Medycyna Sai - The ‘Saience’ of Medicine, część 2

gdzie współczesne medycyna spotyka się z duchowością

pani dr Hiramalini Seshadri i pan dr Seshadri Harihar
ROZDZIAŁ 1
KIM JEST SAI?
  Witaj drogi czytelniku! Wyruszamy w podróż pociągiem ‘Saience of medicine’, który zawiezie nas na pogranicza nowoczesnej medycyny. „Saience? Co to takiego?”, zapytacie. Przyzwyczailiśmy do się określenia science of medicine – do brzmiących nam znajomo ‘nauk medycznych’. ‘Saience of medicine’ to coś zupełnie innego. Krótko mówiąc odnosi się do tych doświadczeń, eksperymentów, obserwacji i wniosków związanych za współczesną medycyną, które zdają się przekraczać granice nauki i których pochodzenie, jak czujemy to my, autorzy tej książki, prowadzi nas do źródła nazwanego ‘Sai’.
   Obecnie na naszej planecie wielu uczonych eksperymentuje z ‘Saience’, lecz dla powodów przekraczających nasze zrozumienie to właśnie na nas przypadło przedstawienie ‘Saience of medicine’ w taki sposób, żeby zainteresować nią czytelników. Następne pytanie, które się automatycznie pojawi, będzie brzmiało: „Kim jest Sai?”
    Sai jest pierwszym imieniem dwóch nadzwyczajnych Istot przybyłych do nas w ludzkim ciele. Pierwszy Sai mieszkał od 1837 do 1918 roku w małej wiosce Śirdi położonej w okręgu Ahmednagar w stanie Maharastra w Indiach. Drugi Sai, nazywany Śri Sathya Sai Babą, chodzi teraz z nami po Ziemi. Ma swoją siedzibę w aśramie założonym w miejscu Swoich narodzin: w Puttaparthi w stanie Andhra Pradesh na południu Indii.
    Pierwszy ‘Sai’ był fakirem. Mieszkał w zrujnowanym meczecie, który nazwał Dwarakamai – Miłosierną Matką. Głosił, że Allach jest wielki i do ostatniego oddechu powtarzał, że jest Ramą, tobą, psem, robakiem… Nie widział różnic pomiędzy jednym a drugim człowiekiem a nawet pomiędzy jednym stworzeniem a drugim. Kochali go wszyscy, bo uosabiał Miłość.
    Baba, mieszkając w Śirdi, ubierał się w łachmany i żebrał o pokarm, chodząc od drzwi do drzwi. We wczesnych latach stosował proste wiejskie lekarstwa. Wszyscy którzy do Niego przychodzili zdrowieli! To niesamowite. I oczywiście nie pobierał za to opłat. Jego sława jako cudownego mędrca przyciągała do niego ludzi z różnymi schorzeniami. Stosowane przez niego leki były często dziwne, a polecane przez Niego przepisy i diety wydawały się nieodpowiednie. Ale On zdawał się nie przywiązywać do tego wagi. Ludzie zaczęli stopniowo rozumieć, że to co Baba im daje nie ma tak naprawdę znaczenia. Jego słowo było rozkazem i choroby po prostu uciekały na Jego nakaz! Rozdzielał udi (popiół) z dhuni (nieustannie płonącego ogniska), podtrzymywanego przez Siebie. Nawet udi miało właściwości lecznicze.[1]  
   Poza umiejętnością uzdrawiania, Śirdi Sai Baba poprzez Swoje życie demonstrował jeszcze inne nadludzkie moce. Był wszechwiedzący, mógł być obecny w tym samym czasie w więcej niż w jednym miejscu. Doprawdy należało by stwierdzić, że przez cały czas był wszędzie obecny! Mógł zrobić wszystko: zapalić lampę wypełnioną wodą, materializować przedmioty, rozmnażać żywność. Dzięki Jego łasce posiłek przygotowany dla 50 osób powielał się i wystarczał dla tysiąca! Moce jogiczne przejawiały się w Nim w naturalny sposób. Istnieją bezpośredni świadkowie, którzy oglądali członki Śirdi Sai Baby rozrzucone po całym meczecie – noga tu, ramię tam… Kamienieli ze zgrozy, by następnego dnia odkryć, że Baba jest cały i zdrowy.
   Baba pokonał zmysł smaku. Dania o trwałej konsystencji, otrzymywane podczas żebraczego obchodu, owijał w materiał, a dania płynne zbierał do blaszanego garnka. Potem mieszał je razem w glinianym naczyniu i zjadał. Posilały się z tego naczynia także krowy, konie i inne zwierzęta, ale nie zwracał na to uwagi. Chociaż nie posiadał formalnego wykształcenia, to dysponował wszelką wiedzą. Tłumaczył w prosty sposób nawet najbardziej abstrakcyjne teksty z pism świętych. Ludzie czcili Go jak Boga, który przybył, żeby zamieszkać z nimi w Śirdi. Mimo to pozostał uosobieniem łagodności i pokory. 
   Ktokolwiek jednak pomyślał, że ‘rozumie’ Babę, grubo się mylił. W następnej chwili Baba mógł zrobić coś niewytłumaczalnego – np. rozgniewać się bez powodu lub poprosić o drabinę i wspiąć się na dach domu tylko po to, by zejść z niego po drugiej stornie! Oddał się całkowicie Swym wyznawcom. Ze względu na nich zgadzał się, by oddawali Mu cześć i stroili Go w jedwabny szal i koronę. Nie troszczył o takie rzeczy, ale żeby ich uszczęśliwić, podporządkowywał się. 
   Nie miał żadnych przywiązań i trwał zanurzony w Jaźni, chociaż na zewnątrz zdawał się gonić za światem. Wznosił się ponad świadomość ciała. Kiedyś włożył rękę do płonącego ogniska, pozwalając, żeby się paliła. Jedynie udzielona w odpowiedniej chwili pomoc uratowała Mu ramię. Zapytany, dlaczego uczynił tak niebezpieczną rzecz odpowiedział, że dziecko kowala wpadło w kuźni do ognia więc wyciągnął rękę, żeby je stamtąd wyciągnąć. Był szczęśliwy, że dziecko jest bezpieczne. Nie martwił się o swoje ramię. Był Panem żywiołów. Wiadomo było, że na Jego rozkaz z Śirdi natychmiast wycofują się i wyciszają burze, powodzie i pożary. 
    Przede wszystkim łączył ludzi wszystkich religii, zwłaszcza hinduistów z muzułmanami. Mówił, że Bóg jest jeden i że wszyscy ludzie są braćmi. To przesłanie objęło całe Indie, a teraz zaczyna ogarniać świat, dzięki drugiej formie Sai, Sathya Sai. Śirdi Baba, zanim opuścił ciało powiedział, że odrodzi się po ośmiu latach[2]. W dniu Widżajadasami (ostatniego dnia święta Daśary) odrzucił śmiertelne ciało. Ale do dzisiaj udziela darszanów i prowadzi Swoich wielbicieli. Można Go rozpoznać dzięki kafni - koszuli do kolan z długimi rękawami oraz chusty na głowie, ale przede wszystkim dzięki niesamowitemu, intuicyjnemu, rodzącemu się w sercu uczuciu, wzbudzonemu dzięki Jego łasce i upewniającemu nas, że mamy z Nim do czynienia!
   Współautorka tej książki, powiedziała, że jej mąż, dr Seshadri miał szczęście widzieć Go przez chwilę w ten sposób. „W czwartki, w święte dni Sai, rozdawaliśmy pokarm żebrakom mieszkającym na chodniku ulicy biegnącej w pobliżu naszego domu. Zwykle to ja przynosiłam i rozdawałam im pokarm. Pewnego wieczoru byłam ogromnie zmęczona. Poprosiłam więc Seshadriego, żeby tym razem to on ich nakarmił. Nie miał na to ochoty. ‘Nikogo tam nie będzie. Wszyscy już będą spać’, odpowiedział. Nie przestawałam go prosić mówiąc, że na pewno kogoś tam znajdzie, kogoś, kto się obudzi i przyjmie pokarm. Wtedy zobaczył usterkę w opakowaniu pożywienia. Jego zdaniem wyglądało to tandetnie. Nalegał na przepakowanie, a będąc perfekcjonistą doprowadził do tego, że wyglądało tak schludnie i porządnie jakby przysłano je pocztą lotniczą! W niczym nie przypominało typowych paczek z jedzeniem przygotowywanych przeze mnie. Oczywiście, zrobiło się bardzo późno. Wtedy wyszedł. Widziałam, jak przechodzi przez furtkę. Ubrany jak zwykle nienagannie, wyglądał raczej na pana spieszącego na ważne spotkanie z paczką pod ramieniem niż na kogoś, kto dokarmia ubogich! Wkrótce zniknął mi z oczu. Idąc niechętnie myślał sobie: „Jak u licha mam znaleźć o tej porze żebraków?” i przysięgał, że nigdy nie widział osoby równie szalonej jak ja.   W tym momencie ujrzał starszego człowieka, fakira ubranego w kafni i w chustkę, który zmierzał w jego stronę! Fakir wyciągnął rękę i poruszył ją gestem znaczącym: „Daj mi tę paczkę.” Seshadri oszołomiony, uczynił to. Był jednak zbyt przestraszony, żeby zapytać starca czy jest Śirdi Sai Babą. Żadna ludzka istota nigdy by nie odgadła, że niesie pod pachą paczkę z jedzeniem, które chce rozdać biednym. Nie miał więc wątpliwości, podobnie jak ja, że to był Śirdi Sai. Wielu wielbicieli miało podobne doświadczenia. Nie tylko zresztą w Indiach. Widziano Śirdi Sai w tak odległych miejscach jak Kuba, Jugosławia i Anglia[3] Czcimy go jako inkarnację Boga, a Jego świątynie znajdują się na wszystkich kontynentach. Oto kilka z Jego najsłodszych wypowiedzi:

„Pozostaję z tobą dniem i nocą, gdy z oddaniem rozkładasz przede Mną dłonie. Choć przebywam tutaj cieleśnie, to jednak wiem co robisz za siedmioma morzami. Wybierz się, gdzie chcesz, wędruj po szerokim świecie, a Ja i tak z tobą pozostanę.” 

„Mieszkam w twoim sercu, jestem w tobie. Czcij Mnie jako tego, który przebywa w twoim sercu, podobnie jak w sercach wszystkich innych istot. Błogosławieni i szczęśliwi są ci, którzy znają Mnie w tej postaci.” 

   Kiedyś, gdy wielbicielka Śirdi Sai siadała do jedzenia w miejscu swojego zamieszkania w Śirdi, pojawił się głodny pies i zaczął szczekać. Natychmiast wstała i rzuciła mu kawałek chleba. Potem zjadła obiad i udała się do meczetu na darszan Baby. Sai powiedział tam do niej: „Matko, nakarmiłaś mnie sumiennie aż do syta. Moje cierpiące oddechy życia zostały usatysfakcjonowane. Zawsze postępuj w ten sposób, a skorzystasz na tym w przyszłości. Siedząc w meczecie nigdy nie mówię nieprawdy. Zawsze okazuj mi współczucie, tak jak teraz! Najpierw daj chleb głodnemu, a potem zjedz sama. Dobrze to zapamiętaj.” Wielbicielka nie zrozumiała, co ma na myśli Sai i zapytała: „Baba, jak mogłam Cię nakarmić? Jeśli chodzi o jedzenie, to jestem zależna od innych. Właśnie skończyłam jeść u siebie obiad. Nie karmiłam Ciebie.” Wtedy Baba odpowiedział: „Jedząc ten pyszny chleb byłem bardzo zadowolony. Wciąż jeszcze czuję jego smak. Pies, którego zobaczyłaś, zanim rozpoczęłaś posiłek i któremu dałaś kawałek chleba, stanowi ze Mną jedność, tak samo jak wszystkie inne stworzenia (koty, świnie, owady, krowy…). Wędruję w ich formach. Kocham tego, kto dostrzega Mnie w każdej istocie. Porzuć więc to poczucie dwoistości i rozróżniania i służ Mi tak, jak służyłaś Mi dzisiaj. Wtedy twój rozwój duchowy będzie szybki…”[4]

Oto kilka innych wypowiedzi Śirdi Baby:

„Aby posiąść wiedzę i zrealizować Jaźń, konieczna jest medytacja. Jeśli ją nieustannie praktykujesz, to twoje myśli się uspakajają. Wolny od pragnień, rozmyślaj o Bogu obecnym we wszystkich istotach. Osiągniesz cel koncentrując umysł. Medytuj o Mojej bezpostaciowej naturze, będącej Wiedzą – Istnieniem – Błogością. Jeśli nie potrafisz tego zrobić, kontempluj Moją formę, tę w jakiej widzisz Mnie tutaj w dzień i w nocy, od czubka głowy po koniuszek dużego palca u nogi. Jeśli będziesz tak postępować, twoje myśli skupią się na jednym punkcie i zniknie różnica pomiędzy medytacją, osobą medytująca i obiektem medytacji (dhjana, dhjata i dhjeja). Staniesz się jednością ze Świadomością, z Brahmanem.”

„Jeśli taka relacja lub związek nie istnieje, to do niczego nie dojdziesz. Gdy przychodzi do ciebie jakiś człowiek lub zwierzę, nie odpędzaj go, lecz przyjmij serdecznie i potraktuj z szacunkiem. Bóg będzie bardzo zadowolony, jeśli ofiarujesz wodę spragnionemu, ubranie nagiemu, a swoją werandę obcemu, aby mógł na niej usiąść i odpocząć. Jeśli ktoś poprosi cię o pieniądze, a ty ich nie zechcesz mu dać, to nie dawaj, ale nie szczekaj na niego jak pies. Pozwól, aby inni mówili na ciebie setki rzeczy. Nie czuj się urażony i nie odpowiadaj im z goryczą. Tolerując to, na pewno poczujesz się szczęśliwy. Pozwól światu stanąć na głowie i zostań tam, gdzie jesteś. Będąc na swoim miejscu przyglądaj się spokojnie rozgrywającemu się przed twoimi oczami przedstawieniu. Zburz ścianę różnic oddzielających ciebie ode Mnie, a wówczas droga do naszego spotkania stanie się czysta i otwarta. Poczucie różnicy, takie jak Ja i Ty, jest barierą odsuwającą ucznia od Mistrza. Dopóki nie zostanie usunięta, stan jedności nie będzie możliwy. Allah Malik - Bóg jest jedynym właścicielem. Nikt inny nas nie ochrania. Jego metody postępowania są niezwykłe, bezcenne i niezbadane. Dokonuje się tylko Jego wola. Wytycza nam drogi i zaspakaja pragnienia. To ze względu na nasze stosunki z poprzednich wcieleń (rinanubandh) jesteśmy razem. Kochajmy się i służmy sobie nawzajem i bądźmy szczęśliwi. Ten, kto osiągnie najwyższy cel życia stanie się nieśmiertelny i zanurzy się w błogości. Wszyscy inni będą tylko egzystować. Żyj tak długo jak długo oddychasz.”

Kiedyś odbyła się w Śirdi dyskusja pomiędzy wielbicielami Śirdi Sai na temat tego, czy trujące stworzenia, takie jak żmije i skorpiony, powinno się zabijać czy też puszczać wolno. Jak to ma zwykle miejsce, nie doszło do żadnej konkluzji. Zatem postawiono te pytanie Śirdi Babie. Baba powiedział:

„Bóg żyje we wszystkich istotach i stworzeniach, nawet jeśli są wężami i skorpionami. To On pociąga za linki wszystkich marionetek, więc wszystkie stworzenia wykonują Jego rozkazy! Bez Jego woli nikt nie skrzywdzi drugiego. Świat jest od Niego zależny i nikt nie jest niezależny. Dlatego powinniśmy mieć litość i kochać wszystkie stworzenia, zrezygnować z zabijania, a za to zachować cierpliwość. Pan Bóg jest obrońcą wszystkich.”

„Nie potrzebuję drzwi, żeby wejść. Nie posiadam kształtu. Zawsze żyję wszędzie. Pociągam sznurki wszystkich uczynków człowieka, który Mi ufa i zanurza się we Mnie”.

    Wielbicielowi, Balaramie Mankrowi, który z błogosławieństwem Baby wybrał żywot człowieka wyrzeczonego, Śirdi Sai dał takie oto doświadczenie: ponieważ umysł Mankara pozostawał niespokojny, Baba wysłał go do Macchindragadu. Mankara to zasmuciło, gdyż pragnął przebywać jak najbliżej Śirdi Baby. Jednak słowo Śirdi Baby było rozkazem, więc musiał być Mu posłuszny. W Macchindragadzie Śirdi Baba pojawił się przed nim w chwili, gdy Mankar skończył medytację i rzekł do niego: „Gdy przebywałeś w Śirdi w twoim umyśle pojawiało się mnóstwo myśli i pomysłów. Dlatego wysłałem cię tutaj, żebyś się uspokoił. Myślałeś, że przebywam w Śirdi w ciele skomponowanym z pięciu żywiołów, liczącym sobie trzy i pół łokcia wysokości (183cm.), a nie na zewnątrz niego. Teraz przyjrzyj Mi się i ustal, czy osoba, którą teraz widzisz, jest tą samą osobą, którą widziałeś w Śirdi. To z tego powodu wysłałem cię tutaj.”
Oto kolejne cytaty z wypowiedzi Baby:

„Ten kto Mnie najbardziej kocha, ten widzi Mnie zawsze. Beze Mnie cały świat wydaje mu się pusty. Opowiada jedynie o Mnie, nieustannie o Mnie medytuje i śpiewa Moje imię. Spłacę jego długi zapewniając Mu zbawienie. Pozostaję zależny od tego, kto o Mnie myśli i kto Mnie łaknie, kto nie zje niczego nie ofiarowując tego najpierw Mnie. Ten, kto przychodzi do Mnie w ten sposób, staje się ze Mną jednością, jak rzeka, która dopłynąwszy do morza rozpłynęła się w nim. Zatem zostaw na boku swoją dumę i egoizm i poddaj się Mnie, ponieważ zasiadam w twoim sercu.”  

„Wędruj, gdzie chcesz i rób co chcesz pamiętając nieustannie, że cię znam. Jestem Wewnętrznym Władcą. Mieszkając w sercach otaczam wszystkie stworzenia, cały ten ruchomy i nieruchomy świat. To Ja kontroluję, pociągam za sznurki w spektaklu tego wszechświata. Jestem Matką – Źródłem pochodzenia wszystkich istot, Harmonią trzech gun człowieka, zwierząt i bogów. Jestem Stwórcą, Podtrzymującym i Niszczycielem. Nic nie zrani tego, kto skupia na Mnie uwagę, ale iluzja, że my, Bóg i świat jesteśmy od siebie oddzieleni będzie smagała tego, kto zapomni o Mnie. Owady, mrówki, cały widzialny, ruchomy i nieruchomy świat jest Moim ciałem, Moją formą.”

A oto moja ulubiona wypowiedź Baby:

„Szukając Mnie i chcąc Mnie znaleźć nie musisz nigdzie chodzić. Poza imieniem i postacią istnieję w tobie, tak jak w innych stworzeniach jako poczucie istnienia lub inaczej świadomość egzystencji. To właśnie Ja. Wiedząc o tym, dostrzegaj Mnie w sobie i w innych istotach. Jeśli to praktykujesz, uświadamiasz sobie swoją wszechobecność i dzięki temu osiągasz ze Mną jedność.”

   Pewnego razu przyszły do meczetu zawoalowane muzułmanki, pragnące otrzymać darszan Baby. Jedna z nich zdjęła na chwilę zasłonę z twarzy, aby Mu się pokłonić. Była tak piękna, że obecny tam wielbiciel, Nanasahib, zapragnął ponownie ujrzeć jej czarujące oblicze. Wszyscy znający Babę zdawali sobie sprawę z niespokojnego umysłu Nany. Kiedy kobiety wyszły Baba powiedział do niego:

„Nana, dlaczego denerwujesz się na próżno? Pozwól zmysłom wykonywać przydzieloną im pracę. Nie powinniśmy wtrącać się do ich działań. Bóg stworzył ten piękny świat i naszym zadaniem jest docenianie piękna. Umysł stopniowo uspokoi się, krok po kroku, powoli. Skoro otwarto drzwi frontowe, to nie warto wchodzić bocznymi. Kiedy serce jest czyste, nie istnieją żadne przeszkody. Dlaczego ktoś miałby się kogokolwiek obawiać, skoro nie snuje złych myśli? Oczy muszą wykonywać swoją pracę. Dlaczego czujesz onieśmielenie i chwiejesz się?” 

   Szama, wielbiciel bliski Babie, nie zrozumiał co Baba miał na myśli i w drodze do domu zapytał o to Nanę.  Nana opowiedział mu o swoim zaniepokojeniu na widok pięknej kobiety i o towarzyszącemu temu poczuciu winy. Wyjaśnił słowa Baby:

„Baba mówi, że nasz umysł jest z natury kapryśny. Nie możemy dopuszczać, żeby szalał. Zmysły mogą być pobudzone, ciało jednak należy trzymać w ryzach i nie pozwolić, by okazywało niecierpliwość. Zmysły biegną za obiektami zmysłowymi, lecz my nie powinniśmy ich w tym naśladować i pragnąć. Dzięki powolnej i stopniowej praktyce pokonamy niepokój. Nie ulegajmy huśtawce zmysłów, mimo że nie do końca możemy je kontrolować. Ograniczajmy je mocno i we właściwy sposób, odpowiednio do sytuacji. Piękno przyciąga wzrok. Patrzymy na piękne rzeczy bez obawy. Tu nie ma miejsca na nieśmiałość ani lęki. Nie wolno nam jednak wzbudzać w sobie złych myśli. Obserwujmy piękno stworzone przez Boga umysłem wolnym od pragnień. W ten sposób będziemy z łatwością i w naturalny sposób je kontrolować. Wówczas każda radość przypomni nam o Bogu. Ale choćbyśmy kontrolowali zmysły zewnętrzne, to nie przerwiemy cyklu narodzin i śmierci, jeśli pozwolimy umysłowi biegać za obiektami zmysłowymi i przywiążemy się do nich. Obiekty zmysłów nas ranią. Z rozróżnianiem, pełniącym rolę woźnicy rydwanu ciała, kontrolujmy umysł i nie pozwólmy błądzić zmysłom. Z takim woźnicą powinniśmy dotrzeć do Wisznupady (świątyni Wisznu), do ostatecznej siedziby, do naszego prawdziwego domu, z którego już nie ma powrotu”.

    Pewien nauczyciel duchowy wysłał przez wielbiciela owoc kokosowy dla Śirdi Sai. Owoc został przypadkowo rozbity i zjedzony po drodze. Gdy dotarli do Śirdi, wielbiciel był przerażony. Upadł jednak Babie do stóp i wszystko Mu wyznał. Widząc jak bardzo czuje się winny, Baba powiedział: „Już nie martw się tym więcej. To Moje życzenie sprawiło, że kokos został powierzony tobie, że ostatecznie się rozbił i że go zjadłeś. Dlaczego miałbyś ponosić odpowiedzialność za swój czyn? Nie rozwijaj w sobie poczucia, że to ty wszystko robisz. Całkowicie pozbądź się we wszystkim dumy i egoizmu, bo dzięki temu twój rozwój duchowy będzie szybki”.
     Jakże zwięzłe i proste są wskazówki Baby! I jak wielka zawarta jest w nich mądrość. Dla tych, którzy w Niego wierzą, Śirdi Sai wciąż jest ich Matką, Ojcem, Guru i Bogiem. On i Jego następna forma, Sathya Sai, chodząca teraz z nami po Ziemi, są jak dwie strony tej samej monety. Modląc się do jednej formy możesz oczekiwać, że odpowie ci druga. Rzeczywisty cel Awatarów Sai został odsłonięty przez Śri Sathya Sai Babę, kiedy powiedział: „Awatarzy przychodzą po to, żeby zaprowadzić człowieka do Boga. Będą trzy formy: Śirdi Sai, Sathya Sai i Prema Sai”.[5]
     Pierwsza forma Sai, Śirdi Sai, przybyła, żeby przypomnieć nam to, o czym ludzkość tak szybko zapomniała – o Boskiej Rzeczywistości, o Jedności Boga i o zasadniczej tożsamości wszystkich religii. Druga forma Sai, Sathya Sai, znajduje się teraz tutaj, aby na własnym przykładzie odsłonić przed nami wrodzoną boskość człowieka, którą Baba dosłownie przeżywa, nawet teraz, kiedy to czytacie. Wyraża w pełni siedem wielkich cech Awatara i dlatego jest uważany za Purna Awatara – za pełnego Awatara. 
   Sathya Sai Baba jest wszechwiedzący (sarwgna) i przez cały czas (sarwawjapi) przebywa we wszystkim i wszędzie (sarwantharyjami). Jest Panem stworzenia, podtrzymywania i destrukcji (śriszti-sztiti-laja-kari). Towarzyszą Mu pomyślność i dobrobyt. Jego imię i sława będą trwały przez wszystkie wieki (ćirakirtiszali). Obdarza łaską Swoje stworzenia (anugrahadaji) i wśród tego wszystkiego jest uosobieniem beznamiętności (wairagjaswarupą). Od ponad pół wieku, dzień po dniu, doświadczamy Jego boskości. Trzecia forma Sai, Prema Sai, urodzi się, gdy Sathya Sai opuści ciało i umożliwi ludzkości zrozumienie ich własnej boskiej natury. Tak powiedział Sathya Sai.  
     „Śri Sathya Sai Baba z Puttaparthi, druga forma Sai, urodził się 23 listopada 1926 r., osiem lat po odejściu Śirdi Sai. Mając zaledwie 13 lat ogłosił, że był Śirdi Sai i powrócił ponownie. Jego matka, Iśwaramma, martwiła się, że porzuci dom i odejdzie jak Adi Śankara. Modliła się do Niego błagając, żeby został w domu i upewniała Go, że rodzina nie będzie Mu przeszkadzać w misji. Współczujący Bhagawan zgodził się na to i ogłosił, że przez całe życie pozostanie w miejscu Swoich urodzin, to znaczy w Puttaparthi. Dotrzymuje słowa po dziś dzień. Puttaparthi jest nazywane Nowym Jeruzalem – biblijnym synonimem nieba, Siedzibą Najwyższego Spokoju”.[6]
   Śirdi Sai przyjął rolę Fakira, odsuniętego od społeczeństwa (chociaż społeczeństwo Go wielbiło). Natomiast Sathya Sai wybrał rolę w społeczeństwie, w dodatku wieloaspektową. Każdej z tych ról nadał boską doskonałość i dlatego każda z nich jest wybitna, stanowiąc wzór dla wszystkich. Na przykład rola Osoby Idealnie Wyrzeczonej, niestrudzenie dążącej do pomyślności innych i nie biorącej niczego dla siebie. Sathya Sai Baba jest Nauczycielem Świata, który założył wzorcowe instytucje edukacyjne, całkowicie bezpłatne zapewniające najlepsze wykształcenie, kładące nacisk na jedność myśli, słów i czynów. Jest Nauczycielem Świata łączącym wszystkie religie pod flagą Uniwersalnej Miłości. Jest Doskonałym Pracownikiem Społecznym, który w ciągu roku zapewnił wodę pitną dzielnicom stanów dotkniętych suszą, chociaż rząd nie zdołał uczynić tego przez pół wieku. Jest Lekarzem lekarzy, który dokonał czegoś, na co nie mogą się zdobyć nawet zamożne kraje – zorganizował i zapewnił od niemal dekady idealną opiekę szpitalną, ofiarowując potrzebującym całkowicie bezpłatne terapie, nawet jeśli kosztują bardzo drogo. Jest Idealnym Przywódcą Świata, przed którym pochylają głowy prezydenci i premierzy. Jest Tym, którego prorocy nazywają Królem Królów, mającym przynieść pokój na Ziemi i zgodę pomiędzy narodami. Ale co najważniejsze, Jego życie stanowi nieustanną ekspresję Boskości przybyłej w ludzkiej postaci, naznaczonej niewątpliwie pieczęcią Purna Awatara. Cuda są Jego drugą naturą. Nazwano Go ‘Człowiekiem Cudów.’
    Sathya Sai Baba uważa, że cuda są tylko po to, żeby przyciągnąć ludzką uwagę. Powtarza za Jezusem: „Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie.”[7] Bo czy w tym materialistycznym wieku nauki istnieje lepszy sposób zapewnienia sobie ludzkiej uwagi niż umiejętność materializowania rzeczy zgodnie z własną wolą i stawiania praw fizycznych na głowie? Gdy my, materialiści, odkrywamy istnienie Mocy potężniejszej od nauki i materii, to korzymy się przed nią i chcemy Jej słuchać. A wtedy Sai zaczyna zmieniać nasze serca, wzbudzając w nas pragnie praktykowania Jego nauk. Jako dziecko materializował dla Swoich małych przyjaciół różne rzeczy: gumki, ołówki, linijki, słodycze… cokolwiek chcieli. Mały Sathya dawał im to pod warunkiem, że nie będą się tym chwalili. Dla Siebie niczego nie stwarzał, nawet szpilki. Gdy stracił guziki u koszuli, spiął ją kolcami - nie stworzył nawet agrafki! Wszystko zawsze rozdawał. Jego motto brzmiało i brzmi ciągle: „Dawaj, dawaj, dawaj”. Kiedyś, grając jako dziecko z przyjaciółmi w klasy stwierdził, że ziemia, jest zbyt kamienna i twarda, i rani ich małe stopy. Jeden ze szczęśliwych współgraczy, mieszkający obecnie w Cuddappah - Sahib Karim - pamięta, że wszyscy prosili Babę, żeby coś z tym zrobił. Przypomina to sobie ze łzami w oczach mówiąc: „Wtedy Swami Sathya zaczął podskakiwać w tym miejscu. Tam, gdzie Jego miękkie lotosowe stopy dotykały gruntu, tam wyrastał krzaczek bazylii. Za chwilę ta kamienna i ciernista ziemia zmieniła się w miękką jak puch, niebiańską łąkę tulsi… Tarzaliśmy się i bawiliśmy się na niej”.[8]
     To miłość i cuda Sathya Sai wzruszają nasze serca. N. B. S. Rama Rao jest z zawodu inżynierem, choć w głębi duszy pozostaje poetą. Sathya Sai często się z nim komunikuje w snach. Kiedyś Rama Rao dostał we śnie polecenie od Sai przyjechania do Kodaikanal, gdzie Sai aktualnie przebywał. Rama Rao wykonał je bez zastrzeżeń, ale gdy dotarł na miejsce okazało się, że nie może się zbliżyć do Baby. Dzięki uprzejmemu ochotnikowi udało mu się przesłać Babie wizytówkę. Współczujący Baba wydał polecenie, aby państwo Rao zostali umieszczeni w hotelu na Jego koszt. To był elegancki hotel, na jaki Rama Rao nigdy by się nie zdecydował. Głęboko poruszony gestem Bhagawana postanowił podjąć się jakiejś służby w podzięce za Jego gościnność.
    Następnego dnia Rama Rao podszedł do wolontariuszy przy bramie i poprosił ich o okazję do służenia. Gdy dostał pracę polegającą na pilnowaniu butów wyznawców, wysłał żonę na darszan, żeby zapisała wszystko co powie Baba, chcąc potem wykorzystać Jego słowa w artykule lub w wierszu. Następnie zabrał się z dumą do wykonywania ‘sandałowego obowiązku’. Układał obuwie i wręczał ich właścicielom żetony z numerem, zachowując dla siebie duplikaty. W sali modlitewnej bungalowu, w której pani Ramowa Rano starała się robić notatki, Swami nagle zmienił temat. Powiedział: „Nawet robienie notatek jest sewą, nie tylko dbanie o sandały.” Pani Ramowa Rao nie zrozumiała o co chodzi. Po chwili z sali modlitewnej wyszli rodzice z płaczącym dzieckiem. Ojciec dziecka poprosił Ramę Rao o sandały. Rao spojrzał na numer i podał mu je. Mężczyzna zaprotestował i wskazał inną parę. Wkrótce doszło do sprzeczki. Przybiegł przełożony wolontariuszy, żeby to wyjaśnić. Uspokoił mężczyznę, wręczył mu jego sandały i zwrócił się do Ramy Rao z pytaniem, czy upewnił się, że numery żetonów i ich kopie są takie same. Rama Rao tego nie zrobił. Bardzo się zdenerwował. Pomyślał, że ciągu 10 minut przybędzie tu cały tłum i żąda sandałów, a wtedy powstanie straszliwe zamieszanie!
     Rama Rao zaczął się pocić i modlić do Baby. Przez sekundę zdawało mu się, że poczuł, że pojawił się Baba i powiedział ‘choostamu’, co znaczy w telugu ‘zobaczymy’. W Kodaikanal, tuż pod bungalowem Baby biegnie droga. Drugą jej stronę otacza nasyp, za którym rozpościera się jezioro. Sandały układano zwykle na nasypie.
     Gdy Rama Rao, pełen niepokoju, czekał śpiewając Sairam, nagle zerwał się silny wiatr i w jednej chwili na ziemię spłynęły potoki wody, zmywając sandały do jeziora. Nadbiegli wolontariusze i wyciągnęli je stamtąd. Po chwili Rama Rao odkrył, że stoi naprzeciw góry sandałów! Baba zakończył Swój dyskurs i wielbiciele wyszli na zewnątrz. Ulewny deszcz przestał padać w równie tajemniczy sposób jak zaczął. Jeśli ktoś nie znalazł swoich sandałów, to teraz nie mógł obwinić o to Ramy Rao![9] 
c.d.n.
tłum. J.C.
 
[1] Dabholkar G.R.: Shri Sai Satcharita
[2] Kastuti, Sathyam Sivam Sundaram (Vol. 1, 2, 3, 4)
[3]  Hislop John: My Baba and I i Murphet Howard: Sai Baba – Invitation to Glory
[4] Dabholkar, G.R. Shri Sai Satcharita
[5] Kasturi: Sathyam Sivam Sundaram (vol.1,2,3,4)
[6] Seshadri Hiramalini: God in our midst- Poornavatar Sri Sathya Sai Baba; publ. By Giggle, Taj Connemara Hotel, Chennai; second edition, 2000, p. 180
[7] Ewangelia wg. św. Jana, 4: 48
[8] Bashiruddin Zeba: artykuł w Sanathana Sarathi: listopad 1992, ss.278-279
[9] Seshadri Hiramalini: God in our minds – Poornavatar Śri Sathya Sai Baba

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.