Kompilacja i edycja: Judy Warner

Uduchowiona medycyna

Wpływ Sathya Sai Baby na praktykę lekarską

Sai Baba i psychiatra

Dr Teerakiat Judo Jareonsettasin, członek Królewskiego Kolegium Psychiatrów w Wielkiej Brytanii

Poznanie Sai

   Moja podróż do Boga rozpoczęła się w 1980 r. Podczas studiów medycznych na Uniwersytecie Chulalongkorn w Bangkoku regularnie uczęszczałem na wykłady dr. Jumsaja, wygłaszane w Klubie Umysłu. W tym czasie żaden z nas nie znał Sai Baby, więc traktowałem dr. Jumsaja jak swojego pierwszego duchowego nauczyciela. Później jednak dr Jumsai stał się dobrze znanym i powszechnie kochanym wielbicielem Sai Baby. Kiedy przedstawił Babę jako Boga, nie potrafiłem tego zrozumieć, więc przestałem uczestniczyć w jego wykładach. W 1984 r. czując się nieszczęśliwy z powodu nieporozumień z dziewczyną, wróciłem do klubu, aby uporać się depresją. Przeczytałem wtedy książkę „Sai Baba. Święty i psychiatra”, napisaną przez dr Samuela Sandweissa. Po kilku stronach wiedziałem intuicyjnie, że Sai Baba jest Bogiem. Chciałem Go zobaczyć i ostatecznie zjawiłem się w Puttaparthi trzeciego lutego 1985 r. Miałem ogromne szczęście, ponieważ następnego dnia zostałem wezwany na audiencję.

Spotkanie

    Swami zaprosił mnie razem z pewną Tajlandką i poprosił, żebym dla niej tłumaczył. Powiedział, że od dwudziestu pięciu lat ma zapalenie zatok i że odwiedził ją dwukrotnie w snach. Potwierdziła to. Z pewnością żaden lekarz nie powiedziałby tego pacjentce! Kilka dni później zostałem ponownie wezwany z grupą nowych wielbicieli z Tajlandii. Mężczyźni czekali na Swamiego na werandzie, obok pokoju audiencyjnego. Usiadłem przy niewiarygodnie grubym Tajlandczyku. To była jego pierwsza wizyta i pragnął, żeby Swami pomógł mu wyzdrowieć. Nie mówił po angielsku i zapytał mnie szeptem, czekając aż Swami zakończy darszan: „Chłopcze, mówisz po angielsku?”. „Tak”, odpowiedziałem. „Czy możesz powiedzieć Sai Babie, że mam bowwan i problemy z nogami? Jak myślisz, jak to wyrazić – ‘leg ache’ czy ‘leg pain’ (ból nóg)?”. „Oczywiście”, rzekłem. „Bowwan to po angielsku cukrzyca. Leg pain brzmi lepiej”.
    Swami wszedł na werandę i zaprowadził nas do pokoju interview. Zamknął drzwi, podszedł do mojego otyłego znajomego i stwierdził: „Twoim problemem są nogi”. Zamilkł na chwilę i dodał: „ i cukrzyca. Nie martw się. Zajmę się tym”.
   Nietrudno sobie wyobrazić, co czuł ten człowiek, kiedy przetłumaczyłem mu słowa Swamiego. Niestety, nigdy go więcej nie spotkałem i nie wiem, jak to się skończyło. 
   Zastanawiając się nad tym wydarzeniem byłem głęboko poruszony tym, jak bardzo blisko Swami jest z nami. Wie o wszystkim co robimy i komunikuje się nami w odpowiednim momencie. Jest wspaniałym lekarzem! Z upływem lat coraz bardziej pochłaniały mnie Jego nauki i starałem się rzetelnie wprowadzać je w życie. Swami polecił mi praktykować miłość i wykonywać wszelką pracę jako pracę Boga. Dlatego przed przyjęciem pacjenta oczyszczam umysł i budzę w nim myśli napełnione miłością. To bardzo łatwe kiedy nie jestem zajęty, ale w krytycznych chwilach, kiedy muszę przyjąć wielu pacjentów, wykonać mnóstwo papierkowej pracy i zająć się rodziną, jedyną rzeczą utrzymującą mnie w równowadze jest wspominanie słów Swamiego. Kiedyś podczas interview Swami żartował ze mnie, że wciąż powtarzam „szybko, szybko”. Ostrzegł mnie przed pośpiechem. Powiedział: „Pośpiech szkodzi. Ciąża trwa dziewięć miesięcy, lecz niektórzy ludzie pragną, żeby dziecko urodziło się szybko, a to niemożliwe. Bądź cierpliwy”. Często jestem porywczy i działam w pośpiechu, ale Swami skutecznie mnie wyhamowuje.   
Sai Baba udzielił mi wielu audiencji potwierdzających Jego wszechwiedzę. Zaprosił mnie kiedyś na interview z Tajlandką, która konsultowała się ze mną w sprawie prawdopodobieństwa wystąpienia u niej choroby serca i była tym bardzo zmartwiona. Kiedy poprosiła Swamiego o pomoc, On upewnił ją, że nie ma problemów z sercem. Zwrócił się do mnie i powiedział: „Jak może mieć problemy z sercem, skoro jestem tutaj? Ma tylko wysoki cholesterol, a nie problemy z sercem”.
   Kiedy zostałem lekarzem, podjąłem studia podyplomowe na wydziale psychiatrii i psychiatrii dziecięcej w Londynie. Ostatecznie zostałem członkiem Królewskiego Kolegium Psychiatrów Wielkiej Brytanii. Wróciłem do Tajlandii, żeby nauczać i praktykować w niewielkim mieście na północnym wschodzie, które zachowało wiejski charakter i leżało w odległości 400 km od stolicy. Przez dwa weekendy w miesiącu prowadzę w Bangkoku prywatną praktykę. Przez te wszystkie lata byłem bardzo aktywny w Organizacji Sai i kiedyś wyznałem Swamiemu, że zamierzam zrezygnować z prywatnej praktyki, aby wykonywać więcej Jego pracy. Swami, który jest bardzo praktyczny, poradził, abym tego nie robił, ponieważ potrzebuję pieniędzy. 

Podstawowa praktyka

    Chciałbym opowiedzieć wam, jak Swami pomaga mi w pracy. Ma to związek z podstawową wiarą w ludzką naturę. Zachodnie teorie psychologiczne nauczają, że nie różnimy się od zwierząt, że jesteśmy rodzajem zwierząt. Natomiast Swami mówi, że nie różnimy się od Boga, że jesteśmy boscy. Potwierdza jednak, że wszyscy mamy cechy zwierzęce, niestanowiące jednak naszej podstawowej natury. Zachodni psychiatrzy się nie mylą, ale nie mają także całkowitej racji. Pytanie tylko, jak pogodzić te dwie teorie. To, czy jesteśmy boscy, nie stanowi problemu. Musimy wierzyć i całym sercem starać się żyć zgodnie z tym przekonaniem. Ja sam przeżywam życie w taki sposób, jakby wszyscy byli Bogiem. Wymaga to świadomego wysiłku. Jeśli o tym zapominam lub ulegam niechęci, uświadamiam sobie, że Bóg kryje się za każdym zdarzeniem, nawet jeśli czasami trudno nam w to uwierzyć. 
    Nie mam zamiaru kogokolwiek do tego przekonywać. Po prostu słucham i nie dyskredytuję niczyich teorii, co nie oznacza, że są mi bliskie. Swami powtarza, że powinniśmy być pewni swojej wiary i przeżytych doświadczeń i nie podważać wiary innych. Moi koledzy wiedzą, że jestem wielbicielem Sai i jeśli mnie o Niego pytają, odpowiadam im. Chociaż nie dzielą mojego punktu widzenia, nie przestali mnie z tego powodu lubić, a Swami wzbudza ich ciekawość. Wierzę, że moje postępowanie najlepiej reprezentuje Babę.
    Staram się widzieć Boga jako podstawową naturę każdej istoty. Na przykład, staram się zobaczyć Swamiego w każdym pacjencie, z którym pracuję. Na poziomie fizycznym i społecznym traktuję pacjentów odpowiednio do ich statusu i zachowania. Jeśli pacjenci zachowują się gwałtownie i w sposób niekontrolowany, podaję im czasami leki, żeby się uspokoili, wiedząc doskonale, że wpływają one jedynie na ciało. Ich wewnętrzna Boskość pozostaje nienaruszona i zachowuje pozycję świadka. Jednocześnie mam okazję praktykować, że obecny we mnie Bóg jest świadkiem wszystkiego, co się dzieje. Swami uważa, że rozpoczęcie tej praktyki wymaga wyobraźni, ale z czasem staje się rzeczywistością. 
    Dostrzeganie Sai w każdym pacjencie i w każdej okoliczności nauczyło mnie pokory i spokoju oraz ufności, że wszystko dzieje się z woli Boga. Zawsze robię co w mojej mocy, nie informując o tym pacjentów, ponieważ nie sądzę, żeby było to konieczne i właściwe. Odgrywam w Jego sztuce rolę dobrego doktora, któremu mogą zaufać. Kiedy byłem początkującym psychiatrą, miałem do czynienia z pobudzonym i agresywnym pacjentem, który starał się mnie kopnąć. Nie byłem na to przygotowany, nie wiedziałem jak postąpić i co powiedzieć. Właśnie ruszał w moją stronę, gdy nagle przypomniałem sobie Swamiego i wyobraziłem sobie, że wysyłam pacjentowi białe światło i miłość. Natychmiast, ku zdziwieniu przyglądających się temu pielęgniarek, chory zatrzymał się i rozluźnił. Często, żeby nie zapomnieć o Swamim, wyobrażam Go sobie w gabinecie, siedzącego na wolnym krześle, które trzymam dla Jego wyimaginowanej obecności. Wyobrażam sobie, że słucha pacjentów i modlę się do Niego w myślach, aby pomógł mi znaleźć właściwe słowa.
Jedna uwaga: niektórzy terapeuci lubią mówić o Bogu, mimo niechęci pacjenta. Uważam to za zwykłe popisy ego, mające pokazać choremu, jak bardzo są uduchowieni i kochani przez Pana. Mogą nawet pragnąć, żeby pacjent poczuł, że posiadają szczególną, sekretną wiedzę.

Tajemnica psychiatrii

    W psychiatrii mamy do czynienia z umysłem. Kiedyś zapytałem Swamiego: „Jak zmienić umysł?”.
    Swami odpowiedział: „To bardzo proste. Zanim cokolwiek zrobisz lub pomyślisz, zastanów się, czy to będzie dobre czy złe, właściwe czy niewłaściwe. Nazywamy to rozróżnianiem. Są dwa rodzaje rozróżniania: indywidualne i podstawowe”.
    „Czym jest rozróżnianie podstawowe?”, zapytałem.
    Swami ciągnął dalej: „Podstawowe rozróżnianie ma miejsce wtedy, gdy zastanawiasz się, czy to co robisz lub myślisz jest dobre i właściwe dla wszystkich czy też nie. Indywidualne rozróżnianie jest często egoistyczne, dlatego kieruj się rozróżnianiem podstawowym”.
     Byłem zachwycony mogąc poznać tajemnicę przemiany umysłu i starałem się stosować ją w praktyce. My psychiatrzy uczymy się nieosądzania, ale powinniśmy zbadać tę postawę w świetle nauk Swamiego. Ci, którzy głoszą, że osądzanie jest złe, są zwykle najbardziej osądzającymi ludźmi, przekonanymi, że nieosądzanie jest lepsze od osądzania. Czy to nie jest osądzanie? Kiedyś miałem do czynienia z pacjentem, który chciał popełnić wiele złych rzeczy, aby zemścić się na swojej żonie. Nie mogłem powstrzymać się od oceniania. Zakwestionowałem jego sposób myślenia i zapytałem, czy zastanawiał się kiedyś nad tym, co jest dla niego dobre. Oczywiście, zrobiłem to wysłuchawszy wcześniej tego, co chciał mi powiedzieć. Zadziałało. Nie oznacza to, że mam więcej racji lub że wiem lepiej. Jednak głęboko w środku wszyscy wiemy, co jest dobre, a co złe. Przypominam sobie radę, jaką Swami udzielił pewnemu psychiatrze. Powiedział, że praktykowanie psychiatrii polega na cierpliwym słuchaniu, trwającym tak długo, aż zrozumiemy i głęboko odczujemy życie pacjenta. „Gdy ty i pacjent staniecie się jednością, możesz mu przekazać wiedzę o naszej rzeczywistości”. (Dr Samuel Sandweiss „Duch i umysł”, s.192)
    Fakt, że możesz badać swoje myśli i oceniać czy są dobre czy złe, poprawne czy niepoprawne, oznacza, że stajesz z boku i obserwujesz je. W rezultacie nie identyfikujesz się z nimi, jesteś poza nimi. Kim zatem jesteś? Odkryj to dla siebie prowadząc dalsze badania. Poznanie tej tajemnicy bezpośrednio od Pana jest cudowne.

Więcej nauk o psychiatrii

Ile jest rodzajów wiedzy?”, zapytał mnie    Swami podczas audiencji.
Odważyłem się powiedzieć: „Pięć, Swami”.
Dobrze. Jaka jest najwyższa wiedza?”.
„Wiedza praktyczna”.
Jak zdobywasz wiedzę praktyczną?”.
„Wprowadzając w życie nauki Swamiego”, odpowiedziałem.
Swami stwierdził: „To nie jest prawidłowa odpowiedź – zdobywasz ją jedynie dzięki wiedzy o rozróżnianiu. Wiedza o rozróżnianiu prowadzi do wiedzy praktycznej. Ale co znajduje się przed wiedzą o rozróżnianiu?”.
Udzieliwszy niewłaściwej odpowiedzi, milczałem.
     Odpowiedział więc Swami: „Przed wiedzą o rozróżnianiu znajduje się wiedza ogólna, przed wiedzą ogólną wiedza powierzchowna, a przed wiedzą powierzchowną wiedza książkowa”. Podsumował: „Wiedza książkowa prowadzi do wiedzy powierzchownej, a ta do wiedzy ogólnej. Wiedza ogólna prowadzi do wiedzy o rozróżnianiu, a wiedza o rozróżnianiu do wiedzy praktycznej”.
    Jaki wspaniały wykład na temat różnego rodzaju wiedzy! Mogę go odnieść do moich pierwszych warsztatów z psychiatrii. Jako początkujący lekarz szpitala londyńskiego pragnąłem nauczyć się technik stosowanych w psychoanalizie. Przeczytałem na ten temat mnóstwo książek, brałem udział w akademickich seminariach i poddałem się terapii. Czułem się całkiem pewny siebie, przed spotkaniem z pacjentem. Po kilku sesjach pacjent oświadczył mi, że mówię jakbym czytał z książki. To mną wstrząsnęło. Miał całkowitą rację, pojąłem tę lekcję. Interpretując jego słowa, cytowałem podręcznik psychoterapii lub profesora z warsztatów. Moje słowa nie brały się z praktycznej wiedzy pochodzącej z kontaktów z pacjentami, ani z posługiwania się rozróżnianiem. Zapożyczałem wiedzę z książek i z cudzych wypowiedzi. W miarę zdobywania doświadczenia stopniowo nabierałem wprawy. Teraz odnoszę się bardziej spontanicznie do sesji psychoterapeutycznych i czerpię korzyść z odczuwanej obecności Sai Baby.

Tajemnica medycyny

    Niedawno Swami pokazał niektórym z nas model Swojego nowego szpitala w Bangalore. Oznajmił, że otworzy go dla trzech specjalności: leczenia serca, nerek i operacji mózgu. Powiedział, że wyposażenie jest obecnie bardzo kosztowne, ale nie martwi się o to. Myśli pozytywnie i pieniądze napływają. Chce, żeby Jego szpital był czysty i wygodny. Zapytałem Go o transplantacje serca, a Swami wyjaśnił: „Lekarze nie powiedzą ci, jaki będzie rezultat transplantacji po upływie kilku miesięcy. Pierwszego dnia efekt może być dobry, ale potem może się pogorszyć. Ostatecznie ludzie nie oddają swoich serc za życia, a po śmierci serce nie nadaje się do użytku” i zaśmiał się cicho. Potem opowiadał o naturalnej zapasowej zastawce w sercu i oznajmił, że w rzeczywistości pacjenci z niedomykalnością zastawek nie potrzebują sztucznej zastawki. Poprosiłem, żeby powtórzył to zdanie, a On łaskawie się zgodził. Wciąż nie rozumiałem, chociaż byłem lekarzem. Wtedy powiedział: „Lekarze nie znają tego sekretu, ale ja go znam”.

Sai w praktyce psychiatrycznej

    Zapytałem kiedyś: „A co z psychiatrią? Czy Swami mógłby powiedzieć coś na temat psychiatrii? Uśmiechnął się i odrzekł: „Wyobraźnia pacjenta i psychiatry. Obaj mówią…”. Praktykując psychiatrię dziecięcą odkryłem, że bardziej opieram się na naukach Sai Baby dotyczących wychowania niż na teoriach poznanych na studiach. Udzielając porad rodzicom przybyłym na konsultacje dotyczące problemów z ich dziećmi, najczęściej odnoszę się do równowagi pomiędzy miłością i dyscypliną. Podczas terapii często opowiadam dzieciom historie zaczerpnięte z dyskursów Swamiego. Kiedyś wezwano mnie do kliniki nagłych przypadków. Chciała się ze mną zobaczyć młoda dziewczyna bliska samobójstwa. Była zdesperowana i nie wiedziała jak się pozbyć dręczących ją przeciwności. Po wysłuchaniu jej zaproponowałem, że przyjmę ją do szpitala, ale odmówiła. Nie wiedziałem co robić. Nagle poczułem potrzebę przekazania jej historii opowiedzianej mi przez Swamiego, historii o dwóch żabach, jednej chudej, a drugiej grubej, które wpadły do wiadra z mlekiem. Gruba żaba poddała się i utonęła, ale chuda pływała tak długo, aż mleko zmieniło się w masło, co pomogło jej wyskoczyć i przeżyć. Twarz pacjentki się rozjaśniła. Uśmiechnęła się i powiedziała, że odzyskała nadzieję. Zapytała skąd znam tę historię, więc opowiedziałem jej o Nauczycielu, który mi ją przekazał.
   Nauki Swamiego, jak np. medytacja światła, mogą znaleźć zastosowanie w psychiatrii, zarówno w przypadku dorosłych jak i dzieci. W Londynie miałem do czynienia z bardzo agresywnym młodzieńcem. Gdy zawiodło mnie kilka zachodnich metod, powiedziałem do niego: „Posłuchaj, pochodzę ze Wschodu. My wierzymy w naturalne metody. Wschodzące słońce rozprasza ciemność, chociaż nie stosuje przemocy. Wypełnia cię mnóstwo gniewu i nienawiści. Czy zgodzisz się na metodę zastępowania ciemności światłem? Byłbyś tym zainteresowany?”. Był. Wtedy wprowadziłem go w medytację światła, której nauczyłem się od Swamiego, otaczając na koniec wszystkich blaskiem. Po dziesięciu minutach pacjent otworzył oczy wypełnione łzami. Powiedział, że nigdy wcześniej nie odczuwał czegoś podobnego. Zmienił się tak bardzo, że opisałem ten przypadek profesorowi, chociaż z drżeniem serca, ponieważ wykorzystałem niekonwencjonalną metodę. Odrzekł: „Zawsze wolałem pozytywne metody, ale nie wiedziałem jak się do tego zabrać. Musiałem czekać trzydzieści lat na studenta z Orientu, żeby mi je opisał”. Był tak zadowolony, że poprosił mnie o nagranie medytacji światła dla pacjentów i personelu oddziału, w którym pracowałem.
    Innym razem prezentowałem odbiorcom akademickim zebranym w szpitalu uniwersyteckim w Londynie pracę zatytułowaną „Buddyzm i psychoterapia”. Przedstawiłem w niej rdzeń nauk buddyjskich odnoszących się do nieprzywiązania i zacytowałem słowa Buddy: „Nic na tym świecie nie jest warte naszego przywiązania”. Jeśli chcemy przestać cierpieć, musimy pozbyć się przywiązań. Po wykładzie podszedł do mnie znakomity psychoanalityk i powiedział, że taki jest właśnie cel prawdziwej psychoanalizy. Bardzo zainteresował się buddyzmem.

Nieprzywiązanie

    Kiedyś Swami przyszedł do mnie we śnie, żeby nauczyć mnie nieprzywiązania. Powiedział: „Praktykuj nieprzywiązanie”. Zapytałem: „Jak, Swami?”.
    Wtedy mi wyjaśnił: „Nieprzywiązanie jest głębokim przywiązaniem do Boga”.
    Później przyszedł do mnie w kolejnym śnie i powiedział: „Przywiązanie powoduje odłączenie się od Boga”.
    Miałem okazję zrelacjonować te sny wielbicielom w obecności Swamiego. Potwierdził, że uczył mnie w snach i że miałem racje mówiąc, że umysł musi się na czymś zająć i że głębokie przywiązanie do Boga jest prawdziwym nieprzywiązaniem do świata. W rzeczywistości praktykowanie nieprzywiązania nie jest trudne. Musimy zatrzymać przeszkadzające nam myśli i zastąpić je innymi. Kiedyś miałem pacjenta, który nie wiedział, co zrobić ze swoim umysłem. Powiedział, że nie może przestać myśleć, nawet wtedy, gdy myśli sprowadzają na niego kłopoty. Leczyłem go bez skutku przez kilka miesięcy. Pewnego dnia przypomniałem sobie stwierdzenie Swamiego, że umysł jest jak telewizja. Zapytałem pacjenta: „Co robisz, gdy nie podoba ci się program w telewizji?”. Odpowiedział: „Zmieniam kanał na ciekawszy”. Wytłumaczyłem mu, że w ten sam sposób powinien postępować ze swoim umysłem. Podziałało.
    Swami mówi, że umysł musi się czegoś trzymać i że tym czymś powinien być Bóg. W przeciwnym wypadku umysł będzie w nieustannym ruchu, skacząc tu i tam jak szalona małpa. Kiedyś podczas interview Baba powiedział do mojego przyjaciela: „Umysł jest w ciągłym ruchu, doświadczając emocji związanych z trudnościami oraz doświadczając wzlotów i upadków. Na próżno jednak szukać w nim oddania”.

Prawdziwy człowiek

    Swami mówi, że prawdziwy człowiek musi zachowywać jedność myśli, słów i czynów. Wiem, że Swami wprowadził program o nazwie Wychowania w Wartościach Ludzkich, ale posługuje się również terminem 3HV – Trzy Wartości Ludzkie. Byłem zaintrygowany, więc zapytałem Go podczas interview: „Swami, możesz mi wytłumaczyć, czym są trzy wartości ludzkie?”.
    Odpowiedział, że 3HV to harmonia głowy, serca i rąk.
    Pomyślałem o osobach, które zachowują jedność złych myśli, złych słów i złych uczynków. Zapytałem go: „Czy pozostają ludźmi?”.
    Swami odpowiedział: „Istnieją na świecie tacy ludzie, ale nie powinieneś zwracać na nich uwagi”. Następnie wyjaśnił, że czystość jest przed jednością, która następnie prowadzi do boskości. Powiedział: „Bez czystości nie ma ani jedności ani boskości”.
    To pomogło mi zrozumieć, że trzy wartości ludzkie nie oznaczają jedynie jedności, ale również czystość myśli, słów i czynów. Określenie to pochodzi od sanskryckiego wyrażenia trikarana suddhi. Trikarana to trzy wewnętrzne instrumenty myśli, słów i czynów, suddhi to czystość.
Wnioski
    Uważam, że mam wielkie szczęście, ponieważ uczy mnie Swami. Staram się łączyć swoje doświadczenia z Nim i Jego naukami w sposób obiektywny i szczery jak to tylko możliwe.
    Bardzo się zmieniłem od chwili, kiedy do Niego przyszedłem – może to potwierdzić moja żona i mama. Przedtem byłem bardzo niecierpliwy, ambitny i szybko wpadałem w irytację. W ciągu tych lat stałem się spokojniejszy i łatwiej rezygnuję – do tego stopnia, że moi nauczyciele w Wielkiej Brytanii nie mogą w to uwierzyć. Pewien zaprzyjaźniony psychiatra powiedział do mnie: „Jesteś taki radosny, że jeśli ktoś cię zirytuje, to musi być naprawdę irytujący”. Traktuję to jako komplement dla Swamiego. Powtarzam moim przyjaciołom, że ta transformacja jest rezultatem tego, że naucza mnie i prowadzi przez życie Swami. 
    Myślę, że aby otrzymać Jego łaskę, a zwłaszcza Jego błogosławieństwo, powinniśmy zachowywać pokorę. Dostrzegamy, kiedy Swami jest niezadowolony z naszego egoizmu. Kochając Go nie robimy rzeczy, które Mu się nie podobają. Uczy nas, że możemy oczyścić umysł unikając czynienia zła.  

Nie ma lepszego czasu na życie niż teraz, kiedy Bóg jest fizycznie tak blisko nas. Swami tłumaczy nam, że istnieje tylko Bóg, w całej Jego olśniewającej cudowności. Wszelkie dobro i zło, wszystko co najlepsze i najgorsze, cnota i przebiegłość, mężczyzna i kobieta są absolutnie perfekcyjnymi manifestacjami Boga, będąc takimi jakie są. Obyśmy wszyscy uświadomili sobie tę prawdę.
tłum. J.C

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.