Wyleczony z zatrucia jadem dzięki miłości i opiece

Jak ubogi robotnik rolny został w szpitalu Baby wyrwany śmierci, po ukąszeniu przez jadowitego węża 

    Bhagawan Baba położył kamień węgielny pod Szpital Ogólny Śri Sathya Sai w Puttaparthi w momencie, gdy ta wiejska osada była równie nieznana i zagubiona na mapie świata jak archipelag Pitcairn na Pacyfiku. Szpital dla wieśniaków z Puttaparthi, wzniesiony przez Bhagawana, stanowił w rzeczywistości skromny początek Jego cudownej misji medycznej, w której dwa szpitale superspecjalistyczne (w Puttaparthi i Whitefield) są jak jaśniejące latarnie morskie. Po wiekach rządów kolonialnych, Indie odzyskały niepodległość w 1954r. i właśnie zaczynały odrzucać swoją bolesną przeszłość. Choć pozostawione same sobie, bardzo się rozwinęły i wielkimi krokami zmierzały ku lepszemu. Niemniej jednak Szpital Ogólny Śri Sathya Sai w Puttaparthi pozostaje od ponad pięćdziesięciu lat liną ratowniczą dla tysięcy ludzi zamieszkałych w tym świętym mieście i w jego okolicy, a przedstawiona poniżej historia Narasimhulu poświadcza ten fakt.

Jest to opowieść o ubogim robotniku rolnym, który podczas pracy niemal nie stracił życia. Pięćdziesięcioletni Narasimhulu pochodzi z wioski Munimadaku (okręg Penukonda), leżącej około dwudziestu kilometrów od Puttaparthi. 

Jako robotnik rozliczany na dniówki, zarabiał 100 rupii dziennie, a w szczęśliwsze dni 200 lub 300. Mając czworo dzieci i żonę, o których musiał zadbać, dokonywał herkulesowych wysiłków, żeby związać koniec z końcem. Na szczęście do 2010 r. dwie z jego córek wyszły za mąż, a starszy syn, tak jak on, zaczął pracować jako robotnik dniówkowy. Natomiast najmłodszy syn uczęszczał do IX klasy. Narasimhulu był w stanie wydać starszą córkę za mąż dzięki zebranym oszczędnościom, ale żeby urządzić wesele młodszej, zaciągnął dług w wysokości 25 000 rupii. Z części tej pożyczki opłaca edukację młodszego syna. Obie jego córki również są robotnicami dniówkowymi.

Ukąszenie węża wyssało z Narasimhulu życie

     Opowiada: „Czwartego czerwca 2011 r. zasnąłem na farmie położonej około dwóch kilometrów od domu. Pamiętam, że obudziłem się wcześnie rano i piłem wodę. Nagle rozbolało mnie całe ciało. Miałem silny ból głowy i zamazany wzrok. Z wielką trudnością przebyłem dwa kilometry, żeby dostać się do domu. Żona natychmiast zabrała mnie do Penukondy elektryczną rikszą. Tam zbadał mnie dr Suryanarayana i poradził iść do Puttaparthi, ponieważ leki, jakie musiałem przyjąć, były kosztowne. Jednak od Puttaparthi dzieliła nas godzina drogi, więc udałem się do miejscowego znachora, który wziął 600 rupii i zrobił mi zastrzyk. Poczułem się gorzej. Wtedy postanowiliśmy wziąć następną rikszę i pojechać do szpitala w Puttaparthi. Z tamtego miejsca podróż zajmuje zwykle godzinę, ale tego dnia trwała o wiele dłużej. Przez cały czas odczuwałem niewyobrażalny ból. Żona martwiła się i denerwowała. Myślała, że mogę nie przeżyć. Natychmiast przyjęto mnie do szpitala. Pamiętam, że z trudnością mogłem mówić.”
Leczenie w odpowiednim czasie zapewnia wyleczenie

 Dr S. Bhuvaneshwari szczegółowo omawia stan Narasimhulu po przybyciu do szpitala i postawieniu diagnozy: „Z tego co powiedział wywnioskowaliśmy, że Narasimhulu spał na polu. Obudził się rankiem i poczuł, że coś go ugryzło.

Osłabł i z trudnością otwierał oczy. Kiedy przyjechał tutaj, opadały mu powieki i miał kłopoty z przełykaniem. Są to objawy neurotoksyczne (zatrucie komórek nerwowych), chociaż oddychał normalnie. Nie było śladów ugryzienia ani miejscowej opuchlizny. Dlatego doszłam do wniosku, że mógł to być wąż niemrawiec indyjski i natychmiast rozpoczęłam kurację anty–jadową.
     Gdyby nie dotarł tutaj w ciągu pięciu godzin od momentu ukąszenia, prawdopodobnie doszłoby do zatrzymania oddechu. Możliwe, że dawka jadu nie była wysoka, bo gdyby była, nie przeżyłby tak długo. Przez jakieś dwa dni nie mógł przełykać i był ogólnie bardzo osłabiony. Podaliśmy mu trzynaście dawek surowicy. Wykazał na nią pewną reakcję alergiczną, ale mieliśmy odpowiednie lekarstwa, żeby sobie z tym poradzić.”

Jeden z wielu takich przypadków

     Dr Bhuvaneshwari, która napisała pracę magisterską studiując ukąszenia węży w Puttaparthi i w okolicy, relacjonuje : „Od stycznia 2009 r. przyjęliśmy 262 ofiary ukąszenia węży, z których jedynie 92 dwa były ukąszeniami jadowymi. Większość ukąszeń miała miejsce pomiędzy majem a wrześniem – w czasie, gdy rolnicy pracują na polach. Pacjenci często przynoszą węże ze sobą, co ułatwia identyfikację gadów i zapewnia natychmiastowe rozpoczęcie właściwego leczenia. W niektórych wypadkach, nawet jeśli ukąszenie zawierało jad, symptomy pojawiają się stopniowo. Obserwujemy wtedy pacjentów i wyniki badań ich krwi. Miejscowe symptomy trującego ukąszenia węża są następujące: przewlekły ból, natychmiastowy obrzęk, a następnie pęcherze i martwica, czyli przedwczesna śmierć komórek i żywych tkanek, która niemal zawsze jest szkodliwa i może mieć fatalne skutki. Objawy różnią się od siebie, w zależności od gatunku węża. Na przykład efa piaskowa[1] i żmija Russella[2] są wężami hemotoksycznymi[3], wywołującymi krwawienie dziąseł, krew w moczu, miejscową opuchliznę, etc., natomiast niemrawiec indyjski i kobra są neurotoksyczne[4], to znaczy wywołują takie symptomy jak opadanie powiek, trudności w oddychaniu i przełykaniu, martwicę, etc. Każde z tych ukąszeń może doprowadzić do śmierci, jeśli pacjent nie otrzyma szybko pomocy – powinien znaleźć się w szpitalu w ciągu dwóch godzin.
Ratowanie wieśniaków po ukąszeniu przez  węże
     Według bezpośrednich szacunków Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w Indiach dochodzi do największej ilości zgonów na świecie z powodu ukąszenia węży. W ciągu roku umiera tu z tego powodu od 35 000 do 50 000 osób.
    Rządowe centra podstawowej opieki medycznej, nie zawsze otwarte przez 24 godz. w tygodniu, posiadają często zbyt mało personelu medycznego, a rzadko surowicę.
    Szpital Ogólny Śri Sathya Sai oferuje bezpłatną, całodobową pomoc medyczną, co zapewnia ofiarom ukąszeń odpowiednią terapię, udzieloną we właściwym czasie. Nie jest więc niespodzianką, że w powiecie Anantapur jest on jednym z głównych ośrodków leczących ukąszenia węży.
Proces leczenia
    Dr S. Bhuvaneshwari, która od prawie czterech lat zajmuje się w szpitalu Baby pacjentami ukąszonymi przez węże, tłumaczy nam jak przebiega proces leczniczy. „Na ukąszenia neurologiczne stosuje się surowice, jak w przypadku Narasimhulu. Niektórzy pacjenci reagują na nią alergicznie i żeby zahamować te objawy podajemy im dodatkowe leki, ponieważ nie możemy zmniejszyć dawek surowicy. Na szczęście, nie dotyczyło to Narasimhulu.
    W wypadku ukąszeń neuroparalitycznych podajemy 15 dawek surowicy. Zwykle szpitale państwowe, nie posiadające odpowiednich zapasów, mogą mieć nie więcej niż cztery, pięć dawek. Każda dawka kosztuje około 450 rupii i większości pacjentów na to nie stać.
    W Puttaparthi posiadamy jeszcze tę przewagę, że wspiera nas pobliski szpital superspecjalistyczny. Jeśli mamy do czynienia z poważnym przypadkiem i pacjentowi potrzebny jest respirator, wysyłamy go tam. Osiągany przez nas wskaźnik wyleczeń wynosi 99%. W ubiegłym roku tylko dlatego straciliśmy pacjenta ukąszonego przez kobrę, że dotarł do nas za późno.”

Doświadczenie czułej opieki medycznej (TLC)

    Dla Narasimhulu Szpital Ogólny Śri Sathya Sai jest „szpitalem Boga”.
    Mówi, ogromnie wdzięczy za otrzymaną pomoc: „W szpitalu Baby pielęgniarki i lekarze dobrze się mną zajęli. Wkrótce wróciłem do swojego wcześniejszego, normalnego życia. Gdybym zdecydował się na leczenie w Penukondzie, kosztowałoby mnie to 3000 rupii. Tutaj nie musiałem wydawać pieniędzy. Jedynym poniesionym kosztem była opłata za dojazd elektryczną rikszą do szpitala. Bóg  jest wobec nas naprawdę bardzo łaskawy i pomocny. Gdyby nie ten szpital, już bym nie żył. Baba zwrócił mi życie.”
    Dodaje: „W naszej wiosce wiele osób umarło z powodu ukąszeń węży. Od tej pory, jeśli ktoś będzie miał jakiś problem, wyślę go prosto do szpitala w Puttaparthi”.
    Po dwóch dniach pobytu w szpitalu Narasimhulu wrócił do swojej wioski. Nie ma kłopotów z przełykaniem i może normalnie pracować.

Święty dom uzdrowień

    Była to kolejna cudowna opowieść o instytucji, w której nadzieja i troskliwa pomoc pomogły tysiącom ludzi wydobyć się z najgłębszych otchłani rozpaczy. Zyskują na tym nie tylko pacjenci. Każdy pracujący w tym szpitalu lekarz odkrywa, że służenie tutaj jest podniosłym doświadczeniem (większość z nich pracuje ochotniczo).          

 Mówi dr Amrad Lan, lekarz rodzinny z Hamilton w Nowej Zelandii, mający bardzo wiele pracy: „Tego roku (2011) po raz pierwszy miałem przywilej pracowania  w Szpitalu Ogólnym Śri Sathya Sai w Prashanti Nilayam.

Nie potrafię opisać oddania i entuzjazmu wolontariuszy i stałego personelu, wykonujących swoją misję w atmosferze troski i miłości...

 Pomimo ciężkiej pracy, pod koniec dyżuru nie jestem wyczerpany, raczej naenergetyzowany i oczekuję następnego podobnego dnia. Wykonując swój zawód czuję spokój i satysfakcję. 

Zobowiązałem się, że wrócę tu za kilka lat, nie tylko po to, żeby służyć, ale również, żeby doświadczyć radości płynącej z mojej wewnętrznej istoty.”

          Innym wizytującym lekarzem, podobnie jak dr Lad, jest dr Srinivas Reddy Puli, pracujący obecnie na Uniwersytecie Illinois jako profesor nadzwyczajny gastroenterologii.

Wcześniej odbył kurs zaawansowanej endoskopii na Uniwersytecie Harwardzkim w Bostonie. „To moja druga podróż do Puttaparthi w charakterze gastroenterologa – ochotnika. Pracując społecznie w tym szpitalu każdego dnia odczuwam satysfakcję, ponieważ wykorzystuję umiejętności podarowane mi przez Boga dla służenia bliźnim mającym mniej szczęścia. Pamiętam również z nauk Baby, że tym, co zabiorę ze sobą są dobre uczynki.

 Chcę przyjeżdżać tutaj co roku i pomagać ludziom nie mogącym uzyskać pomocy w innych szpitalach. W ten sposób zrewanżuję się za otrzymane błogosławieństwa i nazbieram trochę dobrej karmy na przyszłość.”

      Tym, co czyni ten szpital jedynym w swoim rodzaju, jest duch poświęcenia i bezinteresowności. Tylko w 2010 r. przyjęto w poradni 350 000 pacjentów i odebrano poród 2 000 dzieci. Mając 14 oddziałów, 100 łóżek, 50 pielęgniarek i ponad 40 lekarzy, ta niewielka oaza miłości każdego roku niesie tysiącom osób pociechę fizyczną i umysłową. W czwartą rocznicę działalności szpitala, we wczesnych latach 60-tych, Bhagawan powiedział: „Ten szpital służy pogłębianiu wiary, przejawianiu boskości i usuwaniu wątpliwości...” Czyni to bezustannie od ponad pięćdziesięciu lat. Każdy, kto przekracza jego progi, wraca odmieniony i pełen wiary w potęgę Czystej Miłości, będącej naprawdę innym imieniem Boga.
– Redakcja Radia Sai
z H2H tłum. J.C.
[1] efa piaskowa lub korbacz pospolity - echi carinatus
[2] żmija Russella - vipera russelli pulchella
[3] jad węży hemotoksycznych niszczy czerwone krwinki
[4] jad węży neurotoksycznych atakuje układ nerwowy

węże występujące w okolicy Puttaparthi

niemrawiec indyjski

 kobra

żmija Russella

efa piaskowa - korbacz pospolity

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.