WSZYSTKO JEST PROSTE ZE SWAMIM

JAMES SINCLAIR

    Wielbiciel dzieli się fascynującymi faktami i swoim prostym, a jednocześnie głębokim zrozumieniem przesłania Sathya Sai Baby
Pozwólcie, że podzielę się z Wami tym, co czuję. Zabiorę Was na małą przygodę, kilka historii, których rezultatem może być tylko ta głęboka, głęboka miłość.
     Zaczęło się około czterdzieści siedem lat temu, kiedy w chwili niepokoju, a może nawet paniki, kiedy naprawdę się martwiłem i wydawało się, że nie ma pod ręką żadnego znaczącego rozwiązania, poszedłem do odosobnionego pokoju na dole i była to prawdopodobnie jedna z niewielu właściwych decyzji, jakie kiedykolwiek podjąłem. Modliłem się: „Nie wiem, kim jesteś. Nie mam najmniejszego pojęcia, gdzie jesteś. Nie wiem nawet, czy jesteś. Ale jedno wiem na pewno: Jesteś. Więc mam pomysł. Przejmij kontrolę. Ja jestem skończony. Od tego momentu zaczęło się kalejdoskopowe doświadczenie, które przyćmiłoby każdą przygodę, jaką kiedykolwiek zarejestrowano w ludzkim społeczeństwie.
   Swami odwiedził mnie, najbardziej nieprawdopodobnego wielbiciela, amerykańskiego biznesmena z wieloma problemami. Około drugiej lub trzeciej nad ranem, wracając korytarzem do sypialni, kiedy byłem sam, poczułem jakąś Obecność. Kiedy się odwróciłem, w moim domu w USA, w stanie Connecticut, stał Swami, a ja nie miałem pojęcia, kim On jest. Wyobraźcie sobie przez chwilę człowieka z Zachodu, który nie zna podstaw wiedzy duchowej, nie ma głębokiego zrozumienia, jak idzie wczesnym rankiem po swoim domu i po raz pierwszy widzi Swamiego. Swami pozwolił mi tego doświadczyć dwukrotnie. Nie mam na myśli snu. Nie mam na myśli wizji, nie mam na myśli czegoś ulotnego, mam na myśli Śri Sathya Sai Babę, siedzącego obok nas, przed nami tutaj, stojącego w domu w Connecticut.
     Nie wiedząc wtedy nic, zdecydowałem: „Muszę się dowiedzieć, kim jest ta istota w moim domu”. I oczywiście pojechałem do Centrum Duchowego w Nowym Jorku, aby studiować żywoty i duchowe księgi. Wyjaśniłem sprzedawcy, co widziałem. Tylko po to, żeby on powiedział „Chwileczkę” i odszedł. Natychmiast wrócił z paczuszką wibhuthi, powiedział „Sai Ram” i dał mi tę paczuszkę z wibhuti. Opowiedziałem mi o osobie, która odwiedziła mój dom. To był początek przygody, która zaprowadziła mnie do Prasanthi Nilayam, prawdopodobnie jako jedną z najbardziej prymitywnych zagubionych dusz.
    Zwróciłem się w kierunku stóp Sai i dzięki Jego wielkiej Łasce i Miłości podczas pierwszego interview, jakim mnie obdarzył, zacząłem myśleć, że potrzebuję jeszcze jednej profesjonalnej pomocy w moim zadaniu, a nie pomocy duchowej. Usłyszałem, jak Swami mówił w momencie, gdy wychodziłem: „Przyszedłem do ciebie dwa razy”. Interview od tego momentu było całkowicie przytłaczające; w ustach miałem sucho, nogi jak z waty, nie mogłem wykrztusić słowa. Swami powiedział mi wtedy, czego najbardziej się boję. Powiedział mi też, że to się nigdy nie wydarzy. Swami powiedział o mnie: „Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiłem, po wszystkim, co ci dałem, ty nie byłeś szczęśliwy nawet przez jedną chwilę swojego życia”. Zapytał: „Czy zrobiłbyś coś dla Swamiego?” W tym momencie byłem gotowy na jakąkolwiek ofiarę. Odpowiedziałem: „Tak, Swami”. Swami powiedział: „Bądź szczęśliwy”. Tak więc bracia i siostry, bądźcie szczęśliwi.
    Powinniśmy zrozumieć, że Swami dał nam każde potrzebne nam narzędzia. Jak możesz przez chwilę myśleć, że to, co ta Nieskończoność, którą znasz, jest czymś podobnym do nas? Dlaczego tak całkowicie ufasz swoim zmysłom? Dlaczego tak bardzo wnikasz w swój intelekt, aby spróbować zrozumieć boskie „gry” Absolutu? Nie wiem, co to jest, ale wyczuwam, że coś tu jest, tak jak odkrycie grawitacji w kosmosie, tak wielkie, że nawet światło nie może z niej uciec, miłość tak wielka, że nawet złe czyny są przyjmowane, zmieniane, przemieniane i przekształcane. Jak można choćby przez chwilę pozwolić na jakiekolwiek zamieszanie, skoro wiemy, że pośród nas jest Absolut, największa Miłość, jaka kiedykolwiek chodziła po ziemi. Kiedyś modliłem się jako młody chrześcijański chłopiec: „Jak mogłem urodzić się w tym czasie, dwa tysiące lat za późno. Przecież Chrystusa tu nie ma”. Z pewnością ktoś wysłuchał tej modlitwy. Oto Ten, który posłał Chrystusa.
    Pozwólcie, że opowiem wam kilka innych historii. Jestem pilotem. Chociaż moja żona zasugerowała, żebym już nie latał, ponieważ Swami jest zajęty opieką nad innymi ludźmi i utrzymywaniem ich przy życiu, a ja nie powinienem zajmować całego Jego czasu. Leciałem nad szczytami gór, tak jak lubię (jestem ekspertem z pięcioletnim doświadczeniem) nad drzewami i leciałem tak szybko, jak tylko mogłem. Nagle wszystkie przyrządy i wskaźniki kontrolne zamarły. Jest to tak poważny problem, jaki tylko może się zdarzyć, ponieważ wtedy nie możesz kierować helikopterem. To niesamowite, jak twoje życie wtedy zwalnia. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to taka, że to bardzo głupi sposób na śmierć. Druga myśl, która przyszła mi do głowy, była taka: najwyraźniej umrę. Trzecia myśl, jaka przyszła mi do głowy, to taka, że jeśli umrę, moja żona popełni samobójstwo. Wtedy przyszła mi do głowy myśl najważniejsza: trzeba umierać z imieniem Pana na ustach.
     Cóż, mogę wam powiedzieć, że Swami nie musiał być wszechobecny, aby usłyszeć, jak głośno wołałem imię Swamiego. W jednej chwili wykrzyczałem imię Swamiego. Helikopter leciał na pełnych obrotach, kompletnie wymykając się spod kontroli, wirując po niebie, ja zaraz mogłem znaleźć się na granitowej skale, albo na sośnie. Wszystko stało się czarne. Kompletnie wymazało mi pamięć. Następną rzeczą, jaką pamiętam, była w absolutnie idealnym stanie awaryjna, operacyjna kontrola do lądowania. Kiedy samolot wylądował, wypadłem z drzwi poziomo.
   To nie ja wylądowałem tym helikopterem. To nie ja pilotowałem to lądowanie. Następnego dnia mój instruktor zrobił dokładnie to, co powinien zrobić każdy instruktor, aby zrozumieć poważny problem i zobaczyć, co się stało. To był Swami, wezwałem Go i przejął kontrolę nad samolotem. A mnie pomógł tylko wypaść z drzwi poziomo”.
    Jeszcze jedna mała historia. Młoda dama siedząca tutaj na widowni to moja najstarsza córka o imieniu Marlene Sinclair, która zasłużyła się w sportach jeździeckich, szkoleniu koni i jeździectwie. Otrzymała wyjątkowy talent, którym była umiejętność komunikowania się ze zwierzętami. Wzięła więc konia, młodzieńca z wielkim talentem i trenowała go. Na zawodach skoków z przeszkodami wielkości ściany, ruszyła pełnym galopem, a młody koń potknął się, posyłając ją pierwszą przez ścianę. Jej pierwszy kontakt z ziemią był głową w dół, a zwierzę o wadze 1800 funtów podążyło nad ścianą i wylądowało na niej. Ratownikom medycznym zajęło 45 minut, aby ją wyciągnąć. Otrzymałem telefon alarmowy, że Marlene została poważnie ranna i że powinienem natychmiast załatwić jej eksperta-konsultanta. Kiedy jechałem do szpitala, wyglądała jak kobieta po bitwie. Miałem ze sobą paczkę wibhuti. Wyjaśniłem mojej córce, że jest to podobne do chrześcijańskiej wody święconej. Jej twarz była strasznie poraniona. Nałożyłem wibhuthi na rany na jej twarzy i dałem jej trochę na język. Wróciłem następnego ranka i, bracia i siostry, na jej twarzy nie było żadnej rany. Trzy miesiące później była zdrowa, jeździła konno z wdziękiem, ale to nie jest koniec tej historii.
    Historią jest to interview. Swami powiedział do mojej córki: „Uratowałem cię przed paraliżem”. Marlene odpowiedziała: „Tak? Nigdy tego nie słyszałam”. Kiedy rozmowa dobiegła końca, zapytałem Marlene. „Co powiedział ci Swami, na co ty odpowiedziałaś ‘tak’?” Powiedziała: „Tato, nigdy ci tego nie mówiłam w USA; teraz mogę coś ujawnić. Po wypadku stałam się ślepa i sparaliżowana i w tej ślepocie i paraliżu zawsze czułam, że ktoś stoi bardzo blisko w deszczu, w karetce, na izbie przyjęć, w szpitalu, całą noc. Byłam ślepa i sparaliżowana. Ale odzyskałam wzrok i paraliż mnie opuścił, zanim dojechałam do szpitala. Swami uratował mnie od ślepoty i od paraliżu”. Dowiedziałem się tego dopiero po latach.
    Swami wysłał wiadomość do domu przez innego wielbiciela, aby powiedział mi, żebym nie wpłacał żadnych dalszych datków na cele charytatywne, ponieważ mam problem biznesowy, o którym nie wiem. A Swami z pewnością mówił prawdę. Zostałem poddawany próbom zarówno na poziomie fizycznym, finansowym, edukacyjnym i emocjonalnym do samej głębi w rozwiązaniu tego problemu. Ale jestem równie wdzięczny, jeśli nie bardziej, za dary, które dał mi Swami. Jak może nam na chwilę brakować jasnego i głębokiego zrozumienia, głębokiej wiedzy, że Swami robi dla nas wszystko? Kiedy w historii ludzkości Awatar był tak bardzo zainteresowany głupią małą rzeczą, którą nazywamy życiem? Cały czas sprawia, że nawet najtrudniejsze staje się łatwe, troszcząc się o nas, troszcząc się o dzieci, troszcząc się o edukację, troszcząc się o nasze zdrowie, troszcząc się o nasz komfort.
    W każdym pojedynczym aspekcie, w każdym oddechu, który bierzemy, On tam jest. I zawsze tam będzie. Zawsze jesteś z nami, Swami. Uczynił wszystko tak prostym, tak łatwym dla nas. Swami upraszcza, my komplikujemy. Swami ułatwia, a my sprawiamy trudności. Swami „przyjmując” ode mnie prezenty, nie ocenia tego po ludzku. Po prostu jest ku temu powód. Co oznacza „akceptować”? Ilekroć Swami używa słowa, ma ono inną definicję niż ta, która jest ogólnie przyjęta. To jest proste. Nie stawiać oporu. Zaakceptować. Nie musimy dzielić włosa na czworo. Nie musimy być duchowymi naukowcami. Swami mówi nam tylko: „Patrzcie”. Co znaczy „Patrz”? Obserwuj własne słowa, działania, myśli, charakter, serce. To jest przedstawienie Swamiego. Pięćdziesiąt dwa lata próbowałem się zmienić. Jedynym spokojem, jaki mam teraz, jest to, że jestem kimś innym niż byłem kiedyś, kiedy zaczynałem. Swami wszystko zmienił. On zrobi to, co konieczne; musimy tylko obserwować. Swami powiedział
    „Bądź szczęśliwy”, najpotężniejsze nauczanie. To jest wiedza ostateczna. Bądź dobry, dostrzegaj dobro i czyń dobro. Jest to absolutnie konieczne ze względu na to, co Swami daje każdemu z nas tutaj; nie moglibyśmy tego przelać na papier, nawet gdybyśmy próbowali. Jest to przesłanie, w którym Baba przekazuje każdemu z nas największą i najważniejszą rzecz w tym życiu, poprzez Swoją miłość, poprzez te proste instrukcje. Po co próbować rozumieć to, co jest nie do zrozumienia? To niemożliwe. Nie komplikuj. „Baba, kocham Cię całkowicie, bezgranicznie Ci ufam i robię wszystko, aby być Ci posłusznym”.
 źródło: „Spiritual Impressions” – IX-XII, 1999
tłum. E.GG.
 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.