


Życie z Bogiem – część 8
Aravind BalasubramanyaRozdzia 14
Czasami sprawy muszą potoczyć się bardzo niefortunnie, zanim zaczną się toczyć pomyślnie
„Czy zanim opanowaliście jazdę na rowerze, nie spadliście z niego wiele razy? Czy zanim nauczyliście się pływać, nie topiliście się, napełniając płuca wodą aż do bólu? Gdy sprawy idą źle jest to znak, że musimy się czegoś nauczyć. Zamiast pogrążać się w rozpaczy włóżcie w to konieczny wysiłek i przeróbcie tę lekcję”.
~Amej Deszpande
Wróżbici i prorocy zagłady
zdają się znajdować przyjemność w malowaniu ponurego obrazu świata. Mówiąc, że
tylko wyrażają prawdę, omijają z wyrachowaniem bardzo ważną przeszkodę. Można
ją wyrazić w sposób, który nas zainspiruje i sprowokuje do czynu lub wpędzi nas
w depresję i napełni poczuciem niemocy. Prorocy zagłady przyswoili sobie tę
drugą wersję, mając cichą nadzieję, że będą potrafili tym procesem sterować i
zmienią ludzi lub aktualną sytuację. Historia Ameja opiera się na pierwszym
wariancie i rozwija się zgodnie z przytoczonym tu przeze mnie cytatem z jego wypowiedzi.Ból konieczny do usunięcia innego bólu
Trzeba powiedzieć, że Amej stał się ‘figurą’
niemal w tej samej chwili, gdy podjął naukę w szkole podstawowej w Puttaparthi.
Nieobeznanym z gwarą uczniowską wyjaśniam, że ‘figurą’ zostaje uczeń otrzymujący
dużo uwagi i łaski Swamiego – Swami rozmawia z nim prawie każdego dnia, udziela
mu interview wraz z jego rodzicami, ‘zna’ jego imię, etc. Okres bycia ‘figurą’
może trwać kilka godzin, dni, miesięcy lub nawet lat. Ci, którzy nie są
‘figurami’, starają się nimi zostać, a ci którzy cieszą się tym przywilejem,
próbują zachować go jak najdłużej!
Gdy Amej był w ósmej klasie, nauczyciele i
uczniowie znali go jako ‘ulubione dziecko’ Swamiego. Amej powinien podziękować
Swamiemu za zapalenie wyrostka robaczkowego – to właśnie dzięki niemu zajął tę
pozycję!
Tak, tak napisałem! Pod koniec 1992 r. Amej poczuł
bardzo silny ból brzucha, który zdiagnozowano jako zapalenie wyrostka
robaczkowego i zasugerowano jego wycięcie. Amej się przestraszył. Podczas
darszanu wstał i powiedział Swamiemu, że czeka go operacja. Na wieść o tym w
Swamim przejawiła się Boska Matka. Łagodnie poklepał chłopca po plecach i
upewnił go, że wszystko będzie dobrze. Potem wezwał lekarzy i poprosił ich, aby
zapewnili mu jak najlepszą opiekę.
Operację wyznaczono na 24 grudnia, po urodzinach
Amej. Przebiegła bez komplikacji. Ponieważ Swami codziennie dowiadywał się o
jego zdrowie, lekarze potraktowali chłopca jak VIP-a. Ponieważ była to prosta
operacja, 31 grudnia Amej był już zdrowy, mocny i gotów do opuszczenia
szpitala. Jednak zanim się tak stało, pielęgniarki i lekarze z oddziału
urologii Instytutu Wyższych Nauk Medycznych Śri Sathya Sai wystąpili z prośbą o
zatrzymanie pacjenta o jeden dzień dłużej.
Powodem tej prośby była wizyta Swamiego w
szpitalu, przewidziana na pierwszy dzień 1993 r. Personel oddziału urologii
doskonale rozumiał, że jeśli Amej pozostanie na oddziale, to Swami niewątpliwie
tam zajrzy! Amej się zgodził i rzeczywiście, Swami odwiedził skrzydło urologii.
Dzięki temu mogli się cieszyć szczególnym darem darszanu, sparszanu i sambhaszanu, to znaczy, mogli Swamiego
zobaczyć, dotknąć i porozmawiać z Nim. W chwili, gdy Swami odjechał, Ameja wypuszczono
do domu!
Ale to nie wszystko!
Przed szpitalem czekał na niego biały mercedes (nr
rejestracyjny 8100). Swami wysłał własne auto, żeby odwieziono młodego
człowieka do hostelu! Nie muszę
zaznaczać, że Amej stał się celebrytą i wszyscy mówili z podziwem o jego miłości,
oddaniu i poświęceniu dla Swamiego, bez których nie można cieszyć się takimi
możliwościami, jakimi cieszy się on. Wieczorem Nowego Roku Swami wygłosił boski
dyskurs, w którym przedstawił Ameja jako przykład.
„Spójrzcie na chłopca z wyrostkiem robaczkowym. Musiał
zostać zoperowany i przeżyć ból, żeby pokonać inny ból.” (Jednak to zdanie nie
pojawiło się w książce Sathya Sai Speaks, ponieważ zgodnie z praktyką i
polityką wydawnictwa, imiona i osobiste odniesienia są usuwane, chyba że
pogłębiają przesłanie Bhagawana. Swami osobiście zaznaczył, że nie są ważne.
Ważne jest Jego przesłanie.
Swami poradził również pielęgniarkom jak powinny
opiekować się pacjentami i przedkładać to zajęcie nawet nad Jego darszan! Każda
słuchająca tego pielęgniarka czuła, że Swami mówiąc ‘pacjent’ ma na myśli Ameja!
Takiego rodzaju miłością i łaską cieszył się ten chłopiec.
Nowy rok przyniósł Amejowi kolejne możliwości.
Swami włączył go do grupy chłopców obsługujących scenę podczas Corocznego
Spotkania Sportów i Kultury, obchodzonego 11 stycznia. To było kolejny stopień
w jego karierze i jak się zdawało, Amej podążał drogą, dzięki której mógł pobić
wszystkie dotychczasowe rekordy na tym polu, ustanowione w tak młodym wieku.
Po Święcie Sportu i Kultury pojawiła się następna
szansa mająca formę wystawy. Najpierw jednak nauczyciele poprosili uczniów o
wykonanie modeli edukacyjnych, które zostaną pokazane Babie. Amej przygotował
model, poświęcając mu wiele myśli i czasu. Swami obejrzał bardzo uważnie
wszystkie prace. Amej przedstawił swoją tak:
„Swami, to jest droga do piekła. Pierwsza część
tej podróży wypełniona jest płatkami roży. Symbolizuje łatwe osiągniecia,
szybko zarobione pieniądze i inne tego rodzaju korzyści, które zachęcają nas do
wstąpienia na nią. Ale później są już tylko cierpienia i nieszczęścia symbolizowane
przez ciernie. Natomiast droga do nieba jest na początku posypania kolcami,
symbolizującymi trudności z jakimi mierzy się człowiek prawdomówny i
szlachetny. Jednak dalsza część tej podróży jest napełniona płatkami roży,
uosabiającymi spokój i miłość, jakie na niej otrzymujemy. Zdjęcie Swamiego
pomiędzy tymi ścieżkami wskazuje, że Pan jest Sakszi Bhutam – Wiecznym
Świadkiem.
Ta ‘mądrość’ małego chłopca wywołał uśmiech na
twarzy Swamiego. Poklepał go z miłością po głowie i wyraził Swoje zadowolenie. I
ponownie wszyscy nauczyciele i uczniowie podziwiali Ameja. Gdy Swami wyszedł,
poproszono chłopca o przygotowanie podobnej wystawy w przyszłym roku. Wszyscy
czuli, że model Ameja znowu będzie najlepszy.
Tak wyglądały sprawy przez końcowymi egzaminami w
ósmej klasie i corocznymi letnimi wakacjami. Ciesząc się na myśl o szczęśliwych
wakacjach i szybkim powrocie do ukochanego Swamiego, Amej wyjechał do domu
rodzinnego w Muscacie. Ósma klasa była spełnieniem jego marzeń. Nie miał
pojęcia, że czeka go potężny sztorm, który uderzy w niego niszczącą potęgą tsunami.
Sprawy zaczynają się toczyć bardzo źle
Amej był bohaterem w domu, był bohaterem we własnym
kraju i dla każdego, kto słyszał jak blisko jest Swamiego. Zwracano na niego powszechną
uwagę i przedstawiano go jako wzór dla innych nastolatków. Zdawało się, że nosi
na głowie niewidzialną aureolę! W takich właśnie okolicznościach Amej
posprzeczał się z ojcem. Spór się rozwijał i Amej stanowczo trzymał się swojego
zdania. Nagle został ciśnięty w samo w oko cyklonu.
„Zamknij się wreszcie… Dlatego
zostałeś wyrzucony!”, krzyczał na niego ojciec. Amej nie zrozumiał ani słowa z
tego, co usłyszał. Jego ojciec płakał!
„Czy wiesz, że zostałeś usunięty
ze szkoły Swamiego?”, zapytał szlochając.
Amej nie mógł uwierzyć własnym
uszom. O czym tata mówi? Był idealnym studentem, faworytem Sai Baby i skarbem
klasy. Jakim cudem mógł zostać wyrzucony?
„Oto list, który dostałem
od dyrektorki. Prosi, żebym przyjechał do Puttaparthi i odebrał świadectwo
przeniesienia. Zostałeś usunięty z trzech powodów: przez nieustanną
gadatliwość, niewłaściwe kontakty i przyjaźnie oraz problemy medyczne. Nie
wrócisz do Puttaparthi. Zostałeś usunięty ze szkoły. Nigdy przedtem nic takiego
nie przydarzyło się w naszej rodzinie. Twoja mama i ja szukamy dla ciebie
dobrej szkoły w pobliżu…”
Amej nie słuchał dłużej.
Po policzkach płynęły mu gorące łzy. Był w głębokim szoku i nie wiedział, jak
na to zareagować. Nikt go nie przytulił ani nie pocieszył, ponieważ najwyraźniej
wszyscy byli oszołomieni. W jednej chwili zawalił mu się cały świat i z
bohatera stał się przegranym - plamą na honorze rodziny.
A był to tylko początek
pogrążania się w pozornie bezdennej otchłani!
Z gorącej
patelni prosto w ogień
Rodzice Ameja byli przekonani, że bez
względu na to co się dzieje, nie mogą odejść od lotosowych stóp Pana.
Więc chociaż otrzymali list relegujący ich syna ze szkoły, to postanowili
zrobić jedyną znaną sobie rzecz – ruszyli do Puttaparthi po pomoc. Był czerwiec
1993 r i z powodu pewnych przykrych okoliczność, miejsca zarezerwowane dla
alumnów instytucji edukacyjnych Śri Sathya Sai zostały zlikwidowane, podobnie
jak przeznaczone dla nich zwyczajowo miejsca w świątyni. To było uderzenie,
którego Amej chciał uniknąć. Był zdesperowany i pragnął zbliżyć się do swojego
ukochanego Swamiego, aby opowiedzieć Mu o swoim nieszczęściu.
W dniu, w którym Amej i
jego rodzice pojawili się w Puttaparthi, Swami wyjechał do Brindawanu. Wyruszyli
więc do aszramu w Bangalore, ale tam również obowiązały te same przepisy co w Puttaparthi.
Nie można było nic na to poradzić. Amej gorzko płakał, gdy ojciec poinformował
go, że czas wracać do domu i zapisać się do jakiejś szkoły, zanim będzie za
późno. Perspektywa spotkania tak wielu wielbicieli Swamiego, patrzących na
niego i zadających mu pytania przerażała go jeszcze bardziej. Pewne wytchnienie
przyniósł mu fakt, że tata został przeniesiony z Bahrainu do Abu Dhabi.
Przynajmniej nie będzie musiał odpowiadać na niewygodne pytania ludzi, którzy
go doskonale znają!
Tak więc życie ponuro
płynęło dalej. Zamiast być specjalnym uczniem w szkole Swamiego, Amej stał się
jednym z wielu uczniów innej szkoły. Teraz odczuwał gniew. Skierował go w
stronę nauczycieli, którzy skarżyli się na niego do Swamiego.
Jak mogli twierdzić, że
nawiązuje nieodpowiednie znajomości i mówi za dużo? I co to znaczy, że ma
problemy zdrowotne? Czyż nie widzieli, że kiedy poddawał się operacji był
oczkiem w głowie Swamiego? Ktoś, kierując się złymi zamiarami, chciał go usunąć
z miejsca, gdzie toczyło się całe jego życie. To było irytujące stwierdzenie.
Podsycane gniewem w sercu sprawiało, że do oczu nieustannie napływały mu łzy.
Kiedy po dwóch latach wystąpił
o przyjęcie do 11 klasy, ponownie spotkał się z odmową. Jego rodzicom poradzono,
żeby powstrzymali syna od dalszych starań o przyjęcie do Puttaparthi. Nagle
Amej zrozumiał, że wobec postawionych mu zarzutów, może już nigdy nie zostać
przyjęty do instytucji Swamiego! To rozdarło mu serce i złamało ducha. Wystąpił
ponownie o przyjęcie na wydział licencjacki handlu. Ponieważ jednak nie
mieszkał na stałe w Indiach, było to niemożliwe. Ponowne rozczarowanie.
W końcu
nadszedł moment wytchnienia!
Amej wstąpił do Seshadripuram College w
Bangalore i uzyskał dyplom z handlu. Idąc za ciosem, podjął pracę w tym samym
mieście. Wraz z karierą zawodową nadeszło tak długo oczekiwane wytchnienie w
jego relacjach ze Swamim. Amej przystąpił do Brindawańskiej Grupy Bhadżanowej i
dzięki temu w każdy czwartek i niedzielę, korzystał z szansy, siadając w
pierwszym rzędzie i śpiewając dla Pana - jeśli Swami przebywał w Whitehall.
Swami ponownie zaczął z nim rozmawiać. Amej miał nadzieję, że odzyska dawną
chwałę i stanie się bliski Panu. Nadzieję tę zdawało się koronować zdarzenie
podczas jednej z wizyt w Puttaparthi.
Swami zauważył go w
liniach darszanowych i wezwał go w ujmujący sposób:
„Chłopiec z wyrostkiem
robaczkowym…”
Amej podbiegł i uklęknął
przed Swamim.
„Gdzie przebywasz?”, zapytał
go Swami
„Swami, ukończyłem naukę i mam licencjat z handlu.”
„Dlaczego porzuciłeś
szkołę? Dlaczego zostawiłeś Swamiego? Wszyscy inni uczniowie szczęśliwie kontynuują
tu naukę…”
Amej nie odpowiedział.
Ponownie poczuł gniew skierowany przeciwko nieznanym sobie sprawcom. Ale nie powiedział
o tym Swamiemu. Swami, ruchem palca, zaprosił go do pokoju interview!
W ciągu trzech następnych
dni otrzymał dwie kolejne audiencje. W jednej chwili znów został celebrytą.
Przyjaciele, którzy go często omijali, teraz podchodzili do niego grupami.
Nawet gdy cena jego akcji wystrzeliła wysoko w górę, poza szklany sufit
uprzedzeń, nie dał się ponieść emocjom. Widział, że ta nowo odkryta cena jego
akcji przyciąga wyłącznie krzykliwą grupę inwestorów – tych samych, którzy
przez te wszystkie lata całkowicie go unikali. Milczał i nie dbał wcale o ich
uwagę. Nie mógł się jednak powstrzymać, gdy przyszedł z nim porozmawiać jego
dawny ‘najlepszy przyjaciel’.
„Trzymaj się ode mnie z daleka.
Co się stało, że nagle mnie polubiłeś? Jestem tym samym chłopakiem, ale twoje
podejście do mnie zupełnie się zmieniło. Jesteś po prostu oportunistą i
egoistą.”
Jego przyjaciel uśmiechnął
się i odpowiedział. Ta odpowiedź wystarczyła, by zrzucić Ameja ze szczytu
radości w otchłań depresji, jeśli nie jeszcze głębiej.
Powrót do punktu wyjścia
Patrząc Amejowi prosto w
oczy, przyjaciel powiedział:
„Co mogłem zrobić? W dniu,
w którym opuściłeś szkołę, opiekun klasy wyjaśnił nam co się stało. Kiedy
przedstawiono Swamiemu do akceptacji listę nowych uczniów, Swami poprosił o numer
‘chłopca z wyrostkiem robaczkowym’. Nauczyciele byli przekonani, że chce obdarzyć
cię szczególnym błogosławieństwem, ale Swami po prostu wykreślił twoje nazwisko
i powiedział, że nie jesteś tu już mile widziany! Dlatego doszliśmy do wniosku,
że Swami nie życzy sobie, żebyśmy się z tobą spotykali. Nikt nie wiedział,
dlaczego cię wyrzucił, ale było pewne, że wyrzucił cię Sai Baba. Baliśmy się
Jego gniewu.”
Amej był oszołomiony. Po
prostu odszedł od przyjaciela i nie mógł uwierzyć, że za tym wszystkim stał
Swami. Czuł się zdradzony i kompletnie załamany. Myśląc o tych kilku minionych
dniach, miał mieszane uczucia. Słodka rozmowa i audiencje upewniły go, że nic
się nie zmieniło pomiędzy Panem i nim. Natomiast rewelacje, jakie przekazał mu
przyjaciel zszokowały go i skłoniły do zastanowienia się, czy zachował się
odpowiednio. Wyjechał z Puttaparthi i wrócił do Bangalore. Potrzebował czasu,
żeby poradzić sobie z otrzymaną od przyjaciela informacją.
Będąc z natury osobą pozytywną,
przemyślał to w ciszy. Pojawiła się w nim czysta myśl zaprawiona nieugiętym
przekonaniem:
„Niech dzieje się co chce, muszę znów stać się
drogi Bogu. Nie wiem co takiego zrobiłem, że zdecydował się na tak drastyczny
krok i wyrzucił mnie ze szkoły. Ale będę walczył o jeszcze jedną szansę o odkupienie
siebie.”
Z tego postanowienia zrodziło
się pragnienie wstąpienie na kurs zarządzania w Instytucie Wyższego Nauczania
Śri Sathya Sai. Nawet pracując dla Hewlett Packard, Amej przygotowywał się do
wstąpienia na uniwersytet. W międzyczasie jego modlitwy podczas bhadżanów w Brindawanie
stały się bardzo intensywne:
„Swami, proszę, daj mi
jeszcze jedną szansę i pozwól mi udowodnić, że jestem wart Twojej miłości.”
Ta tęsknota rozbrzmiewała
w śpiewanych przez niego pieśniach i wszyscy się zgodzili, że ten chłopiec -
Indranil - był jednym z najlepszych śpiewaków. Tak, zmienił imię i do dnia
dzisiejszego dla ludzi z Bangalore jest Indranilem. Jego myśli, słowa i uczynki skupiły na jednym
celu – na dostaniu się na wydział zarządzania.
Osiągniecie celu
Dwie pierwsze próby Ameja dostania się na
MBA spaliły na panewce. To go nie zniechęciło i spróbował w następnym roku.
Dokładnie w dziesięć lat od momentu, gdy w 2003 r. został relegowany ze szkoły
Swamiego, Amej zrealizował pierwszą część swojego marzenia – został przyjęty na
wydział MBA w Instytucie Wyższego Nauczania Śri Sathya Sai. W tym czasie pojął
jedno:
„Zrozumiałem, że nic w
życiu i w całym świecie nie jest inne od Pana, od mojego Swamiego.
Postanowiłem, że zrobię wszystko co konieczne, żeby przebywać blisko Niego i
nigdy więcej nie utracić z Nim kontaktu. Uświadomiłem sobie, że gdyby nie ta
dziesięcioletnia przerwa w ‘zewnętrznym świecie’, to prawdopodobnie zostawiłbym
Swamiego, żeby kontynuować karierę po dyplomie. Te dziesięć lat pomogło mi zrozumieć
jak wielkim cieszymy się błogosławieństwem mogąc przebywać z Sai Babą.
Nauczyłem się skupiać na Swamim i tylko na Swamim. Byłem uszczęśliwiony, gdy
dostałem się na MBA. To był powrót co świata, w którym przebywał mój Bóg.
Wiedziałem, że tym razem nie dopuszczę, by cokolwiek usunęło mnie z tego świata.”
Nawet zrealizowawszy
pierwszą część swojego marzenia, Amej nie spuszczał wzroku z ostatecznego celu
– stania się drogim Swamiemu. Był teraz wiodącym wokalistą grupy badżanowej,
uczestniczył we wszystkich hostelowych dyscyplinach, miał doskonałe wyniki w
nauce i było jasne, że znalazł się w koledżu po to, żeby przez resztę życia
praktykować sadhanę. Wszyscy zauważyli, że się zmienił – niektórzy nawet krytykowali
jego ‘niepotrzebne trzymanie się ideału’, ale to przekonanie zrodziło się z ich
własnej niemożności bycia takim jak on! Amej brał także udział we wszystkich
programach kulturalnych wystawianych w mandirze. Celował jako mówca i aktor.
Jego wiara wzmocniła się
dzięki pewnemu zdaniu, które wielokrotnie czytał i słyszał z ust Swamiego:
„Często postępuję tak, jak
gdybym trzymał was na dystans. Czynię tak po to, żeby was jak najszybciej zmienić.
Gdy jakiś odcinek drogi jest w naprawie, to wybieram objazd i przez jakiś czas
z niej nie korzystam. A to dlatego, że pozwalam, aby prace naprawcze
przebiegały szybciej i żebym mógł znowu nią jeździć.”
Ach! To cecha boskiej
miłości. Nawet jeśli jest źle rozumiana i ‘znienawidzona’, Swami nie odstępuje
od tego co uważa dla nas za najlepsze. Wie, że chociaż możemy Go krytykować i
czuć się źle, to w pewnej chwili zaaprobujemy Jego boską mądrość i miłość.
Ludzka miłość koncentruje się na zadowoleniu ciała i umysłu. Boska miłość
poświęca ciało i umysł na ołtarzu duszy. Boska miłość skupia się raczej na
wiecznej duszy niż na ciele, zmieniającym się z każdymi urodzinami.
Wisienka na lukrze