Światło Miłości cz. 6
Relacja z wizyty Bhagawana Śri Sathya Sai Baby w Afryce Wschodniej
N. Kasturi

Cd. części 1
Rozdział 7
Nadszedł czternasty lipca
   Samolot Wschodnioafrykańskich Linii Lotniczych Przyjaźń miał zabrać Babę i towarzyszące Mu osoby z lotniska w Entebbe do Nairobi, gdzie będzie czekał boeing Indyjskich Linii Lotniczych. Samolot miał wystartować z Entebbe o 11:00. Tysiące wielbicieli ze stolicy Ugandy Kampali pospieszyło na rowerach i skuterach, w samochodach i autobusach na lotnisko, leżące ponad 34 km od miasta, aby przeżyć jeszcze jeden darszan, gdy Baba będzie wsiadał do samolotu. Według mnie była to miara tęsknoty, jaką Baba zasiał w sercach Ugandyjczyków. Herb Ugandy zawierający motto: „Dla Boga i dla kraju”, wskazuje wrażliwość ludzi na wezwanie Ducha i boskiego głosu.   
  Drogi rozbrzmiewały radością, gdy z tysięcy hinduskich i afrykańskich gardeł płynęły pieśni na chwałę Boga. Ludzie patrzyli na wyjeżdżające samochody z oczami pełnymi łez. Baba pobłogosławił ich abhajahastą, wzniesieniem rąk, pragnąc dać im pewność, że nie muszą się bać, zapewniwszy sobie wielką obfitość Jego łask. W ostatniej chwili, gdy Swami wsiadał do samochodu, jakiś mężczyzna poprosił Go o autograf w książce „U lotosowych stóp”. Swami zaproponował, żeby wysłał ją chorej córce. Zanim zwrócił książkę, umieścił na pierwszej stronie radę: „Czyń dobro, bądź dobry, myśl o Bogu” i podpisał ją: „Z błogosławieństwem, Baba”. Doprawdy, On jest Miłością, Miłością…. bezkresną i bezwarunkową!
    Tuż przed odlotem, gdy samolot kołował po pasie szykując się do ostatecznego zrywu, odkryto uszkodzenie koła i poproszono pasażerów, żeby wysiedli i poczekali na wykonanie koniecznych napraw. To zapewniło Ugandyjczykom dwie dodatkowe godziny w towarzystwie Baby, godziny, które mieszkańcy Nairobi przebywający na terenie lotniska z radością postanowili wykorzystać. Planowali publiczne spotkanie podobne do tego, jakie odbyło się po przyjeździe Bhagawana. Jednak  Swami spędził ten czas w Sali VIP-ów lotniska w Entebbe, udzielał audiencji wielu osobom, które o tym marzyły. Rozmawiał z Bobem Raymerem z USA, który przyjechał z Bhagawanem z Indii w drodze do domu.    
Samolot wyleciał z Entebbe o 13:00 i dotarł do Nairobi o 14:30, gdzie tysiące ludzi stało na tarasie od pierwszej po południu. Ponieważ jednak Boeing wraz z pasażerami długo czekał na spóźniony samolot, Baba nalegał, aby natychmiast do niego wsiąść. Pomachał ręką zgromadzonym, wołając ‘dżej, dżej’ i wszedł na pokład. Jedynie przewodniczącemu Organizacji Służebnej Sathya Sai i kilku jej członkom udało się na czas podejść do samolotu, nałożyć na szyję Baby girlandę kwiatów i dotknąć Jego stóp. Samolot leciał nad Somalią i Etiopią w kierunku Morza Czerwonego i wylądował w Aden w Jemenie o 17:15 czasu w Kampali, to znaczy o 19:55 czasu bombajskiego, 3.074 km dalej. Podczas postoju w adeńskim porcie lotniczym Baba i Jego towarzystwo pozostali w samolocie. Spora grupa wielbicieli z Adenu zaryzykowała wejście na pokład. Gdy Baba przywitał ich z uśmiechem, nabrali pewności siebie i dotknęli Jego stóp! Baba zmaterializował dla wszystkich wibhuti i pobłogosławił ich. Dowiedzieli się przypadkowo o Jego obecności w samolocie i byli niewypowiedzianie szczęśliwi, że udało im się, po tak krótkiej pielgrzymce, osiągnąć od dawna planowany cel!
  Godzina postoju przyniosła szczęśliwe chwile stewardesom i innym członkom personelu pokładowego – otrzymali od Baby znaki łaski. Wyszło na jaw, że jedna z nich słyszała dyskurs Baby, a druga złożyła wizytę w bombajskim domu, gdzie dzięki łasce Bhagawana na Jego zdjęciu, znajdującym się w pokoju medytacyjnym, pojawia się wibhuti! Inni pasażerowie cieszyli się podobnymi darami losu. Jeden z nich błagał Babę o błogosławieństwo. Powiedział: „Przez kilka dni w Kampali na sesjach bhadżanowych próbowałem przyciągnąć Twoją uwagę, ale bez powodzenia. Jestem szczęśliwy będąc z Tobą w tym samym samolocie! Pragnę otrzymać Twoje błogosławieństwo”. Baba nie odmówił mu tego daru, otrzymał go wiele kilometrów nad Ziemią.
   O godzinie 00:45, kiedy samolot wylądował na lotnisku Santa Cruz w Bombaju z bezcennym Pasażerem na pokładzie, czekało tam tysiące osób, pomimo późnej godziny. Gdy Baba jechał do Dharmakszetry w towarzystwie przewodniczącego Rady Prasanthi i przewodniczącego Bombajskiej Organizacji Służebnej Śri Sathya Sai, w niebo wzlatywały entuzjastyczne okrzyki. Wielbiciele z całych Indii byli szczęśliwi, że Baba wrócił po dwóch tygodniach nieustannej posługi, nauczania, pocieszania i dodawania otuchy braciom i siostrom zza morza. 
   Piętnastego lipca w Dharmakszetrze zebrało się około 20.000 osób, szczęśliwych z odzyskania Pana, Awatara epoki, Ucieleśnienia Najwyższej Prawdy, Prawości, Spokoju i Miłości, który wyznaczył Sobie zadanie uszczęśliwienia całej ludzkości. Spotkaniu przewodniczył dr K.M. Munshi (człowiek oddany szerzeniu indyjskiej kultury, założyciel The Bharatija Widja Bhawan[1]). Powiedział, że od dawna czuł się przygnębiony, widząc że wiara w religię i wiara w Boga stają się coraz słabsze i że te dwa filary cywilizacji wkrótce rozczarują nas. Ale teraz jest szczęśliwy, bo Bhagawan Śri Sathya Sai Baba dokonuje moralnej i duchowej odnowy ludzkości, tak bardzo jej potrzebnej! Jeśli Indie mają przetrwać, to tylko dzięki duchowości. „Z pewnością Baba sprawi, że Indie ponownie będą żyły jak Indie, a ten proces rozbudzi wiarę we wszystkich religiach na świecie. Oddaję Mu hołd i składam wyrazy szacunku”. Wraz ze wszystkimi pogratulował Afryce Wschodniej, że zyskała wielką sposobność zobaczenia Baby i słuchania Jego boskich dyskursów.
  Baba, w wygłoszonym przez Siebie dyskursie, opowiadał szczegółowo o wizycie w Afryce Wschodniej. Powiedział: „Dla Wiecznego Absolutu, dla Paramatma-tattwy, Wszechświat jest domem. Przelot z jednego kontynentu na drugi oznacza tylko, że Pan przeszedł z jednego pokoju do drugiego w swojej rozległej rezydencji. Dziwi mnie, że traktujecie pobyt w przyległym pokoju jak przeprowadzkę do nowej siedziby! Nie jestem obcy w żadnym kraju. Jestem mieszkańcem każdej części Ziemi”. Opowiadał, że ludność i znani  przywódcy afrykańscy, ministrowie, oficerowie i członkowie rządu, przyjęli przesłanie miłości z entuzjazmem. „Szerzenie hinduskiej doktryny religijnej o prawdziwej boskości wszystkich istot usunie nienawiść i złą wolę, ponieważ walczymy i nienawidzimy jedynie wtedy, gdy nie wiemy kim jesteśmy. Karna z Mahabharaty bił się zażarcie chcąc zniszczyć Pandawów, ponieważ nie wiedział, że jest ich najstarszym bratem! Kiedy dowiedział się, że on i oni narodzili się z tego samego łona, poczuł niewypowiedziany ból! Nienawiść wynika z niezrozumienia braterstwa wszystkich ludzi. Dyskursy i rozmowy pogłębiły w efekcie uczucie serdeczności łączące Afrykanów i Hindusów. Afrykanie przyłączali się do bhadżanów i zajmowali większość miejsc podczas sesji bhadżanowych”.
   „Należy spodziewać się różnic między jedną wiarą a drugą. Religie zaspokajają potrzeby czasów, temperamentów i poglądów na prawdę najbardziej przemawiających do ludzi. Fauna i flora jest w każdym kraju inna. Podobnie niemądrze jest myśleć, że wszyscy ludzie na całej Ziemi będą adorować to samo imię i tę samą formę Boga w taki sam sposób. Należy szanować różnice i uważać je za uzasadnione, dopóki nie będą tłumić iskry jedności”.
„To właśnie przekazałem mieszkańcom Afryki. Iśwarassarwa bhutanam – Bóg przebywa w każdej istocie’. Dzięki tym powszechnym więzom wszyscy są ze sobą spokrewnieni. Oto prawda – jedność postrzegana jako wielość. O tę jedność w życiu codziennym modlili się uczestnicy spotkań”.
   „Dzielcie się miłością, a będziecie obdarzani miłością. Proszono mnie o moje fotografie. Materializowałem je na miejscu i dałem wielu osobom. Dr Patel, który towarzyszył mi przy wręczaniu ich oficerom – m.in. głównemu inspektorowi policji i szefowi sztabu sił zbrojnych Ugandy – prosił, żeby dbali o te zdjęcia, oni zbesztali go za zbędne rady. ‘Cenimy je bardziej niż cokolwiek innego’, oznajmili. Część osób prosiła o wskazówki odnoszące się do medytacji i o mantrę, którą mogliby powtarzać i rozmyślać o niej. Zaspokoiłem również te pragnienia, ponieważ były szczere i płynęły z serca”. 
   „W Nairobi, podobnie jak w Kampali, entuzjazm ludzi miał bez wątpienia charakter ekstatyczny. W tych, którzy mi towarzyszyli, budził wielką radość. Był inspirujący tak bardzo, że zatrzymywałem się w najbardziej nieprawdopodobnych miejscach – pośrodku dżungli i na poboczu pasów startowych, na których lądowały nasze wyczarterowane samoloty – by spotkać ludzi szukających mojej łaski”.
 „Afrykanie, nie znają znaczenia ani wymowy śpiewanych chóralnie bhadżanów, uczestniczyli w nich z wielkim oddaniem. Uczniowie koledżu, jako wolontariusze, gorliwie wszystkim służyli. Nie przeszli szkolenia, nie mieli doświadczenia z tak wielkimi zgromadzeniami, ale wewnętrzny rozsądek i ugandyjska skromność ułatwiły im to zadanie. Żaden z nich nie padał mi do stóp gdy przechodziłem, nie stawał innym na drodze ani nie przeszkadzał nikomu w otrzymaniu darszanu. Wolontariusze i pracownicy z sewadal z Bombaju przeszli wielotygodniowe treningi, ponadto często rozmawiałem z nimi o ich obowiązkach. Mimo to muszę powiedzieć, że ochotnicy z Kampali przewyższyli ich w zdyscyplinowaniu i w radosnym, niestrudzonym służeniu”.
„Spotkani tam ludzie oraz ci, którzy słuchali moich dyskursów, mieli wgląd w rzeczywistość, w której przeplata się radość i smutek, zysk i strata. Wielu z nich mówiło, że sama wizja hinduskich mędrców może zbawić świat i napełnić serca pokojem. Wspaniałość prawdziwej kultury Indii będzie rozprzestrzeniać się od kraju do kraju, z kontynentu na kontynent. To moje zadanie”.
Oto jak Baba zasila lampy miłości w naszych sercach. W trzy tygodnie po wyjeździe z Ugandy, ugandyjski nauczyciel napisał do Prasanthi Nilayam: „Jesteś moim Odkupicielem. Uwolnij mnie od smutku. Piszę, ponieważ słyszałem o wielu cudach, które tutaj uczyniłeś i jeden z moich najlepszych przyjaciół, który miał zaszczyt dotknąć Twoich stóp, polecił mi modlić się do Ciebie”. Aspirant z Mukono napisał: „O Panie! Daj mi siłę wybaczać tym, którzy mnie krzywdzą. Spraw, bym zapomniał o ranach, jakie mi zadali”. To przykłady mówiące o wewnętrznych przemianach postaw, które może przynieść człowiekowi widok Baby, dotknięcie Go lub Jego słowo!
   Niechaj światło Jego miłości rozświetli również wasze serca i niechaj cały świat jaśnieje majestatycznym blaskiem.
 
Cd. części 2
Rozdział 7
Nauka o poddawaniu się Bogu
Wyjątki ze spotkania wielbicieli i duchowych aspirantów w Kampali w dniu 9.07.1968 r.
·         Czy można uciec przed karmą?
·         Nie. Już oddychanie jest działaniem. Dlaczego mielibyście od niej uciekać? Wykonywanie pracy w duchu oddania przynosi tak wielką radość i zadowolenie, że nie będziecie chcieli jej porzucić. Przyjmijcie postawę, że jesteście jedynie instrumentami w Jego rękach, postępujcie tak, jak On wam dyktuje, jak On tego chce. Wtedy unikniecie karmy, ponieważ nie będziecie wykonawcami, bo Pan zrobi wszystko. Na tym polega poddanie się Bogu o jakim naucza Gita.
·         Jak powinniśmy poddać się Bogu?
·         Oddajcie ‘ja’. Kobra jest przerażająca, ponieważ posiada dwa kły jadowe. Człowiek także ma dwa kły jadowe: ‘ja’ i ‘moje’ – ahamkarę i mamakarę. Usunięcie ‘ja’ i ‘moje’ sprawia, że człowiek przestaje być groźny dla siebie i dla innych. Wiwekananda powiedział, że nie chce stać się cukrem, tzn. nie chce zanurzyć się w Brachmanie. Woli być mrówką i zjadać cukier, czyli pozostać mędrcem rozkoszującym się niewysłowioną słodyczą boskiej świadomości. Gita mówi o mokszasanjasie, wyrzeczeniu się nawet pragnienia wyzwolenia. Idź w świat, czyń dobro, bądź dobry, służ Bogu i Bogu–Człowiekowi. Wykorzystaj swoje wrodzone talenty: inteligencję, umiejętność rozróżniania, poczucie moralności, ostrzegające sumienie i zdolność bycia świadkiem bez przywiązania.
·         Czy może nam pomóc studiowanie Śastr?
·         Może, w pewnym stopniu. Śastry przypominają drogowskazy. Wskazują kierunek i czasami odległość jaką macie do pokonania. Nie dają wam jednak wyobrażenia o wzlotach i upadkach, z którymi będziecie musieli się zmierzyć podczas tej wędrówki. Odsłoni je przed wami tylko aktualna podróż. Zaangażujcie się w działania w duchu oddania, wtedy uświadomicie sobie, że Bóg jest wszechpotężny i wszechobecny, a dzięki temu dobrze umocni się w was płomień poddania Bogu. W końcu zrozumiecie, że wy i On oraz wszystko inne stanowicie jedność. W ten sposób karma – działanie prowadzi do bhakti – ścieżki miłości do Boga i do dżńany – mądrości. Krowa jest przywiązania sznurem do kołka. Może skubać trawę wokół niego, w odległości równej długości sznura. Kiedy wyskubie trawę w kręgu, pan ją odwiązuje i mocuje do innego kołka lub daje jej dłuższy sznur, żeby mogła posilać się trawą poza poprzednim kręgiem. Jednak najpierw musi wyskubać wyznaczony teren, w przeciwnym razie nie pojawią się dary łaski.
·         Co dzieje się po śmierci człowieka?
·         Ostatnia myśl człowieka decyduje o formie jaką przyjmie dusza rodząc się ponownie. Jak wiatr unosi zapach ogrodu liliowego, tak atmosfera gun czyli tendencji i cech przeważających w tym życiu przenosi się do następnego życia. Narodziny w nowym ciele powinny nastąpić bardzo szybko, ale przerwa między wcieleniami może być dłuższa lub krótsza. Kiedy przekręcasz kontakt, natychmiast pojawia się światło. Kiedy włączasz wiatraczek, potrzeba mu odrobiny czasu, żeby zacząć się wystarczająco szybko kręcić i chłodzić powietrze. Jeśli chodzi o piec, to przygotowania do gotowania będą trwały jeszcze dłużej. Oczywiście, wielu nie rodzi się ponownie, ponieważ zanurza się w Oceanie Łaski.  
·         Ale ludzka populacja się nie zmniejsza!
Dlatego, że zwierzęta i inne istoty otrzymują ludzkie wcielenia i przychodząc tutaj dostają wielką szansę. Być może z tego powodu ludzie zachowują się jak zwierzęta. Jak możecie myśleć, że zwierzęta i ptaki są złe? Nie wypowiadajcie tak lekkomyślnych opinii. Każde zwierzę podąża ścieżką własnej dharmy. Zwierzęta bardziej ze sobą współpracują i mocniej się kochają niż ludzie. Każdego należy oceniać na podstawie jego możliwości. Człowiek może żyć lepiej, jeśli będzie się uczył od zwierząt. Zdegradował się i stoi niżej niż one. Pan, inkarnując się, bierze na siebie zadanie opiekowania się sadhu, istotami spokojnymi i niewinnymi. Pamiętajcie, że wśród zwierząt jest niezliczona ilość sadhu.
·         Jaka pora dnia jest odpowiednia do medytacji?
·         Najlepiej medytować od 4:30 lub 5:00 rano. Sen was odświeżył, wokół was panuje spokój, ciało i umysł są wolne od napięć. Albo można o 19:00. Ukończyliście już swoje codzienne zajęcia, nie macie ciężkich żołądków, bo nie zjedliście jeszcze kolacji. Jeśli nie czujecie się przemęczeni i w większym lub mniejszym stopniu zajęcia dnia były rutynowe, to możecie zacząć medytację o 19:00. 
·       Czy osoba cierpiąca na wysokie ciśnienie krwi może medytować?
·      O tak, może. W rzeczywistości medytacja, która koi i uspakaja, uzdrowi ją. Kontynuujcie medytowanie dopóki nie uświadomicie sobie, że wszystko przesycone jest Boskością. Początkowo podczas medytacji możecie doświadczać w naturalny sposób wizji i dźwięków skłaniających was do większego wysiłku. Później nie będą one już tak wyraźne i wtedy wasz entuzjazm nie powinien zmniejszać się. Ale skąd to pytanie o określoną porę? Gdziekolwiek jesteście, gdziekolwiek macie okazję, możecie recytować imię Boga. Idąc do pracy i wracając z niej nieście na języku imię Pana, a w głowie Jego chwałę. 
·      Jak mamy posługiwać się różańcem?
·      Różaniec jest niepotrzebny. Liczenie ile razy wymawiacie imię Boga może być na początku źródłem zachęty, lecz po jakimś czasie staje się zbędne, niepotrzebnie rozprasza, może nawet spowodować dumę lub przygnębienie.
Rozdział 8
Dzielenie się miłością
  Dyskurs wygłoszony przez Bhagawana Śri Sathya Sai Babę skierowany do wolontariuszy w Kampali w dniu 10 lipca 1968 r.
W ciągu ostatnich dziesięciu dni pracowaliście niestrudzenie, aby zapewnić tysiącom ludzi dobre warunki na darszanie oraz możliwość udziału w spotkaniach i uroczystościach. Nie mieliście żadnego doświadczenia z tak ogromnymi zgromadzeniami ludzi, a mimo to doskonale sobie poradziliście. Stało się tak dzięki waszej miłości do Boga i entuzjazmowi, dzięki waszej wierze i wzajemnemu szacunkowi.
   Czas jest podstawą egzystencji. Od narodzin do śmierci macie do czynienia z czasem: wykorzystujecie czas, tracicie czas, zyskujecie na czasie – wy, istoty ponadczasowe! By osiągnąć ponadczasowość w tym krótkim czasie jakim dysponujecie, konieczna jest łaska Boga nieograniczonego czasem. Narodziny dają szansę uniknięcia kolejnych narodzin. Śmierć powinna być ostatecznym zanurzeniem. Życie to inna nazwa poznania Prawdy. Wasz wolontariat prowadzi do takiego zakończenia. Jeśli nie oczekujecie nagrody, jeśli pracujecie napełnieni mocną, bezinteresowną miłością, to taka praca prowadzi was do poznania Prawdy bez względu na to czym się zajmujecie, ponieważ służenie innym usuwa przywiązanie do ego i przynosi bardzo satysfakcjonującą radość. 
 Hanuman jest doskonałym przykładem prawdziwego wolontariusza, osoby oddanej najwyższej formie służenia. Był niezwykle silny fizycznie, mógł na dłoni przenieść górę. Chociaż posiadał cenny skarbiec mądrości, cnoty i łaski, był doskonałym sługą Boga. Przeskoczył morze i stanął wyzywająco przed tronem Rawany, potężnym panem demonów. Kiedy go poproszono, aby wyznał kim jest, nie opowiadał o swoich nadludzkich osiągnięciach ani o swojej waleczności, lecz przedstawił się jako sługa Ramy. Kiedy Rama zapytał go czego pragnie, to chociaż Hanuman mógł dostać wszystko czego pożąda człowiek, poprosił jedynie: „Pozwól mi służyć Ci bezustannie”.
    Kriszna również pokazał doskonały przykład służenia, chociaż był Awatarem Pana, samym Panem. Pan Światów, stwórca, przewodnik i opiekun zgodził się zostać prostym woźnicą Ardżuny – oporządzał konie, opatrywał ich rany, karmił je i zaprzęgał. Wszystko po to, żeby dać przykład człowiekowi, który przekonany o własnej wyższości, rujnuje sam siebie rozwijając egoizm.
Przeżyliście radosne doświadczenie służenia. Zachowajcie w pamięci to doświadczenie i tę radość. Rozwijacie i wykorzystujcie umiejętność służenia innym nie tylko podczas tak wielkich zgromadzeń jak te, ale w zwykłe dni, na uboczu, gdziekolwiek jesteście, przy każdej okazji. Mierzcie się z rozczarowaniem, oszczerstwami, krytycyzmem, oskarżeniami, kłopotami, zmartwieniami, ze wszystkim co ludzie wam przypiszą w swej ignorancji lub zazdrości. Zachowajcie hart ducha i spokój. Niektórzy będą się z wami sprzeczali i rzucali wam wyzwania wypowiadane wulgarnym językiem, ale znoście to ze spokojem. Świat składa się z różnych ludzi. Zachowajcie spokój. Rozmawiajcie z nimi uprzejmie i łagodnie. To zmiękczy i uciszy ich gniew.
   Musicie zrozumieć, że rezygnacja z własnych wygód na rzecz innych przynosi wielką radość. Thjaga, wyrzeczenie jest drogą spełnienia. Wyrzeknijcie się, a będzie wam dodane. Gromadźcie, a będzie wam odebrane. Takie jest prawo ducha. Zrezygnujcie i ofiarujcie to z czego zrezygnowaliście lotosowym stopom Boga. Kiedy widząc starszą, chorą osobę stojącą w słońcu oddajesz jej swoje miejsce, a sam stajesz tam gdzie ona stała, to czujesz, że jest ci równie chłodno jak w cieniu.
    Wielu z was to młodzi ludzie i dlatego muszę was ostrzec przed niektórymi pułapkami młodości. To czas, kiedy ważne jest sterowanie, kontrola i ochrona. To okres, gdy pokusy osiągają łatwe zwycięstwa, gdy przyjemności zmysłowe szeroko zarzucają sieci, gdy oczy, uszy i język rujnują umysł. Mamy wolontariuszy oraz wolontariuszki, więc kiedy pracują w tym samym miejscu i ich praca się uzupełnia, to jest czymś naturalnym, że w niezdyscyplinowanych umysłach pojawiają się niewłaściwe myśli. Nie zgadzajcie się na nie. Wszyscy są braćmi i siostrami, więc każda taka myśl jest świętokradztwem wobec Boga obecnego we wszystkich. Skupcie umysły na Bogu, a nie będziecie błądzić w lesie przyjemności zmysłowych.
   Sita przebywała w ogrodzie Asokavanam, pełnym kwitnących kwiatów i altan. Ale jej umysłu nie cieszył urok ogrodu, ponieważ pogrążony był w cierpieniu wywołanym rozstaniem z jej Panem, Ramą. Z drugiej strony dźwięk imienia Rama śpiewanego przez siedzącą na drzewie małpę (Hanumana), brzydkie zwierzę niespotykane na tej wyspie, dał jej najwyższą radość. Przyjemność i radość są obecne w sercu, nie w zewnętrznym uroku, pięknie czy wygodach. To umysł stwarza niebo i piekło. Zewnętrzny urok jest pułapką, bańką mydlaną, krótkotrwałym cudem, wabiącym i wpędzającym w zasadzkę.
   Był kiedyś książę, który nie chciał zaaprobować jako swojej przyszłej żony żadnej z licznych księżniczek przedstawianych mu przez króla. Pewnego dnia gdy jechał konno wysokim brzegiem rzeki, jego wzrok padł na uroczą dziewczynę idącą w kierunku wody. Unikała męskich spojrzeń, ponieważ była odludkiem i prowadziła ascetyczne życie wypełnione duchową dyscypliną. Książę zakochał się w niej i wyznał ojcu swoje pragnienie poślubienia jej. Książę posłał po ojca dziewczyny, który nie chciał zawierać przymierza z władcą królestwa, podobnie jak jego córka. W końcu, dzięki boskiej łasce, jej modlitwy zostały wysłuchane i powiedziała ojcu, że może poinformować księcia, że wyjdzie za niego za mąż pod jednym wszakże warunkiem. Książę musi poczekać tydzień. Siódmego dnia zaprosi go na rozmowę. Książę był bardzo szczęśliwy i nie mógł doczekać się końca tego rozstrzygającego tygodnia.
   W międzyczasie – prawda musi wyjść na jaw – dziewczyna skonsultowała się z lekarzem i przez siedem dni przyjmowała silne leki przeczyszczające, które ją wyczerpały i zmieniły w szkielet, w istotę wymizerowaną, o przerażającym wyglądzie. Zbierała odchody w oddzielnych naczyniach, jedno naczynie z każdego dnia i zaniosła je do pokoju w którym miała spotkać się z księciem. Kiedy zapowiedziano wejście panny młodej, książę wbiegł do środka i przeżył największy szok w swoim życiu. „Wydaliwszy tak wielką ilość plugastwa, straciłam cały urok, który cię kusił. Piękno jest przemijające, które w ten sposób usunęłam”. Słowa młodej niewiasty otworzyły księciu oczy. Postanowił, że nigdy więcej nie będzie ulegał fizycznym wdziękom kobiet ani zmysłowemu przywiązaniu. Wyrzekł się ziemskich spraw i szukał rozwoju duchowego.
    Wykorzystujcie ciało jak instrument. Jedynie taką przywiązujcie do niego wagę. Utrzymujcie je w dobrym stanie. Ale nie zapominajcie o celu, o intencji, o dążeniu. Gdy wezwie was Najwyższy Cel, bądźcie gotowi oddać mu serce i duszę. Takie były pasterki w Brindawanie. Rozmawiały o Krisznie, słuchały opowieści jedynie o Krisznie, myślały o Nim, śniły o Nim. Słysząc melodię Jego fletu, biegły w tę stronę nie zważając na przeszkody, bez względu na to kto wchodził im w drogę: ojciec, matka, mąż czy dziecko. Nawet krowy skubiące trawę, oczarowane muzyką, stawały bez ruchu z pokarmem w pyskach, a wraz z nimi cielęta pijące mleko, przypominając obraz na płótnie. Flet wprowadzał je w stan głębokiego skupienia nazywanego eka-agrathą, koncentracją na jednym punkcie. Punkt w stronę którego kieruje się oko jest ‘celem’. Punkt do którego skłania się ucho jest ‘przesłaniem’. Punkt do którego biegnie myśl jest ‘upodobaniem’. Punktem, do którego prowadzi umysł jest Bogiem. Jedynie niedomagające oczy sięgają po inne rzeczy. Jedynie uszkodzone uszy lub język w opłakanym stanie szukają innych ‘punktów’. Zatem, jeśli umysł garnie się do czegoś innego niż Bóg, to możecie być pewni, że jest chory. Umysł osadzony w Bogu pozostaje doskonale zdrowy. Skupiając się na świecie zewnętrznym cierpi z powodu wszelkiego rodzaju fobii i manii, np. megalomanii. Jeśli nie czerpiecie radości ze służenia rodzicom, starszym i nauczycielom to możecie być pewni, że wasze umysły są uszkodzone, ponieważ taka służba przynosi wielką nagrodę, nagrodę łaski Bożej. Bądźcie wdzięczni tym, którzy ofiarowali wam ten cudowny instrument. Bądźcie wdzięczni tym, którzy zapalili w was lampę wiedzy. Pundarika, wielki wielbiciel Pandurangi pewnego dnia masował stopy swojej matki. Wtedy jego Panduranga, forma Boga, którą umieścił w świątyni swojego serca, przybył w całej Swojej chwale i stanął przed nim! Co za pokusa, aby przestać służyć matce i upaść do stóp swojego Boga! Ale Pundarika powiedział: „Proszę, poczekaj kilka chwil. Zanim złożę Ci hołd, dokończę najpierw zaczęte zadanie”. I przyniósł Pandurandze cegłę, żeby na niej stanął, ponieważ pierwszym obowiązkiem gościnnego gospodarza jest wskazanie gościowi miejsca!
   Kabir, guru Pundariki, powiedział mu, że człowiek musi służyć matce, jeśli chce zyskać łaskę Boga. Ale nawet wtedy nie może przerwać czynności służebnych. Taka była jego niezłomność i wiara.
  Kochajcie samych siebie. Oczywiście, nikt nie jest tej miłości pozbawiony, ale nie wiecie jak ją wyrażać. Przekształćcie miłość w pożyteczne przedsięwzięcie, w wysiłek realizowania Prawdy. Bóg jest oceanem miłości, więc nawet jeśli wasza miłość do Boga jest skażona, to jest to bez znaczenia. Wlejcie ją do Oceanu, a zanurzy się w jego rozległych, głębokich wodach i stanie się boska. Nie czekajcie, aż wasza miłość będzie bezinteresowna i czysta. Ofiarujcie Jego lotosowym stopom całe swoje przywiązanie i uczucia. On je oczyści. On je uzdrowi. Uleczy je już sama taka postawa. Dzięki praktykom duchowym, takim jak recytowanie i śpiewanie imion Boga, czy medytacja, miłość oczyszcza się jak w filtrze. Osad zostaje. Do Boga dotrą jedynie czyste myśli.
Wiecie z doświadczenia, że praca zostaje lepiej wykonana dzięki współpracy i obopólnemu zaufaniu. Oko widzi owoc na drzewie. Umysł za nim tęskni. Stopy podchodzą do drzewa, plecy się schylają, ręce się poruszają, palce chwytają kamień i rzucają go celnie w gałąź obciążoną owocem. Owoc spada na ziemię. Podnoszą go palce i wkładają do ust. Tam owoc toczy się na języku, a potem gryzą go zęby, połyka przełyk, a żołądek trawi. Na koniec żołądek wzmacnia esencją owocu przełyk, zęby, język, palce, ramiona, plecy, oczy i umysł. Tak wygląda łańcuch miłości i współpracy. Bądźcie tak dobrze połączoną i światłą grupą.
   Miłość, pokój i prawda stanowią naturę Boga. Wyrażajcie przez nie swoją boskość. Dlatego kładę nacisk na prawdę, prawość, pokój i miłość, bo są czterema filarami przepięknego domu życia.
   Pamiętajcie, że we wszystkich sercach istnieje źródło prawdy, prawości, pokoju i miłości, chociaż z powodu waszej ignorancji widzicie niechęć i złośliwość. Szanujcie każdą ludzką istotę. Okazujcie sympatię każdemu cierpiącemu. Cieszcie się z każdym, kto się cieszy. Nawet gdy wyjadę fizycznie z Afryki – a jestem zawsze tu i wszędzie – kontynuujcie służbę wykonywaną od tak dawna. Szukajcie okazji do służenia. Przygotujcie się do jeszcze gorliwszego niesienia pomocy. Powierzam was Organizacjom Służebnym Sathya Sai w Kampali w Ugandzie, w Nairobi w Kenii i Dar-es-Salaam w Tanzanii. Pod ich patronatem bardzo szybko powstaną ośrodki charytatywne i szkoleniowe. Skorzystajcie z tej okazji i przygotujcie się na wielkie zadanie realizacji Boga w sobie, poprzez służenie Bogu – temu samemu Bogu, który jest obecny we wszystkich istotach bez względu na barwę skóry, wiarę i kraj.
tłum. J.C.
[1] The Bharatija Widja Bhawan – organizacja propagująca w Indiach i za granicą program edukacyjny obejmujący wszystkie aspekty życia od kołyski po grób i poza nim, wypełniający coraz większą pustkę we współczesnym życiu. 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.