Rankiem 1 grudnia 1988 roku siedziałam i patrzyłam w
ekstazie, jak Bhagawan Śri Sathya Sai Baba obchodził teren placu darszanowego,
przyjmując jeden lub dwa listy, materializując komuś wibhuti, dając radość
wszystkim, którzy mogli być tego świadkami patrząc na Jego pełne wdzięku poruszanie
się i kochające spojrzenie. To był mój siódmy pobyt w Prasanthi Nilayam,
pierwszy odbył się w 1981 roku, a każda wizyta jest równie ekscytująca jak
pierwsza. Przybywszy zaledwie poprzedniego popołudnia,
zostałam całkowicie zaskoczona, gdy podniosłam wzrok i zobaczyłam, jak mój mąż
daje mi znak z werandy, abym podeszła. Zanim zdążyłam pojąć, co się dzieje,
wolontariusze chwycili mój wózek inwalidzki i popchnęli mnie na werandę. Baba
przywitał się ze mną, później rozmawiał z przyjaciółką, z którą podróżowałam, a
potem podszedł do mnie z wyciągniętymi ramionami, jakby chciał chwycić mnie za
ręce, i potem, nie dotykając mnie, powiedział: „Wstań, wstań w górę!" Wstałam. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy,
aby nie zrobić czegoś, o co prosi Baba. Zaskoczyła mnie reakcja grupy zebranej
na darszan, wszyscy klaskali. Jego uwagi w trakcie interview wydawały mi się koncentrować wokół
tematu pewności siebie. Mówił o znaczeniu wiary w Boga, wiary w siebie i wiary
w siebie jako Boga. Jestem pewna, że wielu wielbicieli z Holandii, Niemiec,
Indii i Stanów Zjednoczonych, którzy uczestniczyli w tej samej audiencji,
słyszało różne rzeczy, ale dla mnie to były najważniejsze słowa. Gdy rozmowa
dobiegła końca, Baba wyszedł, a ja poszłam za Nim. Wózek inwalidzki czekał na
mnie na werandzie i zdałam sobie sprawę, że mam wybór. Mogłam wrócić na wózek,
poczekać, aż mnie popchną z powrotem do Round
Building One (odległość około dwóch przecznic miejskich, z których część
jest pod górę i nierówna, z dodatkowym niebezpieczeństwem luźnych kamieni),
albo mogłam zaakceptować uzdrowienie, które zostało mi ofiarowane. Zależało to
ode mnie. Postanowiłam iść do przodu, zostawiając za sobą wózek inwalidzki.
Moja przyjaciółka przyprowadziła pusty wózek inwalidzki, kiedy schodziła z werandy. Moc wiary Pytania, które sobie zadawałem, brzmiały: Czy wierzę w Babę jako Boga?
Czy wierzę w siebie jako Boga? Kluczową kwestią jest wiara. Wszyscy Awatarowie,
Mistrzowie i uzdrowiciele rozpoznali uzdrawiającą moc wiary. Nawet lekarze
alopatyczni uznają uzdrawiające działanie placebo i uznają znaczenie wiary
pacjenta w lekarza. Jezus mówił tym, których uzdrowił: „Twoja wiara cię
uzdrowiła”. Misją Baby, podobnie jak Jezusa, nie jest wykonywanie naszej pracy
za nas, ale pokazanie nam, jak stać się panem ciała i zmysłów. Niedawny upadek Baby, w wyniku którego złamał biodro, był dla nas
wszystkich żywym przykładem tego, jak ważne jest wzniesienie się ponad ból.
Zapytany, powiedział, że Jego ból był wielki. Podkreślił, że Jego ciało podlega
tym samym prawom natury, co nasze. Kiedy upadamy, ciało reaguje bólem. Jego ciało
robi to samo. Ale był w stanie natychmiast wstać, otworzyć drzwi swojego pokoju
i stać przez dwie i pół godziny zaledwie kilka dni później, aby służyć wielbicielom,
którzy przybyli świętować Onam w Prasanthi Nilayam. Powiedział, że chodzi o to,
by umysł nie koncentrował się na bólu. „Bóle dorastania” Od urodzenia cierpię na ból kolan. Kiedy byłam dzieckiem, lekarze
nazywali ten stan „bólami dorastania”. Usunęli mi migdałki, próbując złagodzić mój
ból, ale żadne leczenie nie było skuteczne. Wiele razy jako nastolatka musiałam
wycofywać się z aktywności i kłaść do łóżka złamana bólem. Podczas studiów,
macierzyństwa i kariery pedagoga nie martwiłam się zbytnio tym schorzeniem.
Jednak około dwanaście lat temu ból i osłabienie nasiliły się do tego stopnia,
że ledwo mogłam chodzić. Zespół specjalistów ze szpitala Kaiser Permanente Hospital w Kalifornii w USA wykonał serię zdjęć
rentgenowskich i przeprowadził szeroko zakrojone testy. Diagnoza brzmiała:
postępujące z czasem pogorszenie stanu stawów kolanowych. Zalecili
natychmiastową operację w celu zastąpienia uszkodzonych stawów sztucznymi.
Jednak powiedzieli mi również, że wskaźnik powodzenia takich operacji jest
niski. (Rozumiem, że od tego czasu wzrósł.) To była moja decyzja, aby przyjąć
kule, które mi zaoferowali, zamiast poddać się operacji. Gdy stan się
pogarszał, przeszłam od kul do chodzika, a w końcu do wózka inwalidzkiego. Podczas mojej pierwszej wizyty u Baby prosiłam tylko o Jego miłość i
możliwość bycia Jego narzędziem. Dopiero podczas trzeciej podróży wspomniałem
Mu o moich problemach fizycznych, a Jego odpowiedź w tym czasie brzmiała:
„Zapomnij o tym!” Kiedy patrzę wstecz na wydarzenia z ostatnich siedmiu lat,
widzę, że nastąpił stały i łatwy do zdefiniowania program regeneracji, który
odbywa się w uporządkowany sposób. Szacuję, że bez łaski Swamiego, taki sam
postęp mógłby zostać osiągnięty przez wiele wcieleń. Nauka lekcji Trzeba było przezwyciężyć zamęt umysłowy, problemy emocjonalne i
ignorancję. Zostały one wydobyte na powierzchnię jeden po drugim — czasami
dzięki bezpośredniej interwencji Baby, a innym razem dzięki temu, co wydawało
się być po prostu zbiegiem okoliczności w doświadczeniu życiowym. Doświadczenia
te są szczegółowo opisane w mojej książce „Życie jest grą, zagraj w nią!”
Krótko mówiąc, polegały one na nauce poddawania woli ego Woli Bożej (pokora),
równoważeniu cech męskich i żeńskich, nauce kochania Boskości w innych, nawet
jeśli pozory mogą sprawiać wrażenie wrogów, oraz wiele innych zadań rozwojowych
łatwo rozpoznawalnych przez pielgrzymów na ścieżce duchowej. W zeszłym roku, kiedy Swami zapytał mojego męża, czego chce, poprosił
Babę, aby uzdrowił moje kolana. powiedział, że zrobi to, o co prosił Raye, i dodał:
„Dam jej lingam, zanim pójdziesz”. Myśleliśmy, że miał na myśli zmaterializowanie
dla mnie lingamu, tak jak uczynił to dla innych. Jednak podczas drugiego interview
zmaterializował dla mnie kryształową dźapamalę, ale bez lingamu. Było to dla
nas tajemnicą, dopóki kilka miesięcy później nie zobaczyliśmy przesłania Sai w Sanathana Sarathi: „Swami jest prawdziwym ucieleśnieniem
współczucia. On wybaczy wszystkie błędy. Ta zasada, która prowadzi i chroni was
na ścieżce duchowej, jest lingamem, centrum świadomości, skupionym wokół
wewnętrznych i zewnętrznych zmysłów”.
— Chinna Katha, strona 155
Zrozumiałam wtedy, że lingam, który Baba dał mi przed wyjazdem, był
przebaczeniem moich błędów. Nie zostały one przebaczone, abym mogła być wolna
od kary, ale były korygowane, abym ich nie powtarzała. Proces ten był
dramatycznie trudny w ciągu ostatniego roku. Wystąpiły dwa poważne kryzysy,
które zmusiły mnie do porzucenia wieloletnich błędnych zachowań. Teraz postrzegam
je jako dwie główne przeszkody, które trzeba było pokonać, zanim mogło nastąpić
uzdrowienie kolan. Cud cudów W ciągu ostatnich kilku dni, odkąd Baba kazał mi „wstać” byłam
przesłuchiwana przez lekarzy, którzy byli świadkami zdarzenia i robili mi
zdjęcia jak chodzę i siedzę. Zasadnicze pytanie brzmi: czy był to autentyczny
cud? Starałam się odpowiedzieć na każde pytanie tak rzeczowo, jak to możliwe.
Jeśli chodzi o jakiekolwiek zmiany fizyczne, ponieważ nie było jeszcze (i
prawdopodobnie nigdy nie będzie) żadnego porównania zdjęć rentgenowskich przed
i po, mogę podać tylko to: przed dniem pierwszego grudnia, ilekroć przeszłam tylko
kilka kroków, zapalenie stawów stawało się tak wielkie, że przez kilka
następnych dni występowało gorąco i znacznie wzmagał się ból. Na chwilę obecną,
po chodzeniu więcej niż przez ostatnie kilka lat, nie ma żadnego zapalenia
stawów. Mięśnie, które są nie są używane przez lata, zwykle reagują bólem. Wiem,
że to, czy ten stan powróci, czy też zostanie trwale pokonany, zależy wyłącznie
ode mnie. Swami wykonał Swoją pracę. Teraz ode mnie zależy, czy zrobię swoje. Jestem oczywiście niezwykle wdzięczna za każdy aspekt tego
doświadczenia, ale wiem, że Baba chce, abyśmy zrozumieli Jego polecenia i wypełniali
Jego prawa. Nieustannie podkreślał, że jest Bogiem i że każdy z nas jest Bogiem
— że wszystko, co czyni, jest możliwe również dla nas. Jeśli przestawianie
cząsteczek lub zamiana jednej substancji na inną jest uważane za cud, to On dokonuje
cudów. Świadkami takich wydarzeń były setki osób. To, że On jest w stanie
zregenerować bardzo zniszczony staw kolanowy, nie jest trudniejsze niż
sprawienie, by pierścionek z łatwością zsunął się z palca, kiedy kilka sekund
wcześniej żadna siła nie byłaby w stanie go wepchnąć. Jednak cudem wszystkich cudów jest niezachwiana, niezmienna miłość,
którą wylewa swobodnie na każdego, kto otworzy swoje serce na jej przyjęcie.
To, co wydarzyło się w moim doświadczeniu, jest tylko maleńkim punkcikiem tego,
co wydarzyło się w życiu setek tysięcy ludzi. Każdy został uzdrowiony ze swoich
chorób, przebaczył sobie swoje błędy i uwolnił się od swoich nałogów tak
szybko, jak tylko na to pozwolił. Cud cudów to odrodzone życie. Misją Baby jest
odradzanie życia — i poprzez to prowadzenie nas do urzeczywistnienia Adwajty (poczucia Jedności) i doświadczenia
pokoju na ziemi.