Więzy miłości – cz.1 

Kota Shiva Kumar

Pan Kota Shiva Kumar wstąpił do Instytutu Wyższego Nauczania Sri Sathya Sai w 1993 r. i uzyskał magisterium z zarządzania biznesem. Wcześniej, po otrzymaniu tytułu inżyniera elektroniki i komunikacji na Uniwersytecie Osmańskim w Hyderabadzie, pracował przez pięć lat w Spółdzielni Nawozów Rolników Indyjskich (IFFCO) w Ahmedabadzie w stanie Gujarat.

 Kota Shiva Kumar po prawej u dołu

     Ukończywszy w 1995 r. Instytut Wyższego Nauczania Sri Sathya Sai, pracował w kilku firmach, między innymi w ‘Labs and Baan Info Systems’ doktora Reddy. Obecnie, pan Kota Shiva Kumar jest założycielem i głównym konsultantem firm ‘InSai Consulting’ oraz ‘HR Consulting’ w Hyderabadzie. Dwa lata spędzone w koledżu Bhagawana w Prasanthi Nilayam są najważniejszymi latami jego życia. Oto zapis rozmowy przeprowadzonej z nim w studiu Radia Sai w styczniu 2011 r.

Noworoczna więź boskiej miłości 

H2H: Dla absolwentów szkół i koledży Bhagawana w Prasanthi Nilayam i w Brindawanie rok 2011 rozpoczął się wspaniale. Przybyliście tutaj, aby spędzić z Panem kilka błogosławionych dni. Czy możesz nam powiedzieć, co tak naprawdę się dzieje podczas tych noworocznych spotkań? 

Kota Shiva Kumar: To rzeczywiście wspaniały początek roku. Nie ma cudowniejszych duchowych rekolekcji ani wakacji niż te spotkania, ofiarowywane nam przez Bhagawana rok po roku od bardzo wielu lat. Każdy mógł się wypowiedzieć. Jestem pewien, że podczas tych trzech dni zostały spełnione wszystkie nasze życzenia. Przybycie ponad 1000 absolwentów na darszan Bhagawana przywodzi na myśl sagę o czystej miłości pomiędzy Panem a bliskimi Mu osobami. Byłem obecny na wszystkich zajęciach. Pierwszego dnia, w pobliżu szkoły Iśwarammy, urządzono warsztaty dla nauczycieli szkół podstawowych, poświęcone wychowaniu w Wartościach Ludzkich. Wzięli w nich udział nauczyciele ze 120 szkół z różnych części kraju. Wyznaczyli ich regionalni urzędnicy i przysłali tutaj jako specjalnych gości. Poproszono prof. Anila Kumara o wygłoszenie odczytu. Wszystko przebiegło doskonale.   

H2H: Czy wzięli w nich udział nauczyciele ze szkół wiejskich? Jaki był temat warsztatów? 

Kota Shiva Kumar: Tak. Przyjechali z pobliskich wiosek i okręgów leżących niedaleko Puttaparthi. Celem spotkania była dyskusja poświęcona wprowadzaniu Wartości Ludzkich do programów nauczania szkół podstawowych. Poruszono wiele zagadnień. Zastanawiano się nad rolą Wartości Ludzkich we współczesnym świecie, nad tym czy trudno, czy też łatwo wprowadzać je w czyn oraz nad tym, co mogą zrobić nauczyciele, nie mający pewności czy zdołają wprowadzić te Wartości w swoich szkołach. Jak wspomniałem, prof. Anil Kumar podzielił się z nimi swoimi doświadczeniami w tej kwestii. Jego 2,5 godzinny wykład został bardzo dobrze przyjęty. Zaciekawił ich. Następnie odbyliśmy bardzo interaktywną sesję popołudniową. Nauczyciele otrzymali siedem czy osiem tematów omawiających ważne dla nich w tej chwili zagadnienia. Bhagawan otrzymał z tego spotkania sprawozdanie. Następnie była służba dla wsi. Później, wieczorem 31 grudnia Swami obejrzał przedstawienie. Czułem, że było ono pełną pokory relacją o sewie wykonywanej przez studentów w całym kraju. Absolwentów poruszyła sytuacja sierot i energicznie pracowali, żeby jak najlepiej im pomóc. Starali się gorliwie naśladować Swamiego z okresu, gdy angażował się w projekt dostarczania wody. Wszystko to zostało przepięknie wplecione w przedstawienie. 

H2H: W przedstawieniu wspomniano o Sai Anandam. Jakiś czas temu redakcja z Serca do Serca przedstawiła historię Sai Anandam, bardzo dobrze przyjętą. Cudownie było zobaczyć te dzieci. 

Kota Shiva Kumar: Tak! Swami je pobłogosławił i podarował im ubrania. Wszyscy byli ogromnie szczęśliwi. Cieszyli się, że Boska Matka okazała im taką miłość. Na zakończenie każdego roku zastanawiamy się, czy rzeczywiście zasługujemy na łaskę Bhagawana. Wydaje się jednak, że Swami na nas czeka! Przyjechaliśmy do Prasanthi Nilayam i już następnego dnia mogliśmy przedstawić swój program muzyczny. Studenci wspaniale się przygotowali. Chociaż było trochę technicznych trudności, program przedstawiał się dobrze i Swami był bardzo szczęśliwy, zwłaszcza podobały Mu się niektóre pieśni. Pytał o śpiewaków... Reagował na program! Oczywiście, ukoronowaniem tego była sesja w Purna Ćandrze. 

H2H: Miałeś cudowną okazję mówienia w obecności Boga.

Kota Shiva Kumar: To graniczyło z cudem. W rzeczywistości, za tą okazją kryje się pewna historia. Dzień wcześniej, gdy siedzieliśmy przed Bhagawanem podczas programu muzycznego, miałem do Bhagawana kilka pytań odnośnie swojej kariery. Swami zajmował się nią przez 15. minionych lat. Mimo to, siedziałem tam i modliłem się do Bhagawana o Jego fizyczną uwagę. Poprzedniego ranka, gdy przygotowaliśmy pieśni, wszedł student i powiedział mi, że Swami może poprosić kogoś o prelekcję, więc powinienem przygotować się do wystąpienia w telugu. Wcześniej jednak mam ofiarować Swamiemu kwiat. Oto jak pojawiła się ta okazja! Następnego dnia dokonałem prezentacji. Opowiedziałem o kilku swoich doświadczeniach. Bhagawan wsłuchiwał się w każde moje słowo. Potem podszedłem do Bhagawana z listem w kieszeni. Wydawało mi się, że Swami chce mi coś powiedzieć. To było oczywiste. Moim zadaniem było podsunięcie tematu. Intuicyjnie wyciągnąłem list. Swami przeczytał go bardzo uważnie. Podczas tych kilku minut zadałem Mu kilka osobistych pytań i zostałem uwolniony od wątpliwości. Przypominało to sytuację sprzed 15-20 lat. Jeśli modlisz się szczerze, z głębi serca, bądź pewien, że Swami ci odpowie. Dla mnie nic się nie zmieniło od czasów studenckich. W rzeczywistości, z każdym dniem mocniej czuję Jego pomoc. 

H2H: Swami zrobił rundę i udzielił każdemu studentowi padanamaskaru. Jego spojrzenie przywołało w ich umysłach mnóstwo słodkich wspomnień. 

Kota Shiva Kumar: Dokładnie tak! Jedną z rzeczy odnośnie darszanu Swamiego, którą zawsze obserwowałem i o której słyszałem, jest to, że pod koniec spotkania wszyscy zanurzają się w błogości. Każdy bez wyjątku odczuwa radość i pragnie wrócić po więcej radości! To znak, że Swami jest bardzo szczęśliwy. 

Podróż do Sai 

H2H: Porozmawiajmy teraz o twojej podróży do Swamiego. Powiedz nam, jak Bhagawan przyciągnął cię do Siebie. 

Kota Shiva Kumar: To cudowne pytanie, chociaż trudno mi podać ścisłą datę. Wychowałem się w pobliżu Hyderabadu, gdzie słyszano o Swamim. Doskonale pamiętam letnie noce, gdy nie spaliśmy w domu. We wczesnych godzinach rannych budzili nas lokalni członkowie Organizacji Sai, śpiewający Jego imię na ulicach. Polubiłem to, choć nigdy się do nich nie przyłączyłem. Nie wiem dlaczego.  

H2H: Byłeś wtedy nastolatkiem? 

Kota Shiva Kumar: To było na początku lat 70-tych. Miałem wtedy pięć czy sześć lat. W naszej kolonii było kilku oddanych wielbicieli Swamiego. Często ich odwiedzaliśmy. Wciąż pozostaję z nimi w kontakcie. To wspaniali ludzie. Widywałem w ich domach zdjęcia Bhagawana i polubiłem je, ale nie otrzymałem wezwania. Uważałem za rzecz oczywistą, że Bhagawan jest Bogiem, ale nigdy mnie nie natchnęło, żeby zapytać kim On naprawdę jest. W koledżu interesowałem się quizami. Moi przyjaciele i ja braliśmy udział w quizach organizowanych przez Organizację Sathya Sai w Andhra Pradesh. Zaczęliśmy od podstawowego egzaminu pisemnego. Następnie był poziom dzielnicowy, a po nim stanowy. Odbywało się to w świątyni Śiwy w Hyderabadzie. Dotarliśmy do finału. Było pięć zespołów, nazwanych prawdą, prawością, pokojem, miłością i niekrzywdzeniem, dziwnie brzmiących w moich uszach. Był rok 1986. Wtedy prawdopodobnie po raz pierwszy wszedłem do świątyni Śiwy.

H2H: Czy te pytania dotyczyły wyłącznie duchowości? 

Kota Shiva Kumar: Tak, około 70%. Interesowałem się duchowością od dzieciństwa, naśladując w tym dziadków i rodziców. Bardzo dużo czytałem. 

H2H: Poznałeś Ramajanę, Mahabharatę i inne święte pisma? 

Kota Shiva Kumar: Tak. Właśnie dlatego brałem udział w quizach. Mam na ten temat rozległą wiedzę. Moi koledzy byli mocni z innych przedmiotów. Wciąż pamiętam rundy z audio quizu. Puszczali nam klasyczne pieśni i zadawali pytania o ragi. To było bardzo interesujące. 

H2H: Czy znasz się na klasycznych pieśniach hinduskich? 

Kota Shiva Kumar: Trochę się znam, nie za bardzo. Dwukrotnie się do nich przymierzałem, ale z jakichś powodów zrezygnowałem. Ale znam ten styl muzyki, wychowałem się w tych stronach. Mój dziadek dyrygował podczas festiwali ku czci Tjagaradży, świętego i wielkiego kompozytora, organizowanych w rocznicę jego śmierci, to znaczy na przełomie stycznia i lutego. Dziadek robił to przez ponad 40.  lat. Od dzieciństwa mu pomagałem. Obecnie tylko słucham tej muzyki. Chociaż się jej nie uczyłem, znam 150 – 200 melodii. Komponuję pieśni dla Swamiego, ale nie potrafię ich dobrze zapisać. Przeczytałem mnóstwo klasyki – Bhakta Widżajam, Bhakta Lilamrutham, a także opowiadania o wyznawcach Pana Pandurangi. Inspirowały mnie od dzieciństwa.

H2H: A twoi rodzice? Czy byli wtedy wielbicielami Bhagawana? 

Kota Shiva Kumar: Moi rodzice byli bardzo uduchowieni, ale nie byli wielbicielami Bhagawana. Jesteśmy braminami i chociaż przestrzegamy wszystkich rytuałów, nie postępujemy ortodoksyjnie. Jesteśmy bardzo otwarci na wiele rzeczy. Ale wtedy, z jakiegoś powodu, nie zajmowaliśmy się Bhagawanem. Myślę, że nie otrzymaliśmy jeszcze wezwania. W 1986 r., gdy wygraliśmy quiz, dostaliśmy książkę „Sai Baba: człowiek cudów” napisaną przez Howarda Murpheta. Przez dwa lata leżała w mojej walizce i nic z nią nie robiłem. Później, gdy pozostałem sam w Gujaracie, zacząłem czytać te książki i zaczęły mi się przydarzać różne dziwne rzeczy, jedna po drugiej. Swami pojawiał się w moich snach i zaczął mnie prowadzić.

H2H: Przeniosłeś się do Gujaratu po uzyskaniu dyplomu inżyniera i rozpocząłeś karierę zawodową?

Kota Shiva Kumar: Tak. Trwało to od 1988 r. do 1993 r. Pracowałem tam przez pięć lat. Swami dał mi mnóstwo doświadczeń. W Ahmedabadzie wstąpiłem do Organizacji. Nie przyjechałem do Puttaparthi jako Sewa Dal, lecz byłem członkiem Organizacji Samithi. Ostatecznie, w 1993 r. wylądowałem w Instytucie i przystąpiłem do egzaminu wstępnego uprawniającego do wstąpienia na podyplomowy kurs administracji. 

Wezwanie 

H2H: Wspomniałeś, że dużo się działo w Gujaracie. Czy zechcesz się podzielić z nami kilkoma swoimi doświadczeniami? 

Kota Shiva Kumar: Jednym z najbardziej żywych doświadczeń, które otrzymałem po przeczytaniu książek, był sen o Puttaparthi. To było w 1989 r. Pamiętacie te dwa anioły, umieszczane na budowlach Bhagawana? Ujrzałem je żywe, wylatujące ze stupy! Wzniosły się ze mną nad Puttaparthi i zatoczyły koło. Zobaczyłem mnóstwo miejsc. Uświadomiłem to sobie, kiedy tam później przyjechałem. Miałem jeszcze jedną wizję. Zobaczyłem Bhagawana pod postacią Pana Ramy. Widziałem Pana Ramę i Lakszmanę i nagle Pan Rama przemienił się w Bhagawana. Spojrzał na mnie i powiedział: „Osiągniesz mnie w 52-gim roku życia.” Nie zrozumiałem tego i dotychczas nie rozumiem. Mam pewne podejrzenia. To blisko wskazanej przez Swamiego daty odrzucenia tej formy. Poza tym nie próbuję tego analizować ani rozumieć.  

H2H: Było całkowicie jasne, że Bhagawan jest Panem Ramą i że to wizja! 

Kota Shiva Kumar: Tak, to było całkowicie jasne. Mam obrazek Pana Ramy siedzącego dokładnie tak samo. Po pewnym czasie ujrzałem Bhagawana siedzącego na miejscu Pana Ramy. Mówił do mnie. Zapisałem Jego słowa w pamiętniku. Przyjechałem do Swamiego w 1990 r., po tych snach i po wysłuchaniu wielu opowiadań o doświadczeniach wielbicieli. Zadałem sobie pytanie, co robię w Gujaracie, skoro w Puttaparthi przebywa wcielony Bóg! Czy mogę wyrzec się doświadczenia przebywania blisko Niego, skoro pochodzę z Andhra Pradesh? Otrzymałem wezwanie. Postanowiłem porzucić pracę i przyłączyć się do Niego. 

H2H: Porzucić pracę? 

Kota Shiva Kumar: Porzuciłem pracę, bo moje myśli biegły do Bhagawana. Byłem pewien, że coś dla mnie znajdzie. Nie miałem pojęcia jak i co. 

H2H: Bardzo cię zainspirował. 

Kota Shiva Kumar: Dokładnie. Nie wiedziałem jak jest w Prasanthi Nilayam. Nie chciałem z nikim o tym rozmawiać.

H2H: Po prostu czułeś, że jest tu Bóg i że powinieneś się znaleźć blisko Niego. 

Kota Shiva Kumar: Tak. Oznajmiłem rodzinie, że wybieram się do Puttaparthi. Czułem, że to najnaturalniejsza rzecz pod słońcem, ale oni byli bardzo zdumieni. Złożyłem w kadrach rezygnację. Potem się spakowałem i przyjechałem tutaj. Gdy dotarłem do Puttaparthi budynki wydały mi się jakieś inne. Nie tak wyobrażałem sobie aśram. Zobaczyłem ‘znane’ mi miejsca i otrzymałem skierowanie do szedu. Wziąłem udział w omkarze, w suprabhatam i nagarsankirtanie. Czułem, że jeśli istnieje coś takiego jak niebo, to jest ono tutaj. W tamtych czasach przed mandirem leżał piasek. Pierwszy darszan Bhagawana otrzymałem rankiem. Nigdy przedtem nie widziałem Go w formie fizycznej. Zobaczyłem jak nadchodzi. Przez jakieś dwie, trzy minuty wydawało mi się, że nie stawia na ziemi stóp. Zdawał się płynąć. Nie wiem czy to tylko moja wyobraźnia, ale Swami unosił się w powietrzu. Po tym miałem inne doświadczenia. Patrząc na Swamiego podczas darszanu składałem ręce. Swami rozrzucał czekoladę, nawet trzykrotnie w ciągu tygodnia. Tak się złożyło, że za każdym razem otrzymywałem miejsce w pierwszym lub w drugim rzędzie. Kiedy Swami rzucał czekoladami, nie wiedziałem co się dzieje. Tak intensywnie się w Niego wpatrywałem. Swami sunął w ciszy. Na zakończenie, gdy rozłożyłem dłonie, znalazłem w nich tabliczkę czekolady.

H2H: Chociaż jej nie łapałeś? 

Kota Shiva Kumar: Nie próbowałem jej łapać. Latały wszędzie. Po prostu wpatrywałem się w Niego i nagle znalazłem ją w dłoniach. Uznałem to za boskie błogosławieństwo, pomyślałem, że okazał mi łaskę i prosi mnie, żebym został w Puttaparthi. W pewnej chwili zauważyłem, że Swami rozmawia z ludźmi wokół mnie. Wydawał się dawać mi wskazówki, że nie jest dobrze wyjeżdżać, że wrócę tu znowu. Przesłanie było głośne i jasne. Rozmawiał z otaczającymi mnie ludźmi w telugu. „Nie, nie. Wracaj i przyłącz się.” To było bezpośrednie przesłanie, choć nie skierowane wprost do mnie. Mimo to zrozumiałem, że dotyczy mnie. Kończyły mi się pieniądze. Powoli zacząłem zdawać sobie sprawę, że nie powinienem był zrezygnować z pracy, żeby tutaj przyjechać. Zacząłem pytać, co zrobić, żeby zostać przy Bhagawanie. Ktoś mi podsunął pomysł, że niezłym rozwiązaniem może być zrobienie tutaj magisterium z zarządzania! 

H2H: Podsunięto ci ten pomysł, gdy byłeś tutaj?  

Kota Shiva Kumar: Tak. Człowiek, który mi to podsunął, pracuje teraz w szpitalu. To brat w Sai, który studiował na tutejszej uczelni. Zadałem mu mnóstwo pytań. 

H2H: Wtedy był dla ciebie kimś obcym. 

Kota Shiva Kumar: Jedną z pierwszych osób, które tutaj spotkałem, był pan G.V. Prabhakar Rao (członek wydziału w Instytucie). Poznałem go dzięki kolegom w Ahmedabadzie. Rozumiałem, że nie mogę tu po prostu zostać i czekać aż mnie zaproszą. Pomyślałem sobie wtedy: „Dlaczego nie zrobić magisterium? Postanowiłem, że jeszcze w tym roku (1990) wrócę do Bhagawana i rozpocznę studia. Będziesz zdziwiony, kiedy ci powiem, że po powrocie do domu przyjąłem zupełnie inne priorytety. Tak działa złudzenie! Przez trzy lata nie myślałem o magisterium! 

Pan przeprowadza selekcję 

H2H: Nie złożyłeś podania? 

Kota Shiva Kumar: Nie, nawet nie złożyłem podania. Wstąpiłem do Organizacji Sai w Ahmedabadzie i nigdy więcej nie pomyślałem o studiach. Tak było przez trzy lata, aż do roku 1993. To było bardzo dziwne. Mieszkałem wtedy z kolegą, Boopegarpasi Mehtą. On również kochał Bhagawana. Opowiedziałem mu o Nim. Chciał odwiedzić Puttaparthi i kupił bilet. Nie mógł jednak pojechać, bo miał jakąś pilną pracę. Pracował w tej samej firmie co ja, w dziale produkcji. Zapytał, czy chcę się tam wybrać. Odpowiedziałem wymijająco, że to cudowna szansa. Był styczeń 1993 r. Swami mieszkał wtedy w mandirze w Prasanthi Nilayam. Pewnego wieczoru po bhadżanach okrążyłem mandir. Widziałem palące się w pokojach światło. Był to znak, że Swami prawdopodobnie czyta listy wielbicieli. Stojąc tam, nagle sobie przypomniałem! Modliłem się ze łzami w oczach: „Swami, jak mogłem zapomnieć, że mam do Ciebie powrócić? Teraz przyszedłem. Proszę, pozwól mi.” Później wziąłem podanie wydrukowane w Sanathana Sarathi. Przygotowałem się i zdałem. Byłem zdziwiony, że na egzaminach pisemnych zająłem siódme miejsce. 

H2H: Więc się przygotowałeś? 

Kota Shiva Kumar: Tak, przygotowałem się. Bardzo chciałem się dostać. Wziąłem udział w teście i w rozmowie. Dowiedziałem się później, w jaki sposób się tam dostałem. Bhagawan udzielał interview uczestnikom kursu magisterskiego. Miało to miejsce w Brindawanie, podczas letniego kursu indyjskiej kultury i duchowości. Wtedy mnie właśnie zapytał: „Jak tu przyszedłeś?” Spojrzałem na Swamiego i powiedziałem: „Swami! Nie wiem.” Odrzekł: „Przyszedłeś tutaj, ponieważ postawiłem haczyk przy twoim nazwisku”. 

H2H: To zdumiewające! 

Kota Shiva Kumar: To była realizacja planu Bhagawana – kiedy powinienem przyjść oraz wszystkiego co zdarzyło się później. 

H2H: To naprawdę cudowne! Wiem, że to tylko początek, kropla w morzu. W następnym odcinku opowiesz nam jak dostałeś się do koledżu i przedstawisz nam swoje niepowtarzalne wspomnienia o dwóch latach spędzonych u lotosowych stóp Pana. Bardzo Ci dziękuję za poświęcony nam czas! 

Kota Shiva Kumar: Dziękuję bardzo. Sai Ram! 

z H2H tłum. J.C.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.