Lekcje Boskiego Bankiera

Pani dr N. Niranjana

          Pani dr N. Niranjana jest szanowanym pracownikiem naukowym Instytutu Wyższego Nauczania Sri Sathya Sai w campusie dla dziewcząt w Anantapur. Zanim przyłączyła do bractwa tej uczelni, przez dwa lata wykładała w JSS College[1] w Nanjangud w stanie Karnataka, w Indiach. W 1985 r. pani N. Niranjana, dysponując tytułem magistra handlu otrzymanym na Uniwersytecie w Mysore, uzyskała tytuł adiunkta, ucząc jednocześnie w koledżu w Anantapur. Następnie w 1990 r. zrobiła doktorat na Uniwersytecie Sri Krishnadevaraya. Od 1995 r. wykłada na wydziale handlu Uniwersytetu Sai. Obecnie piastuje stanowisko starszego wykładowcy.
          W rozmowie przeprowadzonej w Radiu Sai w kwietniu 2010 r., opowiada jak znalazła się pod opieką Swamiego i co sprawia, że nauczany przez nią przedmiot – handel i bankowość – oferuje lekcje życia pomocne nie tylko w uzyskiwaniu środków egzystencji, lecz również w przyswajaniu sobie przesłania Pana! Niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jak bardzo Bhagawan angażuje się w przygotowywanie personelu, programów nauczania i campusu, pragnąc mieć pewność, że studenci otrzymają wyjątkowy, eksperymentalny kurs nauczania. Przeprowadzona rozmowa rzuca na te sprawy nowe światło. Redakcja „Z serca do serca” cieszy się mogąc przedstawić Wam wybrane z niej wyjątki. 
          Śirdi Sai Baba często wspominał, że sprowadza wyznawców z bliska i z daleka, w taki lub inny sposób – cudami, uzdrawianiem chorych, spełnianiem pragnień... Do mnie przesłanie Swamiego dotarło poprzez jeden z ważnych atrybutów Boga, Jego wszechobecności. Zaczęło się od tego, że gdy byłam dzieckiem Swami pokazał mi w jasny sposób, że nieustannie obserwuje moje postępowanie. Zebrane doświadczenia pomogły mi umocnić w sobie przekonanie, że jest inkarnowanym Bogiem. Gdy miałam sześć miesięcy, mój dziadek zachorował i przeszedł operację usuwania kamieni nerkowych. Było ich osiem. Przez jakiś czas po operacji czuł się dobrze, ale potem jego zdrowie ponownie podupadło. Rodzina wysłała do mamy list z zawiadomieniem, że dziadek jest w ciężkim stanie. W tym czasie tata był członkiem świątyni Śirdi Sai w Devanagere w stanie Karnataka. Tam się urodziłam. Po otrzymaniu wiadomości mama wzięła z paleniska świątyni Śirdi Sai święty popiół i wyruszyła ze mną do Tumukuru w Karnatace, żeby zobaczyć się z dziadkiem. Czekał ją szok. Gdy dotarliśmy na miejsce, dziadek już nie żył. Mama była niepocieszona widząc w kostnicy jego ciało. I nagle niespodziewanie ujrzała łzy płynące z oczu dziadka! Szybko podeszła i łagodnie nim potrząsnęła. Dziadek otworzył oczy i spojrzał na mamę. Poprosiła go, żeby coś powiedział. Stracił jednak tą zdolność i nie mógł wymówić ani słowa. Wtedy mama wsypała mu do ust odrobinę świętego popiołu, dotknęła popiołem jego czoła, a potem skłoniła go do powiedzenia „Sai Baba”. Po dłuższym czasie dziadek zdołał wymówić imię Pana. Wówczas mama złożyła obietnicę, że jeśli jej ojciec wyzdrowieje, będzie nieustannie czcić Babę z Śirdi i pościć co czwartek. Dotrzymała tej obietnicy aż do końca. Pościła nawet na łożu śmierci. Wróćmy jednak do dziadka. Mama płakała i nastąpiło ogólne poruszenie. Do kostnicy przybiegli lekarze. Przeżyli szok, widząc dziadka żywego. Wydarzenie to miało miejsce, gdy dziadek miał trzydzieści czy czterdzieści lat. Przeżył ich 110!
          Pewnego dnia tata dostał fotografię naszego Swamiego. Oddał ją mojej mamie ze słowami: „Słyszałem, że Śirdi Baba powrócił jako Sathya Sai Baba. Nie wierzę w takie rzeczy.” Mama trzymała zdjęcie w komodzie i nocą, gdy wszyscy spali, rozmawiała ze zdjęciem. „Czy naprawdę wróciłeś jako Sathya Sai Baba? Czy będę mogła ponownie Cię zobaczyć?” W 1966 r., w czasie jej pierwszego interview, Bhagawan powiedział do mamy: „Każdego dnia, gdy wszyscy byli już w łóżkach, brałaś zdjęcie i mówiłaś do Mnie, zastanawiając się, czy jestem tutaj czy nie. Zobacz, stoję przed tobą. Twoje marzenie się spełniło.” Ponownie udowodnił Swoją wszechobecność i to, że nieustanne nas obserwuje. W 1968 r. moja rodzina odwiedziła Puttaparthi. W tamtych czasach było tu bardzo mało udogodnień i musieliśmy mieszkać pod drzewem. Swami nie zauważał nas przez pierwsze dwa dni. To zaniepokoiło mojego młodszego brata. W swojej niedojrzałości powiedział: „Ludzie mówią, że Sai Baba przyjmuje jedynie bogaczy i udziela interview tylko tym, którzy przyjechali samochodem.” Uważał, że popełniliśmy błąd przyjeżdżając do Puttaparthi pociągiem. Trzeciego dnia Swami wezwał nas na interview. Zanim opuściliśmy pokój zapytał mojego brata: „Przyjechaliście samochodem?” Pytanie intrygowało brata, dopóki mu nie przypomniałam, że dwa dni wcześniej krytykował Swamiego!
          W 1973 r. zaczęłam wykładać w JSS College. Natomiast mój brat zapisał się na handlowy kurs licencjacki w Instytucie Wyższego Nauczania Śri Sathya Sai w kampusie Brindawan. Odwiedzałam go w Puttaparthi ilekroć mogłam wygospodarować w pracy trochę czasu. Jedna z moich wizyt wypadła w Święto Daśara. Trzeciego dnia obchodów powiedziałam do niego: „Każdego dnia posilamy się w kantynie. Chodźmy dla odmiany do hotelu w mieście.” Brat odrzekł: „Jako student koledżu Swamiego nie mogę tam iść. Swami tego nie lubi.” Nie zrezygnowałam: „Nie bądź niemądry. Jest Święto Daśara. Wszędzie są tłumy ludzi. Skąd Swami miałby wiedzieć, że jedliśmy w hotelu? Na pewno nie będzie cię szukał na zewnątrz i nie zapyta o to.” Po moich upewnieniach brat uległ. Poszliśmy do hotelu Kriszna Bhavan i zamówiliśmy naleśniki z ryżem i soczewicą. Ale zanim kelner zdążył nam je przynieść, zmieniliśmy zamówienie na naleśniki z serem. Były ogromne, zajmowały niemal cały stół. Po posiłku udaliśmy się na darszan. Usiadłam ze wszystkimi, natomiast mój brat przyłączył się do kolegów z klasy. Swami, zwracając się do studentów, zapytał: „Ilu z was wybiera się do domu po święcie?” Brat podniósł rękę. Swami podszedł do niego i powiedział: „Więc to tak – naleśniki z serem w hotelu Kriszna Bhavan? Najpierw zamówiliście naleśniki z ryżem i soczewicą, potem odwołaliście zamówienie i poprosiliście o naleśniki z seremTwoja siostra stwierdziła, że są tak długie, że zajmują niemal cały stół. Zjedliście je, a potem wróciliście na darszan, prawda? Twoja siostra powiedziała również, że jest Święto Daśara, więc skąd Swami miałby wiedzieć, że wyszliście zjeść na zewnątrz. Czy nie powiedziała także, że w tym tłumie Swami z pewnością nie będzie cię szukał i nie zapyta cię o to?” Nie muszę mówić, że mój brat nie mógł wykrztusić słowa. Swami kolejny raz udowodnił nam swoją wszechobecność.
          Praca w Nanjangud nie dawała mi zadowolenia, ponieważ JSS College był instytucją koedukacyjną i zachowanie studentów pozostawiało wiele do życzenia. Pewnego dnia tak bardzo zirytował mnie panujący tam brak zdyscyplinowania, że postanowiłam przenieść się do koledżu Swamiego i zakończyć to cierpienie. Dziwne, ale tej samej nocy miałam sen, w którym Swami powiedział do mnie: „Przyjedź do Anantapur. Przyjmę cię osobiście.” Po przebudzeniu podzieliłam się tym snem z rodziną. Tata powiedział: „Nie bądź niemądra. Kto by uwierzył w sen i pędził do Anantapur?” Ja jednak nalegałam i wyjechałam do Puttaparthi z mamą i siostrą. W tym śnie Bhagawan powiedział mi również, że po dotarciu na miejsce dowiemy się, że Swami wyjechał już do Anantapur i przesiądziemy się na inny autobus. Zgodnie z Jego słowami, gdy autobus stanął w Puttaparthi powiedziano nam, że Swami pojechał z wizytą do Anantapur i musiałyśmy się przesiąść. W tamtych czasach kampus nie miał ogrodzenia. Gdy przyjechałyśmy, Swami stał pod portykiem, gotów wyruszyć do domu wielbiciela. Skierowałyśmy się prosto w Jego stronę. Widząc mnie, zapytał: „Więc, przyjechałaś?” Odparłam: „Tak Swami, przyjechałam.” Powiedział: „Udaję się do domu wielbiciela. Wrócę i porozmawiam z tobą.” Następnego dnia wezwał mnie na rozmowę. W tamtych czasach administratorem w Anantapur był pan K. Chakravathi. Przybył wraz z innymi osobistościami, żeby otrzymać darszan Bhagawana. Usiedliśmy razem na marmurowej podłodze. Swami podszedł do mnie i zapytał: „Z kim chcesz porozmawiać, ze Mną czy z komisją konkursową?” Odparłam: „Pragnę, żebyś to Ty ze mną porozmawiał.” Więc Swami rozpoczął rozmowę. W tym miejscu chcę wyznać, że pracując jako wykładowczyni w JSS College, modliłam się do Bhagawana, żeby był obecny na moich lekcjach i pomagał mi kontrolować studentów. Ku mojemu zdziwieniu, podczas rozmowy klasyfikacyjnej na stanowisko wykładowcy, Swami natychmiast przywołał to wspomnienie! „Wiem, modliłaś się, żebym koniecznie siedział w klasie i słuchał twoich wykładów. Chyba jednak zdajesz sobie sprawę, że to ty powinnaś siedzieć w klasie, kiedy Ja stoję?” Te słowa sprawiły, że uśmiechnęłam się, ponieważ Swami udowodnił, że jest wszechobecny! Potem powiedział: „Dobrze, przeprowadzę z tobą rozmowę. Teraz chodź ze mną.” Poszliśmy do biura dr Dakshinamurthy, dyrektora kampusu. Swami przedstawił mnie i powiedział. „Przeprowadziłem już rozmowę kwalifikacyjną. Wyznacz jej termin zatrudnienia.” Dr Dakshinamurthy odparł: „Nie, Swami, nie mogę tego zrobić, ponieważ pani Niranjana pracuje w innym koledżu. Należy przestrzegać formalności.” Wtedy Swami wyjaśnił: „Ona nie mówi w telugu i musi tutaj nauczyć się języka. Ile dajesz jej czasu?” Dr Dakshinamurthy oznajmił: „Miesiąc.” Swami natychmiast go zapytał: „Nauczyłeś się w miesiąc jakiegoś języka?” Dr Dakshinamurthy odparł, że nie. Swami się zdziwił: „Więc jak możesz wymagać tego od niej? Daj jej sześć miesięcy, a zobaczysz jak dużo się nauczy.” Z błogosławieństwem Bhagawana z łatwością nauczyłam się języka i obecnie posługuję się nim zupełnie swobodnie. Początkowo nie mogłam przyzwyczaić się do pracy w Instytucie. Jego szefową była wtedy dr Subbamma. Każdego wieczoru przed snem płakałam w łazience. Nieustannie powtarzałam Swamiemu w myślach: „Swami! Nie mogę się przystosować... Nie mogę się przystosować.” Nie znałam dobrze języka, jedzenie i atmosfera były mi obce. Gdy mama odwiedziła mnie w kampusie, Swami powiedział do niej: „Biedactwo, czeka aż wszyscy pójdą spać i idzie płakać do łazienki. Widzę jak płacze.” Nie potrzebowałam więcej dowodów, żeby umocnić się w pewności, że Swami jest wszechobecny i wierzyć w Niego o wiele mocniej. Swami mówi, że wykształcenie wpływa nie tylko na wysokość zarobków, kształtuje również życie. Oczywiście, taka filozofia wymaga nowatorskiego podejścia do edukacji opartej na koncepcji Educare. Wiem, że na świecie klasyfikuje się uniwersytety na podstawie takich kryteriów jak zdobywane przez absolwentów premie. W tej atmosferze komercjalizacji kształcenia akademickiego pojawia się często pytanie, czy edukacja oparta na Wartościach lub inaczej, model zintegrowanych Wartości promowany w Instytucie Wyższego Nauczania Sri Sathya Sai, rokuje w dzisiejszym świecie jakiekolwiek nadzieje. Żeby na nie odpowiedzieć, muszę ponownie powołać się na doświadczenia zdobyte w ciągu dwóch lat mojej poprzedniej pracy, gdzie ani wykładowcy ani studenci nie pragnęli uwznioślić swojego życia. Studenci chcieli tylko otrzymać licencjat. Przychodzili na zajęcia, żeby przyswoić sobie wiedzę wymaganą na egzaminach. Niestety, wykładowcy również koncentrowali się wyłącznie na tym celu. Koledż umożliwił mi bezpośrednie doświadczanie pewnych aspektów handlu i bankowości, o których miałam nauczać. Przekonałam się, że w imię edukacji przeprowadza się tu operacje handlowe i zbiera profity, że przedsiębiorca wykorzystuje wszelkie dostępne sposoby zarabiania. Praca kolegium koledżu sprowadzała się do obserwacji końcowego wskaźnika finansowego, określającego zyski! Nie koncentrowano się na Wartościach. Studenci do tego stopnia nie interesowali się nauką, że czasami dokuczali nauczycielom – również mnie – mówiąc: „Ha, ha, zaczyna się dyskurs religijny!” Atmosfera w koledżu Swamiego była zupełnie inna, ponieważ Bhagawan kładł nacisk na kształcenie oparte na Wartościach i osobiście pilnował, aby skutecznie je zapewniano. Zauważyłam, że każdy aspekt Jego koledżu odzwierciedla przekonanie Swamiego, że zadaniem edukacji jest wyprowadzenie studentów z ciemności w światło, umacnianie w nich skromności, bezinteresowności i wysokich ideałów służenia.

Kiedyś mieliśmy szczęście cieszyć się obecnością Bhagawana podczas układania planu nauki dla naszego Instytutu. Swami towarzyszył nam przez półtorej godziny i tłumaczył jak poszerzać plan i zintegrować Wartości z nauczanymi przedmiotami. Pomógł nam go ułożyć. Potem zwrócił się w moją stronę i zapytał: „Rozumiesz?” Uświadomiłam sobie, że pytanie wypływa z chęci dowiedzenia się, czy my, jako pracownicy naukowi uniwersytetu, dokładnie wiemy czego chcemy nauczyć studentów. 

W tym miejscu można poprowadzić linię łączącą naukę z praktyką obowiązującą w bankowości. Wszyscy się orientujemy, że chcąc otworzyć konto bankowe, musimy najpierw wypełnić formularz i udowodnić swoją tożsamość. Gdy konto jest otwarte, bankier daje nam książeczkę bankową, rejestrującą transakcje finansowe na rachunku lokaty. Ów proces ma związek z Uniwersalnym Bankierem. Zgodnie z Jego wolą, każdy z nas rodzi się na Ziemi i otwiera konto osobiste. Nie mamy żadnej opcji. W to wszystko wprowadza nas matka, przekazując nam w dzieciństwie koncepcję Boga i ucząc modlitw.
          Oczekujemy, że zdeponowane w banku pieniądze przyniosą nam zyski. Wierzymy, że bank zabezpieczy nasz depozyt i skumuluje odsetki. Jeśli chodzi o Boga, to zapisuje na koncie każdą naszą myśl, słowo i czyn. Swami mówi, że zwroty z tego depozytu zależą od naszych dobrych i złych uczynków. Zatem, zgodnie z boską wolą, teoria karmy łączy się z koncepcją przyczyny i skutku, działania i efektów działania. Reakcja na myśl, słowo i czyn zależy od tego, co zdeponowaliśmy. Jeśli zdeponowaliśmy dobro, otrzymamy dobro, jeśli zło, zbierzemy konsekwencje zła. Podobnie jak rachunki bieżące i oszczędności w banku, nasz depozyt złożony u Boga można zaklasyfikować jako sanćita karmę, prarabdha karmę i agami karmę. Sanćita karma jest akumulacją czynów nie przynoszących jeszcze owoców, pochodzących z poprzednich wcieleń i z tego wcielenia. Prarabdha karma to zbiór owoców z pewnego obszaru skumulowanej karmy, dobrej lub złej, w zależności od naszego postępowania. Natomiast agami karma ma miejsce wtedy, gdy pozostając doskonale wolni od cierpienia i niedoskonałości żyjemy jedynie ze względu na Boga. Od pierwszych chwil mojego pobytu w kampusie Swami przedstawiał Swój punkt widzenia w bardzo prosty sposób. Podczas jednej z Jego wizyt w koledżu najpierw się modliłyśmy, potem słuchałyśmy dyskursu. Po dyskursie Swami zaśpiewał kilka bhadżanów. Widząc, że niektóre dziewczęta nie biorą udziału w bhadżanach, Swami przerwał śpiewanie i zapytał je: „Dlaczego siedzicie cicho? Dlaczego nie śpiewacie ani nie klaszczecie? Tańcząc dla publiczności nie okazujecie tremy. Dlaczego wstydzicie się śpiewać boskie imię i bhadżany?” Następnie wyjaśnił, że niektóre dziewczęta czują się zakłopotane będąc zmuszone wyznać, że studiują w koledżu Sri Sathya Sai. „Powinniście mieć tyle męstwa, żeby wyjaśnić każdemu, że studiujecie tutaj. Do tego koledżu sprowadziły was dobre uczynki z poprzednich wcieleń. Jeśli ktoś was zapyta, gdzie studiujecie, miejcie tyle pewności siebie i odwagi, żeby wyjaśnić, że studiujecie tutaj dzięki zasługom zebranym w poprzednich wcieleniach, choć oni nie otrzymali takiej szansy.”
          Kiedyś na interview zapytałam Bhagawana: „Swami, czy powinniśmy modlić się do Ciebie o wszystko, czego pragniemy?” Swami powiedział: „Tak, módlcie się o wszystko, czego pragniecie, a Ja zdecyduję o rezultacie. Sprawdzę najpierw czy w minionym życiu zrobiliście coś, co zasługuje na łaskę.” Podczas tego samego interview Swami powiedział, że powtórne narodziny zależą od naszych minionych uczynków. W tym sensie, sanćita karma może być przyrównana do worka z ryżem lub do magazynu, z którego trzeba usunąć zawartość. Dopóki nie zostanie całkowicie wyczyszczona, będziemy podlegać cyklowi narodzin i śmierci. Nie ma potrzeby wspominać, że plan zajęć obowiązujący w Instytucie Wyższego Nauczania Sri Sathya Sai, przy bezpośrednim prowadzeniu Bhagawana, kładzie akcent na sposób dodawania dobrych uczynków do złożonego u Boga depozytu. Każdego ranka w koledżu odprawiamy rytuał śpiewania Suprabhatam. Studentki muszą  być na nim obecne, ponieważ Suprabhatam jest stałym elementem planu obowiązującego na uniwersytecie. Niektóre starsze wielbicielki gromadzą się pomiędzy godziną 3:00 a 6:00. Swami mówi, że jeśli któraś z nas pragnie się modlić na dżapamali lub medytować przynajmniej przez 10 minut, może się do nich przyłączyć. Pewnego razu kilka studentek i nauczycielek zamieszkało w pobliżu siedziby Bhagawana w Brindawanie. Podczas porannego darszanu Swami podszedł do nas i spytał bez ostrzeżenia: „Co to znaczy, że nie słyszałem rankiem Suprabhatam?” Nie spodziewałyśmy się, że Bhagawan nas o to zapyta i poczułyśmy się winne przespania tej chwili. Milczałyśmy. Wtedy oznajmił: „Czy wiecie, że wstałem o 4:00 rano, wziąłem kąpiel i byłem gotów wysłuchać waszego Suprabhatam? Ale niczego nie usłyszałem.” Jedna z nas znalazła w sobie tyle odwagi, że zapytała: „Swami, słuchasz codziennie jak śpiewamy?” Swami odpowiedział: „Oczywiście. Nie tylko to, o tej porze jestem już gotowy do rozpoczęcia dnia.” Więc następnego dnia wstałyśmy wcześnie i zaśpiewałyśmy Suprabhatam. Swami ponownie do nas podszedł i powiedział: „Hmm! Dzisiaj słyszałem wasz śpiew. Czy wiecie jak śpiewacie omkar? Śpiewacie ‘O hum’. W ten sposób nie śpiewa się omkaru.” Powiedział, że właściwy dźwięk brzmi „AUM” i wydobywa się z pępka. Potem nas tego nauczył i wyjaśnił, że omkar, śpiewany w ten sposób przed świtem, przekazuje nam część swojej mocy. Słyszałam od wielbicielki Sri Aurobindo, że przed świtem Bogowie spacerują po świecie i szukają ludzi, których mogliby pobłogosławić. Na widok modlących się wczesnym rankiem, obsypują ich łaskami. Swami nieustannie nam przypomina, żebyśmy wykorzystywały przedświt na medytację, śpiewanie imienia lub bhadżany. Mówi, że wszystkie uczynki przechowywane są na naszych kontach w postaci depozytów. Powtarza: „Trzymam je bezpiecznie w banku. Nie przeznaczam ich na drobiazgi.” Wspomina także, że wszelkie dobro uczynione przez nas w ciągu dnia wykorzystywane jest na spełnianie naszych modlitw i rozwiązywanie naszych problemów! Powiedział również, że bhadżany, śpiewane z uczuciem, oczyszczają ciało grube, subtelne i przyczynowe. Z tego powodu do porannego planu zajęć Instytutu włączono Suprabhatam, medytację i modlitwę. Wieczorem modlimy się i śpiewamy bhadżany. Wszystko co tu powiedziałem, opiera się na wypowiedziach Swamiego i ma was upewnić, że powiększanie lokat jest możliwe. Zgodnie ze słowami Bhagawana, myśli wpływają na umysł, który w odpowiedzi na nie tworzy tendencje decydujące o przyszłych narodzinach. Bhagawan tak zaplanował program zajęć, żeby ułatwić kadrze i studentom gromadzenie jedynie dobrych tendencji, przynoszących pomyślne wcielenia.
          Jestem przekonana, że obecny kryzys ekonomiczny, zapoczątkowany w ostatnich miesiącach 2008 r., jest wynikiem nieokiełznanej chciwości. Podczas konferencji odbywającej się w Prasanthi Nilayam pod hasłem „Etyka i świat finansów” doszliśmy do tej samej konkluzji. Porównywanie się z innymi napędza chciwość, uświadamiając nam czego nie mamy i wywołując w nas pragnienie posiadania. Do porównań dochodzi pomiędzy osobami, grupami, instytucjami i krajami. W czasie interview Bhagawan przypomniał nam, że aby wieść szczęśliwe życie musimy unikać porównywania się, bo prowadzi ono jedynie do zazdrości i innych złych cech charakteru. Czuję, że kryzys ekonomiczny, który teraz mamy okazję obserwować, został wywołany przymusem porównywania się. Ma w tym udział również obsesja niektórych narodów na punkcie zachowania swojej pozycji w grupie krajów najbogatszych. Swami przepisuje na tę chorobę lekarstwo „ograniczania pragnień”. Wyjaśnia, że bogaty jest tylko ten, kto odczuwa zadowolenie. Natomiast odrodzeniu państw służą jedynie Wartości.
          Chciałabym podzielić się z wami kilkoma doświadczeniami ilustrującymi w jaki sposób Swami zniechęca nas do powiększania złych depozytów. Swami nie aprobuje oglądania telewizji. Mówi, że wszelkie myśli, słowa i czyny odbijają się głęboko w naszych umysłach. Programy oglądane w telewizji nie tylko zapisują się w podświadomości, lecz również pozostawiają w niej głębokie ślady, manifestujące się później jako czyny. Wiem, że w ostatnich czasach Swami rekomendował wielu ludziom słuchanie Radia Sai dla uzyskania równowagi karmicznej. Dlatego w naszym campusie nie oglądamy telewizji. Jest tylko jeden telewizor w audytorium. Niektóre seriale nadawane są od 9:00 rano. Nabrałam zwyczaju oglądania niektórych z nich z koleżankami. Pewnego razu Swami powiedział do mnie we śnie: „Hmm, więc zaczęłaś oglądać seriale?” Nie wiem dlaczego, ale nie potraktowałam tego snu poważnie i zachowałam go dla siebie. Kilka dni później ktoś mi przypomniał, że wkrótce będą nadawać film ‘Dźwięki muzyki’ i musimy go razem obejrzeć. Powiedziałam, że nie chcę tego robić, ponieważ Swami nie aprobuje oglądania telewizji. Tej nocy Swami ponownie pojawił się w moim śnie i powiedział: „Z serialami koniec... teraz będą filmy, prawda?” Tym razem opowiedziałam o tym śnie koleżankom. Uznały jednak, że to film dla dzieci i w oglądaniu go nie ma nic złego. Wzięłyśmy więc klucze i weszłyśmy do audytorium. Około 10:00, gdy miał zacząć się film, jedna z nauczycielek zauważyła obok podium zwiniętego węża. Krzyknęła: „Wąż, wąż” Zapaliłyśmy wszystkie światła i zobaczyłyśmy ogromną kobrę. Zanim ją zabiłyśmy zrobiła się 14:00. Do tego czasu film już się skończył. Wracając do naszych pokojów uświadomiłyśmy sobie, że była to lekcja od Swamiego, przywołana lekceważeniem Jego słów.
          Drugie zdarzenie miało miejsce podczas darszanu w Święto Daśara. Koleżanka coś do mnie powiedziała i roześmiałam się. Po wesołej wymianie zdań pomyślałam jednak, że powinnam spoważnieć, ponieważ Swami zaraz wyjdzie z pokoju. Tego dnia Swami podszedł do mnie i powiedział: „Dlaczego się śmiejesz siedząc tutaj podczas darszanu? Co więcej, myślisz, że gdy wyjdzie Swami musisz być poważna. Jestem wszędzie, jestem wszędzie. Czy wiesz dlaczego powstała Mahabharata? Wskutek śmiechu Draupadi. Kobiety powinny być pełne godności i wiedzieć, jak się zachować. Rozumiesz, każdej z was przygląda się tysiące oczu. Wypatrują, czego się mogą od was nauczyć. Co zaobserwują, kiedy się śmiejesz?” Czasami z niewiedzy lub z braku rozsądku popełniamy określone błędy. Bhagawan koryguje je również. Kiedyś w akademiku miałam okazję ofiarować Bhagawanowi arathi. Położyłam na tackę dużą grudkę kamfory. Swami spostrzegł to i powiedział: „Dlaczego położyłaś taki duży kawałek? Przełam go. Użyj małego.” Odparłam: „Nie, Swami, niech tak zostanie.” Swami natychmiast zabrał kamforę z tacki, pokruszył ją i zapalił mały kawałek. Ku mojemu zdziwieniu, gdy rozpoczęłam ceremonię, cofnął się. Za każdym razem gdy szłam do przodu, Swami się cofał o dwa kroki. W końcu powiedział w telugu: „He! Dunnapotha aggi ani nenu venakala velithe nuvuu vasthava – To ogień, Ja się cofam, a ty się zbliżasz”! Pewnego dnia zapytałyśmy Swamiego dlaczego publicznie wytyka nam błędy. Swami odrzekł na to, że nie chce, żebyśmy powtarzały je w przyszłości. Za każdym razem gdy nas korygował, czynił to jedynie po to, żebyśmy nie powiększały na naszym koncie niepomyślnego depozytu.
          Bankier jest zobowiązany wobec klienta do dwóch rzeczy – do honorowania jego czeków i do nie ujawniania stanu jego konta. Rozważmy pierwsze zobowiązanie, czyli honorowanie czeków. Chcąc wypłacić pieniądze z konta, musimy dać bankierowi czek. Nawet jeśli są to nasze własne pieniądze, to i tak musimy poprosić go o wypłatę. Bankier potwierdza otrzymanie czeku i sprawdza czy na koncie są wystarczające środki. Dopiero wtedy przeprowadza transakcję. Tej samej zasady przestrzega Boski Bankier. Dajemy Mu czek pod postacią modlitwy. Chociaż złożyliśmy u Niego depozyt, to bez niej nie spełni naszego pragnienia. Swami mówi: „Zszedłem, żeby dać wam wszystko, czego pragniecie. Ale musicie o to poprosić. Jak mam dawać, skoro nie prosicie? Najpierw poproście.” Dał mi taką samą odpowiedź, gdy zapytałam: „Swami, czy to konieczne, żebyśmy się modlili do Ciebie za każdym razem, gdy czegoś chcemy?” Swami odparł: „Tak, musicie.” Musimy także pamiętać, że to On decyduje, co nam dać. Najpierw sprawdza na co zasługujemy i co jest nam potrzebne. W tym kontekście Swami powiedział, że gdy na dworze Durjodhany upokarzano Draupadi a ona modliła się do Pana Kriszny o pomoc, to nawet wtedy Pan zastanawiał się przez chwilę, czy Draupadi zasługuje na Jego błogosławieństwo. Przypomniał sobie, że gdy jedząc trzcinę cukrową skaleczył się w mały palec, Draupadi oderwała kawałek swojego sari i obwiązała nim skaleczenie. Myśląc o tym Pan Kriszna dał jej niekończące się sari. „Gdy ofiarowujecie modlitwę i wyrażacie życzenie, Bóg zastanawia się, czy zrobiliście coś wartościowego, coś co sankcjonuje tę prośbę.” Ta zasada przestaje obowiązywać, gdy klient ma ogromne szczęście i posiada kredyt na rachunku bieżącym. W takim wypadku może swobodnie zwrócić się do banku o wypłacenie kwoty przewyższającej jego depozyt. Podobnie, Swami obdarza wielbicieli specjalną łaską. Czuję, że większość osób żyjących w Jego sąsiedztwie cieszy się kredytem na rachunku bieżącym, założonym u Uniwersalnego Bankiera. Ta myśl została potwierdzona, gdy student zapytał Swamiego, czy Jego błogosławieństwa wynikają z naszych dobrych uczynków z poprzednich wcieleń. Swami odrzekł: „Wszystkie wasze minione, pobożne wcielenia są równe jednemu mojemu darszanowi.” Czy potrzebujemy więcej dowodów na to, że wszyscy cieszmy się u Niego otwartym kontem kredytowym?
          W rzeczywistości, Swami zna naszą przeszłość, przyszłość i teraźniejszość. Udaje jednak, że nie wie. Ktoś spytał kiedyś Swamiego, co jest dla Niego najtrudniejsze. Odpowiedział: „Udawanie, że nic nie wiem, chociaż wiem wszystko.” Bankier wie wszystko o naszych depozytach, lecz oczekujemy od Niego, że zachowa dyskrecję. Swami, jako Uniwersalny Bankier, wie wszystko o nas i o naszych wcieleniach. Mimo to zachowuje dyskrecję, udowadniając tym samym, że jest naprawdę Uniwersalnym Bankierem, spełniającym Swoje obowiązki wobec każdego, kto Mu zaufał i złożył u Niego w depozycie swoje uczynki.
          Skupmy się teraz na wypłatach z konta. Bankiera nie obchodzi ile na konto włożymy ani ile z niego wyjmiemy. Nie interesuje się tym, pozostaje bezstronny. Swami wyraźnie stwierdza, że nie jest stronniczym dobroczyńcą. Nikogo nie nagradza ani nie karze. Gdy deponujemy u Niego ‘bogactwa’, obserwuje jedynie nasze zasoby zasług i błędów.
          Po otworzeniu konta, otrzymujemy książeczkę bankową. Ta mała książeczka dokumentuje wszystkie nasze wpłaty, wypłaty i uzyskane procenty. Urzędnik robi wpis, a kierownik kładzie pod nim swoją parafkę. Podobnie Bóg prowadzi rejestr tego, co przechowujemy w podświadomości. Po zweryfikowaniu zapisów Wewnętrzny Mieszkaniec stawia Swoje inicjały. Oto dlaczego posługujemy się terminem ćiptragupta – bogaty w tajemnice.[2]  Ćitraguptą jest nasza podświadomość. Za każdym razem, gdy wpłacamy lub wypłacamy pieniądze w banku, chcemy wiedzieć czy nasze saldo wzrosło czy zmalało. Wzrost salda budzi w nas radość, spadek smutek. Ta zasada odnosi się również do księgi bankowej naszego życia. Przed pójściem spać powinniśmy przeznaczyć co najmniej 10 minut na sprawdzenie, co zapisało się w podświadomości. Ta osobista rewizja ksiąg pozwoli nam się przekonać, ile zebraliśmy w danym dniu. Istnieje przysłowie mówiące, że „dzień wczorajszy to czek anulowany, jutro to weksel, jedynie dzień dzisiejszy jest gotówką.” Skupiajmy się na dniu dzisiejszym. Swami powtarza, że teraźniejszość jest wszechobecna, obejmuje przeszłość i przyszłość. Istotne jest, aby księgę bankową regularnie aktualizować.
          I na koniec kilka słów na temat bankowości inwestycyjnej. Istnieją długoterminowe pożyczki, proponowane przez bank firmom i kredytobiorcom prywatnym pragnącym zainwestować w ziemię, w budynki lub w rozwój infrastruktury. Interesujące, Uniwersalny Bankier dysponuje własnymi technikami inwestycyjnymi. Przyjrzyjmy się stałym inwestycjom Swamiego. Nieustannie wzmacnia w nas potrzebę rozwijania zdrowego umysłu, umożliwiającego tworzenie dobrych myśli, mówienie o dobrych rzeczach i dobre postępowanie. Jednocześnie stara się wzmocnić nasze serca stałym funduszem miłości, a nasze ręce niestrudzonym pragnieniem służenia. Instaluje w nas długoterminowe Wartości ofiarowując nam holistyczne wykształcenie. Edukacja oparta na Wartościach jest procesem, podczas którego dobrze zorganizowana instytucja i personel wytrwale i pewnie prowadzą studentów wyznaczoną drogą – od indywidualizmu do uniwersalizmu, od rzeczywistości nieuchronnej do rzeczywistości absolutnej, od konkurencji i zmowy do harmonii, współpracy i pracy zespołowej, od służenia zmysłom do opanowania zmysłów, od braku dyscypliny do zrównoważenia, od stanu ludzko-zwierzęcego do stanu ludzko-boskiego, od koncentracji na sobie do oświecenia, od indywidualnej wolności do świadomości uniwersalnej. Dopóki posiadamy konto, dopóty trwają nasze relacje. Chcąc je zamknąć, musimy najpierw spłacić długi – jeśli zaciągnęliśmy pożyczkę, lub wypłacić wszystkie środki – jeśli je zdeponowaliśmy. Podobnie, jeśli chcemy zamknąć konto u Uniwersalnego Bankiera, musimy uczynić wszystko, aby osiągnąć samorealizację. W przeciwnym wypadku, pozostanie ono wciąż otwarte, życie po życiu.
          I na koniec jeszcze jedna myśl. Jeśli zdeponujemy w banku coś wartościowego, powiedzmy ważne dokumenty, biżuterię lub inne cenne rzeczy, bankier zwróci nam je w dobrym stanie i w wyznaczonym czasie. W taki sam sposób nieprzebrane rzesze rodziców przekazują Uniwersalnemu Bankierowi swój najcenniejszy skarb – dzieci, powierzając je Jego opiece. On je karmi i transformuje. Oddaje je rodzicom po zainwestowaniu w nie nieocenionego bogactwa wiedzy i dobrego zachowania. Cieszmy się komfortem łaski Swamiego i módlmy się do Niego o silną wolę i pragnienie zwiększania z Jego pomocą naszych depozytów dobrej karmy.
z H2H  tłum. J.C.
[1] Szkoła ta kształci wiejskich uczniów. Ma na celu ekonomiczną i kulturową transformację społeczeństwa. Założył ją JSS Mahavidjapeetha.
[2] Ćitragupta jest bogiem przechowującym pełne zapisy z poczynań człowieka 


 

Stwórz darmową stronę używając Yola.