Moc kobiet Sai cz.2

Błogosławieństwo bycia fletem Bhagawana

Z eleganckiego angielskiego salonu do świętego darbaru[1] Sai
Podróż pani Angeli Loraine Burrows

    Dziewiętnastego czerwca 2015 r. Radio Sai przedstawiło podróż pewnej Angielki, która stała się w rękach Mistrza harmonijnym instrumentem. Przeniosła się ona z Wielkiej Brytanii do Tajlandii, aby służyć tam jako ambasadorka programu edukacyjnego Pana. Jej misją jest rozwijanie niepowtarzalnych technik podarowanych nam przez Bhagawana Babę, rozbudzających pięć wartości ludzkich ukrytych w sercu każdego dziecka. Opierając się na bezbrzeżnej mądrości Bhagawana Śri Sathya Sai Baby, pani Angela Loraine Burrows wyszkoliła i zainspirowała nauczycieli i polityków na całym świecie do głębszego badania duchowych możliwości na polu edukacyjnym. Zachęciła nauczycieli, by zanurzyli się we własnym wnętrzu i lepiej zrozumieli samych siebie, swoich uczniów i społeczeństwo. Obecnie wprowadziła Wychowanie w Wartościach Ludzkich Sathya Sai do narodowych programów edukacyjnych w wielu krajach. Przyczyniła się również do stworzenia uniwersalnego muzycznego przekazu, ożywiającego wartości ludzkie melodyjnymi i wpadającymi w ucho piosenkami, śpiewanymi w wielu językach. Od Australii po Kanadę, Oman i RPA, dzieci we wszystkich zakątkach świata śpiewają skomponowane przez nią piosenki. Gdy 11 września 2001 r. terroryści zaatakowali bliźniacze wieże w Nowym Jorku, zszokowani Amerykanie starali się uporać z tą tragedią. W Toronto miejskie metro stało się miejscem spotkania modlitewnego ludzi wielu wyznań, podczas którego chór Kanadyjskiej Szkoły Sathya Sai wykonał piosenkę: „Uczmy się od słońca, które świeci dla każdego…”, zyskując gorący aplauz. Wszyscy podziwiali przesłanie harmonii i pokoju, które małe dzieci ze Szkoły Sai przekazywały tym utworem. Kanadyjska prasa szeroko relacjonowała mądrość zawartą w melodyjnym śpiewie uczniów Sai.
     Podobne piosenki o wesołych melodiach, oparte na wartościach ludzkich śpiewane są w szkołach Sai i w zwykłych szkołach na całym świecie. Wśród nich są między innymi: „Uśmiechaj się, uśmiechaj się, uśmiechaj się” i „Jeśli za pierwszym razem nie odniesiesz sukcesu, to próbuj, próbuj, próbuj jeszcze raz”. Pani Burrows skomponowała mnóstwo takich piosenek dla programu Wychowania w Wartościach Ludzkich Sathya Sai. Mają one dobroczynny wpływ zarówno na dzieci jak i dorosłych. Nauczyciele wnoszą do klas i na place zabaw więcej miłości, pokoju, prawdy, dobrego postępowania i niekrzywdzenia, wykorzystując stworzone przez nią techniki nauczania, czerpiąc z zasobów jakie stworzyła.

Podróż

     „Czy ktoś może szczerze odpowiedzieć, kiedy po raz pierwszy spotkał Śri Sathya Sai Babę? Możemy wskazać dzień, kiedy po raz pierwszy usłyszeliśmy Jego imię lub po raz pierwszy ujrzeliśmy Jego boską formę. Ale nikt z nas nie wie ile potrzebowaliśmy wcieleń by zyskać honor widzenia Go i słyszenia, rozmawiania z Nim i przebywania w Jego boskiej obecności.”
     Tym razem Angela Loraine Burrows urodziła sie w przysłowiowym czepku, w arystokratycznej rodzinie angielskiej i jako małe dziecko żyła pod kloszem. Nigdy jednak nie czuła, że to jej prawdziwy dom i pytała rodziców, wywołując ich zaniepokojenie: „Gdzie mnie znaleźliście?”. Nie miała do czynienia z Hindusami. Jej ojciec nie pozwolił na zainstalowanie w domu telewizji, ale w wieku ośmiu, dziewięciu lat zaczęła rysować mieszkańców Indii, tamtejsze wioski, nawet żebraków! Jej mama była tym bardzo poruszona i chciała zaprowadzić ją do psychiatry! Gdy podrosła, zapragnęła wyruszyć na Wschód i zaczęła studiować wschodnią filozofię. W wieku osiemnastu lat zaczęła medytować i została wegetarianką. Wiele, wiele lat później podczas interview w Whitefield siedziała obok krzesła Swamiego. Swami rozmawiał z kimś innym, lecz w pewnej chwili spojrzał na nią i rzekł: „Ty…ty byłaś tutaj poprzednio, należysz do tego miejsca i wróciłaś”. Było to potwierdzenie wszystkiego, co czuła jako dziecko.
     Szansę wyjazdu na Wschód otrzymała w wieku 22-u lat, kiedy spotkała swojego przyszłego męża, Amerykanina, pana Roba Burrowsa. Był przyjacielem jej brata i pracował w Tajlandii. Wkrótce ruszyła na Wschód i tam się pobrali. Mieszkali w Tajlandii i Laosie, a w 1975 r. w Singapurze. Potem zdecydowali się na wyjazd do Indii, a następnie na powrót do Europy aby być z jej rodziną. W końcu powrócili do USA w jego rodzinne strony. Nigdy nie słyszała o Sai Babie, lecz na dzień przed wyruszeniem do Singapuru ktoś podszedł do ich drzwi i podał jej książkę ‘Człowiek cudów’ Howarda Murpheta!
     W drodze do Indii czytała ją i płakała z radości, ponieważ odnalazła to, czego szukała przez całe życie. Przebyli Tajlandię i Birmę i dotarli do Kalkuty. W tamtych czasach Birma nie prowadziła polityki zewnętrznej, niczego nie importowała i nie eksportowała. Zatrzymali się w Mandalaj[2] i mieli wrażenie, że cofnęli się w czasie o 100 lat. Nie było tam samochodów ani niczego z Zachodu. Loraine właśnie skończyła czytać ‘Człowieka cudów’ i modląc się do Sai Baby powiedziała w swojej ignorancji: „Jeśli rzeczywiście jesteś Tym, kim mówisz, że jesteś, to dzisiaj chcę dostać Twoje zdjęcie!”. Jej mąż orzekł, że jest całkiem szalona prosząc o zdjęcie hinduskiego ‘guru’ w buddyjskiej Birmie. Nie trzeba przypominać, że Swami słucha naszych modlitw – nawet tych niezbyt rozsądnych! – jeśli są szczere. Weszli do maleńkiej księgarni w Mandalaj i tam, ku ich wielkiemu zdumieniu, ujrzeli zdjęcie Sai Baby! W kilka minut później zdjęcie należało do niej. Zabrała je do niewielkiego hotelu, postawiła na stoliku, na którym zapalała świecę do medytacji. Rankiem zobaczyła przed zdjęciem piramidkę żółtego pudru – pomyślała, że to wibhuti, o którym dowiedziała się z książki. Przekonała się później, że była to prawdopodobnie słodka kurkuma (haldi) lub proszek z sandałowca. Obudziła męża i powiedziała mu o tym cudzie, a on skomentował: „Nonsens, to grzyb!” i ku jej przerażeniu, zmiótł proszek ze stolika. Materializacja powracała przez trzy kolejne dni! Trzeciego dnia jej mąż klęczał na podłodze i trzymał w ręku szkło powiększające! Nie potrafił tego zgłębić! Swami zostawił im swoją wizytówkę! Największym cudem było to, że kiedy przylecieli do Kalkuty, jej mąż wyszedł i kupił książkę o Śri Sathya Sai Babie! Tak rozpoczęła się ich podróż.
     W Indiach udali się do Bodh Gaji[3], gdzie Loraine wzięła udział w dwóch intensywnych medytacyjnych kursach wipassany[4]. Na początku 1976 r. udali się do Bangalore i do Whitefield, gdzie w tym czasie przebywał Swami. Przez sześć miesięcy mieszkali w aśramie w Puttaparthi i w Whitefield, lecz pierwsze interview otrzymali dopiero podczas swojej drugiej wizyty.

Najświętsze doświadczenie

     W latach 1976 – 1980 mieszkali w Ameryce, jednak Loraine spędzała więcej czasu w Prasanthi i w Brindawanie, studiując muzykę z Karnataki ze znaną w całych Indiach panią Parwati Mahadewan, jedną z kobiet śpiewających w Whitefield bhadżany. Wszystko zaczęło się wtedy, gdy w Whitefield Swami przez dwa kolejne dni wzywał ją na interview z małą grupą Amerykanów. Po drugim dniu Swami poprosił dr Hislopa, aby porozmawiał z nimi na temat zmian w Międzynarodowej Organizacji Sai. Dr Hislop opowiedział o zmianach mających skalę globalną i o tym, że coraz więcej ludzi dowiaduje się o Sathya Sai Babie. Powiedział, że Swami prosi wszystkie kraje na świecie o zakładanie ośrodków i praktykowanie Jego nauk zgodne z tradycją narodową. Innymi słowy, bhadżany powinny być śpiewane w lokalnych językach oraz w sanskrycie i w hindi.
    Grupa przyjaciół z Nowego Jorku spróbowała stworzyć angielskie bhadżany, przeważnie przekładając je z oryginałów. Pewnego dnia Loraine prowadziła samochód i przez całą drogę w jej głowie brzmiała piosenka ‘Jesteś Panem wszechświata’. Wróciwszy do domu zaśpiewała ją mężowi, a on stwierdził, że jest dobra, z wyjątkiem ostatniej linijki – ‘Matka wszechświata, Ojciec wszechświata, Światło ludzkości, Sai Baba’. Wyjaśnił, że Sai Baba jest mężczyzną, więc powinna powiedzieć: „Ojciec wszechświata, Matka wszechświata…”. Więc to zmieniła!
     Tego samego roku była ponownie w Indiach. Swami urządził w dniu Bożego Narodzenia 1977r. uroczystość zaślubin jej najdroższej przyjaciółki Faith Hollender. Ślub odbył się w domu Swamiego w Brindawanie. Pod koniec przepięknej ceremonii Swami rzekł: „Indyjska tradycja to pieśń weselna”. Zapadła cisza, ponieważ nikt nie znał pieśni weselnych. Wtedy Swami zapytał: „Radosna pieśń? Angielska pieśń?”. Swami patrzył na Faith. Ktoś szturchnął ją i powiedział: „Loraine, ty zaśpiewaj”. Pomyślała, że ma szansę zaśpiewać nową piosenką ‘Pan wszechświata’, więc to zrobiła. Poniosła jednak totalną klęskę, ponieważ poza Faith nikt jej przedtem nie słyszał, była nierytmiczna i brzmiała okropnie. Swami nakazał wszystkim, żeby byli cicho, spojrzał na Loraine i powiedział „Śpiewaj”, więc śpiewała, a Swami śpiewał wraz z nią! Dotarli do ostatniej zwrotki i zaśpiewała: „Ojciec wszechświata, Matka wszechświata”, lecz Swami zaśpiewał: „Matka wszechświata, Ojciec wszechświata’. Spojrzał na nią, jak gdyby mówił: „Pomyliłaś się!”. Powiedział także: „Matka zawsze jest na pierwszym miejscu!”.

„Jesteś śpiewaczką”

    Kolejne niezwykłe doświadczenie miało miejsce na początku lat osiemdziesiątych, gdy Tajlandia dostała w Whitefield możliwość zorganizowania obchodów święta Budda Guru Purnima. Musieli wziąć pod uwagę każdy punkt dwudniowego programu, w tym bhadżany. Przed Swamim miała wystąpić wybrana grupa śpiewaków, przeważnie z Tajlandii, ale także z innych części Azji. Zarządzono, że każdy śpiewak przygotuje dwa bhadżany, chociaż może się zdarzyć, że będzie mógł zaśpiewać tylko jeden. Loraine poprosiła swoją nauczycielkę muzyki, panią Parwati Mahadewan, o pomoc w szkoleniu śpiewaków. Gdy nadszedł oczekiwany dzień, Swami był gotowy ich wysłuchać! Śpiewacy przewodniczący bhadżanom siedzieli w pierwszym rzędzie, a Loraine grała na fisharmonii. Choć każdy wykonał dwa bhadżany, to Swami nie wstał! Żadna z kobiet nie przygotowała innych bardżanów, więc Loraine musiała na zmianę z pewnym mężczyzną zaśpiewać ich co najmniej pięć lub sześć. Zaczęła od modlitwy w sercu: „Swami, proszę, pomóż, nie mogę sobie przypomnieć żadnego bhadżanu!”. Następnego ranka podczas darszanu Swami podszedł do Loraine i powiedział: „Jesteś śpiewaczką”. „Tak, Swami.” „Grasz na fisharmonii.” „Tak, Swami.” „Trzymaj się tego, praktykuj. Nie przerywaj.”

Tysiącmilowa podróż zaczyna się od jednego kroku

    W 1980 r. mąż Loraine został pracownikiem ONZ w Bangkoku, więc wrócili do Tajlandii, gdzie przebywają do tej pory! Z wyjątkiem pana Ramlala Sachdewa, starszego hinduskiego dżentelmena, który znał i kochał Swamiego i każdego roku celebrował Jego urodziny, w Tajlandii nie podejmowano żadnych innych działań związanych z Sai. Przed przyjazdem do Bangkoku Loraine przebywała w aśramie i pytała znajomych, czy znają wielbicieli z Tajlandii. Nikt ich nie znał, aż pewnego dnia ktoś przyszedł do jej pokoju i powiedział, że Sangarowie, rodzina wielbicieli z Bombaju, przeniosła się do Bangkoku. Skontaktowała się z nimi gdy tylko tam dotarła i w Boże Narodzenie 1980 r. odbyła się pierwsza sesja bhadżanowa, śpiewana przez dziewięć osób. Od tego skromnego początku wszystko zaczęło się rozrastać. Przez następnych kilka lat głównym zadaniem Loraine była pomoc w tworzeniu ośrodków Sai, nauczanie bhadżanów i inicjowanie zajęć w klasach Bal Vikas. Ośrodek w Bangkoku przeniósł się z domu Sangarów do o wiele większego domu pana Ramlala, a gdy i ten okazał się za ciasny, do sali Uniwersytetu Chulalongkorn. Tym razem przyłączył się do nich dr Art-ong Jumsai, który znalazł to miejsce.
W 1985 r. pan Ramlal odnowił podłogi w budynku, który wzniósł jako magazyn i który stał się stałym ośrodkiem Sai. Tam otrzymali pierwszy dowód, że Wychowanie w Wartościach Ludzkich Sathya Sai przynosi rezultaty. Dzień otwarcia ośrodka był wielkim wydarzeniem. Przybyli ludzie z całej Tajlandii i z niektórych sąsiednich krajów. Mnisi buddyjscy odprawili na dziedzińcu ceremonie wstępne. Wiele osób zauważyło wśród dobrze ubranych ludzi kilkoro brudnych, obszarpanych i bosych dzieci, ale wszyscy byli zbyt zajęci, żeby się nimi interesować! Druga część uroczystości odbyła się w auli na trzecim piętrze. W korytarzu postawiono regały, na których można było zostawić obuwie. Wszystko szło doskonale: uroczystości, bhadżany i występy artystyczne – aż do chwili, gdy ludzie zaczęli wracać do domów! Nie pamiętali, gdzie zostawili buty, niektórzy wcale ich nie znaleźli i wracali na bosaka w swoich najlepszych ubraniach! Potem dodano dwa do dwóch i odkryto związek pomiędzy zaniedbanymi dziećmi i zaginionymi butami!
     Następnego dnia Loraine wróciła do ośrodka, ponieważ miała tam biuro obsługujące ośrodek. Dzieci wróciły. Były nią bardzo zainteresowane, ponieważ prawdopodobnie nigdy przedtem nie widziały obcokrajowców i znalazły tam miejsce do zabawy, inne niż ulica! Gdy wznoszono budynek, nie zauważono, że za nim znajdują się niewielkie slumsy. Dzieci przyszły stamtąd. W ciągu kilku tygodni Loraine postanowiła rozpocząć z nimi zajęcia wychowania w wartościach ludzkich. Na początku nie mogły usiedzieć spokojnie podczas medytacji, ale uwielbiały opowiadania, lubiły piosenki i zajęcia grupowe. Po kilku tygodniach, w sobotę, Loraine przyszła do ośrodka i weszła na schody, żeby otworzyć drzwi. Zdziwiła się sądząc, że przyszło wielu odwiedzających, ponieważ na regałach było mnóstwo butów. Przekonała się jednak, że drzwi do ośrodka są zamknięte i że wewnątrz nie ma nikogo. Przyglądając się butom zrozumiała, że to obuwie ‘zaginione’ podczas ceremonii otwarcia – dzieci przyniosły je z powrotem! Był to niezwykły dowód skuteczności Wychowania w Wartościach Ludzkich Sathya Sai i początek długiej podróży.

Życie poświęcone Wartościom

    W 1983 r. Loraine udała się do Indii, jak zwykle pod koniec roku. Tam dowiedziała się o pierwszej konferencji poświęconej Wychowaniu w Wartościach Ludzkich Sathya Sai dla nauczycieli z zagranicy. Nie zwróciła na to większej uwagi myśląc, że jej główne zadanie polega na pomocy w tworzeniu ośrodków, nauczaniu bhadżanów i organizowaniu różnorodnych prac. Dziwne, rozchorowała się zaraz po przyjeździe do aśramu! Musiała zostać w pokoju, nie mogła nawet pójść na darszan! Przez głowę przelatywała jej nieustannie jedna myśli: „To pierwsza konferencja na temat Wychowania w Wartościach Ludzkich Sathya Sai dla nauczycieli zagranicznych”, ale ją odrzucała! Po kilku dniach nie mogła dłużej tego znieść. Zmusiła się do wstania z łóżka i do zejścia na dół, gdzie mieściło się biuro prasowe. Prof. Sachdev był na posterunku i gdy tylko ją zobaczył uśmiechnął się i powiedział: „Doskonale, doskonale, teraz mamy na konferencji osobę z Tajlandii”. Loraine nie miała czasu zaprotestować, ponieważ natychmiast wpisał na listę jej nazwisko! Gdy wracała do swojego pokoju, nagle zrozumiała, że jest zdrowa! Niewątpliwie, wszystko to było w planach Swamiego! Loraine nie była jedyną osobą z Tajlandii biorącą udział w konferencji. Przyjechał także dr Art-ong Jumsai z dwójką współpracowników. Pierwszego wieczoru konferencji zdarzyło się coś, co zmieniło na zawsze życie Loraine! Delegaci siedzieli w pierwszym rzędzie w sali Purnaczandra i Swami wygłaszał dyskurs poświęcony edukacji. Powiedział, że żadna praca ani zawód nie są ważniejsze od nauczania i że przyszłość świata leży w rękach dzieci. Świat zmieni się, kiedy powstanie generacja młodych ludzi żyjących wartościami ludzkimi, gotowych służyć społeczeństwu.
    Potem powiedział coś, co zapisało się w jej umyśle na całe życie! Popatrzył na delegatów i rzekł: „Będąc nauczycielami wychowania w wartościach ludzkich macie zajęcie do końca życia. Nie musicie robić nic innego”. Niektórzy mogliby pomyśleć: ‘To wspaniale! Musimy tylko raz na tydzień nauczać w klasach WWL-u i już!’. Wtedy Swami rzucił bombę: „Ponieważ jesteście nauczycielami WWL-u, musicie praktykować wszystko, czego nauczacie!”. Oto chodzi! To zobowiązanie na całe życie! Loraine postanowiła wtedy, że poświęci pozostały jej czas na uczenie dzieci, pragnąc, żeby zostały dobrymi i odpowiedzialnymi obywatelami. Po powrocie z Indii grupa zainicjowała więcej klas WWL-u. Loraine uczyła już przedtem w ramach zajęć Bal Vikas dzieci z bardzo dużej rodziny pana Ramlala, teraz jednak wraz z innymi wyszła do społeczeństwa tajskiego i od 1986 r. prowadzi regularne zajęcia z dziećmi ze slumsów.
     Mniej więcej w tym samym czasie dr Art-ong zwołał kilkugodzinne seminarium i zaprosił na nie osoby odpowiedzialne za edukację w Bangkoku. Tłumaczył im na czym polega Wychowanie w Wartościach Ludzkich Sathya Sai. Seminarium zostało tak dobrze przyjęte, że poproszono zespół o poprowadzenie zajęć dla nauczycieli z Bangkoku. Odbywały się one co najmniej dwa razy w miesiącu, czasami w każdy weekend, przeważnie dla dwustu słuchaczy. W sumie wzięło w nich udział tysiące nauczycieli. Niewielka grupa dr Art-onga prowadziła zajęcia, a pozostali wielbiciele przygotowywali dla delegatów wegetariańskie śniadania i obiady. Trwało to przez kilka następnych lat. Po pewnym czasie okazało się, że jeśli nauczyciele mają nauczać wartości ludzkich, to muszą ich doświadczać. Nie wystarczy im teoria, powinni pamiętać, że: „chcąc poznać smak puddingu, muszą go zjeść!”.
    Stało się oczywiste, że trzeba otworzyć szkołę Sathya Sai. W tym samym czasie Swami polecił dr Art-ongowi otworzyć szkołę w Tajlandii. Nie łatwo zaplanować otwarcie szkoły. Trzeba mieć mnóstwo pieniędzy, ziemię i źródło  dochodów. Mimo to, jeśli jest to projekt Swamiego, wszystko idzie jak w zegarku – tym razem dzięki inicjatywie i szczodrości pana Ramlala Sachdewa, który kupił bardzo dużą działkę (szkoła dysponuje obecnie 168 akrami[5] ziemi) i wyasygnował wystarczającą ilość środków na wybudowanie szkoły i kantyny. Na koncie w banku znalazły się także pieniądze na pokrycie wydatków w następnych pięciu latach. W 1991 r. dr Art-ong Jumsai i pan Ramlal Sachdew wyruszyli do Indii pokazać te plany Swamiemu. Powiedzieli Mu, że potrzebują dwóch lat na wzniesienie, wyposażenie i otwarcie budynków. Swami oświadczył im, że muszą to zrobić w ciągu roku! Słowa Pana zawsze okazują się prawdziwe i w maju 1992 r. Szkoła Sathya Sai otworzyła swoje podwoje dla 14-tu uczniów. Miała sześciu nauczycieli. Z tej szóstki jedynie tylko Loraine pracuje w szkole. To jej 24-ty rok w tym ośrodku!
    Przez lata szkoła się rozrosła i obecnie ma prawie 400 uczniów w klasach od 1-szej do 12-tej oraz ponad 50-ciu wykładowców. Mieszkają w niej dzieci i nauczyciele, z wyjątkiem przedszkolaków. Ma dwa kampusy, dla dziewcząt i dla chłopców. Chłopcy z pierwszej, drugiej i trzeciej klasy uczą się razem z dziewczętami, a potem przechodzą do kampusu dla chłopców. Niemal 100% dzieci uczęszczających do szkoły nie pochodzi z rodzin Sai i przeważnie nie słyszało wcześniej o Sai Babie. Gdy jednak opuszczają szkolę wszystkie kochają Swamiego i wierzą w Niego. Wiele z nich widzi Go w szkole lub przeżywa z Nim bardzo wyraziste sny. Wszystkie czują, że Swami jest tutaj, kierując nimi w szkole i poza szkołą. Ta sama prawda odnosi się do większości nauczycieli.
     Szkołę założyła garstka entuzjastów, w większości nie pochodzących z rodzin Sai. To rozwijające i pouczające doświadczenie, zarówno dla nauczycieli jak i dla uczniów. Wiele grup nauczycieli pojechało zobaczyć Swamiego, a On zawsze obdarzał ich łaską. Głęboko w Niego uwierzyli. Swamiego odwiedziło również bardzo wielu uczniów. Przez lata utrwaliła się tradycja, że zanim absolwenci 12-tych klas opuszczą szkołę i wyruszą w szeroki świat, dr Art-ong Jumsai zabierze ich do Indii po błogosławieństwo Swamiego. Mnóstwo dzieci tańczyło przed Swamim. Dziewiętnastego listopada 2009 r. dziewczęta ze szkoły wzięły udział w tańcach prezentowanych w Dniu Kobiet. Od tamtego czasu niemal każdego roku dzieci z tajlandzkiej szkoły występują w Prasanthi podczas rozmaitych uroczystości. Siedemnastego lipca 2008 r. grupa dziewięciu chłopców grających na instrumentach muzycznych koncertowała przed Bhagawanem pod kierunkiem pani Maren Tancke i otrzymała wielką łaskę od Pana.
    Chociaż szkoła bierze udział w programie obowiązującym wszystkie szkoły w tym kraju, to jej najważniejszym celem jest kształtowanie dobrych obywateli. Pięć wartości ludzkich –prawda, prawość, pokój, miłość i niekrzywdzenie – zostało włączonych do każdego nauczanego przedmiotu i we wszystkie zajęcia dzieci. Wypływa to z poglądu, że ukoronowaniem edukacji jest charakter. Pierwsza lekcja w klasach jest zawsze poświęcona wychowaniu w wartościach ludzkich, nauczanych przy pomocy pięciu technik. Pięć technik nauczania ma na celu wydobycie wartości z dziecięcych serc, aby mogły je praktykować w codziennym życiu w równie naturalny sposób jak oddychanie.

Pięć technik nauczania

     Medytacja światła stanowi najważniejsze narzędzie wyciszania umysłów, osiągania spokoju i budowania łagodnego usposobienia. Wychowując dzieci w wartościach ludzkich posługujemy się bardzo prostą i bezpieczną metodą skupiania się na świetle. Regularne praktykowanie siedzenia w ciszy owocuje większym spokojem i skupieniem w klasie, poprawia koncentrację i pamięć.
    W przeszłości ważnym elementem życia większości ludzi, bez względu na ich kulturę i religię, była modlitwa. Teraz zaginęła w pośpiechu i zamieszaniu współczesnej egzystencji. Codzienna modlitwa jest darem i narzędziem do osiągnięcia wewnętrznego zadowolenia i pewności siebie, które możemy ofiarować dzieciom.
     Śpiewanie grupowe jest bezcenną techniką przynoszącą nie tylko odprężenie i radość w klasie, lecz także doskonałym sposobem wzmacniania pamięci, rozbudzania pozytywnego myślenia i uczuć. Melodia i słowa piosenek pozostają w umysłach uczniów długo po skończeniu lekcji. Muzyka jest bezpośrednią drogą do dziecięcych serc i tylko niewielka garstka dzieci nie cieszy się śpiewaniem.
    Opowiadanie historii jest jedną z najstarszych metod nauczania, ponieważ opowiedziane historie długo pozostają w pamięci. Gdy przekazujemy coś dzieciom w formie opowiadania, lepiej to zapamiętują. W starożytności był to najważniejszy sposób przekazywania wiedzy. Większość wielkich przywódców religijnych i filozofów uczyło za pomocą przypowieści. Opowiadania wnoszą do klasy element zabawy, ożywienia i teatru. Można je także wykorzystać jako temat do dyskusji i dociekań. „Jak myślisz, dlaczego tak się stało? Co zrobilibyście w takiej sytuacji? Co  czuliście słuchając tej historii?”. Nauczyciele powinni pozwolić dzieciom samodzielnie odkrywać wartości, łagodnie je naprowadzając, w sposób, który nie pozbawi ich radości i zachwytu.
    Zajęcia grupowe oferują uczniom naukę eksperymentalną. „Jeśli mi powiesz, zapomnę. Jeśli mi pokażesz, może zapamiętam. Jeśli mnie zaangażujesz, zrozumiem.” Zajęcia grupowe wciągają. Wiedząc ile czasu spędzają dzieci w ławkach, dostrzegamy konieczność wprowadzania innych zajęć. To część praktyczna, ponieważ w dzisiejszych czasach większość nauki ma charakter czysto teoretyczny. Dzieci powinny mieć okazję przeprowadzania praktycznych doświadczeń. Nawet pomijając owe zajęcia, działalność grupowa jest bardzo ważna. Wspólna praca i zabawa rozwijają umiejętności społeczne i ducha współpracy. 
    Chociaż główny nacisk nie jest kładziony na zdobywanie wiedzy, to dzieci dobrze się uczą. To naturalny skutek systemu zapewniającego uczniom radość i spokój. Szkoła Sai w Tajlandii otrzymuje wiele nagród za osiągnięcia na polu nauczania. Wielu jej absolwentów studiuje na najlepszych tajlandzkich uczelniach.  

Duchowość, zrównoważony rozwój, samowystarczalność – wartości Sai kształtują życie w kampusie szkolnym 

    Minister edukacji uznał szkołę Sathya Sai za placówkę modelową, podobnie jak minister energetyki, który wziął pod uwagę jej osiągnięcia na polu upraw ekologicznych i wykorzystywania alternatywnych źródeł energii. Szkoła, w dążeniu do samowystarczalności, hoduje na swoje potrzeby ryż i większość warzyw oraz produkuje energię czerpaną ze słońca, wiatru i wody, uzyskując biopaliwo i biogaz. Cała szkoła, w tym uczniowie i nauczyciele, sadzi i zbiera ryż! W ubiegłych dwudziestu latach szkoła otrzymała setki nagród, m.in. najbardziej prestiżowe nagrody króla i królowej Tajlandii. Odwiedza ją tak wiele osób z uniwersytetów i szkół, przedstawicieli rządu i sektora prywatnego, że zmuszona była ograniczyć liczbę gości do 2000 w miesiącu!

Prace Tajlandzkiego Instytutu Nauczania Sathya Sai (ISSE Thailand) na rzecz globalnego społeczeństwa

     Zgodnie z instrukcjami jakie Bhagawan Baba przekazał dr Art-ongowi, Instytut Nauczania Sathya Sai zainicjował swoją działalność w lipcu 1998 r. na terenie Szkoły Sathya Sai, otwierając swoje podwoje dla osób z całego świata. Pierwszy kurs dyplomowy odbył się w 1998 r. Od tamtego czasu było ich 32 i każdy trwał dziewięć tygodni. Jak dotąd absolwentami Instytutu zostało 338 słuchaczy z 52 krajów. Przyjechali z Argentyny, Australii, Brazylii, Kanady, Chin, Kolumbii, Kambodży, Chorwacji, Anglii, Estonii, Fidżi, Francji, Niemiec, Hawajów, Holandii, Hong-Kongu, Indii, Indonezji, Iranu, Irlandii, Izraela, Włoch, Japonii, Kazachstanu, Kuwejtu, Laosu, Malezji, Birmy, Meksyku, Maroka, Nepalu, Holandii, Nowej Zelandii, Omanu, Paragwaju, Peru, Filipin, Kataru, Singapuru, Słowacji, Południowej Afryki, ze Szkocji, z Hiszpanii, Sri Lanki, ze Szwecji, Szwajcarii, Tajlandii, USA, Ugandy i Wenezueli.
    Poza nauczaniem angielskiego i zajęciami z WWL-u w Szkole Sathya Sai, Loraine wykłada i prowadzi warsztaty w Instytucie oraz odpowiada za kontakty z zagranicą, ponieważ wielu gości przyjeżdża z innych krajów. Szkolę odwiedzają grupy nauczycieli, wychowawców a także ambasadorzy z całego świata.
     Przywódcy muzułmańscy uznają uniwersalność wartości Sai
Indonezyjskie Ministerstwo Edukacji wysłało kilka grup nauczycieli ze szkół państwowych na wizyty studyjne, aby zdobyli wiedzę o wychowaniu w wartościach ludzkich i poznali sposoby stosowania jej w klasach. To naprawdę cud Swamiego, biorąc pod uwagę, że Indonezja posiada największą populację muzułmańską na świecie oraz fakt, że wszyscy przyjeżdżający stamtąd nauczyciele wyznają islam.  
    Loraine podróżuje często do innych krajów, ponieważ na świecie wzrasta potrzeba wychowywania w wartościach ludzkich. Od wczesnych lat 90-tych do chwili obecnej wykładała oraz prowadziła seminaria i warsztaty w Australii, w Bhutanie, na wyspach Fidżi, w Grecji, Hong-Kongu, Indiach, Indonezji, we Włoszech, w Japonii, Kazachstanie, Korei, Laosie, Malezji, na Mauritiusie, w Maroku, Nepalu, Nowej Zelandii, Omanie, na Filipinach, w Rosji, Singapurze, Hiszpanii, Laosie, na Tajwanie, w Tajlandii, Wielkiej Brytanii, USA i Wietnamie. Dwoma krajami, które wprowadziły Wychowanie w Wartościach Ludzkich Sathya Sai na całym obszarze są Kazachstan i Bhutan. Dr Art-ong Jumsai i Loraine wielokrotnie jeździli do Kazachstanu i prowadzili tam zajęcia dla nauczycieli z całego kraju. Zaprosili na nie Pierwszą Damę Kazachstanu i współpracowali z nią blisko przez kilka lat. Pierwsza Dama kilkakrotnie odwiedziła Swamiego i chociaż Kazachstan jest krajem islamskim, to wychowanie w wartościach ludzkich zostało włączone do narodowego systemu edukacyjnego. Rządy Bhutanu i Tajlandii zobowiązały się do przeszkolenia wszystkich nauczycieli na kursach WWL-u. Niektóre seminaria kierowano do kierowników szkół i nauczycieli. W 2010 r. dwie duże grupy przyszłych instruktorów nauczycieli z Bhutanu (w sumie 76 osób) przyjechały do Instytutu Nauczania Sathya Sai w Tajlandii, aby studiować na intensywnych, skróconych kursach WWL-u trwających dwa tygodnie. W styczniu 2011 r., w ramach umowy, dr Art-ong i Loraine spędzili tydzień w Bhutanie, doprowadzając szkolenie do końca.

Wartości ludzkie a urządzenia sanitarne: UN-HABITAT[6] – Program Narodów Zjednoczonych d.s. Osiedli Ludzkich. Zaproszenie do współpracy.

     W 2006 r. ludzie z Programu Narodów Zjednoczonych d.s. osiedli ludzkich skontaktowali się z ISSE[7] i poprosili o pomoc w prowadzeniu seminariów i warsztatów w wielu krajach Azji, ponieważ są zaniepokojeni brakiem wody na świecie. Uświadomili sobie, że jedynym sposobem wprowadzenia zmian jest wniesienie wartości do szkoleń poświeconych wodzie, aby dzieci i nauczyciele zdołali dostrzec prawdziwą wartość wody i przeżyli życie zgodnie z wartościami ludzkimi.
     Dr Art-ong Jumsai i Loraine poprowadzili seminaria poświęcone wartościom ludzkim w odniesieniu do wody, higieny i urządzeń sanitarnych na Sri Lance, w Nepalu, Bhopalu (Indie), Indonezji, na Tajlandii i w Kambodży. Zostały one bardzo dobrze przyjęte i nauczyciele zobowiązali się wprowadzić wartości ludzkie do zajęć szkolnych.
    W Szkole Sathya Sai przeprowadzili także 10 tygodniowych kursów dla instruktorów nauczycieli, poświęconych wodzie, higienie i urządzeniom sanitarnym. Ponad 100 instruktorów nauczycieli ze wszystkich zakątków Azji i z kilku krajów położonych w innych częściach świata wzięło udział w specjalnych sesjach treningowych.
     Loraine napisała także kilka książek poświęconych Wychowaniu w Wartościach Ludzkich Sathya Sai, w tym planom lekcyjnym opartym na wartościach. W ramach współpracy z UN-HABITAT poproszono ją także o napisanie dwóch książek o zastosowaniu wartości w odniesieniu do wody. Wiele jej książek zostało przetłumaczonych na inne języki: francuski, hiszpański, japoński, niemiecki, indonezyjski i wiele innych. Poza książkami, Swami zainspirował ją również do skomponowania wielu piosenek dla dzieci, mówiących o wartościach. One również zostały przetłumaczone. Loraine czuje się wspaniale, gdy odwiedzając różne kraje słyszy jak dzieci śpiewają je we własnych językach!

Największy ze wszystkich dar – bycie Jego fletem

     „Czasami przyglądamy się naszemu życiu i myślimy jak dużo osiągnęliśmy, ale to iluzja! Jesteśmy instrumentami w boskich dłoniach Bhagawana. Tylko Jego łaska pozwala nam wykonywać Jego pracę.” Loraine pamięta, jak Swami opowiadał kiedyś o pasterkach i flecie: „Kiedyś pasterki znalazły w lesie flet, podniosły go i zwróciły się do niego: ‘O, flecie, zdradź nam swój sekret! Jak wspaniałych dokonałeś czynów, że zyskałeś tak wielką łaskę i sam Pan dotyka cię Swoimi ustami i gra przez ciebie melodie? A kiedy nie gra, to trzyma cię za pasem. O, flecie, powierz nam swój sekret!’. W tym momencie mijała ich Radha i dostrzegając rozterkę pasterek powiedziała: ‘Siostry, przyjrzyjcie się fletowi. Czym był, zanim został fletem? Po prostu kawałkiem bambusa. Ścięto go siekierą, wydrążono nożem, a otwór wypalono ogniem. Pan może grać na flecie Swoje boskie melodie jedynie wtedy, gdy flet jest zupełnie pusty’”. Potem Swami popatrzył na wszystkich słuchających Go ludzi i rzekł: „Pragnę, żebyście wszyscy zostali moimi fletami!”.
     „Największym darem jaki otrzymałam od Swamiego była szansa zostania nauczycielką w Jego szkole. To zaszczyt pracować z dziećmi i patrzeć jak się zmieniają w piękne kwiaty. Nauczyłam się, że nie ma złych dzieci! Z pewnością niektóre mają niewłaściwe zwyczaje i negatywne cechy charakteru, lecz można to zmienić dzięki praktykowaniu pięciu wartości ludzkich, zwłaszcza miłości. Nie każde dziecko osiąga sukcesy w matematyce, przedmiotach humanistycznych czy językach, ale każde jest w czymś dobre. Dzięki łasce Pana pomagamy dzieciom odkryć ich potencjał. Być może są muzykalne, mają zdolności artystyczne lub kulinarne – każde dziecko ma w sobie coś specjalnego. Dzięki tej szkole mogą w czymś celować i odnaleźć swoje prawdziwe ja. Dlaczego to taki dar? Ponieważ Swami powiedział w 1983r.: „Jeśli jesteście nauczycielami wychowania w wartościach ludzkich, to musicie praktykować wszystko, czego nauczacie”. To proces nieustannego wzrastania i ubijania[8]. Wszyscy przechodzimy przez ubijanie, to część gry i nie możemy go uniknąć. Przeżyłam okres dziewięciu lat, kiedy Swami ze mną nie rozmawiał. To były bardzo trudne lata, w czasie których byłam poddawana wielu próbom. Okazało się później, że były to również lata najważniejsze, ponieważ nauczyły mnie zagłębiać się w sobie i odnajdywać tam Swamiego. Kiedy wezwał mnie, napełnił moje dłonie wibhuti i rzekł: Teraz idź i dobrze pracuj w Tajlandii.” 
    Po wielu latach, kiedy jej praca objęła inne kraje, Loraine zapragnęła sprawdzić, czy Swami jest z niej zadowolony. Miała okazję zapytać Go o to, kiedy przyjechała do Prasanthi z tajskimi mniszkami buddyjskimi i Swami wezwał je na audiencję. „Ofiarował mi zaszczyt tłumaczenia z języka tajskiego na angielski i z angielskiego na tajski (jak gdyby Pan potrzebował tłumaczki! Po prostu dał mi szansę służenia!). Na zakończenie audiencji spytałam Swamiego: „Swami, co z moją pracą?”. Spojrzał na mnie z czarującym uśmiechem i powiedział: „Twoja praca? Swami jest bardzo, bardzo, bardzo szczęśliwy!”. O co więcej można prosić w tym życiu?”.

Świadectwa uczniów Tajlandzkiej Szkoły Sathya Sai

    Naukę w Szkole Sathya Sai podjąłem od szóstej klasy. Nic nie wiedziałem o tym miejscu i nigdy nie słyszałem o Śri Sathya Sai Babie. Gdy tu zamieszkałem, wszystko mi się podobało. Szkoła zapewniła mi szansę jakiej nie dostałbym w żadnym innym miejscu: wolność uczenia się. Wraz z duchową praktyką odkryłem swój potencjał i zainteresowania. Zacząłem dostrzegać prawdziwy cel życia. Po ukończeniu szkoły zostałem przyjęty na wydział anglistyki Uniwersytetu Thammasat w Bangkoku. Ukończywszy czteroletnie studia postanowiłem wstąpić do Instytutu Nauczania Sathya Sai i przejść kurs dyplomowy, żeby zgłębić, nauczyć się i prawdziwie zrozumieć na czym polega wychowanie w wartościach ludzkich. Dowiedziałem się tam jak ważna jest praca w szkole i postanowiłem zostać nauczycielem angielskiego. Do tej chwili spędziłem w Szkole Sathya Sai sześć lat jako uczeń i dwa lata jako nauczyciel. Każdy dzień jest błogosławieństwem. Jestem ogromnie wdzięczny szkole i Swamiemu za pokazanie mi jak dawać, jak dzielić się z innymi i kochać. Dziękuję za inspiracje i ukierunkowanie mojego życia w taki sposób, by stało się znaczące.

Pan Tanaboon Nongkeow (Best)

Szkoła Sathya Sai, prowincja Chai Badan, Lopburi, Tajlandia

           ________________________________________

    Miałam szczęście uczyć się w Szkole Sathya Sai od szóstej do dwunastej klasy. Poza przedmiotami wykładanymi w każdej placówce, uczymy się tutaj wielu innych rzeczy: jak żyć okazując miłość i współczucie, jak pomagać i służyć innym, a dzięki temu również ich kochać. Stworzono nam wiele okazji do zdobywania doświadczeń. Miałam wielkie szczęście, że szkoła wysłała mnie w czasie wakacji do rodziny wielbicieli Sai w Wietnamie. W efekcie postanowiłam studiować na wydziale wietnamistyki i zostałam przyjęta na Uniwersytet Srinakharinwirot w Bangkoku, cieszący się doskonałą reputacją. Teraz jestem na trzecim roku. Czuję się bardzo szczęśliwa i wdzięczna, gdyż moje ostatnie oceny osiągnęły poziom 4.00 (100%). Za ten sukces pragnę podziękować mojej szkole, nauczycielom i przyjaciołom, którzy zawsze mi pomagają i dodają odwagi – nie tylko gdy uczęszczałam do szkoły, ale również teraz, gdy jestem na uniwersytecie.

Pani Luxsapetch Chalothorn (Kop)

absolwentka Szkoły Sathya Sai i Uniwersytetu Srirakarintaravirot w Bangkoku

________________________________________
    
       Nazywam się Sathyaporn Piluk. Studiuję księgowość i zarządzanie na wydziale marketingu Uniwersytetu Mahasarakham. Uczęszczałem do Szkoły Sathya Sai od pierwszej do dwunastej klasy. Szkoła nauczyła mnie rano wstawać. Pokazała mi jak się uśmiechać kiedy mam kłopoty, jak służyć, jak być dobrym przywódcą i uczniem, jak dawać i być szczęśliwym. Nauczyciele opiekowali się nami jak własnymi dziećmi. Nie myśleli o własnej wygodzie i pomagali nam rozwiązywać problemy. Wiem, że gdyby szukali wygód i pieniędzy, to już dawno by stąd odeszli! Starsze dzieci opiekują się młodszymi jak bracia i siostry. Nasi przyjaciele uczą się i wzrastają razem z nami w takiej bliskości, że czujemy się jedną rodziną, nawet gdy nie jesteśmy ze sobą spokrewnieni. Możemy żyć w ten sposób, ponieważ w procesie wychowania w wartościach ludzkich nauczyliśmy się postępować bezinteresownie dla dobra wszystkich. Jesteśmy odważni, pewni siebie, altruistyczni i cierpliwi. Te wartości nas chronią.    
    Gdy byłem w szkole seniorem, odwiedzało nas wielu gości chcących przekonać się jak żyjemy. Często pytali mnie czy po skończeniu szkoły będę się bał wyruszyć w szeroki świat. Odpowiadałem z ufnością, że wcale się nie boję, ponieważ wszystko co muszę zrobić, to trwać w dobroci, nikogo nie ranić oraz służyć i pomagać innym. To umożliwi mi życie w społeczeństwie. Mówiłem im również, że nie chcę opuszczać szkoły, ponieważ wiem, że będę bardzo za wszystkimi tęsknił. Na uniwersytecie z entuzjazmem uczestniczę we wszystkich zajęciach i poważnie traktuję swoje studia. Odkryłem, że doskonale radzę sobie z ludźmi i mam wielu przyjaciół. Większość spotykanych osób pyta mnie gdzie się uczyłem, a ja odpowiadam im z dumą, że jestem absolwentem Szkoły Sathya Sai w Lopburi. Przyjaciele mówili mi: „Masz szczęście, ponieważ szkoła zrobiła z ciebie dobrego człowieka”. Zawsze się wtedy dziwiłem, ponieważ myślałem, że wszystkie szkoły uczą jak stać się dobrym! Przyjaciele mówią jednak: „Nie, Pim, to nieprawda. To inny rodzaj myślenia i postępowania. Pim, potrafisz doskonale wszystko robić i tak pozytywnie patrzysz na świat”. Dziękuję za komplementy, lecz wiem, że nie jestem doskonały. Nikt nie jest dobry we wszystkim, a jednocześnie, nie ma nikogo, kto nie byłby w czymś dobry! Ludzie żyją różnie, w zależności od tego jak myślą. W szkole zawsze cieszyłem się z tego co robię, tak samo na uniwersytecie. Nigdy jednak nie wyobrażałem sobie, że będę tak dobrym studentem! Studiując, biorę za siebie odpowiedzialność, ponieważ wiem, że tutejsi nauczyciele nie będą biegali za nami jak w szkole Sai. Moje oceny za pierwszy semestr okazały się bardzo satysfakcjonujące, ale byłem zaskoczony gdy powiedziano mi, że zająłem pierwsze miejsce! Na wydziale, gdzie studiuje ponad 200 osób! Nigdy nie marzyłem, że tak mi się powiedzie. Ale zrozumiałem, że wszystko czego potrzebuję, to starać się z całych sił i myśleć pozytywnie, a dobre rezultaty przyjdą same. Myślę, że nie muszę konkurować z innymi. To tylko kreuje negatywność. Zadaję sobie pytanie: „Czy nie lepiej pomagać innym, wspólnie się uczyć i w ciągu czterech lat razem skończyć studia? Czy to nie lepsze od współzawodnictwa?”.
     Wkrótce po tym jak zacząłem studiować wprowadzono program wymiany studentów. Nie sądziłem, że uda mi się wziąć w nim udział, ponieważ standardy uniwersytetu są bardzo wysokie. Pragnąłem jednak wypróbować swoje szczęście. Ku mojemu zdumieniu zostałem wybrany, chociaż nie sądzę, żebym był taki mądry. Zostałem skierowany na miesiąc na Uniwersytet Darussalum w Brunei[9]. Profesorowie nieustannie mnie pytali: „Do jakiej chodziłeś szkoły? Jak to się stało, że mówisz lepszym angielskim niż twoi starsi koledzy?”. Odpowiadałem z dumą, że uczęszczałem do Szkoły Sathya Sai w Lopburi, a oni ją chwalili. To pomogło mi uświadomić sobie, jak wielkie miałem szczęście mogąc się w niej uczyć. Każdego roku przyjeżdża do szkoły wielu zagranicznych nauczycieli, żeby wziąć udział w zajęciach Instytutu Nauczania Sathya Sai. Ponadto szkoła wyszukuje rodziny w innych krajach, do których wyjeżdżamy na wakacje i ćwiczymy angielski. Dzięki temu osiągnąłem taki poziom. Wciąż jednak pamiętam, że nie jestem lepszy ani mądrzejszy od innych. Przez cały czas pracuję nad sobą.
     Władze uniwersytetu poprosiły mnie o napisanie artykułu opisującego program samowystarczalnej gospodarki wprowadzony przez króla Tajlandii. Pisząc go miałem ukazać jej wpływ na nasze życie. Poczułem, że będę miał okazję podzielić się dobrymi myślami i pomysłami. Szkoła Sathya Sai jest samowystarczalnym ekonomicznie centrum naukowym, a ja uczęszczałem do niej przez 12 lat i nauczyłem się żyć skromnie, w zgodzie z naturą. Ciężko pracowałem, żeby propagować ten program. Nasz ‘ojciec’ dr Art-ong Jumsai nie dba o własny komfort i robi wszystko dla nas i naszych nauczycieli. Uświadomiłem sobie, że główne zasady samowystarczalnej gospodarki i pięć wartości ludzkich, będących główną ostoją naszej szkoły, dały mi narzędzia, takie jak rozumowanie, umiar i odwagę, dzięki którym mogę celować w każdej dziedzinie.
Sathyaporn Pilak (Pim)

student pierwszego roku księgowości i zarządzania na wydziale marketingu Uniwersytetu Mahasarakham

________________________________________

Świadectwa nauczycieli uczestniczących w pracach Tajlandzkiego Instytutu Edukacji Sathya Sai  

    Nazywam się Karlie Traversa, pochodzę z USA i studiuję w Chicago muzykę. Poproszono mnie, żebym wraz z nauczycielem i kolegą pojechał do Tajlandii i przekonał się jak wartości ludzkie sprawdzają się w nauczaniu. Na początku nie wiedziałem czego się spodziewać. W moim kraju nikt o nich nie słyszał. W Szkole Sathya Sai zadałem sobie pytanie: „Dlaczego wszystkie szkoły nie są takie jak ta?”. We wczesnych latach szkolnych zawsze się czegoś bałem i czułem, że nigdy nie będę w niczym dobry. Byłem testowany, osądzany i traktowany na podstawie zewnętrznych cech: średniej ocen, stopni i wyglądu. To wpływa na moje życie oraz na to, kim jestem. Obserwując dzieci w Szkole Sathya Sai przekonałem się, że rozumieją, że światło płynie z ich wnętrza. Wiedzą, że są kochane, otoczone opieką i chronione przez wszystkich. Wiedzą, że mogą własnym blaskiem obdarzyć innych i czynić dobro. Szkoła zdumiewała mnie z wielu powodów, a zwłaszcza tym, że to wszystko jest takie proste. Pokazała mi jak łatwo jest wydobyć miłość z każdej osoby i czynić to w środowisku edukacyjnym. Marzę o tym, żeby wprowadzić te zasady do muzycznych programów nauczania i wzrosnąć dzięki nim jako nauczyciel, student, a przede wszystkim, jako ludzka istota. To doświadczenie było błogosławieństwem i wiem, że wkrótce wrócę do Szkoły Sathya Sai.
Karlie Traversa
Asystent nauczyciela pracującego z orkiestrą North Park University, student 3-go roku North Park University w Chicago, USA

________________________________________

      Nazywam się Andrea Benavides i jestem studentem drugiego roku na North Park University w Chicago. Moim instrumentem są skrzypce. Od dwóch lat, odkąd zacząłem grać w orkiestrze, biorę udział w programie wychowania w wartościach ludzkich. Wraz z naszym dyrygentem Tomem Zelle i moim przyjacielem Karlie Traversa miałem okazję odwiedzić Szkołę Sathya Sai w Tajlandii. Byliśmy głęboko poruszeni jej atmosferą, spokojem i ufnością jakie tam panowały. Pomimo, że nasza wizyta trwała krotko, uczniowie, nauczyciele i pracownicy poświęcili nam dużo uwagi. Dzieci nauczyły mnie, że bariery językowe nie blokują komunikacji płynącej z serca do serca. Nauczyciele pokazali mi, jak zwracać się do wnętrza i okazywać cierpliwość. Dzieci w szkole są szczęśliwe mogąc codziennie uczyć się nowych rzeczy i dzielić się wiedzą z innymi. Nauczyły mnie, jak widzieć dobro w każdym człowieku. Na koniec pokazały mi, że wartości ludzkie są wszędzie i w każdym. Jesteśmy ich żywymi nośnikami. Odczuwam szczęście mogąc zabrać to wszystko na mój uniwersytet i do mojego ojczystego kraju, Kostaryki. 
Andrea Benavides
student drugiego roku na North Park University,USA 

________________________________________

     Ukończyłam wydział zarządzania biznesem. Otrzymawszy dyplom zaczęłam pracować w szkole pielęgniarek mojej mamy w Trang, na południu Tajlandii. Przez cały czas nauki i pracy czułam się zakłopotana i niespokojna. Przeżywałam wewnętrzny konflikt i wciąż zadawałam sobie pytanie, czy taki niespokojny i niecierpliwy umysł potrafi dać szczęście i spokój małym dzieciom. 
      W 2008 r. miałam wielkie szczęście studiować w Instytucie Nauczania Sathya Sai w Lopburi. Udział w kursie obdarzył mnie nowym życiem. Zostałam wegetarianką, zaczęłam pozytywnie patrzeć na świat i dostrzegać prawdziwy cel życia. Bardzo się zmieniłam – zaczęłam więcej słuchać i przebaczać ludziom, którzy mnie ranili, częściej się dzielić i dostrzegać własną wartość, podobnie jak wartość innych. Odkryłam, że pięć wartości ludzkich – miłość, prawda, właściwe postępowanie, pokój i niekrzywdzenie są podstawą wszystkiego, a także, że bardzo łatwo jest uczyć dzieci przy pomocy pięciu technik – siedzenia w ciszy, modlitwy, opowiadania historii, grupowego śpiewania i grupowej pracy.  
    Po ukończeniu kursu zostałam wolontariuszką w Organizacji Sai – o której nie słyszałam przed udziałem w kursie – i podczas letnich wakacji zaczęłam nauczać WWL-u. Zauważyłam, że dzieci, które uczę, są bardzo szczęśliwe, że lubią opowiadania i zajęcia. Zauważyłam, że stały się subtelniejsze i dzielą się z innymi. Oprócz tego potrafię się przystosowywać i znajdować w pracy radość mając kontakt z ludźmi różnych wyznań. W Trang, na południu Tajlandii, tam gdzie mieszkam, 21% populacji stanowią muzułmanie. Postanowiłam, że w przyszłości będę w dalszym ciągu uczyła dzieci wychowania w wartościach ludzkich. Wychowanie w Wartościach Ludzkich Sathya Sai jest moim przewodnikiem, moim guru i moim Bogiem. 
Pani Parichart Chainpitakwattana
Wicedyrektorka Lukerak Nursery School, prowincja Trang, południowa Tajlandia

________________________________________

      Miałem okazję studiować nie tylko na zwykłym kursie dyplomowym, ale również na trwającym rok zaawansowanym kursie dyplomowym w Instytucie Nauczania Sathya Sai w Tajlandii. Bardzo wiele tam zyskałem. Kiedy po raz pierwszy znalazłem się w Tajlandii nie umiałem mówić po angielsku ani obsługiwać komputera! Uważałem, że to podstawa wszelkiego studiowania, ale w Instytucie Nauczania Sathya Sai nauczyłem się mnóstwa innych rzeczy. Otrzymałem coś więcej niż wiedzę akademicką i świecką; poczułem, że coś we mnie wzrasta i rozkwita, choć początkowo nie zdawałem sobie z tego sprawy. Były to dobre cechy, takie jak pewność siebie, kreatywność, innowacyjność, pasja. Ale największą lekcją jakiej nauczyłem się zarówno w Instytucie jak i w Szkole Sathya Sai, było to, że Swami jest obecny wszędzie i robi wszystko, a my jesteśmy tylko instrumentami w Jego rękach. Dzięki miłości, oddaniu i poświęceniu silniej czujemy Jego miłość. Nauczyłem się tego wszystkiego od nauczycieli, uczniów oraz od personelu Szkoły i Instytutu Sathya Sai. To wspaniałe miejsce do nauki. Dowiedziałem się również jak nauczać i włączać wartości do każdego tematu oraz jak prowadzić klasy WWL-u. Brakuje mi słów, żeby wyrazić czego możemy się nauczyć i zyskać w Instytucie Sathya Sai. Jestem ogromnie wdzięczny wszystkim nauczycielom, studentom i personelowi! Niech Swami ich zawsze błogosławi.  
                                                                       Pan Wian Wijania
kierownik Przedszkola Sai na Bali w Indonezji

________________________________________

    Nazywam się Lina Maria Palencia Gonzalez. Pracuję jako psycholog dziecięcy w szkołach Kolumbii. Od znajomych dowiedziałam się o kursach w Instytucie Nauczania Sathya Sai w Tajlandii. Przedtem nie miałam kontaktu z Organizacją Sai i jak większość ludzi w tym kraju zostałam wychowana w surowym katolicyzmie. Pojechałam do Tajlandii i mieszkałam tam przez rok. Zaledwie dwa miesiące temu ukończyłam zaawansowany kurs dyplomowy w Instytucie Nauczania Sathya Sai i pragnę podzielić się moimi doświadczeniami. W przeszłości ‘studiowanie’  było dla mnie kupowaniem wiedzy i informacji, ale moje przeżycia w ISSE nauczyły mnie, że może również oznaczać ‘przebudzenie serca’. ISSE zapewnia studentom okazje do otwierania się na wewnętrzną wiedzę. Pokazuje w sposób eksperymentalny jak przenieść ją do własnych krajów. Jeśli chodzi o mnie, to mogę uczciwie powiedzieć, że ISSE nie tylko wyposażył mnie w cenne narzędzia zawodowe, ale również pomógł mi poznać, zaakceptować i uzdrowić siebie. Zaczęłam rozumieć, że nie można uczyć innych, jeśli nie zna się siebie, że nie można dawać, jeśli się nie wie, co trzeba dać i nie można kochać innych nie kochając przede wszystkim siebie. Program, prowadzony głównie przez dr Art-onga Jumsaja i nauczycielkę Loraine Burrows, pomaga studentom uświadomić sobie ich prawdziwy potencjał i pokazuje, jak stosować go po powrocie do domu w pracy i w codziennym życiu, w kontakcie z rodzinami i przyjaciółmi. Transformacja zachodząca w czasie programu jest bezcennym darem, który Swami wkłada w dłonie godnych tego osób, aby dzieliły się nim z ludzkością. Po powrocie do społeczeństwa, po ukończeniu kursu, wykorzystuję to wszystko. Zmiana, jaka we mnie zaszła jest bardzo pozytywna i zauważalna. Mogę tylko powiedzieć: Dziękuję. 
Pani Lina Maria Palencia Gonzalez, 
psycholog z Kolumbii

________________________________________

      Urodziwszy się w czepku i żyjąc w luksusie zaczęłam myśleć, że ten sposób życia dostałam na zawsze. Jednak 2,5-tygodniowy kurs w Instytucie Nauczania Sathya Sai w Tajlandii, w jakim wzięłam udział, stał się dla mnie prawdziwym objawieniem. Począwszy od prostego otoczenia połączonego ze zdyscyplinowaną rutyną spania i wstawania wczesnym rankiem, z medytacjami i modlitwami, po mycie i czyszczenie toalet, wszystko to stanowiło dla mnie niezwykłe wyzwanie, na które musiałam się zgodzić, chociaż nigdy przedtem tego nie robiłam. W miarę mijania kursu, udziału w warsztatach i wykładach, dotarło do mnie co jest celem życia człowieka. Wyszło również na  wierzch kilka moich negatywnych cech, takich jak gniew i egoizm, z których zupełnie nie zdawałam sobie sprawy. W historii o ubijaniu oceanu przez Dewy i Asury dla uzyskania amrity, pierwsza wyłoniła się trucizna, którą Pan Śiwa musiał trzymać w gardle. Zrozumiałam, że kurs jest procesem ubijania, uświadamiającymi nam obecność w nas ‘trucizny’. Zrozumiałam, że najpierw powinniśmy uświadomić sobie własne wady, aby móc je korygować. Czułam, że Swami umieścił mnie w takim środowisku, bym rozwinęła w sobie cierpliwość, zrozumienie i miłość do wszystkich istot. Nie potrafię w pełni wyrazić swojej wdzięczności dla mojej ukochanej nauczycielki Loraine i godnego podziwu dr Art-onga Jumsai, który tak wiele mnie nauczył i ogromnie mi pomógł w czasie wewnętrznej podróży. 
Piya Sukhani,Kuala Lumpur, Malezja

________________________________________

    Ja, Venu Raj Sukhani, matka Piyi, chcę podzielić się przemyśleniami o tym, jak zmieniła się moja córka po powrocie z Instytutu Nauczania Sathya Sai w Tajlandii. Wracając do wspomnień, pamiętam, że Piya otrzymywała pozytywne opinie od nauczycieli za dobrą naukę i pomaganie innym. Jednak w domu nie bardzo się starała. Przez jakiś czas była bardzo zapalczywa i uparta, nie uznająca kompromisów w sytuacjach konfliktowych. Lecz po powrocie z Tajlandii stała się zupełnie inną osobą! Jest teraz swobodna, przestała się złościć. Jest naprawdę spokojna i dba o wszystkich. Stała się również odpowiedzialna – począwszy od sprzątania swojego pokoju do porannego wstawania, medytowania i pomagania wszystkim w domu. Była uzależniona od telefonu komórkowego, a teraz prawie z niego nie korzysta! Jestem szczęśliwa, że pozwoliliśmy jej wziąć udział w kursie, chociaż miała zaledwie 17 lat. Czuję, że to jedna z najlepszych podjętych przez nas decyzji, nie tylko dla niej, lecz również dla nas. Nie mam słów, żeby odpowiednio wyrazić wdzięczność pani Loraine i dr Art-ongowi Jumsai, którzy z błogosławieństwem Sai tak polerowali nasz diament, że stał się przepięknym klejnotem. Bardzo dziękuję. 
Venu Raj Sukhani (mama Piyi Sukhani)
Kuala Lumpur, Malezja
Redakcja Radia Sai tłum. J.C.
 
[1] darbar – świątynia
[2] Mandalaj – w latach 1857 – 1885 stolica Birmy
[3] Bodh Gaya – miejscowość w północno-wschodnich Indiach, w stanie Bihar. Tu, zgodnie z tradycją buddyjską, rósł święty figowiec pagodowy, pod którym Siddharta Gautama dostąpił przebudzenia i stał się Buddą.
[4]Wipassana – jedna z najstarszych technik medytacyjnych, ucząca widzieć rzeczy takimi jakie rzeczywiście są.
[5] 1 akr wynosi około 4048 m2
[6] UN-HABITAT – agenda ONZ zajmująca się kwestiami urbanizacji i osiedli ludzkich, w tym promocją zrównoważonego rozwoju ośrodków miejskich.
[7] Instytut Sathya Sai Education
[8] Swami ma na myśli ubijanie masła w maselnicy, gdzie ze śmietany wydobywa się najlepsze cząstki.
[9] Brunei – sułtanat na północnym wybrzeżu wyspy Borneo. Uniwersytet zlokalizowany jest w stolicy Bandar Seri Begawan. Jego motto brzmi: „Ku ludzkiej doskonałości”. 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.