogłoszenie w gazecie, które brzmiało: „Ogłasza się konkurs na stanowisko Dyrektora Wieczorowej Uczelni Prawniczej, która otwiera się w Kolhapur Bharatiya Vidyapeeth”. Założycielem tej uczelni był dr Patangrao Kadam, którego nie znałem. Zgłosiłem się natychmiast i w lipcu wezwano mnie na rozmowę kwalifikacyjną, na którą również wezwano dwunastu innych kandydatów. Po przesłuchaniu, które trwało około 15 minut, dr Patangrao Kadam poprosił mnie abym zaczekał na zewnątrz.
    Kiedy wszyscy kandydaci zostali przesłuchani, ponownie zawołał mnie do środka i poinformował, że zostałem wybrany na to stanowisko. Odpowiedziałem: „Mam pewien warunek. Co miesiąc muszę dostawać płatny urlop na pięć dni, włącznie z sobotą i niedzielą”. „Po co?” - zapytał. Poinformowałem Go o moim stanowisku wizytującego profesora na Uniwersytecie Baby w Puttaparthi. Dr Patangrao zapytał: „Jeśli się nie zgodzimy, to co Pan na to?” Odpowiedziałem: „W takim razie przykro mi, ale nie mogę przyjąć Pana oferty”. Myślałem, że straciłem swoją szansę, ale dr Patangrao uśmiechnął się i powiedział: „Podoba mi się Pana szczerość i determinacja. Aby osiągnąć swój cel, nie należy iść na kompromis i nie rezygnować ze swoich zasad. Pana celem jest Baba. Shankarrao Chavan były minister spraw wewnętrznych, stanu Maharasztra, były minister spraw wewnętrznych na Indie jest również wielbicielem Sathya Sai Baby. Ilekroć ma ochotę pojechać do Puttaparthi, ucieka, porzucając wszystkie swoje obowiązki. Proszę, niech mnie pan zabierze również tam, któregoś dnia. Słyszałem, że warto odwiedzić Uniwersytet Baby. Proszę teraz zapisać się na spotkanie, a jutro zająć się collegem. Byłem pewien, że za tymi wszystkimi wydarzeniami stoi wyłącznie plan Baby. Przyjąłem nominację na dyrektora uczelni w Kolhapur, kiedy dotarłem do Sangli jeszcze wieczorem tego samego dnia złożyłem władzom uczelni rezygnację ze swego stanowiska. Wpłaciłem uczelni równowartość około siedmiu tysięcy rupii w ramach rekompensaty za wymagany trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Na szczęście miałem przy sobie taką gotówkę, ponieważ taka właśnie kwota pozostała mi z wynagrodzenia, które otrzymałem z Uniwersytetu Baby.
    Moje życie to wielka przemiana niegdysiejszego portiera w kinie (z czasie mojego dzieciństwa), który kasował bilety bogatym ludziom. Teraz Ci ludzie umawiając się wcześniej, przychodzą do mnie po poradę finansową, gdyż również pracuję jako doradca podatkowy. Zostałem też dyrektorem prestiżowej uczelni prawniczej w Kolhapur. Nie ważne co powiedzieliby inni, jestem pewien, że te paradoksalne zmiany to nic innego jak zsynchronizowane lile i łaska Baby!
    „Nie można Mnie pojąć ani ludzkimi oczami ani inteligencją ukształtowaną z niekompetentnych zmysłów. Gnyananetram, to oko stworzone z czystej mądrości, jako jedyne może ujrzeć Pana w całej Jego chwale. Oko to zyskuje śrawana (słyszenie), manana (rozważanie) i niddhjasana (medytacja). Słuchaj z wiarą. Poznawaj z rozróżnianiem. Medytuj z oddaniem ukierunkowanym na Jedynym. Wtedy prawda wyjdzie na jaw, a wątpliwości znikną”.
 – Sathya Sai Baba
 tłum. E.GG.
[1] Indian Administrative Service - Indyjska Służba Administracyjna (IAS) jest ramieniem administracyjnym All India Services of Government of India (Wszystkich Usług dla Rządu Indii). IAS uważana za najważniejszą służbę cywilną Indii, jest częścią związkowych służb cywilnych i jest jednym z trzech ramion All India Services wraz z Indyjską Służbą Policyjną będącą częścią związkowych służb cywilnych Indyjska Służba Leśna będąca częścią związkowych służby ds. zasobów naturalnych. Członkowie tych trzech służb służą rządowi Indii, a także poszczególnym stanom. Funkcjonariusze IAS są również rozmieszczani w różnych instytucjach rządowych, takich jak organy konstytucyjne, agencje sztabowe i liniowe, organy pomocnicze, przedsiębiorstwa sektora publicznego, organy regulacyjne, organy statutowe i organy autonomiczne.
[2] 6,5 stopy = 198 cm.
[3] Valmiki – spisywał Ramayanę (historię Ramy), dyktowaną mu przez Ramę

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.