Śri Sai Satczarita – Biografia Śirdi Sai Baby – część 5
Cudowne życie i nauczanie Śirdi Sai Baby

Praktyki jogiczne
Śirdi Sai Baby
Śirdi
Sai Baba znał wszystkie procesy i praktyki
jogiczne. Dwie z nich opiszę teraz.
1. Dhauti krija – proces oczyszczania
Baba przychodził do studni leżącej w pobliżu drzewa
banianowego, rosnącego w znacznej odległości od meczetu, płukał usta i kąpał
się. Pewnego razu widziano Go jak wyciąga Swoje jelita i umieszcza je na
drzewie guawy, żeby wyschły. Świadkami tego były trzy osoby z Śirdi i potwierdziły
ów fakt. Zwykłe dhauti jest wykonywane przy pomocy mokrego kawałka
materiału, szerokiego na 3 i długiego na 22,5 cala. Należy go połknąć i
pozostawić w żołądku przez pół godziny, a potem usunąć. Lecz dhauti Baby
było unikalne i nadzwyczajne.
2. Khanda Joga
Podczas tej praktyki Baba odrywał Swoje członki i
rozkładał je w różnych miejscach meczetu. Pewnego dnia ujrzał je tam jakiś
dżentelmen. Przerażony pomyślał, że musi pobiec do wioskowych oficerów i
poinformować ich, że Śirdi Sai Baba został pocięty na kawałki i zamordowany.
Obawiał się jednak, że jeśli zawiadomi ich o tym jako pierwszy, to zostanie
oskarżony o tę zbrodnię. Zachował zatem milczenie. Ale następnego dnia, gdy tam
wrócił, poczuł się ogromnie zdziwiony widząc Babę całego i zdrowego. Doszedł do
wniosku, że to co widział poprzedniego dnia, było tylko złudzeniem.
Baba praktykował jogę od najmłodszych lat i nikt nie
wiedział ani nie przypuszczał jaką osiągnął w niej biegłość. Za leczenie nie
brał pieniędzy, choć stał się zanany i szanowany z powodu Swoich zasług.
Przywrócił zdrowie wielu biedakom i osobom cierpiącym. Ten słynny Lekarz
Wszystkich Lekarzy nie dbał o Swoje interesy, ale zawsze pracował na rzecz
dobra i pomyślności innych, co sprawiało, że Sam znosił straszliwy ból. O
jednym takim przypadku opowiem wam teraz. Ukaże on wszechprzenikający i
niezwykle miłosierny charakter Sai Baby.
Wszech-przenikliwość
i miłosierdzie Baby
W 1910 r., podczas
święta Diwali[1]
Baba siedział blisko jasno płonącego ogniska i ogrzewał się. Co jakiś czas
wkładał do niego nowe kawałki drewna. W pewnej chwili, zamiast wrzucić w
płomienie kolejną szczapę, Baba włożył w nie rękę i spalił Sobie ramię.
Zauważył to mały posłaniec Madhaw, a także Madhawrao Deshpande (Szama).
Natychmiast podbiegli do Baby. Madhawrao Go objął, odciągnął od ogniska i
zapytał: „Dewa, Boże, dlaczego to zrobiłeś?” Wtedy Baba ocknął się i
odpowiedział: „Żona kowala mieszkającego w odległym miejscu obsługiwała miech
pieca, gdy nagle wezwał ją mąż. Zapominając o dziecku na kolanach, wstała
pospiesznie, a dziecko zsunęło się na piec. Natychmiast włożyłem rękę w ogień i
ocaliłem je. Nie obchodzi mnie, że piecze mnie ramię. Jestem zadowolony, że
ocaliłem mu życie.”
Służba
trędowatego wielbiciela
Na wieść przekazaną
przez Szamę, że Baba przypalił sobie rękę, panowie Madhavrao Deszpande i
Nanasahib Czandorkar pospieszyli do Śirdi w towarzystwie doktora Parmananda z
Mumbaju, uzbrojonego w maści, szarpie i bandaże. Poprosili Babę, żeby pozwolił
mu się zbadać i opatrzyć sobie ramię. Baba odmówił wyjaśniając, że już się nim
zajął Jego trędowaty wielbiciel, pan Bhagodżi Szinde. Wymasował Mu poparzoną skórę
klarowanym masłem (ghee), obłożył liśćmi i mocno zabandażował. Pan Nanasahib
Czandorkar wielokrotnie prosił Babę o odwinięcie bandaży, w nadziei, że to
przyspieszy gojenie. Baba nie pozwolił mu się dotknąć, mówiąc, że Jego lekarzem
jest Allah. Leki dr Parmananda nie zostały więc wystawione na działanie
powietrza w Śirdi i przez cały czas przebywały w torbie, lecz doktor miał szczęście
otrzymać darszan Baby. Ramieniem Sai zajmował się codziennie Bhagodżi.
Po kilku dniach ramię się zagoiło i wszyscy byli szczęśliwi. Wciąż nie wiedzieliśmy
jednak, czy opuścił Go ból, czy nie. Każdego ranka Bhagodżi powtarzał te
wszystkie czynności: zmieniał bandaże i wklepywał ghee w ramię Swamiego. Trwało
to do samego samadhi[2] Sai
Baby. Sai Baba, Doskonały Mistrz – Siddha, tak naprawdę nie potrzebował
pomocy z zewnątrz, ale ze względu na miłość do Swojego wielbiciela,
Bhagodżiego, pozwolił mu Sobie służyć. Gdy Baba wyruszał do Lendii, zwykle towarzyszył
Mu Bhagodżi, trzymając nad Jego głową parasol. Każdego ranka, gdy Baba siadał
przy słupie blisko paleniska, Bhagodżi już tam czekał i rozpoczynał swoje
służby. W swoim przeszłym życiu Bhagodżi był grzesznikiem. Teraz cierpiał z
powodu trądu. Miał przykurczone palce, a ciało pełne ropnych guzów o ohydnym
zapachu. Chociaż od zewnątrz wyglądał na bardzo nieszczęśliwego, to w
rzeczywistości miał wielkie szczęście, ponieważ został pierwszym sługą Baby i
czerpał korzyści płynące z Jego towarzystwa.
Przypadek dżumy u
pana Khaparde
Opowiem wam teraz o innej cudownej lili[3] Baby.
Pani Khaparde, żona pana Dadasahiba Khaparde z Amaravati, zatrzymała się wraz z
synem na kilka dni w Śirdi. Pewnego dnia młodzieniec dostał wysokiej gorączki,
która później rozwinęła się w dżumę. Matka chłopca była przerażona i czuła się
bardzo nieswojo. Myślała o wyjeździe do Amarawati. Wieczorem podeszła do Baby,
chcąc poprosić Go o zgodę na opuszczenie Śirdi. Stało się to w chwili, gdy
Baba, odbywający wieczorną przechadzkę, zbliżał się do domu gościnnego (będącego
obecnie Samadhi Mandirem). Poinformowała Go drżącym głosem, że jej drogi syn
zachorował na dżumę. Baba rozmawiał z nią życzliwie i delikatnie, mówiąc, że
niebo jest pokryte chmurami. Chmury się jednak rozproszą i znikną, a wtedy
wszystko znów potoczy się gładko i prosto. Mówiąc to, uniósł Swoją kafni aż do
piersi i pokazał wszystkim obecnym cztery w pełni rozwinięte czyraki, dodając:
„Zobacz, jak cierpię za swoich wyznawców. Ich trudności są moimi trudnościami.”
Umysły świętych są miększe niż wosk i równie delikatne jak masło, zarówno w
środku jak na zewnętrz. Kochają swoich wielbicieli bez potrzeby zyskiwania
czegoś i traktują ich jak swoich najbliższych krewnych.
tłum. J.C. [1] Diwali
– święto świateł; święto lampek
[2] Samadhi
– śmierć, a także stan głębokiej koncentracji niezakłócanej zewnętrznymi
bodźcami
[3] Lila
- cud
Praktyki jogiczne
Śirdi Sai Baby
Śirdi
Sai Baba znał wszystkie procesy i praktyki
jogiczne. Dwie z nich opiszę teraz.
1. Dhauti krija – proces oczyszczania
Baba przychodził do studni leżącej w pobliżu drzewa
banianowego, rosnącego w znacznej odległości od meczetu, płukał usta i kąpał
się. Pewnego razu widziano Go jak wyciąga Swoje jelita i umieszcza je na
drzewie guawy, żeby wyschły. Świadkami tego były trzy osoby z Śirdi i potwierdziły
ów fakt. Zwykłe dhauti jest wykonywane przy pomocy mokrego kawałka
materiału, szerokiego na 3 i długiego na 22,5 cala. Należy go połknąć i
pozostawić w żołądku przez pół godziny, a potem usunąć. Lecz dhauti Baby
było unikalne i nadzwyczajne.
2. Khanda Joga
Podczas tej praktyki Baba odrywał Swoje członki i
rozkładał je w różnych miejscach meczetu. Pewnego dnia ujrzał je tam jakiś
dżentelmen. Przerażony pomyślał, że musi pobiec do wioskowych oficerów i
poinformować ich, że Śirdi Sai Baba został pocięty na kawałki i zamordowany.
Obawiał się jednak, że jeśli zawiadomi ich o tym jako pierwszy, to zostanie
oskarżony o tę zbrodnię. Zachował zatem milczenie. Ale następnego dnia, gdy tam
wrócił, poczuł się ogromnie zdziwiony widząc Babę całego i zdrowego. Doszedł do
wniosku, że to co widział poprzedniego dnia, było tylko złudzeniem.
Baba praktykował jogę od najmłodszych lat i nikt nie
wiedział ani nie przypuszczał jaką osiągnął w niej biegłość. Za leczenie nie
brał pieniędzy, choć stał się zanany i szanowany z powodu Swoich zasług.
Przywrócił zdrowie wielu biedakom i osobom cierpiącym. Ten słynny Lekarz
Wszystkich Lekarzy nie dbał o Swoje interesy, ale zawsze pracował na rzecz
dobra i pomyślności innych, co sprawiało, że Sam znosił straszliwy ból. O
jednym takim przypadku opowiem wam teraz. Ukaże on wszechprzenikający i
niezwykle miłosierny charakter Sai Baby.
Wszech-przenikliwość
i miłosierdzie Baby
W 1910 r., podczas
święta Diwali[1]
Baba siedział blisko jasno płonącego ogniska i ogrzewał się. Co jakiś czas
wkładał do niego nowe kawałki drewna. W pewnej chwili, zamiast wrzucić w
płomienie kolejną szczapę, Baba włożył w nie rękę i spalił Sobie ramię.
Zauważył to mały posłaniec Madhaw, a także Madhawrao Deshpande (Szama).
Natychmiast podbiegli do Baby. Madhawrao Go objął, odciągnął od ogniska i
zapytał: „Dewa, Boże, dlaczego to zrobiłeś?” Wtedy Baba ocknął się i
odpowiedział: „Żona kowala mieszkającego w odległym miejscu obsługiwała miech
pieca, gdy nagle wezwał ją mąż. Zapominając o dziecku na kolanach, wstała
pospiesznie, a dziecko zsunęło się na piec. Natychmiast włożyłem rękę w ogień i
ocaliłem je. Nie obchodzi mnie, że piecze mnie ramię. Jestem zadowolony, że
ocaliłem mu życie.”
Służba
trędowatego wielbiciela
Na wieść przekazaną
przez Szamę, że Baba przypalił sobie rękę, panowie Madhavrao Deszpande i
Nanasahib Czandorkar pospieszyli do Śirdi w towarzystwie doktora Parmananda z
Mumbaju, uzbrojonego w maści, szarpie i bandaże. Poprosili Babę, żeby pozwolił
mu się zbadać i opatrzyć sobie ramię. Baba odmówił wyjaśniając, że już się nim
zajął Jego trędowaty wielbiciel, pan Bhagodżi Szinde. Wymasował Mu poparzoną skórę
klarowanym masłem (ghee), obłożył liśćmi i mocno zabandażował. Pan Nanasahib
Czandorkar wielokrotnie prosił Babę o odwinięcie bandaży, w nadziei, że to
przyspieszy gojenie. Baba nie pozwolił mu się dotknąć, mówiąc, że Jego lekarzem
jest Allah. Leki dr Parmananda nie zostały więc wystawione na działanie
powietrza w Śirdi i przez cały czas przebywały w torbie, lecz doktor miał szczęście
otrzymać darszan Baby. Ramieniem Sai zajmował się codziennie Bhagodżi.
Po kilku dniach ramię się zagoiło i wszyscy byli szczęśliwi. Wciąż nie wiedzieliśmy
jednak, czy opuścił Go ból, czy nie. Każdego ranka Bhagodżi powtarzał te
wszystkie czynności: zmieniał bandaże i wklepywał ghee w ramię Swamiego. Trwało
to do samego samadhi[2] Sai
Baby. Sai Baba, Doskonały Mistrz – Siddha, tak naprawdę nie potrzebował
pomocy z zewnątrz, ale ze względu na miłość do Swojego wielbiciela,
Bhagodżiego, pozwolił mu Sobie służyć. Gdy Baba wyruszał do Lendii, zwykle towarzyszył
Mu Bhagodżi, trzymając nad Jego głową parasol. Każdego ranka, gdy Baba siadał
przy słupie blisko paleniska, Bhagodżi już tam czekał i rozpoczynał swoje
służby. W swoim przeszłym życiu Bhagodżi był grzesznikiem. Teraz cierpiał z
powodu trądu. Miał przykurczone palce, a ciało pełne ropnych guzów o ohydnym
zapachu. Chociaż od zewnątrz wyglądał na bardzo nieszczęśliwego, to w
rzeczywistości miał wielkie szczęście, ponieważ został pierwszym sługą Baby i
czerpał korzyści płynące z Jego towarzystwa.
Przypadek dżumy u
pana Khaparde
Opowiem wam teraz o innej cudownej lili[3] Baby.
Pani Khaparde, żona pana Dadasahiba Khaparde z Amaravati, zatrzymała się wraz z
synem na kilka dni w Śirdi. Pewnego dnia młodzieniec dostał wysokiej gorączki,
która później rozwinęła się w dżumę. Matka chłopca była przerażona i czuła się
bardzo nieswojo. Myślała o wyjeździe do Amarawati. Wieczorem podeszła do Baby,
chcąc poprosić Go o zgodę na opuszczenie Śirdi. Stało się to w chwili, gdy
Baba, odbywający wieczorną przechadzkę, zbliżał się do domu gościnnego (będącego
obecnie Samadhi Mandirem). Poinformowała Go drżącym głosem, że jej drogi syn
zachorował na dżumę. Baba rozmawiał z nią życzliwie i delikatnie, mówiąc, że
niebo jest pokryte chmurami. Chmury się jednak rozproszą i znikną, a wtedy
wszystko znów potoczy się gładko i prosto. Mówiąc to, uniósł Swoją kafni aż do
piersi i pokazał wszystkim obecnym cztery w pełni rozwinięte czyraki, dodając:
„Zobacz, jak cierpię za swoich wyznawców. Ich trudności są moimi trudnościami.”
Umysły świętych są miększe niż wosk i równie delikatne jak masło, zarówno w
środku jak na zewnętrz. Kochają swoich wielbicieli bez potrzeby zyskiwania
czegoś i traktują ich jak swoich najbliższych krewnych.
tłum. J.C. [1] Diwali
– święto świateł; święto lampek
[2] Samadhi
– śmierć, a także stan głębokiej koncentracji niezakłócanej zewnętrznymi
bodźcami
[3] Lila
- cud