Inspiracje Sai. Refleksje ̶ cz. 3
Prof. G. Venkataraman

Dharma to dużo więcej niż rutynowa etyka
„Człowiek
traktuje dharmę jak zwykłe etyczne
zachowanie, obowiązujące na co dzień. Ale to nie tak. Dharma tak naprawdę oznacza rozpoznanie Uniwersalnej Świadomości
obecnej w każdej istocie oraz działanie wynikające z poczucia tej jedności.
Kiedy Świadomość w człowieku zakryta jest egoizmem, wówczas przyjmuje Ona postać
trzech gun czyli atrybutów – spokoju, aktywności i ospałości (satwy, radżasu i tamasu). Kiedy
urzeczywistni się boską naturę Świadomości, przekształca się ona w atmadharmę – dharmę Jaźni. Prawdziwą dharmą
jest realizacja jedności z Najwyższą Jaźnią”.
fragment Boskiego Dyskursu, 23.11.1986 r.
Refleksje
Chciałbym
zacząć od zwrócenia waszej uwagi na dwa specyficzne słowa umieszczone w pierwszej
linijce cytatu z wystąpienia Swamiego – dharmę
i etykę. Słowo dharma jest jednym z
pięciu często słyszanych przez nas słów odnoszących się do wartości ludzkich, takich
jak prawda, prawość, spokój, miłość i niekrzywdzenie (satja, dharma, śanti, prema i ahimsa). Chociaż
uznajemy je za wartości ludzkie, to ich pochodzenie jest w istocie boskie. To
pierwsze zagadnienie, które musimy sobie wyjaśnić.
Co mam na myśli mówiąc, że satja, dharma itd., posiadają boskie korzenie? Oto podstawowe wyjaśnienie: Ostatecznie Bóg
jest bezimienny i bezforemny i powinien być pozbawiony atrybutów. W
rzeczywistości atrybuty są w Nim utajone. Na przykład wszystkie religie głoszą,
że Bóg jest najbardziej współczującą Istotą. Gdyby współczucie nie kryło się w Bogu, to jakby
mógł je okazać wielbicielowi znajdującemu się w poważnych tarapatach i
modlącemu się gorąco o pomoc? No dobrze, zgadzamy się, że Bóg posiada wiele ukrytych
atrybutów. Czym one są? Jest ich wiele, ale pięć z nich natychmiast pojawia się
w umyśle – prawda, prawe postępowanie, spokój, miłość i niekrzywdzenie.
Inkarnowany Bóg manifestuje je przez cały czas w ten czy inny sposób. Wiemy, że
Rama był ucieleśnieniem prawdy i dharmy
oraz oczywiście wszystkich innych zalet. To samo odnosi się do Kriszny. Obecnie
adorujemy Swamiego jako ucieleśnienie miłości. Zatem Bóg nie tylko posiada
ukryte wartości, ale daje im świadectwo, zwłaszcza gdy przybiera ludzką postać.
Możemy teraz zrozumieć dlaczego prawda, dharma
itd., powinny być nazywane boskimi cechami. Czemu jednak nazywamy je ludzkimi?
Ponieważ Bóg się spodziewa, że człowiek będzie je stosował na co dzień.
Oczekuje, że będzie je nieustannie przejawiał w ciągu całego swojego życia. A jeśli
już o tym mówimy, to właśnie dlatego Swami często nam przypomina: WASZE ŻYCIE
POWINNO BYĆ MOIM PRZESŁANIEM. To doskonale wyjaśnia dlaczego w każdym momencie
powinniśmy trzymać się mocno prawdy i prawości.
Jak dotąd nie odnieśliśmy się do etyki.
Zatem, czym dokładnie jest etyka? Słownik definiuje ją jako „zasadę moralną
kierującą zachowaniem osoby lub grupy osób”. Bardzo możliwe, że dawniej etyka i
moralność miały takie samo znaczenie. Przestrzeganie zasad etycznych było
równoznaczne ze ścisłym przestrzeganiem dharmy.
Jednak z upływem czasu etyka na Zachodzie przyjęła postać przepisów i norm
określających zachowania akceptowane przez społeczeństwo. A ponieważ one również się
zmieniały, więc standardy etyczne też ulegały zmianie.
Możecie to prześledzić na filmach.
Nie wiem jak jest teraz, ale na przykład w latach pięćdziesiątych każdy film
wyprodukowany na potrzeby dystrybucji komercyjnej musiał uzyskać certyfikat komisji
cenzury filmowej. Cenzorzy kierowali się sztywnymi przepisami, a producenci
filmowi przedstawiający im swoje produkty trzymali się na granicy przepisów, aby
tylko sobie z nimi poradzić. Z tego co wiem, obecne standardy również są efektem
przemiany. Sceny niegrzeczne, jak nazywano je dawniej, uważane są dzisiaj za
absolutnie dozwolone! Chodzi mi o to, że zasady etyczne są elastyczne i
zmieniają się z wraz upływem czasu i nastawieniem społecznym. Natomiast
wartości moralne pozostają niezmienne, ponieważ cnota, będąca praktycznym
przejawem wartości moralnych w działaniu, ma boską naturę i pochodzenie.
Krótko mówiąc, dharma ma o wiele większe znaczenie niż etyka. Opierając się na tym
można opracować najpierw zbiór zasad, w którym zostanie powiedziane, że
podążanie za dharmą oznacza robienie
tego i tamtego, a potem drugi zbiór, oddzielony wyraźną czerwoną linią, który
zawiera to czego NIE wolno robić. Teraz przytoczę piękne i subtelne przesłanie
Swamiego. Bhagawan mówi przestrzegając:
Dharma to nie zbiór zasad z zielonymi i
czerwonymi liniami. Dharma jest
naturą Boga, ponieważ Bóg jest Świadomością. Pamiętajcie, że pisma święte
głoszą, iż Bóg jest samą Świadomością, Pradźńanam
Brahmą! Wynika z tego, że tylko wtedy możecie twierdzić, że podążacie za dharmą, jeśli dostrzegacie obecność Świadomości
wszędzie, we wszystkim i przez cały czas.
Zastanawiając
się nad tym zauważycie, jak ta deklaracja wysoko podnosi nam poprzeczkę. Innymi
słowy, robiąc coś musimy być pewni, że nasze czyny nie skrzywdzą żadnej istoty,
bo w każdej istocie jest obecny Bóg; nie szkodzą społeczeństwu, bo
społeczeństwo jest Bogiem, ani naturze, bo natura także jest Bogiem i nie mogą
być sprzeczne z naszym własnym sumieniem, ponieważ sumienie jest najwyższym Mistrzem
każdego z nas!
Swami wyjaśnia to jeszcze
dokładniej, dodając:
Ponieważ wiążą was guny,
ulegacie pewnego rodzaju uprzedzeniom, niechęciom, skłonności do gniewu,
zazdrości, chciwości, samolubstwu… Tego rodzaju negatywizmy ograniczają was,
uniemożliwiając ścisłe przestrzeganie dharmy
w zdefiniowanym przeze mnie sensie. Jeśli naprawdę chcecie postępować w sposób
prawy, podążajcie za następującymi złotymi zasadami:
· Wznieście się
ponad guny. Nie stanie się to od
razu, ale nie ustawajcie w wysiłkach, starajcie się ze wszystkich sił.
· Wszędzie i zawsze
dostrzegajcie Boga, starając się, aby cieszyły Go wasze uczynki.
· Nigdy nie
sprzeciwiajcie się własnemu sumieniu, ponieważ sumienie jest samym Bogiem!
Tego przede wszystkim uczy nas Swami
i jest to esencja cytatu, od którego zaczęliśmy. Obecnie duchowość została
zredukowana do pozornie prostego ćwiczenia. Wystarczy powiedzieć: „kocham Cię,
Swami” i o nic się nie martwić. Przynajmniej wielu ludzi tak uważa. Stało się
tak dlatego, ponieważ większość postanowiła ignorować „drobny druk” i
dostosowała tę definicję do własnych szczególnych potrzeb. Swami przypomina
nam, że działanie samo w sobie jest dharmiczne,
jeśli zadowala Boga. Zatem uszczęśliwianie Boga nie oznacza robienia tego co
lubimy i wołania: „KOCHAMY CIĘ, SWAMI!”.
Oznacza słuchanie ze skupioną uwagą słów Swamiego i wypełnianie Jego
wskazówek w codziennym życiu tak ściśle jak to tylko możliwe.
Nikt nie jest zwolniony z prawdy i prawości
Cnoty opisane w Upaniszadach – prawda i prawość (sathja i dharma) powinny
być praktykowane przez każdego, niezależnie od kasty czy wspólnoty.
Praktykowanie właściwego postępowania jest naturalnym obowiązkiem człowieka.
Uświadomcie sobie, że szczęście jednostek zależy od pomyślności całego
społeczeństwa. Transformacja pojedynczej osoby jest wstępem do transformacji
świata. Równolegle do zmian w sferze politycznej, socjalnej i ekonomicznej
potrzebujemy transformacji w sferze mentalnej i duchowej. Bez takiej
transformacji pozostałe zmiany nie przyniosą korzyści. Niech wasze czyny będą
czyste. Dopiero wtedy człowiek wzniesie się do poziomu Boskości.
fragment Boskiego Dyskursu, 28.07.1992 r.Refleksje
To jeden z tych cytatów, w których
Swami łączy indywidualne zachowanie ze społeczeństwem. Nie wiem ilu z was udało
się na przechadzkę do niewielkiego ogródka położonego przed budynkiem koledżu w
Brindawanie. Jeśli tak, mogliście zauważyć, że na wielu kamieniach namalowano cytaty
Swamiego. O ile dobrze pamiętam, jedna z nich głosi, że bez indywidualnego
charakteru nie ma mowy o charakterze narodowym. Powyższy cytat wyraźnie
podkreśla to ważne, kluczowe zagadnienie.

Indywidualna transformacja poprzedza transformację świata
Możecie w to
nie uwierzyć, ale 60 lat temu korupcja nie była tak powszechna jak dzisiaj.
Obecnie jest wszechobecna i globalna, a co gorzej, ludzie zdają się ją
akceptować i traktować jako element życia. To jest nie tylko niewłaściwe, lecz
również w najwyższym stopniu niebezpieczne. Ponieważ korupcja ma zasięg
globalny, powstały takie organizacje jak Transparency
International[1],
sporządzające rankingi krajów w oparciu o stopień ich skorumpowania.[2]
Korupcja to bardzo poważna sprawa, o wiele poważniejsza niż zdajemy sobie z
tego sprawę. To nie jest coś, o czym się czyta w gazecie i zaraz zapomina. Byłoby
to równie niemądre jak postępowanie pacjenta ignorującego ostrzeżenie doktora,
że ma raka i musi natychmiast poddać się terapii. W tych czasach korupcja
rozpanoszyła się do tego stopnia, że wiele osób kręci głowami i mruczy pod
nosem: „To zło zaszło za daleko. Teraz już nikt go nie powstrzyma”. Co dziwne,
to stwierdzenie jest zarazem prawdziwe i nieprawdziwe. Możecie się zastanawiać,
co to za nonsens. No cóż, pozwólcie sobie powiedzieć, że to NIE jest nonsens.
Oto moje wyjaśnienie.
Nie wiem ilu z was poznało historię
II wojny światowej. Jednym z ważniejszych w tym czasie wydarzeń była bitwa o
Stalingrad, tocząca się pomiędzy sierpniem 1942 a lutym 1943 roku pomiędzy
armią Hitlera i wojskami radzieckimi. Hitler miał lepsze uzbrojenie, mnóstwo
czołgów i innych rodzajów broni. Ale dla jego wojska rosyjska zima okazała się
zbyt surowa – nie mogło więc wykorzystać w pełni swoich możliwości. Sowieci
mieli gorszą broń, ale niemal wszyscy mieszkańcy Stalingradu przyłączyli się do
armii radzieckiej, aby wspólnie walczyć przeciw Niemcom. Doszło więc do walki
pomiędzy ogromną rzeszą źle uzbrojonych ludzi, gotowych powstrzymać wroga kraju
i walczyć do samego końca oraz małą, dobrze wyposażoną lecz zdemoralizowaną armią.
W końcu niemiecka armia została zatrzymana i zmuszona do odwrotu, podobnie jak
Napoleon wiek wcześniej. W rzeczywistości, był to ważny punkt zwrotny w tej
wojnie.
Dobrze, to była piękna lekcja historii,
ale co ma ona wspólnego z korupcją i z cytatem Swamiego na początku? Po prostu to:
· Kiedy wróg jest silny,
ludzie muszą się połączyć i walczyć z nim.
· Aby za wszelką
cenę zmusić wroga do odwrotu konieczna jest wielka determinacja. Tak właśnie
postąpili Rosjanie.
· Nie tylko radziecka
armia, ale także mieszkańcy Stalingradu wspólnie odparli Niemców.
· We wszystkich
takich przypadkach koszty mogą być wysokie. W bitwie o Stalingrad śmierć
poniosło 2 miliony ludzi.
Parafrazując
to, co napisano powyżej: Jeśli cel,
który chcemy osiągnąć, jest bardzo ważny, to przygotujmy się na zapłacenie
każdej ceny. W szczególności, bądźmy gotowi na poświęcenie wszystkiego,
ponieważ potężny wróg da się pokonać jedynie wtedy, gdy wszyscy ludzie
postanowią się zjednoczyć.
Co ciekawe, kiedy mamy do czynienia
z zewnętrznym wrogiem, jak to się dzieje na wojnie, ludzie bez trudu się jednoczą.
Pokazuje to historia. Ale jeśli chodzi o wrogów wewnętrznych, taka jedność jest
rzadka. Pamiętając o tym sprawdźmy, dlaczego ludzie jedynie narzekają na
korupcję i niczego w tej sprawie nie robią.
Zastanawiając się nad tym problemem
zauważamy, że wrogiem jest indywidualna chciwość. Indywidualna chciwość może
zakłócić i często zakłóca systemy społeczne, a kiedy się rozprzestrzeni, staje
się narodowym problemem. Oto prosty przykład. Często się zdarza, że ludzie
pragnący jeździć na tirach otrzymują prawo jazdy, nawet gdy są złymi kierowcami
i nie znają przepisów drogowych. Jak je otrzymują? Oczywiście dając łapówki.
Jeśli mamy do czynienia z dziesiątkami tysięcy niewykwalifikowanych kierowców,
którzy nocą na złych drogach prowadzą źle utrzymane pojazdy, to wypadki, z
których wiele kończy się śmiercią, nie stanową żadnej niespodzianki. Ponieważ w
ciągu roku dochodzi u nas do 130 000 takich zdarzeń, to jestem przekonany,
że Indie zajmują pod tym względem pierwsze miejsce, wyprzedzając nawet Chiny.
Szosami Stanów Zjednoczonych jeździ o wiele więcej pojazdów, a jednak jeśli
chodzi o śmiertelne wypadki to Indie prowadzą – co jest wątpliwym wyróżnieniem!
Jak
widzicie mamy tu do czynienia z obiegiem zamkniętym. Indywidualna chciwość rozprzestrzenia
się i wywołuje szkody na wielką skalę. Wywiera też wpływ na jednostki. Jeśli mamy
do czynienia ze złymi kierowcami, giną niewinni ludzie, którzy często nie popełnili
żadnego błędu. Myślę, że teraz macie pełen obraz tego, co staram się wam
przedstawić. Zanim skończę, pozwólcie że skoryguję absolutnie błędne wyobrażenie,
że korupcja jest związana wyłącznie z przekazywaniem pieniędzy pod stołem i z
nielegalnymi działaniami – to może być interpretacja prawna. Jednak patrząc na
nie z moralnego punktu widzenia dostrzegamy, że tworzenie złego wrażenia i kuszenie
ludzi, aby robili rzeczy, które są dla nich złe, a wszystko to dla zarobienia
łatwych pieniędzy, jest jednakowo godne pożałowania. Jeśli zapytacie, gdzie
kryje się tu korupcja, odpowiem, że w umyśle. Świat biznesu tkwi w niej przez
cały czas. Spójrzcie na reklamy fast
foodów. Obecnie fast foody, jak
wszyscy wiedzą, wywołują tak głębokie uzależnienie, że w niektórych krajach
nawet 60% ludności cierpi na otyłość. Równie groźne dla całego społeczeństwa są
wiodące na pokuszenie ogłoszenia promujące alkohol i papierosy, co wywołuje
poważne konsekwencje. Zgodnie z prawem ustalonym przez człowieka, mają one charakter
legalny. Ale istnieje wyższe prawo: transcendentalne prawo moralne. Nie
wprowadził go człowiek, lecz zostało podyktowane przez sumienie, które decyduje
o tym co jest prawdą a co nieprawdą, co jest prawością a co nieprawością. Nikt,
począwszy od króla a kończąc na żebraku, nie jest zwolniony od przestrzegania prawdy
i prawości. Dopiero gdy większość ludzi potraktuje poważnie prawdę i prawość,
staniemy się świadkami wielkiej transformacji społecznej, której większość z
nas gorąco pragnie, ale niewiele robi, aby ją wesprzeć i nie angażuje się w przestrzeganie
nakazów moralnych.
Czystość jest jedyną drogą do Boga
Aby urzeczywistnić Boga nie musicie
dysponować majątkiem, złotem lub innymi oznakami bogactwa. Nie trzeba też być
bardzo wykształconym. Wystarczy czyste, bezinteresowne oddanie. Współczesny
człowiek próbuje wielbić Boga egoistycznym i skażonym umysłem. Boga nie można doświadczyć
nie zachowując czystości w myślach, mowie i uczynkach. Nie można Go
urzeczywistnić poprzez ostentację i zarozumiałość. Podstawowym wymogiem jest
pozbycie się samolubstwa i potrzeby posiadania, które uniemożliwiają nam angażowanie
się w działania w duchu bezinteresowności. Każdy jest w stanie to osiągnąć bez
względu na płeć, wiek, kastę czy miejsce w społeczeństwie.
fragment Boskiego Dyskursu, 6.10.1986
r.
Refleksje
Mnóstwo ludzi wierzy w Boga i nazywa
siebie Jego wielbicielami. Jednocześnie bardzo nieliczni chcą się czegoś o Nim
dowiedzieć, a jeszcze mniej urzeczywistnić Go. Jak powiedział Kriszna, duży
procent wielbicieli czci Boga głównie po to, aby uwolnić się od problemów, z
którymi borykają się w życiu lub dla czerpania zysków materialnych, takich jak
bogactwo, pozycja czy władza. Z drugiej strony w powyższym cytacie Swami prosi
nas, abyśmy nie poprzestali na prośbach, lecz dążyli do samorealizacji.
Teraz pojawia się pytanie: „Czym dokładnie
jest urzeczywistnienie Boga i jakie są niezbędne warunki wstępne?”. Teraz to zbadamy.
Ludzie często modlą się tak: „O
Boże, popadłem w kłopoty. Dlaczego nie chcesz mi pomóc?” lub „O Boże! Chcę
zostać prezydentem tego kraju. Proszę pomóż mi i pobłogosław!”.
Przypuśćmy, że udajecie się do
jednego z wielbicieli modlących się w taki sposób i zwracacie się do niego:
„Przepraszam pana. Chodzi mi o Boga, do którego się pan modli. Gdzie On jest,
jak wygląda i co muszę zrobić, aby spełnił moje życzenia?”. Ten, który tak żarliwie
się modlił, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Nic w tym dziwnego, ponieważ
większość ludzi jest bardziej zainteresowana zdobywaniem bożej łaski niż prawdziwą
wiedzą na temat Boga czy Jego urzeczywistnieniem.
Niektórzy mogą protestować:
„Posłuchaj! Wszyscy wiemy bez najmniejszej wątpliwości, że Bóg z pewnością
gdzieś jest. Po co się więc zastanawiać gdzie dokładnie przebywa? On gdzieś jest,
niewątpliwie wysłuchuje naszych modlitw i chętnie obdziela nas
dobrodziejstwami. Czego można chcieć więcej?”.
Ten rodzaj odpowiedzi jest bez
wątpienia bardzo popularny, ale nie odpowiada na postawione pytania. Chodzi o
to, że wszyscy pochodzimy od Boga, co sprawia, że Bóg jest naszym Najwyższym
Ojcem i Matką. Płynie z tego wniosek, że tak jak znamy swoich biologicznych
rodziców, tak z pewnością powinniśmy też dowiedzieć się czegoś o naszym
Wiecznym Rodzicu. Mam rację?
Zgoda. Zmieniam to pytanie: „Ale co
dokładnie powinniśmy o Nim wiedzieć?”. Odpowiedź brzmi: „Wiele rzeczy. Na
przykład: Jak to się dzieje, że Bóg jest obecny wszędzie i we wszystkim przez
cały czas? Dlaczego jest źródłem wszelkich cnót i dobroci?”.
Wątpiący Tomasz mógłby się teraz upierać
i pytać: „Dobrze, każdy to wie. Lecz jaką przynosi nam to korzyść?”. Ludzie
często tak myślą, szukając materialnych korzyści w zamian za wszystko co robią.
Zatem pojawia się pytanie: „Jaką będę miał korzyść, jeśli zrobię to czy tamto?”.
To przykład błędnego postrzegania
naszych relacji z Bogiem i procesu urzeczywistnienia Go. Czy przypominacie
sobie, że Swami rozpoczynał niegdyś dyskursy zwracając się do nas: „Diwjatmaswarupalara!”?
To znaczy: „Ucieleśnienia Boskiej Atmy”. Witając nas w ten sposób Bhagawan
przypominał każdemu z nas, że w głębi swej istoty jesteśmy samym Bogiem.
Później Swami zwracał się do nas „Premaswarupalara!”,
co znaczy „Ucieleśnienia Boskiej Miłości”. Ten zwrot miał nam przypominać, że
skoro jesteśmy Bogiem, to nasze uczucia, myśli, słowa i czyny muszą być przepełnione
czystą miłością.
Wróćmy teraz do cytatu i dobrze
zapamiętajmy najważniejsze zamieszczone w nim kwestie. Swami mówi:
· Każdy może szukać
Boga i zjednoczyć się z Nim. Oznacza to, że aby szukać Boga nie trzeba być
bogatym, majętnym i sławnym. Bóg jest dla wszystkich i nie dba o stan waszych
bankowych kont.
· Nie trzeba także mieć
wykształcenia, tuzina tytułów naukowych, nagród i tak dalej. Nawet człowiek
niepiśmienny ma prawo do boskiej łaski, jak to miało miejsce w poruszającej
historii o Sabari, opisanej w Ramajanie.
· Kwestią
zasadniczą jest to, że podstawową kwalifikacją umożliwiającą zbliżenie się do
Boga jest całkowite odrzucenie ego, gniewu, zazdrości, nienawiści, pożądania,
pragnień, dumy i poczucia własności. Jednym słowem, w naszych myślach nie może
być miejsca na nic poza Bogiem.
Krótko mówiąc, możemy urzeczywistnić
Boga tylko wtedy, gdy nasz umysł całkowicie zanurzy się w Bogu. Dla większości
z nas może być to poważny problem. Ludzie pospiesznie odpowiadają: „Posłuchaj,
jestem naczelnym prezesem wielkiej międzynarodowej firmy. Jednego dnia przebywam
w Montrealu, drugiego w Moskwie, a trzeciego, gdy zakończę sprawy w tych dwóch
miastach, lecę do Melbourne. Nie mam nawet czasu na sen. Co masz na myśli
mówiąc, że powinienem zanurzyć umysł w Bogu?”.
To stare pytanie i Swami dał na nie
odpowiedź dawno temu jako Pan Kriszna, udzielając rady nieco upartemu Ardżunie,
który nagle zapomniał, czego się od niego oczekuje. W obecnym wcieleniu Bóg
tłumaczy nam to bez końca. Ponieważ jednak usunęliśmy te wypowiedzi z naszych twardych
dysków, więc załadujmy je ponownie.
Swami tłumaczy to w bardzo prosty sposób,
mówiąc na przykład do podróżującego po świecie prezesa: „Posłuchaj mój drogi,
bądź prezesem, podróżuj ile chcesz, nawiązuj kontakty i rób co konieczne. Nie
mam nic przeciwko temu. Ale w tym wirze zdarzeń istnieją przecież rzeczy, o których
nie zapominasz. Czy nie myślisz często o zostawionej w domu rodzinie? Czy nie
wyciągasz z portfela jej zdjęć, nie patrzysz na nie i nie tęsknisz za dziećmi
szykującymi się do szkoły lub w jakieś inne miejsce? W ten sam sposób mógłbyś
poświęcić minutkę Bogu. Kiedy obsługa hotelowa przynosi ci na tacy śniadanie,
dlaczego nie uśmiechniesz się do tej osoby i nie powiesz uprzejmie „dziękuję”,
widząc w niej mnie? To prosty sposób dostrzegania mnie we wszystkim. I kiedy
zawierasz umowę, to jak najbardziej się targuj, ale nigdy nie oszukuj, nigdy
nie próbuj osiągać nieuzasadnionego zysku i przestrzegaj prawdy i prawości.
Będziesz umiał to zrobić, jeśli nieustannie będziesz sobie powtarzał, że Ja, Najwyższy
Bóg, przebywam również w twoim kontrahencie! Innymi słowy graj zgodnie z
zasadami, ale przede wszystkim nigdy nie odchodź od prawdy i prawości”.
Przypomnę wam, że w Ramajanie jest
interesująca scena, o której mało kto pamięta, a która tę wypowiedź podkreśla.
Kiedy Rama znalazł się przed Rawaną na polu bitwy, Rawana stał w rydwanie i
strzelał z łuku. Rama walczył z Rawaną stojąc na ziemi. W pewnej chwili Rawana,
nie będąc w stanie oprzeć się gradowi strzał wystrzelonych przez Pana, został
zraniony i wypadł z pojazdu. W języku bokserskim była to chwila „zabicia”. Lecz
co zrobił Rama? Rzekł do Rawany: „Jesteś zmęczony i wyczerpany. Idź do domu,
opatrz rany, odpocznij i wróć tu jutro, a wtedy wznowimy walkę”. Dlaczego Rama
tak postąpił? Ponieważ pisma święte surowo zakazują zabijać człowieka
znajdującego się w niekorzystnym położeniu – oto dlaczego.
Widzicie,
możemy prowadzić tzw. normalne życie, ale powinniśmy żyć w poczuciu, że wszyscy
ludzie z którymi mamy do czynienia są naprawdę Bogiem w przebraniu. Boski
dramat może nas zmusić do grania wielu skomplikowanych ról, czasem nawet karcąc
tych, z którymi mamy do czynienia. Jednak musi się to odbywać bez najmniejszego
śladu nienawiści i gniewu. Lincoln, pamiętając o tym w swoim wystąpieniu w
Gettysburgu, wykorzystał następujący zwrot: „Bez złośliwości wobec kogokolwiek
i z przyjaźnią do wszystkich”. Zaskakujące jest to, że ów zwrot pochodzi z XII
rozdziału Gity. Lincoln prawdopodobnie
nigdy nawet nie słyszał o Gicie, jednak Bóg, który nauczał Gity, mieszkał również w sercu Lincolna i dlatego Lincoln to
powiedział. W Gicie Wahini Swami
streszcza dzisiejszy cytat w jednym prostym zdaniu. Oto ono:
Przebywaj w świecie i działaj
zgodnie z okolicznościami, w których się
znajdujesz oraz z sytuacją w jakiej postawiło cię przeznaczenie. Jednak motywacje
dla twojego postępowania powinny zawsze opierać się na wiecznym rozważaniu prawdy
i prawości. A to dlatego, że chociaż świat jest nietrwały, to ty jesteś aspektem
Wiecznej Atmy. Dlatego każdy uczynek musi nieść w sobie raczej ten wieczny
aromat niż fetor przemijającego egoizmu i chciwości.
Jak oczyścić umysł?
Jak się
oczyszcza umysł? Poprzez pełne oddania służenie społeczeństwu i identyfikowanie
się z każdym. Kultywujcie ekatmabhawę,
jedność ze wszystkimi i wszystkim. Angażując się w służbę, rozwijacie w sobie to
uczucie. W tym kontekście najwyższe znaczenie ma miłość. Miłość jest waszą prawdziwą
naturą. Ale współcześni ludzie, zaabsorbowani zjawiskami świata fizycznego, nie
potrafią jej odkryć. Jaką wartość ma wiedza o świecie fizycznym, skoro człowiek
nie wie kim tak naprawdę jest? Podstawą do tego odkrycia jest miłość. Miłość
jest środkiem i miłość jest dowodem.
fragment Boskiego Dyskursu,
21.11.1990 r.
Refleksje
To ponownie cytat z Sai odnoszący
się do umysłu. Nie ma w tym żadnej niespodzianki, ponieważ umysł odgrywa
kluczową rolę w decydowaniu, którą drogą pójdziemy podczas podróży zwanej
życiem. Jak Swami często nam przypomina, serce jest zamkiem, a umysł kluczem.
Przekręć klucz w jedną stronę, a zamek się zamknie. Przekręć w drugą, a zamek
się otworzy.
Ta
sama prawda odnosi się do ludzkiego życia. Jeśli skierujemy umysł w kierunku
świata zewnętrznego, świat pochłonie nas tak bardzo, że przestaniemy dostrzegać
związek pomiędzy światem i Bogiem z jednej strony, a własnym życiem i Bogiem z
drugiej. Poza pobieżnym uznaniem Boga w niejasny sposób, człowiek zachowuje się
tak, jak gdyby niewiele go z Nim łączyło i przez to marnuje życie. Bóg nie po
to wysłał nas na ten świat, dając nam ludzką postać i wysoką inteligencję, abyśmy
trywializowali w ten sposób własne życie. A to z kolei znaczy, że umysł
powinien pozostawać skupiony na Bogu i głównym celu życia.
Lecz
jak to zrobić, skoro umysł tak chętnie wędruje po świecie i gubi się w nim? W
powyższym cytacie Swami podsuwa nam przyjemny i prosty sposób. Oto on:
Wiem, że uwielbiasz wędrować po
świecie i przebywać z ludźmi. Doskonale, rób to jak najbardziej. Ale rób to na
mój sposób, ponieważ pomoże ci to wypełnić cel życia i przybliży cię do
mnie!
A
zatem jaki to sposób? Swami daje odpowiedź, której esencja zawarta je w
następujących punktach:
· Bóg przebywa we
wszystkich stworzeniach, to znaczy także w was, we mnie i w każdej innej
istocie, nawet jeśli nie bardzo ją lubimy.
· Ponieważ Bóg
przebywa we wszystkich, krzywdząc kogoś krzywdzimy Boga.
· Podobnie, jeśli
służąc komuś zadowalamy tę osobę, to tak naprawdę zadowalamy Boga.
· Więc dlaczego nie
mamy być tacy sami dla wszystkich, nie kochać i nie służyć każdemu?
Tak brzmi prosta i magiczna formuła
podana nam przez Swamiego. Służąc wszystkim bez wyjątku niczym nie ryzykujemy,
ponieważ Bóg jest obecny w każdym i każdy najdrobniejszy nawet czyn służebny
przynosi nam korzyść.
Możecie powiedzieć: „Dobrze, ale co
to ma wspólnego z umysłem? W tej magicznej formule nie zauważyłem żadnej uwagi
odnoszącej się do umysłu. Jak pan to wytłumaczy?”.
To właśnie
nazywamy „doskonałym pytaniem”.
Chwila, w której postanawiamy być
tacy sami dla każdego i traktować wszystkich jednakowo, natychmiast usuwa
uprzedzenia, mówiące, że ten człowiek jest dobry i go kochamy, a tamten jest
zły i go nie lubimy. Wewnętrzne podejście, w którym nie czynimy żadnych różnic
pomiędzy przyjacielem i wrogiem, nazywamy ekatmabhawam
– uczuciem dzięki któremu działamy wierząc, że pomiędzy stworzeniami nie
istnieje żadna różnica, ponieważ we wszystkich jest ten sam Bóg.
Być może trudno wam to zrozumieć,
ale pozwólcie, że przytoczę prosty przykład, oparty na mojej własnej wiedzy.
Dawno temu, w 1940 r., mieszkałem przez krótki czas w małej wiosce na południu
Indii, gdzie mój zaawansowany w latach wujek był starostą. Obecnie może to się
wydać pomniejszą godnością, ale w tamtych czasach starosta był traktowany w
wiosce prawie jak Bóg. Pewnego dnia w okolicy wybuchła epidemia cholery i
lekarz okręgowy, który przyjechał do nas z całą ekipą, udał się prosto do starosty,
to znaczy do mojego wujka, i oznajmił:
„Mam rozkaz zaszczepić w tej wiosce każdego mężczyznę, kobietę i dziecko.
Proszę ogłoś to i zbierz wszystkich w jednym miejscu”. Wujek wypełnił to
zadanie posyłając ludzi, którzy obeszli wiejskie uliczki bijąc głośno w bębny i
prosili wszystkim o udanie się przed dom starosty. Oczywiście nie wspomnieli,
że mają tam pójść, aby dać się ukłuć! Wieśniacy tak bardzo bali się zastrzyków,
że z pewnością by się ukryli.
Kiedy mieszkańcy wioski się zebrali,
urzędnicy upewnili się, że nikt nie odejdzie bez zaszczepienia. Ustawiliśmy się
w kolejce, wysuwaliśmy ramię i dostawaliśmy zastrzyk; jedni przyjmowali to z
uśmiechem, inni z płaczem. Mój wujek został zaszczepiony pierwszy, po prostu po
to aby udowodnić, że to bezpieczna i właściwa rzecz do zrobienia. Następnie
zaszczepiono wszystkich członków jego rodziny. Powód dla którego to opowiadam
jest taki, że kiedy zaszczepiono ludzi w naszej wiosce, lekarz okręgowy i jego
ekipa udali się do sąsiedniej, większej miejscowości, w której był posterunek
policji. Tam zaszczepili nie tylko inspektora i policjantów, lecz także ludzi
trzymanych w areszcie. Innymi słowy, jeśli chodzi o pracę, lekarz okręgowy
potraktował wszystkich jednakowo. O to mi właśnie chodziło.
Możecie teraz powiedzieć: „Proszę
posłuchać, ten człowiek był lekarzem i wykonywał rutynową pracę. Jego praca
polegała na tym, że MUSIAŁ traktować wszystkich jednakowo. Zawsze należy tak
postępować”. Formalnie może mielibyście rację. Ale Swami uważa, że bez względu
na to co robimy, musimy odnosić się do wszystkich tak samo, to znaczy uprzejmie
i rozważnie, trzymając się prawdy i prawości. Co więcej, zamiast w wolnym
czasie grać w gry video lub po prostu oglądać godzinami telewizję, chrupiąc
przy tym kartoflane chipsy, możemy odwiedzić na przykład upośledzone dzieci i
postarać się je uszczęśliwić lub starszą osobę w jej domu i w czymś jej pomóc.
Chociaż niektórzy mogą to uznać za
bezproduktywną i niepotrzebną stratę czasu, Bóg tak nie myśli. Mówi bez ogródek,
że jeśli służymy komuś z miłością, to ta miłość i służba docierają do Niego. Po
prostu jest to najprostszy i najłatwiejszy sposób skierowania umysłu na Boga,
nawet jeśli jesteśmy głęboko zanurzeni w świecie fizycznym i zaangażowani w
coś, co niektórzy nazywają ziemską aktywnością. Umysł zaangażowany w służbę
zwraca się zawsze w stronę Boga. Czy zauważyliście kiedyś ogarniający was dobry
nastrój, przychodzący po długim okresie wytężonej służby? To błogość lub
inaczej ananda, która pojawia się
jako bezpośredni skutek bliskości z Bogiem. Widzicie więc, że kiedy komuś
służymy, zdarza się wiele rzeczy: oczyszcza się umysł, dostajemy szansę podtrzymywania
jedności ze wszystkimi – ekatmabhawam,
jak nazywa to Swami – i przede wszystkim służenia samemu Bogu. Oto dlaczego
Swami mawia:
Ręce, które służą, są świętsze od modlących się ust.
i
Służenie człowiekowi jest służeniem Bogu.
Dżej Sai Ram.- Rłum. J.C.