Teraz i później – część pierwsza
Fragment książki pt. „Kosmiczna Świadomośćˮ, prof.
Anila Kumara
Niedzielny wykład prof. Anila Kumara w Brindawan, Whitefield, 19 czerwca 2011roku
Ogromny brak fizycznej obecności Bhagawana
Czuję wielki ból
w sercu, ponieważ mam mówić podczas fizycznej nieobecności naszego ukochanego
Bhagawana. Przez 22 lata przemawiałem w tym instytucie (nawet wcześniej, bo od
1978 r.) i miałem przywilej mówić do wielbicieli w audytorium Purnaczandra, w Kulwant Hall i Trayee w
Brindavan w Bangalore. Dlatego stanie teraz przed wami bez Niego jest bardzo bolesne.
Był bardzo
uprzejmy pozwalając mi na swobodną rozmowę i możliwość zadawania Mu pytań, które
nie mieściły się w normie. W zasadzie były to pytania ryzykowne, ponieważ byłem
narażony na reprymendę z powodu bycia zbyt zuchwałym. Jednakże był On
wspaniałomyślny i pełen współczucia tolerując moje wypowiedzi. Mówię o tolerowaniu,
ponieważ nawet wtedy, kiedy wszyscy czuli, że niektóre z moich pytań wykraczały
poza wyznaczone granice, On uśmiechał się i odpowiadał. Bardzo mi Go teraz
brakuje.
Przyjazd do Brindawanu
Przybyłem z
powodu osobistego zaproszenia Bhagawana, by objąć stanowisko dyrektora kampusu w
Brindawanie. Wcześniej, ponad pięć lat, byłem stanowym przewodniczącym Organizacji
Sathya Sai w Andhra Pradesh. Myślę, że sprowadziło mnie tutaj właściwe sprawowanie
tej funkcji. Jednakże biorąc pod uwagę moje wcześniejsze otoczenie, zwyczaje i
towarzystwo, to co tu zastałem było szokiem i dostosowanie się do innej atmosfery
zajęło mi trochę czasu. Swami pomagał mi nieustannie przez sześć długich lat.
Przez pierwsze
dwa lub trzy lata czułem się samotny, bo moje dzieci studiowały w naszym
rodzinnym mieście Guntur w Andhra Pradesh. Mieszkałem w bungalowie, gdzie nie
miałem sąsiadów, nie było świateł ulicznych, w ogóle nic nie było, za wyjątkiem
jednego czy dwóch zabłąkanych psów na ulicy. Nie miałem nic do zrobienia. Mogłem
tylko upaść jak długi przed Bhagawanem. Tak wyglądał mój pobyt tutaj.
Nowe doświadczenia
Ponadto pochodzę
z wielopokoleniowej rodziny. Wyobraźcie sobie, jakie miałem życie w bungalowie.
Po odrobieniu lekcji i zajęciach sportowych chłopcy biegli z powrotem do
internatu, co przypominało mi moje dawne czasy.
Każdego dnia
myślałem „Boże, co to jest? Czy to jest kara, którą mi nałożyłeś, za to że byłem
odnoszącym sukcesy przewodniczącym Organizacji Sathya Sai? Gdybym wiedział to
wcześniej, byłbym totalnym nieudacznikiem. Wtedy moje życie nie zostałoby
zakłócone i mógłbym zostać tam gdzie byłemˮ.
Po drugie, przywykłem
jeść pikantne pożywienie – bardzo, bardzo ostre pikle z Andhra Pradesh. W
stanie Karnataka pobożni ludzie nie jedzą pikantnych potraw, tylko pożywienie sattwiczne.
Ja lubię radżasowy lub jeszcze bardziej ekstremalny smak potraw – nawet ostre
chilli będzie dobre dla mojego żołądka.
Kolejna różnica
to moje rodzinne miasto, Guntur, które ma tylko jedną porę roku, lato, lato i
tylko lato. Nie ma innej pory roku. Tak więc pobyt w Bangalore uświadomił mi po
raz pierwszy, jaki zimny może być klimat.
W tamtych czasach
ciężarówki mijały bungalow, a ich oślepiające reflektory świeciły przez okna.
Na ścianie wisiały zdjęcia z Bollywood z wątpliwej jakości filmu „Bees Saal Baadˮ. Reflektory padały
właśnie na te zdjęcia. Skupiony na tych zdjęciach, samotny, byłem bardzo przestraszony
i chciałem uciec.
A jeszcze do tego
jaszczurki z Bangalore. Nie wiem, czy teraz zmieniły swoje zwyczaje, ale w
tamtych czasach wydawały dziwne dźwięki. Wyobraźcie więc sobie, jak mogłem się
czuć z tymi dziwnymi zdjęciami na ścianie i z tymi odgłosami jaszczurek.
Ach! Co to był za
miesiąc miodowy! Niech Bóg broni, żeby ktokolwiek znalazł się w takiej sytuacji.
Chciałem stąd uciekać przy najbliższej nadarzającej się okazji i każdego dnia
decydowałem się uciec, ale po prostu nie mogłem.
Pierwsze i ostatnie doświadczenie w sztuce kulinarnej
Dni jakoś mijały.
Pochodząc z miejsca, gdzie mieszkali moi krewni (co znaczyło, że nigdy nie
musiałem jeść poza domem), nie miałem żadnej wiedzy na temat gotowania. Tutaj,
musiałem iść do kantyny i jeść pokarm, który był jak Brahma Padardha (uniwersalna substancja). Bardzo trudno było
odróżnić, czy to była zupa, curry czy soczewica. Był to bardzo trudny czas.
Kiedy moja żona
zorientowała się, w jakiej byłem sytuacji, zaczęła przyjeżdżać do mnie każdego
miesiąca na parę dni. Za każdym razem musiała podróżować 19 godzin. Trwało to
przez dwa długie lata. W końcu uznała, że lepiej będzie, jeśli nauczę się
prostego gotowania. Pewnego dnia napisała instrukcję na odwrotnej, pustej
stronie kalendarza, jak gotować, gdzie najlepiej umieścić kuchenkę, jak ją
zapalać, jak przygotować ryż i te wszystkie rzeczy.
Powiedziałem: „Ok,
spróbujęˮ.
Tego dnia, kiedy
planowałem przyłożyć się do gotowania, Bhagawan opuszczał Bangalore i wracał do
Puttaparthi. Przed Jego odjazdem, cały personel miał zwyczaj zbierać się w Trayee Brindavan (siedziba Swamiego w
Bangalore) i ofiarować Mu arathi.
Tak więc moje pierwsze
doświadczenie z gotowaniem zbiegło się z godziną odjazdu Swamiego (godzina 9:30).
Zacząłem gotować o 9:00, skrupulatnie podążając za instrukcją, jak ktoś
przeprowadzający jakościową analizę w chemicznym laboratorium, krok po kroku.
Moja żona
napisała w instrukcji, żeby odstawić garnek z kuchenki po trzech gwizdkach…
wtedy posiłek powinien być gotowy. Czekałem pół godziny, później czterdzieści
minut, ale ciągle nie było żadnego gwizdka! Nadchodził czas, by ofiarować
Swamiemu arathi, musiałem się spieszyć.
Chciałem tę kuchenkę wyrzucić, ale wyłączyłem ją i pobiegłem do Trayee Brindavan, by wziąć udział w
ofiarowaniu arathi.
W obecności
wszystkich, ku mojemu zakłopotaniu, Bhagawan natychmiast zapytał: „Jak twoje gotowanie?ˮ.
Więc, co miałem
odpowiedzieć? „Swami, irytuje mnie to gotowanie. Pokrywka nie uchyliła się… nie
słyszałem trzech gwizdków. Co powinienem zrobić? ˮ.
Swami
odpowiedział: „Nie dałeś wody do garnka! Jak możesz oczekiwać na gwizdekˮ.
To był mój
pierwszy eksperyment z piękną sztuką kulinarną.
Swami
kontynuował: „Wiem, że nie możesz tego dłużej robić. Dosyć tego!ˮ.
Poprosił pewnego
pana, by przyniósł mi dwa słoiki zaprawionych pikli ze Swojego pokoju.
Przyniesiono je. Swami powiedział: „Używaj ich. Zabieraj je do Kantyny. Powinno
wystarczyć, by twoje jedzenie stało się pikantneˮ.
Oto co się
wydarzyło. Są to wspomnienia, których nigdy nie zapomnę!
Bhagawan jest wszechobecny: historia kąpieli
Chciałbym
podzielić się z wami inną historią. Z powodu zimnego klimatu w Bangalore,
miałem ze sobą podgrzewacz do wody. Pewnego razu musiałem, w ramach mojej
pracy, pojechać do Puttaparthi na posiedzenie rady akademickiej. Zabrałem podgrzewacz
ze sobą, ponieważ byłem przyzwyczajony do kąpieli w gorącej wodzie.
Na spotkaniu,
pierwsze miejsce, w pierwszym rzędzie zarezerwowano dla dyrektora campusu.
Miałem więc czas, nie musiałem się spieszyć. Nastawiłem podgrzewacz do wody na
15 minut. Kiedy gotowy byłem do kąpieli, uznałem, że woda nie jest dostatecznie
gorąca. Dlaczego? Ponieważ wyłączono energię elektryczną. Tak więc, bez gorącej
wody cóż miałem zrobić? Postanowiłem umyć się gąbką. Później użyłem sprayu do ciała
i włożyłem nowe ubranie. Poszedłem na zebranie i usiadłem, tak jak reszta
członków wydziału.
Nasz łaskawy Pan,
trzymając czerwoną szatę w jednej ręce, wymachując drugą w powietrzu, wszedł z
pełnym miłości, pięknym uśmiechem. Zbliżał się i zbliżał, aż stanął przede mną.
Wiedziałem, że będzie przedstawienie moim kosztem!
Uniósł obie ręce
i patrząc na mnie powiedział: „Niektórzy
przyszli bez kąpieliˮ. Wszyscy chłopcy i nauczyciele byli ciekawi, do
kogo była skierowana ta uwaga.
Nim konwersacja
ta mogła zajść dalej, a zebrani mogli dojść kim jest osoba bez kąpieli, pomodliłem
się do Swamiego: „Proszę, idź dalej. Ja już miałem Twój darszan. Inni na to
czekająˮ.
Wtedy spojrzał na
mnie i powiedział: „Miałem na myśli ciebieˮ. Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć,
Bhagawan wyjaśnił: „W Puttaparthi jest ciepło. Dlaczego potrzebujesz podgrzewacza
do wody? Możesz brać kąpiel w zimnej wodzieˮ.
Po tym incydencie
Swami wyszedł. Tego ranka trzydziestu obcokrajowców zostało zaproszonych na
interview. Lubimy myśleć, że możemy oszacować czas trwania interview zależnie
czy są to obcokrajowcy, studenci, rodzice studentów lub też inni.
Oszacowałem czas
tego interview i natychmiast udałem się do swego pokoju. W międzyczasie przywrócono
energię elektryczną. Podgrzałem dwa wiadra wody i z satysfakcją wziąłem kąpiel
używając połowę kostki mydła. Zmieniłem ubranie, spryskałem się ponownie
sprayem do ciała i wróciłem. Interview skończyło się. Był czas bhadżanów więc
Swami powinien przyjść do sali bhadżanowej. Ale zamiast tego podszedł prosto do
mnie i powiedział: „Proszę pana, normalna kąpiel wystarczy, nie potrzeba brać nadzwyczajnej
kąpieliˮ. Nigdy nie zapomnę tego doświadczenia.
Bhagawan jest wszechwiedzący: budowa shedu na Letni Kurs
W Brindawanie
doświadczyłem co naprawdę znaczy bliskość Baby. Nauczyłem się, że nie możemy oszukiwać,
kłamać lub dawać mylnych odpowiedzi Swamiemu.
Oto historia.
Swami chciał, by na Letni Kurs wybudowano obok audytorium duży shed naprzeciw domu dla gości. Shed miał być przeznaczony na zakwaterowanie
gości, którzy będą brali udział w kursie. Pana Srinivasana, ówczesnego wiceprzewodniczącego
Światowej Rady Organizacji, poproszono, aby wykonał tę pracę. Przywiózł w tym
celu z Madrasu 33 blaszane płyty. Robotnikom udało się zainstalować 32 płyty, pozostała
jeszcze tylko jedna.
Kiedy sprawdzałem
postęp prac, pracownicy powiedzieli: „Tak, proszę pana, możemy zakończyć tę
pracę, nie ma problemuˮ.
Nadchodził czas
bhadżanów więc udałem się prosto do Trayee
Brindavan.
Bhagawan zapytał:
„Czy prace skończone?ˮ.
Odpowiedziałem: „Tak,
Swami wszystko skończoneˮ.
„Więc chodźmy tamˮ
– powiedział.
Wsiadł do swojego
samochodu i pojechał w kierunku audytorium. Brakująca, niezainstalowana płyta ciągle leżała na ziemi.
Zapytał: „Dlaczego
powiedziałeś, że wszystko skończone?ˮ.
Odparłem: „Swami,
pracownicy mówili, że wszystko skończąˮ.
Swami
odpowiedział: „To właśnie powinieneś Mi powiedzieć, a nie ‘skończone’, skoro
jest nieskończoneˮ.
Zapytałem Go: „Swami,
skoro wiesz, to dlaczego pytasz?ˮ.
Wtedy Baba powiedział:
„Ja wiem, ale chcę abyś ty wiedział, że Ja wiem, dlatego przyprowadziłem cię
tutajˮ.
Tego
doświadczenia również nie zapomnę.
Trzeba bezwarunkowo podążać za wskazówkami Bhagawana
Po dziesięcioletniej przerwie w audytorium zostały
wznowione Letnie Kursy. Przez cały ten czas krzesła z audytorium nie były
używane więc Swami polecił mi sprawdzić, czy dokręcone są wszystkie śrubki. „Dopilnuj,
aby studenci czy goście nie pospadali z łamiących się krzesełˮ.
Odpowiedziałem: „Oczywiście
Swamiˮ.
Zaangażowaliśmy
wszystkich studentów, by sprawdzili krzesła. Oświadczyli, że wszystko jest w
porządku, dokładnie podokręcane. Wszyscy mi mówili: „Proszę pana, wszystko jest
podokręcaneˮ. „Bardzo dobrzeˮ – pomyślałem.
Swami przybył o
10:30 i zapytał: „Panie Anil Kumar, czy wszystkie rzędy krzeseł są w porządku?ˮ.
Odpowiedziałem: „Perfekcyjnie
Swamiˮ.
„Czy sprawdzałeś
wszystko?ˮ.
„A… tak, Swamiˮ.
„Idź do
piętnastego rzędu i sprawdź dziesiąte krzesłoˮ, powiedział Swami.
Liczyłam, a Swami
mówił: „Nie, nie, nie toˮ.
Zbliżyłem się do
krzesła, które mogło być niedokręcone.
Wtedy Swami
powiedział: „Widzisz, nie zadbałeś wystarczająco dobrze, by sprawdzić wszystkie
krzesłaˮ.
Powiedziałem: „Swami,
chciałbym tylko jedno powiedziećˮ.
„Co?ˮ.
„Wszystko było w
porządku. To Ty poluzowałeś śrubki w tym krześle, by wprawić mnie w zakłopotanie.
Nim to zrobiłeś wszystkie śrubki były ciasno poskręcane, tak jak w innych krzesłach!ˮ.
„Nie, nie, to
krzesło nie było dobrze poskręcaneˮ – odpowiedział Swami.
Swami wie wszystko
Wszystkie okna w
audytorium mają zasłony. Wszystkie stare zasłony zostały zastąpione nowymi. W
trakcie ich zamiany, zginęła jedna zasłona. Nie chciałem, by Swami to zauważył
więc zdjąłem jedną z drugiej strony, by było symetrycznie. Teraz oba okna były
bez zasłon.
Swami przeszedł
wzdłuż okiem i natychmiast zapytał: „Co z zasłonami tutaj?ˮ.
Odpowiedziałem: „Swami,
oddałem je do prania, ponieważ były poplamioneˮ.
Swami
odpowiedział: „Do prania? Nie, jedna zginęła, a drugą kazałeś zdjąć. A teraz
mówisz, że oddałeś ją do prania, tak jakby to była własność twojego dziadkaˮ.
Odpowiedziałem: „Nie,
nie, Swami! Nie oddałem tej drugiej do prania. Przepraszamˮ.
Swami powiedział:
„Ja wiem, że nie oddałeś do prania tej zaginionej zasłony. Gdzie Ja jestem? Jestem
w tobie, jestem w sali i w zasłonie też. Zrozum, że Ja wiem wszystko, nie
możesz mnie oszukiwaćˮ.
Pamiętam dobrze
ten incydent.
„Gdzie jest Moje krzesło?ˮ
Następne
zdarzenie dotyczy pana Gopal, właściciela sklepu z meblami w Bangalore.
Powiedział do
mnie: „Panie Anilu Kumar, zabiorę to krzesło do naprawyˮ.
Powiedziałem: „Dlaczego nie? Proszę zabraćˮ.
Zabrał krzesło, a
ja poszedłem na lunch. Wtedy Swami przysłał po mnie.
Zapytał: „Gdzie
jest Moje krzesło?ˮ.
„Jakie krzesło
Swami?ˮ – zapytałem.
„Moje krzesło.
Gdzie ono jest?ˮ – pytał.
Wyjaśniłem: „Swami!
Twoje krzesła są tutaj. Wiele krzeseł jest w mandirze, a jeszcze inne w koledżuˮ.
„Nie, nie! Chcę to
krzesłoˮ – powiedział.
„Swami, które
krzesło jest to?ˮ – zapytałem.
Odrzekł: „To
krzesło, które wysłałeś do miasta do naprawy, bez mojej zgody. Dlaczego? Zastawisz
także mój koledż, wiem to!ˮ.
„Swami, dlaczego
chcesz to krzesło?ˮ – zapytałem.
„Jest tu kilku
fotografów i chcę teraz zrobić zdjęcie na tym krześle. Chcę to krzesłoˮ.
Z powodu brakującego
krzesła byłem zlany potem i bardzo się zdenerwowałem. Swami odszedł.
Tego wieczoru
spotkaliśmy się w Kalyana Mandapa, miejscu gdzie odbywały się programy
kulturalne i konferencje.
Swami przechadzał
się powoli i patrząc na dra Padmanabhana powiedział: „Doktorze, nie rozumiem! Ten
gość przyszedł do nas z Guntur i zrobiliśmy go kierownikiem koledżu, a teraz
wygląda na to, że on sprzedaje koledż na wolnym rynku!ˮ.
Tak powiedział,
że ja sprzedaję Jego koledż!
Później popatrzył
na Ganghadhara Chetty i stwierdził: „On sprzedaje wszystkie rzeczy z koledżu na
przystanku autobusowym. Moje krzesło przepadło! ˮ.
Było tak wiele
krzeseł, ale On chciał tylko to jedno krzesło. To była lekcja dla mnie, że nic
nie można zrobić bez Jego uprzedniego pozwolenia. Wszystko powinno się najpierw
ofiarować Jemu.
Lekcje Baby na terenie kampusu
Pierwszego roku
miałem jeszcze inne doświadczenie. W Brindawan odbywały się ćwiczenia personelu
wojskowego, który przybył z miasta, by praktykować bezinteresowną pomoc. Kiedy wojskowi
przybyli do kampusu, pracowałem w ogrodzie. Nic nie wiedziałem o tej umowie,
ale byłem szczęśliwy widząc ich pracujących u nas. Cóż w tym złego?
O 10:00 zawołał
mnie Swami. Zapytał: „Kim są ci ludzie?ˮ.
Odpowiedziałem: „Nie
wiem, Swamiˮ.
Na to Swami: „Ty
nie wiesz. Czy ty wiesz kim ty jesteś?ˮ.
„Swami, ja jestem…ˮ.
Przerwał mi: „Kim
jesteś?ˮ.
„Swami, Jestem
Anil Kumarˮ.
„Nie, nie! Jaka
jest twoja pozycja tutaj?ˮ.
„Swami, sprowadziłeś
mnie tutaj jako kierownikaˮ.
W odpowiedzi
Swami zapytał: „Aha, Tak więc nikt nie powinien wejść na teren kampusu bez
wiedzy kierownika. Bawoły, osły, każdy może tu wejść. Po co cię tu sprowadziłem?ˮ.
„Oh! Teraz rozumiem”.
Swami wykrzyczał to wszystko i poszedł.
Natychmiast
poszedłem pytać tych ludzi kim są, skąd przybyli itd. Dowiedziałem się, że to
wojsko. Ktoś był z Tamil Nadu, ktoś inny z Punjabu, Andhra itd. Odpowiedzialny
był major Sood, który osiadł w Patiala.
Potem zdałem relację Swamiemu w Trayee
Brindavan.
Swami powiedział:
„Chodźmy i zobaczmy ichˮ.
Przeszliśmy przez
ogrody kampusu. Ponieważ miałem teraz informacje, powiedziałem Swamiemu: „On
jest z Tamil Nadu, a ten jest z Punjabuˮ.
Swami
odpowiedział: „Och, rozumiemˮ. Tak jakby o tym nie wiedział.
Kiedy
kontynuowałem, Swami powiedział: „Och, w istocie? Bardzo dobrze, Bangaru (złotko)ˮ.
Następnie
zaprowadziłem Swamiego do pana Sood.
„Swami! To jest major Sood i właśnie on przywozi swoich
żołnierzy co tydzień, by wykonywali prace służebneˮ.
Swami
odpowiedział: „Czy to prawda? Bardzo
dobrze, Bangaruˮ. Po czym chwycił
palec majora. „Dałem ci ten pierścionek dziesięć lat temuˮ.
Zdjął pierścionek
z palca i dmuchnął w niego, zmieniając w pierścionek z diamentem. Z powrotem
nałożył pierścionek na palec majora.
Powiedział: „Twoja
córka ma iść na medycynę, czy to prawda?ˮ.
„Tak, Swamiˮ.
„Kiedy byłem w
północnych Indiach, ona była małym dzieckiem. A twój chłopiec jest teraz kierownikiem
banku, wiemˮ.
Byłem zdziwiony.
Nieśmiało zapytałem: „Swami, co to wszystko znaczy? Ty nie powinieneś mnie pytać
po co oni tu są. Mówiłeś, że nie wiesz nic na ich temat, a przecież znasz ich
bardzo dobrze!ˮ.
Swami
odpowiedział: „Nie, nie. Ty powinieneś wiedzieć kim oni są. Ja wiem wszystko,
ale ty powinieneś wiedzieć chociaż to. Dlatego mówię to wszystko, by pokazać
ci, co się dzieje na terenie kampusu, za który jesteś odpowiedzialny jako kierownikˮ.
„Swami, czy powinienem poprosić ich, aby
odeszli, skoro przybyli tutaj bez mojego pozwolenia?ˮ.
Swami
odpowiedział: „Ponieważ nie zapraszałeś ich, nie możesz prosić ich, aby odeszliˮ.
Widzicie więc jak
to jest! Wszystkie lekcje od Swamiego korygowały mnie.
Bhagawan zna wszystkie języki
Ta sala została
zbudowana przez Ramesha Beti, który ma fabrykę granitu w Tumkur. Swami był tam na
uroczystym otwarciu. Ja również pojechałem. Był tam wielki namiot, specjalnie
przygotowany na tę okazję. Wszędzie było pełno ludzi, a wśród nich przewodniczący
związków Arjun Singh oraz osobistości z różnych krajów, które były również
członkami zarządu. Byli także konsultanci – pracownicy fabryki w Tumkur. Odbył
się piękny koncert w wykonaniu Anupa Jalota.
Pod koniec
spotkania Swami powoli podszedł do namiotu. Podążyłem za Nim. Swami wszedł do
dużej sali, gdzie odbywało się pierwsze spotkanie zarządu z dyrektorem. Był tam
prominent z Japonii, inny z Francji, a jeszcze inny z Niemiec. Na tę okazję
przygotowano piękny stół z krzesłami.
Rozważałem dylemat:
„Czy powinienem wejść, czy nie?ˮ. Jeśli wejdę, Swami może zapytać: „Kto cię
zaprosił?ˮ. Jeśli nie wejdę, może powiedzieć: „Po co wziąłem cię tutaj? Tak
więc być albo nie być, oto było pytanie.
Ostatecznie
zdecydowałem pozostać przy wejściu, tak by być częściowo widoczny. Jeśli popatrzy
na mnie z dezaprobatą, mogę uciec. Jeżeli zawoła mnie, mogę podbiec do Niego.
Biorąc pod uwagę te dwie sytuacje, stałem pełen szacunku, w bezpiecznej
odległości.
Swami rozmawiał z
wszystkimi osobistościami, a później popatrzył na mnie i zawołał: „Wejdź,
wejdź! Na co czekasz?ˮ.
Odpowiedziałem:
„Rozmawiasz z Niemcami po niemiecku, a z Francuzami i Japończykami w ich
językachˮ.
„Tak, umiem mówić tymi językami. Dlaczego się
dziwisz?ˮ.
Kontynuowałem:
„Swami! Widzę, że mówisz w wielu językach, tak więc po co potrzebujesz tłumacza
dyskursów z języka telugu na angielski, kiedy z łatwością możesz mówić po
angielsku?ˮ.
Wtedy Bhagawan
odpowiedział: „Znam wszystkie języki. Awatar zstąpił na ziemię w danym kraju i
język tej ziemi musi być błogosławiony. Mieszkańcy muszą być błogosławieni, a
wieś, gdzie się urodziłem, również powinna być błogosławiona. Tylko z tego
powodu mówię w języku telugu, nie dlatego, że nie znam angielskiegoˮ.
Odpowiedziałem:
„Tak, Swami zrozumiałem. Ale dlaczego zabrałeś mnie tutaj jako tłumacza?ˮ.
„Zabrałem cię
tutaj po to, żebyś wiedział, że znam angielskiˮ.
Trzy podstawowe zasady duchowości
Mam jeszcze wiele
innych tego typu doświadczeń. Jestem świadomy, że moi słuchacze i czytelnicy są
różni. Są wśród nas młodzi ludzie z Instytutu Wyższych Nauk Sri Sathya Sai, z
kampusu Brindawan, którzy są na pierwszym roku i nie mieli takiego kontaktu z
Bhagawanem, jak my w przeszłości. Opowiadam te doświadczenia, aby wiedzieli
jaki jest Bhagawan. Nie znaczy, że nie zdaję sobie sprawy z tematu przemówienia
i odpowiedzialności jaka na mnie spoczywa. Tak więc chłopcy muszą być
przekonani, że:
1.
Bhagawan zna
wszystkie języki.
2.
Bhagawan
jest wszędzie.
3.
Nie możesz niczego
przed Nim ukryć.
To są trzy podstawowe zasady duchowości.
Starsi mieszkańcy, wtedy i teraz
Wiem o tym, że są
tu słuchacze, którzy byli bardzo blisko Swamiego i spędzili dekady w Jego
boskim towarzystwie. Teraz czują się sfrustrowani, przygnębieni, opuszczeni i
osamotniani, a życie przestało mieć dla nich sens. Dotyczy to szczególnie tych,
którzy widywali Swamiego na co dzień. Są mieszkańcy szedów 31, 32 i 33 w podeszłym wieku, po siedemdziesiątce i
osiemdziesiątce, cierpiący na artretyzm, zapalenie stawów kręgosłupa i inne
dolegliwości, którzy nie mogą przejść żadnej odległości, ale wciąż udaje im się
dojść na bhadżany. Są tacy, którzy zamiatają kampus, jedzą codziennie resztki
ryżu. Jak oni się teraz czują? Jaka jest teraz ich reakcja? Ich jedyną nadzieją
i jedynym schronieniem jest Bhagawan.
Możemy też
znaleźć wielu ludzi żyjących poza aszramem. Są to samotni wdowcy i wdowy, lub
starsi ludzie, którzy zostawili swoje dzieci i wszystko co posiadali.
Powiedzieli dzieciom, że chcą tylko Bhagawana i pragną się tu osiedlić. Kupili
mieszkanie poza aszramem i żyją tam sami.
Co się z nimi
stanie, Swami? Nie martwię się zbytnio o młodych ludzi, którzy mogą w każdej
chwili wyjechać. Jesteśmy świadkami wielu takich odlotów. Ale co ze starszymi
ludźmi, którzy zdecydowali się tu zostać, z dala od swoich dzieci? Jak sobie
poradzą?
Sytuacja zawodowa najlepszych absolwentów Sai, wtedy i teraz
Wielu młodych
ludzi pracuje w szpitalu, na uniwersytecie, czy w Truście. Są tu chłopcy, złoci
medaliści z wysokimi kwalifikacjami. Pracują tutaj tylko za pięć lub sześć tysięcy
rupii (około 140 dolarów), podczas kiedy ich koledzy zarabiają w miastach
najmniej sto tysięcy rupii. Dlaczego tu pozostają? Złoci medaliści, najlepsi fachowcy…
wszyscy są tutaj w Prasanthi.
Niektórzy z nich
są moimi studentami. Ashwin był moim studentem – znakomitym, wyjątkowym
studentem. Bardzo często myślałem, że zrobi wspaniałą karierę jako profesor
uniwersytecki, a nie jako technik tutaj. Inne osoby to: Ramesh Aravind,
Chandrasekhar czy biolog Praveen – wszyscy najlepsi chłopcy Swamiego. Tak! Co sprawiło,
że tu pracują? Wszyscy oni są doskonałymi naukowcami. Ich koledzy, którzy nawet
nie mają połowy ich talentów i wiedzy, są w lepszej sytuacji finansowej. Co
spowodowało, że ci chłopcy zostali? Bhagawan, kto nimi pokieruje?
Styl życia długoterminowych pracowników obsługi, wtedy i teraz
Znamy również
pracowników obsługi, którzy są tutaj trzydzieści lat, a niektórzy z nich nie wyjeżdżali
nawet na urlopy. Dr Ravi Kumar i pan Sanjay Sahani są tutaj od wielu lat. Odkąd
pracują w Brindawanie, ich wakacje są w Puttaparthi. Poruszają się jak wahadło
między tymi dwoma miejscami (Puttaparthi i Brindavan). Nie sądzę, aby znali
swoje rodzinne miasta, czy też byliby rozpoznawani, gdyby wrócili, ponieważ
spędzili tutaj całe swoje życie. Co się z nimi stanie?
Bhagawan jest żyjącą rzeczywistością
Tak właśnie się
czuję…. jest mi przykro, smutno i jestem przygnębiony. Ale ja wiem, Bhagawan,
że Ty jesteś żyjącą rzeczywistością. Swami, Ty jesteś istniejącą
rzeczywistością. Żyjesz wiecznie i nigdy nie zawodzisz. Jesteś kochającym
Bogiem pośród nas, który pozostanie z nami na wieki wieków! Nie ma co do tego
wątpliwości.
Bhagawan jest poza ciałem
W końcu, opuścił On
tylko Swoje fizyczne ciało. Kiedy Bhagawan mówił: „Nie jesteś ciałemˮ, nie
mogłem powiedzieć: „Swami, jesteś ciałemˮ. Kiedy ty nie jesteś ciałem, jak On
może być ciałem? Tak więc ty, ja i Bhagawan nie jesteśmy ograniczeni naszym
ciałem. Jednak działamy na poziomie ciała. On jest poza ciałem przez cały czas,
o każdej porze, każdego dnia. Więc Swami nie opuścił nas!
Bhagawan pokazał nam, że nie jest ciałem
Zdrowotne
problemy Bhagawana dziwiły mnie. Bhagawan, jak to możliwe, że wystąpiły takie
powikłania? Potrzebowałeś rozrusznika serca,
później respiratora do oddychania. Miałeś dializy, w końcu żółtaczkę, ponieważ
wątroba nie pracowała prawidłowo.
Jak to mogło się
stać równocześnie? Wielu lekarzy potwierdza, że nie jest to możliwe. Zwykle
jeden problem prowadzi do drugiego, w pewnym okresie czasu.
Po głębszym
zastanowieniu, doszedłem do wniosku, że te problemy musiały pojawiać się
wcześniej, ale Swami nie zwracał na nie uwagi. Pokazywał nam, że jest poza
ciałem i nie jest ciałem.
Bhagawan Sri Sathya Sai Baba poświęcił swoje życie, by służyć ludzkości
Niektórzy z was
pamiętają te dni, kiedy Swami miał temperaturę 39 czy 39,5 stopni. Pomimo to,
wygłosił dyskurs przemawiając pół godziny czy godzinę dłużej niż zwykle.
Pamiętacie to. Chcę wam powiedzieć, że te problemy musiały być wcześniej, ale
On nie zwracał na nie uwagi.
Innymi słowy,
Swami napinał każdy Swój nerw, każdą komórkę, każdą kroplę krwi by służyć
ludzkości, nie bacząc na Swoje zdrowie i ciało.
Szereg chorób i powtarzające się problemy wskazują, jakie
cierpienia przechodził służąc ludzkości.
Historia odnotowała
tylko jeszcze jedno Wcielenie, które poświęciło swoje życie, swoją krew, dźwigając
cały ból i cierpienie. Był to Jezus Chrystus, a dzisiaj jest Bhagawan Sri
Sathya Sai Baba. Nie było nikogo więcej!
Swami może uleczyć Sam Siebie, jeśli taka jest Jego wola
Z drugiej strony,
pamiętam inną okoliczność, kiedy Baba siebie wyleczył. Pewnego razu w Kodaikanal
zauważyliśmy, że ma gorączkę.
Dyskretnie
zasugerowałem Mu, że możemy zacząć sesję bhadżanową. Nie mogłem przecież
powiedzieć: „Swami, proszę, odwołaj Swój dyskursˮ. Gdybym to zrobił, mógłbym
wylądować w jeziorze znajdującym się przed budynkiem!
Swami
odpowiedział: „Zatem, ty przemawiajˮ.
Powiedziałem:
„Swami, oni przybyli tu dla Ciebie, by słuchać Ciebie, nie mnieˮ.
Swami nalegał:
„Nie, nie, ty przemawiaj. Nic w tym złegoˮ.
Powtórzyłem:
„Swami, chcę jeszcze trochę pożyć! Proszę, oszczędź mnieˮ.
Poprosił Gopinatha
(który był świadkiem tego zdarzenia), by zmierzył Mu temperaturę. Było 39,5
stopni i Jego ręce drżały. Nie mógł mówić. Poszedł jednak do sali bhadżanowej i
po trzech czy czterech bhażanach, poprosił, aby przestali. Przemawiał
nieustannie przez pół godziny. Gorączka wcale Mu nie przeszkadzała.
Później zapytał
mnie: „To ciało ma gorączkę. Co mogę zrobić?ˮ.
Litował się nad
Swoim ciałem. Cóż mogłem powiedzieć? Tak? Nie? Moja twarz była bez wyrazu.
Weszliśmy do środka.
Ponownie poprosił
Gopinatha, by zmierzył temperaturę. Znowu było 39,5 stopni.
Bhagawan
powiedział do chłopców: „Chłopcy, chcecie, abym wyleczył Siebie?ˮ.
Wszyscy chłopcy
odpowiedzieli: „Tak, Swami!ˮ.
I powiedział:
„Podejdźcie tutaj, zamknijcie oczy i módlcie sięˮ.
W ciągu pięciu
minut Jego temperatura stała się normalna 36,9 stopni. Taki jest właśnie Bhagawan
Sri Sathya Sai Baba! Ktoś, kto może kontrolować temperaturę Swojego ciała, czy
nie może sam Siebie uzdrowić?
W 1988 roku Swami
doznał bolesnego złamania miednicy. Towarzyszył temu silny, rozdzierający ból.
Słowa Bhagawana: „Doktorzy i pacjenci mogą potwierdzić, że tak jest”.
Złamanie to
przypadło akurat na uroczystości Onam. Swami był na wózku inwalidzkim, ale pomimo
to wstał i przemawiał na stojąco, tak jak zwykle. Złamanie i ból nie
przeszkadzały mu.
Jeszcze inne
zdarzenie miało miejsce, kiedy udał się w podróż na Goa. Lewa połowa Jego ciała
została sparaliżowana. Bahagwan był niesiony na noszach. Później spryskał wodą
lewą część ciała i powróciła Mu sprawność. Wstał i wygłosił dyskurs.
Bhagawan nie jest pacjentem – jest lekarzem
Kiedy Bhagawan
nie dbał o gorączkę, nie pamiętał o złamaniu, a paraliż traktował jako nic
wielkiego, to co z innymi dolegliwościami, przez które powinien znaleźć się w
szpitalu na oddziale intensywnej terapii? Prawda jest taka, że one Mu nie
przeszkadzały.
Ale co z medycznymi
zabiegami, które wykonano, by pomóc Bhagawanowi? Byli przy Nim lekarze z
Bombaju, Bangalore, Delhi oraz z zagranicy. W pewnym momencie było przy Nim 36,
potem 18, a później 12 lekarzy, którzy niestrudzenie pracowali przez całą dobę.
Każdego dnia robili
namaskar[1]
i modlili się do Niego o prowadzenie ich w tym, co mieli zrobić.
To mówi nam, że
On nie jest pacjentem. Jest lekarzem lekarzy – Bhagawan Sri Sathya Sai Baba!
tłum. E.GG.
[1] Namaskar – powitanie, pozdrowienie; wyrażenie słowem i gestem szacunku przez
złożenie dłoni w okolicy serca i pochylenie głowy.