Oświecone przewodnictwo - część I
... sprawa serca, umysłu i duszy

                                Prof. Peter Pruzan 

              i pani Kirsten Pruzan Mikkelsen, dziennikarka

                               po kliknięciu - część II

Znany na świecie autorytet od spraw zarządzania zapytany o cele firm prowadzących interesy nie wahał się ani przez chwilę: „Mają zaspokajać ludzkie potrzeby i kropka!”  

Po czym dodał: „Uduchowieni liderzy szanują otoczenie i kierują się podstawowymi prawami etyki: ‘Służenie innym jest ważniejsze od służenia sobie. Osoby i instytucje rozwijają się, pracując na rzecz innych, a wzajemne stosunki poprawiają się kiedy koncentrują się na służeniu.’” Swami określił rolę przywódców, jak zresztą każdego z nas, dokładnie w ten sam sposób, wypowiadając niezapomniane słowa: „Kochaj wszystkich – wszystkim służ”. Ta idea zarządzania nie zdobyła jeszcze dużej popularności. Ale rozglądając się uważnie, dostrzegamy wzrastającą liczbę inspirujących i współczujących przywódców kierujących przedsiębiorstwami opartymi na duchowości i patrzących na życie z duchowego punktu widzenia. Wiemy o tym, ponieważ od pięciu lat pod egidą międzynarodowego projektu badawczego wraz z dwoma kolegami – naukowcami – przeprowadzamy rozmowy z ludźmi zajmującymi najwyższe stanowiska: dyrektorami naczelnymi, przewodniczącymi, wiceprezesami itp. Pochodzą z całego świata – z obu Ameryk, z Afryki, z Azji, z Australii i z Europy. W tym artykule przedstawimy liderów zainspirowanych naukami Bhagawana Baby. Są hinduistami, buddystami, chrześcijanami, judaistami i muzułmanami, a ich postawa duchowa może być związana lub nie z religią zorganizowaną. Niektórzy z nich są wielbicielami Baby, większość nie jest. Łączy ich wszystkich głęboka pewność tego, co w życiu jest najważniejsze oraz pragnienie zintegrowania zarządzania ze świadomością i wrażliwością. Ta pewność przekracza granice państwowe i kulturowe oraz ramy przyjętych tradycji. Szukają znaczenia, celu i spełnienia w zewnętrznym świecie biznesu oraz w wewnętrznym świecie świadomości i sumienia. Ich działalność i wewnętrzna refleksja wspierają się wzajemnie, a dzięki temu ich duchowość i rozsądek zamiast szukać przewagi idą ze sobą ręka w rękę. Odkryli, że w świecie biznesu duchowość jest żywa i ma się dobrze, chociaż pozostaje cicha i subtelna. Nie stała się jeszcze elementem żargonu biznesowego, rzadko manifestuje się otwarcie podczas strategicznych spotkań korporacyjnych, w kontaktach z otoczeniem czy w sprawozdawczości. Na świecie uwzględnia ją tylko niewielka część uczelni posiadających wydziały zarządzania. Wśród nich znaczącą pozycję zajmuje Uniwersytet Śri Sathya Sai w Prasanthi Nilayam.
      Wielu szefów zatrudnionych w biznesie zmieniło się w pracoholików i ludzkie roboty, pragnąc jednocześnie zostać pełnymi i zintegrowanymi istotami ludzkimi. Chcą żyć uczciwie, chcą, aby ich myśli, wartości, słowa i uczynki harmonijnie się ze sobą splatały. Jednak problem polega na tym, że nie wiedzą jak to osiągnąć w świecie biznesu – coraz bardziej skomplikowanym, niespokojnym i chciwym. Zarządzanie duchowe wypływa z serca, z umysłu i z duszy. Nasze badania pokazują, że wszelkiego rodzaju liderzy – nie tylko w biznesie, ale w rządzie, w administracji publicznej, w administracji prywatnej, w szpitalach, w organizacjach pozarządowych itp.– mogą osiągnąć sukces, uznanie, spokój umysłu i szczęście, zaspokajając jednocześnie potrzeby swoich współpracowników, jeśli tylko rządzą mądrze, z pozycji duchowej. Pozostaje pytanie, jak to robią. Zorientujecie się w tym, spotykając się z dziesięcioma zatrudnionymi w biznesie ludźmi, kierującymi się w pracy duchowością. Wszystkich zainspirowały nauki Bhagawana Baby. Pokazali nam, że nauki Swamiego pomagają im zarówno w burzliwym świecie sal konferencyjnych jak i w ciszy pokojów medytacyjnych. Spotkacie: G. Narayana, przewodniczącego Excel Industries w Indiach; Francisco Roberto Canadę, dyrektora i partnera w Errepar S.A. w Argantynie, Ambrę Chanda, współzałożycielkę Eziby w USA; Johna Behnera, byłego dyrektora generalnego w Nabisco w Salvadorze; Parantha Narendrana, dyrektora strategicznego w Eurotel Telecom w Czechach; Rajana Govindana byłego dyrektora zarządzającego w Bankers Trust w USA; V. Ranganathana, członka zarządu w Ernst & Young w Indiach; Alvaro Cruza, właściciela i dyrektora naczelnego I.C.M. Ingenieros Ltda. w Kolumbii; Jamesa Sinclaira, przewodniczącego Tan Range Exploration Ltd. w USA i Tanzanii; oraz Anantha Ramana, przewodniczącego Graphtex, Inc. w USA. 

       Przedtem jednak poznajcie uczonego specjalistę od rakiet, Honorowego Prezydenta Indii, dr A.P.J.Abdula Kalama, z którym przeprowadziliśmy wywiad w majestatycznym Rashtrapathi Bhavan[1], indyjskim „Białym Domu”, w New Delhi. Prezydent Kalam jest jaśniejącym przykładem uduchowionego lidera, przekraczającego ramy zakreślone przez biznes. Udowadnia, że można być duchowym przywódcą bez względu na rodzaj organizacji jaką się kieruje.

[1] Pałac Prezydencki 

 Swami i dr A.P.J.Abdul Kalam

Pokonaj problemy i odnieś sukces

     Historia jedenastego prezydenta Indii A.P.J. Abdula Kalama jest bardzo inspirująca, szczególnie w czasach charakteryzujących się konfliktami religijnymi oraz napięciami pomiędzy naukowym i humanitarnym sposobem patrzenia na świat. Dr Kalam jest muzułmaninem żyjącym w społeczeństwie zdominowanym przez hinduizm. Jest uczonym i posiada głęboką wiedzę duchową. W trakcie swojej kariery zawodowej zajmował najwyższe stanowiska techniczne i naukowe. Przeżyte doświadczenia nie zachwiały jego duchowym fundamentem, wręcz przeciwnie. Powiedział nam: „Ścieżka nauki musi przebiegać przez serce. Nauka jest dla mnie sposobem na wzbogacenie duchowe i na samorealizację.” Do przeprowadzenia z nim rozmowy zainspirował nas niezwykły cytat z jego książki zatytułowanej „Skrzydła ognia”:
     „Każda istota na tej pięknej planecie została stworzona przez Boga i odgrywa określoną rolę. Wszystko co osiągnąłem w życiu jest wyrazem Jego woli i zawdzięczam to Jego pomocy. Okazał mi łaskę poprzez niezwykłych nauczycieli i kolegów. Głoszę Jego chwałę wyrażając im swoją wdzięczność. Wszystkie te rakiety są Jego dziełem, dokonanym poprzez niewiele znaczącego człowieka nazywanego Kalamem. Mówi on kilku milionom mieszkańców Indii, że nie powinni czuć się mali i bezradni. Urodziliśmy się z wewnętrznym boskim ogniem. Nasze wysiłki powinny przydać temu ogniowi skrzydeł i napełnić świat blaskiem Jego dobroci.” Pomimo przewagi hinduistów, Indie zajmują drugą pozycję na świecie pod względem ilości ludności muzułmańskiej oraz mniejszości chrześcijańskich, buddyjskich, dźinijskich, sikhijskich, żydowskich i parsów. Prezydent Kalam jest inspirującym przywódcą tego niezwykle różnorodnego pod względem religijnym, wielokulturowego, wielojęzycznego i demokratycznego narodu – największej demokracji na świecie. Gdy zapytaliśmy dr Kalama o relacje pomiędzy religią a duchowością w tak skomplikowanym społeczeństwie, odpowiedział nam jasno i prosto: „Gdy religia staje się mocą duchową, ludzie przekształcają się w oświeconych obywateli z własnym system Wartości. Dlatego najważniejszą rzeczą dla szczęścia, spokoju i pomyślności ludzkości jest przekształcenie sił religijnych w moc duchową.” Pasją prezydenta Kalama jest spotykanie się i rozmawianie z młodymi ludźmi w całych Indiach, inspirowanie ich swoją wizją przyszłości kraju oraz rolą Wartości Ludzkich i duchowości. Dwudziestego drugiego listopada 2006 r. prezydent Kalam zwrócił się do studentów, do członków wydziału i do gości Instytutu Wyższego Nauczania Śri Sathya Sai (obecnie Uniwersytetu Śri Sathya Sai) następującymi słowami: „Mam zaszczyt wygłosić wykład na 25-tym Zgromadzeniu w obecności Śri Sathya Sai Baby i w boskim otoczeniu. Składam hołd Babie i pozdrawiam prorektora dr A.V. Gokaka, a także profesorów, członków wydziału i pracowników. Odpowiadają oni za kształtowanie uczniów nie tylko jako absolwentów, ale także jako istot ludzkich, przy pomocy wielkiego systemu Wartości opartego na naszym dziedzictwie cywilizacyjnym. W tym miejscu chciałbym zacytować przesłanie Baby: «Współcześni ludzie myślą, że duchowość nie ma nic wspólnego z życiem na Ziemi i odwrotnie. To wielki błąd. Prawdziwa boskość jest kombinacją duchowości i obowiązków społecznych. Jedność narodowa i harmonia społeczna opierają się na duchowości. Boskość łączy duchowość z życiem społecznym.»” Ten energiczny i optymistyczny przywódca ponad miliarda ludzi oznajmił nam: „Nauczyłem się w życiu, że kiedy nic nie robimy nie mamy problemów. Jeśli jednak podejmujemy działanie, coś w koncu się udaje. Problemy nie powinny panować nad nami. Bądźmy ich władcami. Dzięki problemom Bóg daje nam sposobność wzrostu. Koncentrujcie się na tym, co trzeba zrobić, a nie na tym, co jak myślicie, nie może zostać zrobione. Gdybym mógł, wyrzuciłbym ze słownika słowo „niemożliwe”. Pokonujcie problemy i odnoście sukcesy.” Gdy zapytaliśmy go o kluczową ideę biznesu, prezydent Kalam odpowiedział poetycko: „Najważniejszą rzeczą jest Prawość, dharma. Kiedy w sercu jest Prawość, wtedy mamy piękny charakter. Kiedy mamy piękny charakter, to w domu panuje harmonia. Kiedy w domu panuje harmonia, to w narodzie istnieje porządek. Kiedy w narodzie istnieje porządek, to świat cieszy się spokojem. Widzicie, jak to się wszystko pięknie ze sobą łączy. Teraz staje przed nami pytanie jak zyskać Prawość serca.” 

        Liderem biznesu od lat koncentrującym się na Prawości serca jest pan G. Narayana. Osoby zainspirowane jego mądrymi słowami mówią o nim „gurudżi” i opowiadają o jego pełnym miłości, wspaniałomyślnym postępowaniu. Jednak, jak zobaczycie, żeby dostrzec piękno jego charakteru trzeba przeżyć kryzys.

Cud Bhagawad Gity

      W chwili udzielania nam wywiadu pan G. Narayana był przewodniczącym Excel Industries, Pvt. Ltd. w Indiach. Excel jest bardzo szanowanym wytwórcą preparatów i substancji chemicznych mających zastosowanie w rolnictwie i w przemyśle. W minionych latach firma otrzymała specjalny dowód uznania za wprowadzanie na rynek przyjaznych dla środowiska biopestycydów, za gospodarkę odpadami oraz za zarządzanie oparte na duchowości. Pan G. Narayana powiedział nam, że jako młody człowiek, mający za sobą sukcesy w zarządzaniu kilkoma przedsiębiorstwami, założył spółkę świadczącą usługi komputerowe. Nosiła nazwę Prism i specjalizowała się w systemach informatycznych. „Kupiliśmy komputer z twardym dyskiem. Zainwestowałem w Prism wszystkie swoje oszczędności a 50% kapitału wnieśli przyjaciele. W pół roku po zakupieniu komputera z twardym dyskiem na rynek weszły komputery osobiste (PC). Były o wiele tańsze i miały szersze możliwości. Nasz przestarzały system nie mógł z nimi konkurować i wyszkoleni przez nas ludzie znajdowali wiele okazji do zatrudnienia w innym miejscu. W rezultacie, zaczęli nas opuszczać. Był to skutek gwałtownego rozwoju technologii informatycznych. Prism miał wciąż do spłacenia znaczną część kredytów. Wtedy moje ego zaczęło topnieć. Uświadomiłem sobie, że sprawy w Voltas i w New India[1] kończyły się sukcesem nie z powodu mojej wielkości, lecz z powodu wielkości firm.” Zażenowany, przepełniony lękiem i wątpliwościami, udał się do rodzinnej wioski. „Sytuacja w Prism była tak krytyczna, że jedną z możliwych alternatyw stało się samobójstwo. Nie było to jednak dobre rozwiązanie, ponieważ nasze dzieci były jeszcze małe. Po dotarciu do wioski poszliśmy nad rzekę Godawari, w pobliże starej świątyni. Gdy żona i ja, mój kuzyn i jego żona zanurzyliśmy się w wodach Godawari, spytałem kuzyna, czy moglibyśmy pójść do świątyni i wziąć coś stamtąd na pamiątkę. Odrzekł: „Poczekaj! Dotykam czegoś w rzece!” Sięgnął ręką i wyciągną dwa lingamy[2] Śiwy umieszczone na podstawach. Podał mi je. Reprezentują Kaleszwarę (Jamę) – śmierć i Mukteszwarę (Śiwę) – wyzwolenie. Przesłanie było jasne: uwolnienie od zbliżającej się, śmiertelnie groźnej sytuacji! Pomyślałem, że to fantastyczny dzień. W południe żona i ja udaliśmy się domu jej rodziców. Szwagier czytał książkę. Spytałem go: „Co to za książka?” Pokazał mi. Była to Gita Makaranda, komentarz do Bhagawad Gity. Aż do tej chwili nie przeczytałem nawet trzech pierwszych wersów Gity i nie poznałem sanskrytu. Zawsze myślałem: ‘Po co mi Gita, skora pracuję po czternaście godzin dziennie? W osiemnastu rozdziałach Gity zawarte są nauki o karma jodze (czyli duchowej praktyce bezinteresownych czynów) i to właśnie robię!’ Miałem zamiar oddać Gitę szwagrowi, gdy nagle przypomniałem sobie dobry omen, jakim tego ranka było znalezienie lingamów Śiwy. Otworzyłem książkę na chybił trafił i znalazłem następujące słowa (Narajana cytuje z pamięci): ‘Ktokolwiek pracuje z pełnym oddaniem i ofiarowuje Mi wszystko, ktokolwiek pracuje wytrwale, tego wyciągnę z rzeki śmierci i przeniosę na brzeg.’ To najlepsza gwarancja, o jakiej słyszałem.” Narayana zabrał książkę do domu i studiował ją przez osiemnaście dni. „Teraz mam Gitę. Ponieważ wtedy zamiast nauczyciela zjawiła się książka z komentarzami do Gity, zabrałem ją do swojego domu w Baroda. Autorem komentarzy był bardzo szanowany swami, więc myślałem o nim jako o swoim guru i przez 18-ście dni studiowania Gity wykonywałem ćwiczenia duchowe. To, co wtedy zrobiłem, nazywam teraz ‘Gita jogą᾿. Każdego dnia czytałem jeden rozdział, jedząc tylko raz dziennie, kompletnie wykluczając alkohol, pokarmy nie wegetariańskie, tytoń... Studiując Gitę obserwowałem ciszę i podkreślałem w książce wszystko, co wydawało mi się cudowne, chociaż w Gicie cudowne było wszystko! Przez te osiemnaście dni praktykowałem celibat. To było fantastyczne doświadczenie. Po osiemnastu dniach wstałem i wraz ze mną ożył cały świat. Poszedłem do banku i upewniłem ich, że spłacę pożyczkę do ostatniej rupii. Oznajmiłem swoim partnerom, że oddam im zainwestowane pieniądze. Podczas tych osiemnastu dni w moim umyśle pojawiło się zrozumienie i nowa świadomość. Znikły lęki. Zmienił się sposób myślenia. Potem praktykowałem wipasana jogę (specjalny rodzaj przedłużonej medytacji), rozwijającą dobre cechy charakteru. Kiedy wziąłem na siebie odpowiedzialność w tym ożywczym duchu, sytuacja zaczęła się zmieniać. Dzięki nowej pewności siebie i świadomości znajdowałem rozwiązania problemów. Wtedy zaczęły zwracać się do mnie firmy i tak zostałem organizatorem i doradcą naprawczym. W 1985 r. praktykowałem gita jogę, a reszta była tego efektem. Przed 1985 r. moja żona i ja byliśmy wrogami. Dzieci nie dawały mi kartek urodzinowych. Dawały je mojej żonie, mnie nigdy. Po 1985 r. w naszej rodzinie zmieniło się wszystko – to we mnie zaszła zmiana, nie w nich. Mamy teraz fantastyczne relacje.” Dzisiaj duchowość przenika całą istotę pana G. Narayany.

[1] Firmy, które prowadził wcześniej

[2] Lingamy – owalne kamienie reprezentujące kosmos, czczone w hinduizmie jako formy Pana Śiwy 

      Mówi: „Duchowość polega na doświadczaniu boskości w innych i w sobie. Duchowość skłania do odpowiedzialności wobec ludzi, wobec innych istot żywych i wobec świata... dostrzeganych i łączonych z boskością w każdym ich aspekcie. Własny rozwój i służenie światu są równoznaczne z duchowością. Uświadamianie sobie tego, docieranie do serc poprzez Miłość i dawanie przykładu... tym jest duchowość – docieraniem do wszystkich serc. Tak postępowali Jezus i Budda, a teraz Sai Baba. Nigdy nie ranią. Czynią tak dużo dla społeczeństwa. Zdobyli nasze serca. Do tego właśnie dążę w życiu oraz w procesie zarządzania.” Życie nauczyło Narayanę, że człowiek może zostać kim zechce. Według niego ta wolność wyboru otwiera drzwi prowadzące do wewnętrznego, potężnego potencjału. „Pierwszą oznaką sukcesu jest radość wszystkich udziałowców. Klienci muszą być szczęśliwi, dostawcy muszą być szczęśliwi, pracownicy muszą być szczęśliwi, wszyscy muszą być szczęśliwi. Gita oznajmia: „Jeśli dobrze pracujesz, otrzymasz nagrodę, nie martw się o to. Jeśli będzie ci zależało na nagrodzie, nie wykonasz pracy. Musisz pracować doskonale i nie martwić się o nagrodę.” W związku z tym Narayana mówi, że jego duchowym celem jest oddać światu wartość dodaną, stać się istotą kochającą oraz starać się jak najlepiej wykonywać swoją pracę i pomagać w tym innym. Ktokolwiek do mnie przyjdzie, zastanawiam się: ‘Czy wychodząc z mojego biura będzie ‘mały’ czy ‘duży’?’ Mierzę to. Jeśli staje się mały, nie pozwalam mu wyjść. Proszę go, żeby usiadł. Zgadzam się na jego odejście dopiero wtedy, gdy staje się duży. Mogę walczyć z nim przez osiem godzin i robię to, dopóki nie upewnię się, że jest szczęśliwy. Może mnie opuścić jedynie jako człowiek szczęśliwy. Każdy może ocenić, czy ktoś jest szczęśliwy czy nie.”
    Pan G. Narayana jest liderem kierującym się duchowością, pełnym życia i inicjatyw.

Prawdziwy sens biznesu

     Następny człowiek, którego spotkacie, różni się od niego pod każdym względem. Jest spokojnym, zamyślonym introwertykiem. Uważa się za „człowieka milczącego” i tak o sobie mówi. 

Jednak pomimo faktu, że nigdy nie chciał być przywódcą, jest dzisiaj nowoczesnym karma joginem, zarządzającym czterema firmami w Argentynie. Francisco Roberto Canada jest dyrektorem i jednym z trzech udziałowców Errepar S.A. w Buenos Aires, potężnego, jednego z największych w Brazylii wydawnictwa książek i materiałów przeznaczonych dla księgowych. W ciągu ostatnich lat został dyrektorem i partnerem w trzech innych firmach, które nabył wraz ze swoimi dwoma kolegami z Errepar S.A. Cała jego kariera jest wyrazem miłości i poszukiwań prawdziwego szczęścia, które dla niego są równoznaczne z duchowością. Jak nam powiedział: „Moje duchowe zasady i Wartości można wyrazić jednym słowem: Miłość.” Nieustannie stara się łączyć duchowy wymiar życia z jego wymiarem materialnym. Wyrazem tej Miłości, pomimo wielokrotnego zmagania się z nawrotami ciężkiej choroby, jest przekonanie, że jego zadanie jako lidera polega na udzielaniu pomocy ludziom szukającym prawdziwego spełnienia. Powiedział nam: „Podstawą naszych interesów, celem naszych dążeń, jest uświadomienie ludziom ich wewnętrznego potencjału, wydobycie go na wierzch oraz przypomnienie im o konieczności nieustannego dążenia do doskonałości. Doskonałość jest bazą na której Bóg stworzył świat. Myślę, że doskonałość powinna stać się głównym dążeniem biznesu.”
     Od wczesnego dzieciństwa pan Francisco Roberto Canada ulegał silnym wpływom katolicyzmu, najważniejszej religii w Ameryce Południowej. Wciąż praktykując katolicyzm, odnajduje inspiracje duchowe zarówno w życiu prywatnym jak i w zawodowym, w tolerancji religijnej oraz w głębokiej jedności wszystkich religii głoszonej przez Bhagawana Babę, którego odwiedził w Indiach. Cytuje Swamiego: „Jest tylko jedna religia, religia Miłości. Jeśli jesteś chrześcijaninem, idź do domu i stań się lepszym chrześcijaninem. Jeśli jesteś hinduistą, idź do domu i stań się lepszym hinduistą. Jeśli jesteś muzułmaninem, idź do domu i stań się lepszym muzułmaninem. Jeśli jesteś buddystą, idź do domu i stań się lepszym buddystą.” „Bycie biznesmenem nie zawsze jest dla mnie łatwe, ponieważ jestem człowiekiem nauki. Przez całe życie odpychałem od siebie świat materialny, a mimo to zostałem wielkim przedsiębiorcą. Nie łatwo mi być szefem czterech firm i członkiem ich zarządu. To trudny problem, kłócący się z moim charakterem. Ale zostałem tu skierowany więc potrafię żyć w świecie materialnym i łączyć pracę i biznes z rozwojem duchowym. Czasami chciałbym być mały. Kiedyś myślałem, że ekspansja jest grzechem, zarówno w odniesieniu do biznesu jak i do statusu społecznego. Ale potem przypomniałem sobie słowa Sai Baby, że przeciwnie – ekspansja jest Bogiem.” Przez całą naszą rozmowę z Francisco Roberto Canadą przewijały się trzy tematy: ciężka praca, solidne wykonywanie obowiązków w połączeniu z Miłością oraz kochający Bóg. Powiedział np.: „Modlę się, żeby wszyscy ludzie wykonywali swoje obowiązki z Miłością i z uwagą. Dlatego, jako lider, robię wszystko, żeby nasze przedsiębiorstwa robiły dobre interesy, dobrze pracowały i wytwarzały dobre produkty, zgodnie z boską wolą, bez łamania praw Pana. Na początku praca obciążała moją duchowość. Ale w ciągu ostatnich dziesięciu lat uświadomiłem sobie, że szczęście w życiu polega na pracowaniu dla Boga – gdyż praca jest częścią boskiego stwarzania – oraz na oddawaniu Bogu owoców naszych czynów, naszych produktów. Postępując w ten sposób mam nadzieję, że moje wyroby tak czy inaczej skierują do Niego ludzi.” Francisco Canada opowiada o wpływie Sathya Sai Baby na jego partnerów i ich wspólny biznes. „Trzej właściciele, będący również trzema członkami rady, mają tego samego nauczyciela duchowego. W rzeczywistości uznałem Sathya Sai Babę za swojego guru, kiedy partner, będący głównym udziałowcem naszych firm, przedstawił mi Jego nauki. W tym czasie ów partner pojechał do Indii odwiedzić Babę i w liście od nas trzech przekazał Mu symbolicznie naszą firmę. Potem wybraliśmy kurs. Jak w wypadku wszystkich trudnych spraw, prowadzenie biznesu staje się coraz łatwiejsze z upływem czasu. Siedem lat temu ustaliliśmy podstawy naszej działalności. Spotykaliśmy się raz w tygodniu i wybieraliśmy zasady zarządzania pozostające w harmonii z zasadami wskazywanymi przez Sai Babę. Znaleźliśmy je w książce dotyczącej zarządzania „Sai Baba’s Mahawakya on Leadership”, napisanej przez emerytowanego generała armii indyjskiej, dr M.L.Chibbera. Zastanawialiśmy się jak rozwinąć nasze przedsiębiorstwo przy pomocy zasad duchowych. Przerwaliśmy te narady, gdy dla firmy nadeszły ciężkie czasy, trwające trzy trudne lata. Stało się to w chwili, gdy nasza firma rozdzieliła się na cztery spółki – każda ze swoim nowozatrudnionym dyrektorem naczelnym i z trzema partnerami stanowiącymi radę każdej z nich. Niedawno wróciliśmy do tych cotygodniowych spotkań, ale zmieniliśmy ich charakter. Teraz spotkania prowadzone są przez trenerów. Odbywają się w każdej spółce i mają różne poziomy – dla managerów, dla kierowników średniego szczebla i dla pracowników. Trenerzy pracują w oparciu o Wartości Ludzkie. Pierwsze efekty tych spotkań były wspaniałe. Rozmawialiśmy na temat wprowadzania zasad duchowego zarządzania w pracy i w życiu codziennym. Nie skupialiśmy się na religii, lecz na zasadach wypływających z Prawdy, z Właściwego Postępowania, z Miłości, ze Spokoju i z Niekrzywdzenia. Przykłady czerpaliśmy ze wszystkich religii, pamiętając, że każdy człowiek ma własną drogę duchową. Załoga na ogół akceptowała ten cudowny sposób zarządzania. Niektórzy jednak nie zgadzali się z nim. Odkryli, że rodzinny nastrój i duchowa orientacja, charakteryzujące nasz sposób robienia interesów, mają inną wibrację niż ta, do której przywykli – więc odeszli. Do wydawanych przez nas książek, przeznaczonych dla szkół podstawowych i średnich, staramy się włączać Wartości Ludzkie. Pracuje nad tym komisja oceny – kontaktuje się z autorami i wprowadza Wartości nie tylko do pozycji poświęconych sprawom socjalnym, ale również do podręczników od matematyki, biologii czy historii. Pragniemy, żeby nasze publikacje miały wysoką jakość. Dążymy do doskonałości we wszystkim, co robimy. Niekiedy rezygnujemy z wydania książki, jeśli łamie ona nasze zasady, nawet gdy mamy pewność, że będzie cieszyła się popytem i przyniesie nam sukces finansowy. Menadżerowie skupiają się na zarabianiu pieniędzy i często proponują publikacje, które nie są dharmiczne – co oznacza, że mogą one zainspirować ludzi do nieodpowiedniego postępowania. Odrzucamy je. Na początku podobne sytuacje prowadziły do konfliktów, ale stopniowo nasi pracownicy zrozumieli, że praca ma ich skłonić do rozwoju duchowego i że rozwój duchowy wpłynie na poziom ich pracy. Wybierając książki do publikacji skupiamy się na jakości – w szerokim, duchowym sensie tego słowa. Jednym z celów naszej działalności jest wydawanie książek duchowych, edukacyjnych i poświęconych kulturze. Takie książki są zgodne ze sposobem patrzenia na świat wszystkich trzech partnerów. Uważamy, że nasza działalność daje nam okazję do tworzenia lepszej rzeczywistości.”

Pani Amber Chand, z którą się teraz spotkamy, podziela przekonanie Francisco Canady, że praca jest praktyką duchową, która sprawia, że świat staje się lepszym miejscem do życia. 

Jej opowieść o wzlotach i upadkach firmy Eziba przypomina nam, że chociaż zarządzanie oparte na duchowości nie gwarantuje sukcesu finansowego, to może stać się źródłem spokoju umysłu i odwagi nawet w obliczu katastrofy, wstrząsającej zwykle większością liderów biznesu. 

Chwiejna równowaga sukcesów i porażek

     Pani Amber Chand, zamieszkała w USA współzałożycielka firmy Eziba i wiceprezes działu planowania, udzieliła nam wywiadu jako liderka duchowa. W tamtym czasie Eziba była doskonale prosperującą, detaliczną firmą internetową, sprzedającą wyroby artystyczne wytwarzane przez ubogich rzemieślników na całym świecie. Pani Amber Chand jest antropologiem i kobietą biznesu. Powiedziała: „Myśląc o duchowych celach życia skupiam się na sposobach łączenia spraw przemijających i wiecznych. Gdy jestem wyciszona, wzmacniam swój wewnętrzny azyl... swoje duchowe sanktuarium, do którego wchodzę, aby skontaktować się z Sathya Sai Babą, moim duchowym nauczycielem. Wszystko inne to arena fizycznej aktywności. Będąc kobietą uduchowioną, staram się przekuwać miłość na czyny. Eziba jest w dużym stopniu wyrazem mojej potrzeby służenia. Umożliwia mi przekształcanie biznesu w ważną i celową platformę praktyk duchowych. Wiem, że współpracując z artystami z całego świata – wielu z nich to utalentowani rzemieślnicy – wspieram, podtrzymuję i wzmacniam ich egzystencję. Jestem pewna, że zakładając firmę podążałam za Swamim i odnalazłam sposób łączenia perspektyw duchowych z szeroką areną biznesu światowego. To była lekcja pokory. Widziałam się w roli fletu – Jego instrumentu – na którym mógł grać.” Pani Amber Chand rozwijała duchowe zarządzanie z pomocą praktycznych i sensownych rozwiązań, takich jak ‘Herbata z Amber’. „Jako współzałożycielka Eziby posiadam ogromne wpływy. Wiem, że pracownicy widzą we mnie matkę, opiekuńczego anioła. Dlatego nieustannie szukam okazji, żeby pozostać dla nich tym wskazującym drogę, przywracającym pewność siebie, kochającym duchem. Rok temu podjęłam nową inicjatywę i nazwałam ją ‘Herbatą z Amber’. Pewnego dnia zamarło mi serce. Zrozumiałam, że firma tak bardzo się rozrosła, że nie znam już wszystkich zatrudnionych w niej osób. Jak mogłam dalej odgrywać rolę opiekunki, skoro nie znałam ich z imienia? Zaczęłam szukać sposobu naprawienia tej sytuacji. Wpadłam na pomysł, żeby zaprosić na herbatę każdego pracownika. Przemeblowałam biuro i stworzyłam w nim niewielką przestrzeń, gdzie można było usiąść. Przyniosłam tam lampy, rośliny oraz mój ukochany meksykański serwis i zaczęłam zapraszać ludzi. Niektórzy czuli się bardzo niepewnie w towarzystwie założycielki firmy. Przygotowywałam im filiżankę herbaty i widziałam, że pijąc ją, zaczynają się odprężać. Jeśli potrafimy się wspólnie zrelaksować, to możemy również otworzyć się na ‘sztukę konwersacji’. Ci ludzie na to czekali. Teraz to bardzo ważna część mojej pracy. Dzięki niej Eziba postrzegana jest jako firma ze świadomością społeczną.” Kolejną inicjatywą podjętą przez Amber Chand w Ezibie były rozmowy z niezadowolonymi klientami. Ich bazą stały się podstawy duchowe przekazane jej przez rodziców. Wyrosła w hinduskim domu w Ugandzie, uczęszczała do kościoła anglikańskiego kształcąc się w szkole z internatem i bardzo interesowała się buddyzmem. „W dzieciństwie mama i ojciec nauczyli mnie traktować odwiedzających nasz dom gości jak Boga. Robiliśmy wszystko, żeby spędzony z nami czas uszczęśliwił ich i usatysfakcjonował. Podczas pierwszego kursu postępowania z klientami opowiedziałam pracownikom Eziby, że lubię odnosić się do klientów jak do Boga. „Mamy fantastyczne biuro obsługi klientów, a mimo to wciąż pragnę wchodzić w kontakt ze wszystkimi nie usatysfakcjonowanymi nabywcami. Podnoszę słuchawkę i rozmawiam z nimi. Zaczynam od przeprosin. „Przykro mi, że nie udało nam się państwa zadowolić.” Zwykle są zdziwieni. Nie mogą uwierzyć, że założycielka firmy poświęca swój czas na porozumiewanie się z nimi. Moje telefony sprawiają, że kończę rozmowę ze szczęśliwymi osobami. Proszę, żeby porozumieli się ze mną jeśli kiedykolwiek pojawią się problemy i podaję im do siebie bezpośredni telefon. To jeszcze jeden sposób okazywania im troski. To działa!” Chociaż to wszystko sprzyjało Amber Chand, jednak nie służyło firmie. Sprzedaż wysokiej jakości wyrobów wytwarzanych przez biednych artystów z całego świata nieustannie spadała, aż osiągnęła stan krytyczny. Coraz trudniej było przemieniać Miłość w działanie. Tracąc swój cel, firma popadała w coraz większe trudności. Kiedy ponownie rozmawialiśmy z Amber Chand wiosną 2006 r. – w niecałe dwanaście miesięcy po wywiadzie w Ezibie, w którą zainwestowała całą swoją duszę i serce i która zbankrutowała – uderzyło nas, że zaangażowana duchowość pomogła jej zachować spokój umysłu i odwagę w obliczu klęski. Powiedziała nam: „Bez zakotwiczenia w praktykach duchowych nie przeżyłabym tego osobistego tsunami. W głębi duszy wiedziałam, że rozwój i upadek Eziby, szybkie jak meteoryt, stanowiły element większej, archetypowej historii. Wiele się wtedy nauczyłam. Czułam, że w jakiś sposób odnajdę swoją drogę, prowadzona przez głęboką wiarę w życie oraz przez prawdę o tym, kim jestem i w co wierzę.” Obecnie, Amber Chand otworzyła nową firmę – The Amber Chand Collection. Rozmyślając o doświadczeniach zdobytych w Ezibie i o obecnym wyzwaniu powiedziała. „Jestem wdzięczna Ezibie za przekazanie mi ważnych lekcji i uświadomienie, że można z sukcesem rozkręcić biznes inspirowany duchowością – ale tylko wtedy, gdy jest on naszą jedyną misją i opiera się na czystych intencjach. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że jeśli uzbroję się w cierpliwość i ufność, jeśli skupię się na pracy i zachowam pokorę, to Amber Chand Collection będzie się pomyślnie rozwijała.” 

Pani Amber Chand w Afryce
Pani Amber Chand w Palestynie

 Pan John Behner, będący podobnie jak Amber Chand emigrantem z innej kultury, również zajmuje się zarządzaniem. On także przeżywał głębokie kryzysy, przyjmujące postać niszczącego trzęsienia ziemi i wojny domowej. Wiara w Boga pomogła mu przekształcić te doświadczenia w osobisty i organizacyjny rozwój duchowy. 

Tylko Miłość i służba

 John Behner jest od dwudziestu lat dyrektorem generalnym Nebisco, wielkiej międzynarodowej firmy produkującej żywność. Kierowana przez niego filia mieści się w Salwadorze. Główna siedziba  Nebisco znajduje się w USA. 

Firma zaczęła od produkcji ciastek i przekąsek, ale stopniowo jej asortyment coraz bardziej się rozszerzał.
     John Behner urodził się w Stanach, jednak główną część życia przeżył w Salwadorze, w Ameryce Środkowej, gdzie urodziła się jego żona. Centralnym punktem jego zarządzania jest duchowość. Jak nam powiedział: „Duchowość jest wysiłkiem dostrzegania Boga w każdym i próbą porozumiewania się z Miłością ze wszystkimi, na byciu skromnym i pomocnym.” Najważniejszą dla niego rzeczą jest uświadomienie sobie jedności z Bogiem. „Uważam, że duchowość jest osobistym związkiem z Bogiem. Do czego dążę? Chcę osiągnąć jedność z Bogiem w życiu osobistym i w pracy.”

 Na krótko przed przystąpieniem do Nabisco John R. Behner pojechał do Indii. Tam spotkał Sai Babę, którego uznał za swojego duchowego nauczyciela. Częścią jego dążeń stała się teraz etyka pracy, którą interesował się od młodości. 

Światłem przewodnim jego duchowych poszukiwań było przekonanie, że powinien dążyć do Boga służąc innym i widząc Pana w każdej istocie. „Duchowość oznacza dla mnie przekładanie Wartości Ludzkich – Prawdy, Właściwego Postępowania, Spokoju, Miłości i Niekrzywdzenia – na działanie. Ale chodzi tu o coś jeszcze ważniejszego. O zauważanie Boga w każdym, o porozumiewanie się ze wszystkimi z Miłością, o postrzeganie wszystkich stworzeń jako istot doskonałych, o nie krytykowanie nikogo i niczego. Każda Wartość ludzka, którą staramy się żyć i praktykować, przejawia się w refleksji nad tym, co robimy. Duchowość to bycie skromnym i pomocnym. Mieliśmy na plaży dom, który był częścią naszego „Boga”, zanim jeszcze poznaliśmy Sathya Sai Babę. Plaże w Salwadorze są bardzo piękne więc w każdy weekend szliśmy z dziećmi na plażę i na basen. Niemal natychmiast po poznaniu Sai Baby sprzedaliśmy dom, rozumiejąc, że możemy służyć innym jedynie w weekendy. Pozbyliśmy się go i próbowaliśmy poświęcać czas na działalność służebną.
     „Nasza firma pragnie uszczęśliwiać ludzi – służyć klientom i budzić ich zadowolenie. To cel biznesu i powód, dla którego tutaj jesteśmy. Ale nie tylko klienci – także nasi pracownicy powinni być szczęśliwi, pełni entuzjazmu i satysfakcji, ponieważ ich radość stanowi część wysiłku robienia wszystkiego, co w naszej mocy. Próbowałem zaszczepić pracownikom ideę służenia i przekonywałem ich, że są tu po to, żeby pomagać bliźnim i jak najlepiej pracować. Na przykład, jeśli zajmują się produkcją, muszą zawracać uwagę na jakość produktów.
    Po spotkaniu z Sai Babą zacząłem uważniej przyglądać się naszym wytworom. Nebisco ma w Ekwadorze wielkie zakłady, w których podległe spółki, takie jak nasza, kupują do fabryk surową żelatynę wytwarzaną ze skór zwierzęcych. Zacząłem eksperymentować z wegetariańską żelatyną firmy Kelko i odkryłem, że kiedy jej używamy, nasza lodówka nie pokrywa się po dwóch lub trzech dniach pleśnią, jak to było dotychczas. Był to dla mnie wystarczający powód, żeby zrezygnować z żelatyny z Ekwadoru i robić zakupy w Kelko.” Wspominając inne zdarzenie, pan John Behner powiedział: „W 1986 r. San Salwador nawiedziło wielkie trzęsienie Ziemi. Bez doświadczenia nie wiedzieliśmy jak sobie z nim poradzić. Najpierw zauważyliśmy, że trzęsienie ziemi odbiło się na supermarketach, będących naszymi największymi klientami. Przechowywane produkty znalazły się na ziemi. Zatrudnieni tam ludzie wykonali niesamowitą pracę. Oczyścili wszystko, co można było uratować a wyrzucili zniszczoną resztę, inwentaryzując każdą pozycję. Stało się jasne, że nasze linie produkcyjne stały się bezużyteczne, bo skoro supermarkety nie mogą umieszczać towarów na półkach, to wytwarzanie ich jest bez sensu. Zatrzymaliśmy więc produkcję i wysłaliśmy sprzedawców do największych supermarketów, aby pomogli je uporządkować. Akcja zakończyła się sukcesem. Byliśmy jedyną firmą, która się tego podjęła. Supermarkety cieszyły się z naszej pomocy, tym bardziej, że nie ponosiły z tego tytułu żadnych kosztów. Był to tydzień skoncentrowanego wysiłku. Markety stanęły szybko na nogi i mogliśmy rozpocząć sprzedaż.” „Dziewięcioro z naszych pracowników straciło domy. Ponieważ zawiesiliśmy produkcję, dział konserwacji nie miał nic do roboty. Poleciliśmy zatrudnionym w nim ludziom, żeby odbudowali domy kolegów. Pobudowano konstrukcje i nasi pracownicy byli nam bardzo wdzięczni. W Salwadorze trzęsienia ziemi powracają cyklicznie. W 1994 r., gdy przyszło kolejne, byliśmy na nie przygotowani, ponieważ przeżyliśmy wielkie trzęsienie ziemi w 1986 r.”
    „W odpowiedniej chwili postanowiliśmy zareklamować naszą firmę i prowadzone w niej szkolenia w Wartościach Ludzkich. Udaliśmy się do lokalnych szkół średnich i zaprosiliśmy uczniów do fabryki. Posiadamy salę zebrań i każdy z moich menadżerów omówił jedną z pięciu Wartości: Prawdę, Właściwe Postępowanie, Spokój, Miłość i Niekrzywdzenie oraz ich wpływ na ich działalność. Rewident mówił o Prawdzie, o tym jak ważna jest w księgowości, w rachunkowości i przy płaceniu podatków itp. Dyrektor sprzedaży mówił o Właściwym Postępowaniu i o odpowiednim traktowaniu klientów, a dyrektor fabryki o Miłości, ponieważ jego zadaniem jest utrzymywanie załogi w spokoju i harmonii, bo dzięki temu osiągamy dobrą produkcję. Szef kontroli jakości omówił Spokój – jeśli dobrze wykonujemy swoją pracę, czujemy Spokój, ponieważ wiemy, że nasze wyroby mają wysoką jakość. Szef działu konserwacji mówił o Niekrzywdzeniu – praktykujemy Niekrzywdzenie nie zanieczyszczając i nie zatruwając środowiska. Najbardziej zaskakujące było to, że uczniowie przychodzili w stuosobowych grupach i zapełniali audytorium. Najbardziej korzystali na tym managerowie, ponieważ musieli poznać Wartości, o których mieli mówić. Zaczęli dostrzegać, że Wartości podnoszą jakość pracy. A uczniowie pojęli relację pomiędzy Wartościami i etyką pracy. W efekcie niektórzy z nich postanowili poszukać u nas zatrudnienia, ponieważ to, co zobaczyli, bardzo im się spodobało.” Nie tylko oni tak czuli. Nabisco w Salwadorze, zarządzane latami przez Johna Bahnera, odniosło sukces i stało się firmą innowacyjną, posiadającą oddany personel i klientów. Na tym polegał wpływ duchowości.
   Liderzy, z którymi mieliście dotychczas do czynienia, mają za sobą długą karierę i są co najmniej po pięćdziesiątce. Człowiek, z którym się spotkacie w następnej części artykułu, ledwie przekroczył trzydziestkę. Opowiedział nam, jakim wyzwaniem była dla niego duchowość i jak się dzięki niej rozwinął. Pracuje na styku informacji, komunikacji i technologii (ICT).  c.d.n.

                                                                    z H2H tłum. J.C.
 
 

Stwórz darmową stronę używając Yola.