Medycyna Sai - The ‘Saience’ of Medicine – część 5
gdzie współczesna medycyna spotyka się z duchowością
pani dr
Hiramalini Seshadri i pan dr Seshadri Harihar
Rozdział 3 Nauki Sai o
stworzeniu W swojej codziennej praktyce
lekarskiej polecam moim pacjentom, aby modlili się do Boga, a dopiero potem
przyjmowali leki. Wieśniacy, biedacy i osoby niepiśmienne nie mają z tym
żadnych trudności, natomiast tzw. elita, ludzie wykształceni, zwłaszcza ci,
którzy podróżują po świecie, reagują czasami uniesioną w zdziwieniu brwią,
jakby mówili: „Modlić się?! Bez żartów, pani doktor. Nie w epoce nauki!” Zwykle
wtedy ma miejsce następująca rozmowa: Dr H.S.: Więc nie wierzy pan w Boga. W
porządku! Chcę jednak poprosić pana o odpowiedź na jedno pytanie. Najpierw
jednak przepiszę panu te wszystkie tabletki. Będzie pan musiał bardzo dużo ich
połknąć. Jak działają? Co sprawia, że przesuwają się w dół, z ust do żołądka?
Jaka siła je trawi? Co sprawia, że się wchłaniają, docierają do właściwych
miejsc i pomagają? Jaka moc pana leczy? Pacjent: (cisza). Hmm… Dr H.S.: Proszę sobie wyobrazić teraz, że
wniesiono pacjenta. Jest zbudowany jak Herkules. Ale jeśli jest tylko martwym
ciałem, to czy ja lub jakiś lek możemy mu pomóc? Pacjent: Nie! Dr H.S.: I właśnie o to chodzi! Przebywa w
nas pewna moc, która kieruje trawieniem, wywołuje cyrkulację, leczy… dzięki
niej działa wszystko. Sprawia, że ciało się porusza. Starożytni mieszkańcy tego
kraju nazywali ją Atmą. Pan może ją określać, jak chce. Zgadza się pan ze mną? Pacjent: Tak! Dr H.S.: Podobnie istnieje moc utrzymująca
w ruchu cały wszechświat. Nazywamy ją Paramatmą lub Bogiem. Wierzymy, że Atma i
Paramatma mają tę samą naturę, podobnie jak fala i ocean. W każdym razie
pozostaje faktem, że ta moc wykorzystuje jedzenie i leki oraz uzdrawia. To pana
prawdziwa Jaźń. Proszę o tym pomyśleć. Proszę uwierzyć, że potrafi pan siebie
uleczyć. Proszę myśleć pozytywnie! W tym miejscu wiele wykształconych
osób zgadza się ze mną, bo chociaż w tych nowoczesnych czasach uznawanie
istnienia Boga, wiara w Boga nie jest popularne, to pozytywne myślenie jak
najbardziej! Potem tłumaczę im, że modlitwa jest najpozytywniejszą z myśli. Cóż, drodzy czytelnicy, wy także się
zgadzacie, że jest Coś, co nazywamy Bogiem i co podtrzymuje stworzenie. Tym
Czymś jest nieznana nam Energia X. Doprawdy samo istnienie świata zakłada, że
musi istnieć jego Stwórca, ponieważ, jak śpiewa Julie Andrews w piosence Dźwięki
muzyki, kierując się zdrowym
rozsądkiem: „Nic nie pochodzi z niczego! Nawet by nie mogło!” W XXI w. nie myślimy
już o Bogu jak o życzliwym starszym panu siedzącym na tronie we wzniosłym
punkcie wszechświata. Współczesny umysł skłonny jest raczej zgodzić się ze
starożytnymi mędrcami, że Bóg, wznosząc się ponad wszystkim, kieruje całym
stworzeniem. Wielu znanych współczesnych lekarzy, takich jak Bernie Siegel,
postrzega Boga jako Najwyższą, Inteligentną, Kochającą Energię. Starożytni mędrcy
właśnie Ją mieli na myśli, gdy opisywali Boga jako
Istnienie–Świadomość–Błogość/Sat-Ćit-Anandę. Sat oznacza egzystencję. Ćit
odnosi się do inteligencji i wiedzy. Ananda, Błogość, jest owocem
Miłości. Ponieważ przygotowaliśmy już drugie wydanie tej książki, chciałabym w
tym miejscu podzielić się z wami jednym z moich najbardziej oświecających
doświadczeń. Był bardzo wczesny ranek 30.XII.2002 r. Siedziałam w mandirze
Prasanthi Nilayam. Podczas porannych modlitw do Bhagawana ‘ujrzałam’ Go
stojącego z naszą książką w rękach. Odwracając się w moją stronę łagodnie
zasugerował, żebym użyła słów ‘Istnienie-Świadomość-Błogość’, dokładnie oddającego
znaczenie sanskryckiego wyrażenia Sat-Ćit-Ananda. Powiedział „W
rzeczywistości, zarówno inteligencja jak i wiedza są jedynie funkcjami
Świadomości.” Zaraz potem dodał: „Istnienie-Świadomość-Błogość są ZAWSZE BABĄ”!
Wróćmy jednak do naszej narracji. Jak mówią mędrcy, z Sat-Ćit-Anandy
pochodzi wszelka materia i wszelkie formy energii. W związku z tym całe
stworzenie nazywane zostało ucieleśnieniem Istnienia-Świadomości-Błogości lub
formą / formami Świadomości. Mędrcy poszli nawet krok dalej i intuicyjnie
poszukiwali Źródła Sat-Ćit-Anandy, określanego przez nich jako Parabrahman-Absolutna,
Prawda–Najwyższa, Boska Świadomość wolna od atrybutów, pozostająca poza opisem
i możliwością Jej wyrażenia. Określali Ją słowem TEN. Fizycy kwantowi również zaczynają
się zgadzać z tym punktem widzenia, ponieważ ponad polem kwantowym, na którym
istnieje energia-materia, znajduje się Pole Zunifikowane[1],
będące synonimem Parabrahmana, w którym nie ma miejsca nawet na przestrzeń,
czas i materię. Gdybyśmy my, lekarze, znali się choć
trochę na fizyce kwantowej, to nasze rozumienie życia i nas samych byłoby o
wiele głębsze! Niestety współczesne nauczanie lekarzy zdaje się wciąż opierać o
fizykę Newtona, głoszącą, że czas i przestrzeń są podmiotami stałymi. Koncepcję
przestrzeni definiuje pięć zmysłów. Dotyk i wzrok definiują trzy wymiary. Natomiast
jeśli chodzi o czas, to doświadczane przez nas zdarzenia pojawiają się w
kolejności chronologicznej i z tego powodu mamy prawo sądzić, że czas ma
charakter liniowy. Kwantowy punkt widzenia świata jest
zupełnie inny. Einstein i jego koledzy przedstawili nam kwantowy obraz świata, opisując
na nowo przestrzeń i czas. Przestrzeń i czas nie mają w nim początku ani końca.
Nic nie jest tam stałe, poza nieustannie przekształcającą się w ogromnej pustce
energią-materią. Ów wymiar wznoszący się ponad fizycznymi zmysłami nosi nazwę
czwartego wymiaru. Ponad nim znajduje się Zunifikowane Pole, postulowane przez
Einsteina, gdzie nie istnieje nawet czasoprzestrzeń ani materia/energia. Przeprowadźmy eksperyment i
spróbujmy praktycznie doświadczyć kwantowego punktu widzenia. Będzie
to badanie wizualne, spopularyzowane przez doskonale znanego lekarza new age, dr Deepaka Choprę. Najpierw
spójrzcie na swoją rękę, potem jej dotknijcie i poczujcie jaka jest solidna.
Teraz wyobraźcie sobie, że patrzycie na nią przez okular mikroskopu. W mikroskopie
małej mocy zobaczycie komórki tworzące tkanki dłoni. Przez silniejszy
dostrzeżecie w komórce molekularne białka. Przez jeszcze silniejszy zauważycie
atomy dwutlenku węgla, wodór… zbudowane w 99.99% z pustej przestrzeni, wibrujące
jako plamy światła i ciemności. Wyznaczają one granicę pomiędzy materią i
energią, ponieważ tym co zaobserwujecie przez jeszcze mocniejszy mikroskop będą
cząstki subatomowe - elektrony wirujące wokół rdzenia protonów i neutronów,
będące w większym stopniu energią niż materią. Nie będą przypominać kropek
materii, lecz raczej „ślady światła ciągnące się za fajerwerkiem wystrzelonym
czwartego lipca[2], pozostawiające
w ciemnościach błyszczące fale”. Na tym poziomie zdajesz sobie sprawę, że twoja
dłoń, pozornie taka solidna, w rzeczywistości jest zbudowana z tego rodzaju
energetycznych śladów. Śladów, ponieważ w chwili, gdy je dostrzeżesz, energia
zdąży przemieścić się dalej, nie pozostawiając za sobą niczego istotnego,
niczego, co można by dotknąć lub zobaczyć. Jeśli chcesz patrzeć dalej, dotrzesz
do głębin przestrzeni kwantowej, w której znikają materia i energia, czas i przestrzeń.
Zostawisz za sobą rękę, traktując ją jako czasoprzestrzenne zdarzenie i
dotrzesz TAM, do Zunifikowanego Pola, z którego emanują wszelkie czasoprzestrzenne
zdarzenia – do Źródła. Teraz spójrz na rękę nieuzbrojonym okiem i poczuj ją ponownie.
Wygląda solidnie. Tak ją czujesz. W tym momencie uświadamiasz sobie, że podczas
gdy twój umysł przemieszczał się od ciała stałego przez komórkę, dążąc na plan
atomowy i kwantowy, by w końcu dotrzeć do Źródła, twoja ręka nie odbyła tej
podróży. Mimo to egzystuje na wszystkich planach. Plan egzystencji zależy od
tego jak na niego patrzysz! To samo odnosi się do całego wszechświata i do naszych
ciał! Nasze ciała istnieją jednocześnie na wszystkich tych planach. Ich wygląd
zależy od tego, jak je postrzegamy. W doświadczeniu przeprowadzanym nieuzbrojonym
okiem w świecie fizycznym jesteśmy od siebie oddzieleni i materialni. Lecz
oglądani z perspektywy kwantowej zmieniamy się w masy cząstek subatomowych
funkcjonujących wspólnie pod kierunkiem Niewidzialnej Inteligencji. Otaczają
nas elementarne cząstki alfa, reagujące na Jej polecenia. Z perspektywy
kwantowej[3] nasze interakcje z resztą stworzenia,
podobnie jak fakt, że jesteśmy częścią całości, stają się teraz jaśniejsze. „Chwileczkę! Zrozumieliśmy wszystko
co powiedziałaś na temat różnych stanów egzystencji, których poznanie zależy od
naszej percepcji. Lecz czym jest ta niewidzialna Inteligencja, o której
mówisz?” Cóż inteligencji nie można zobaczyć bezpośrednio, a jedynie poprzez zaobserwowanie
jej inteligentnych działań. Wszyscy bez wyjątku fizycy, astronomowie i kosmolodzy
badający wszechświat są zdumieni nadzwyczaj inteligentnym sposobem organizacji
wszechświata. Pozornie będący w chaosie, pozostaje w ścisłym porządku! To dzieło Najwyższej Inteligencji.
Jak w makrokosmosie, tak w mikrokosmosie. Biolodzy komórkowi i molekularni są
zaskoczeni superinteligentnymi działaniami DNA, np. tym, jak samo się naprawia!
Nikt inny jak tylko Najwyższa Inteligencja może kontrolować sześć bilionów
reakcji chemicznych, zachodzących co sekundę w każdej naszej komórce. Nikt inny
jak tylko Najwyższa Inteligencja może zaplanować rozwój zygoty prowadzący do powstania
dziecka! W chwili, gdy ta Inteligencja opuszcza ciało, wówczas te same inteligentne,
żywe substancje chemiczne DNA rozpadają się na kosmiczne atomy i molekuły.
Uczeni na całym świecie muszą zaakceptować fakt, że działa tu Kosmiczna
Inteligencja. Starożytni mędrcy opisali Kosmiczną Inteligencję jako jeden z
aspektów Świadomości. Czy istnieją inne aspekty
Świadomości? Przekonajmy się co odkryli ‘uczeni ducha’, święci i wielcy mistrzowie
wszystkich religii na świecie, poszukując (a nie badając) Boga! Wszyscy oni,
bez względu na swoją wiarę - katolicy, protestanci, sufi, muzułmanie, buddyści,
dżiniści czy hinduiści - opisują Boskość jako Najwyższą, Bezwarunkową i
Bezinteresowną Miłość. Ta same cechy dostrzegamy w osobach świętych. Przyciągają
nas do siebie dla dobra potomności. Fizycy
i astronomowie jak dotąd nie komentują tego aspektu Uniwersalnej Miłości. Ale
zoolodzy, botanicy, weterynarze, psycholodzy, lekarze i inni badacze związani z
medycyną mówią o bogactwie przykładów wskazujących na to, że miłość jest jedną
z najpotężniejszych mocy kształtujących życie. Rośliny hodowane z miłością są
mocniejsze i przynoszą większe plony. Krowy mleczne hodowane z miłości dają
więcej mleka. Gdy chodzi o medycynę, to wiemy, że Miłość, przyjmując różnorodne
formy - takie jak dawanie nadziei, opiekowanie się, dzielenie się, itp. - przynosi
dłuższe życie, wyzdrowienie z nowotworów i chorób serca. Odwrotność jest też
prawdziwa – badania dowiodły, że brak miłości naraża nas na depresję[4],
nowotwory[5],choroby
serca[6],wrzody[7],
gruźlicę[8],
a nawet na zwykłe przeziębienie. Minęły
dni podziału na materię i na nie-materię, gdy wierzyliśmy, że nic nie łączy
umysłu-mózgu z resztą ciała. Obecnie wiemy, że umysł nieustannie wpływa na
chemię mózgu, a w efekcie na wszystkie komórki organizmu, zwłaszcza na system
immunologiczny, odpowiedzialny za utrzymanie zdrowia. Dzięki prowadzonym w tym
zakresie badaniom, powstała nowa dziedzina medycyny – psychoneuroimmunologia,
zajmująca się wpływem psychiki na stan zdrowia człowieka. Posunę
się jeszcze o krok dalej i powiem, że miłość może wydobyć Świadomość na powierzchnię
przedmiotów nieożywionych. Czytałem o wielu urządzeniach pracujących doskonale,
jeśli tylko odnoszono się do nich z miłością. Po doświadczeniach z moim autem
wiem, że to prawda. Mój przybrany brat Ramu ma podobne doświadczenia ze
skuterem. Powód ku temu jest prawdopodobnie taki: Świadomość przenika całą
swoją potencjalną inteligencją i wszystkimi aspektami miłości także obiekty nieożywione.
Kiedy współdziałamy ze Świadomością obecną w przedmiocie, Świadomość odpowiada nam.
Jeśli traktujemy go jako martwy przedmiot, nie reaguje na to. Udowodnił
to Bhagawan Śri Sathya Sai Baba. Hislop, Jego wielki i wykształcony wielbiciel,
pisał o płaczących sari. Baba przygotował sari dla wielbicielek, lecz z
czterech zrezygnował. Hislop zauważył, że brzegi odrzuconych sari są mokre, a
pudełka, w których były trzymane, stały się mokre. Powiedział o tym Babie. Baba
wyjaśnił mu, że sari płaczą, ponieważ ich nie zaakceptował! Hislop był
zdumiony. Wtedy Baba opowiedział mu o płaczącym pagórku za czasów Ramy, który
został pominięty podczas wznoszenia grobli na Lankę. Gdy opowiedziano o tym Śri
Ramie, Pan wysłał do wgórza słowo i błąd został naprawiony. Wzgórze miało odegrać
szczególną rolę w Jego następnym zstąpieniu. Było to wzgórze Gowardhana Giri,
które uniósł małym palcem, gdy zstąpił na Ziemię jako Kriszna[9].
Baba oświadczył wtedy: „Nie istnieje nic
na tym świecie, co by nie miało w sobie miłości i nie odczuwało by. Musisz mieć
tylko oczy, żeby widzieć i serce, żeby odpowiadać.” Podobne zdarzenie miało
miejsce w pokoju interview w Prasanthi Nilayam. Dr Zeba Bashiruddin opowiedział
nam o płaczącym suficie, obezwładnionym miłością Baby! Świadczyły o tym mokre koszule
wychodzących stamtąd studentów.[10] Wszystkie
religie świata bez wyjątku głoszą, że Bóg jest miłością. A teraz młodzi naukowcy
zaczynają się z nimi zgadzać. A co z
mędrcami w naszym kraju? Jaka jest ich opinia? „Chwileczkę. Wielokrotnie
wspominałaś o starożytnych mędrcach. Kim byli?”, niemal słyszę wasze myśli. Od
niepamiętnych czasów człowiek szukał odpowiedzi na pytanie: „Kim jestem?
Dlaczego tutaj jestem? Dlaczego jestem uwikłany?” Starożytni riszi mieszkający
w kraju Bharatów stanowili niewielką grupę ludzi, która znalazła odpowiedzi na
te pytania. Doszli do takiego wniosku: „Nie jestem tym ciałem, umysłem ani
intelektem, lecz Świadomością kierującą istotą składającą się z ciała, umysłu i
intelektu.” Następnie starali się dotrzeć na plan Świadomości, próbując wznieść
się ponad ciało, umysł i intelekt. Osiągali to poprzez szereg ćwiczeń
fizycznych i umysłowych. Nazwali to jogą. Pierwszymi krokami prowadzącymi do
celu było właściwe myślenie, właściwa mowa i właściwe postępowanie. Znaleźli
naśladowców. Dzięki jodze odkryli, że mogą się dostrajać do Uniwersalnej
Świadomości, do Boga, podobnie jak my dostrajamy się np. do telewizji BBC. Riszi
dawali przykłady najszlachetniejszych cech umysłu i serca. Każdy z nich przypominał
kombinację Alberta Einsteina i św. Franciszka z Asyżu. Nic dziwnego, że tyle
osiągnęli! Cudowna była chwila, gdy ku swojej radości zrozumieli, że
Uniwersalna Świadomość i Indywidualna Świadomość posiadają tę samą naturę. Gdy
uświadomili sobie swoją tożsamość z Bogiem, przyrównali własną formę
ciała-umysłu-intelektu do noszonych przez siebie kamizelek. Dokonawszy tego
epokowego odkrycia, nie kłopotali się nawet wymienieniem swoich nazwisk!
Rozumiecie: wznieśli się ponad umysł i ciało! Jakże wielka różnica dzieli
uczonych zajmujących się wówczas zagadnieniami świadomości od współczesnych uczonych
zajmujących się materią i umierających z niecierpliwości w oczekiwaniu na
chwilę, gdy ich nazwiska ukażą się w opublikowanych dokumentach! Ostatecznie
ci starożytni riszi okryli także, że naturą Świadomości jest
Miłość-Błogość-Inteligencja / Sat-Ćit-Ananda i że mogą ją prześledzić do
Jej Źródła, do Parabrahmana, pozostającego poza wszelkimi opisami. Innym
epokowym odkryciem, jakiego dokonali, była wiedza, że Świadomość może wpłynąć
na każdego rodzaju materię i energię, po prostu życząc sobie tego! Przekazali
również, że Świadomość wypełniona Miłością-Błogością-Inteligencją jest Boską
Iskrą egzystującą w każdej wykreowanej istocie i podtrzymującą jej funkcje. Tłumaczyli:
„W rzeczywistości wszyscy jesteście ucieleśnieniem
Miłości-Błogości-Inteligencji! I tak naprawdę, nie rodzicie się ani nie
umieracie, ponieważ jesteście nieśmiertelni.” Wracając
do naszego pytania, co riszi odkryli o Miłości? Na podstawie rzeczywistych faktów
przyznali Miłości najwyższe miejsce, ponieważ wszelka wiedza i inteligencja
podąża za falą Miłości. I nie bez powodu, ponieważ przekonali się, że to Miłość
łączy cały wszechświat z Twórcą i na odwrót. Stwórca, aby powołać świat do
istnienia, posłużył się kreatywną inteligencją. Jednak najważniejszym powodem
stwarzania i rozpadu wszechświata jest Miłość. Przejdźmy do szczegółów. Początkowo
riszi byli przekonani, że Świadomość lub Bóg oddał się tworzeniu, traktując to
jako zabawę, lilę. Lecz później odkryli to, co przekazał nam Najwyższy z
Rizzich - Śri Sathya Sai Baba. Utożsamiając Swoją Prawdziwą Jaźń ze Świadomością,
rzekł: „Oddzieliłem się od siebie, żeby kochać siebie. Dowiedzcie się
wszyscy, że stanowicie część Mojej istoty.” Najwyższa
Świadomość tak bardzo pragnęła dawać i otrzymywać Miłość, że stworzyła wszechświat.
A to jeszcze nie wszystko. Cały wszechświat stworzony ze Świadomości znajduje
się również w matrixie[11]
Świadomości. Zatem świadomość przenika całe stworzenie, a nie tylko wykreowane
istoty. Powiecie:
„Zatem Miłość jest przyczyną stworzenia. Lecz jak powstał wszechświat? „Teoria
wielkiego wybuchu, propagowana przez współczesnych naukowców, jest bardzo
zbliżona do teorii na temat stworzenia wysnutej intuicyjnie przez starożytnych
mędrców. Sposób tworzenia, odkryty przez filozofów samkhji[12],
uznających autorytet Wed, został doskonale opisany przez dwudziesto-wiecznego
filozofa Itzhaka Bentowa jako teoria wielkiego wybuchu, w której przewidział
kontinuum cykli tworzenia i rozpadu.[13]
Nauka XXI w. kręci się wokół tego poglądu, ponieważ współcześni uczeni wiedzą,
że skoro powstają wszechświaty, to również rozpadają się lub zostają wchłonięte
przez czarne dziury oraz że wszystkim tym wydarzeniom stwarzania i rozpadu
towarzyszy dźwięk. Starożytni odnosili się do Źródła jak do Brahmana, a
towarzyszący tworzeniu dźwięk nazywali dźwiękiem transcendentalnym, sabda Brahmanem. Ogłosili, że do
stworzenia świata doszło dzięki temu dźwiękowi. Podsumowując,
Brahman chciał dawać i otrzymywać miłość. Dlatego zaczął stwarzać. Dokonało się
to, po prostu, z Jego woli. Z Brahmana wyłoniła się pradawna energia dźwięku i
zamieniła się w różnorodne energie dźwięków, w energie światła i materii. Tak
zostały uformowane światy. Energia dźwięku nieustannie wydobywająca się z
Brahmana, przemieszcza się w czasie i przestrzeni stwarzając i wraca do
Brahmana. To dzięki dźwiękowi Jeden stworzył wszystko. W
zależności od częstotliwości dźwięku lub przekazanej energii, powstają kreacje.
Na przykład, w naszym systemie słonecznym pierwotną energią jest światło
słoneczne oraz przestrzeń – szybkość i długość fal promieni słonecznych definiują
czas. Ale według starożytnych riszich, istnieją energie szybsze od światła.
Wszechświat istnieje w wymiarach czasoprzestrzennych wyznaczanych przez energie
szybsze od światła. Świadomość oczywiście posiada nieskończenie różno rodne
długości fal i nieskończoną prędkość i jest obecna wszędzie przez cały czas. To
znaczy: jest wszechobecna. Nauka udowodniła istnienie energii szybszych od
światła. Zatem starożytni mieli rację! Powiecie:
„Doskonale! Zatem dźwięk stwarza wszechświaty. Co je podtrzymuje?” Skoro ten
wszechmocny, niezróżnicowany dźwięk owocuje powstaniem świata, to świat jest podtrzymywany
boskim dźwiękiem Nada Brahman. Nieprzerwany
napływ delikatnego dźwięku Nada Brahman,
pochodzącego z niezróżnicowanego Sabda Brahmana, podtrzymuje stworzenie wraz z
jego licznymi zróżnicowanymi energiami. Te energie, pochodzące ze Źródła,
nieustannie przenikają cały wszechświat i powracają do Źródła. Ów nieustannie trwający
cykl energii pulsuje i trwa. Zwróćcie uwagę, że nie jest przypadkowy. Wibrują
różnego rodzaju energie, każda zgodnie z własną frekwencją, by następnie
spotykać się i współbrzmieć harmonijnie. Jest to miejsce styku różnych planów
egzystencji. Anya Foos-Graber[14],
która z błogosławieństwem Bhagawana Baby sporo napisała o tych aspektach życia,
nazwała wszechświat „wibrującym polem, zorganizowanym zgodnie z harmonijnie
rezonującymi interwałami, z przenikającymi się energiami, które przecinają jego
ogromną holograficzną naturę. Można to porównać do aury wokół ciała człowieka”.[15] W
którym miejscu tego schematu znajdujemy się my, ludzie? Zgodnie z tym, co
stwierdzili starożytni riszi, Świadomość stworzyła nas z oddzielnych cząstek
Wiecznej Świadomości i umieściła je w ciałach. Jak zawsze, obowiązuje podstawowe
prawo tworzenia – jak w mikrokosmosie tak w mikrokosmosie. Tak jak wszechświaty
egzystują na oddzielnych planach, tak okruchy indywidualnej świadomości umieszczane
są na różnych planach nie tylko w jednym ciele, ale w wielu istniejących
równocześnie ciałach. I ponownie, tak jak Nada
Brahman i inne pochodne energie płyną po torze zamkniętej pętli od Źródła
do stworzenia i z powrotem do Źródła, tak Nada
Brahman i inne energie przemieszczają się od Świadomości wewnątrz nas
poprzez nasze subtelne ciała i powracają do naszej wewnętrznej Jaźni. Nada Brahman
porusza się pomiędzy ciałami, przechodzi poprzez rezonujące punkty węzłowe
nazywane czakrami i ponownie przepływa przez ciało energetyczne otaczające
ciało fizyczne. Powiecie:
„Hej! Chwileczkę! Wiem tylko o jednym ciele – o ciele fizycznym. Czym są te
inne ciała o których mówisz?” Zgodnie ze starożytną wiedzą, po za ciałem
fizycznym posiadamy jeszcze cztery inne ciała! Cało energetyczne
otaczająca ciało fizyczne zależy od słońca. Jego planem egzystencji jest system
słoneczny, podobnie jak wszelkich innych ciał fizycznych. Można je uchwycić na zdjęciach
robionych aparatem Kirliana, co powinno zainteresować wszystkich, a zwłaszcza
lekarzy. Staje się ono również widoczne dla wytrenowanych oczu, o czym mówi
wielu praktyków alternatywnych systemów uzdrawiania. Trzy następne ciała: ciało
umysłowe, ciało mądrości i ciało błogości, egzystują na subtelniejszych
planach, związanych z bardziej finezyjnymi długościami fal i z prędkościami
szybszymi od światła. Dlaczego nie zdajemy sobie sprawy z tego naturalnego
faktu, pomimo wewnętrznej inteligencji i nowoczesnego wykształcenia? Cóż,
wynika to głównie z umysłu-ciała oraz stopnia wolnej woli, w które wyposażyła
nas Świadomość. Chociaż możemy nie zdawać sobie sprawy z naszego umysłu-ciała,
to z pewnością wiemy i czujemy, że posiadamy umysł. Jednak umysł - pomimo tego,
że w rzeczywistości jesteśmy iskrami wewnętrznej Świadomości ze wszystkimi jej
cechami Bezwarunkowej Miłości i Inteligencji - buduje własny światopogląd i spojrzenie
na swoją tożsamość, integrując wiadomości wysyłane przez narządy zmysłowe istniejące
w nietrwałym ciele fizycznym. Kończy się na tym, że identyfikujemy się raczej z
ciałem fizycznym niż z wewnętrzną, boską Świadomością. Myślimy, że jesteśmy
tym, co widzimy w lustrze – istotą oddzieloną, pośród innych oddzielonych istot
egzystujących w oddzielonym od nas świecie. Z powodu swojej niespokojnej i
bardzo aktywnej natury, umysł nie słucha Inteligencji ani Miłości obecnych w
Świadomości. Przeciwnie, wykorzystuje te moce dla własnych egoistycznych celów,
polegających na zadawalaniu zmysłów ciała! Większość z nas przeżywa życie jako
niewolnicy umysłu i ciała, uwięziwszy Świadomość w umyśle i w ciele! Zapytacie:
„W jaki sposób te ciała są ze sobą związane?” Jak w makrokosmosie tak w mikrokosmosie.
Różnego rodzaju plany stworzenia, to znaczy różnego rodzaju wszechświaty,
zajmują oddzielne czasoprzestrzenie, zależne od długości częstotliwości energii
określających ich ramy. Wszechświaty łączą się ze sobą w punktach węzłowych,
gdzie rezonują różnorodne energie. Podobnie, chociaż nasze ciała subtelne, w
odniesieniu do ciała fizycznego, egzystują w odmiennych ramach
czasoprzestrzennych, to są połączone zarówno ze sobą, jak z nim. Energie
wibrujące w węzłach określają ramy czasoprzestrzenne ich pól. Nazywamy je czakrami
(dosłownie: kołami). Są to ośrodki energetyczne umieszczone w ciele energetycznym
otaczającym ciało fizyczne. Ciało błogości, ciało mądrości i ciało umysłu
są podłączone do ciała energetycznego otaczającego ciało fizyczne
w czakrach. Czakry są umieszczone w ciele energetycznym. Ciało fizyczne łączy
się z ciałem energetycznym poprzez proces oddychania. „Czy
to podtrzymuje ciało?”, zapytacie. Macie rację! Energia płynąca ze Źródła
podtrzymuje całe stworzenie, natomiast energia płynąca od Świadomości
Indywidualnej przez ciała subtelne poprzez czakry podtrzymuje i tworzy
wszystkie energie organizmu. Aciało
fizyczne, ciągle niezrozumiały dla
nas sposób, zasila ciało energetyczne
oddechem. Ciało energetyczne łączy się ze Źródłemwpływając
w potok energii znajdujący się w otaczającej je Uniwersalnej Świadomości.
Nieustanny przepływ energii podtrzymuje życie. Jednym
słowem, prawdziwi my, to znaczy indywidualne cząstki Świadomości, jesteśmy niejako
uwięzieni na potrzebę dramatu życia jednocześnie w pięciu ciałach egzystujących
w odmiennych czasoprzestrzeniach! To Świadomość dostarcza energię do całego
tego systemu i sprawia, że to działa… Z logicznego punktu widzenia, żeby
ponownie zanurzyć się w Uniwersalnej Świadomości musimy pozbyć się pięciu ciał.
Wszystkie religie świata mówią o śmierci jako o szansie na takie zespolenie.
Ale według riszich, w momencie śmierci giną tylko dwa ciała: fizyczne i
energetyczne.Ciało umysłowe wraz ciałem mądrości wciąż trwają, wiążąc w
sobie Świadomość i ciało błogości. Dzięki temu kapryśnemu, niespokojnemu,
przepełnionemu pożądaniami umysłowi ponownie trafiamy do cyrku życia, w nowym
ciele fizycznym i energetycznym. Dopiero po uwolnieniu się od ciała umysłowego
przesuwamy się w stronę egzystencji w wyższych ciałach, to znaczy w ciele
mądrości i ciele błogości, stanowiących drogę do ostatecznej realizacji i
zanurzenia się w Boskiej Świadomości „Chwileczkę!
Jesteśmy całkiem szczęśliwi tacy jacy jesteśmy. Dlaczego mielibyśmy chcieć
zanurzyć się Świadomości?”, słyszę wasze pytanie. Jeśli zapytamy ludzi na
świecie czego pragną najgoręcej, to najbliższa prawdy zbiorowa odpowiedź
zabrzmi tak: „Chcemy być szczęśliwi.” Każdy z nas szuka szczęścia. W życiu
jednak szczęście jest tylko przerwą pomiędzy dwoma cierpieniami! Starożytni
mędrcy odkryli, że najwyższym szczęściem dostępnym człowiekowi jest zanurzenie
się w Świadomości. To przeżycie jest nieporównywalne z niczym, co może nam
ofiarować umysł lub ciało. Zgodnie z radą starożytnych mędrców, dążmy do najwyższej
szczęśliwości, do zanurzenia się, do życia w Bogu. Powinien to być cel każdego
człowieka. Mędrcy dodali jednak, że moment
połączenia się duszy indywidualnej z Najwyższą Duszą jest wyznaczany przez Boga.
Więc jeśli nie czujecie, że chcielibyście zanurzyć się w Światłości to nic nie
szkodzi! Gdy nadejdzie pora, owo pragnienie pojawi się automatycznie. Lecz póki
co, starajmy się być szczęśliwi wiedząc, że Najwyższa Świadomość zarządza
wszystkim. Nauczmy się egzystować bez niepotrzebnych zamartwień i niepokojów
kreowanych automatycznie przez umysł. Zamiast być pajacami umysłu, zacznijmy
posługiwać się inteligencją i miłością obecnymi w naszej wewnętrznej, indywidualnej
świadomości i żyć szczęśliwie w poczuciu wolności. Riszi odkryli coś jeszcze. Chociaż
śmierć jest doskonałą okazją do uwolnienia się od ciała i umysłu, to, żeby zanurzyć
się w Świadomości, nie trzeba koniecznie umierać. Możemy nauczyć się wychodzić
poza ciało i umysł, korzystając z inteligencji i miłości i dzięki temu żyć w
Świadomości, pozostając wciąż w ciele. Praktyczne kroki ku temu zostały
wskazane w jodze. Riszi je opanowali. Dzięki jodze zyskali umiejętność
poruszania się pomiędzy ciałami, przechodząc poprzez czakry łączące ciała
fizyczne i energetyczne z wyższymi, subtelniejszymi ciałami. To poszerzyło ich
horyzonty myślowe i umocniło poczucie tożsamości. Nic innego nie mogło im tego
zapewnić. Gdy nauczyli się przekraczać granice ciała fizycznego i ciała
umysłowego wraz z towarzyszącymi temu ograniczeniami ego, zrozumieli, że NIE są
ciałami fizycznymi ani umysłowymi. Uświadomili sobie, dzięki bezpośredniemu
doświadczeniu, że stanowią część całego stworzenia. Uwolnili się od lęku przez
śmiercią, wiedząc, że będą żyli poza ciałem materialnym. Naturalnie,
nie pozostawali już dłużej w uścisku tamasowych potrzeb ciała fizycznego ani radżasowych
popędów umysłu-ego. Zamiast tego doświadczali uwznioślających nakazów ciała mądrości
i ciała błogości. Doświadczali też częstszych satwicznych uczuć opartych na
miłości. Mieli w sobie więcej współczucia, miłości do wszystkich istot,
gotowości do poświęceń i poczucia jedności z całym stworzeniem. Dzięki temu,
zakotwiczeni w Świadomości, byli w stanie żyć w świecie fizycznym i nie ulegać
jego wpływom. Śri Sathya Sai Baba nazywa to Niezmienną, Zintegrowaną
Świadomością[16].
Zanurzeni w nieprzemijającej Miłości i Błogości, riszi, korzystając ze swojej
inteligencji i miłości, dążyli do dobra wszystkich stworzeń. Nieco bledszym odbiciem doświadczeń
jogicznych są doświadczenia NDE[17],
przeżyte przez ludzi w stanie tymczasowej śmierci. Badacze odkryli, że ci
ludzie stali się bardziej uduchowieni, spokojni i kochający. Więcej na ten
temat w następnym rozdziale! Kolejnym sposobem podróżowania na
inne plany egzystencji jest droga dźwiękowa. Wiemy, że podtrzymujący nasze
istnienie Nada Brahman wraca zarówno do Źródła jak i do indywidualnej
świadomości. O tej zasadzie mówią wszystkie bez wyjątku religie świata. Stanowi
ona bazę wykorzystywania dźwięku jako środka dotarcia do Boskości. Litanie,
pieśni, sury, mantry, hymny gurbani[18]
– ułatwiają wypełnionemu oddaniem i miłością umysłowi podróżowanie przez czakry
– dosłownie, zapewniają mu jazdę „na dźwięku” – dzięki czemu umysł doświadcza
Świadomości. Dzięki Nada Brahmanowi można szukać i doświadczać zewnętrznej
Uniwersalnej Świadomości lub indywidualnej, wewnętrznej świadomości. Mają tę
samą naturę, więc przeżycie jest takie samo. Można to osiągnąć też dzięki muzyce
skomponowanej dla Boga. Ci, którzy doświadczyli oddania i miłości do Boga poprzez
muzykę, wznoszą się ponad stany fizyczne i umysłowe. Mogę to powiedzieć z
całkowitym przekonaniem, ponieważ doświadczyłam tego. Patrząc na fotografię
mojego Pana, Bhagawana Sathya Sai Baby, czułam się taka szczęśliwa i poruszona,
że zaczynałam śpiewać. Byłam
zdumiona nieskazitelną jakością płynących ze mnie klasycznych kompozycji.
WIEDZIAŁAM, że mój świadomy umysł ich NIE SKOMPONOWAŁ. Ich źródłem było coś
znacznie wyższego, do czego nieświadomie sięgnęłam. Jakość tych kompozycji
sprawiła, że najwięksi krytycy i guru muzyki indyjskiego stanu Karnataka potrząsali
ze zdziwienia głowami i mówili: „To przejaw boskiej łaski.” Zapytacie: „Jak ma się historia
związana z dźwiękami i muzyką do medycyny i do lekarzy?” Cóż,
dźwięki i muzyka, mogące nam umożliwić połączenie się z wyższą jaźnią,
posiadają potężną moc terapeutyczną i wywołują w nas głęboki spokój. Mogą nam
także pomóc odpowiedzieć na pytanie, jak leczyć stres wywołany trwogą oraz
zrozumieć, w jaki sposób muzyka terapeutyczna i śpiewanie mantr wspomagają
leczenie takich chorób jak nadciśnienie. Więcej na ten temat w rozdziale Nauki
Medyczne Sai o dźwiękach i muzyce. Dlaczego to takie ważne, żebyśmy my
lekarze zastanowili się nad tym wszystkim i przystąpili do szczerego poszukiwania
duszy lub może do jej ponownego badania? Ponieważ zapewni to pacjentom zdrowie
cielesne, a nam pomoże zachować poczucie proporcji podczas prowadzonych terapii.
Będziemy umieli im wyjaśnić, że zdrowie fizyczne to jeszcze nie wszystko, bo
równie ważne jest zdrowie mentalne i duchowe, a także rozsądne poczucie
tożsamości. Możemy im pomóc odblokować miłość i inteligencję, obecne w Świadomości,
a także wyrażać je, zamiast pozwalać im pozostawać niewolnikami wypełnionego
niepokojem umysłu. W ten sposób możemy zapobiec wielu współczesnym chorobom
wynikającym ze stresu! Będziemy też wiedzieli, jak sobie odpuszczać. Dzięki
temu na oddziałach intensywnej opieki medycznej będzie mniej ludzi wegetujących
jak rośliny. Możemy także nauczyć się jak wykorzystywać Świadomość wewnątrz nas
i w pacjentach, żeby leczyć! Nawet z punktu widzenia naszego ograniczonego
doświadczenia, autorzy tej książki mogą powiedzieć, że ma to fantastyczny, wielowymiarowy
wpływ na skuteczność leczenia. Pomoże nam także odnieść się do śmierć w sensowniejszy
sposób. Zamiast z poczuciem wewnętrznej porażki, ograniczając się do słów: „Tak
mi przykro” odłączyć kroplówkę, możemy pomóc pacjentom w chwili ich ostatecznego
odejścia! Możemy także pomóc samym sobie,
ponieważ to właśnie my, lekarze, w większym stopniu niż nasi pacjenci, stajemy
się ofiarami tych rozpędzonych i stresujących czasów. Badania przeprowadzone na
Zachodzie podają coraz wyższe wskaźniki alkoholizmu, chorób umysłowych, samobójstw
i nałogów, także wśród lekarzy. Przypomina to nieubłagalny nurt porywający
najlepszych z nas. Dean Ornish, znany na świecie autor, lekarz i pionier,
który, powołując się na własny przykład, z sukcesem demonstruje, że zmiana stylu
życia, dieta i redukcja stresu prowadzące do prostej egzystencji, mogą
doprowadzić do wycofania się chorób serca. Cytuję: „Miałem wiele osiągnięć… Ale
samotności nie da się karmić przez dłuższy czas zewnętrznymi dokonaniami, bez
względu na to, jak bardzo są interesujące lub ekscytujące. Pracowałem co najmniej
80 godzin tygodniowo, czasami więcej, co skutecznie odwracało moją uwagę od
tych uczuć. Pamiętam, jak kiedyś spieszyłem się, żeby zdążyć na samolot i jak w
ostatniej chwili wbiegłem na jego pokład. Zaraz potem zatrzaśnięto za mną
drzwi. „Wygląda
pan na zmęczonego”, zwróciła się do mnie stewardessa. „Czuję
się zmęczony”, odpowiedziałem. „Cóż”,
odpowiedziała, nie rozpoznając mnie. „Niech pan przeczyta książkę dr Deana Ornish’a.
Bardzo ją panu polecam. Przedstawia w niej wspaniałe techniki radzenia sobie ze
stresem. Mogą się panu przydać.” „Tak,
znam tę książkę…” Małe
przypomnienie od Boga. Pojąłem tę ironię, nie została przeze mnie zmarnowana. Chociaż
byłem zupełnie zdrowy, stawałem się coraz bardziej zestresowany. Zacząłem sobie
wyobrażać nagłówki gazet: Autor książki ‘Stres, dieta i twoje serce’ dostał
ataku serca spowodowanego stresem, pomimo doskonałej diety!”[19] Ornish praktykował później to co
głosił i uzyskał wewnętrzną równowagę życiową, którą polecał wszystkim. Być
może w Indiach życie nie jest tak morderczo gorączkowe nawet dla lekarzy, ale
sposób w jaki się ono toczy, każe nam myśleć, że my również dążymy w złym
kierunku. Jedynie duchowe przebudzenie może pomoc lekarzom zachować równowagę
wewnętrzną. Dzięki temu staniemy się nie tylko lepszymi ludzkimi istotami, lecz
także lepszymi lekarzami. I właśnie w tym miejscu mogą nam pomóc nauki medyczne
Sai – Saience of Medicine. Praktykujcie je i zmieńcie się. Na chwilę zostawmy medycynę i wróćmy
do życia. Sprawdźmy, co starożytni mędrcy odkryli na temat powrotnej podróży od
stworzenia do Stwórcy – bo o to właśnie chodzi w życiu. Ta podróż biegnąca
przez eony czasu i przestrzenie rozpoczyna się od indywidualnych cząstek Świadomości
nazywanych duszami, zapakowanych w materię. Dusze przemieszczają się w czasie z
pomocą różnych ciał dzięki kolejnym narodzinom: od minerałów przez rośliny i
zwierzęta do człowieka. W tym wznoszeniu się człowiek posiada bardzo
specyficzny status, ponieważ tylko on otrzymał inteligencję pozwalającą mu pojąć
jego prawdziwą naturę. Jedynie on wyrywa się z cyklu narodzin i śmierci i
powraca do Świadomości. Czy to oznacza, że wszyscy zanurzymy się ponownie w
Świadomości po pierwszym pobycie na Ziemi jako ludzie? Nie! Ponieważ, patrząc
na to przez lunetę ludzkiego umysłu, Świadomość sprawia, że droga powrotna staje
się największą z życiowych przygód! Sathya Sai nazywa tę przygodę ‘grą’.
Powiada: „Życie jest grą, weź w niej udział!” Dzięki niej możemy połączyć się z
Bogiem. Gra zaczyna się od narodzin. Na każdą rundę otrzymujemy określony czas
życia, w czasie którego możemy spróbować dotrzeć do celu. Cudowną rzeczą w tej grze jest to, że w
przeciwieństwie do innych gier nie ma w niej przegranych. Każdy jest zwycięzcą,
gdyż każdy – od świętego po najmniejszego robaka – ostatecznie powraca do
Świadomości! Potrzebny na to czas nie jest z góry przesądzony, ale ostateczne
zwycięstwo należy do nas. Jak w każdej grze, w grze życia również obowiązują
zasady. Przy każdych narodzinach zaczynamy od początku i przesuwamy się po
całej planszy. Zgodnie z tym jak toczą się kości czasu, lądujemy na kwadratach,
które mogą być neutralne, na wężach, które mogą udaremnić nasz postęp lub na
drabinach przyspieszających nasz ruch do przodu. Przyjrzyjmy się najpierw ‘wężom’,
które mogą nas cofnąć o kilka kroków od celu, a nawet o kilka narodzin! Pierwszym
zestawem węży są guny, instynktowne popędy, w które Świadomość
wyposażyła fizyczne ciała. Odruchowo kierujemy się głodem, potrzebą prokreacji,
spania, odpoczynku i lękiem, zmuszających nas do postaw zapewniających
przerwanie ciała. Starożytni nazywali je ‘tamasem’. Nasze życie często
się koncentruje na ciele. Każda myśl o śmierci sprawia, że drżymy. Gdy nasi
bliscy opuszczają ten świat, pękają nam serca. A jednak ten ‘wąż’ może w magiczny
sposób zmienić się w ‘drabinę’, jeśli koncentrując się na nim zdamy sobie sprawę,
że ciało jest tylko pojazdem dowożącym nas do celu. Uczy nas to, żebyśmy się z
nim nie utożsamiali. Drugim wężem jest umysł, będący
projekcją Świadomości. Odbiera impulsy płynące z organów zmysłowych: ze słuchu,
wzroku, smaku, dotyku, etc. Ma także dostęp do innej cechy Świadomości, do
inteligencji. Pożycza od niej zdolności i nieustannie synchronizuje napływające
ze zmysłów informacje pochodzące z doświadczeń cielesnych i umysłowych. Jak
nitka wełny nawija się na siebie, zdając się zyskiwać oddzielną tożsamość jako
kłębek, tak umysł, który na początku był prostą nitką projekcji pochodzącej ze
Świadomości, nakłada się na siebie w czasie, żywiąc się przekazami zmysłowymi i
przeszłymi doświadczeniami, by w końcu zyskać własną osobowość – ego. Zapomina, że wziął się ze Świadomości.
Traci pamięć swojej oryginalnej tożsamości. Raduje się i cierpi pod wpływem
cielesnych przyjemności, instynktownie szukając gratyfikacji ze strony ciała i
umysłu. Aby to osiągnąć uzurpuje sobie inteligencję. Kończy się na to tym, że
prowadzimy życie sterowane przez ego. Ego stawia się ponad wszystko inne. Po za
tym kieruje nim dodatkowy zestaw pragnień stworzonych przez Świadomość, mający
wprowadzić w grę życia jeszcze więcej dramaturgii! Mówię o pożądaniu, gniewie,
chciwości, zauroczeniu, dumie, zazdrości, egoizmie, nienawiści, itp. To
najniebezpieczniejsze węże biorące udział w tej grze. A teraz o drabinach. Aspekt błogości
obecny w Świadomości skutkuje bodźcami opartymi na miłości. Mówię o
współczuciu, zrozumieniu, dzieleniu się, dbaniu o innych, empatii, sympatii, poświeceniu,
dawaniu i przebaczaniu, służeniu, bezinteresowności... Te bodźce skłaniają człowieka
do myślenia, mówienia i działania z pominięciem bonusów cielesno-umysłowych.
Pomagają nam odczuwać jedność z innymi i z całym stworzeniem. W rzeczywistości
pomagają nam zrozumieć, że tak naprawdę nie ma ‘innych’. Są tylko bracia i
siostry. Starożytni nazywali te cechy cechami satwicznym. Gdy osiągniesz satwę,
to jesteś w domu, ponieważ, drogi czytelniku, zgodzisz się instynktownie, że są
to cechy boskie, które ostatecznie doprowadzą cię do zanurzenia się w
Boskości! Wynika stąd, że instynkty tamasowe,
radżasowe i satwiczne rywalizują ze sobą o naszą uwagę. W zależności od tego,
którą pójdziemy drogą, możemy zbliżyć się w tej grze do Boga lub się od Niego
oddalić. Jednak tak samo jak w krykiecie, gdzie poza rzucaniem piłki,
odbijaniem jej i bieganiem, za to, w którą stronę potoczy się mecz odpowiada
również boisko. Boisko życia może pokrzyżować grę życia. Mówiąc o nim mam na
myśli okoliczności kształtujące egzystencję. Kosmiczny komputer Świadomości
przygotowuje je dla każdego z nas, biorąc pod uwagę obowiązujące zasady. Za
każde zło uczynione innym pod wpływem tamasu lub radżasu płacimy
trudnościami pojawiającymi się w nadchodzącym czasie – w tym lub w przyszłym
życiu. Podobnie za każdy dobry uczynek uczyniony pod wpływem satwy,
zbierzemy w przyszłości szczęśliwe okoliczności. To prawo karmy, przejawiające się w
pozornej niesprawiedliwości życia. Ponieważ nie pamiętamy swoich poprzednich
egzystencji, więc nie zdajemy sobie sprawy, że otrzymujemy to na co zasłużyliśmy
i że ŻYCIE JEST SPRAWIEDLIWE. Gdybyśmy pamiętali o wszystkich naszych partnerkach,
partnerach i dzieciach, na ziemi powstałby zamęt! Prawo karmy nie wywiera na
nas żadnego nacisku, ponieważ karma jest tylko wyższym sądem. Najwyższym sądem
jest Świadomość, która może unieważnić każdy nakaz sądu niższej instancji. Ale
podobnie jak Najwyższy sąd nie interweniuje z własnej inicjatywy, tak
Świadomość wkracza jedynie wtedy, gdy szczerze wołamy o pomoc! Karma nie może
się mierzyć z boską łaską. Zatem w każdej chwili, dotykając stóp Pana, mamy
złotą szansę uwolnienia się od skutków karmy. O ile chodzi o nas, lekarzy,
kieruje to naszą uwagę w stronę karmicznej natury chorób. Korzystam z karmicznego
wyjaśnienia, ilekroć chcę wzbudzić w umysłach pacjentów nieco więcej poczucia
komfortu i spokoju, zwłaszcza w osobach cierpiących na nieuleczalne choroby
oraz w rodzinach, które straciły małe dziecko… Jeśli chodzi o osoby cierpiące
na nieuleczalne choroby, to nawet jeśli nie jesteśmy w stanie uczynić zbyt
wiele, żeby poprawić ich stan fizyczny, to możemy im pomóc pogodzić się z tą
sytuacją i zaakceptować ją dzięki zrozumieniu, że w ten sposób dobiega końca
ich zła karma. Miałam pacjenta o nazwisku Ćakrawarthi,
cierpiącego na dystrofię mięśniową[20].
Podczas pierwszego spotkania rozmawialiśmy długo o karmicznej naturze tej
choroby. Przyjechał do mnie z miejsca oddalonego o tysiące mil, ponieważ jakiś
inny pacjent powiedział mu, że go ‘wyleczę’! Kiedy modliłam się do Baby o
prowadzenie, poczułam potrzebę opowiedzenia mu starej historii z Puran[21].
Oto ona: Mędrzec
Narada spacerował z Panem Wisznu. Spoglądając z nieba na Ziemię, ujrzeli zamożnego
człowieka ofiarowującego ubogim braminom kilka krów. Ten akt dobroczynności tak
bardzo ucieszył Pana Wisznu, że pobłogosławił tego człowieka dziesięciokrotnie
większym bogactwem. Po chwili ujrzeli kapłana. Był to niezwykle dobry, lecz
biedny człowiek, gorąco oddany panu Wisznu. Miał wprawdzie krowę, która dawała
trochę mleka, ale był to jego jedyny dochód. Zamiast pobłogosławić go
zamożnością, Pan Wisznu postanowił odebrać mu krowę! Narada, który to wszystko
obserwował, nie mógł się powstrzymać, by nie powiedzieć: „O Panie, jesteś
bardzo niesprawiedliwy. Ten bogacz podarował kapłanom kilka krów i nagrodziłeś
go za to hojnie. Byłeś za to okrutny dla tego biedaka, tak bardzo Ci oddanego.
Odebrałeś mu jedyne źródło dochodu! Nie mogę Cię zrozumieć!” Pan Wisznu odpowiedział
mu na to z uśmiechem: „Ten bogacz, zanim do mnie dotrze, ma przed sobą jeszcze
wiele wcieleń. Kapłan jest gotowy zanurzyć się we mnie. Miał tylko to jedno
przywiązanie – do krowy. To opóźniało jego rozwój. Postanowiłem usunąć tę przeszkodę.” Gdy opowiadałam tę historię panu
Ćakrawarthi i tłumaczyłam mu, że jego strata przypomina stratę biednego
bramina, miałam wrażenie, że trafiam mu do serca. Rozumiał, że bardzo często
ci, którzy pragną rozwijać się duchowo napotykają na wiele życiowych przeszkód.
Od tamtego dnia zaakceptował swoją chorobę i zaczął myśleć pozytywnie. Nawet
jego lokalni lekarze i moi koledzy byli ogromnie zdziwieni widząc, jak bardzo
polepszyło mu się zdrowie! Oczywiście zrobiliśmy wszystko co należało zrobić w
zakresie ortodoksyjnej medycyny. Zbadaliśmy go dokładnie i odkryliśmy
osłabienie mięśnia sercowego, co zdarza się w takich przypadkach.
Zdiagnozowaliśmy także infekcję klatki piersiowej i odpowiednio na to
zareagowaliśmy. Nic z tego nie tłumaczy jednak głębokiego dobrego samopoczucia
i umiarkowanej, obiektywnej poprawy jego zdrowia. Wciąż choruje, ale ma się o
wiele lepiej fizycznie i umysłowo. Czuje także duchowe przebudzenie - podejrzewam,
że w tym kryje się prawdziwa tajemnica poprawy jego zdrowia. Z pomocą przyjaciół wybrał się
niedawno na pielgrzymkę – musieli go przenosić po schodach… Ta długa podróż
przebiegła bez żadnych zakłóceń. W drodze powrotnej odwiedził mnie w Chennai i podarował
mi uroczą, miniaturową, srebrną huśtawkę wraz z padukami Śirdi Sai. Proste,
zdroworozsądkowe leki, jakie mu przepisałam, stały się przyczyną jego
niezwykłego powrotu do zdrowia! Gdy logika podpowiada, że nie chodzi tylko o
lekarstwa, ludzie przypisują to magicznemu dotykowi lekarza – KAI PUNJAM.
Prawda kryje się w tym, że uzdrowienie przychodzi z wnętrza. Gdy znikają
blokady mentalne, duchowa uzdrawiająca energia może działać bez przeszkód. Gdy umierał ktoś bardzo młody i
niewinny, starożytni mędrcy tłumaczyli, że jego dusza miała do odrobienia tylko
resztkę karmy i gotowa była się uwolnić. Gdy minęła wyznaczona minuta, Bóg
zabrał tę duszę do siebie. Podaję ów prawdopodobny powód ludziom cierpiącym z
powodu przedwczesnej śmierci dziecka. Wiele osób czerpie z tych słów
pocieszenie. W przypadku każdej choroby, bez względu na to czy rozumiem jej
karmiczne korzenie czy nie, radzę pacjentom, aby powiększali swoje dobre karmiczne
konta, myśląc pozytywnie i postępując życzliwie, gdyż korzystna karma z
pewności przyciągnie do nich łaskę i nie tylko ich uzdrowi, ale pomoże im
radzić sobie z życiem. To prowadzi mnie do kolejnego bardzo
ważnego zagadnienia. Cierpienie sprowadza ludzi do lekarzy. Większość pacjentów
traktuje ich słowa jak biblijną prawdę. Zatem lekarze mają złotą okazję nie
tylko do wyleczenia choroby, ale również do wprowadzenia swoich podopiecznych
na drogę zdrowia umysłowego i duchowego. To podejście przynosi Seszadriemu i
mnie bardzo bogate dywidendy w postaci ogólnego dobrostanu pacjentów.
Powinniśmy stać się lekarzami holistycznymi. Na nieszczęście współczesne
szkolenie medyczne sprawia, że nade wszystko gloryfikujemy statystyki i
zrzucamy na pacjentów własne poczucie niepewności wraz z perspektywą możliwych
powikłań, co sprawia, że stają się jeszcze bardziej niespokojni, a przez to
bardziej chorzy! Wróćmy do gry życia, a dokładnie, do
większej ilości drabin. Na szlaku duchowym mamy możliwość wybierania ich. Osoby
skłonne oddać się Bogu odczuwają nieprzezwyciężoną miłość do Boga.
Historycznymi przykładami tego są: Andal[22],
Mira Bai, Tulsidas, wielki mistrz Ćaitanja, etc. Jednak miłość skierowana do
bliźnich, zamiast do Boga, też nam zapewnia drabiny. Jest wiele wiejskich
kobiet, które posunęły się daleko na ścieżce duchowości, poświęcając swoje
życie miłości i oddaniu dla męża, dzieci i rodziny teściów. Ścieżki miłości i
oddania należą do drogi bhakti. Kolejna drabiną jest drabina
mądrości, dżnianą. Niektórzy ludzie, posługując się wyostrzoną
inteligencją, realizują swoją prawdziwą tożsamość i doświadczają jej pod
postacią Świadomości. Postrzegają wówczas wszystkie ciała jako własne i są
wolni od egoistycznych przywiązań. Doprawdy, nawet gdy inni ich ranią, nie
mszczą się na nich, ponieważ nie rzucamy się z kamieniem i młotkiem na własne
zęby, nawet gdy gryzą język! Przychodzi mi na myśl Mahariszi Aurobindo,
Bhagawan Ramana, Sadguru Dżniananda i inni. Są mędrcami kierującymi się
najwyższą miłością i współczuciem wobec bliźnich. Kolejną drabiną jest działanie,
karma. Bez względu na to czy jesteście oddani Bogu czy nie, czy posiadacie
mądrość czy nie, to jeśli będziecie postępować właściwie, z pewnością wstąpicie
na drabinę duchową. Tę ścieżkę rekomenduje każdemu Śri Sathya Sai Baba: „Zawsze
pomagaj, nigdy nie krzywdź.” Czyniąc to bez ego pniemy się szybko w górę. W swoim bezgranicznym współczuciu,
Bóg przygotował dla nas w tej grze życia jeszcze kilka schodów ruchomych.
Wystarczy, że postawimy jeden ostateczny krok i wejdziemy na nie, a one
przewiozą nas płynnie w górę. Tymi schodami, przygotowanymi dla nas przez Świadomość,
są wielcy guru: mistycy (awaliowie), święci, rinpocze (cenne klejnoty),
dżiniści, aczarjowie (wybitni nauczyciele duchowi, mistrzowie), których nieskazitelnym
przykładem jest Mędrzec z Kanczi[23].
Te boskie, a zarazem ludzkie istoty, mogą wprowadzić nas na drabinę, abyśmy
mogli połączyć się z Bogiem - pod warunkiem, że się im poddamy i spróbujemy
praktykować ich nauki. Człowiek jest z natury towarzyski. W
grze życia wysiłek zespołowy częściej prowadzi do zwycięstwa niż starania
indywidualne. To efekt satsangu. Członkowie grupy związani są sankirtanem,
śpiewem na chwałę Pana. Taka podróż grupowa do Boga jest szczególnie
rekomendowana przez starożytnych mędrców w epoce kalijugi. Zapytacie: „Jak to dokładnie
działa?” Pozwólcie, że posłużę się przykładem
kropli deszczu. Tak jak celem życia każdej ludzkiej istoty jest powrót do Boga,
tak prawdziwym celem każdej spadającej z chmury kropli jest powrót do oceanu.
Gdy kilka kropel deszczu połączy się ze sobą i utworzy stróżkę wody, a stróżka
wody zmieni się strumyk, a potem w strumienie, wówczas wszystkie krople deszczu
dotrą do celu! Wysiłek grupowy się opłaca! Pojedynczej osobie trudno dotrzeć do
Boga, lecz gdy zbierzemy się razem, ciągnąc za sobą wszystkich, to możemy tego
dokonać! Dla mistrzów w tej grze wytyczono
specjalną trasę – schody ruchome do Świadomości. Tymi schodami ruchomymi jest
joga. Zgodnie z tradycją składa się z ośmiu kroków i szybko prowadzi do celu.
Niestety, współcześni nauczyciele opuszczają dwa pierwsze i zarazem
najważniejsze kroki – jamę i nijamę. Mimo to wspomnę o nich.
Odnoszą się do czystości słów i uczynków, do właściwego życia, a także do
kontroli umysłu i oddechu. Kolejne kroki pojawiają się później. Z medycznego
punktu widzenia joga ma ogromne znaczenie. Dzięki wielkim joginom, takim jak
Paramahamsa Jogananda i Swami Rama, najlepsze laboratoria medyczne na świecie
odnotowują niezwykłe korzyści zdrowotne przynoszone przez jogę. Indie są domem
jogi. Skoro współczesna medycyna zaakceptowała jogę, to Indie powinny przejąć
przywództwo i włączyć ją do programu studiów medycznych. Posuwamy się nawet do
stwierdzenia, że jogę należy obowiązkowo wprowadzić do szkół i przedszkoli wraz
z jej pierwszymi dwoma najważniejszymi poziomami. Ten pojedynczy akt rozwagi
może przynieść narodowi więcej zdrowia niż budowanie kolejnych szpitali! Joga
skutkuje doskonałym umysłem i ciałem... Wyobraźcie sobie jak bardzo silne
stałby się Indie, gdybyśmy my wszyscy, tysiąc milionów ludzi, zostali joginami! Jakie
miejsce w grze życia zajmuje Sai? Świadomości lub Bogu wystarcza zwykle samo
oglądanie gry, graczy, zespołów, węży, drabin, wind i ruchomych schodów. Ale czasami,
gdy zagrożeniu ulega sam duch gry, powiedzmy jak podczas ‘ustalania meczów’,
gdy gracze, zamiast dążyć do celu wolą spadać na węże i unikają drabin, wtedy
Świadomość dochodzi do wniosku, że co za dużo to niezdrowo i schodzi osobiście,
żeby to uporządkować. Bezradne zespoły i gracze na boisku, którzy porzucili już
wszelką nadzieję na dobre rozegranie chociażby jednego seta, nie mówiąc już o
wygraniu meczu, dostają nagle fantastyczny odpowiednik ‘przejścia’! Awatar, jak
gigantyczny samolot, zaprasza na pokład wszystkich pragnących i dostawia ich do
celu szybciej niż drabiny, windy i schody ruchome razem wzięte. Pan Kriszna, poprzedni Purna Awatar,
dysponujący wszystkimi boskimi mocami, ogłosił, że gdy upada prawość i
niesprawiedliwi biorą górę nad dobrymi, wówczas On schodzi na Ziemię, żeby
uchronić cnotliwych i zniszczyć zło. Obecnie na Ziemi dzieją się bardzo
niepokojące rzeczy, gdyż człowiek odwrócił się od Boga i stał się zupełnie
nieobliczalny. Nic zatem dziwnego, że Świadomość postanowiła zamanifestować się
jako potrójny Awatar Sai! W dziejach ludzkości takie zdarzenie ma miejsce
bardzo rzadko – zaledwie raz na kilka tysiącleci. Wówczas Bóg wędruje po Ziemi
jak człowiek! Jest to niezwykłe zdarzenie i niesamowita okazja doświadczania
Boskości. Możemy się wówczas przekonać, że my, ludzie, zjednoczeni ze wszystkimi,
również jesteśmy Bogiem. Jeśli chodzi o lekarzy, to szansa bezpośredniego
oglądania Awatara, będącego Lekarzem Lekarzy, daje nam możliwość przyglądania
się Panaceum w akcji. Jeśli dzięki Jego łasce wybieramy stąpanie po śladach
Pana, to otrzymujemy niezwykłą, jedną na wiele wcieleń szansę stania się Jego
instrumentem! Wróćmy do gry życia. Jej wielkim
finałem jest śmierć. Starożytni mędrcy indyjscy odnosili się do śmierci
pozytywnie. Kultura Indii odzwierciedla ten punkt widzenia. Na przykład w
stanie Tamil Nadu na południu Indii umarły żegnany jest petardami, kwiatami,
muzyką i tańcem! Gdy byliśmy studentami w Christian
Medical College w Vellore, naszym wykładowcą psychologii był Amerykanin, dr
Bullard. Jego młodszy syn praktycznie wychował się w Indiach. Przyjechał
ponownie do USA, gdy miał siedem lat. Tam wziął udział w pogrzebie – bardzo czarnym,
bardzo posępnym, smutnym, cichym i przygnębiającym! Zwrócił się wtedy do
swojego ojca i powiedział: „Tatusiu! Proszę! Chcę umrzeć tylko w Indiach” (!) -
pamiętał kolorowe, wesołe pochody sunące indyjskimi drogami. Starożytni mędrcy odkryli, że śmierć
nie jest pełnym zatrzymaniem, a tylko przerwą w podróży. Po śmierci życie trwa
dalej na innym planie. Zwykle następują kolejne narodziny, jak dzień po zachodzie
księżyca. Skąd wiemy o życiu po śmierci i o egzystencji poza ciałem? Co ma do
powiedzenia na ten temat oficjalna nauka oraz nauka Sai? Przyjrzymy się temu w
następnym rozdziale.
Sai Ram!
tłum. J.C.
[1]„Zunifikowane Pole
jednoczy grawitację z elektromagnetyzmem, światło z radioaktywnością oraz z nuklearną
mocą, w taki sposób, że wszystkie siły w naturze oraz wszystkie tzw. cząstki
przyrody – kwarki, leptony, protony, neutrony są rozumiane jako jedność.
Wszystkie one są jedynie falami w Oceanie Egzystencji, zwanym Zunifikowanym
Polem lub Polem Superstrun. Jest to Uniwersalne Pole Inteligencji, ostateczne
Pole Uniwersalnej Świadomości.” (John Hagelin, profesor fizyki, przewodniczący
Uniwersytetu Zarządzania im. Maharishiego) [2]czwartego lipca – święto
odzyskania niepodległości przez USA, w tym dniu odbywają się pokazy sztucznych
ogni [3]Chopra Deepak: Ageless
Body, Timeless Mind. Tider Books, 1993, s.42 [4]Spiegel, D., Bloom, J., Kraemar, H.C., Gottheil
E. Effect
of psychosocial treatment on survival of patients with metastatic breast
cancer; The Lancet, 1989, 2; 888-891 [5] Thomas C. B., Duszinsky K.R.: Closeness to parents and family
constellation in a prospective study of five disease states: suicide, mental
illness, malignant tumour, hypertension and coronary heart disease: John Hopkins Medical Journal; 1974;
124-251 [6] Lynch J J: The Broken Heart- Medical Consequences of Loneliness; New
York; Basic Books; 1977 [7] Meladie, J. H., Stange, K.C.,
Zyzanski and Goldbourt, U.: The
Importance of Biopsychosocial Factors in the Development of Duodenal Ulcer in a
Cohort of Middle Aged Men: American Journal of Epidemiology; 1992; 36(10);
1280-1287 [8] Holmes, T. H.: Multidiscipline Studies of Tuberculosis: New
York; International Universities Press; 1956 [9] Hislop John: The Weeping Saris; in My Baba and I; Śri Sathya Sai Books
and Publications Trust; Prashanthi Nilayam; pp.22-24 [10] Bashiruddin Zeba: Manifestations and Divine Calligraphy,
1995; pp.59 [11]Matrix,
matryca, forma – środowisko, w którym się coś rozwija [12]Sankhja – wg tych
filozofów świat powstał w wyniku współdziałania dwóch zasad: „Ducha – Puruszy (Świadomości) i materii – prakriti (poznanie, umysł i emocje, a w
takim razie dzięki naturze lub materii. [13] Bentov Itzhak: Stalking the Wild Pendulum: On the Mechanics
of Creation: and A Cosmic Book: On the Mechanics of Creation.: Rochester, VT;
Inner Traditions Destiny; 1988. [14]Anya Foos-Graber - ukończyła
Peabody College i Vanderbilt University w Nashville,
Tennessee (USA) oraz studiowała sztukę w Lublanie w Słowenii. Jest
instruktorką jogi w niepełnym wymiarze godzin, okazjonalnie farmerem i
wykładowcą w zakresie kształcenia ustawicznego oraz pełnoetatową pisarką. [15] Anya Foos-Graber: Deathing: An Intelligent Alternative for the
Fiinal Moments of Life, Sai Tower
Publication; Puttaparthi, s. 243 [16]CIA -
gra słów w j. ang. - CIA - Central Inteligent Agenccy – amerykańska
agencja kontrwywiadu, Swami zmienił znaczenie tej nazwy na Constant Integrated Awareness - Niezmienna, Zintegrowana Świadomość. [17]NDE – Near Death Experience [18]Gurbani
– to dźwięk pochodzący bezpośrednio od Najwyższego. Wyjaśniają cechy
Pierwotnego Pana i duszy. Dzięki nim sikh może osiągnąć najwyższy stan świadomości. [19]Orinish Dean: Love and
Survival: Verrmillon: London; 1998 s.77 [20] Dystrofia mięśniowa prowadzi do zaniku mięśni [21]Purany – święte pisma hinduizmu.
Według tradycji ich autorem jest Wjasa. [22]Andal znana również jako
Kothai, Naćijar i Godadewi – jedynką kobietą Alwar (grupa mistyków śpiewających
ekstatyczne hymny do Boga) pośród 12 świętych Alwarów w południowych Indiach. [23] Chandrashekarendrs Saraswati Mahaswamigal
(1894-1994)