Śri Sai Satczarita 

Biografia Sai Baby z Śirdi – część 1

Cudowne życie i nauczanie Śirdi Sai Baby

   Tłumaczenie - dokonane na podstawie oryginału napisanego w języku marati[1] przez Giwindę Raghunatha Dabholkara, noszącego pseudonim ‘Hemadpanta’ - zostało wykonane przez mgr Nagesha Vasudeva Gunadżi, 227 Thalakwadi, Belgaum
„Jeżeli ktoś z miłością i z oddaniem ofiaruje mi
 liść, kwiat, owoc czy chociaż wodę, to chętnie przyjmę ten dar miłości od człowieka czystego i kontrolującego siebie”.
~Pan Śri Kriszna
w Bhagawad Gicie, IX -26
Poświęcam tę pracę ŚRI SAI BABIE WSZECHWIEDZĄCEMU - ANTARJAMI
Życie Śri N.V. Gunadżi
(1876 – 1963)
Śri N.V. Gunadżi był wybitnym uczonym. Przyczynił się do powstania 28 książek poświęconych Sai Babie, Śri Ramanie Maharisziemu i Śri Ramakrisznie Paramahamsie. Napisał lub przetłumaczył takie dzieła jak: Bhagawad Gita i Bhagawata, czy biografie Śri Paramahamsy Ramakriszny i Śri Ramana Maharisziego napisane w języku marathi, a także książki poświęcone nauczaniu swamiego Ramtirha[2].
Przez całe życie był zapalonym czytelnikiem i przetłumaczył kilka książek na język angielski i marati. Śri Gunadżi żywo interesował się naturopatią[3] i opublikował dwie książki: Naukowe i skuteczne oddychanie oraz Anti TB & Anti Heart Failure (Profilaktyczne zapobieganie gruźlicy i niewydolności serca), poświęcone gruźlicy i chorobom serca. Leczył pacjentów za pomocą naturopatii, wykorzystującej zdolność organizmu do samoleczenia. Stosował też masaż leczniczy. Miał szczęście leczyć Śri Ramana Maharisziego, gdy odwiedził tego przewodnika duchowego w Arunaćalam.
Śri N. V. Gunadżi zaadaptował i przetłumaczył na język angielski książkę napisaną przez Śri Hemanda Panta Dabholkara pt. Śri Sai Satczarita - Życiorys Śirdi Sai Baby. Uzyskany z niej dochód przeznaczył w całości na rzecz Trustu Sai Sansztan. Książka dotarła do rąk tysięcy wielbicieli. Czytana była przez ponad 45 lat, umacniając w ludziach wiarę w Babę i podtrzymując ich duchową gorliwość, śraddhę. Wielu wielbicieli traktowało ją i traktuje jako ‘saptah’ - książkę, którą należy przeczytać w ciągu tygodnia. Śri N. V. Gunadżi zmarł w 1963 r., na kilka miesięcy przed swoimi dziewięćdziesiątymi urodzinami.
Rozdział 1
Opowieść o mieleniu zboża i jej filozoficzne znaczenie.
    „Jakiś czas po tym jak dobiegł końca rok 1910, udałem się w piękny ranek do meczetu w Śirdi na darszan Śirdi Baby. Zdumiał mnie widok pewnego fenomenu. Po przepłukaniu ust i umyciu twarzy Śridi Baba zaczął przygotowywać się do mielenia pszenicy. Rozłożył worek na podłodze i usiadł przy ręcznym młynku. Trochę pszenicy wrzucił na wiklinowe sito, oddzielające ziarno od plew, podwinął rękawy koszuli, zwanej kafni. Uchwycił rączkę młynka i kręcąc nią zaczął mielić ziarno, wsypując je do młynka przez otwór. Pomyślałem: „Dlaczego Śirdi Baba miele pszenicę, skoro niczego nie posiada, niczego nie gromadzi i żyje z jałmużny?” Ludzie, którzy nadeszli, myśleli tak samo, jednak nikt nie miał odwagi zapytać. Wiadomość o mielącym Babie rozniosła się po wiosce i do meczetu przybiegli mężczyźni i kobiety. Zebrali się zobaczyć pracującego Babę. Cztery śmiałe niewiasty przepchnęły się prze tłum i odsunęły Śirdi Babę na bok i odebrały mu młynek. Wyśpiewując o chwale Śirdi Baby zaczęły mielić. W pierwszej chwili Śirdi Baba się rozgniewał, jednak widząc miłość i oddanie kobiet, poczuł wielkie zadowolenie i zaczął się uśmiechać. Pracujące kobiety myślały o tym, że Śirdi Baba nie ma domu, żadnej własności ani dzieci. Nikt się Nim nie opiekuje i odżywia się tym co mu dają. Nie potrzebuje więc mąki na chleb i na placki. Co więc zrobi z tak wielką ilością mąki? Ponieważ jest bardzo miły, to może rozdzieli ją między nie. Myśląc w ten sposób i śpiewając, skończyły mielenie i odstawiwszy młynek podzieliły mąkę na cztery części i zaczęły ją zabierać po jednej na głowę. Baba, który do tej pory zachował spokój i milczał, teraz się rozgniewał i zaczął im urągać: „Kobiety, oszalałyście? Czyjego ojca mienie plądrujecie? Czy pożyczyłem od was choćby trochę ziarna, żebyście mogły zabrać teraz mąkę? Dobrze, zróbcie to! Zabierzcie mąkę i rozrzućcie ją na obrzeżach wioski!” Słysząc to, niewiasty zawstydziły się i szepcząc między sobą odeszły na krańce wioski. Tam, zgodnie z poleceniem Śirdi Baby, rozsypały mąkę.
    Pytałem ludzi w Śirdi dlaczego Baba to zrobił. Odpowiadali, że było to Jego remedium na panoszącą się w wiosce cholerę. Baba zmielił na proszek nie mąkę, lecz zarazę cholery i kazał ją wyrzucić poza granice wioski. Od tamtej pory cholera nie wracała i ludzie z wioski żyli szczęśliwie. Byłem ogromnie zadowolony, że dowiedziałem się o tym. Jednocześnie rosła moja ciekawość. Zacząłem sobie zadawać pytania…
„Jaki ziemski związek połączył pszenicą a cholerą? Jaka była relacja pomiędzy tymi dwiema rzeczami? Jak je pogodzić? Wydarzenia te zdawały się być niewytłumaczalne. Powinienem o tym napisać i śpiewać całym sercem o słodkich lilach Śirdi Baby. Kiedy myślałem o tej lili, serce wypełniała mi radość i pojawiło się we mnie natchnienie do opisania życia Śirdi Baby - Sai Satczarity.
  Jak wiemy, dzięki łasce i błogosławieństwu Śirdi Baby szczęśliwie wykonałem to zadanie.
Filozoficzny aspekt mielenia
  Pomijając znaczenie jakie mieszkańcy Śirdi przypisywali incydentowi z mieleniem ziarna, ma on także znaczenie filozoficzne. Śirdi Baba mieszkał w Śirdi od sześciu lat i w czasie tego długiego pobytu niemal codziennie mielił zboże. I nie tylko zboże, ale również grzechy umysłowe, cierpienia fizyczne i nieszczęścia Swoich niezliczonych wielbicieli. Dwa kamienie jego młynka składały się z czynów i oddania dla Boga, z karmy i bhakti. Pierwsza z dwóch, karma, zajmowała niższe miejsce, a druga, bhakti, wyższe. Rączka, którą Baba wprowadzał młynek w ruch, zbudowana była z medytacji, dhjany. Śirdi Baba był przekonany, że wiedza i samorealizacja nie są możliwe bez zniszczenia wszelkich impulsów, pragnień i grzechów oraz trzech gun: dobra, pasji i ignorancji (sattwa, radżas i tamas), jak również ego (ahamkara, ahankar), są tak subtelne, że trudno się ich pozbyć.
To mi przypomina podobną opowieść o Kabirze[4]. Widząc kobietę mielącą ziarno Kabir powiedział do swojego guru Nipatnirandżana: „Płaczę z bólu. Miażdży mnie koło ziemskiej egzystencji, jak zboże w ręcznym młynku.” Nipatnirandżan odpowiedział mu na to: „Nie obawiaj się, trzymaj się mocno rączki - wiedzy młynka - tak jak ja to robię i nie odchodź od niej ale zwracaj się do wnętrza, do środka. Wtedy z pewnością zostaniesz uratowany.”
Pokłońmy się Śri Sai – Niech pokój spłynie na wszystkich.
Rozdział 2
Cel napisania tej książki
   W pierwszym rozdziale opisałem cud Sai Baby polegający na powstrzymaniu i zniszczeniu epidemii cholery, ukazany poprzez akt mielenia zboża i rozrzucania mąki na obrzeżach wioski. Słyszałem już o cudach Sai Baby. Wzbudzały we mnie zachwyt, który w końcu rozbłysnął i przyjął formę poetyckiej pracy. Myślałem również o tym, że przedstawienie cudów Śirdi Baby wzbudzi zainteresowanie Jego wielbicieli i usunie ich grzechy. Zacząłem więc opisywać święte życie i nauki Śirdi Baby. Życie świętych nie jest ani logiczne ani dialektyczne, to znaczy, nie poddaje się analizie. Ukazuje nam prawdziwą i wspaniała drogę.
Nieudolność i śmiałość towarzyszące podjęciu się tego zadania
   Hemadpant uważał, że nie jest odpowiednim człowiekiem do podjęcia tego zadania. Mówił: „Skoro nie znam życia swojego najbliższego przyjaciela ani nie poznałem własnego umysłu, to jak zdołam opisać życie świętego lub naturę Inkarnowanego Boga, skoro nawet Wedy nie potrafiły tego dokonać? Zanim się pozna innych świętych, trzeba samemu stać się świętym, bo jak inaczej uda nam się wyrazić słowami ich chwałę? Pisanie o życiu świętego jest najtrudniejszym zadaniem nawet wtedy, gdy zmierzyliśmy już głębokość siedmiu mórz. Wiedziałem o tym, wiedziałem, że to odważne przedsięwzięcie, które może narazić mnie na śmieszność. Dlatego wzywam łaski Śirdi Baby.
 Pierwszy poeta – święty z Maharasztry, pan Dnjaneśwat Majaradż - powiedział, że Bóg kocha tych, którzy opisują życie świętych oraz, że święci mają własne, szczególne metody przydzielania wielbicielom prac służebnych, za którymi ci tęsknią. Święci inspirują pracę, a wielbiciele stają się tylko przyczyną pośrednią i instrumentem do osiągnięcia celu. (…) O wspaniałych cudach Baby pisała również w niewielkiej książeczce pani Sawitribai Raghunath Tendulkar z Bandry. Zatytułowała ją Śri Sainath Badżan Mala. Das Ganu również napisał kilka słodkich wierszy poświęconych Śirdi Babie. Natomiast Amidas Bhawani Mehta publikował opowiadania o Śirdi Babie w języku gudżarati, które zamieszczono w zeszytach czasopisma Sainath Prabha, wydawanego przez Dakszina Bhiksza Sanszta z Śirdi. Teraz pojawia się pytanie. „Skoro opublikowano tak wiele prac odnoszących się do Śirdi Baby, to po co napisałem Satćaritę?”
   Odpowiedź jest oczywista i prosta. Życie Sai Baby jest tak rozległe i głębokie jak bezkresny ocean. Każdy może w nim głęboko nurkować i zabrać stamtąd cenne klejnoty wiedzy i oddania, aby podzielić się nimi z innymi. Opowiadania, przypowieści i nauki Śirdi Baby są cudowne. Ludziom dotkniętym smutkiem i mocno obciążonym nieszczęściami wynikającymi z ziemskiej egzystencji niosą spokój i szczęśliwość, obdarzając ich wiedzą i mądrością w sferze ziemskiej i duchowej. Jeśli wsłuchujemy się w nauki Śirdi Baby i medytujemy o nich, to widzimy, że są one równie interesujące i pouczające jak wiedza zawarta w Wedach. Bhaktowie otrzymują to, czego pragną: jedność z Brahmą, mistrzostwo osiągane w ośmiostopniowej ścieżce jodze[5], błogość medytacji… Pomyślałem, że najlepszą dla mnie ścieżką wielbienia Boga, upasaną, będzie zebranie tych opowieści. Dla tych prostych dusz, których oczy nie zostały pobłogosławione darszanem Śirdi Baby. Zbiór ten okaże się najpiękniejszy.
   Przystąpiłem do zbierania nauk i powiedzeń Śirdi Baby, wynikających z Jego bezgranicznej samorealizacji. To On zainspirował mnie do tego. Złożyłem u Jego stóp swoje ego i pomyślałem, że moja droga jest jasno wytyczona, bo Baba uczyni mnie szczęśliwym na tym i na tamtym świecie.
  Nie mogłem osobiście poprosić Śirdi Baby o zgodę na tę pracę, więc poprosiłem pana Madhawrao Eszpande, noszącego przydomek szama, powściągliwego, najbliższego Śirdi Babie wielbiciela, żeby z Nim o tym porozmawiał. Uczynił to w moim imieniu, mówiąc: „Ten godny szacunku człowiek, annasahib, pragnie napisać Twoją biografię. Nie mów mu, że jesteś biednym fakirem, i nie ma potrzeby o tym pisać. Jeśli się zgodzisz i okażesz mu pomoc, zrealizuje swój plan - lub raczej dokona tego Twoja łaska. Bez Twojej zgody i błogosławieństwa nic się nie kończy sukcesem.” Ta prośba poruszyła Śirdi Babę i pobłogosławił go świętym popiołem, udi. Położył na jego głowie Swoją rękę, obdarzającą dobrodziejstwami świat i rzekł: „Niechaj zbierze opowieści i doświadczenia i zapisze. Pomogę mu. Będzie tylko zewnętrznym instrumentem. Ja Sam napiszę tę biografię i spełnię życzenia Moich wielbicieli. Musi pozbyć się ego, złożyć je u moich stóp. Człowiek postępujący w taki sposób otrzymuje ode Mnie największą pomoc. A co z historią mojego życia? Pomagam mu w jego domu we wszelki możliwy sposób. Kiedy jego ego całkowicie zniknie i nie pozostanie po nim żaden ślad, wniknę w niego i opiszę swoje życie. Słuchanie opowieści o Moim życiu i naukach wykreuje w sercach wielbicieli wiarę. Dzięki temu szybciej osiągną samorealizację i błogość. Nikt nie będzie próbował wówczas ustalać własnych poglądów ani obalać opinii innych osób. Nie będzie dyskutował na żaden temat, wysuwając argumenty za i przeciw.”
Znaczący i proroczy tytuł
   Słowo ‘dyskusja’ przypomniało mi, że obiecałem opowiedzieć wam o tym w jaki sposób zyskałem tytuł ‘Hemadpanta’. Zrobię to teraz. Byłem bardzo zaprzyjaźniony z Kakasahibem Dixitem i Nanasahibem Czandorkarem. Nalegali, żebym udał się do Śirdi i otrzymał darszan Baby. Przyrzekłem im to. Ale w międzyczasie coś mi przeszkodziło w wyjeździe do Śirdi. W Lonawala rozchorował się syn mojego przyjaciela. Mój przyjaciel próbował wszystkich możliwych środków materialnych i duchowych, ale gorączka nie odstępowała. W końcu poprosił guru, żeby usiadł przy łóżku chorego. To jednak też nie pomogło. Słysząc to pomyślałem sobie: „Jaki pożytek z tego guru, skoro nie on potrafi wyleczyć syna przyjaciela? Jeśli nauczyciel duchowy nie może nic dla nas zrobić, to po co mam jechać do Śirdi?” Myśląc w ten sposób, odłożyłem wyjazd. Nie da się jednak uniknąć nieuniknionego. W moim wypadku tak właśnie było… Pan Nanasahib Czandorkak, pełniący rolę funkcjonariusza oddziału, udawał się w okrężną podróż do Bassein. Z Thany pojechał do Dadar i tam czekał na jakiś pociąg jadący do Bossain. W międzyczasie nadjechał pociąg do Bandry. Wsiadł do niego i przyjechał do Bandry. Posłał po mnie i skłonił do udania się do Śirdi. Argumenty Nany były zachwycające i przekonujące, więc zgodziłem się tam wyruszyć jeszcze tego samego wieczora. Spakowałem rzeczy i wyszedłem z domu. Chciałem pojechać do Dadar i tam złapać pociąg do Manmad. Kupiłem więc bilety do Dadar i wsiadłem do wagonu. Gdy pociąg ruszał, do przedziału, wszedł muzułmanin. Widząc mój bagaż zapytał dokąd zmierzam. Opowiedziałem mu o swoich planach. Poradził mi, żeby udał się prosto do Boribunder, a nie do Dadar. Musiałbym tam czekać na następny pociąg, ponieważ pociąg pocztowy nie zatrzymywał się na tamtej stacji. Gdyby nie doszło do tego drobnego cudu, to nie dojechałbym następnego dnia do Śirdi, jak to zostało ustalone i opadłoby mnie mnóstwo wątpliwości. Na szczęście nie było mi to pisane. Przeciwnie, fortuna obdarzyła mnie łaską i następnego dnia dotarłem do Śirdi między 900 a 1000 rano. Czekał tam na mnie pan Dhausahib (Kaka) Dixid. Działo się to w 1910 r., gdy istniało tam tylko jedno miejsce przyjmujące pielgrzymujących wielbicieli, to znaczy wybudowany na polecenie Śirdi Baby dom gościnny noszący nazwę ‘Sathe Wada’. Oczekując niecierpliwie na darszan wysiadłem z dwukołowej tongi[6]. Wielki wielbiciel Baby, Tathasahib Nulkar, wrócił właśnie z meczetu i powiedział, że Śirdi Baba znajduje się w tej chwili w pobliżu tego domu gościnnego. Mogę więc teraz dostać darszan wstępny, a potem, po kąpieli, ujrzeć Go bez pośpiechu. Słysząc to pobiegłem i upadłem Babie do stóp. Czułem bezgraniczną radość. Odnalazłem w Nim więcej niż Nana Czandorkar mi powiedział. Do tego stopnia usatysfakcjonował moje zmysły, że zapomniałem o pragnieniu i głodzie. Chwila, gdy dotknąłem stóp Śirdi Baby, rozpoczęła nowy rozdział w moim życiu. Jestem za to bardzo zobowiązany osobom, które skłoniły mnie do przyjazdu tutaj i pomogły mi otrzymać darszan. Uważam ich za swoich prawdziwych krewnych. Swojego długu wobec nich nigdy nie jestem w stanie spłacić. Pamiętam o nich i składam im w myślach hołd. Odkryłem, że osobliwość darszanu Śirdi Baby polega na tym, że zmienia nasze myśli, osłabia siłę minionych uczynków i stopniowo wzbudza w nas nieprzywiązanie lub obojętność do rzeczy materialnych. Otrzymujemy Jego darszan dzięki zasługom z poprzednich egzystencji. Widok Sai Baby z Śirdi sprawia, że cały świat staje się Śirdi Babą albo przyjmuje Jego formę.
Gorąca dyskusja
   W dniu mojego przyjazdu do Śirdi dyskutowałem z Balasahibem Bhate na temat konieczności posiadania guru. Twierdziłem: „Dlaczego mielibyśmy tracić swoją wolność i podporządkowywać się komuś? Skoro musimy wykonywać swoje obowiązki, to do czego jest nam potrzebny nauczyciel duchowy? Człowiek musi się starać z całych sił i dzięki temu sam siebie wyzwolić. Co może zrobić guru dla człowieka, który nic nie robi, leni się i wiecznie śpi?” Stałem po stronie wolnej woli. Pan Bhate zajął przeciwne stanowisko, związane z przeznaczeniem. Rzekł: „To co ma się wydarzyć, wydarzy się. Nawet wielcy ludzie upadają. Człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi. Odsuń swój spryt na bok. Pycha i egoizm nie pomogą ci.ˮ Ta dyskusja ze wszystkimi ῾za᾿ i ῾przeciw᾿ toczyła się przez około godzinę. Ostatecznie musieliśmy ją przerwać, bo nie doszliśmy do porozumienia i bardzo nas wyczerpała. Końcowy wynik tego był taki, że straciłem spokój umysłu i doszedłem do wniosku, że do dyskusji dochodzi tylko wtedy, gdy mamy do czynienia z egoizmem i z silną świadomością ciała. Innymi słowy, to egoizm rodzi dyskusje.
   Potem, gdy wraz z innymi udaliśmy się do meczetu, Baba zadał Kakasahibowi Dixitowi następujące pytanie:
   „Co się działo w wadzie, w domu gościnnym pana Sathe? O czym dyskutowaliście?” Patrząc na mnie dodał: „I co powiedział ten ‘Hemadpant’?”
    Te słowa bardzo mnie zaskoczyły. Meczet znajdował się w znaczniej odległości od Sathe Wady, w którym się zatrzymałem i gdzie prowadziliśmy rozmowy. Skąd Śirdi Baba mógł wiedzieć o naszej dyskusji… Chyba, że jest wszechwiedzącym i wewnętrzynym władcą nas wszystkich.
   Zacząłem się zastanawiać dlaczego Śirdi Baba nazywał mnie ‘Hemadpantem’. To słowo jest zniekształconą formą ‘Hemadripanta’. Tamten Hemadripant był poważanym ministrem dwóch królów, Mahadewy i Ramdewy[7] z dynastii Jadawów z Dewgiri. Był bardzo wykształconym, szlachetnym autorem takich prac jak Czaturwarga Czintamani (Radzenie sobie z problemami duchowymi) i Radżpraszasti[8]. Opracował i wprowadził nowe metody rachunkowości. Był także twórcą podręcznika poświęconego językowi marathi[9]. Ja byłem jego przeciwieństwem, skromnym człowiekiem o miernym intelekcie. Dlatego nie mogłem zrozumieć, w jaki sposób trafił mi się ten przydomek czy też tytuł. Zastanowiwszy się poważnie pomyślałem, że jest to strzała mająca zniszczyć moje ego, abym pozostał na zawsze łagodny i pokorny. Był to także wyraz uznania dla mnie za zręczność w dyskusji.
    Patrząc w przyszłość możemy pomyśleć, że wybrane przez Babę określenie jest znaczące i prorocze, ponieważ pan Govind Dabholkar bardzo inteligentnie zarządzał Trustem Sai Sansztan, prowadził dokładną rachunkowość i był autorem wspanialej pracy zatytułowanej Sai Satczarita, poruszającej tak ważne tematy duchowe jak medytacja, oddanie się Bogu, beznamiętność, samorealizacja, poddanie się i uświadomienie sobie jaźni.
O konieczności posiadania nauczyciela duchowego
    Hemadpant nie zostawił notatki ani wspomnienia o tym, co Baba powiedział na ten temat. Na szczęście zapiski na ten temat opublikował Kakasaheb Dixit. Następnego dnia po spotkaniu Hemadpanta z Śirdi Babą, Kakasaheb poszedł do Śirdi Baby i zapytał, czy może opuścić Śirdi. Baba rzekł: „Tak”. Wtedy ktoś spytał: „Baba, dokąd się udać?”. Baba rzekł: „Wysoko w góręˮ. Wówczas ten człowiek zapytał: „Jaka jest droga?ˮ Baba odpowiedział: „Jest wiele dróg tam wiodących. Jedna droga stąd (z Śirdi) biegnie po równinie, druga jest trudniejsza. Po drodze przez dżungle biegają tygrysy i wilkiˮ. Ja (Kakasahib) zapytałem: „Baba, a co będzie, jeśli weźmiemy ze sobą przewodnika?ˮ Baba odpowiedział: „Wtedy nie ma trudności. Przewodnik zabierze was prosto do miejsca, unikając po drodze wilków, tygrysów, rowów itp”. Jeżeli nie będzie przewodnika, istnieje niebezpieczeństwo zagubienia się w dżungli czy wpadnięcia do rowu. Był przy tym obecny pan Dabholkar. Pomyślał, że była to odpowiedź Śirdi Baby na nasze wątpliwości odnośnie posiadania guru (zob.: Sai Leela, t.1, nr 5, s. 47). W wyniku tego wziął sobie do serca wskazówkę, że dyskusja o tym, czy człowiek jest wolny czy, nie jest bezużyteczna. Osiągnięcie najwyższej świadomości czyli prawdziwa Paramarth możliwa jest jedynie jako rezultat nauczania Guru. Zostało to opisane w oryginalnej pracy „Śri Satczaritaˮ w języku marathi. Wielcy Awatarowie, tacy jak Rama i Kriszna, aby osiągnąć samorealizację, poddali się swoim guru Wasiśtcie i Sandipani. Do osiągnięcia takiego stopnia rozwoju niezbędna jest wiara i cierpliwość. (zob.: Sai Satczarita, rozdz. II, s. 191 – 192)
 
[1] marathi - język, którym posługują się Hindusi ze stanu Maharastra
[2] Ramtirh - (1873-1906) indyjski nauczyciel filozofii Wed. W 1902 roku jako pierwszy hinduski nauczyciel odwiedził Stany Zjednoczone, gdzie wygłosił wykład na temat hinduizmu.
[3] naturopatia
[4] Kabir -
[6] tonga - powóz, wózek zaprzężony do konia
[7] Panowali pomiędzy 860 a 1316 r.
[8] Radż Praszasti – kamienne mury w Raipurze, na których umieszczono historię króla Ranczhod Bhatta, wyrażoną w 1106 sanskryckich ślokach
[9] Podręcznik ten był używany jeszcze w XX w.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.