W pobliżu Birmingham w Wielkiej
Brytanii znajduje się Mandir poświęcony Śri Satya Sai. W każdy czwartek
odbywają się tam sesje bhadżanowe. Pewna starsza wielbicielka zwykła podróżować
70 km ze swojego domu, aby uczestniczyć w bhadżanach. Jej szofer podwoził ją do
Mandiru, a później wracał na zakończenie spotkania, by zawieźć ją do domu.
Pewnej czwartkowej nocy były dodatkowe uroczystości i było już dość późno,
około 21:00, kiedy wszystko się skończyło. Kierowca tej pani nie pojawił się,
ponieważ padał gęsty śnieg. Organizator bhadżanów uprzejmie zorganizował podwiezienie
starszej pani do jej rezydencji przez jego córkę. Obie po przejechaniu około 30
km nie mogły jechać dalej, zostały uwięzione w połowie trasy, ponieważ droga
przed nimi była niewidoczna z powodu gęstej mgły śnieżnej. Nawet nie mogły
zawrócić.
Wtedy młoda dama i jej pasażerka
postanowiły przenocować w pobliżu. Przeszukując drogę, znalazły słabo
oświetlony motel „Joy” („Radość”), zatrzymały samochód w pobliżu motelu i
weszły do środka. W recepcji była kobieta w średnim wieku, która uprzejmie
udostępniła gościom pokój i przygotowała gorące, parujące jedzenie i poprosiła
je, aby dobrze wypoczęły tej nocy. Następnego dnia wczesnym rankiem, podczas wymeldowania,
obie podziękowały uprzejmej pani, która odmówiła przyjęcia zapłaty za nocleg.
Skromna recepcjonistka ku uciesze gości wręczyła im piękny obraz Swamiego z
nadrukiem „Po co się lękać, kiedy Ja tu jestem”.
Po odwiezieniu starszej pani do
jej rezydencji, w drodze powrotnej młoda dama (córka pana Convenera) ponownie
pomyślała o wizycie w hotelu „Joy” i pojechała na to miejsce. Była bardzo
zaskoczona. Znalazła tylko puste miejsce, nigdzie nie było tego motelu… po
prostu „wyparował” w powietrzu…
Wstrząśnięta tak dziwnym
incydentem, skontaktowała się z okolicznymi ludźmi, zasięgnęła nawet informacji
na lokalnym komisariacie policji. Wszyscy odpowiedzieli to samo: „żaden taki motel
o tej nazwie nigdy nie istniał w tej okolicy, może pomyliła adres zeszłej nocy
z powodu obfitych opadów śniegu”. Ale ta młoda dama była pewna i wyraźnie
pamiętała wszystkie mistyczne wydarzenia ostatniej nocy… ten jaśminowy zapach…
bardzo dobrze pamiętała to miejsce, budynki w pobliżu…
Teraz zrozumiała całą tajemnicę, ze zdumieniem wyjęła z torby zdjęcie
otrzymane od recepcjonistki, dziwne… tajemnicza wczorajsza twarz recepcjonistki
przypominała twarz Swamiego… więc ostatnią noc to Swami w przebraniu recepcjonistki
przybył im na ratunek. tłum. E.GG.