Humor Sai – cz.2        

DUŃSKIE PRZYJEMNOŚCI
T. Meyer
     Podczas interview Swami zwrócił się do duńskiej pary, mówiąc do małżonki: „To dobry człowiek.” Żona, jaśniejąc radością odpowiedziała: „Tak, bardzo dobry, Swami.” „Nie, nie. Nie bardzo dobry, jedynie dobry”, sprostował Swami.
POCHODZENIE
     Swami zwrócił się do małego hinduskiego ucznia i spytał go: „Skąd pochodzisz?” Chłopiec odpowiedział z szerokim uśmiechem na twarzy: „Od Ciebie, Swamidżi.” Siedzący obok Duńczyk zauważył, że Baba był bardzo zadowolony z tej odpowiedzi i postanowi, że jeśli Swami zapyta go o to samo, to też Mu tak odpowie.
    Swami natychmiast podszedł do duńskiego dżentelmena i zapytał go: „Skąd pochodzisz?” Odpowiedź padła natychmiast: „Od Ciebie, Swami.”
„Nie, nie”, odrzekł Swami, „z Danii.”
    Pewien duński dżentelmen sam przyjechał na darszan Swamiego, ponieważ jego żona została w domu, żeby doglądać gospodarstwa. Mąż został pobłogosławiony kilkoma audiencjami i zadzwonił do żony, żeby podzielić się z nią tą radością. Niestety, w domu zepsuło się ogrzewanie, podobnie jak pralka – wydarzyły się wszelkie nieszczęścia. Żona bardzo się irytowała i w myślach winiła za to Swamiego. „Dlaczego poświęcasz mu tyle uwagi, Swami, a mnie dajesz same kłopoty?” W tym samym czasie jej mąż został ponownie wezwany na interview. Swami powiedział do niego: „Twoja żona ma duży temperament.” Mąż, który nie wiedział o domowych problemach żony, odrzekł: „Nie, Swami, jest bardzo słodka.” Swami nalegał: „Ma bardzo gorący temperament.” Mąż odpowiedział: „Ale Swami, nie mam z nią żadnych kłopotów.” Wówczas Swami rzucił uwagę: „Tak, ty możesz nie mieć z nią kłopotów.” 
MISTRZOSTWO ZEN 
Sandra Levy
     Swami, jak najwyższy mistrz zen, posługuje się wszelkimi rodzajami humoru, żeby nas przebudzić, wskazać nam nowe perspektywy i przypomnieć, że ostatecznie życie jest grą. Oto kilka moich ulubionych przykładów. Byłam świadkiem niektórych z tych zdarzeń, o pozostałych usłyszałam lub przeczytałam.
ZA PÓŹNO
      Kiedyś podczas grupowej audiencji Swami zapytał kogoś: „Ile masz dzieci?” „Trzech chłopców, Swami.” „Żadnych dziewczynek?” „Za późno, Swami.” (Jego żona miała wówczas 50 lat) „Nie, jeśli Swami zdecyduje inaczej,” odparł Sai. Minęło sporo czasu zanim członkowie tej grupy przestali dzwonić do żony tego pana i pytać ją, czy jest już w ciąży!
Lecz ona miała już kilka uroczych córek Sai. 
PRZESŁANIE STÓP
      „Przestań masować mi stopy!” - powiedział Swami do filipińskiego wielbiciela, który siedząc na interview masował Mu stopy. „Ale ja bardzo lubię je masować!”, zachwycał się wielbiciel. „To weź je sobie, weź!” powiedział Swami machnąwszy ręką.
GDZIE JEST MOJA ŻONA?
Brain Drain
     Podczas grupowego interview pojawił się temat komputerów. Swami ostrzegł nas, że nadmierne korzystanie z komputerów i kalkulatorów sprawi, że nasze umysły staną się leniwe. „Dwie bluzki, jedno sari, jeden ręcznik”, powiedział naśladując kogoś, kto liczył na kalkulatorze. „Komputery również mają ograniczenia. Zapytaj komputera: ‘Gdzie jest moja żona?’ – a nie dostaniesz odpowiedzi”, stwierdził Swami, uśmiechając się psotnie. 
PYSKATY WIELBICIEL
     „Skąd jesteś?’, zapytał Swami wielbiciela.
„Z Włoch, Swami.”
„Spaghetti? A gdzie masz sos warzywny?”
BOSKIE LUSTRO
    Kasturi zwykł nam powtarzać, że Baba, besztając kogoś za to, że wygląda na nieszczęśliwego mówił: „Masz twarz jak olej rycynowy!”
WYMIARY
    „Hej, palmo kokosowa!” powiedział Swami do bardzo wysokiego mężczyzny. „Ile masz wzrostu?”
„180 cm”, odrzekł mężczyzna.
„Nie! Nie! Nie!” rzekł Swami. „Chodzi o wysokość w calach. Spójrz na mnie, pięć stóp i 3 cale… z włosami”, wyjaśnił, kładąc dłoń na Swoich włosach.
„A ty, ile ważysz?”, zwrócił się Swami do dużego mężczyzny obok.
„95 kilogramów, Swami”, zabrzmiała odpowiedź.
Swami uśmiechnął się łagodnie i powiedział: „Wysokość – nie ważna. Waga nie ważna.
SERCE – bardzo ważne.”
OTOCZONE MIŁOŚCIĄ
      Czasami Swami materializuje podarunek dla chorującego krewnego Swojego wielbiciela i z tej okazji wkłada to do odpowiedniej koperty, wziętej ze stosu listów. Podczas jednej z takich okazji, Swami zmaterializował lingam dla wnuczki wielbiciela i przebierając w listach położonych na tacy, wziął w końcu pierwszą kopertę i wyjął z niej list. Zmaterializował dla dziecka bransoletkę i poszukał następnej. Gdy ją znalazł, uśmiechnął się i rzekł: „Zobacz, ten sam adres.”
POZIOM ZAANGAŻOWANIA
     Młody człowiek zapytał Swamiego, czy powinien kontynuować studia magisterskie (MSc).
„Nie MSc, lecz Mrs[1]”, odparł Swami.
„Ale Swami, nie ma takiego stopnia jak Mrs”, zaczął mówić młody człowiek, zanim się zorientował, że Swami radzi mu się ożenić!
SZCZĘŚLIWE WYDARZENIE
     „Jedno serce, dwa ciała”, powiedział Swami do wielbiciela z nadwagą.
Przy innej okazji wezwał go surowym głosem, spojrzał wymownie na jego brzuch, a potem uśmiechnął się i zapytał: „Który miesiąc?”
WARSZTAT SAI
Pani Yoga Kamalanathan
      Moja pierwsza pielgrzymka do Puttaparthi przypadła na przełom października i listopada. Dzięki łasce Swamiego znalazłam się w angielskiej grupie, która niepodziewanie otrzymała interview. Spotkało nas kilka niepowodzeń, zatem byliśmy spięci. Nie muszę mówić, że Swami doskonale o tym wiedział, więc gdy usiedliśmy w wewnętrznym pokoju, zwrócił się do naszego lidera i zapytał:
- Dlaczego przyjechaliście?
- Ponieważ kochamy Cię, Swami!
- (Swami powtarza): Dlaczego przyjechaliście?
- Naładować baterie, Swami.
- Naładować baterie? Dlaczego? Czy Swami jest warsztatem naprawczym?
Wybuchliśmy śmiechem. Swami przyjrzał się nam wszystkim i napięcie rozpłynęło się w powietrzu!
Czy istnieje lepsze miejsce do ładowania duchowych baterii niż boski warsztat? Naprawdę zostaliśmy pobłogosławieni!
SAFARI SAI
M. Aspa
      Podczas interview w Brindawanie klęczałem z tyłu. Swami łaskawie zaprosił kilku wielbicieli do przodu, więc podniosłem się z kolan i pochyliłem ciało, żeby lepiej słyszeć. Po minucie lub dwóch Swami zwrócił się w moją stronę i powiedział: „SIADAJ. NIE JESTEŚ ŻYRAFĄ!”, co zabrzmiało bardzo zabawnie.
     Ja i wszyscy inni śmieliśmy się jak szaleni. Śmiech w Jego obecności wywołuje ekstazę.
NIEGRZECZNI UCZNIOWIE!
David Crosweller
      Byłem w Puttaparthi w ostatnie święta Bożego Narodzenia i pewnego razu miałem szczęście znaleźć się w pierwszym rzędzie na łuku położonym naprzeciwko mandiru. Padał deszcz.
Ponieważ bruk przed nami nie był osłonięty, więc pokrywała go woda. Jeśli znacie to miejsce, to wiecie, że jest lekko nachylone. Wiedzieliśmy, że jeśli nie wyschnie, to Baba nie zatrzyma się przy nas. I rzeczywiście, okrążył róg i spojrzał na stojącą deszczówkę. Uśmiechnął się do nas i ruszył prosto w kierunku mandiru.
     Po kilku krokach zatrzymał się przed uczniami i powiedział do nich coś w telugu, coś, czego dobrze nie usłyszałem ani nie zrozumiałem. Wyjaśniono mi potem, że zapytał chłopców, czy to oni są odpowiedzialni ‘za kałużę na podłodze’ i dlaczego nie mogli z tym zaczekać!
O Bogu z poczuciem humoru nie pisze się zbyt wiele.
DZIECIĘCE ZABAWY
Saroy Patel
      Rankiem 29 lipca 1994 r. Swami zaprosił do Siebie grupę z Wielkiej Brytanii, a także ojca z synem, który wyglądał na Jego studenta. Podczas innej, wcześniejszej okazji, Swami zmaterializował dla tego chłopca pierścionek z trzema diamentami. W czasie interview Swami przywołał go do Siebie i powiedział: „Ten pierścionek jest trochę za ciasny na twój palec. Daj mi go, to nieco go powiększę. Będzie doskonale pasował.” Na chwilę przed dmuchnięciem zdecydował jednak, że całkiem go zmieni. Pokazał oryginalny pierścionek kilku chłopcom i mężczyznom z angielskiej grupy, a potem dmuchnął na niego trzykrotnie, nadając mu inny rozmiar i styl. Następnie pokazał im ‘nowy’ pierścionek, aby się upewnili, że teraz wygląda inaczej. 
Pewien malec, mający około dziesięciu lat, tak bardzo był zaskoczony tym, co zrobił Swami, że usiadł prosto. W tej samej chwili Swami zwrócił się do niego i zapytał: „Czy mam cię zamienić w dziewczynkę?” Chłopiec oniemiał zszokowany, więc Swami zapytał go jeszcze raz: „Czy mam cię zamienić w dziewczynkę?” Wciąż niezdolny do odpowiedzi, chłopiec potrząsnął przecząco głową, żeby dać znak, że ‘Nie!’ Wszyscy obecni w pokoju wybuchnęli śmiechem… z wyjątkiem małego chłopca!
RADOŚĆ Z LODÓW
Indulal Shah
      Miało to miejsce w niedzielny poranek w Prasanthi Nilayam. Baba przeszedł na zachodnią stronę mandiru, gdzie siedziały dzieci ze szkoły podstawowej. Baba nie lubił, gdy ktoś siedział w gorącym słońcu, a zwłaszcza jeśli to były dzieci. 
      Przeszedł z nimi w cień na werandzie, w pobliżu pokoju interview. Dzieci z radością weszły na podwyższenie i usiadły w rzędzie szeroko uśmiechnięte, naśladując w tym idącego za nimi Babę. Baba podszedł do pierwszego rzędu i zaczął śpiewać: „Miłość Mym kształtem…” Poprosił dzieci, żeby dołączyły do Niego. Ci z nas, którzy mieli szczęście być przy tym obecni, byli zachwyceni tym niespodziewanym darem łaski! Łaska zawsze nadchodzi niespodziewanie. Swami zatrzymał się w połowie drogi i uśmiechając się psotnie, zapytał dzieci: „Czym jest miłość?” Dzieci, zaskoczone pytaniem, uśmiechnęły się z zakłopotaniem. Baba uprzejmie odpowiedział im na to: „Miłość jest jak lody!” Baba pozwolił im się wyśmiać i zanim zaczął tłumaczyć im dalej, poczekał, aż dorośli przestaną się dziwić. Baba, idealny nauczyciel, jest mistrzem technik nauczania. Jego mistrzowska metoda polega na zadaniu zaskakującego pytania, mającego przyciągnąć uwagę słuchaczy i wzbudzić ich ciekawość, a potem ją utrzymać! Teraz wszyscy nadstawiali uszy, czekając na wytłumaczenie. Baba powiedział:
                        Miłość jest słodka jak lody
                        Miłość daje radość jak lody
                        Miłość jest orzeźwiająca jak lody
                        Miłość jest czysta jak białe lody!” 
       Najwyraźniej zwracał się do dzieci, lecz jednocześnie ta nadzwyczaj oryginalna definicja miłości, przekazana nam przez Inkarnowaną Miłość, była Jego podarunkiem dla nas wszystkich! Wyobrażenia szkicowane przez poetów są tworzone po to, żeby zamienić abstrakt w konkret. Baba, poeta nad poetami, przekazuje nam wyobrażenia mające wielką duchową głębię. Awatar tego wieku wykorzystuje do tego najlepsze przykłady, żebyśmy mogli zrozumieć to, co chce nam przekazać. Za czasów Awatara Kriszny tę rolę odgrywały mleko, ser i masło. W czasach Sai ich miejsce zajęły lody.
(ze: Spiritual Blueprints of My Journey)
ZABAWNY SPOSÓB, W JAKI BHAGAWAN PRZEKAZUJE NAM WIEDZĘ DUCHOWĄ
K. S. S. Raghavan
     Bhagawan Baba jest niepowtarzalną inkarnacją Najwyższej Potęgi, przyjmującej postać człowieka, aby ludzkość mogła zrozumieć, że ich wewnętrzną Jaźnią jest Wieczna Rzeczywistość.
Nawet tłumacząc nam powód, dla którego przyjął postać zwykłego człowieka, Bhagawan akcentuje Swoje słowa szczyptą humoru mającego Jego własny, niepowtarzalny styl. Mówi:
     „Gdybym przybył w postaci Wisznu, w pełni wyposażony w lotos, maczugę, dysk, konchę i cztery ręce, to ludzie zamknęliby Mnie w klatce i pokazywali w parkach rozrywki jako dziwadło. Zbieraliby od ciekawskich pieniądze za to, że wolno im Mnie oglądać. Tylko wtedy mogę efektywnie wchodzić w interakcje z ludźmi, przekazywać im Swoje przesłanie i zmienić ich, gdy wyglądam jak oni. Po to zstąpiłem na Ziemię.”
Baba często wykorzystuje opowiadania o codziennych wydarzeniach, żebyśmy mogli dokładnie zrozumieć Jego nauki i wznieść się z poziomu zwierzęcego na poziom boski. Zamierzam podać wam kilka przykładów wziętych z Jego publicznych dyskursów i z rozmów ze studentami.
      Baba podkreśla jak ważne jest trzymanie się prawdy i prawości, satji i dharmy, oraz traktowanie ich jak podstawy wszystkich naszych myśli, słów i uczynków, bo tylko dzięki nim człowiek może być postrzegany jako istota ludzka.
      Przyszła mi w związku z tym do głowy historia, którą Bhagawan opowiedział studentom w Trayee Brindawan i powtarzał często w dyskursach.
Pewien król miał przy sobie błazna, mającego go utrzymywać w dobrym humorze w chwilach, gdy ogarniało go przygnębienie. Mimo to król nazywał go skończonym głupcem, pozbawionym umiejętności czytania i pisania.
Z czasem król się zestarzał i rozchorował. Straciwszy wszelką nadzieję na wyzdrowienie, wykrzyknął: „Odchodzę!” Błazen, znajdujący się obok niego zapytał: „Gdzie idziesz? Kiedy wyruszasz? Proszę powiedz mi, to postaramy się o odpowiednie pojazdy i konie.” Król odrzekł: „Nie wiem, gdzie idę ani kiedy odejdę.” Błazen się zdziwił: „Co? Myślałem, że jako król jesteś z nas najbardziej wykształcony i najinteligentniejszy, a ty nawet nie wiesz, gdzie się wybierasz ani kiedy wyruszasz! Nazywałeś mnie nieustannie beznadziejnym idiotą. Teraz czuję, że to miano pasuje bardziej do ciebie niż do mnie.”  
WSIADANIE NA WIELBŁĄDA
      Kolejną humoreskę o dworskim błaźnie Baba umieścił w dyskursie.
Był kiedyś król bardzo dumy ze swojego postępowania. Czuł, że zachowuje się tak szlachetnie, że będzie w stanie dotrzeć do nieba bez odprawiania pokuty. Wystosował więc o tym wiadomość do każdego, kto chciałby go tam wysłać. Następnego dnia zobaczył, że dworski błazen szuka czegoś bardzo uważnie na tarasie pałacu. Król zapytał go: „Czego tu szukasz?” Błazen odpowiedział: „Panie, szukam wielbłąda, który zginął wczoraj wieczorem.” Król roześmiał się i wykrzyknął: „To głupie, że szukasz wielbłąda w tak wysoko położonym miejscu. Skąd ci przyszło do głowy, że wielbłąd zdołał się tu wspiąć?” Błazen odpowiedział: „Skoro ty ze swoim garbem dumy i wypaczoną wiarą wierzysz, że możesz się dostać do nieba, to wielbłąd może wejść po schodach na taras.”    
BÓL PUDŻY   
      Następna historia opowiedziana przez Bhagawana podczas Letniego Kursu w 1979 r. odnosi się do głupca, który czcił swojego guru, lecz nie postępował zgodnie z jego naukami.
       Szlachetny guru miał ucznia. Pewnego popołudnia guru wybrał się dokądś i wracał stamtąd w skwarze słońca. W tym czasie uczeń go wielbił, recytując 108 imion i składając kwiaty przed jego fotografią. Guru, który wędrował w południowym żarze i odparzył sobie stopy idąc po rozpalonej ziemi, poprosił go, żeby otworzył drzwi. Ale uczeń nie chciał ich otworzyć przed zakończeniem pudży. Biedny guru zmuszony był więc stać w spiekocie, aż uczeń przestanie się do niego modlić!
       Jaki jest pożytego z wielbienia zadającego ból żywemu guru? Jest wielu wielbicieli, którzy czczą Boga nie dbając o Jego nauki.   
PRÓBA OGNIA
       Kolejna, często powtarzana przez Bhagawana historia ukazuje daremność nauki oraz umiejętności czytania i pisania, jeśli nie wspierają się one na praktycznej wiedzy.
Oto ta opowieść:
       Żył kiedyś znawca starożytnej dharmy i mądrości, który opanował Wedy i śastry. Pewnego dnia wyruszył do pobliskiej wioski, do której można było dotrzeć tylko rzeką. Wynajął więc łódź dla skrócenia czasu podróży, zadawał wioślarzowi pytania. Pierwsze brzmiało tak: „Czy potrafisz określić godzinę, patrząc na zegarek?” Prosty, niepiśmienny wioślarz, odpowiedział, że nie, a wówczas pundit roześmiał się szyderczo i oświadczył, że jedna czwarta jego życia poszła na marne. Następnie zapytał go, czy umie przeczytać gazetę, co obecnie powszechnie się praktykuje. Wioślarz przyznał, że jest niepiśmienny a dumny pundit kpiąco mu wytknął, że połowę jego życia pochłonęła rzeka. Za trzecim razem uczony zapytał go, czy umie śpiewać. Wioślarz dał mu przeczącą odpowiedź. Uczony powiedział prostemu wioślarzowi, chcąc go obrazić, że roztrwonił trzy czwarte swojego życia.
       Nagle niebo pokryło się ciemnymi chmurami i zaczął wiać silny wiatr. Rozpętała się groźna burza. Wzburzone fale rzucały łodzią w górę i w dół. W tej sytuacji wioślarz zadał uczonemu pytanie: „Sir, czy umie pan pływać?” Uczony odpowiedział: „Nie.” Wioślarz wykrzyknął wtedy: „Skoro nie umie pan pływać, to straci pan całe swoje życie.” Gdy łódź tonęła, pundit wypadł za burtę i porwał go rzeczny nurt. Niepiśmienny wioślarz, umiejący pływać jak ryba, przepłynął rzekę i dotarł bezpiecznie na brzeg. 
      Istnieje niezliczona ilość tego rodzaju przykładów, dzięki którym Bhagawan Baba przekazuje nam wielkie prawdy w wypełnionych dowcipem i subtelnym humorem dykteryjkach, sprawiających, że słuchacze nie tylko śmieją się z Jego żartów, lecz również uczą się z nich ważnych i cennych lekcji. Bhagawan wygłasza również zabawne kalambury, wzbudzając nimi podziw i inspiracje.
      Zacytuję kilka: „Properties are not proper ties – Nie jest rzeczą właściwą przywiązywać się do majątku.”
      Gdy człowiek niewierzący mówi: „God is nowhere – Boga nigdzie nie ma”, to nieświadomie się zgadza, że „Bóg jest teraz tutaj – God is nowhere.” Baba mówi „santosza”, mając na myśli, że szczęście jest swego rodzaju przeciwnością losu „some tosza”. Podkreśla, że wieczna szczęśliwość nie wypływa z kontaktu z rzeczami materialnymi, lecz z utożsamiania się z Atmą, z wewnętrzną Jaźnią. Tak naprawdę to zdanie jest esencją nauk Bhagawana i celem Jego zejścia na Ziemię, więc często je nam przypomina.
DOKŁADNE GOLENIE
      Chciałbym zamknąć ten krótki artykuł jeszcze jednym opowiadaniem, które Baba przytoczył w 1965 r. Wskazuje ono do czego może posunąć się skąpiec.
       Był raz człowiek dotknięty skrajnym skąpstwem. Pod żadnym pretekstem nie rozstawał się z portfelem. Gdy zmarł jego ojciec, postanowił ogolić sobie głowę, chcąc postąpić zgodnie z przyjętym obyczajem i usatysfakcjonować opinię publiczną. Skąpiec targował się z fryzjerem, co do kwoty, którą będzie musiał mu za to zapłacić. Ostateczne obniżył cenę do jednego paisa (centa). Mimo to wciąż był niezadowolony i chciał ją zmniejszyć jeszcze bardziej!
Fryzjer wyraził w końcu na to zgodę, wychodząc z założenia, że zmarły miał tylko jednego syna, więc nie musi się obawiać drugiego kandydata do golenia. Jednak skąpiec, zanim fryzjer z nim skończył, wezwał żonę i nalegał na nią, żeby, zanim zapłaci fryzjerowi, ona również się ogoliła! Na niektórych ludzi tak właśnie wpływają pieniądze.
       Opowiadania Bhagawana są niezwykle interesujące, ponieważ wypełnione są humorem, a jednocześnie pozostawiają po sobie niezatarty ślad w umysłach wielbicieli, utrwalając w nich przesłanie, które Bhagawan w nich zawarł.
BA… BA…
CZARNA OWCA
Elizabeth Wallace -Talvitie
       W sierpniu 1980 r. odwiedziłam Swamiego w Prasanthi Nilayam wraz z moją pięcioletnią córką Miri.
       Po dwóch tygodniach grupa, do której należałam, miała szczęście zostać zaproszona na interview. Usiedliśmy w kręgu w małym pokoju audiencyjnym. Swami przez cały czas rozmawiał z wieloma osobami, żartując i śmiejąc się. Gdy przyszła kolej na mnie, byłam rozdarta pomiędzy wielką radością i paraliżującą tremą.
      Swami zadał mi kilka pytań, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Zastanawiałam się, dlaczego mnie pyta, skoro zna wszystkie odpowiedzi!
Wtedy oświadczył, że zobaczy się z każdym z nas osobno i omówi dręczące nas problemy. W tym czasie, w odpowiedzi na wszystko co mówił, mogłam powiedzieć jedynie: „Tak, tak Swami. Tak…” Nagle Swami uśmiechnął się szeroko, zwrócił się do grupy i powiedział: „Yes, sir. Yes, sir. Trzy worki pełne ‘sir”, co było nawiązaniem do naszej starej, brytyjskiej rymowanki. W jednej chwili zniknęło całe moje napięcie i zmartwienie.
PODWÓJNY STOPIEŃ
Adżit Popat
      Baba do studenta: „Masz teraz BA[2] (licencjat). Ja mam dwa BA (BABA)!!!
ANIOŁ
Howard Murphet
      Swami i Hislop chcieli zjeść obiad w domu wielbicieli. Babie towarzyszyło więcej osób niż spodziewała się gospodyni. Chcąc zaoszczędzić jej kłopotu, Swami zwrócił się do Hislopa: „Idź do samochodu i przynieś jedzenie.” Hislop wiedział, że nie ma tam jedzenia, a mimo to wyszedł, mając nadzieję, że znajdzie jakieś rozwiązanie. To co zobaczył, przerosło jego oczekiwania.
Obok samochodu ujrzał dwa anioły – tak, ze skrzydłami! – trzymającymi tace z jedzeniem. Hislop wziął od nich tace i wrócił do Swamiego z ustami wciąż otwartymi ze zdumienia. Swami rzekł: „Zamknij buzię, Hislop, zawsze tam są, tylko po prostu ich nie widzisz!”
The Light of Sathya Sai Malezja, May 1995
MISTRZOSTWA ZEN
Sandra Levy
     Młody człowiek w pokoju interview miał włosy do ramion, zgodnie z ówczesną modą. Swami najpierw żartował sobie z Niego, że wygląda jak kobieta, a potem mu doradził, żeby je ściął. Młodzieniec zapytał z uwielbieniem: „Czy zetniesz mi pierwsze pasmo?” Baba potrząsnął głową z udawanym przerażeniem i powiedział: „I am Baba, not barber!” - Jestem Baba, a nie fryzjer!
MAŁPI UMYSŁ
     „Swami, zawsze materializujesz przedmioty nieożywione”, powiedział odważny wyznawca w pokoju interview. „Dlaczego nic ożywionego?”
Babie rozbłysły oczy: „A co byś chciał?” I dodał miękko: „Lwa, tygrysa?”
Wszyscy zamarli, gdy zaczął kręcić ręką… Pojawiła się małpka. „Jest twoja. Daj jej banana z torby”, powiedział Baba do zdumionego wielbiciela, który dostał znacznie więcej niż się spodziewał.
     Wtedy Baba łagodnie zabrał od niego małpkę i machnąwszy dłonią, odesłał ją do odpowiedniego dla niej środowiska.
SAMA SIĘ O TO PROSIŁA
      Do Baby przyjechała kobieta z Kalifornii, mająca obsesję na punkcie przepowiedzianego trzęsienia ziemi w San Francisco. Baba przez dłuższą chwilę wsłuchiwał się w jej obawy, najwyraźniej zgadzając się co do tego, że w San Francisco dojdzie do katastrofy. „Co ja teraz zrobię?”, zapytała nieszczęsna kobieta. Baba pochylił się w jej stronę i rzekł dramatycznym szeptem: „Przygotuj się na śmierć…!”
DRAŻNIENIE INNYCH W JĘZYKU TELUGU
      Baba przekomarzał się z londyńskimi grupami mówiąc, że ‘londyn’ znaczy ‘toaleta’. Zwykle chichotaliśmy nerwowo w poczuciu winy, że nasze rodzinne miasto jest najwyraźniej złym miejscem, dopóki pewnego dnia nie odkryliśmy, że w języku telugu istnieje takie słowo i znaczy ‘toaleta’, ‘łazienka’!
OBSZAR POSZKODOWANY
      Wielbiciel z Włoch z takim entuzjazmem całował stopy Baby, że Baba wykrzyknął: „Hej! Zostaw trochę dla mnie!”
IGRANIE Z OGNIEM
      Wielbiciel zasugerował Babie, że posiada moce mogące rozwiązać wszelkie problemy finansowe Indii, zmieniając Ocean Indyjski w ocean ropy naftowej. Baba mu odpowiedział:
„Gdybym to zrobił, to ktoś taki jak ty prawdopodobnie wrzuciłby do niego zapaloną zapałkę.”
ZARZĄDZANIE STRESEM
      „Przyczyną chorób serca są zmartwienia, pośpiech i przyprawy – worry, hurry and curry” – Baba (Napis na ścianie szpitala Śri Sathya Sai)
RZUCANIE
      W czasie świąt Swami często się cieszy długą sesją rozdawania podarunków. Podczas jednej z takich okazji zapragnął ofiarować sari starszym paniom siedzącym w pobliżu dwudrzwiowej bramy. Znajdowały się tak daleko od Niego, że zaczął je im przekazywać bosko dokładnym rzutem spod pachy, skierowanym do każdej z nich po kolei, jak na pokazie rzucania kaloszami. Panie łapały albo upuszczały swoje sari, a widzowie klaskali albo chichotali.
NASTĘPNA INKARNACJA
      Baba zapytał kiedyś Al Druckera: „Myślisz, że tyję?” „Nie, Swami”, odpowiedział Drucker. „A co z tą dynią tutaj?” - nalegał Swami, wskazując na swój brzuch. „Nie, Baba, jesteś piękny”, powiedział Drucker. Wtedy Baba wyszeptał mu do ucha: „Jestem w ciąży z Premą Sai.”
SAMOWYSTARCZALNY
      „Jak możemy Ci pomóc, Swami?”, zapytał gorliwy wielbiciel. „Nie potrzebuję żadnej pomocy! Jestem mocny!”, odparł Baba, podnosząc radośnie Swą niewielką pięść.
TO BYŁO TYLKO MRUGNIECIE OKIEM
       Bezdzietna kobieta zbliżyła się do Baby błagając Go, żeby dał jej dziecko. Odpowiedział, że jej kłopoty zakończą się z chwilą, gdy naprawdę tego zapragnie i będzie powtarzać nieustannie: „Baba, proszę, daj mi dziecko”. Potem puścił oko do siedzących w pokoju osób, zapytał: „I co teraz?”, a na koniec klepnął jednego z mężczyzn w plecy.
DRUGA SZANSA
      „Jak przeliterujesz słowo ‘WIFE’ (żona)?”, zapytał pewnego pana Baba. „Worry Invited For Ever – Kłopoty Zaproszone Na Zawsze!” - drażnił się z nim Baba. Poprawił się jednak na widok przygnębionej miny jego żony: „Nie. Nie. Mądrość Zaproszona Na Zawsze – Wisdom Invited For Ever.
ŻADNYCH WĄTPLIWOŚCI
       Podczas interview Baba zmaterializował pierścień dla wątpiącego Tomasza (uczonego) i puścił go w obieg, pokazując go wszystkim. Potem przekształcił ten pierścień w inny, ogromny, mający około trzech cali szerokości i po raz drugi dał go do obejrzenia zgromadzonym. Następnie zapytał uprzejmie tego pana: „Wolałeś, kiedy był mniejszy, prawda?” i nadał pierścieniowi odpowiedniejszy kształt. Po czym udostępnił go wielbicielom po raz trzeci.
(Był to zarazem trzykrotnie powtórzony eksperyment naukowy, który ów wielbiciel obserwował i był zmuszony go zaakceptować.)
tłum. J.C.
 
[1] Mrs. - tytuł używany przed nazwiskiem lub imieniem i nazwiskiem w odniesieniu do zamężnej kobiety
[2] BA – Bachelor of Art

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.