Niesamowite doświadczenie z Sathya Sai i z Suka Nadi[1]

Arawind Balasubramanja

Decyzja o odwiedzeniu interpretatora Nadi…

     Gdzieś na początku 2010 r. w moim umyśle pojawiło się kilka pytań. Szczególnie martwiły mnie trzy sprawy, które mogły zdefiniować moje życie. Oczywiście, z upływem czasu część z nich straciła na znaczeniu. Wtedy jednak wydawały się bardzo ważne. Przejdę od razu do rzeczy i nie będę niczego owijał w bawełnę. Pan zabronił mi podawać, o jakie sprawy chodziło, ale nie szkodzi, szczegóły nie są tutaj istotne. Po długim namyśle postanowiłem skonsultować się z Suka Nadi. Osobom, które po raz pierwszy spotykają się z tym określeniem, podaję garść wyjaśnień.

      Nadi Śastras, jak je nazywają, znane są z tego, że wiedzą wszystko o wszystkich. Zapisane w nich informacje są bardzo szczegółowe, ale dostęp do nich jest ograniczony. Ludzie, którzy go mają, są wymienieni w owych starożytnych tekstach wraz z datą i miejscem spotkania. Manuskrypty mogą być odczytywane jedynie przez prawdziwych i wykształconych lektorów, dysponujących mądrością, skoro muszą interpretować zdania dotyczące, jak by nie było, ziemskich faktów wyliczonych przy nazwisku. Podobne są pod tym względem do przepowiedni Nostradamusa – nie zrozumiecie ich, jeśli nie potraktujecie ich poważniej od literatury! 
Istnieją teksty Nadi nazwane imionami wielkich, starożytnych mędrców, takich jak Suka czy Agastja. Ponieważ istnieje duże zainteresowanie przeszłymi wcieleniami oraz tym, co przyniesie przyszłość, ta starożytna indyjska wiedza stała się bardzo popularna. Ale jej popularność łączy się z pewnymi negatywnymi aspektami. To, co niegdyś czyniono w imię nauki, teraz uległo komercjalizacji i obecnie istnieją setki wyrosłych jak grzyby po deszczu ‘ekspertów od Nadi’. Nie da się określić, którzy z nich są autentyczni, a którzy nie!
To jak ze stomatologią. Ponad 35 lat temu dentysta wyleczył ząb mojej mamie. Teraz, gdy ma z nim pewne problemy, obecny dentysta powiada, że poprzedni nie wysilił się zbytnio! Chcę przez to powiedzieć, że dopóki nie przeżyje się życia, nie pojmie się ekspertyzy dentysty ani odczytywacza Nadi!

Wizyta

     Dowiedziałem się od siostry o ‘autentycznym’ ekspercie Nadi. Postanowiłem go odwiedzić i poznać odpowiedzi na moje trzy pytania. Zadzwoniłem do niej, a ona umówiła mnie na dwunastego maja o godzinie 10:30. Poczułem odrobinę ekscytacji i zastanawiałem się jak uda mi się nosić ją w sobie przez następne dwa miesiące. Mieliśmy dopiero jedenastego marca 2010 r. Rankiem dwunastego mój Mistrz, Bhagawan Śri Sathya Sai Baba, przyszedł na poranny darszan. Pobiegłem do mandiru i szybko napisałem list zawiadamiający Swamiego o decyzji udania się do biblioteki liści palmowych i o powodach, dla których to robię. Byłem wobec Niego zawsze bardzo otwarty i szczery. Cokolwiek czułem, mówiłem Mu o tym i czekałem na odpowiedź. Tym razem wyraziłem to tak: „Swami, wiesz wszystko, a nie mówisz mi nic! Ponieważ pragnę otrzymać odpowiedź na trzy pytania (tu je wymieniłem), postarałem się o spotkanie z ekspertem od Nadi”.
    Całkowicie zgadzam się z tymi, którzy uznają, że byłem wielkim głupcem! Tym, którzy dojdą do wniosku, że straciłem rozum wypełniając go iluzją, chcę powiedzieć, że doszedłem do tej samej konkluzji. Wydarzenia tego ranka zapisane zostały w moim pamiętniku i przedstawiam wam wpis na ten dzień.
12.03.2010 r.
     Modliłem się, żeby Swami wziął mój list, ponieważ te sprawy bardzo mnie niepokoją i zmuszają do długich rozważań. Swami rozmawiał z panem P., nauczycielem szkolnym, o pewnych zmianach w konstrukcji jego domu. Kiedy podszedł do sektora chłopców mających dzisiaj urodziny, studenci wydziału technicznego wstali i pokazali Mu kartkę. Spojrzał na nią i zanim się do mnie zbliżył, wyciągnął rękę po list – a dzieliły Go ode mnie trzy osoby! Wiedział, ile on dla mnie znaczy! Kiedy znalazł się na werandzie, drugim listem, który otworzył, był list ode mnie! Wzruszyłem się! Przez około dwie minuty czytał każdą linijkę, a potem wręczył go na przechowanie siedzącemu u Jego boku D. Byłem bardzo szczęśliwy.
    Minęło kilka dni i nagle w mojej głowie pojawił się lęk. Poczułem się głupio, że szukałem pocieszenia u ‘eksperta od Nadi’, kiedy tuż obok miałem Pana. Odniosłem wrażenie, że być może rozgniewałem lub uraziłem Swamiego. Nie byłby to pierwszy raz, kiedy moje niemądre zachowanie wywołało Jego rozczarowanie. Już kiedyś doświadczyłem Jego gniewu. Swami mówi, że Bóg jest wyłącznie odbiciem, reakcją i oddźwiękiem. Swami zdawał się potwierdzać ten opis! Czułem, że martwi Go moja bezmyślność, zuchwałość i kompletna ignorancja. Im więcej o tym myślałem, tym większe czułem przygnębienie, że nie wykazałem rozsądku. Wkrótce upewniłem się, że Swami jest na mnie zły, ponieważ nie obdarzał mnie jak zwykle, pełnymi miłości spojrzeniami. Jedynym pocieszeniem była mama, która mi powiedziała, że Swami nigdy się nie gniewa. Cały jest miłością i cokolwiek od Niego dostaję jest to zawsze miłość.

     Potem nadszedł dwudziesty drugi marca. W tym tygodniu w Sai Kulwant Hall czytano głośno historię Kriszny zapisaną w Śrimad Bhagawatam, wraz z towarzyszącymi jej komentarzami. W tym czasie przygotowywaliśmy się do zarejestrowania przesłania Pana na taśmie video. Swami wezwał nas, a my wyjaśniliśmy nasze plany zrealizowania projektu na Jego osiemdziesiąte piąte urodziny. Omówiliśmy szczegóły i cieszyliśmy się, że film dotrze do milionów ludzi na świecie. Chcieliśmy, aby Swami pobłogosławił nas i udzielił zgody na działanie. Z uśmiechem pobłogosławił moich kolegów, a ja poczułem się zignorowany! Zaczynałem rozumieć, że pomysł udania się do Suka Nadi był niemądry i chciałem Swamiego za to przeprosić. Wydarzenia następnego dnia zapisałem w pamiętniku: 
      Mówiąc o przesłaniu Pana powiedziałem: „Swami, to wielki projekt. Proszę, daj nam siłę, żebyśmy mogli go skończyć. Jeśli wykonamy go dobrze, ludzie na całej Ziemi obejrzą go w internecie”. Kiwnął głową, zgadzając się obdarzyć nas siłą. Pochyliłem się i ucałowałem Jego lotosowe stopy. Och! Tak bardzo czekałem na tę szansę i teraz, gdy ją dostałem, nie mogłem jej zmarnować. Przypomniał mi się wiersz śpiewany przez Rituradża Mahardżaja, mówiący o tym, że człowiek często bezmyślnie rezygnuje z wielkich rzeczy, po to, by zyskać małe. Ponieważ Swami wychodził, podniosłem się i powiedziałem: „Swami, moja siostra zaaranżowała dla mnie spotkanie z osobą interpretującą Suka Naadi. Byłem głupcem opanowanym przez złudzenie, ponieważ myślałem, że dzięki temu poznam swoją przyszłość. Słuchając Bhagawatam zrozumiałem, że nie potrzebuję tego, skoro jest tutaj Swami”. Wtedy Baba powiedział, coś, co odnosiło się do interpretatora tekstów zapisanych na liściach palmowych: „Opowiada ludziom zabawne rzeczy!”. Uśmiechnął się do mnie pięknym, uspakajającym uśmiechem. Zgodziłem się z tym i powiedziałem: „Swami, chciałem tam pójść, ale teraz Ci przyrzekam, że nie zrobię tego!”. Kiwnął głową. Zanim wyszedł z sali bhadżanowej, raz jeszcze złożyłem Mu padanamaskar.

Jak otrzymałem odczyt z liści palmowych

     Po tej sesji wydarzyło się bardzo wiele rzeczy. Zaangażowaliśmy się w produkcję, reżyserowanie, przygotowanie i edytowanie trzydziestu odcinków video. Mijały dnie, tygodnie i miesiące. Swami pozostawał naszym nieustannym źródłem miłości i inspiracji. W ramach dokumentacji postanowiliśmy sfilmować epizod z Biblii opowiadający o dobrym Samarytaninie. Miał podkreślić wagę miłości i empatii oraz uwypuklić ideę ‘życzliwego sąsiedztwa’. Grałem rolę dobrego Samarytanina. Wynajęliśmy do filmu parę osiołków i po założeniu kostiumów zaczęliśmy kręcić. Wszystko szło dobrze. Nadeszła moja scena i wsiadłem na osiołka. Kiedy zbliżałem się do ‘rannego’ w kieszeni spodni rozdzwoniła się moja komórka. Przestaliśmy nagrywać i wyciągnąłem ją spod tuniki. Dzwonił mój kolega z klasy, przebywający w Bangalore. „Halo! Arwind? Jesteś zajęty?”. „Jestem bardzo zajęty. W tej chwili jadę na osiołku i zbliżam się do rannego, żeby go uratować”, zażartowałem. „Chciałem ci tylko powtórzyć, co Swami powiedział mi o tobie”. Zamarłem. Zsiadłem z osiołka, zastanawiając się, dlaczego Swami powiedział coś o mnie do kolegi w Bangalore, skoro byłem w Puttaparthi, w Jego domu. Poprosiłem ekipę o zgodę na wysłuchanie telefonu do końca. Kolega mówił dalej: „Swami przyszedł do mnie we śnie. Ale przez cały czas mówił o tobie. Powiedział mi pewne rzeczy, a potem spojrzał na mnie i rzekł: ‘Nie powtarzaj tego nikomu’. Obudziłem się i pomyślałem, że podzielę się z tobą tym snem. Powtórzę ci wszystko co do słowa, ponieważ wierzę, że sny ze Swamim są prawdziwe”. Kiedy skończył powiedziałem do niego: „Hej! To, co powiedział ci Swami jest bardzo interesujące. Czy mogę zadzwonić do ciebie za godzinę? Jeszcze raz zrelacjonujesz mi sen, a ja wszystko zapiszę”. Potem kręciliśmy dalej. W końcu wróciłem do swojego biura w Radiu Sai Global Harmony i zadzwoniłem do kolegi R. Gdy skończyliśmy rozmawiać otrzymałem kolejny telefon, tym razem od mojej siostry. Powiedziała: „Tęsknię za tobą bracie!”. „Aha! Czemu zawdzięczam ten honor?”. „Spodziewaliśmy się tu ciebie dzisiaj. Ale nie przyjechałeś. Więc tęsknię”. „Co to znaczy, że oczekiwaliście mnie dzisiaj?”. „To przecież dwunasty maja! Byłeś umówiony w Nadi, ale teraz wszystko przepadło”. Szybko uświadomiłem sobie, że Swami szczegółowo odpowiedział na moje pytania we śnie R. Potem przejrzałem listę odebranych telefonów. Na rękach wystąpiłam mi gęsia skórka – R. zadzwonił do mnie o 10:30, dokładnie w tym samym czasie, gdy miałem stawić się na spotkanie w bibliotece liści palmowych! Z oczu popłynęły mi łzy. Swami zawsze daje i nigdy nie zapomina!
z http://hubpages.com/religion-philosophy/An-amazing-experience-with-Sathya-Sai-and-the-Suka-Naadi tłum. J.C.
 
[1] Suka Nadi – przepowiednie zapisane przed wiekami na liściach palmowych
 

Stwórz darmową stronę używając Yola.