Jak zagubiony nastolatek zmienił się w oświeconego psychoanalityka

rozmowa z dr Allenem Levy

     My, wielbiciele Bhagawana Baby, żyjemy teraz w innym świecie. Przypominamy ludzi, którzy zapisali się na kurs prawa jazdy, żeby zdobyć umiejętności pod bezpośrednim nadzorem instruktora. Jednak w pewnym momencie instruktor zdecydował, że nadszedł czas, żeby przekazać kontrolę nad samochodem i być po prostu milczącym świadkiem tego, na ile jego instrukcje zostały zrozumiane i praktykowane. W tej szkole życia Bhagawan jest Nauczycielem wpajającym nam cenne lekcje ostrożnego manewrowania w szalonym ruchu życia. Jednak po chwili, po odpowiednim treningu, wybiera tylne siedzenie i po prostu obserwuje do jakiego stopnia zapamiętaliśmy Jego rady. Jesteśmy właśnie w tej fazie. Po wytrwałym uczeniu nas przez dziesiątki lat jak dystansować się od ciał fizycznych i szukać w sobie Wiecznego Źródła Radości, jak dążyć z pasją do bliskości nie z fizyczną formą Boga, lecz z nieskazitelnym Mieszkańcem naszych serc, Baba poddał nas ostatecznemu testowi, porzucając Swoje ziemskie ciało. Jedynym sposobem zdania tego egzaminu jest wybranie Boga, z wyłączeniem wszystkiego innego i trzymanie się Go, bez względu na wszystko.
     Wiele lat temu, jako zagubiony nastolatek, dr Allen Levy błagał z drugiej strony globu: „Swami, proszę, pokaż mi, że jesteś rzeczywisty. Jeśli Bóg naprawdę jest rzeczywisty, wtedy wybiorę Ciebie. Ale musisz mi to pokazać.” I mówi z wdzięcznością: „Pokazał mi”. Przeszedłszy całą tę drogę, stwierdza teraz: „Swami zawsze był i jest uniwersalny. Jest wszędzie i w każdym.” Od żydowskiego chłopca niezdolnego związać się z Bogiem, przez studenta koledżu żonglującego medytacją i życiem towarzyskim do amerykańskiego sannjasina – psychoanalityka z duchowym sercem, którym jest teraz – dr Allen prowadzi nas przez fascynującą historię swojego życia w swobodnej rozmowie z Bishu Prusty, zarejestrowanej w studiu Radia Sai w maju 2011 r. Odnajdziecie w niej nie tylko zaskakujące epizody zdumiewającej łaski, ale cenne duchowe porady i wskazówki, które mogą przegnać smutki i wznieść wasze dusze.

Radio Sai: Naszym dzisiejszym gościem w studiu jest dr Allen Levy, praktykujący nowoczesny psychoanalityk z West Port, Connecticut. Po dwudziestu latach prywatnej praktyki na Manhattanie, w 2000 r. przeniósł się do Connecticut. Jest również starszym pracownikiem naukowym The Centre for Group Studies na Manhattanie i byłym pracownikiem naukowym w Union Graduate School w Cincinnati, w Ohio. Pracuje w tym zawodzie ponad trzydzieści lat, służąc ludziom chorym umysłowo i psychicznie.
Witamy dr Allena Levy w studio Radia Sai!

Dr Allen Levy: Dziękuję bardzo. Bycie tutaj jest zaszczytem i przyjemnością. Jestem bardzo wdzięczny tobie i Radiu Sai za zaproszenie mnie i za możliwość podzielenia się historią mojego życia ze Swamim.

Radio Sai: Może zechciałbyś zacząć od opowiedzenia nam coś więcej o sobie, żeby nasi słuchacze zrozumieli lepiej, kim jest dr Allen Levy jako osoba, psychoanalityk i wielbiciel.

Dr Allen Levy: Zacznę od rodziny. Mój ojciec był prezesem Targu Rybnego Fultona na Manhattanie. Odziedziczył biznes po dziadku, który jako pierwszy wprowadził do Ameryki przegrzebki (małże). Uważałem to za godne szacunku, ale z drugiej strony medalu, w naszej rodzinie panowała przemoc. Oczywiście, na poziomie nadświadomości każdy z nas sam wybiera sobie rodziców jednak trudno się w niej dorastało. Miałem o dwa lata młodszego brata i siedem lat młodszą siostrę. Oboje byli cudowni. Jako chłopak miałem materialistyczne i zmysłowe podejście do życia. Byłem też (w swoim pojęciu) bardzo gruby. Ale byłem także dosyć inteligentny, więc dobrze radziłem sobie w szkole. Jednak na moje nieszczęście wzmacniało to moją wiarę w materializm i świat materialny.

Wewnętrzny impuls

            Gdy miałem jakieś 17 lat, coś wydarzyło się w moim wnętrzu. Było jak nagłe duchowe przebudzenie. Zacząłem sobie uświadamiać nie tylko wewnętrzny proces mentalny, lecz coś ponad nim. Czułem jak prąd oceaniczny unosi mnie do mistycznego świata, o którym nic nie wiedziałem, ani nigdy przedtem się nie zetknąłem.

Radio Sai: Czy to przyszło nagle lub może był to proces powolny?

Dr Allen Levy: Nie, przyszło nagle. Wychowano mnie na narciarza, więc moi przyjaciele ze szkoły średniej i ja, w naszym ostatnim roku nauki, wybraliśmy się na wyprawę narciarską. Podczas tego weekendu nie przespałem więcej niż kilka godzin każdej nocy, ponieważ cieszyłem się przyjaciółmi. Jeździliśmy cały dzień na nartach, a nocą rozmawialiśmy. Po trzech takich dniach mój umysł rozpadł się na kawałki. Jak gdybym żył we śnie i nie zdawał sobie sprawy z rzeczywistych wydarzeń. Ponieważ wyrosłem w pełnym problemów otoczeniu, umysł zaczął się spontanicznie oczyszczać w normalnym stanie czuwania. Byłem bardzo zmieszany i przestraszony, a jednocześnie czułem głęboki, ukryty strumień miłości, którego dotychczas nie znałem. Znalazłem się w lekkim dołku i czułem się niepewny, bo cały mój dotychczasowy świat rozleciał się w kawałki.

Radio Sai: W tamtym momencie wiedziałeś, że głęboko w tobie coś się wydarzyło, ale nie wiedziałeś co.

Dr Allen Levy: To prawda. Trwało to około trzech, czterech miesięcy, a potem zaczęło się uspokajać. Po tym doświadczeniu uświadomiłem sobie, że Bóg w jakiś sposób istnieje, choć nie nawiązałem z Nim kontaktu. 

Radio Sai: Czy przedtem nie wierzyłeś w Boga?

Dr Allen Levy: Nie, ponieważ wyrosłem w środowisku bardzo zrytualizowanym, konkretnym i gwałtownym, zwłaszcza w szkole hebrajskiej[1]. Nauczyciele nie lubili swoich uczniów. Uczniowie nie lubi się nawzajem! To było całkowite przeciwieństwo tego, co Swami stworzył na Uniwersytecie w Prasanthi Nilayam i pozostawało w sprzeczności z Wychowaniem w Wartościach Ludzkich. Tak naprawdę to nie wierzyłem w Boga. Nie wierzyłem w Jego istnienie.

Radio Sai: Mimo, że uczęszczałeś do szkoły hebrajskiej!

Dr Allen Levy: Tak. Ale nauczyłem się hebrajskiego, poznałem rytuały i ceremonie oraz przeżyłem Bar micwę (religijną inicjację żydowskiego dziecka wchodzącego w dorosłość). To było przyjemne doświadczenie, ale w żaden sposób nie łączyłem go z Bogiem. Przeżycia na wyprawie narciarskiej uświadomiły mi nagle, że Bóg istnieje. Było to nieco przerażające, ponieważ wiedza, że Bóg istnieje oznaczała, że w pewien sposób odpowiadam za to co robiłem przed przebudzeniem. Nie byłem sympatyczny. Byłem strasznym samolubem. Nie dbałem i nie martwiłem się o innych. Interesowałem się wyłącznie jedną osobą – sobą. Kiedy zrozumiałem, że Bóg istnieje, musiałem odpowiedzieć za swoje zachowanie. Byłem też przerażony z innego powodu – myślałem, że Bóg jest taki, jak Go przedstawiają w szkole hebrajskiej, że karze nas, gdy zrobimy coś złego. Dlatego bałem się Boga.

Radio Sai: Czy w szkole hebrajskiej nie uczono cię, że Bóg jest miłością?

Dr Allen Levy: Absolutnie nie. Wprost przeciwnie. Mówiono nam, że Bóg wyprowadził Izraelitów z niewoli egipskiej i zamierzał ukarać tych, którzy źle ich traktowali. Karał również Żydów, jeśli źle postępowali. Myślałem o sobie jako o grzesznym Żydzie więc bałem się tego strasznego Boga. Po wstąpieniu do koledżu rozmyślnie stłumiłem swój umysł i świadomość. Starałem się stłumić wszystko, co odkryłem. Brałem nawet narkotyki i robiłem niewłaściwe rzeczy, żeby zapomnieć o tym, co się stało.

Błogość medytacji i pułapka koledżu tętniącego życiem

Radio Sai: Starałeś się przytłumić to nowe uczucie?

Dr Allen Levy: Dokładnie. Poszedłem do koledżu i na pierwszym roku doskonale sobie radziłem. Otrzymywałem najwyższe oceny i świetnie się tam czułem. Miałem tłumy przyjaciół i byłem młodszym graczem w drużynie piłki nożnej. Życie było dobre. Potem przyjaciel powiedział mi, że w szkole pojawią się ludzie uczący medytacji i że on zamierza się jej nauczyć. Zapytał, czy ja też chciałbym to zrobić. Spytałem: „Co trzeba zrobić, aby nauczyć się medytacji?”. Przyjaciel odpowiedział, że w ciągu dwóch tygodni musiałbym zrezygnować z narkotyków. Odrzekłem, że przeżywam dobrą fazę życia i nie potrzebuję niczego więcej do szczęścia. Odpowiedział jednak, że medytacja jest naprawdę dobra. Stwierdziłem, że jeśli to prawda, to niech wróci do mnie za sześć miesięcy i jeśli wciąż jeszcze będzie medytował, to chętnie się do niego przyłączę i rzucę narkotyki. Zgodziliśmy się na to obaj. Także inni moi przyjaciele uczęszczali na kurs medytacji i mówili mi, że będą praktykować przez jakiś czas, a potem wciągną mnie. I rzeczywiście, wrócili do mnie po sześciu miesiącach. Mówili, że medytacja jest wspaniała. Niektórzy z tych chłopaków byli moimi kumplami w drużynie piłki nożnej, więc im wierzyłem. Potem powiedziałem sobie: „Przyrzekłem, że to zrobię. Rzucam narkotyki i uczę się medytować!” Zadzwoniłem do mojego brata, który chodził do szkoły średniej i powiedziałem: „Lou, zamierzam uczyć się medytacji! Może przyjedziesz, zatrzymasz się u mnie i również się jej nauczysz?” Obaj uczyliśmy się medytacji transcendentalnej. Gdy po raz pierwszy do niej usiadłem, zamknąłem oczy i zacząłem medytować, jak nas tego uczyli, w moim wnętrzu wybuchły fajerwerki! To było zadziwiająco głębokie doświadczenie i całkowicie różniło się od wszystkiego, co dotychczas przeżyłem. Od tamtego momentu medytowałem każdego dnia przynajmniej przez dwadzieścia minut, czasami trochę dłużej i zwykle dwukrotnie. Jednocześnie myślałem: „Cóż, mogę dalej prowadzić życie towarzyskie i od czasu do czasu zażywać narkotyki.” Jak Swami później powiedział do mnie i do innych: „Fałszywe winogrona nie są użyteczne”. Na szczęście nie piłem. Więc kontynuowałem swoje życie w koledżu i medytowałem. Jeśli chodzi o Boga, to wciąż nie byłem pewien – może istniał, może nie. Był to mój sposób racjonalizowania życia towarzyskiego i pozwalania sobie na robienie rzeczy, które, jak doskonale wiedziałem, są złe. Tym sposobem przez jakieś półtora roku świetnie się bawiłem. I wtedy zrozumiałem, że doszedłem do nikąd.

Boski holownik przybywa pod postacią Hildy Charlton

            Zacząłem studiować nauki Swamiego. Usłyszałem o Nim dzięki Hildzie Charlton. Mój brat zabrał mnie na jej zajęcia i tam spotkałem ją po raz pierwszy. Była przez cały rok ze Swamim. Przyjechała do Swamiego w 1964-65 r., jako pierwsza osoba z Zachodu. Pod koniec jej pobytu Swami powiedział do niej: „Hildo, ostatnie życie, ostatnie narodziny.” Ale ona odrzekła: „Swami, pragnę pomóc, czy mogłabym przeżyć jeszcze jedno życie?” Zwierzyła mi się z tego później. Swami popatrzył przed siebie, pomyślał minutę – domyślam się, że porządkował dla niej wszechświat – a potem spojrzał na nią i rzekł: „Ok Hildo, jedno więcej” Zanim wróciła do Ameryki, dostąpiła oświecenia. Swami powiedział: „Hilda nie ma umysłu.” Diament (diamond) jest bardzo cennym klejnotem, ale brak umysłu (die-mind) jest największym skarbem we wszechświecie. Bez umysłu człowiek jest w pełni zrealizowany, tworzy z Bogiem jedność. Hilda wróciła do Ameryki i pomagała ludziom podobnym do mnie. Ukazała nam drogę nauczaną przez Swamiego i wyjaśniała jak kochać, jak służyć Bogu i wszystkim. Po tym spotkaniu wróciłem do koledżu, mieszczącego się w tamtym czasie na Florydzie. Hilda mieszkała w Nowym Jorku. Czasami modliłem się do Swamiego, ponieważ znów czułem się zagubiony. Czy powinienem wkroczyć na ścieżkę duchową? Czy mam praktykować nauki Swamiego czy cieszyć się przyjemnościami świata doświadczanego w koledżu?

Radio Sai: Więc zacząłeś wierzyć w Swamiego?

Dr Allen Levy: O, tak.

Radio Sai: Jak to się stało? Po prostu usłyszałeś od Hildy o Swamim i to umocniło twoją wiarę?

Dr Allen Levy: Pewnego dnia, gdy spędzałem w domu weekend, przyjechał do domu mój brat i powiedział mi, że spotkał boską matkę, a także Boga. Odrzekłem: „Lou! Za dużo medytowałeś. Oszalałeś!” Spojrzał na mnie i pokazał mi zdjęcie Hildy – „boskiej matki”, jak ją nazywał, a potem zdjęcie Swamiego, przypominającego gwiazdę rocka! Pamiętam, pomyślałem, że Swami wygląda jak Jimmy Hendrix! Lou powiedział, że mogę sobie mówić, co chcę! Ten weekend spędziliśmy z rodziną. W listopadzie (1971 r.) było święto Rosz Haszana[2], więc wróciłem na święto Dziękczynienia. Brat powiedział mi, że ma dla mnie książkę „Baba” napisaną przez Arnolda Schulmana. Potem zaprosił mnie do swojego mieszkania w Nowym Jorku, dał mi książkę i zabrał na zajęcia z Hildą. Tego dnia rozbrzmiewały u niego bhadżany. To była płyta nagrana dawno temu. Na jednej stronie znajdował się dyskurs Swamiego, dotyczący Jego i Jego misji, przetłumaczony na jęz. angielski przez prof. Kasturiego, gdyż Swami mówił w telugu, a na drugiej najpopularniejsze bhadżany z tego okresu.

Radio Sai: Śpiewane przez Swamiego?

Dr Allen Levy: Tak. Wchodząc do tego małego pokoju na Eldridge Street na Manhattanie usłyszałem bhadżany i zacząłem spontanicznie tańczyć! To był taniec radości, podobny do żydowskiego tańca w kręgu. Poczułem się ogromnie szczęśliwy i zapytałem brata, co to jest. Przyglądał mi się ze śmiechem, bo wyglądałem jak szalony. Gdy go ponownie zapytałem, powiedział, że był to Sai Baba śpiewający bhadżany. Powiedziałem, że to cudowne. Miałem wrażenie, że bhadżany mnie uwznioślają. Nigdy nie słyszałem niczego podobnego. Potem udaliśmy się na zajęcia Hildy i wtedy spotkałem ją po raz pierwszy. Opowiedziała mi więcej o Sai Babie.

Muszę dokonać wyboru

            Wciąż uczęszczałem do koledżu i po jakimś roku powiedziałem sobie: „Nie mogę prowadzić życia towarzyskiego i ignorować nauk Baby”. W tym czasie paliłem marihuanę, balowałem i miałem dziewczynę. To znaczy, pomimo medytacji, robiłem wszystko, co robią w koledżu mieszkańcy Zachodu. Powiedziałem sobie, że muszę wybrać jedno z dwojga – albo życie duchowe i medytację, albo powrót do świata i cieszenie się życiem materialnym. Musiałem dokonać wyboru. Więc usiadłem i zacząłem nad tym medytować. Nie mogłem zrobić nic innego. Powiedziałem: „Swami, pokaż mi, że jesteś rzeczywisty, jeśli Bóg jest naprawdę rzeczywisty. Wtedy wybiorę Ciebie. Ale proszę, musisz mi to pokazać.” I On to zrobił. Tego wieczoru medytowałem co najmniej dwie godziny. Nigdy przedtem tak nie medytowałem. Kiedy wyszedłem później na spacer, wszystkie rośliny, drzewa, ludzie promieniowali energią życia. Dzięki łasce Swamiego, coś się we mnie otworzyło. To było nowe doświadczenie!

Moment zmiany

            Powiedziałem jednak: „Cóż, to natura, skąd mam wiedzieć, że to Bóg? Wszystko jaśnieje dzięki blaskowi natury, energii i życiu. Ale gdzie jest w tym Bóg?” Siedząc tam pomyślałem, że jedynym sposobem głębszego poznania będzie śpiewanie „OM”. Zrobiłem to naprawdę mocno, może ze sto razy, nie wiem. I nagle pojawiła się elektryczność – wypłynęła z podstawy kręgosłupa i wybuchła mi w głowie jak bomba atomowa. I powiedziałem sobie: „Nie jestem pewien, czy mogę to przyjąć.” Ale w tym samym momencie moja świadomość rozszerzyła się i stała się jednością ze Światłem będącym całym stworzeniem. Tworzyłem z Nim jedność. Pomyślałem, cóż, nie wiem, czy to jest Bóg, ale to doświadczenie bardzo zbliża mnie do Boga, nie będę już miał lepszego. Wiem, że Swami wyciągnął mnie z błota i powiedział: „OK, chodź, wkrocz w coś wzniosłego i duchowego. Wkrocz ze Mną w życie duchowe.” Pokazał mi, że jest rzeczywisty. Bóg jest rzeczywisty. To był ten moment przemiany. Od tamtej chwili nigdy więcej nie zapaliłem papierosa i nie wziąłem narkotyków, nie wypiłem kieliszka alkoholu, ani nawet wina, nie wychodziłem z kobietami. Po prostu zatrzymałem się i pomodliłem: „Swami, jestem Twój. Możesz zrobić ze mną, co zechcesz”. Tak to było. Wkrótce potem Swami przyszedł do mnie we śnie i powiedział: „Jesteś Mój” i dał mi pierścień, a potem mnie objął.


„Bądź w środku sanjasinem”

            Gdy po raz pierwszy przyjechałem do Indii w 1978 r., Swami udzielił mi interview. Spytał: „Chcesz się ożenić?”. Odparłem: „Nie, Swami, nie chcę się ożenić”. W tym czasie opiekowałem się Hildą. Byłem jej zaufanym uczniem i opowiadała mi bardzo dużo o Swamim. Przyjechałem do Swamiego z Hildą i z jej dwudziestoma uczniami. Więc kiedy Swami zadał mi to pytanie ponownie, odpowiedziałem: „Nie, Swami, chcę tylko Ciebie. Nie chcę się żenić.” Ale On rzekł: „Nie, dam ci żonę.” Zawołałem: „Swami! Nie, nie!”. Nie powinienem był tego powiedzieć, ponieważ Jemu nie mówi się „nie”. Swami jest Bogiem i po prostu musimy się Mu poddać. Ale wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy. Więc błagałem: „Swami, tylko Ty. Proszę pozwól mi zostać brahmaćarją (zachować celibat). Powiedział: „OK”. Potem zapytałem Go o sen. Przyznał, że był prawdziwy i założył mi na palec ten pierścień. Oznajmiłem Mu, że należę do Niego i zrobię wszystko, co mi powie.

Radio Sai: Cudownie. Spodziewam się, że od tamtego czasu wielokrotnie kontaktowałeś się z Bhagawanem?

Dr Allen Levy: O tak.

Radio Sai: Działo się to w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, prawda?

Dr Allen Levy: To było w 1978 r. Przyjeżdżałem tak często jak mogłem, czasami dwa, trzy razy do roku. Swami czasami mnie wołał, ale były długie przerwy, pięcio- lub siedmioletnie, gdy nie otrzymywałem interview, ani nie zamieniałem ze Swamim nawet kilku słów. Potem umarła Hilda i przyjechałem tutaj na 10 miesięcy. Swami był wtedy cudowny. Wezwał mnie cztery razy i naprawdę chciał mnie ożenić. Rozmawiając wtedy ze mną po raz pierwszy, zapytał: „Gdzie jest twoja żona?” Odparłem: „W Tobie, Swami”. Przybrał wtedy taki wyraz twarzy, jak gdyby chciał trzepnąć mnie w twarz. Potem odrzekł: „Wszystko jest we Mnie. Gdzie jest twoja żona?” Odwróciłem się. Moja żona stała za moimi plecami. Oczywiście, nie byliśmy jeszcze wtedy małżeństwem, ale trochę o tym myśleliśmy. Więc powiedziałem: „Moja żona Roseanne jest tutaj.” Powiedział: „Tak, dam wam ślub”. Czy można pragnąć więcej? Sam Pan powiedział: „To jest twoja żona, dam wam ślub!” A potem odłożył to na 10 miesięcy. Czułem się bardzo zakłopotany, ponieważ przez piętnaście lat, kiedy opiekowałem się Hildą, byłem sanjasinem. Byłem tak blisko niej, jak człowiek może być ze Swamim. Gdy pozostaje się w tego typu relacji duchowej, nie myśli się o żonie ani o małżeństwie. Myśli się tylko o Swamim i o tym, jak Mu służyć. Jeśli mówi: „Przynieś filiżankę kawy lub herbaty, lub, chodź i usiądź tutaj”, po prostu robi się to bez wahania. To jest całkowite poddanie. W ten sposób byłem z Hildą lub starałem się być. Gdy Swami powiedział: „Ożeń się”, nie rozumiałem, jak mam to zrobić. Nie wiedziałem, jak dokonać tego przejścia. Więc przez te 10 miesięcy Swami ze mną rozmawiał i czekał, aż poczuję się mniej zażenowany. Pewnego dnia zawołał mnie i spytał: „Jak się masz?” Odparłem: „Swami, powiedziałeś mi, że powinienem się ożenić, ale przez 15 lat byłem sanjasinem i nie wiem, jak to jest być żonatym.” Odrzekł: „Nie martw się. Sanjasin jest w środku, nie na zewnątrz, sanjasinem jest się w sercu. To nie jest nic zewnętrznego.” Jednak Swami nie dał nam ślubu. Odesłał nas do domu ze Swoim błogosławieństwem. Powiedziałem: „Swami, proszę, daj nam ślub”. Odparł: „Pobłogosławię was, pobłogosławię was, pobłogosławię was”, to było wszystko. Błagałem Go wielokrotnie, ale odesłał nas. Myślałem, że popełniłem jakiś poważny błąd, z powodu którego zmienił zdanie, albo że byłem zbyt długo mocno zagubiony i przestał być ze mnie zadowolony. Ale kiedy wróciłem do domu, moi rodzice dziękowali Bogu za nasz powrót. Byłem zdziwiony. Kiedy spytałem, dlaczego tak dziękowali Bogu, powiedzieli, że przez 10 miesięcy naszego pobytu w Puttaparthi bardzo się martwili. Poza tym pragnęli, żebyśmy pobrali się w domu i gorąco modlili się o to do Boga! Chociaż moją pierwszą reakcją było „Dlaczego?”, to uświadomiłem sobie, że jeśli chodzi o ciało, to rodzice są pierwsi. Ciało należy do rodziców. Są jak Bóg i zasługują na szacunek, bez względu na wszystko. Więc modlili się do Swamiego i Swami odpowiedział na ich modlitwy. Teraz są Mu bardzo wdzięczni. 

Nauka technik medytacyjnych od Tego, który jest celem medytacji

Radio Sai: Cudownie! Teraz, wróćmy do twoich lekcji medytacji. Rozumiem, że Swami wielokrotnie wprowadzał cię osobiście w proces i w technikę medytacji.

Dr Allen Levy: Tak, moja żona i ja mieliśmy szczęście otrzymać mnóstwo wskazówek bezpośrednio od Swamiego. Moja żona medytuje w sposób naturalny. A ja przedtem nauczałem medytacji transcendentalnej. Kiedy Swami wezwał nas w 1978 r., powiedział najpierw, że medytacja jest bezpłatna i nie możemy brać za nią pieniędzy. Od tamtej pory tego nie robię. Zawsze czułem, że jest coś niewłaściwego w pobieraniu opłat za naukę medytacji i Swami to potwierdził. Powiedziałem wtedy: „Swami, ludzie przychodzą do mnie uczyć się medytacji. Czy mogę dostać na to Twoją zgodę? Chcę jednak uczyć wyłącznie Twojej medytacji. Czy zechcesz się zgodzić?” Podczas późniejszego interview powiedział do mnie: „Nie możesz uczyć medytacji. Nikt nie może uczyć medytacji. Możesz się tylko nią dzielić, ponieważ medytacja jest stanem świadomości. Nie wolno ci brać za nią pieniędzy. Medytacja jest naturalna jak oddech.” Więc zapytałem Go, czy mógłbym się nią dzielić. Odpowiedział: „Tak, możesz się nią dzielić, możesz się nią dzielić.” Więc czasami ludzie przychodzili do mojego pokoju w Prasanthi Nilayam i pokazywałem im jak medytować. Później, w 1988 r., zapytałem Swamiego: „Do mojego pokoju przychodzi mnóstwo ludzi. Czy możemy to robić?” Popatrzył na nas i nic nie powiedział. Pomyśleliśmy, że może powinniśmy znaleźć jakiś szed[3], do którego ci wszyscy ludzie mogliby przychodzić i w którym pokazywałbym im jak medytować. Prof. Kasturi i dr Hislop zapytali o to w moim imieniu. Swami odrzekł: „Tak, mogą to zrobić. Wskaż im szed, będą mogli w nim urządzać poranne sesje po bhadżanach. Tak będzie dobrze.” Więc przez następne 5-6 miesięcy spędzonych w Prasanthi Nilayam, spotykaliśmy się każdego ranka między 10:00 a 11:00. Brało w tym udział 100-300 ludzi z Zachodu i grupka Hindusów – siedzieli w kołach i medytowali. Swami pokazał nam medytację soham, medytację światła, medytację imienia i formy, medytację samopoznania i koncentrację.

Radio Sai: Nauczyłeś się tego wszystkiego bezpośrednio od Swamiego?

Dr Allen Levy: Tak! Niektóre rzeczy mówił wprost do mnie lub do innych, czasami, gdy pytaliśmy Go o to nic nie odpowiadał, ale wkrótce znajdowaliśmy Jego artykuł lub dyskurs o medytacji zamieszczony w „Sanathana Sarathi[4]. Swami wielokrotnie podkreślał: „Medytacja jest stanem świadomości. Nie można medytować, można się koncentrować. Koncentracja jest pierwszym etapem w procesie medytacji. Z niej przechodzimy do kontemplacji i kiedy na poziomie kontemplacji zostanie przekroczony umysł, człowiek osiąga stan spokoju wykraczającego poza umysł – to jest medytacja, stan świadomości.”

Radio Sai: Wymieniłeś trzy słowa: koncentracja, kontemplacja i medytacja. Pamiętam cytat, w którym Swami bardzo pięknie tłumaczy różnice pomiędzy nimi. Mówi, że duchowa sadhana składa się z trzech poziomów. Koncentracja wymaga skupienia wzroku na wybranej formie, a kontemplacja pojawia się wtedy, gdy potrafimy dostrzec tę formę w sobie, nawet gdy jest nieobecna. Medytacja przychodzi wtedy, gdy w efekcie tego ćwiczenia forma odbiła się na zawsze w naszych sercach. I jeśli ktoś medytuje w ten sposób, wówczas forma pozostaje w jego sercu. Nie powinniśmy ograniczać się do koncentracji i kontemplacji, lecz przekroczyć je i medytować. Uzyskawszy to, będziemy wizualizować formę Boga przez cały czas. Swami mówi, że w ten sposób starożytni mędrcy oglądali Boga. Medytując o Nim, widzieli Go, ponieważ Bóg był zawsze obecny, mocno wyryty w ich sercach. Kiedy w tych zmienionych warunkach zastanawiam się nad tym – gdy Swami już nie jest dostępny fizycznie – uświadamiam sobie, jak ważne dla nas jest nieustanne przechowywanie Swamiego w sercu. Jeśli medytujemy o Nim intensywnie, to prawdopodobnie nawet teraz możemy otrzymać Jego darszan.

Dr Allen Levy: To absolutna prawda. Swami jest i zawsze był uniwersalny. Jest wszędzie i w każdym. Jest tam, gdzie my powinniśmy być. Nie znaczy to, że już tam jestem; jak wszyscy inni, dążę do celu, jakim jest zobaczenie Go. Powinniśmy dostrzegać bezforemnego Boga w każdym i we wszystkim, ale musi to wypływać z naszego wnętrza i być dostrzegane w sercu. Swami mówił, że kiedy już widzimy formę i zanurzamy się w nią, to nawet wtedy nie wolno nam zatrzymywać się na niej. Trzeba wyjść poza imię i formę. W przeszłości pokazał to wielu wielbicielom. Wśród nich była Hilda. W 1964-65 r., pod koniec swojego pobytu w Puttaparthi, miała wizję. Zobaczyła obraz Swamiego rozbity na miliardy kawałków. Były wszechświatem i ponad nim. Nie rozumiała co to znaczy, więc zapytała bezpośrednio Swamiego. Baba powiedział do niej: „Wznieś się ponad imię, ponad formę.” W rezultacie tych nauk osiągnęła pełnię oświecenia i wyzwolenia.

Hilda ze Swamim w 1965 roku

Radio Sai: To jest zasada jedności, ek Atma bhawa, podkreślana przez Swamiego nieustannie. Kiedy Swami mówił: „Wiem, że jestem Bogiem i w rzeczywistości ty również jesteś Bogiem. Jedyna różnica polega na tym, że nie wiesz, że jesteś Bogiem”, podkreślał ostateczną prawdę, kryjącą się w tym stwierdzeniu – zasadę jedności. Swami chce, żebyśmy wszyscy ją rozwijali.

Dr Allen Levy: To absolutna prawda. Widzimy Swamiego w sercu i myślmy: „Och, w sercu jestem ze Swamim jednością”. To etap wstępny. Najważniejsze jest dostrzeganie Swamiego w każdym, kochanie Boga w każdym i służenie Bogu w każdym, ponieważ to jest nasza własna jaźń, która jest Bogiem. Dlatego ból innych jest naszym bólem, cierpienie innych jest naszym cierpieniem i chcemy im ulżyć, tak jak Swami uwalnia nas od cierpienia i bólu życia i wprowadza nas z poziomu iluzji i złudzenia na wyższy poziom świadomości. I z pewnością, ostatecznie przeniesie nas w stan świadomego postrzegania najwyższej rzeczywistości, to znaczy naszej jedności w Nim, w Bogu. Spotkamy się tam jako poszukiwacze prawdy i wielbiciele.

Praktykowanie psychoterapii na sposób Sai

Radio Sai: Przeczytałem artykuł, który napisałeś jakiś czas temu i opublikowałeś w książce „Przemiana serca”. Powiedziałeś w niej na koniec: „W moim  życiu zwróciłem się od troszczenia się o ego do dzielenia ciężaru życia, który niosą inni. Prawdziwą wartością tego życia, które nazywam swoim, stało się wielkie pragnienie odpowiadania na krzyk bólu innych istot, będących moją jaźnią w przebraniu. Dzięki łasce Boga kocham i w tej miłości daję i modlę się, żeby to dawanie było stałe i tak głębokie, by pewnego dnia urzeczywistnienie jedności dającego i otrzymującego czyli prawdziwej natury istnienia, stało się w tej świadomości wieczne.” Z zawodu jesteś psychoanalitykiem. Posiadasz trening, duchowe instrukcje i oświecenie, otrzymane dzięki łasce Swamiego – czy wpływają one w jakiś sposób na twoją zawodową praktykę? Myślę, że świadomie czy nieświadomie muszą przenikać do twojej praktyki.

Dr Allen Levy: Tak, odbijają się w niej. Myślę, że ludzie są udręczeni umysłowo i emocjonalnie, ponieważ stracili świadomość swojego centrum i zagubili się w cierpieniu umysłu. Żeby z tego wyjść, muszą zrozumieć naturę umysłu, uświadomić sobie swoje pragnienia, przywiązania, iluzje i wyobrażenia, które w sobie noszą. A także reakcje, odbicia i oddźwięki swoich czynów zmieszane z nasionami z przeszłości, nazywanymi wasanami. Musimy zrozumieć, że to wszystko jest przechowywane w umyśle świadomym, podświadomym i nadświadomym. Istnieje także buddhi, intelekt, będący wyższym umysłem lub super świadomością, zaciemnioną przez stłumienie bólu i cierpienia. W stłumionej postaci nawet pewne przyjemne doświadczenia stają się częścią podświadomości. Ale osoba oświecona nie ma umysłu, jej podświadomość się rozpuściła. U osoby prawdziwie oświeconej, będącej jednością z Bogiem, rozpuścił się również buddhi, super świadomy umysł. Stały się one świadome rzeczywistości Istnienia–Prawdy– Błogości. Gdy byłem z Hildą, pytałem ją nieustannie: „O co w tym wszystkim chodzi? Nie myślisz umysłem?” Odpowiadała: „Nie”. Mówiła, że myśli intuicyjnie i że to stało się nagle. Poczuła wspaniały impuls. Badałem to razem z nią. Swami, gdy byłem studentem, dał mi ból, cierpienie i iluzję, a potem zaprowadził mnie do Hildy, żebym zrozumiał majestat życia duchowego.

Radio Sai: Ale w jaki sposób pomogło ci to jako psychoanalitykowi?

Dr Allen Levy: Wprowadziłem tę wiedzę do swojej praktyki z pacjentami, żeby mogli mi opowiedzieć o swoim bólu i cierpieniu, tak jak my dzielimy się nimi ze Swamim na interview. Ja siedzę i słucham. Ale kiedyś na interview spytaliśmy Swamiego: „Jak powinniśmy praktykować psychoterapię?” Myśleliśmy, że wygłosi długi dyskurs, lecz On powiedział po prostu: „Dostrzegajcie Mnie w każdym.” To była odpowiedź bardzo prosta i bardzo głęboka. Oznaczała, że powinniśmy w każdym dostrzegać światło prawdy, utrzymywać ten obraz, skupiać się na nim i pozwolić, żeby wszystko inne się roztopiło. Przy innej okazji zapytałem: „Swami, czy wszystko dzieje się z Twojej woli? Gdy wydarzają się złe rzeczy, takie jak nazistowskie Niemcy, gdy połowa mojej rodziny zginęła w Europie, czy to też dzieje się z Twojej woli?” Nie powiedział nawet: cóż, to ego, niektóre rzeczy wypływają z negatywizmu. Po prostu stwierdził: „Wszystko jest Moją wolą.” Wtedy powiedziałem: „Ależ Swami, Niemcy nazistowskie!” Odparł: „Nie rozumiesz. Nie było ofiar.” Cóż za głębokie zdanie. Jedynie Bóg rozumie rzeczywistość ponad nami. Trudno to pojąć, zwłaszcza wtedy, gdy wokół nas dzieją się straszne rzeczy. W sensie tamasowym i radżasowym (ignorancji i emocji), tak, to się dzieje. Poprzez czyny radżasowe i tamasowe ludzie angażują ego, a  przepływająca przez te cechy wola boska zostaje przez nie zabarwiona. Więc, kiedy dzieją się złe rzeczy, dzieją się z woli Boga. Lecz dlaczego? Cóż, chodzi o równowagę i postrzeganie rzeczywistości, niedostępnych dla nas.

Radio Sai: Nigdy nie znamy szerszego obrazu.

Dr Allen Levy: Nigdy, zna go jedynie Bóg. Swami często mnie prosił, żebym pozwolił odejść mojemu ego i poddał Mu się. Kiedyś Go zapytałem: „Swami, a co z gniewem? Czy powstaje z woli Boga?” Stwierdził po prostu: „To tylko bańki mydlane”. Powiedział wtedy do mnie i do innych osób w pokoju, że to, przez co przechodzimy emocjonalnie i mentalnie, to tylko bańki mydlane. Musimy pozwolić im odejść, są iluzją. Koncentrujmy się na prawdzie. To właśnie chciałbym robić z pacjentami. Powiedzą, co powiedzą, a potem ich zapytam: „Kim jesteś?” I usłyszę w odpowiedzi: „Och, jestem kobietą, jestem mężczyzną, jestem żoną, jestem mężem, jestem właścicielem sklepu, jestem nauczycielem”, itd. Odpowiem na to: „Cóż, to odnosi się do ciała. Ale czym jest to, co jest w ciele?” „W ciele jest umysł.” „Ale możesz obserwować swój umysł. Możesz być świadomy swojego umysłu i obserwować go z dystansu jak świadek. Więc kto obserwuje umysł, kiedy umysł przez to wszystko przechodzi?” „Och, nie wiem, nie wiem.” Wtedy poradzę im, żeby obserwowali umysł, ponieważ jesteśmy świadkami umysłu. Żyjemy, istniejemy i doświadczamy umysłu w jego iluzji, bólu i cierpieniu. Ale nim nie jesteśmy. Oto jak z biegiem czasu zmieniło się moje podejście do pacjentów.

Radio Sai: Obecnie psychoanaliza stała się bardzo uduchowiona. Nie wiem kiedy ta dyscyplina powstała i czy ma jakieś korzenie duchowe. Ale gdy dodajemy do niej aspekt duchowy, wówczas ten zawód otrzymuje piękny i doskonały wymiar.

Dr Allen Levy: Nabiera wartości. Sam Zygmunt Freud pod koniec życia żałował, że nie zrozumiał umysłu głębiej.

Radio Sai: Freud?

Dr Allen Levy: Tak, Freud. Kiedyś Swami powiedział o tym w dyskursie. Zdziwiło mnie to bardzo. Siedziałem tam i nagle Swami to powiedział. To było bardzo pouczające. Swami powiedział, że Freud żałował, że nie stał się osobą bardziej uduchowioną i nie był świadomy duchowego wymiaru umysłu. Ludzie mogą o tym dyskutować. Ale Swami wiedział, bo jest wszechwiedzący. Mówił mi o tym wielokrotnie. Więc, kiedy wprowadzimy do terapii rzeczywistość tego, „kim jesteśmy”, kiedy uświadomimy ją pacjentowi, ma on okazję uzyskania właściwej perspektywy dla umysłu. I zaczyna się uwalniać, tak jak Swami pomagał nam uwolnić się od dawnych bólów i cierpień. Niektórzy ludzie, żeby się „uwolnić”, proszą o lekarstwa, ale mówię im: „To tylko chwilowa ulga. Nic ci nie pomogą i ostatecznie będziesz musiał zmierzyć się ze sobą. Musisz przejść przez ogień umysłu i stanąć twarzą w twarz ze swoimi lękami.” Więc pomagam im medytować, ponieważ, gdy przekraczają umysł, medytacja zapewnia im obiektywną perspektywę, chociażby na jedną czy dwie sekundy. Wielu moich pacjentów medytuje. Moja praca doktorska poświęcona była psychoanalitycznemu badaniu pacjentów medytujących i nie medytujących. Pacjenci medytujący radzili sobie lepiej, ponieważ posiadali odrobinę bardziej oderwaną perspektywę. Byli świadkami działania swoich umysłów. Tak, zwłaszcza współczesna psychoanaliza zrobiła postęp dzięki stosowaniu nauk Swamiego i medytacji, jeśli stosuje się je razem.

Radio Sai: To cudowne. To wspaniale wiedzieć, że Swami posłużył się tobą jak instrumentem i że nauki, których udzielał ci przez te wszystkie lata, znalazły swoje spełnienie. Przypuszczam, że życie musi być teraz dla ciebie wspaniałym doświadczeniem, ponieważ bardzo dużo otrzymałeś i możesz pomóc tak wielu osobom – nie tylko uzyskiwać lepszy stan umysłowy i psychiczny, ale również pomóc im myśleć o sobie jako o istotach duchowych.

Swami jest zarówno terapeutą jak i terapią

Dr Allen Levy: To zawsze jest Swami. Tylko Swami to robi. To nie jest wcale moje osiągnięcie. Modlę się przez cały czas: „Swami, Ty to robisz, nie jestem wykonawcą. Ty jesteś wykonawcą i procesem wykonania. Jesteś wszystkim: celem, początkiem, końcem i łączącym je procesem. Jesteś osobą, siedzisz przede mną, jesteś mną i robisz to.” Ta świadomość pozwala mi odciąć się od rezultatów. To rezultaty Swamiego, nie mają one ze mną nic wspólnego. Modlę się każdego dnia, żebym w większym stopniu i głębiej przeżywał Jego nauki, żeby każdy, kto ma ze mną do czynienia otrzymał pomoc i żył takim życiem, jakiego ostatecznie pragnie dla nas Swami. Swami nie jest już w ciele. Wróci ponownie jako Prema Sai Baba, ale tak naprawdę celem naszej egzystencji w tym momencie jest dostrzeganie Swamiego w każdym, kochanie Go i służenie Mu w każdej istocie. Pomyślmy tylko o tym: na świecie jest być może 10 milionów wielbicieli Swamiego. Jeśli będziemy pełniej żyli naukami Swamiego, wtedy naprawdę będziemy ‘kochać wszystkich i służyć wszystkim’!

Radio Sai: Kochać wszystkich i służyć wszystkim we właściwym znaczeniu tych słów!

Dr Allen Levy: Tak, wtedy staniemy się jednością w Swamim i staniemy się tym, kim jesteśmy: Bogiem w ludzkiej formie, tak jak Swami. Wtedy na świecie będzie 10 milionów awatarów!

Radio Sai: Nastąpi złoty wiek.

Dr Allen Levy: Tak, to stanie się w mgnieniu oka – Ziemia ulegnie transformacji, ludzkość ulegnie transformacji. Staniemy się drogowskazem dla stworzonego wszechświata. Wszystkie istoty będą mówiły, że żyją naukami Swamiego i że są zjednoczone z Bogiem, że są Bogiem. Kiedy dojdzie do tej transformacji, cały wszechświat się zmieni i nic już nie będzie takie samo. Jesteśmy wielbicielami Pana, gdy żyjemy Jego naukami i szanujemy Jego życie, ponieważ On żył tym tutaj. Powiedział na początku, że Jego życie jest Jego przesłaniem. Ale później oznajmił: „Wasze życie jest Moim przesłaniem.” To nasza misja, to nasz cel.

Radio Sai: To prawda! Myślę, że teraz wszyscy wielbiciele staną się Jego posłańcami, noszącymi w sercu Jego miłość i dzielącymi się nią. Dzieje się tak teraz wszędzie. To naprawdę świt złotego wieku. Dziękuję, że poświęciłeś nam swój czas.

Dr Allen Levy: Ja również dziękuję. Dżej Sai Ram.
z H2H tłum. J.C.
 
[1] szkoła hebrajska – odpowiednik szkoły niedzielnej
[2] Rosz Haszana – żydowski nowy rok
[3] szed – barak mieszkalny
[4] Sanathana Sarathi – czasopismo wydawane w aśramie 

 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.