Czas dla rodziny z ukochanym Sai

Rozmowa z Sharon i Judy Sandweiss 

        W listopadzie 2009 r. Radio Sai przeprowadziło wywiad z Sharon i Judy Sandweiss z Kalifornii, podczas którego matka i córka podzieliły się z nami swoimi refleksjami na temat życia z Bhagawanem Śri Sathya Sai Babą. Sharon Sandweiss usłyszała o Bhagawanie Babie we wczesnych latach 70-tych, gdy jej mąż dr Samuel Sandweiss, amerykański psychiatra, po raz pierwszy wyruszył do Indii, aby zbadać fenomen Sai. Później napisał trzy bardzo popularne książki o Śri Sathya Sai Babie. 

Sharon i Sam od ponad 37 lat prowadzą w swoim domu ośrodek Sai Baby i tworzą rodzinę wraz z czterema utalentowanymi córkami. Sharon jest z zawodu nauczycielką, pracuje w publicznej szkole średniej i jest regionalną koordynatorką programu Młodzi Dorośli Sathya Sai. Przez kilka lat była edytorką Sai World Newsletter, czasopisma dla dzieci Sai z grupy wiekowej od 6 do 13 lat. Podczas długiego i bliskiego związku rodziny Sandweissów z Bhagawanem Babą, Sharon przeżyła cudowne doświadczenia. 

Judy Sandweiss jest najmłodszą córką Sharon i Samuela Sandweissów. Nie miała nawet roku, gdy jej ojciec, dr Sandweiss, wyruszył po raz pierwszy na spotkanie z Śri Sathya Sai Babą. Judy i jej trzy starsze siostry miały szczęście wzrastać z Babą. Gdy Baba namówił ją na studiowanie zarządzania administracją, uzyskała na Cornell University magisterium z zarządzania lecznictwem, a potem ze stosunków pracy. Obecnie pracuje w kadrach firmy elektronicznej w San Diego. 

     Poniżej zamieszczamy wyjątki wywiadu przeprowadzonego z nimi przez Radio Sai Global Harmony.  

Radio Sai: Sharon i Judy Sandweiss, witamy was w Radiu Sai. Zaczniemy od Sharon. Mnóstwo ludzi przeczytało książkę twojego męża dr Samuela Sandweissa „Sai Baba, święty i psychiatra”. Na pożytek tych, którzy jej nie przeczytali, powiedz nam, proszę, w jaki sposób Swami wkroczył w twoje życie i co cię do Niego przyciągnęło.  

Sharon: To długa historia... Zaczęła się, gdy spotkałam mojego męża. Zawsze chciał odkryć znaczenie życia, poznać jego tajemnicę. Ja nie badałam tych spraw, ponieważ bałam się, że odpowiedź będzie zbyt smutna i nie odnajdę w życiu żadnego sensu. Po ślubie Sam w dalszym ciągu szukał odpowiedzi. W 1972 r. usłyszał o Sai Babie od słynnej nauczycielki jogi Indry Devi. Zadawał jej pytania na temat świadomości i innych spraw, a ona odpowiadała „Sai Baba, Sai Baba”. Po krótkim czasie znalazł się w samolocie lecącym do Indii. Byłam matką czterech małych córek i zastanawiałam się, co przydarzyło się mojemu mężowi. Miałam książkę „Człowiek cudów”, ale nie posiadaliśmy jeszcze internatu i nie mogłam dowiedzieć się o Sai Babie niczego więcej. Poruszałam się w ciemnościach. Mąż wrócił po miesiącu, przeobrażony. Oznajmił nam: „Na Ziemi przebywa Bóg w ciele Sai Baby. Ty jesteś Bogiem, ja jestem Bogiem, wszyscy Nim jesteśmy.” Powiedział, że nasze życie zmieniło się na zawsze... Zastanawiałam się, o czym on mówi. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Przyglądałam się jak zmienia się mój mąż. 

Radio Sai:  Jakie zauważyłaś w nim zmiany? 

Sharon:  Stał się bardzo spokojny. Znikł motocykl. Przestał szybko prowadzić samochód. Był cichszy, cierpliwszy i bardziej kochający. Zawsze był pełen miłości, ale teraz miał jej jeszcze więcej. Zapragnęłam posiąść taką samą głęboką wiarę, takie same doświadczenia jak on. Po kilku miesiącach zostawiliśmy nasze cztery córki na dziesięć dni pod dobrą opieką i wyruszyliśmy na spotkanie z Sai Babą. To było dla nas bardzo trudne. Od tamtego czasu Baba wniósł w nasze rodzinne życie dużo radości i świętości. Moja historia jest długa. Nie od razu pokochałam i zdałam sobie sprawę z wielkości Swamiego. Bardzo się zmagałam, ponieważ nie rozumiałam Jego nauki o jedności. Jestem Żydówką, a judaizm nie akceptuje Boga w ludzkiej postaci. Nie mogłam do końca pojąć koncepcji Awatara. Ale dostrzegłam w tym obietnicę, ponieważ nauki Baby zawierały odpowiedzi na moje pytania i rozterki. Bałam się śmierci i podczas pierwszej wyprawy wyznałam to Babie. Powiedział uspokajająco: „Jak możesz bać się śmierci? Tylko zdejmiesz ciało, tak samo jak zdejmujesz ubranie. Jesteś nieskończona.” To bardzo podniosło mnie na duchu. Życie się zmieniło. Natychmiast założyliśmy w naszym domu ośrodek Sai Baby, co w 1974 czy 1975 roku w USA było niezwykłe. Ośrodek istnieje do tej pory. Ciągle jednak zadawałam Babie pytania i błagałam Go, żeby dał mi taką wiarę jaką dostrzegam w moim mężu. W końcu, po czternastu latach, otrzymałam doświadczenie. Otworzył moje serce i zobaczyłam Jego wspaniałość, Jego chwałę i po prostu Go pokochałam. Uświadomiłam sobie, że jest Bogiem. Zdałam sobie sprawę, że miłość jest istotą wszystkich religii.

Radio Sai:  Więc to trwało czternaście lat? 

Sharon: Tak, walczyłam przez 14 lat, ale nigdy się nie poddałam. Powiem to samo każdemu, kto walczy jak ja: „Nigdy nie pozwól Mu odejść. Trzymaj się Go, mów do Niego, módl się do Niego, a zobaczysz jakie to stanie się cudowne. Przychodzi jako Żywa Obecność. To bezcenny dar.”

Judy: Ma tu miejsce niezwykłe połączenie. Kiedy mama po raz pierwszy udała się do Indry Devi i pod wpływem chwili zapytała o datę urodzin Sai Baby, dowiedziała się, że wypadają 23 listopada, w ten sam dzień co jej urodziny! Więc od samego początku istniał tu pewien szczególny związek.

Radio Sai:  Judy, będąc małą dziewczynką widziałaś jak twoi rodzice kroczą drogą Sai. Co czułaś, gdy wprowadzili do rodziny nauczyciela z Indii? 

Judy: Nie miałam jeszcze roku, gdy tata po raz pierwszy wyruszył na spotkanie z Babą. Nie pamiętam niczego poza śpiewanymi w domu bhadżanami, rozmowami o Babie i o Jego łasce, oglądaniem Jego zdjęć i filmów video. Moje trzy starsze siostry i ja zostałyśmy pobłogosławione pełnymi miłości rodzicami, praktykującymi wartości nauczane przez Babę. Kochali nas, byli zawsze bardzo cierpliwi i otwarci, nigdy niczego nam nie narzucali. Nie jestem bardzo aktywna. Ale praktykujemy judaizm, zwłaszcza podczas najważniejszych świąt. Dla mojej rodziny i dla mnie judaizm ma głębsze znaczenie, ponieważ znamy Babę, a On głosi uniwersalizm wszystkich religii. Jeśli chodzi o mnie, to w szkole średniej przeżywałam bardzo trudny okres. Moje siostry i ja różniłyśmy się od otoczenia, ponieważ byłyśmy żydowskimi wegetariankami i kochałyśmy Swamiego. Ale przyjeżdżając tutaj przez wiele lat i doświadczając miłości Swamiego, dostrzegłyśmy jaki jest niezwykły i jak uniwersalne są Jego nauki. W Puttaparthi widziałyśmy rówieśników kochających Swamiego tak samo jak my. Wtedy przestałyśmy czuć się inne. 

Radio Sai Czy dlatego odczuwałyście inność, że różniłyście się od wszystkich w szkole? Czy miałyście potrzebę usprawiedliwiania się dlaczego jesteście wegetariankami i dlaczego wielbicie Nauczyciela z Indii, co w żaden sposób nie zgadza się z waszą tradycyjną wiarą?

Judy: Jesteśmy czterema siostrami, przyjaźnimy się i powierzamy sobie sekrety. Umiałyśmy rozmawiać ze sobą i z rodzicami o naszych sprawach i lękach. Myślę, że ludzie przyglądali się naszemu zachowaniu i widzieli, że jesteśmy dobre, uprzejme, hojne i kochające dla siebie i dla przyjaciół. Jedna z naszych nauczycielek została wyznawczynią Baby, po tym jak miała po kolei każdą z nas w swojej klasie. Gdy dowiedziała się, że wybieramy się do Indii, powiedziała: „Hm. Kim jest ten Sai Baba?” Zbadała to na własną rękę i została Jego wielbicielką.

Sharon: Niektórzy z naszych przyjaciół zostali wegetarianami i interesują się duchowością. W pewien sposób dziewczynki wyprzedziły swoje czasy, ponieważ ich rówieśnicy dopiero teraz poszukują głębszego sensu życia.

Radio Sai: To bardzo interesujące, że ludzie próbują dowiedzieć się więcej o Swamim biorąc ciebie za przykład.

Judy: Może w jakimś stopniu. Nie staram się być dla nikogo przykładem, ale mam kochającą rodzinę. I myślę, że ludzie wyczuwają, że nasza miłość płynie również w ich kierunku. Otrzymałyśmy błogosławieństwo i wielkie szczęście, ponieważ Baba osobiście z nami rozmawiał i pytał co studiujemy. Wspierał nas i dodawał nam odwagi w trudnych latach. Będąc w szkole średniej i w koledżu nie wiemy jeszcze, co będziemy robić w życiu. Swami osobiście się w to angażował.

Sharon: Baba uświadamiał nam, że stanowi rdzeń każdej rodziny, jeśli tylko Go zaprosimy. Pokazywał nam, jak powinny wyglądać rodzinne spotkania. Gdy po raz pierwszy zabraliśmy dziewczynki na interview, były trochę zdenerwowane. Zostaliśmy zaproszeni do wewnętrznego pokoju i usiedliśmy z brzegu czekając na Babę. Wszedł i powiedział: „Buuu! (śmiech). Ma wspaniałe poczucie humoru. Poprosił, żebyśmy usiedli bliżej i zaczął się zachowywać jak nasze dziewczynki.

Judy: Bardzo słodko i z wielką miłością.

Sharon: Czasami Sam chciał zadać Mu jakieś pytanie odnośnie Organizacji lub duchowości, lecz Baba odpowiadał: „Nie, to czas przeznaczony na rodzinę.” Najpierw był czas na rodzinę. Pokazywał nam jak dbać o życiowe drobiazgi, nawet jeśli dotyczyły naszego psa!

Radio Sai Czy mogłabyś podzielić się z nami przykładem, gdy Swami rozmawiając o twoim życiu mówił coś, czego się nie spodziewałaś?

Judy: Mam wielkie szczęście. Podczas jednej z naszych pierwszych wypraw pytał każdą z nas co studiujemy. Powiedziałam, że chciałabym studiować fizykoterapię, socjologię lub weterynarię. Ale On stwierdził: „zarządzanie administracją”. Byłam bardzo przygnębiona. To była niezidentyfikowana przestrzeń i nie rozumiałam jej znaczenia. Następnego lata zadał nam te same pytania. Gdy podszedł do mnie wyznałam: „Może studia nauczycielskie, socjologia lub weterynaria.” Wtedy rzekł: „Czy nie pamiętasz, co ci powiedziałem ostatnim razem? Zarządzanie.” Pamiętał o tym również w następnym roku! Kiedy wróciliśmy kolejnego lata, ponownie mnie o to zapytał i przypomniał: „Zarządzanie”.

Radio Sai: Więc studiowałaś zarządzanie?

Judy: Nie. Nie wiedziałam wtedy czym jest zarządzanie administracją i otrzymałam stopień magisterski z zarządzania lecznictwem, ponieważ lubiłam służbę zdrowia i myślałam, że to dobra kombinacja biznesu i opieki nad chorymi. Nie mogłam jednak znaleźć pracy. Podejmowałam chwilowe zajęcia, jak odpowiadanie na telefony, chociaż miałam tytuł magistra ze szkoły Ivy League. To było dobre doświadczenie, uczyło mnie pokory. Wtedy zdecydowałam, że zarządzanie lecznictwem jest nie dla mnie i wróciłam do Cornell na drugi kurs magisterski ze stosunków pracy. Zostałam potem zatrudniona w Sun Microsystems. Zrozumiałam, że o tym właśnie myślał Baba. Dzięki temu w 2001 r. mogłam spędzić dwanaście miesięcy w naszym biurze w Bangalore. To było wielkie błogosławieństwo, bo w weekendy widywałam Swamiego. Uświadomiłam sobie, że wszystko się ze sobą wiąże – praca, życie osobiste i duchowe. W końcu zaczęłam rozumieć czym jest zarządzanie administracją.

Sharon: Mówiąc o zarządzaniu powiedział: „Najpierw zarządzanie sobą, potem zarządzenie ludźmi.” Zatem zarządzanie sobą jest tym, nad czym wszyscy pracujemy...

Radio Sai:  To wymagało trochę czasu, żeby odkryć, co Swami miał na myśli.

Judy: Tak... Wciąż nie mam pewności. To nie jest to, czego naprawdę chcę. Wykonuję tę pracę od dziesięciu lat i czuję, że każdego dnia uczę się czegoś, co jest dobre. Ale wciąż szukam zajęcia, które miałoby dla mnie znaczenie. Wciąż proszę Swamiego, żeby mną kierował.

Sharon: Powiedział również, że każda praca jest dobra jeśli wykonujemy ją z miłością.

Judy: Powtórzył to trzykrotnie.

Sharon: Myślę, że powiedział również, że gdziekolwiek postanowisz pójść, cokolwiek będziesz robić, będzie to święta praca.

Radio Sai: Dopóki wykonuję ją z miłością...

Sharon: I oddajesz ją Jemu, ofiarowujesz ją Jemu.

Radio Sai: Sharon, czy podczas waszych wielokrotnych spotkań Baba udzielał ci rad lub wskazówek dla rodziców?

Sharon: Wchodząc do pokoju interview przeżywaliśmy różne sytuacje. Na przykład, czasami płakało dziecko i Swami mówił ze słodyczą: „Cii, cii... Dyscyplina jest bardzo ważna.” Kiedyś rodzice popchnęli dziecko, żeby dotknęło i ucałowało Jego stopy, a dziecko się opierało. Powiedział łagodnie: „Nie zmuszajcie, bądźcie delikatni...” Gdy dziewczęta mówiły: „Baba, mam złe myśli”, odpowiadał: „Och... złe myśli, ale dobra dziewczynka. Pomogę.” Jedna z córek wyznała: „Mam humory, Baba.” Odpowiedział: „Nie humory, to po prostu reakcja na wydarzenia. Pomogę.” Mówił, jak kontrolować umysł. Zawsze był pozytywny i wspierający, dodawał nam otuchy. Martwiliśmy się o szkołę, ponieważ wokół było tyle zła, nawet narkotyki i alkohol w miłym otoczeniu naszego domu. Odpowiedział, że szkoły są wszędzie takie same. Dodawał: „Musicie rozmawiać z dziećmi, ponieważ nie wiecie, co myślą. Musicie słuchać, próbować zrozumieć, potem iść na kompromis i starać się osiągnąć jedność.” Przypomniał nam, że rodzice i dzieci muszą się wzajemnie szanować. Dzieci nas szanują, ale my również musimy je szanować i słuchać ich, żeby wiedzieć z czym borykają się w życiu.

Radio Sai: To zdumiewająca rada dla rodziców – otwartość i umiejętność dobrego słuchania. Obecnie ludzie tego nie robią.

Sharon: To prawda. Nie poświęcają na to czasu, albo nie mają tego w swojej kulturze. Dawniej dzieci miało być widać a nie słychać i ludzie nie rozmawiali szczerze o swoich uczuciach. Ale czasy się zmieniły. Dzieci są bardziej otwarte. Baba powiedział kiedyś, że rodzice są nauczycielami dla dzieci, a dzieci są nauczycielami dla rodziców – to działa w dwie strony. Bardzo ważna uwaga.

Judy: Cała rodzina zasiadała przy stole lub szliśmy na długi spacer z naszymi dwoma psami i siadaliśmy na trawie w jakimś ładnym miejscu. Tata i mama rozmawiali z nami o tym, co dzieje się w naszym życiu. Niezmiennie jedno z nas płakało i przepracowywaliśmy problemy. Na koniec rodzinnej rozmowy czuliśmy się lepiej. Trzeba pamiętać, że dorastając skłaniamy się do widzenia spraw jako białe i czarne. Ale tak nie jest. Zaczynamy rozumieć, że na ścieżce duchowej nie możemy być dla siebie nieugięci. Trzeba się cieszyć. Baba mówi: „Bądź szczęśliwa”, więc bycie szczęśliwym jest w porządku. Możesz się bawić i śmiać, mieć przyjaciół i robić wszystko, co służy ciału i duszy.

Sharon: Ponieważ siostry Judy bliźniaczki miały po 13 lat, Baba powiedział: „Dla was wkrótce małżeństwo.” Wykrzyknęły: „Oooch!”

Judy: Teraz mają 42 lata.

Sharon: Powiedział do Sama: „Dlaczego nie rozglądasz się za mężami? Nie jesteś wspaniałym ojcem...” Sam próbował spełnić swój obowiązek, ponieważ chcieliśmy tu wrócić i Baba mógł ponownie go spytać gdzie są mężowie. Któregoś roku Swami powiedział w końcu: „Dobrze, nigdy więcej... Możesz odetchnąć. Zostałem twoim przedstawicielem” I zwolnił go z obowiązku szukania im mężów. Trzy z dziewcząt znalazły wspaniałych mężczyzn, którzy jednak nie wielbią Baby i nie są wegetarianami. Woziliśmy fotografie tych chłopców do Baby i za każdym razem mówił: „Dobry chłopiec. Powinni się pobrać.” Kiedy wyznawaliśmy, że chłopiec Go nie lubi, odpowiadał: „To bez znaczenia. To dobry chłopiec. Nie zna Mnie.” Wtedy mówiliśmy, że nie jest wegetarianinem. I znów stwierdzał: „To bez znaczenia. To dobry chłopiec” i podtrzymywał, że powinni się pobrać. Każdego pobłogosławił i wszyscy są wspaniali.

Judy: Są fantastycznymi szwagrami.

Sharon: Żaden z nich nie prosi dziewcząt, żeby przyrządzały mięso. Jeśli mąż naprawdę chce zjeść mięso, zjada je w restauracji lub przygotowuje je sam.

   Martwiliśmy się z powodu rodziców jednego z chłopców, w związku z tym, że jesteśmy wyznawcami Sai. Przyszli do nas tuż przed ślubem i nie powiedzieli ani słowa na temat zdjęć Baby rozwieszonych w całym domu. Byli bardzo uprzejmi i pełni miłości. Podczas ślubu odmówiliśmy modlitwę do Baby. To był żydowskie ślub i Baba był jego częścią. Na żadnym ślubie nie było mięsa.
Judy: Ludzie mówili, że był to najlepszy wegetariański ślub w jakim uczestniczyli.
 

Sharon: To wspaniałe rodziny, kochają się.

Judy: Wykonują prace służebne. Ojciec jednego z moich szwagrów pracuje jako lekarz w afrykańskiej wiosce.

Sharon: Kiedy przyjechaliśmy tutaj w ubiegłym roku, pokazaliśmy Babie zdjęcie całej rodziny, z trzema naszymi wnukami. Baba popatrzył na nie i powiedział: „Jedność... Dobra rodzinna jedność” i położył na nim rękę. To było bardzo wzruszające. Czuliśmy, że obejmuje miłością całą naszą poszerzoną rodzinę. Zięciowie żartowali, że ich żony są teraz jeszcze słodsze. Gdy jeden z naszych wnuków miał trzy latka, śpiewał mantrę Gajatri. Samuel i ja zabieraliśmy Joshie na spacery i gdy zasypiał na tylnym siedzeniu, Sam śpiewał Gajatri. Pewnego dnia Rachel, mama Josha, zadzwoniła do nas i powiedziała, że Josh śpiewa Om Bhur Bhuvah Suvaha... Byliśmy z Samem zdziwieni, ponieważ nigdy go tego nie uczyliśmy. To ilustruje, dlaczego Baba mówi, że wszystko jest w nas... Gdy wybieraliśmy się w tę podróż do Puttaparthi, Rachel dała nam zdjęcie, żeby Baba je pobłogosławił. Powiedziała: „Kochamy Cię, Baba”. Jej dwuletni syn pocałował zdjęcie i rzekł jak jego mama: „Kocham Cię, Baba”. Dzieci dokładnie nas naśladują.

Radio Sai: Judy, jesteś Amerykanką. W jaki sposób poznanie Swamiego wpłynęło na twoje wybory i decyzje życiowe?

Judy: Jedną z ważnych rzeczy jakie mówi Swami jest ta: „Powiedz mi, jakich masz przyjaciół, a powiem ci, kim jesteś.” Przyjaźnimy się ze sobą i z naszymi rodzicami. Mamy również dobrych przyjaciół z silnymi charakterami, pragnących służyć innym. Są weseli, zabawni i pełni miłości. Myślę, że otaczanie się takimi ludźmi na każdym etapie życia – w szkole średniej, w koledżu i w pracy – ma na nas ogromny wpływ.

Sharon: Podam przykład. Koleżanki Judy z dziesiątej i jedenastej klasy. Pochodziły z bardzo miłych rodzin i były dobrymi dziewczętami. Jednak w weekendy, gdy nie było rodziców, umawiały się w jednym z domów i piły alkohol. Judy ma jedną dobrą przyjaciółkę, która, tak jak ona, nie przyłączyła się do tej grupy. Judy w poniedziałki przychodziła ze szkoły i opowiadała o tym. Zwierzała się, ponieważ byliśmy otwarci, nie ocenialiśmy jej przyjaciół, ani nie krzyczeliśmy na nią. Oznajmiła nam, że nie zamierza pić alkoholu. Gdy rozmawia się z dziećmi o nałogach, o tym, jak niemądrze jest przyłączać się do kolegów, którzy piją alkohol i co czują wtedy rodzice, dzieci rozumieją. Judy postanowiła, że nie będzie tak postępować.

Radio Sai: Czy trudno ci było stać z boku?

Judy: Może czasami. Ale byłam w zespole tenisistek, więc musiałam się tym zająć (śmiech). Kiedy w końcu zaczęłam chodzić do koledżu, chciałam w pełni uczestniczyć w życiu akademickim, być doskonałą studentką i bardziej udzielać się społecznie. Ale nie piłam, ani nie robiłam niczego podobnego. Myślę, że to sprawa równowagi. Swami mówi, że goląc się nie możesz naciskać zbyt mocno, bo się skaleczysz, ani zbyt lekko, bo się nie ogolisz. Chodzi o dyscyplinę. Podążając za dharmą nie bądź wobec siebie nieugięta i surowa, ponieważ zbuntujesz się i ruszysz w inną stronę. Takie jest życie, zwłaszcza w szkole średniej i w koledżu. Obecność Swamiego, możliwość spotykania Go w formie fizycznej, czwartkowe bhadżany w naszym domu – to wielkie błogosławieństwo.

Sharon: Będąc z Nim, trudno opisać miłość jaką do Niego czujemy. Spowija nas. Dzięki Niemu dzielimy tę miłość z rodziną. Swami jest tutaj, obdarza nas miłością, a my dzielimy ją ze wszystkimi. Gdy przychodzą problemy życiowe znajdujemy w sobie ufność i siłę. Wszyscy musimy radzić sobie z problemami i wyzwaniami, ale wiemy, że nas kocha i pomaga nam przez nie przejść. Trzymamy się Go, rozmawiamy z Nim. Jedna z dziewcząt spytała Babę: „Jak możemy odczuwać Twoją bliskość, skoro przebywasz tak daleko od nas?” Baba odpowiedział: „Mów do Mnie przez cały czas. Oddawaj mi swój ból.” Myślę, że w ten sposób stał się naszym przyjacielem. Jack Hislop wyznał kiedyś, że wstając rano oznajmia: „Swami, biorę Cię teraz za rękę” i trzyma ją przez cały dzień.

Radio Sai: Wspaniały wzór do naśladowania. To bardzo piękne. Judy, łączy cię ze Swamim szczególny, bardzo drogi ci związek.

Judy: Tak. Jakieś trzy lata temu wszystkie moje siostry były już mężatkami, a ja nie. Czułam się samotna. Było mi smutno. We wrześniu 2006 r. Swami zaprosił nas na interview. Natychmiast zaczął mi opowiadać o bogini Kali i o mocy Kali zwalczającej zło. Oświadczył, że cała ta moc jest we mnie. Potem podarował mi przepiękny medalik z Kali Durgą. Dał mi tyle miłości i odwagi, że wypełniły całe moje serce, przepędzając smutek i ból. Uświadomiłam sobie w końcu, że będąc sama i wolna napotykam wiele cudownych rzeczy. Wolę przyjechać tutaj na wspaniałe 84-te urodziny Baby niż żyć w nieszczęśliwym związku z niewłaściwym człowiekiem. Doszłam do punktu, gdy próbuję odsunąć pragnienie i oddać je Swamiemu. Bycie singielką w wieku 38 lat ma wiele dobrych stron. Jest wspaniałe.

Radio Sai: Łączy cię z siostrami miłość.

Judy: Oczywiście. Łączą nas przeżywane wzloty i upadki oraz wiele bliskich doświadczeń ze Swamim. Lubimy wspominać jak poklepał nas po głowach i powiedział: „Dobre dziewczynki”. Idąc w sobotę na mrożony jogurt i na rolki, rozmawiamy o tym jaki Swami jest słodki i co mówią o Nim dzieci. Dzielenie się tymi doświadczeniami jest dla nas bardzo cenne.

Radio Sai: Wracasz do wspomnień i czerpiesz z nich radość.

Sharon: Tak. Dziewczęta wiedzą, że mają delikatnych i kochających mężów. Rozumieją także, że muszą do jakiegoś stopnia zachować w sercu oddanie i wyrażać je poprzez miłość do nich, do dzieci, do rodziny i tak dalej. Czują błogosławieństwo i radość, bo Baba wybrał im dobrych partnerów życiowych.

Radio Sai: Czy powiesz nam o niezapomnianym momencie, gdy modliłaś się do Swamiego o pomoc i interwencję i czułaś, że odpowiada na twoją modlitwę?

Sharon: Tak, mam wiele takich wspomnień. Modliliśmy się gorąco, gdy dwanaście lat temu mój mąż poddał się operacji na otwartym sercu. Martwiliśmy się. Na kilka miesięcy przed operacją Baba pobłogosławił Sama i powiedział, że ma dobre serce, mocne serce, ale są kłopoty ze skurczami. Operacja była wielkim wyzwaniem. Nie wiem jak byśmy przez nią przeszli bez zaufania do Baby. Mąż doszedł do siebie w cudowny sposób w ciągu miesiąca i wrócił do pracy po czterech czy pięciu tygodniach. Myślę, że pomogła nam pomoc Baby i Jego miłość. Pamiętam też doświadczenie z okresu, gdy dziewczynki były bardzo małe – bliźniaczki miały sześć lat. Sam i ja wróciliśmy z pierwszej podróży do Prasanthi. Siedzieliśmy w bawialni i dziewczynki zapytały: „Mamusiu, czy Baba istnieje naprawdę?” Powiedziałam: „Tak, istnieje naprawdę” i wtedy stojące naprzeciwko nas na stole oprawione zdjęcie Baby upadło na podłogę. Stało się to w jednej chwili. Skoczyliśmy na równe nogi i dziewczynki zgodziły się, że Baba rzeczywiście istnieje. To był znak Jego obecności. Daje nam drobne znaki, jeśli rzeczywiście ich szukamy.

Judy: Jeśli jesteś z Nim na jednej fali i pozostajesz otwarta.

Sharon: Tak, to bardzo piękne. Jest z nami i zna każdą naszą myśl.

Judy: Wiele lat temu siostra i ja jechałyśmy na urodziny przyjaciółki. Było za późno na kupno prezentu. Stanęłyśmy na poboczu i zastanawiałyśmy się, co robić. Przed jakimś domem zauważyłyśmy balony z napisem: „Szczęśliwych urodzin”, przyczepione do pojemników na śmiecie. Były nowe i doskonałe! To było niezwykłe. Przypominało drobne lile Swamiego. Odczepiłyśmy je, udałyśmy się do przyjaciółki i powiedziałyśmy jej: „Szczęśliwych urodzin”.

Radio Sai: Sharon, masz dużo do czynienia z osobami nie będącymi wielbicielami. Trzy twoje córki weszły do rodzin nie wierzących w Swamiego. Co mówisz, gdy cię pytają kim jest Sai Baba?

Sharon: Cóż, musimy się zorientować, ile naprawdę chcą wiedzieć i nie dawać im zbyt wielu informacji. Jeśli zadają ogólne pytania, możemy powiedzieć, że Sai Baba jest wielkim humanistą i naszym nauczycielem duchowym. Coś w tym rodzaju. Gdy nalegają i chcą usłyszeć więcej, możemy ostatecznie powiedzieć: „Wiecie kim jest Awatar? Wierzymy, że jest Awatarem.” Trzeba to robić powoli.

Judy: Tak. Dajemy im lekcję nie mówiąc zbyt wiele, dopóki nie zapytają o to, co naprawdę chcą wiedzieć.

Radio Sai: Opowiedz nam o naukach Baby i o ich wpływie na młodych dorosłych ludzi.

Sharon: Swami twierdzi, że jesteśmy boscy. Wierzy w nas i mówi, że jesteśmy czystą miłością. Jeśli rzeczywiście tak czujemy, okazujemy to młodzieży. Żyjemy w skomplikowanym świecie. Młodzi dorośli muszą być dzielnymi wojownikami, żeby radzić sobie z problemami życiowymi i wierzyć w bożą pomoc. Jeśli dla młodych ludzi z grupy cyników koncepcja Boga jest za trudna, możemy im powiedzieć, że są czystą miłością. Ale przede wszystkim musimy praktykować wartości i wyrażać miłość, ponieważ młodzi szybko dostrzegają hipokryzję. Powinniśmy być silni jak lwy, śmiali, odważni, dzielni i pewni siebie. Powinniśmy otaczać się dobrym towarzystwem i czynić dobro. Postępując w ten sposób będziemy szczęśliwi. Okazując innym miłość otrzymujemy w zamian tyle miłości, że wypełnia nas po brzegi. Dając przykład miłości, wpływamy znacząco na otoczenie. Myślę, że jeśli młodzi ludzie poeksperymentują z takim podejściem do życia, zaczną dobrze postępować. Pijąc alkohol, ulegając nałogom i zachowując się nieodpowiednio tracą spokój. Nie jest im z tym dobrze. Mogą spróbować innej drogi, traktując to jako doświadczenie życiowe i zobaczyć, czy będzie im z tym lepiej. Mogą sprawdzić jak będą się czuli robiąc coś dobrego.

Judy: Tak, odczuwanie wdzięczności i życie w teraźniejszości. Kiedyś biegliśmy do szkoły lub do pracy i mówiliśmy: „Do widzenia, kocham cię”. A mama odpowiadała: „Nie zapomnij, że jesteś ucieleśnieniem duszy”. Nasi sąsiedzi się dziwili. Mama stała w otwartych drzwiach i mówiła: „Jesteś Atma Swarupą, cudownego dnia, do widzenia, kocham cię!” Nie żałujmy przeszłości, nie martwmy się zbytnio o przyszłość, zacznijmy żyć teraźniejszością. Bóg jest wszechobecny. Każdy dzień jest nowy. Mama powtarza, że rankiem wszystko wygląda jaśniej i tak jest. Budźmy się czując wartość życia, radość z posiadania zdrowia, rodziny i Swamiego.

Sharon: Istnieją pewne techniki. Gdy się rozgniewasz, biegaj. Zrób wysiłek fizyczny. Baba podkreśla, że ciało jest ważne i powinniśmy o nie dbać. Aby osiągnąć równowagę życiową musimy je gimnastykować i zaopatrywać w pożywienie. Uczęszczajmy na siłownię, na tańce, na spacery, pracujmy przy muzyce lub róbmy coś, co rozbudza kreatywność i radość życia. To poszerzy nasze horyzonty i przyniesie nam radość. Powinniśmy być szczęśliwi, cenić życie i odczuwać wdzięczność.

Judy: I nie wywierajmy presji na dzieci. Mama i tata nigdy nie zmuszali nas do bhadżanów.

Sharon: Niektórzy ludzie chcą zebrać wszystkich (na codziennych modlitwach). Narzucają ten zwyczaj rodzinie, budząc czasami sprzeciw starszych dzieci. Wykonując z miłością praktyki duchowe dajemy innym przykład. Praktyki przynoszą nam radość i spokój. To może wzbudzić zainteresowanie. Stopniowo przyłączą się do nas. (Do Judy) Wy, dziewczynki, często się do nas przyłączałyście. Gdy odprawialiśmy arati przychodziły nawet psy i siadały przy ołtarzu.

Radio Sai: Judy, jak to było, gdy nie chciałaś brać udziału w arati odprawianym o poranku przez tatę?

Judy: Bardzo dobre pytanie. Tata odprawiał arati regularnie, ale czasami nie miałam ochoty w nim uczestniczyć. Chciałam, żeby to wypłynęło spontanicznie z mojego serca. Więc czekałam, aż zakończy ofiarę lub przychodziłam w ostatniej chwili, żeby dostać wibhuti. Rodzice nigdy nas do niczego nie zmuszali, to bardzo ważne. Wiedzieli, że przyjdziemy gdy będziemy gotowe. I tak było.

Sharon: Na początku ja również nie zawsze przychodziłam, ponieważ czułam, że to nieuczciwe, jeśli przyjdę i będę po prostu stała. Nie znałam słów ani ich znaczenia i Samuel wciąż na nowo tłumaczył każdy wyraz.

Radio Sai: Czy podczas interview Swami mówił coś na temat oglądania filmów lub telewizji?

Sharon: Nie, nigdy. Zawsze powtarzał: „Dobre dziewczynki”. Odnosił się do wszystkiego bardzo pozytywnie, dodawał nam odwagi. Kiedyś powiedział: „Czy wiecie, że niektóre dziewczęta poświęcają rano godzinę na makijaż? Ale nie te dziewczęta.” Możesz to sobie wyobrazić?

Sharon: Swami podkreślał, biorąc pod uwagę nasze doświadczenia, jak ważne jest, aby dzieci szukały rady i przewodnictwa rodziców. Na przykład, zapytałam Swamiego dlaczego mam studiować zarządzanie opieką zdrowotną. Odpowiedział: „Zapytaj swojego ojca”. Wskazywał mi w ten sposób, że ojciec jest dla nas przewodnikiem. Idź do niego.

Radio Sai: Podkreślał rolę, jaką tata odgrywa w waszym życiu?

Sharon: Tak. Siostra Judy zapytała o chłopca. Swami odpowiedział: „Co o nim wiesz? Jak go odbierasz?” Nie powiedział jej „tak” ani „nie”. Nie odpowiedział bezpośrednio. Chciał, żeby dokładnie to przemyślała i posłużyła się własnym rozróżnianiem.

Radio Sai: Więc podejmujecie decyzje same?

Sharon: On mówi: „Jestem Źródłem, a nie przemocą”. (ang. I am the Source, not the force.) Podkreśla znaczenie dobrego charakteru i przekazuje nam informacje. Na przykład: „Och… Ten chłopiec jest taki, jego rodzice są tacy, pochodzi z innego typu rodziny…” Robi kilka aluzji, ale nie radzi, żeby z chłopca natychmiast zrezygnować.

Judy: Ta sama siostra zapytała: „Swami, lubisz tego chłopca?” Odpowiedział: „Czy ty go lubisz?”, a ona odrzekła: „Czasami”. Stwierdził: „'Czasami'” nie wystarcza, to musi być mocniejsze. Życie jest długą podróżą.” Podczas tego samego interview, poprosił tatę, żeby dowiedział się, jakie chłopiec ma intencje.

Radio Sai: To bardzo pouczające. Jestem pewien, że wielu czytelników nauczy się z tego, jak podejmować decyzje i zapamięta, że Swami podkreśla konieczność korzystania z własnych umiejętności rozróżniania przy szukaniu właściwej odpowiedzi. Wielu z nas gubi się i korzysta z doświadczenia rodziców, ponieważ są bardzo dobrymi przewodnikami.

Sharon: Chciałabym na koniec wspomnieć o pewnym drobiazgu. Pytajmy siebie: „Czy ta decyzja może zranić mnie lub kogoś innego?” To dobra technika w wypadku dylematów. Musimy pytać: „Czy jakikolwiek aspekt tej decyzji przyniesie nam w przyszłości smutek, ból lub cierpienie? Czy ta decyzja ucieszy Babę?”

Radio Sai: Tak, gdy wybierasz to, co dla ciebie dobre. Lecz w wypadku wyboru duchowego musisz wziąć pod uwagę czynnik społeczny. Na przykład, wybierasz pewien sposób życia, czysto dharmiczny i ranisz tym uczucia ludzi, którzy marzyli o innej przyszłości dla ciebie. Co wtedy robisz?

Sharon: To bardzo trudne i skomplikowane. Nie odważę się dać rady. Każda sytuacja jest inna i niepowtarzalna. Czasami rozmawiamy z młodymi dorosłymi, którzy starają się zadowolić rodziców. Rodzice pragną, żeby żyli w określony sposób, a oni nawet nie chcą zakładać rodziny. Spotykamy kobiety i mężczyzn, którzy postanowili poświęcić życie Bogu. Jak mają do tego przekonać rodzinę? To wyzwanie. Jak mają się porozumieć? Przede wszystkim, musimy starać się wyrazić swoje uczucia i jasno przedstawić zajmowane stanowisko. Możemy starać się wzbudzić ich zainteresowanie. Możemy powiedzieć rodzicom z miłością, że jest nam przykro, że ich rozczarowujemy. Potem, w dłuższej perspektywie czasu, musimy być szczerzy wobec siebie i wobec naszego wewnętrznego Boga, wobec naszego wewnętrznego przewodnika. Porozumienie jest bardzo ważne. Widzimy młodych ludzi, którzy zerwali z rodzicami. Są w rozterce, ponieważ nie chcieli nikogo zranić. Więc kiedy pytają mnie o to, mówię, żeby spróbowali ich przekonać i okazali im prawdziwy szacunek. Wszystko wygląda inaczej, gdy zależymy od rodziców w latach szkolnych. Co innego, gdy jesteśmy niezależni finansowo. Musimy ze wszystkich sił starać się być wobec nich uczciwi, kochający i wtedy jak sądzę, może przyjść zrozumienie. Gdy jesteśmy dojrzali, musimy być szczerzy wobec siebie, nie sądzisz?

Radio Sai: Trzeba się wypowiadać z pozycji miłości?

Sharon: Tak.

Radio Sai: Bardzo dziękuję, że podzieliłyście się z nami swoimi przemyśleniami. Wielu ludzi nawet nie marzy o fizycznej bliskości Swamiego i o zadawaniu Mu uniwersalnych pytań. Mnóstwo osób staje przed podobnymi problemami. To, co powiedziałyście jest bardzo cenne. Jeszcze raz wam dziękuję.

SharonJudy Dziękujemy tobie i dziękujemy Swamiemu.

http://media.radiosai.org/Journals/Vol_08/01JUN10/05-h2h_special-03-01.htm       tłum. J.C.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.