Student Sai: Doświadczenia i rozważania
Bhagawan Śri Sathya Sai Baba okazał łaskę i miłość, dając mi szansę studiowania w Jego Instytucie. W tym blogu chciałbym podzielić się z wami kilkoma osobistymi doświadczeniami ze Swamim, które pobudziły mnie do myślenia.Dlaczego powinienem być dobry? Odpowiedź zainspirowana przez Mistrza…
Drobne wydarzenie w Jadżur Mandirze
Było gorące popołudnie w boskiej wiosce Puttaparthi. Bhagawan Śri Sathya Sai Baba lub Swami – jak z szacunkiem zwracają się do Niego wielbiciele – przebywał w Jadżur Mandirze, Swojej siedzibie. Był przy Nim chłopiec, który masował Mu stopy. Słuchał audycji nadawanej przez Radio Sai. Dyskusja w radiu dotyczyła interesującego tematu – czy ateiści mogą dostąpić zbawienia, lub inaczej, czy mogą zrealizować Ostateczną Rzeczywistość.
Na to pytanie odpowiedział prof. G. Wenkataraman, dyrektor rozgłośni Radia Sai, odznaczony w 1991 r. orderem Padma Shri[1]. Oto jego opinia: „Nie! Ateiści nie dostępują zbawienia. Jeśli jednak ateista jest dobrym, szlachetnym człowiekiem, to otrzymuje błogosławieństwo następnych narodzin w rodzinie kochającej Boga. Wówczas może zostać zbawiony”. Chociaż dla każdego teisty odpowiedź profesora brzmiała przekonująco, to zaintrygowała ona słuchającego jej chłopca. Być może poczuł, że jest niepełna. Zamyślił się nad tą kwestią. Po chwili nabrał odwagi i spytał Swamiego. „Swami, czy ateista może zostać zbawiony?”. Swami uśmiechnął się i rzekł: „Tak! Każdy, kto odrzuci dehabhimanam może zostać zbawiony”.
Co to jest dehabhimanam?
Zanim pójdziemy dalej, wyjaśnijmy sobie w jaki sposób Swami definiuje dehabhimanam czyli ego: „W języku angielskim ego jest opisywane w niewłaściwy sposób jako próżność i duma”. Swami twierdzi, że ego to „fałszywa identyfikacja”. Ego powiększa się, kiedy człowiek identyfikuje się z ciałem i umysłem i wówczas na pierwszy plan wysuwa się rozróżnianie; moje, twoje. Człowiek zaczyna myśleć: ‘moja rodzina, mój dom, moja praca’. Naturalnie, jednocześnie pojawia się przeciwne wrażenie, że to ‘nie mój problem, nie mój przyjaciel, nie moje zajęcie’. Swami mówi, że czując się oddzielnymi istnieniami, odrębnymi od każdego i od wszystkiego, mamy do czynienia z fałszywą identyfikacją/ego/dehabhimanam. Zrozumienie prawdy, że wszystko we wszechświecie jest iskrą tej samej Boskości – a tym samym odczuwanie jedności ze wszystkim – jest daiwabhimanam, identyfikacją poprawną, wolną od egoizmu. Swami wyjaśnia, że każdy kto odrzuci fałszywą tożsamość czyli ego, osiągnie wyzwolenie, niezależnie od tego czy jest dobry czy zły, wierzący czy nie wierzący.
Natręctwo myślowe
Doświadczenie nauczyło mnie, że każde słowo Swamiego jest prawdziwe. Istnieją niezliczone przypadki udowadniające, że Jego słowo jest wedawakją, prawdą ewangeliczną, nawet kiedy wypowiada je mimochodem lub żartem. Wysłuchawszy wyjaśnienia Swamiego pogrążyłem się w myślach. Jestem pewny, że każdy, kto je przeczytał, uczynił to samo. „Jeśli każdy jest w równym stopniu zdolny do osiągnięcia ostatecznej wolności, to skąd się wzięło przekonanie, że musimy być oddani Bogu?”. Umysł, specjalista od snucia przypuszczeń, analizując zdanie Swamiego i naciskając trochę na mnie, pytał: „Skoro każdy może się wyzwolić, czy to znaczy, że Bóg nie odróżnia dobrych od złych?”. Ta myśl mnie nękała, więc ze wszystkich sił próbowałem znaleźć na nią odpowiedź, jednak nie potrafiłem. Podszedłem więc do domowego ołtarza i usiadałem przed nim w spokoju i w ciszy. Pomodliwszy się, zwróciłem się do Swamiego: „Skoro wierzący i niewierzący, dobrzy i źli, mają równe szanse i mogą dostąpić wyzwolenia, to dlaczego powinniśmy kochać Boga i być dobrzy? Czy Pan nie wspiera dobrych i oddanych? (Zauważcie, proszę, że ta myśl w żadnym wypadku nie stara się utożsamiać teistów z ‘dobrem’, a ateistów ze ‘złem’). Siedząc w ciszy usłyszałem: „Bóg kocha równie mocno teistów jak ateistów, dobrych i złych. Bez różnicy. Wszystkich wspomaga jednakowo”. (Nie zrozumcie tego proszę, że zarówno teiści i ateiści są ‘źli’. To dwa niezależne od siebie zdania). Nie wiem jak to wyrazić, ale ta odpowiedź zapadła we mnie. Chociaż trudno było mi ją zaakceptować, to gdzieś głęboko w sobie wiedziałem, że była prawdziwa.
Doświadczenie przyjaciela