OCZYSZCZANIE  SERCA
JOHN GOLDTHWAIT
Rozdział 3
Praktykowanie miłości
   Pan Kriszna oświadczył w Bhagawad Gicie: ‘Wszyscy są częścią mojej istoty’. Ty i ja nie  jesteśmy od siebie oddzieleni. Zasada miłości jest jedna i taka sama w nas obu. Wszystkie twoje  praktyki duchowe okażą się daremne, jeśli nie przestrzegasz zasady miłości” (Sai Baba, 2000, s. 229).
   „Wieczna, czysta miłość wypływa z serca. Doprawdy, jest  nieśmiertelna i wszechobecna. Dlaczego człowiek nie potrafi rozpoznać wszechobecnej miłości? Dlatego, że serce współczesnego człowieka jest wyjałowione i zatrute. Tak szczelnie wypełniają je wszelkiego rodzaju pragnienia, że nie ma w nim miejsca na czystą, nieskazitelną miłość. Jeśli pozbędziecie się ziemskich przywiązań, w waszych sercach zagości i rozwinie się prawdziwa miłość” (Sai Baba, 1999, s. 214).
   Religie zawsze podkreślały, że drogą do Boga jest miłość, ponieważ „Boga, będącego Miłością, można urzeczywistnić jedynie poprzez miłość”. (Sai Baba, 1985, s. 68). Doświadczenia, które opisałem w pierwszym rozdziale, uzmysłowiły mi, że rzeczywista jest jedynie Miłość i nie jest częścią iluzji. Dlatego Sai Baba powtarza: „Jedynie boska Miłość jest niezmienna. Łączy serce z sercem i miłość z miłością, więc rozwijajcie miłość” (1996, s.10). Jezus również głosił prymat miłości: „To jest moje przykazanie; abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem”. (Ewangelia wg. św. Jana 15:12). Również buddyzm podkreśla rolę współczucia i miłości. Pewnego dnia uczeń zapytał Buddę:  „Czy prawdziwym będzie stwierdzenie, że część naszej praktyki służy rozwijaniu miłości i współczucia?”. Budda odpowiedział: „Nie, to nie jest prawdziwe stwierdzenie. Prawda jest inna – cała nasza praktyka służy rozwijaniu miłości i współczucia”. „Jeśli rozwiniecie w sobie miłość, nie będziecie musieli już niczego innego rozwijać” (Sai Baba w książce Hislopa „Rozmowy z Bhagawanem Śri Sai Babą”, 1978, s. 13).
    Zatem, jak rozwijać miłość? Mogę oczywiście próbować bardziej kochać, wiem jednak, że przywiązanie do fałszywego ‘ja’ ograniczy Miłość, jaką mógłbym przejawić. Na przykład, jestem przywiązany do uczciwości. Jeśli widzę kogoś nieuczciwego, reaguję na to krytycznymi myślami i tym samym zamykam przed nim serce. Bez względu na to, jak bardzo będę starał się kochać, moją miłość zawsze ograniczą przywiązania. Z doświadczenia wiedziałem, że zamierzając  wyzwolić Miłość, która jest moją prawdziwą jaźnią, muszę znaleźć sposób na usunięcie jedynej, odgradzającej mnie od Niej przeszkody, czyli utożsamiania się z moim fałszywym ‘ja’. Odkryłem jednak, że ponieważ jestem przywiązany do fałszywego ‘ja’ i nie umiem pozwolić mu odejść, prawdziwa Miłość się nie przejawi. To znaczy, jeśli chcę oczyścić serce, muszę najpierw znaleźć sposób na uwolnienie się od przywiązań zamykających serce. Prowadzony przez Sai Babę, zacząłem się uczyć metody praktykowania nieprzywiązania, opisanej w tej książce. „Dopiero gdy  usuniecie z serca ziemskie przywiązania, znajdzie się w nim miejsce na prawdziwą miłość i jej wzrastanie”.
 Nieprzywiązanie to zarówno brak potrzeby zmieniania kogokolwiek i czegokolwiek w coś innego niż jest obecnie jak i wewnętrzna zgoda na ich zmianę, jeśli taka nastąpi. Nieprzywiązanie to bycie wiecznym świadkiem. To odsunięcie się i obserwowanie tego, co jest, pozostając w pełni obecnym, a jednocześnie nie identyfikowanie się z obiektem obserwacji. Nieprzywiązanie nie oznacza, że rezygnujemy ze wszystkiego, wycofujemy się do lasu i praktykujemy wyrzeczenie. Oznacza porzucenie tylko jednej rzeczy: naszego przywiązania do ego, czyli do fałszywego ‘ja’. „Miłość rozkwita wówczas, gdy całkowicie uwalniamy się od przywiązania” (Sai Baba, 1999, s. 199). Sai Baba tak mówi o tej Miłości: „Współczesny człowiek wcale nie rozumie czym jest Miłość. Zrównuje ją z pragnieniem. Wyobraża sobie, że tęsknota za czymkolwiek jest wywołana przez Miłość. To nie jest prawdziwa Miłość, Prema. Prawdziwa Miłość jest absolutnie wolna od pragnień i całkowicie bezinteresowna. Nie oczekuje rewanżu. Obejmuje wszystko. Nie czyni różnic pomiędzy przyjacielem i wrogiem” (Sai Baba, 1999, s. 279-80).
   Przywiązanie do fałszywego ‘ja’ podtrzymujemy na dwa sposoby. Pierwszy polega na pragnieniu, chwytaniu lub trzymaniu się czegoś, drugi jest unikaniem, zaprzeczaniem lub odrzucaniem tego. Oba rodzaje przywiązania są spowodowane naszym przekonaniem, że jesteśmy fałszywym ‘ja’, ponieważ to fałszywe ‘ja’ posiada pragnienia i awersje, a wspólnie utrwalają naszą identyfikację z fałszywym ‘ja’. Mając do czynienia z pierwszym rodzajem, kiedy trzymamy się kurczowo czegoś, nieprzywiązaniem jest pozwolić temu czemuś odejść i będąc w pełni obecnym obserwować, nie identyfikując się z tym. Jeśli, na przykład, jesteś przywiązany do myśli o kupieniu nowego samochodu, stanie się nieprzywiązanym sprawi, że uwolnisz się od tej potrzeby przyglądając się beznamiętnie myślom – nie wikłając się w nie, ani ich nie realizując. Jeśli utożsamiasz się z posiadaną siłą fizyczną i jesteś z niej dumny, to praktykowanie nieprzywiązania uwolni cię od tego utożsamiania i staniesz się niezaangażowanym świadkiem owej siły i dumy. Jeśli jesteś przywiązany do jakiejś osoby i próbujesz zmienić jej zachowanie, praktyka nieprzywiązania sprawi, że nie będziesz na nią wpływał i zaakceptujesz ją taką, jaką jest.
   Drugi rodzaj przywiązania polega na zaprzeczaniu, odrzucaniu i unikaniu czegoś. W tym wypadku nieprzywiązanie polega na tym, aby przestać zaprzeczać, odrzucać i unikać tego. Jeśli, powiedzmy, chciałbyś pozbyć się smutku, możesz pozbyć się tego przywiązania porzucając wszystkie sposoby dzięki którym go unikałeś. Pozwól mu w pełni zaistnieć, nie starając się go zmieniać, łagodzić lub odrzucać. Nie sprzeciwiaj się i nie zamykaj przed nim umysłu. Pozwól smutkowi być w pełni obecnym w twojej świadomości, bez oceniania i tłumaczenia go. Kolejne rozdziały dokładnie wyjaśnią, jak radzić sobie z przywiązaniem we wszelkiego rodzaju sytuacjach pojawiających się w codziennym życiu.
   Jeśli chcesz uwolnić się od przywiązania do fałszywego ‘ja’, nadaj oczyszczaniu serca najwyższy priorytet i miej odwagę wypełnić to zobowiązanie. Twoje serce oczyści się, uwalniając się od zamykającego go przywiązania. Za każdym razem, kiedy uda ci się odrzucić zamykające serce przywiązanie, zbliżysz się bardziej do Miłości. Na przykład, zaprzestanie przywiązania do potępiania jakiejś osoby spowoduje, że otworzysz dla niej serce, przekształcając odrzucenie we współczucie, zatem zobaczysz ją w zupełnie innym świetle. Na tym polega podstawowa zasada duchowej przemiany: kiedy uwolnisz się od czegoś, co zamykało twoje serce i pozwolisz temu odejść, twoje serce spontanicznie się otworzy i twoje doświadczanie tego, co je zamykało zmieni się i sprawi, że twoja świadomość zanurzy się głębiej w Miłości. Kiedy całkowicie uwolnisz się od przywiązania do fałszywego ‘ja’, twoje serce przestanie się zamykać i pozostanie jedynie twoja prawdziwa Jaźń, świadomość czystej Miłości.
Rozdział 4
Jak kreujemy własną „rzeczywistość”
  Jeśli chcemy praktykować nieprzywiązanie, to czym dokładnie jest to, co chcemy praktykować i nie być do tego przywiązani? Odpowiedź może wydawać się oczywista – praktykujemy to, co jest obecne tu i teraz. „Rzeczywistość” zewnętrzna jak i wewnętrzna nie jest tym, czym wydaje się być. Aby osiągnąć sukces w oczyszczaniu serca musimy zrozumieć, czym w istocie jest doświadczana przez nas rzeczywistość.
  Częścią doświadczenia opisanego w rozdziale pierwszym, było zrozumienie, że ‘moje’ myśli kreują rzeczywistość, której doświadczam. Potem jednak doszedł do głosu zwykły umysł i oświadczył, że to nierealne. Jak to możliwe, żeby nic nie znaczące ‘ja’ stwarzało świat? Wtedy jeszcze wierzyłem, że świat jest rzeczywisty, solidny i oddzielony ode mnie, a nie istniejący tylko jedynie jako wyobrażenie w mojej świadomości. Musiało minąć następne 10 lat, zanim do końca zrozumiałem, że „rzeczywistość” jest tworem umysłu. Nastąpiło to, kiedy zauważyłem, że jeśli przestaję się identyfikować z fałszywym ‘ja’, czuję, że widzialny wszechświat wyłania się z mojej piersi. (Upaniszady podają, że w sensie dualistycznym Atma jest zlokalizowana w centrum klatki piersiowej). Świat, który zwykle wydawał się być „na zewnątrz”, wypływał ze mnie i wiedziałem, że mógł połączyć się znowu ze mną. Nie tylko nie był ode mnie oddzielony, ale powstawał we mnie. Potwierdza to Sai Baba: „Cały wszechświat jest w tobie” (1998, s. 286). „Cały świat jest projekcją umysłu” (1997, s. 190) i „Wszystko co dostrzegasz w zewnętrznym świecie jest obecne w tobie. Góry, oceany, miasta, wioski, itd. są obecne w twoim sercu. Wszystkie istoty są w tobie. Jesteś podstawą wszystkiego” (2002, s. 243). „Błogość jest wewnątrz i nie musisz się nigdzie udawać, żeby ją odnaleźć. W rzeczywistości nie ma niczego innego niż ty! To, o czym myślisz że jest na zewnątrz, jest odzwierciedleniem twojej wewnętrznej istoty” (Sai Baba, 2002, s. 113).
    Kiedy się przekonałem, że jestem źródłem świata, mój umysł nie mógł w to uwierzyć. Twój umysł zareagowałby podobnie. Zdarzyło się jednak dokładnie tak, jak w doświadczeniu opisanym w pierwszym rozdziale. Ramana Mahariszi (1985) wyjaśnia: „Czyż umysł, który sam wykreował ten wszechświat, może go uznać za nierealny? Oto jak ważna jest konfrontacja świata ze stanu czuwania ze światem snu. Oba światy są tworami umysłu i dopóki umysł jest nimi pochłonięty, nie może zaprzeczać ich istnieniu” (s.189). Fałszywa jaźń nigdy nie uwierzy, że jej rzeczywistość jest w istocie odbiciem niej samej, ponieważ tę prawdę zrozumiemy dopiero wtedy, kiedy będziemy wystarczająco wolni od fałszywego ‘ja’ i od umysłu.
  Żeby zrozumieć w jaki sposób kreujemy rzeczywistość, wyobraźmy sobie, że umysł jest filmem, a Bóg światłem. Kiedy światło oświetla film umysłu, pojawiają się projekcje fałszywej jaźni. Bóg wciąż tu jest, jednak skupieni na obrazach nie uświadamiamy sobie Jego obecności. Fałszywa jaźń reaguje na obrazy jakby były prawdziwe, podtrzymując w ten sposób iluzję. Dopóki jesteśmy przekonani o rzeczywistości obrazów pojawiających się na wewnętrznym ekranie, dopóty jesteśmy schwytani w taką samą iluzję, jak gdybyśmy wierzyli, że wszystko co widzimy na filmie jest prawdziwe. Fałszywa jaźń pozostaje uwięziona w swojej własnej tożsamości, ponieważ owa tożsamość jest źródłem doświadczanego przez nią świata, a to czego doświadcza ‘ja’ zdaje się potwierdzać, że fałszywe ‘ja’ i jego świat są realne.
   Przeżywamy złudzenie zewnętrznej rzeczywistości, ponieważ identyfikujemy się z fałszywym ‘ja’. Nasze realia są projekcją tej błędnej tożsamości. Oczywiście, nasze doświadczenia tej pozornej rzeczywistości różnią się, ponieważ nasze umysły są różne, zatem wytwarzają odmienne rzeczywistości. To co widzimy jest tym kim jesteśmy. „Wszystkie te rzeczy, które widzicie dookoła, stanowią wasze odbicia, podobne do odbić w lustrze” (Sai Baba, 1990, s. 118). Na przykład jeśli wierzymy, że świat jest wypełniony miłością, to będzie pełen miłości. Jeśli przeciwnie, wierzymy, że ludzie nas wykorzystują, doświadczymy tego. Skoro jesteśmy przekonani, że „nie jesteśmy wystarczająco dobrzy”, inni ocenią nas w ten sam sposób. Jeśli zamkniemy przed sobą serce, nikt nas nie pokocha, a my będziemy mieć o to pretensję. W rzeczywistości, nieświadomie kreujemy nasz świat na podobieństwo naszej własnej fałszywej jaźni. Za każdym razem, gdy przeżywamy coś innego niż bycie Jednością, doświadczamy obrazów lub projekcji rzutowanych przez nieprawdziwe jaźnie.
Ponieważ wszyscy kreujemy własne, niepowtarzalne światy, może się wydawać, że nie mamy wspólnej podstawy lub stanowiska. Z pewnością jednak mamy. A to dlatego, że nasi przodkowie uczyli nas interpretowania pozornej rzeczywistości w zasadzie w ten sam sposób. Nasze osobiste światy są wariacjami jednomyślnie przyjętej rzeczywistości. Różnią się, ponieważ są odbiciem naszych niepowtarzalnych uwarunkowań i wierzeń. Dlatego każdy z nas zabarwia iluzję w odmienny sposób. Jeśli w podobny sposób doświadczamy jakiegoś zdarzenia, dzieje się tak dlatego, że nasze rzeczywistości pokrywają się w wystarczającym stopniu. Jeśli doświadczamy zdarzenia w różny sposób, to dlatego, że nasze fałszywe jaźnie różnią się. „Wszystkie różnice odnajdywane przez was w świecie są tylko odbiciami waszych umysłów” (Sai Baba, 1990, s. 140). Na przykład, kiedy rozmawiają dwie osoby, jedna z nich może doświadczać tej wymiany słów jako zabawnej gry, a druga jako sporu. To, co jeden postrzega jako trudną miłość, drugi interpretuje jak okrucieństwo. Jeśli odbiegniemy zbytnio od przyjętej rzeczywistości nasi rodzice i otoczenie poczują się niezręcznie i zaczną nas ‘poprawiać’. Szybko więc się uczymy ukrywać doświadczenia różniące się od ogólnie przyjętych doświadczeń.  
   Pozorna rzeczywistość oddzielonych od siebie form bierze się głównie ze wzrokowych wyobrażeń, które jak myślimy, widzimy, a nie z naszych pozostałych zmysłów, nie dostarczających tak jednoznacznego oddzielenia rzeczy. Powszechnie wiadomo, że to co myślimy, że widzimy, jest produktem tego w jaki sposób nasze mózgi przetwarzają impulsy elektryczne docierające do siatkówki. Do oka nie wnikają obrazy, ale energia światła. Widziane przez nas obrazy nie istnieją ‘gdzieś na zewnątrz’, jak przypuszczamy, ale są tworzone przez nasze mózgi. Karl Pribram[1] (1971, 1977) opisał w jaki sposób umysł przetwarza fale energii przyjmowane przez oko i przekształca je w trójwymiarowe obrazy. Neurolog Oliver Sacks[2] (1995) pokazał, że fale energii uderzające w siatkówkę nie są postrzegane jako kolor dopóki nie przetworzy ich mózg. Sacks opisał także człowieka (1995), który odzyskał wzrok po pięćdziesięciu latach niewidzenia i w tym, co ‘widział’ nie odnajdywał sensu, chociaż potrafił zidentyfikować wszystko dotykiem. Jego umysł nie nauczył się nadawać znaczenia impulsom elektrycznym przyjmowanym przez siatkówkę.
   W klasycznym eksperymencie psychologicznym ludzie noszą okulary odwracające pole widzenia, tak że góra staje się dołem. Po krótkim czasie ich mózgi uczą się odwracać odwrócone i dopóki te osoby mają na nosie okulary ‘góra’ pozostaje na górze. Gdy je zdejmą, mózg musi się przestawić na zwykłą percepcję. Jest to dowód, że mózg w podobny sposób przetwarza impulsy elektryczne płynące z pozostałych narządów zmysłów, żeby konstruować kolejne aspekty ‘rzeczywistości’, która, jak wierzymy, istnieje na zewnątrz nas. „To umysł stwarza w sobie własną koncepcję wszechświata. Nadaje formy percepcjom otrzymanym od zmysłów” (Sai Baba, 1997, s. 56). Tak oto rzeczywistość, o której myślimy że jest poza nami, pozostaje w całości kreacją naszych mózgów i istnieje jedynie jako wyobrażenie w naszych umysłach. „Zewnętrzny świat jest stwarzany przez umysł lub wewnętrzną świadomość, ćittę… Wszystko jest pozorem… czymś, co mylnie wydaje się być, ale w rzeczywistości nie istnieje” (Sai Baba, 1970, s. 30).
    W rzeczywistości nie istnieją oddzielne obiekty ani indywidualne ‘ja’. Kiedy fizycy starają się odkryć hipotetyczną cząstkę elementarną, napotykają na rzeczywistość, która nie zachowuje się w sposób dualistyczny, która jest nieopisywalna i nie można jej zrozumieć, której nie można podzielić na cząstki w żaden sensowny sposób. „Uczeni często posługują się dwoma terminami – materią i energią. Lecz prawdę mówiąc, istnieje tylko energia” (Sai Baba, 2000, s. 84-85). To tylko nasze dualistyczne umysły upierają się, że świat powinien być złożony z oddzielnych cząstek, takich jak kwarki i bozony, co jest koncepcją zgodną z dualistycznym spojrzeniem na świat, wg którego rzeczywistość składa się z oddzielnych form. Twierdzenie Bella[3] (1964) pokazuje, że jeśli statystyczne prognozy mechaniki kwantowej są prawidłowe, a zawsze są prawidłowe, to świat  n i e  jest zbudowany z oddzielnych cząsteczek, jak nam się wydaje. Jedyną proponowaną przez fizyków możliwością wytłumaczenia tego jest idea, że wszystko jest ze sobą połączone i zasadniczo niepodzielne, a zatem nie istnieją odrębne cząstki. W tym miejscu fizycy zbliżają się do odkrycia, że pozorna różnorodność form jest iluzją oraz że Rzeczywistość jest niepodzielna, jest Jednią.
  Problem, jaki mamy z wykreowanymi przez nas rzeczywistościami polega na tym, że część z nich lubimy, a część nie. Rozwiązaniem jest kochanie ich wszystkich. „Oczyszczanie serca” wskazuje jak to zrobić. Pomaga nam zrozumieć, że wszystko czego doświadczamy jest doskonałe takie jakie jest i zachęca do oczyszczania serc. Nasze światy są projekcjami kochających warunkowo fałszywych ‘ja’ i stawiają nas dokładnie przed takimi doświadczeniami, dzięki którym możemy praktykować nieprzywiązanie w dokładnie takiej sekwencji jaka jest potrzebna do zniweczenia przywiązań zamykających serca. Kiedy zrozumiemy, że odrzuceni i potępieni przez nas ludzie są w istocie rzeczy naszymi lustrami, wtedy o wiele łatwiej jest nam uświadomić sobie nasze pozbawione miłości postępowanie. „Bez względu na to czy kochacie, nienawidzicie czy wyśmiewacie się z ludzi, wszyscy oni są tylko waszymi odbiciami. Kiedy odrzucicie ‘reakcje, słuchanie i myślenie’ waszych umysłów, jakie pojawiają się w świecie zjawiskowym i będziecie trzymać się Serca zwanego Rzeczywistością, wtedy znikną wszystkie różnice w myśleniu, uczuciach, uczynkach, itd.” (Sai Baba, 1990, s. 140). Zatem, „Najpierw uświadomcie sobie, że wasz świat jest tylko odbiciem was samych i przestańcie szukać w tym odbiciu błędu” (Nisargadatta[4], 1973, s. 128). 
Rozdział 5
Umysł i myśli
   „Świat zewnętrzny jest odzwierciedleniem twoich myśli. Jeśli patrzysz na świat z miłością, przejawia się jako pełen miłości. Jeśli patrzysz na świat z nienawiścią, wszystko się zwraca przeciw tobie” (Sai Baba, 1996, s. 84).
Potęga myśli
   Większość ludzi wierzy, że myśli są nieszkodliwe lub mają niewielkie oddziaływanie. Jednak, jak widzimy, nic nie wpływa na nas bardziej głęboko. „…Umysł jest przyczyną wszystkiego … cały kosmos jest niczym innym jak projekcją umysłu” (Sai Baba, 1990, s. 70). Powiedzenie: „Zobaczyć, to uwierzyć” powinno brzmieć: „Uwierzyć, to zobaczyć”, ponieważ to co widzimy zostało stworzone przez nasze myśli i przekonania. Zatem, kiedy myśli są napełnione miłością i spokojem stajemy się kochający i spokojni. Widzimy wokół siebie spokój i miłość. Jeżeli będziemy pełni gniewnych i krytycznych myśli, będziemy odczuwać wokół siebie świat pełen gniewu. 
   Skoro myśli kształtują rzeczywistość, mogłoby się wydawać, że jeśli chcemy być bardziej kochający, to powinniśmy napełniać je jedynie miłością i unikać tych, które są jej pozbawione. Czemu nie kreować rzeczywistości zgodnej z naszymi potrzebami? Identyfikowanie się z myślami pełnymi miłości i nie utożsamianie się z myślami jej pozbawionymi powinno uczynić nas jeszcze bardziej kochającymi – zakładając, że w to wierzymy. Z pewnością warto tak robić, polecam to każdemu. Kiedy jednak staramy się mieć tylko dobre myśli to ostatecznie przegrywamy, ponieważ dopóki jesteśmy przywiązani do warunkowo kochających fałszywych jaźni, pozbycie się wszystkich nieprzyjaznych myśli okazuje się niemożliwe. Na przykład, jeśli jesteście przywiązani do ludzkiego szacunku i nagle ktoś odnosi się do was z pogardą, wasze serca się zamykają i na miejsce kochających myśli wchodzą nieprzyjazne. Jeśli, powiedzmy, przywiązaliście się do potępiania przemocy, a ktoś kogoś zaatakuje fizycznie, zareagujecie na to potępieniem, ponieważ wasze serca zamknęły się z powodu tego przywiązania, mimo angażowania się w tworzenie jedynie kochających myśli. Zatem, żeby uwolnić Miłość, będącą naszą prawdziwą naturą, musimy pozbyć się myśli zamykających serce. Wtedy pozostanie tylko Miłość.
Poziomy praktykowania
   Praktykowanie nieprzywiązania ma dwa poziomy. Pierwszy polega na ćwiczeniach nieprzywiązywania się do myśli, ponieważ są one źródłem wszystkiego, czego doświadczamy. „Wszelkie formy są kreacjami umysłu” (Sai Baba, 1999, s. 114). Jeśli nie jesteśmy przywiązani do myśli, przestają się przejawiać jako przedmioty, uczucia, uczynki i doświadczenia kreujące iluzję fałszywej jaźni i jej świata. Drugi poziom polega na praktykowaniu nieprzywiązania do tego, co tworzą myśli. Myśli operują na poziomie przyczynowym, tworzona przez nie rzeczywistość jest skutkiem. Zawsze, jeśli to możliwe, zaczynajcie praktykę nieprzywiązania na poziomie myśli, ponieważ uwolnienie się od przywiązania na poziomie myśli jest znacznie łatwiejsze, niż później, kiedy się przejawią. Jeśli serce ma otworzyć się na miłość, konieczne jest uwolnienie się od myśli zamykających serce. Dlatego zastanówmy się najpierw co zrobić, żeby się do nich nie przywiązywać. Kolejne rozdziały opisują jak uwolnić się do tego, co tworzą. 
     Możecie rozpocząć praktykę od poziomu przejawiania, ale żeby do końca wyeliminować przywiązanie, pozostańcie nieprzywiązani do kształtujących go myśli. Tak zwykle przebiega ten proces. Zauważycie najpierw, że jesteście do czegoś przywiązani, powiedzmy do pragnienia posiadania większego domu. Aby się od niego uwolnić, musicie odkryć jego źródło – myśl, z której pragnienie wypłynęło. Odkryjecie ją praktykując nieprzywiązanie do pragnienia. Myśl może być taka: „Muszę mieć bardziej przestronny dom, ponieważ chcę zaimponować innym”. Następnie przenieście się na poziom myśli i praktykujcie nieprzywiązanie do potrzeby wywoływania wrażenia. Kiedy uwolnicie się od przywiązania do imponowania otoczeniu, zniknie pragnienie większego domu, wykreowane przez tę myśl.
Praktykowanie nieprzywiązania do myśli
Dwa rodzaje przywiązania do myśli
   Jesteśmy przywiązani do myśli i utożsamiamy się z nimi, unikając ich lub je odrzucając. Przywiązania wzmacniają i utrwalają utożsamianie się z fałszywym ‘ja’, ograniczając w ten sposób miłość. Zwykle zakładamy istnienie  ‘umysłu’ z którego pochodzą myśli. Jednak kiedy staramy się go odnaleźć odkrywamy przeważnie, że umysł jako oddzielny byt nie istnieje. To tylko nagromadzone myśli. Zatem skupiajmy się na nieprzywiązaniu do myśli, a nie do umysłu. 
    Zdecydowana większość myśli to te, z którymi się utożsamiamy i do których się przywiązujemy jako do ‘naszych’. Utożsamiamy się z myślami podtrzymując je, angażując się w nie, wierząc im, reagując na nie emocjonalnie, broniąc ich lub wpływając na nie. Praktykujcie nieprzywiązanie do myśli z którymi się identyfikujecie, obserwując je bez jakiegokolwiek zaangażowania. Koncentrujcie się na byciu nieprzywiązanymi. Przyciągani do identyfikowania się z nimi, odmawiajcie ich pobudzania i karmienia. Nie pozwólcie, żeby wzbudzały wasze zainteresowanie ani nie nadawajcie im ważności reagując na nie, podążając za nimi lub wykonując ich rozkazy. Jeśli nie będziecie chwytać myśli, nie zostaną z wami. Pozwólcie im odejść, nie zajmujcie się nimi, nie dajcie się im uwieść, nie odpowiadajcie im ani nie wykonujcie ich poleceń. Nic nie wskazuje na to, żebyście musieli cokolwiek robić z myślami ani nawet rościć sobie do nich prawa. Więc po prostu przyglądajcie im się lub bądźcie ich świadkami jako bezstronni obserwatorzy. Pozwólcie myślom przelatywać jak ptakom pojawiającym się w polu widzenia, przebywającym w nim przez chwilę, a następnie znikającym bez budzenia waszego zaangażowania czy zainteresowania. Jeśli zauważycie, że zostaliście schwytani przez myślo-kształt, natychmiast się od niego odłączcie i praktykujcie dalej.  
   Drugim rodzajem przywiązania jest wypieranie lub odrzucanie myśli. Istnieją takie myśli, których nie chcemy sobie uświadomić, ponieważ odsłaniają nieprzyjemne prawdy, są zbyt straszne, zbyt kuszące, zbyt odrażające lub w inny sposób nie do zaakceptowania przez fałszywą jaźń. Staramy się je usunąć ze świadomości wyrzekając się ich i unikając, odrzucając je i tłumiąc. Ponieważ przywiązanie je odsuwa, to żeby pozbyć się przywiązania powinniśmy przestać ich unikać i świadomie pozwolić im się przejawiać, będąc w pełni obecni. Nie starajcie się ‘wyrzucać’ ich z pamięci, niech spoczywają w świadomości. Pozostańcie całkowicie i w pełni obecni, rezygnując ze wszelkich mentalnych metod unikania ich: nie starajcie się ich wyjaśniać w kategoriach rozumowych, nie osądzajcie ich ani nie upiększajcie, nie przeceniajcie i niedoceniajcie, pragnąc, by stały się inne. Patrzcie im odważnie ‘prosto w oczy’, nie cofając się ani nie odwracając. Bądźcie świadkami o otwartych sercach i pozostańcie z nimi bezwarunkowo obecni.
 Rozważamy jak praktykować nieprzywiązanie do myśli zamykających serce, żeby pokazać jak postępować z wszelkimi rodzajami myśli, ponieważ ów proces pozostaje taki sam bez względu na rodzaj myśli. W kolejnych rozdziałach będziemy praktykować nieprzywiązanie do innych rodzajów myśli. 
Myśli zamykające serce
  Myśli zamykające serce są nieskończenie różnorodne, od dosadnych po subtelne i mogą być skierowane w nas samych albo w innych. Pojawiają się jedynie dlatego, że utożsamiamy się z fałszywym ‘ja’. Gdybyśmy tego nie robili, nigdy by nie powstały. Zamykają one serce i zostają przejawione jako nasza rzeczywistość. Myśli wypełnione nienawiścią, gniewem lub poczuciem winy są w oczywisty sposób pozbawione miłości lecz wiele z nich pozostaje nierozpoznanych. Oto przykłady myśli, które w pierwszym momencie nie sprawiają wrażenia pozbawionych miłości: „Dlaczego nigdy nie robię niczego dobrze? Zawsze dokonuję błędnych wyborów. On jest taki niewdzięczny po wszystkim, co dla niego zrobiłem. Tak, jest skromny i doprawdy ma powody, żeby pozostać skromnym! Co pomyśleliby o mnie znajomi, wiedząc jaki jestem naprawdę?”. Słyszymy jak ludzie mówią: „Jestem dla siebie surowszy niż dla innych”, jak gdyby te słowa były godne pochwały, gdy w rzeczywistości są sposobem traktowania siebie bez miłości. 
   Koncentrując się na tym jak ‘rozmawiasz ze sobą’, bez trudu dostrzeżesz, jak się do siebie odnosisz. Czy twoje myśli traktują ciebie i innych z uwagą, z miłością i ze współczuciem, czy też zamykają ci serce? Uważnie się w nie wsłuchaj i odczuj ich wpływ. Czy czujesz, że twoje serce otwiera się i poszerza? Jeśli nie, odnajdź zamykające je przesłania jakie przekazują twoje myśli i nie utożsamiaj się z nimi. Powiedz sobie: „Rzeczywiście popełniłem wielki błąd. Jak mogłem być taki głupi? Kiedy się w końcu nauczę?” i wyobraź sobie, że to wewnętrzny dialog pomiędzy jaźnią osądzającą i jaźnią odrzucaną. Wówczas te słowa nabiorą innego charakteru: „Naprawdę popełniłeś wielki błąd. Jak mogłeś być tak głupi? Kiedy się w końcu nauczysz?”. Kiedy słuchające (odrzucone) ‘ja’ uwierzy w tę ocenę i zaakceptuje to, okupisz to cierpieniem. Dlaczego do tego dopuszczasz, skoro cię to niewątpliwie rani? Powodem jest przekonanie, że osąd jest właściwy, ponieważ słyszałeś go tyle razy, że wydaje się właściwy. Identyfikujesz się z nim, a potem zwracasz się do osądzającej cię jaźni: „Skoro to prawda, daję ci prawo do poniżania mnie”. Wykorzystujesz tak zwaną prawdę oskarżenia, żeby uzasadnić to okrutne samo-odrzucenie. Ponieważ odrzucasz sam siebie, to prawdopodobnie pozwolisz innym również cię odrzucać. W dodatku będziesz ich odtrącał, tak samo jak odtrącasz siebie. 
   Kiedy utożsamiamy się z pozbawionymi miłości myślami wierząc im, wyrażając je, a nawet ciesząc się nimi, wówczas nabierają rozmachu i stają się jeszcze bardziej jadowite. Nasze serca się zamykają i cierpimy. Myśli wypływają jedne z drugich aż do chwili, gdy je zatrzymujemy i odrzucamy. Takie myśli nie muszą być nawet wyrażane, żeby zadawać ból. A kiedy ich celem jesteśmy my sami, same w sobie wystarczają aż nadto. Jeśli nie jesteś pewien jaki charakter ma określona myśl, poczuj jej oddziaływanie w sercu – otwiera się czy zamyka?
   Krytyka, odrzucanie i potępienie zajmują wysokie miejsca na liście myśli zamykających serce. Gdy gdzieś wychodziliśmy, moja żona prawie zawsze była spóźniona, natomiast ja byłem zawsze przed czasem. Krytykowałem ją za to, podobnie jak za inne rzekome niedociągnięcia. Kiedy popełniała poważne wykroczenia przeciwko temu, co uważałem za poprawne zachowanie, zamykałem przed nią serce. Ostatecznie uświadomiłem sobie, że czyniąc to sprawiam sobie i jej mnóstwo bólu, więc przestałem reagować w ten sposób. Kiedy zrobiłem krok wstecz i przyjrzałem się temu co robiłem, odkryłem, że byłem przywiązany do zestawu reguł określających jak powinna się zachowywać. Kiedy je przekraczała, uważałem, że wolno mi ją krytykować i odtrącać. Żeby się od nich uwolnić, musiałem nabrać dystansu i obiektywnie je zbadać, jakby nie były moje. Kiedy to uczyniłem, nie wydały mi się ważne. Moje zasady były po prostu starymi przyzwyczajeniami, które w dzieciństwie przejąłem od rodziców. Zrozumiałem, że stawiam je przed Miłością. Uświadomiłem sobie, że stosowałem je również wobec siebie. Chociaż zadawały mi ból, przez większość czasu byłem im posłuszny.  
   W dodatku odkryłem ze zdumieniem, że moje myśli dosłownie sprawiały, że żona wydawała mi się taka, jak to podpowiadały. Naprawdę kształtowały rzeczywistość, na jaką reagowałem. Tak więc krytyczna myśl tworzyła doświadczenia z moją żoną odzwierciedlające ten osąd. Kiedy uwolniłem się od krytycznych myśli, moja żona okazała się równie godna miłości jak zawsze. Ona się nie zmieniała, zmieniały się moje myśli. Kiedy zrozumiałem, że kreuję rzeczywistość na którą reaguję, ta zmiana perspektywy i cierpienie wywoływane przez moje zasady spowodowały, że stało się dla mnie możliwe pozwolić im odejść. Czasami krytyczne myśli wracają, ale już się nimi nie zajmuję i nie pozwalam im tworzyć rzeczywistości, na którą reaguję. Było mi o wiele łatwiej to robić od kiedy zrozumiałem, że wszystko na co zamykam serce jest w rzeczywistości moim odbiciem. To co zarzucałem żonie, potępiałem też w sobie. Kiedy przestałem się krytykować w taki sam sposób w jaki krytykowałem ją, zmieniło się moje postrzeganie żony. Zmiana świadomości zmienia w odpowiedzi kreowaną przez nią rzeczywistość. Transformacja, kiedy do niej dochodzi, wydaje się cudem, ponieważ jesteśmy bardzo przywiązani do myśli, że świat jest od nas oddzielony.
   Kiedy odkryjesz, że zawsze jesteś krytyczny wobec innych, cofnij się i obserwuj krytyczne myśli. Okaże się, że masz w sobie takie same cechy, jakie odrzucasz u innych i że krytykujesz siebie w taki sam sposób, w jaki ich krytykujesz. Uznaj, że bliźni są twoim lustrem. To zrozumienie bardzo ułatwi ci przyjęcie postawy wolnej od utożsamiania się z osądami i będziesz mógł je obserwować beznamiętnie i bez zaangażowania. Jeśli zachowasz postawę nieprzywiązania, osądy zwiędną i znikną. Jeśli jednak będziesz je dokarmiał uzasadniając je i wierząc, że opisują faktyczną, zewnętrzną rzeczywistość, rozmnożą się i w końcu zamkną twoje serce. Kiedy rozumiemy, że myśli kreują wydarzenia, jesteśmy o wiele ostrożniejsi w uleganiu im. Zatem unikamy utożsamiania się z myślami zamykającymi serce, ich sugestiami i praktykujmy nieprzywiązanie do takich myśli.
   Pośród myśli zamykających serce przeważają te, które są pełne urazy i nienawiści oraz braku wybaczania. Trzymanie się ich utwardza serca i przynosi cierpienie. Próbowałem nauczyć nieprzywiązania kobietę zdradzoną przez męża. Rozwiodła się z nim wiele lat temu, ale wciąż odczuwała niechęć i wzmacniała ją codziennie odtwarzając w myślach występki męża i ożywiając rzeczywistość, która wciąż na nowo zamykała jej serce. Czuła się bardzo nieszczęśliwa. Było jasne, że nie chce porzucić doznanej urazy nawet za cenę własnego szczęścia. Nie chciała nawet rozważyć możliwości zrezygnowania z gniewu i niechęci, nie mówiąc już o przebaczeniu mężowi. Zamiast tego wolała delektować się goryczą i jednocześnie odczuwać satysfakcję. Nie potrafiła zaakceptować, że tych dwóch celów nie da się ze sobą pogodzić. Jak wiele osób nie chciała uwierzyć, że jej myśli są powodem tego, że jest nieszczęśliwa, a nie zdrada męża, jak uważała. 
 Pewna kobieta narzekała, że mąż nieustannie ją poniża. Reagowała na to gniewnymi myślami i wybuchami, które wydawały się usprawiedliwione z powodu jego zachowania oraz jej rozżalenia wywołanego takim traktowaniem. Nie chciała zrezygnować z krytycznych myśli, ponieważ wierzyła, że usprawiedliwia je jego obraźliwe postępowanie. Czuła, że niepodtrzymywanie tego osądu i odrzucenie go byłoby zaprzeczeniem wszystkiego co się stało, a na to nie była w stanie się zgodzić. Przeszliśmy wówczas do pytania; czy to jak widzi męża może być obrazem jej samej? Na początku nie dostrzegała żadnego podobieństwa. Wyjaśnialiśmy to dalej i w końcu pojęła, że pod płaszczykiem perfekcjonizmu odnosiła się do siebie niezwykle krytycznie, umniejszając swoje możliwości i nieustannie w siebie wątpiąc, czyli traktując siebie dokładnie w taki sposób w jaki traktował ją mąż. Mogła wtedy rozważyć czy to jak odbiera męża może być chociaż w części odbiciem jej samej. Uświadamiałem jej, jak bardzo była wobec siebie bezwzględna. Miała prawo stawiać przed sobą mniejsze wymagania i łagodniej się oceniać. W miarę jak otwierała przed sobą serce, doświadczała, że mąż w tajemniczy sposób staje się mniej krytyczny i bardziej kochający, a nawet jeśli taki nie był, nie miało to dużego znaczenia. Kiedy zaczęła bardziej otaczać się miłością, jej serce przestało zamykać się na męża i spoglądała na niego z większym współczuciem i zrozumieniem. Ostatecznie była w stanie mu wybaczyć, co umożliwiło jej kochanie go takim jaki jest. Ku swojemu zdziwieniu, kiedy jej serce otworzyło się na męża, doświadczała go jako bardziej kochającego. Był odbiciem zmiany jaka w niej zaszła.
   W ramach eksperymentu sprawdź teraz jak się czujesz, a potem czy pamiętasz kogoś, komu nie przebaczyłeś – faworytami są tu rodzice, rodzeństwo, dzieci, współmałżonkowie, teściowie. Przyjrzyj się pozbawionym miłości myślom o nich i zauważ skutek jaki wywołują w twoim sercu. Możesz  poczuć w klatce piersiowej skurcze, ciężar lub ból. Następnie odkryj jak bardzo jesteś przywiązany do tych myśli i dlaczego wciąż się ich trzymasz. Dowiedz się skąd to przywiązanie do odmowy wybaczenia. Być może pragniesz przeprosin lub uznania tego, że cię skrzywdzili, być może myślisz, że ich postępki są niewybaczalne i starasz się zadać im ból podobny do tego jaki tobie zadali. Odkryj na czym polega to przywiązanie, odczuj jak wpływa na ciebie, a potem praktykuj nieprzywiązanie. Zanim pozwolimy odejść myślom zamykającym serce i otworzyć się na przebaczenie, często musimy najpierw poczuć ich wpływ. Bardzo pomocne w uwalnianiu przywiązania jest rozpoznanie, że to, co dostrzegamy w innych i przed czym zamykamy serca jest odbiciem tego, co jest obecne w nas. Jak mówi Baba: „Widzicie, słyszycie i doświadczacie w tym świecie wielu rzeczy. To nic innego jak reakcja, odbicie i oddźwięk waszej wewnętrznej istoty” (Sai Baba, 2003. s. 118). 
  Przypuśćmy, że z trudnością znosisz myśl, że nie potrafisz wybaczać i okazywać miłości oraz że reagujesz na taką myśl zaprzeczeniem i odrzuceniem. Ponieważ przywiązanie polega na odsuwaniu tej myśli jako niewygodnej i nie do zaakceptowania, praktykowanie nieprzywiązania wymaga zaprzestania wszelkich sposobów jakich używasz aby zaprzeczać i unikać myśli o tym, że brak ci miłości i pozwolić sercu otworzyć się. Rozpocznij praktykę od myśli: „Jestem oschły”. Pozwól jej zaistnieć bez unikania i tłumienia jej, racjonalizowania czy usprawiedliwiania. Potem sprawdź czy możesz przypomnieć sobie jakieś zdarzenia, kiedy zamykałeś serce, choćby w nieznacznym stopniu i bez względu na powód. Na początku przyznanie się do oschłości może być trudne i budzić pokusę, by temu zaprzeczyć. Następnie może uda ci się przyznać, że działasz bez miłości. Czasami podąża za tym szczera akceptacja faktu, że zamykasz serce. Zanurz się głęboko w świadomości bycia oschłym i pozwól jej na pełną obecność bez ograniczeń.  Obserwuj ten stan nie stawiając warunków, bez dystansowania się od niego, unikania go, tłumaczenia lub zamykania przed nim umysłu, dopóki możesz to akceptować. Praktykowanie nieprzywiązania umożliwi twemu współczującemu sercu otworzyć się na twoją własną oschłość. Bezwarunkowa akceptacja myśli wskazującej, że przywiązałeś się do unikania i odrzucania, może wymagać znacznej praktyki, więc nie oczekuj, że uda ci się za pierwszym razem.
  Podczas procesu stawania się nieprzywiązanym do zaprzeczania twojego braku miłości zostają przywołane skłonności umożliwiające ucieczkę przed wiedzą, że brak ci miłości. Te myśli również trzeba uznać i zaakceptować. Przywiązanie do unikania zawsze oznacza lęk i jeśli praktykujesz nieprzywiązanie do tego czego unikasz, myśli wypełnione lękiem będą stawać się bardziej wyraziste. Przedtem mogłeś sądzić, że nie możesz przyznać się do braku miłości, ponieważ rozbiło by to twoje wyobrażenie o sobie i nikt by cię nie lubił. Jeśli włożyłeś znaczny wysiłek w sprawianie wrażenia kochającego oraz w przekonanie, że zawsze byłeś kochający, przyznanie się, że jest wprost przeciwne może wprowadzić trudne do przyjęcia zmiany, takie jak potwierdzenie tych faktów i ryzyko ich ujawnienia. Jednak jeśli przestaniesz być przywiązany do wypierania aspektów własnej osobowości, twoje serce otworzy się na nie. Kiedy przestaniesz lgnąć do zaprzeczania i wypierania się myśli zamykających serce oraz ich odrzucania, wzrośnie twoje współczucie i miłość do siebie, takiego jakim jesteś.
   A oto przykład myśli wypływającej z lęku i zamykającej serce. Mężczyzna, którego uczyłem nieprzywiązania, obawiał się, że jeśli ktoś go zapyta czego tak naprawdę pragnie, zostanie odrzucony jako egoista. Nie dostrzegł w pierwszej chwili, że sam uznał się za egoistę i że ta myśl kreuje rzeczywistość odzwierciedlającą to przekonanie. Reagował na tę pozorną sytuację stawianiem przed sobą innych i nie zwracał uwagi na własne potrzeby, nie chciał by ktokolwiek nazywał go samolubem. Odcięcie się od pozbawionego miłości sposobu myślenia wymagało od niego zrozumienia, że rzeczywistość którą uznawał za oddzieloną od siebie była jego własnym dziełem i odbiciem jego opinii o sobie. Ważne było żeby dostrzegł jak brutalnie zamknął przed sobą serce, bez żadnego współczucia czy zrozumienia i uświadomił sobie, że on sam był przyczyną swego cierpienia. Kiedy zrozumiał, że źródłem bólu były jego pozbawione miłości myśli, odwrócił się od nich, a kochanie samego siebie stało się łatwiejsze. Kiedy odcinamy się od nieczułych myśli zamykających nam serce na nas samych, serce otwiera się nie tylko na nas ale również na innych.
 Strach powstrzymuje lub ogranicza miłość, zatem myśli wypełnione lękiem zawsze w jakimś stopniu zamykają serce. Na przykład jeśli wyobrazisz sobie, że wydarzy się coś przerażającego i uwierzysz w tę fantazję, zareagujesz na nią jak na coś realnego. Wyobrażone zdarzenia mogą dotyczyć wszystkiego: że zostaniesz okradziony, że przeżyjesz niszczycielskie trzęsienie ziemi, że zostaniesz pozbawiony korzyści, że nie odniesiesz sukcesu, że zostaniesz odrzucony, że ktoś pozbawi cię cennej własności lub staniesz się bezdomny. Jeśli wierzysz myślom wypełnionym strachem i traktujesz je jako realne, wtedy uwierzytelniasz je i upoważniasz do kreowania rzeczywistości zgodnej z ich wyobrażeniem. Powstała w ten sposób rzeczywistość jest zarówno przerażająca jak i samopodtrzymująca się i będzie powodować zamknięcie serca. Myśli zawsze wydają się prawdziwe, ponieważ tworzony przez nie świat nieustannie je potwierdza. Możesz zareagować na tę pozorną rzeczywistość generowaniem myśli jeszcze gorszych, pogłębiających lęki – na przykład, że nic nigdy nie przychodzi ci łatwo. Myśli są jedynym źródłem zmartwień i cierpień. Poddawanie się przerażającym myślom to sposób odnoszenia się do siebie bez miłości. Dopóki przerażasz się własnymi fantazjami na temat przyszłości, dopóty unikasz miłości i utrwalasz utożsamianie się z fałszywym ‘ja’. Tam gdzie jest strach, nie ma miłości. 
  Przypuśćmy, że umysł snuje dla ciebie bajkę, że nie możesz nawet brać pod uwagę odejścia ze związku pozbawionego miłości, ponieważ nikt więcej nie będzie cię chciał. Jeśli w nią uwierzysz, ugrzęźniesz w fałszywych lękach o sobie i wykreujesz rzeczywistość odbijającą tę wiarę. Ponadto, w tym duchu postępując, nadasz jej prawo określania, co powinieneś robić – na przykład, nie otwierać się na relacje oparte na miłości, bo uważasz, że na nie nie zasługujesz. Ta wiara będzie nieustannie stwarzała odzwierciedlającą ją rzeczywistość, dopóki nie przestaniesz się z nią utożsamiać. Kiedy już uświadomisz sobie, że wierzysz i identyfikujesz się z takimi nieprzyjaznymi myślami, pierwszym krokiem w kierunku nieprzywiązania będzie niereagowanie, a następnym uwolnienie się od nich i obserwacja. Zacznij od zdystansowania się od myśli, że nie możesz porzucić obecnego związku, ponieważ nikt inny nie będzie cię chciał. Stań się świadkiem tej myśli, ale nie identyfikuj się z nią. Przestań traktować te myśli jak prawdziwe, bo w przeciwnym razie stworzą rzeczywistość, która będzie pozornie potwierdzać ich słuszność. Zauważ umniejszający cię, zawarty się w nich osąd oraz jego wpływ zamykający serce. Kiedy uświadomisz sobie, jak bardzo wyzute z miłości są osądzające myśli, łatwiej ci będzie przestać im się poddawać i identyfikować z nimi. 
  Żeby przerwać owo utożsamianie się, odrzuć te upokarzające myśli i nie wierz im. Dopóki nie przestaniesz się z nimi utożsamiać i reagować na nie praktykuj odłączanie się od nich, ponieważ zamykają serce i budzą lęki. Uwolnienie się od myśli wypływających z lęków może okazać się niezwykle trudne, ponieważ często mają dużą dynamikę. Jeśli uznasz, że odłączenie się od przerażających myśli jest dla ciebie zbyt trudne, skieruj uwagę gdzie indziej, na przykład zacznij śpiewać mantrę Gajatri lub imię Boga, dopóki budząca strach, wykreowana przez tę myśli rzeczywistość nie zblednie i nie zniknie. Jeśli pojawi się ponownie, natychmiast się od niej odetnij, zanim się rozpędzi i zyska moc. Praktykuj nieustannie nieprzywiązanie. Groźne myśli ustąpią, jeśli nie zareagujesz i nie zaangażujesz się w nie. Wraz z praktyką przywiązanie osłabnie i uwolni cię od nich. Wówczas nie będą mogły dłużej zdobywać oparcia w twojej uwadze i tworzyć przerażającej, odbijającej je rzeczywistości.
   Zrozumienie, że kreujesz strach opierający się na myślach, może okazać się silną motywacją do uwolnienia się od przywiązania do myśli budzących lęki. Czasami jednak możesz się wzbraniać przed odpowiedzialnością za stworzony przez ciebie świat i wolisz wierzyć, że winien jest ktoś inny lub coś innego. Przyjęcie odpowiedzialności za stworzenie takiego świata może okazać się groźniejsze od strasznej rzeczywistości, którą wykreowałeś, więc będziesz tego unikał. Zamiast unikania praktykuj nieprzywiązanie do złowieszczych fantazji na temat przyszłości, jeśli naprawdę weźmiesz na siebie odpowiedzialność za kreowanie strasznych rzeczy, które cię przerażają.
   Lęk jest zawsze znakiem przywiązania do fałszywego ‘ja’ i zamyka serce. Gdybyśmy nie byli do niczego przywiązani, nie odczuwalibyśmy żadnych lęków i istniałaby tylko Miłość. Powiedzmy, że martwisz się, że ktoś włamie się do twojego domu. Wzbudzi to twój niepokój jedynie wtedy, gdy jesteś przywiązany do dóbr doczesnych i uważasz się za oddzielną jaźń, którą inni mogą gnębić. Takie przekonanie jest podstawowym źródłem wszelkich niepokojów i braku poczucia bezpieczeństwa. Niespokojne myśli o straceniu cennych rzeczy kreują rzeczywistość, która nadaje moc i potwierdza te obawy, wzmacniając przy tym przywiązanie. Przypuśćmy, że w odpowiedzi na wykreowane przez siebie obrazy zainstalujesz najnowocześniejszy alarm przeciwwłamaniowy. To jednak nie rozwieje twoich obaw, ponieważ skoro przywiązałeś się do swoich dóbr i wierzysz, że coś im zagraża, to nie możesz czuć się bezpieczny. Jedynym rozwiązaniem jest zanegowanie lęku u samej jego podstawy, przez odkrycie myśli które go wywołały i podtrzymują przywiązanie. Przykładem takiego przywiązania jest przekonanie, że rzeczy zapewniają ci poczucie bezpieczeństwa, zatem nie możesz pozwolić sobie na ich stratę. W  rzeczywistości jedynym prawdziwym zabezpieczeniem jest ufność w Boga i otwarcie się na Miłość. Kiedy zrozumiesz, że myśli są źródłem doświadczanych przez ciebie obaw, będzie ci o wiele łatwiej pozwolić im odejść i oddzielić się od strasznej, wykreowanej przez nie rzeczywistości.
   Myśli pełne wątpliwości grają na poczuciu braku bezpieczeństwa fałszywego ‘ja’ oraz na jego lękach. Jeśli będziesz się z nimi identyfikował, zamkną ci serce. Na przykład; kiedy zastanawiasz się nad zrobieniem czegoś ekscytującego i napędzającego adrenalinę, co jednak przeraża twoją fałszywą jaźń, może pojawić się myśl czy naprawdę potrafisz to zrobić, czy do końca przemyślałeś problem oraz wiążące się z nim trudności, czy postępujesz właściwie i czy nie wyjdziesz na głupca. Jeśli poważnie potraktujesz myśli zamykające serce zamiast odcinać się od nich, twoja ekscytacja szybko minie i okaże się, że zamierzony czyn wyda ci się zbyt ryzykowny. Przypuśćmy, że pociąga cię nowy, bardziej interesujący kierunek pracy, ale nagle pojawia się przerażająca myśl o możliwej porażce. Wówczas planowana zmiana okaże się nierozsądna, śmieszna, głupia, zła, nieodpowiednia i niewystarczająco dobra. Może się także pojawić taka myśl: „Nie zamierzasz chyba zaprzepaścić wszystkiego, na co tak ciężko pracowałeś, prawda? Nowe zajęcie nigdy nie przyniesie ci sukcesu, więc trzymaj się tego co znasz”. Jeśli uwierzysz myślom zamykającym serce i utożsamisz się z nimi, stworzą rzeczywistość w której podniecenie nową karierą zblednie. Poczujesz się mniej pewny siebie i nie będziesz w stanie dążyć do tego co przedtem wydawało ci się ekscytujące i żywe. Dlatego przestań utożsamiać się z takimi myślami, żyj w teraźniejszości i otwórz się na Miłość.
Praktykowanie nieprzywiązania. Ćwiczenie.
 Teraz, kiedy dysponujesz podstawową wiedzą na temat praktykowania nieprzywiązywania się do myśli, przyszedł czas na ćwiczenie, jeśli nie wykonałeś go już wcześniej. Zamknij oczy i przyjrzyj się myślom, zwłaszcza myślom zamykającym serce. Dostrzeż najpierw, że identyfikujesz się z nimi jako ze swoimi myślami, wierzysz im, zwracasz na nie uwagę, pozwalasz by cię pochłaniały i podążasz za nimi. Zamiast tego powstrzymaj całe zaangażowanie i po prostu je obserwuj. Jakiekolwiek są, nie pozwól aby cię przyciągały ani też ich nie odpychaj. Po prostu bądź obecny i pozwól im być. Jeśli się przekonasz, że masz skłonność do angażowania się w nie, postaraj się nie traktować ich jak swoich, ale raczej jak myśli przepływające, nie mające z tobą nic wspólnego. Są na tyle rzeczywiste, na ile im pozwolisz. Wiedz, że nie musisz nic z nimi robić ani nawet przyznawać, że są twoje. Pozwól im swobodnie pojawiać się i znikać. Jesteś tylko świadkiem. Jeśli pojawią się myśli, których chciałbyś uniknąć, pozostań w pełni obecny, nie zakłócając ich w żaden sposób, dopóki nie wycofają się same. Pamiętaj, bez względu na to jak bardzo mogą być kuszące czy odstręczające, nie chwytaj ich ani ich nie odrzucaj. A teraz poświęć czas na praktykę.           cdn.
tłum. J.C.
[1] Karl Pribram (1919-2015) amerykański neurochirurg, psychiatra i psycholog. Uważał, że wiele objawów neurologicznych i neurofizjologicznych można wyjaśnić tym, że odpowiednie funkcje mózgu są oparte na zasadzie holograficznej.
[2] Oliver Wolf Sacks (1933 -2015),  pracujący w USA angielski neurolog i pisarz żydowskiego pochodzenia. Uważał, że mózg jest najbardziej niesamowitą rzeczą we wszechświecie. Sądził, że stany neurologiczne, takie jak autyzm, mogą odegrać paradoksalną rolę, wydobywając ukryte moce, ewolucje czy formy życia, których nigdy nie  postrzegamy ani jakich nie możemy sobie wyobrazić.
[3] John Steward Bell (1928-1990) – irlandzki fizyk, autor twierdzenia mówiącego, że  ‘żadna teoria zmiennych ukrytych zgodna z teorią względności nie może opisać wszystkich zjawisk mechaniki kwantowej’.
[4] Nisargadatta Maharadż (1897-1981)  indyjski guru niedwoistości, autor książki „Jestem Nim”. Twierdził, że „naszą prawdziwą tożsamością jest nienarodzona, wieczna, absolutna Świadomość, Parabrahman”.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.