Życie z Bogiem – część 8

Aravind Balasubramanya
Rozdzia 14
      Czasami sprawy muszą potoczyć się bardzo niefortunnie, zanim zaczną się toczyć pomyślnie
    „Czy zanim opanowaliście jazdę na rowerze, nie spadliście z niego wiele razy? Czy zanim nauczyliście się pływać, nie topiliście się, napełniając płuca wodą aż do bólu? Gdy sprawy idą źle jest to znak, że musimy się czegoś nauczyć. Zamiast pogrążać się w rozpaczy włóżcie w to konieczny wysiłek i przeróbcie tę lekcję”.
~Amej Deszpande
   Wróżbici i prorocy zagłady zdają się znajdować przyjemność w malowaniu ponurego obrazu świata. Mówiąc, że tylko wyrażają prawdę, omijają z wyrachowaniem bardzo ważną przeszkodę. Można ją wyrazić w sposób, który nas zainspiruje i sprowokuje do czynu lub wpędzi nas w depresję i napełni poczuciem niemocy. Prorocy zagłady przyswoili sobie tę drugą wersję, mając cichą nadzieję, że będą potrafili tym procesem sterować i zmienią ludzi lub aktualną sytuację. Historia Ameja opiera się na pierwszym wariancie i rozwija się zgodnie z przytoczonym tu przeze mnie cytatem z jego wypowiedzi.

Ból konieczny do usunięcia innego bólu

     Trzeba powiedzieć, że Amej stał się ‘figurą’ niemal w tej samej chwili, gdy podjął naukę w szkole podstawowej w Puttaparthi. Nieobeznanym z gwarą uczniowską wyjaśniam, że ‘figurą’ zostaje uczeń otrzymujący dużo uwagi i łaski Swamiego – Swami rozmawia z nim prawie każdego dnia, udziela mu interview wraz z jego rodzicami, ‘zna’ jego imię, etc. Okres bycia ‘figurą’ może trwać kilka godzin, dni, miesięcy lub nawet lat. Ci, którzy nie są ‘figurami’, starają się nimi zostać, a ci którzy cieszą się tym przywilejem, próbują zachować go jak najdłużej!
   Gdy Amej był w ósmej klasie, nauczyciele i uczniowie znali go jako ‘ulubione dziecko’ Swamiego. Amej powinien podziękować Swamiemu za zapalenie wyrostka robaczkowego – to właśnie dzięki niemu zajął tę pozycję!
Tak, tak napisałem! Pod koniec 1992 r. Amej poczuł bardzo silny ból brzucha, który zdiagnozowano jako zapalenie wyrostka robaczkowego i zasugerowano jego wycięcie. Amej się przestraszył. Podczas darszanu wstał i powiedział Swamiemu, że czeka go operacja. Na wieść o tym w Swamim przejawiła się Boska Matka. Łagodnie poklepał chłopca po plecach i upewnił go, że wszystko będzie dobrze. Potem wezwał lekarzy i poprosił ich, aby zapewnili mu jak najlepszą opiekę.
    Operację wyznaczono na 24 grudnia, po urodzinach Amej. Przebiegła bez komplikacji. Ponieważ Swami codziennie dowiadywał się o jego zdrowie, lekarze potraktowali chłopca jak VIP-a. Ponieważ była to prosta operacja, 31 grudnia Amej był już zdrowy, mocny i gotów do opuszczenia szpitala. Jednak zanim się tak stało, pielęgniarki i lekarze z oddziału urologii Instytutu Wyższych Nauk Medycznych Śri Sathya Sai wystąpili z prośbą o zatrzymanie pacjenta o jeden dzień dłużej.
    Powodem tej prośby była wizyta Swamiego w szpitalu, przewidziana na pierwszy dzień 1993 r. Personel oddziału urologii doskonale rozumiał, że jeśli Amej pozostanie na oddziale, to Swami niewątpliwie tam zajrzy! Amej się zgodził i rzeczywiście, Swami odwiedził skrzydło urologii. Dzięki temu mogli się cieszyć szczególnym darem darszanu, sparszanu i sambhaszanu, to znaczy, mogli Swamiego zobaczyć, dotknąć i porozmawiać z Nim. W chwili, gdy Swami odjechał, Ameja wypuszczono do domu!

Ale to nie wszystko!

     Przed szpitalem czekał na niego biały mercedes (nr rejestracyjny 8100). Swami wysłał własne auto, żeby odwieziono młodego człowieka do hostelu!  Nie muszę zaznaczać, że Amej stał się celebrytą i wszyscy mówili z podziwem o jego miłości, oddaniu i poświęceniu dla Swamiego, bez których nie można cieszyć się takimi możliwościami, jakimi cieszy się on. Wieczorem Nowego Roku Swami wygłosił boski dyskurs, w którym przedstawił Ameja jako przykład.
   „Spójrzcie na chłopca z wyrostkiem robaczkowym. Musiał zostać zoperowany i przeżyć ból, żeby pokonać inny ból.” (Jednak to zdanie nie pojawiło się w książce Sathya Sai Speaks, ponieważ zgodnie z praktyką i polityką wydawnictwa, imiona i osobiste odniesienia są usuwane, chyba że pogłębiają przesłanie Bhagawana. Swami osobiście zaznaczył, że nie są ważne. Ważne jest Jego przesłanie.
   Swami poradził również pielęgniarkom jak powinny opiekować się pacjentami i przedkładać to zajęcie nawet nad Jego darszan! Każda słuchająca tego pielęgniarka czuła, że Swami mówiąc ‘pacjent’ ma na myśli Ameja! Takiego rodzaju miłością i łaską cieszył się ten chłopiec.
Nowy rok przyniósł Amejowi kolejne możliwości. Swami włączył go do grupy chłopców obsługujących scenę podczas Corocznego Spotkania Sportów i Kultury, obchodzonego 11 stycznia. To było kolejny stopień w jego karierze i jak się zdawało, Amej podążał drogą, dzięki której mógł pobić wszystkie dotychczasowe rekordy na tym polu, ustanowione w tak młodym wieku.
Po Święcie Sportu i Kultury pojawiła się następna szansa mająca formę wystawy. Najpierw jednak nauczyciele poprosili uczniów o wykonanie modeli edukacyjnych, które zostaną pokazane Babie. Amej przygotował model, poświęcając mu wiele myśli i czasu. Swami obejrzał bardzo uważnie wszystkie prace. Amej przedstawił swoją tak:
     „Swami, to jest droga do piekła. Pierwsza część tej podróży wypełniona jest płatkami roży. Symbolizuje łatwe osiągniecia, szybko zarobione pieniądze i inne tego rodzaju korzyści, które zachęcają nas do wstąpienia na nią. Ale później są już tylko cierpienia i nieszczęścia symbolizowane przez ciernie. Natomiast droga do nieba jest na początku posypania kolcami, symbolizującymi trudności z jakimi mierzy się człowiek prawdomówny i szlachetny. Jednak dalsza część tej podróży jest napełniona płatkami roży, uosabiającymi spokój i miłość, jakie na niej otrzymujemy. Zdjęcie Swamiego pomiędzy tymi ścieżkami wskazuje, że Pan jest Sakszi Bhutam – Wiecznym Świadkiem.
   Ta ‘mądrość’ małego chłopca wywołał uśmiech na twarzy Swamiego. Poklepał go z miłością po głowie i wyraził Swoje zadowolenie. I ponownie wszyscy nauczyciele i uczniowie podziwiali Ameja. Gdy Swami wyszedł, poproszono chłopca o przygotowanie podobnej wystawy w przyszłym roku. Wszyscy czuli, że model Ameja znowu będzie najlepszy.
    Tak wyglądały sprawy przez końcowymi egzaminami w ósmej klasie i corocznymi letnimi wakacjami. Ciesząc się na myśl o szczęśliwych wakacjach i szybkim powrocie do ukochanego Swamiego, Amej wyjechał do domu rodzinnego w Muscacie. Ósma klasa była spełnieniem jego marzeń. Nie miał pojęcia, że czeka go potężny sztorm, który uderzy w niego niszczącą potęgą tsunami.

Sprawy zaczynają się toczyć bardzo źle

   Amej był bohaterem w domu, był bohaterem we własnym kraju i dla każdego, kto słyszał jak blisko jest Swamiego. Zwracano na niego powszechną uwagę i przedstawiano go jako wzór dla innych nastolatków. Zdawało się, że nosi na głowie niewidzialną aureolę! W takich właśnie okolicznościach Amej posprzeczał się z ojcem. Spór się rozwijał i Amej stanowczo trzymał się swojego zdania. Nagle został ciśnięty w samo w oko cyklonu.
    „Zamknij się wreszcie… Dlatego zostałeś wyrzucony!”, krzyczał na niego ojciec. Amej nie zrozumiał ani słowa z tego, co usłyszał. Jego ojciec płakał!
    „Czy wiesz, że zostałeś usunięty ze szkoły Swamiego?”, zapytał szlochając.
    Amej nie mógł uwierzyć własnym uszom. O czym tata mówi? Był idealnym studentem, faworytem Sai Baby i skarbem klasy. Jakim cudem mógł zostać wyrzucony?
  „Oto list, który dostałem od dyrektorki. Prosi, żebym przyjechał do Puttaparthi i odebrał świadectwo przeniesienia. Zostałeś usunięty z trzech powodów: przez nieustanną gadatliwość, niewłaściwe kontakty i przyjaźnie oraz problemy medyczne. Nie wrócisz do Puttaparthi. Zostałeś usunięty ze szkoły. Nigdy przedtem nic takiego nie przydarzyło się w naszej rodzinie. Twoja mama i ja szukamy dla ciebie dobrej szkoły w pobliżu…”
   Amej nie słuchał dłużej. Po policzkach płynęły mu gorące łzy. Był w głębokim szoku i nie wiedział, jak na to zareagować. Nikt go nie przytulił ani nie pocieszył, ponieważ najwyraźniej wszyscy byli oszołomieni. W jednej chwili zawalił mu się cały świat i z bohatera stał się przegranym - plamą na honorze rodziny.
    A był to tylko początek pogrążania się w pozornie bezdennej otchłani!
Z gorącej patelni prosto w ogień
   Rodzice Ameja byli przekonani, że bez względu na to co się dzieje, nie mogą odejść od lotosowych stóp Pana.
Więc chociaż otrzymali list relegujący ich syna ze szkoły, to postanowili zrobić jedyną znaną sobie rzecz – ruszyli do Puttaparthi po pomoc. Był czerwiec 1993 r i z powodu pewnych przykrych okoliczność, miejsca zarezerwowane dla alumnów instytucji edukacyjnych Śri Sathya Sai zostały zlikwidowane, podobnie jak przeznaczone dla nich zwyczajowo miejsca w świątyni. To było uderzenie, którego Amej chciał uniknąć. Był zdesperowany i pragnął zbliżyć się do swojego ukochanego Swamiego, aby opowiedzieć Mu o swoim nieszczęściu.
    W dniu, w którym Amej i jego rodzice pojawili się w Puttaparthi, Swami wyjechał do Brindawanu. Wyruszyli więc do aszramu w Bangalore, ale tam również obowiązały te same przepisy co w Puttaparthi. Nie można było nic na to poradzić. Amej gorzko płakał, gdy ojciec poinformował go, że czas wracać do domu i zapisać się do jakiejś szkoły, zanim będzie za późno. Perspektywa spotkania tak wielu wielbicieli Swamiego, patrzących na niego i zadających mu pytania przerażała go jeszcze bardziej. Pewne wytchnienie przyniósł mu fakt, że tata został przeniesiony z Bahrainu do Abu Dhabi. Przynajmniej nie będzie musiał odpowiadać na niewygodne pytania ludzi, którzy go doskonale znają!
    Tak więc życie ponuro płynęło dalej. Zamiast być specjalnym uczniem w szkole Swamiego, Amej stał się jednym z wielu uczniów innej szkoły. Teraz odczuwał gniew. Skierował go w stronę nauczycieli, którzy skarżyli się na niego do Swamiego.
    Jak mogli twierdzić, że nawiązuje nieodpowiednie znajomości i mówi za dużo? I co to znaczy, że ma problemy zdrowotne? Czyż nie widzieli, że kiedy poddawał się operacji był oczkiem w głowie Swamiego? Ktoś, kierując się złymi zamiarami, chciał go usunąć z miejsca, gdzie toczyło się całe jego życie. To było irytujące stwierdzenie. Podsycane gniewem w sercu sprawiało, że do oczu nieustannie napływały mu łzy.
    Kiedy po dwóch latach wystąpił o przyjęcie do 11 klasy, ponownie spotkał się z odmową. Jego rodzicom poradzono, żeby powstrzymali syna od dalszych starań o przyjęcie do Puttaparthi. Nagle Amej zrozumiał, że wobec postawionych mu zarzutów, może już nigdy nie zostać przyjęty do instytucji Swamiego! To rozdarło mu serce i złamało ducha. Wystąpił ponownie o przyjęcie na wydział licencjacki handlu. Ponieważ jednak nie mieszkał na stałe w Indiach, było to niemożliwe. Ponowne rozczarowanie.
W końcu nadszedł moment wytchnienia!
  Amej wstąpił do Seshadripuram College w Bangalore i uzyskał dyplom z handlu. Idąc za ciosem, podjął pracę w tym samym mieście. Wraz z karierą zawodową nadeszło tak długo oczekiwane wytchnienie w jego relacjach ze Swamim. Amej przystąpił do Brindawańskiej Grupy Bhadżanowej i dzięki temu w każdy czwartek i niedzielę, korzystał z szansy, siadając w pierwszym rzędzie i śpiewając dla Pana - jeśli Swami przebywał w Whitehall. Swami ponownie zaczął z nim rozmawiać. Amej miał nadzieję, że odzyska dawną chwałę i stanie się bliski Panu. Nadzieję tę zdawało się koronować zdarzenie podczas jednej z wizyt w Puttaparthi.
    Swami zauważył go w liniach darszanowych i wezwał go w ujmujący sposób:
        „Chłopiec z wyrostkiem robaczkowym…”
        Amej podbiegł i uklęknął przed Swamim.
       „Gdzie przebywasz?”, zapytał go Swami
       „Swami, ukończyłem naukę i mam licencjat z handlu.”
      „Dlaczego porzuciłeś szkołę? Dlaczego zostawiłeś Swamiego? Wszyscy inni uczniowie szczęśliwie kontynuują tu naukę…”
   Amej nie odpowiedział. Ponownie poczuł gniew skierowany przeciwko nieznanym sobie sprawcom. Ale nie powiedział o tym Swamiemu. Swami, ruchem palca, zaprosił go do pokoju interview!
    W ciągu trzech następnych dni otrzymał dwie kolejne audiencje. W jednej chwili znów został celebrytą. Przyjaciele, którzy go często omijali, teraz podchodzili do niego grupami. Nawet gdy cena jego akcji wystrzeliła wysoko w górę, poza szklany sufit uprzedzeń, nie dał się ponieść emocjom. Widział, że ta nowo odkryta cena jego akcji przyciąga wyłącznie krzykliwą grupę inwestorów – tych samych, którzy przez te wszystkie lata całkowicie go unikali. Milczał i nie dbał wcale o ich uwagę. Nie mógł się jednak powstrzymać, gdy przyszedł z nim porozmawiać jego dawny ‘najlepszy przyjaciel’.
    „Trzymaj się ode mnie z daleka. Co się stało, że nagle mnie polubiłeś? Jestem tym samym chłopakiem, ale twoje podejście do mnie zupełnie się zmieniło. Jesteś po prostu oportunistą i egoistą.”
    Jego przyjaciel uśmiechnął się i odpowiedział. Ta odpowiedź wystarczyła, by zrzucić Ameja ze szczytu radości w otchłań depresji, jeśli nie jeszcze głębiej.

Powrót do punktu wyjścia

        Patrząc Amejowi prosto w oczy, przyjaciel powiedział:
     „Co mogłem zrobić? W dniu, w którym opuściłeś szkołę, opiekun klasy wyjaśnił nam co się stało. Kiedy przedstawiono Swamiemu do akceptacji listę nowych uczniów, Swami poprosił o numer ‘chłopca z wyrostkiem robaczkowym’. Nauczyciele byli przekonani, że chce obdarzyć cię szczególnym błogosławieństwem, ale Swami po prostu wykreślił twoje nazwisko i powiedział, że nie jesteś tu już mile widziany! Dlatego doszliśmy do wniosku, że Swami nie życzy sobie, żebyśmy się z tobą spotykali. Nikt nie wiedział, dlaczego cię wyrzucił, ale było pewne, że wyrzucił cię Sai Baba. Baliśmy się Jego gniewu.”
     Amej był oszołomiony. Po prostu odszedł od przyjaciela i nie mógł uwierzyć, że za tym wszystkim stał Swami. Czuł się zdradzony i kompletnie załamany. Myśląc o tych kilku minionych dniach, miał mieszane uczucia. Słodka rozmowa i audiencje upewniły go, że nic się nie zmieniło pomiędzy Panem i nim. Natomiast rewelacje, jakie przekazał mu przyjaciel zszokowały go i skłoniły do zastanowienia się, czy zachował się odpowiednio. Wyjechał z Puttaparthi i wrócił do Bangalore. Potrzebował czasu, żeby poradzić sobie z otrzymaną od przyjaciela informacją.
         Będąc z natury osobą pozytywną, przemyślał to w ciszy. Pojawiła się w nim czysta myśl zaprawiona nieugiętym przekonaniem:
         „Niech dzieje się co chce, muszę znów stać się drogi Bogu. Nie wiem co takiego zrobiłem, że zdecydował się na tak drastyczny krok i wyrzucił mnie ze szkoły. Ale będę walczył o jeszcze jedną szansę o odkupienie siebie.”
    Z tego postanowienia zrodziło się pragnienie wstąpienie na kurs zarządzania w Instytucie Wyższego Nauczania Śri Sathya Sai. Nawet pracując dla Hewlett Packard, Amej przygotowywał się do wstąpienia na uniwersytet. W międzyczasie jego modlitwy podczas bhadżanów w Brindawanie stały się bardzo intensywne:
        „Swami, proszę, daj mi jeszcze jedną szansę i pozwól mi udowodnić, że jestem wart Twojej miłości.”
      Ta tęsknota rozbrzmiewała w śpiewanych przez niego pieśniach i wszyscy się zgodzili, że ten chłopiec - Indranil - był jednym z najlepszych śpiewaków. Tak, zmienił imię i do dnia dzisiejszego dla ludzi z Bangalore jest Indranilem.  Jego myśli, słowa i uczynki skupiły na jednym celu – na dostaniu się na wydział zarządzania.

Osiągniecie celu

      Dwie pierwsze próby Ameja dostania się na MBA spaliły na panewce. To go nie zniechęciło i spróbował w następnym roku. Dokładnie w dziesięć lat od momentu, gdy w 2003 r. został relegowany ze szkoły Swamiego, Amej zrealizował pierwszą część swojego marzenia – został przyjęty na wydział MBA w Instytucie Wyższego Nauczania Śri Sathya Sai. W tym czasie pojął jedno:
      „Zrozumiałem, że nic w życiu i w całym świecie nie jest inne od Pana, od mojego Swamiego. Postanowiłem, że zrobię wszystko co konieczne, żeby przebywać blisko Niego i nigdy więcej nie utracić z Nim kontaktu. Uświadomiłem sobie, że gdyby nie ta dziesięcioletnia przerwa w ‘zewnętrznym świecie’, to prawdopodobnie zostawiłbym Swamiego, żeby kontynuować karierę po dyplomie. Te dziesięć lat pomogło mi zrozumieć jak wielkim cieszymy się błogosławieństwem mogąc przebywać z Sai Babą. Nauczyłem się skupiać na Swamim i tylko na Swamim. Byłem uszczęśliwiony, gdy dostałem się na MBA. To był powrót co świata, w którym przebywał mój Bóg. Wiedziałem, że tym razem nie dopuszczę, by cokolwiek usunęło mnie z tego świata.”
   Nawet zrealizowawszy pierwszą część swojego marzenia, Amej nie spuszczał wzroku z ostatecznego celu – stania się drogim Swamiemu. Był teraz wiodącym wokalistą grupy badżanowej, uczestniczył we wszystkich hostelowych dyscyplinach, miał doskonałe wyniki w nauce i było jasne, że znalazł się w koledżu po to, żeby przez resztę życia praktykować sadhanę. Wszyscy zauważyli, że się zmienił – niektórzy nawet krytykowali jego ‘niepotrzebne trzymanie się ideału’, ale to przekonanie zrodziło się z ich własnej niemożności bycia takim jak on! Amej brał także udział we wszystkich programach kulturalnych wystawianych w mandirze. Celował jako mówca i aktor.
    Jego wiara wzmocniła się dzięki pewnemu zdaniu, które wielokrotnie czytał i słyszał z ust Swamiego:
    „Często postępuję tak, jak gdybym trzymał was na dystans. Czynię tak po to, żeby was jak najszybciej zmienić. Gdy jakiś odcinek drogi jest w naprawie, to wybieram objazd i przez jakiś czas z niej nie korzystam. A to dlatego, że pozwalam, aby prace naprawcze przebiegały szybciej i żebym mógł znowu nią jeździć.”
  Ach! To cecha boskiej miłości. Nawet jeśli jest źle rozumiana i ‘znienawidzona’, Swami nie odstępuje od tego co uważa dla nas za najlepsze. Wie, że chociaż możemy Go krytykować i czuć się źle, to w pewnej chwili zaaprobujemy Jego boską mądrość i miłość. Ludzka miłość koncentruje się na zadowoleniu ciała i umysłu. Boska miłość poświęca ciało i umysł na ołtarzu duszy. Boska miłość skupia się raczej na wiecznej duszy niż na ciele, zmieniającym się z każdymi urodzinami.

Wisienka na lukrze

    W 2007r. Amej prowadził badania konieczne do uzyskania doktoratu z zarządzania. Nie miał pojęcia, że Swami przyglądając się w milczeniu jego ‘rozwojowi’ zdecydował, że poklepie go po plecach. 21 sierpnia obchodzony jest ‘Dzień MBA’, zaznaczający wprowadzenie tych profesjonalnych zajęć do programu Instytutu Wyższego Nauczania Śri Sathya Sai. Każdego roku studenci zarządzania przygotowują z tej okazji przedstawienie i prezentują je Sai Babie. Jednak w 2007 r. Swami zaplanował ten dzień inaczej.
   Oznajmił wicekanclerzowi, że nie ma potrzeby wystawiania sztuki, ponieważ była wystawiana tydzień wcześniej (w Dniu Niepodległości). Zamiast niej prosi o kilka wypowiedzi. Kiedy przedstawiono Swamiemu wybranych do wystąpienia starszych nauczycieli, Swami powiedział, że potrzebni mu są ludzie, którzy bardzo dobrze śpiewają. Pomiędzy prelekcjami chce usłyszeć wiele pieśni. Jedynie dwie osoby z wydziału MBA mogły sprostać tym wymaganiom – Amej Deszpande i Subasz Subramaniam. Rzuca to światło na zagadnienie wyborów czynionych przez Swamiego.
   21 sierpnia 2007 r. Amej i Subasz wygłosili swoje przemówienia. Trudno w to uwierzyć, ale Swami miał przez godzinę łzy w oczach. Powiedział:
   „Czuję się dzisiaj tak spełniony, że nie jestem w stanie mówić. Sprawiliście mi wielką radość.”
   Dla Ameja było to potwierdzenie jego dziesięcioletnich wysiłków. Swami nie poprzestał na tym. Powiedział, że skoro nie zwrócił się tego dnia do studentów, to uczyni to następnego ranka. Obdarzywszy obu młodzieńców błogosławieństwami, wyszedł zaraz po bhadżanach.
   Tego wieczoru wicekanclerz odwiedził hostel, żeby zaprosić studentów i nauczycieli na następny dzień do mandiru na dyskurs Swamiego! Następnie odesłał wszystkich, za wyjątkiem owych dwóch młodzieńców i powiedział do nich:
    „Swami cały czas o was pamięta i mówi tylko o was. Powiedział, że pragnie, żeby tacy chłopcy jak wy zostawali z Nim na zawsze. Przy stole dyskutował nawet o krokach i środkach jakie mają zostać podjęte, żeby zatrzymać tak doskonałych studentów. Poradził mi, żebym was o to zapytał, więc robię to na osobności:
     Czego potrzebujecie, żeby zostać tutaj na zawsze?
    Swami jest gotów płacić wam wysokie pensje, zapewnić wszelkie wygody i uczynić wszystko co możliwe, żebyście tutaj zostali. Mówi, że tacy studenci jak wy są Jego najcenniejszym skarbem. Powiedzcie mi, czego potrzebujecie.’ 
    Teraz Amej miał łzy w oczach. Dziesięć lat temu Swami go stąd odesłał. Dzisiaj prosi go o zostanie i mówi, że jest gotów zrobić wszystko, żeby go przy Sobie zatrzymać. Ach, jaka pokora! Dziesięć lat przeżytych z dala od Swamiego przyciągnęło Ameja bliżej Pana. Dlatego odpowiedział wicekanclerzowi tak:
    „Proszę pana, Swami ofiarował mi więcej niż mógłbym to sobie wyobrazić. Pozostanie z Nim na zawsze będzie dla mnie przywilejem i szansą. Proszę powiedzieć Swamiemu, że otrzymuję od Niego wszystko, zanim zdążę Go o cokolwiek poprosić. To, że pragnie, abym został tutaj jest największym błogosławieństwem jakie mi ofiarował. To miłość i pokora Swamiego każą Mu przedstawić tę sprawę, jako przysługę z mojej strony. To największy dar jaki mógłbym sobie wymarzyć.”
    W tym momencie Amej zrozumiał, że czasami jesteśmy zmuszeni odsunąć się od celu, po to tylko, aby go osiągnąć! Następnego ranka Swami zmaterializował dla Ameja złoty łańcuch i ‘przykuł’ go do Swojego życia. To samo uczynił dla Subasza. Podczas dyskursu z 22 sierpnia 2007 r. zaprezentował obu studentów jako ideały dla całej studenckiej społeczności:
    ‘Wczorajsze wystąpienie dwóch naszych studentów MBA było bardzo dobre. Słuchanie ich sprawiło mi wielką przyjemność. Jesteśmy bardzo szczęśliwi mając tak dobrych chłopców w naszym koledżu. Ci dwaj chłopcy są najlepsi w swojej grupie i otrzymali złote medale. Jednak te nagrody nie powinny nikogo satysfakcjonować. Stańcie się dobrymi chłopcami. Nawet wartość złota może zmaleć, ale nigdy wartość dobroci. Dlatego kultywujcie dobroć i zyskajcie dobre imię, które już pozostanie takim.
    Studenci, jesteście jak czyste złoto. Wszyscy jesteście bardzo dobrzy. Ale czasami macie do czynienia z falami zakłóceń i wątpliwości. Wielokrotnie wasza wiara jest wstrząsana przez nieprawidłowości. Nie zwracajcie na nie uwagi. Odejdą, jak przyszły. Niech się dzieje co chce. Bądźcie nieulękli i niezłomni. Nieustannie o tym pamiętajcie. Spójrzcie jacy są szczęśliwi są ci dwaj chłopcy! W rzeczywistości wszyscy studenci wydziału zarządzania są dobrzy. Nie da się powiedzieć, że jeden jest dobry a drugi zły. Doskonale śpiewają. Są inteligentni, dzielni i energiczni. Gdziekolwiek się udadzą, będą wysoko cenieni. Tacy chłopcy powinni tu wrócić i służyć naszym instytucjom, wpajając dobro innym. Z ich kwalifikacjami wyjazd za granicę nie jest czymś nadzwyczajnym, podobnie jak zarabianie mnóstwa pieniędzy. Pieniądze przychodzą i odchodzą, moralność przychodzi i wzrasta.”
   Amej pozostał w Puttaparthi jako nauczyciel. Nieustannie motywuje i inspiruje w sercach studentów miłość do Swamiego i jest szczęśliwy, że spełnił się jego sen o wiecznej bliskości Swamiego.
 - tłum. J.C.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.