Medycyna Sai - The ‘Saience’ of Medicine, część 2
gdzie współczesne medycyna spotyka się z duchowością


pani dr Hiramalini
Seshadri i pan dr Seshadri HariharROZDZIAŁ 1
KIM JEST SAI?
Witaj drogi czytelniku! Wyruszamy w
podróż pociągiem ‘Saience of medicine’,
który zawiezie nas na pogranicza nowoczesnej medycyny. „Saience? Co to takiego?”, zapytacie. Przyzwyczailiśmy do się określenia
science of medicine – do brzmiących nam znajomo
‘nauk medycznych’. ‘Saience of medicine’
to coś zupełnie innego. Krótko mówiąc odnosi się do tych doświadczeń,
eksperymentów, obserwacji i wniosków związanych za współczesną medycyną, które
zdają się przekraczać granice nauki i których pochodzenie, jak czujemy to my, autorzy
tej książki, prowadzi nas do źródła nazwanego ‘Sai’.
Obecnie na naszej planecie wielu
uczonych eksperymentuje z ‘Saience’,
lecz dla powodów przekraczających nasze zrozumienie to właśnie na nas przypadło
przedstawienie ‘Saience of medicine’
w taki sposób, żeby zainteresować nią czytelników. Następne pytanie, które się
automatycznie pojawi, będzie brzmiało: „Kim jest Sai?”
Sai jest pierwszym imieniem dwóch
nadzwyczajnych Istot przybyłych do nas w ludzkim ciele. Pierwszy Sai mieszkał
od 1837 do 1918 roku w małej wiosce Śirdi położonej w okręgu Ahmednagar w stanie
Maharastra w Indiach. Drugi Sai, nazywany Śri Sathya Sai Babą, chodzi teraz z nami
po Ziemi. Ma swoją siedzibę w aśramie założonym w miejscu Swoich narodzin: w
Puttaparthi w stanie Andhra Pradesh na południu Indii.
Pierwszy ‘Sai’ był fakirem. Mieszkał
w zrujnowanym meczecie, który nazwał Dwarakamai
– Miłosierną Matką. Głosił, że Allach jest wielki i do ostatniego oddechu powtarzał,
że jest Ramą, tobą, psem, robakiem… Nie widział różnic pomiędzy jednym a drugim
człowiekiem a nawet pomiędzy jednym stworzeniem a drugim. Kochali go wszyscy,
bo uosabiał Miłość.
Baba, mieszkając w Śirdi, ubierał
się w łachmany i żebrał o pokarm, chodząc od drzwi do drzwi. We wczesnych
latach stosował proste wiejskie lekarstwa. Wszyscy którzy do Niego przychodzili
zdrowieli! To niesamowite. I oczywiście nie pobierał za to opłat. Jego sława
jako cudownego mędrca
przyciągała do niego ludzi z różnymi schorzeniami. Stosowane przez niego leki
były często dziwne, a polecane przez Niego przepisy i diety wydawały się
nieodpowiednie. Ale On zdawał się nie przywiązywać do tego wagi. Ludzie zaczęli
stopniowo rozumieć, że to co Baba im daje nie ma tak naprawdę znaczenia. Jego
słowo było rozkazem i choroby po prostu uciekały na Jego nakaz! Rozdzielał udi
(popiół) z dhuni (nieustannie płonącego ogniska), podtrzymywanego przez
Siebie. Nawet udi miało właściwości lecznicze.[1]
Poza umiejętnością uzdrawiania, Śirdi
Sai Baba poprzez Swoje życie demonstrował jeszcze inne nadludzkie moce. Był
wszechwiedzący, mógł być obecny w tym samym czasie w więcej niż w jednym
miejscu. Doprawdy należało by stwierdzić, że przez cały czas był wszędzie
obecny! Mógł zrobić wszystko: zapalić lampę wypełnioną wodą, materializować
przedmioty, rozmnażać żywność. Dzięki Jego łasce posiłek przygotowany dla 50
osób powielał się i wystarczał dla tysiąca! Moce jogiczne przejawiały się w Nim
w naturalny sposób. Istnieją bezpośredni świadkowie, którzy oglądali członki Śirdi
Sai Baby rozrzucone po całym meczecie – noga tu, ramię tam… Kamienieli ze zgrozy,
by następnego dnia odkryć, że Baba jest cały i zdrowy.
Baba pokonał zmysł smaku. Dania o
trwałej konsystencji, otrzymywane podczas żebraczego obchodu, owijał w materiał,
a dania płynne zbierał do blaszanego garnka. Potem mieszał je razem w glinianym
naczyniu i zjadał. Posilały się z tego naczynia także krowy, konie i inne
zwierzęta, ale nie zwracał na to uwagi. Chociaż nie posiadał formalnego wykształcenia,
to dysponował wszelką wiedzą. Tłumaczył w prosty sposób nawet najbardziej
abstrakcyjne teksty z pism świętych. Ludzie czcili Go jak Boga, który przybył,
żeby zamieszkać z nimi w Śirdi. Mimo to pozostał uosobieniem łagodności i
pokory.
Ktokolwiek jednak pomyślał, że
‘rozumie’ Babę, grubo się mylił. W następnej chwili Baba mógł zrobić coś
niewytłumaczalnego – np. rozgniewać się bez powodu lub poprosić o drabinę i
wspiąć się na dach domu tylko po to, by zejść z niego po drugiej stornie! Oddał
się całkowicie Swym wyznawcom. Ze względu na nich zgadzał się, by oddawali Mu
cześć i stroili Go w jedwabny szal i koronę. Nie troszczył o takie rzeczy, ale
żeby ich uszczęśliwić, podporządkowywał się.
Nie miał żadnych przywiązań i trwał
zanurzony w Jaźni, chociaż na zewnątrz zdawał się gonić za światem. Wznosił się
ponad świadomość ciała. Kiedyś włożył rękę do płonącego ogniska, pozwalając,
żeby się paliła. Jedynie udzielona w odpowiedniej chwili pomoc uratowała Mu
ramię. Zapytany, dlaczego uczynił tak niebezpieczną rzecz odpowiedział, że
dziecko kowala wpadło w kuźni do ognia więc wyciągnął rękę, żeby je stamtąd
wyciągnąć. Był szczęśliwy, że dziecko jest bezpieczne. Nie martwił się o swoje
ramię. Był Panem żywiołów. Wiadomo było, że na Jego rozkaz z Śirdi natychmiast
wycofują się i wyciszają burze, powodzie i pożary.
Przede wszystkim łączył ludzi wszystkich
religii, zwłaszcza hinduistów z muzułmanami. Mówił, że Bóg jest jeden i że
wszyscy ludzie są braćmi. To przesłanie objęło całe Indie, a teraz zaczyna
ogarniać świat, dzięki drugiej formie Sai, Sathya Sai. Śirdi Baba, zanim
opuścił ciało powiedział, że odrodzi się po ośmiu latach[2]. W
dniu Widżajadasami (ostatniego dnia święta Daśary) odrzucił śmiertelne ciało.
Ale do dzisiaj udziela darszanów i prowadzi Swoich wielbicieli. Można Go
rozpoznać dzięki kafni - koszuli do kolan z długimi rękawami oraz chusty na
głowie, ale przede wszystkim dzięki niesamowitemu, intuicyjnemu, rodzącemu się
w sercu uczuciu, wzbudzonemu dzięki Jego łasce i upewniającemu nas, że mamy z
Nim do czynienia!
Współautorka tej książki, powiedziała,
że jej mąż, dr Seshadri miał szczęście widzieć Go przez chwilę w ten sposób. „W
czwartki, w święte dni Sai, rozdawaliśmy pokarm żebrakom mieszkającym na
chodniku ulicy biegnącej w pobliżu naszego domu. Zwykle to ja przynosiłam i
rozdawałam im pokarm. Pewnego wieczoru byłam ogromnie zmęczona. Poprosiłam więc
Seshadriego, żeby tym razem to on ich nakarmił. Nie miał na to ochoty. ‘Nikogo
tam nie będzie. Wszyscy już będą spać’, odpowiedział. Nie przestawałam go
prosić mówiąc, że na pewno kogoś tam znajdzie, kogoś, kto się obudzi i przyjmie
pokarm. Wtedy zobaczył usterkę w opakowaniu pożywienia. Jego zdaniem wyglądało
to tandetnie. Nalegał na przepakowanie, a będąc perfekcjonistą doprowadził do tego,
że wyglądało tak schludnie i porządnie jakby przysłano je pocztą lotniczą! W
niczym nie przypominało typowych paczek z jedzeniem przygotowywanych przeze
mnie. Oczywiście, zrobiło się bardzo późno. Wtedy wyszedł. Widziałam, jak
przechodzi przez furtkę. Ubrany jak zwykle nienagannie, wyglądał raczej na pana
spieszącego na ważne spotkanie z paczką pod ramieniem niż na kogoś, kto dokarmia
ubogich! Wkrótce zniknął mi z oczu. Idąc niechętnie myślał sobie: „Jak u licha
mam znaleźć o tej porze żebraków?” i przysięgał, że nigdy nie widział osoby
równie szalonej jak ja. W tym momencie
ujrzał starszego człowieka, fakira ubranego w kafni i w chustkę, który zmierzał
w jego stronę! Fakir wyciągnął rękę i poruszył ją gestem znaczącym: „Daj mi tę
paczkę.” Seshadri oszołomiony, uczynił to. Był jednak zbyt przestraszony, żeby
zapytać starca czy jest Śirdi Sai Babą. Żadna ludzka istota nigdy by nie
odgadła, że niesie pod pachą paczkę z jedzeniem, które chce rozdać biednym. Nie
miał więc wątpliwości, podobnie jak ja, że to był Śirdi Sai. Wielu wielbicieli
miało podobne doświadczenia. Nie tylko zresztą w Indiach. Widziano Śirdi Sai w
tak odległych miejscach jak Kuba, Jugosławia i Anglia[3]
Czcimy go jako inkarnację Boga, a Jego świątynie znajdują się na wszystkich
kontynentach. Oto kilka z Jego najsłodszych wypowiedzi:
„Pozostaję z tobą dniem i nocą, gdy z oddaniem rozkładasz przede Mną dłonie. Choć przebywam tutaj cieleśnie, to jednak wiem co robisz za siedmioma morzami. Wybierz się, gdzie chcesz, wędruj po szerokim świecie, a Ja i tak z tobą pozostanę.”
„Mieszkam w twoim sercu, jestem w tobie. Czcij Mnie jako tego, który przebywa w twoim sercu, podobnie jak w sercach wszystkich innych istot. Błogosławieni i szczęśliwi są ci, którzy znają Mnie w tej postaci.”
Kiedyś, gdy wielbicielka Śirdi Sai siadała do jedzenia w miejscu swojego
zamieszkania w Śirdi, pojawił się głodny pies i zaczął szczekać. Natychmiast
wstała i rzuciła mu kawałek chleba. Potem zjadła obiad i udała się do meczetu
na darszan Baby. Sai powiedział tam do niej: „Matko,
nakarmiłaś mnie sumiennie aż do syta. Moje cierpiące oddechy życia zostały
usatysfakcjonowane. Zawsze postępuj w ten sposób, a skorzystasz na tym w
przyszłości. Siedząc w meczecie nigdy nie mówię nieprawdy. Zawsze okazuj mi
współczucie, tak jak teraz! Najpierw daj chleb głodnemu, a potem zjedz sama.
Dobrze to zapamiętaj.” Wielbicielka
nie zrozumiała, co ma na myśli Sai i zapytała: „Baba, jak mogłam Cię nakarmić?
Jeśli chodzi o jedzenie, to jestem zależna od innych. Właśnie skończyłam jeść u
siebie obiad. Nie karmiłam Ciebie.” Wtedy Baba odpowiedział: „Jedząc ten pyszny chleb byłem bardzo zadowolony.
Wciąż jeszcze czuję jego smak. Pies, którego zobaczyłaś, zanim rozpoczęłaś
posiłek i któremu dałaś kawałek chleba, stanowi ze Mną jedność, tak samo jak
wszystkie inne stworzenia (koty, świnie, owady, krowy…). Wędruję w ich formach.
Kocham tego, kto dostrzega Mnie w każdej istocie. Porzuć więc to poczucie
dwoistości i rozróżniania i służ Mi tak, jak służyłaś Mi dzisiaj. Wtedy twój
rozwój duchowy będzie szybki…”[4]
Oto kilka innych wypowiedzi Śirdi Baby:
„Aby posiąść wiedzę i zrealizować Jaźń, konieczna jest medytacja. Jeśli ją nieustannie praktykujesz, to twoje myśli się uspakajają. Wolny od pragnień, rozmyślaj o Bogu obecnym we wszystkich istotach. Osiągniesz cel koncentrując umysł. Medytuj o Mojej bezpostaciowej naturze, będącej Wiedzą – Istnieniem – Błogością. Jeśli nie potrafisz tego zrobić, kontempluj Moją formę, tę w jakiej widzisz Mnie tutaj w dzień i w nocy, od czubka głowy po koniuszek dużego palca u nogi. Jeśli będziesz tak postępować, twoje myśli skupią się na jednym punkcie i zniknie różnica pomiędzy medytacją, osobą medytująca i obiektem medytacji (dhjana, dhjata i dhjeja). Staniesz się jednością ze Świadomością, z Brahmanem.”
„Jeśli taka relacja lub związek nie istnieje, to do niczego nie dojdziesz. Gdy przychodzi do ciebie jakiś człowiek lub zwierzę, nie odpędzaj go, lecz przyjmij serdecznie i potraktuj z szacunkiem. Bóg będzie bardzo zadowolony, jeśli ofiarujesz wodę spragnionemu, ubranie nagiemu, a swoją werandę obcemu, aby mógł na niej usiąść i odpocząć. Jeśli ktoś poprosi cię o pieniądze, a ty ich nie zechcesz mu dać, to nie dawaj, ale nie szczekaj na niego jak pies. Pozwól, aby inni mówili na ciebie setki rzeczy. Nie czuj się urażony i nie odpowiadaj im z goryczą. Tolerując to, na pewno poczujesz się szczęśliwy. Pozwól światu stanąć na głowie i zostań tam, gdzie jesteś. Będąc na swoim miejscu przyglądaj się spokojnie rozgrywającemu się przed twoimi oczami przedstawieniu. Zburz ścianę różnic oddzielających ciebie ode Mnie, a wówczas droga do naszego spotkania stanie się czysta i otwarta. Poczucie różnicy, takie jak Ja i Ty, jest barierą odsuwającą ucznia od Mistrza. Dopóki nie zostanie usunięta, stan jedności nie będzie możliwy. Allah Malik - Bóg jest jedynym właścicielem. Nikt inny nas nie ochrania. Jego metody postępowania są niezwykłe, bezcenne i niezbadane. Dokonuje się tylko Jego wola. Wytycza nam drogi i zaspakaja pragnienia. To ze względu na nasze stosunki z poprzednich wcieleń (rinanubandh) jesteśmy razem. Kochajmy się i służmy sobie nawzajem i bądźmy szczęśliwi. Ten, kto osiągnie najwyższy cel życia stanie się nieśmiertelny i zanurzy się w błogości. Wszyscy inni będą tylko egzystować. Żyj tak długo jak długo oddychasz.”
Kiedyś odbyła się w Śirdi dyskusja pomiędzy wielbicielami Śirdi Sai na temat tego, czy trujące stworzenia, takie jak żmije i skorpiony, powinno się zabijać czy też puszczać wolno. Jak to ma zwykle miejsce, nie doszło do żadnej konkluzji. Zatem postawiono te pytanie Śirdi Babie. Baba powiedział:
„Bóg żyje we wszystkich istotach i stworzeniach, nawet jeśli są wężami i skorpionami. To On pociąga za linki wszystkich marionetek, więc wszystkie stworzenia wykonują Jego rozkazy! Bez Jego woli nikt nie skrzywdzi drugiego. Świat jest od Niego zależny i nikt nie jest niezależny. Dlatego powinniśmy mieć litość i kochać wszystkie stworzenia, zrezygnować z zabijania, a za to zachować cierpliwość. Pan Bóg jest obrońcą wszystkich.”
„Nie potrzebuję drzwi, żeby wejść. Nie posiadam kształtu. Zawsze żyję wszędzie. Pociągam sznurki wszystkich uczynków człowieka, który Mi ufa i zanurza się we Mnie”.
Wielbicielowi, Balaramie Mankrowi, który z błogosławieństwem Baby
wybrał żywot człowieka wyrzeczonego, Śirdi Sai dał takie oto doświadczenie: ponieważ
umysł Mankara pozostawał niespokojny, Baba wysłał go do Macchindragadu. Mankara
to zasmuciło, gdyż pragnął przebywać jak najbliżej Śirdi Baby. Jednak słowo Śirdi
Baby było rozkazem, więc musiał być Mu posłuszny. W Macchindragadzie Śirdi Baba
pojawił się przed nim w chwili, gdy Mankar skończył medytację i rzekł do niego:
„Gdy przebywałeś w Śirdi w twoim umyśle
pojawiało się mnóstwo myśli i pomysłów. Dlatego wysłałem cię tutaj, żebyś się
uspokoił. Myślałeś, że przebywam w Śirdi w ciele skomponowanym z pięciu żywiołów,
liczącym sobie trzy i pół łokcia wysokości (183cm.), a nie na zewnątrz niego.
Teraz przyjrzyj Mi się i ustal, czy osoba, którą teraz widzisz, jest tą samą
osobą, którą widziałeś w Śirdi. To z tego powodu wysłałem cię tutaj.”
Oto kolejne cytaty z wypowiedzi Baby:
„Ten kto Mnie najbardziej kocha, ten widzi Mnie zawsze. Beze Mnie cały świat wydaje mu się pusty. Opowiada jedynie o Mnie, nieustannie o Mnie medytuje i śpiewa Moje imię. Spłacę jego długi zapewniając Mu zbawienie. Pozostaję zależny od tego, kto o Mnie myśli i kto Mnie łaknie, kto nie zje niczego nie ofiarowując tego najpierw Mnie. Ten, kto przychodzi do Mnie w ten sposób, staje się ze Mną jednością, jak rzeka, która dopłynąwszy do morza rozpłynęła się w nim. Zatem zostaw na boku swoją dumę i egoizm i poddaj się Mnie, ponieważ zasiadam w twoim sercu.”
„Wędruj, gdzie chcesz i rób co chcesz pamiętając nieustannie, że cię znam. Jestem Wewnętrznym Władcą. Mieszkając w sercach otaczam wszystkie stworzenia, cały ten ruchomy i nieruchomy świat. To Ja kontroluję, pociągam za sznurki w spektaklu tego wszechświata. Jestem Matką – Źródłem pochodzenia wszystkich istot, Harmonią trzech gun człowieka, zwierząt i bogów. Jestem Stwórcą, Podtrzymującym i Niszczycielem. Nic nie zrani tego, kto skupia na Mnie uwagę, ale iluzja, że my, Bóg i świat jesteśmy od siebie oddzieleni będzie smagała tego, kto zapomni o Mnie. Owady, mrówki, cały widzialny, ruchomy i nieruchomy świat jest Moim ciałem, Moją formą.”
A oto moja ulubiona wypowiedź Baby:
„Szukając Mnie i chcąc Mnie znaleźć nie musisz nigdzie chodzić. Poza imieniem i postacią istnieję w tobie, tak jak w innych stworzeniach jako poczucie istnienia lub inaczej świadomość egzystencji. To właśnie Ja. Wiedząc o tym, dostrzegaj Mnie w sobie i w innych istotach. Jeśli to praktykujesz, uświadamiasz sobie swoją wszechobecność i dzięki temu osiągasz ze Mną jedność.”
Pewnego razu przyszły do meczetu zawoalowane muzułmanki, pragnące
otrzymać darszan Baby. Jedna z nich zdjęła na chwilę zasłonę z twarzy,
aby Mu się pokłonić. Była tak piękna, że obecny tam wielbiciel, Nanasahib,
zapragnął ponownie ujrzeć jej czarujące oblicze. Wszyscy znający Babę zdawali
sobie sprawę z niespokojnego umysłu Nany. Kiedy kobiety wyszły Baba powiedział
do niego:
„Nana, dlaczego denerwujesz się na próżno? Pozwól zmysłom wykonywać przydzieloną im pracę. Nie powinniśmy wtrącać się do ich działań. Bóg stworzył ten piękny świat i naszym zadaniem jest docenianie piękna. Umysł stopniowo uspokoi się, krok po kroku, powoli. Skoro otwarto drzwi frontowe, to nie warto wchodzić bocznymi. Kiedy serce jest czyste, nie istnieją żadne przeszkody. Dlaczego ktoś miałby się kogokolwiek obawiać, skoro nie snuje złych myśli? Oczy muszą wykonywać swoją pracę. Dlaczego czujesz onieśmielenie i chwiejesz się?”
Szama, wielbiciel bliski Babie, nie zrozumiał co Baba miał na myśli i w
drodze do domu zapytał o to Nanę. Nana
opowiedział mu o swoim zaniepokojeniu na widok pięknej kobiety i o towarzyszącemu
temu poczuciu winy. Wyjaśnił słowa Baby:
„Baba mówi, że nasz umysł jest z natury kapryśny. Nie możemy dopuszczać, żeby szalał. Zmysły mogą być pobudzone, ciało jednak należy trzymać w ryzach i nie pozwolić, by okazywało niecierpliwość. Zmysły biegną za obiektami zmysłowymi, lecz my nie powinniśmy ich w tym naśladować i pragnąć. Dzięki powolnej i stopniowej praktyce pokonamy niepokój. Nie ulegajmy huśtawce zmysłów, mimo że nie do końca możemy je kontrolować. Ograniczajmy je mocno i we właściwy sposób, odpowiednio do sytuacji. Piękno przyciąga wzrok. Patrzymy na piękne rzeczy bez obawy. Tu nie ma miejsca na nieśmiałość ani lęki. Nie wolno nam jednak wzbudzać w sobie złych myśli. Obserwujmy piękno stworzone przez Boga umysłem wolnym od pragnień. W ten sposób będziemy z łatwością i w naturalny sposób je kontrolować. Wówczas każda radość przypomni nam o Bogu. Ale choćbyśmy kontrolowali zmysły zewnętrzne, to nie przerwiemy cyklu narodzin i śmierci, jeśli pozwolimy umysłowi biegać za obiektami zmysłowymi i przywiążemy się do nich. Obiekty zmysłów nas ranią. Z rozróżnianiem, pełniącym rolę woźnicy rydwanu ciała, kontrolujmy umysł i nie pozwólmy błądzić zmysłom. Z takim woźnicą powinniśmy dotrzeć do Wisznupady (świątyni Wisznu), do ostatecznej siedziby, do naszego prawdziwego domu, z którego już nie ma powrotu”.