Współczucie kwiaciarek z Puttaparthi
     Panie sprzedające kwiaty są integralną częścią Prasanthi Nilayam. Swoje stragany zawsze rozstawiały wcześnie rano. Wielbiciele kupowali girlandy dla Ganeszy. Obecnie dostarczają wielbicielom również świeżych kwiatów róż, by były jako ofiara dla Swamiego samathi. Można zobaczyć wielu wielbicieli idących w szeregach w kierunku Sai Samadhi, z szacunkiem trzymających różę w dłoniach.
    We wcześniejszych latach te kwiaciarki siadały na chodniku tuż za Bramą Ganeszy wzdłuż ściany Mandiru. Od czasu kiedy ustawiono bramki bezpieczeństwa, przeniesiono stragany na przeciwną stronę. Teraz odniosę się do doświadczenia sprzed kilku lat, kiedy stoiska były pod ścianą mandiru.
Pracowałem nad pozłaceniem folią płaskorzeźb w Kopule Centralnej Szpitala Superspecjalistycznego. Po porannym darszanie wyszedłem przez bramę Ganeszy. Nagle poczułem się bardzo nieswojo, z silnym bólem w klatce piersiowej. Upadłem prosto do jednego kosza z kwiatami. Kwiaciarki poruszały się szybko. Wsadziły mnie do rowerowej rikszy i przewiozły do szpitala superspecjalistycznego.
     Cóż to za historia, Swami odwiedził szpital w upalne południe i ożywił mnie poklepaniem po klatce piersiowej i nakazał powrócić do pracy.
Z kolekcji Bombay Srinivasana 
tłum. E.GG.

Sai Ram - Wspaniała Wiadomość...
    W Uttar Pradesh była pewna stara kobieta, która rozdawała wiele rzeczy jako jałmużnę. Chodziła z pochyloną głową. Niektórzy pytali ją, dlaczego upokarza się w ten sposób, skoro może trzymać głowę wysoko do góry z powodu licznych prezentów, którymi wszystkich obdarowuje. Skromnie odpowiedziała: „Kiedy Bóg daje mi tak wiele rzeczy swoimi tysiącami rąk, wszystko, co ja daję, to jest dawane tylko jedną ręką. Jaki jest powód, bym mogła czuć się dumna z tego, co robię? Czy ludzie nie powinni się wstydzić tego, że dają jedną ręką, a Bóg daje im tysiącem rąk?” - zaczerpnięte z dyskursu Swamiego 7 lipca 1990 r.
tłum. E.GG.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.