nr 51 - VII-VIII-IX - 2010

Jesteśmy Jednością - muzyczny podarunek wielbicieli

z Europy północnej - 7 sierpnia 2010


     Jak to bywa w Prasanthi Nilayam, trudno jest porównywać jeden dzień z drugim. Każdy poranek jest inny i nieporównywalny, wypełniony świętością, niespodzianką i Miłością. Nikt nie jest w stanie zgadnąć jak rozwinie się dzień. Żadna “analiza statystyczna” nie jest w stanie przewidzieć wydarzeń dziejących się w Boskiej Obecności Bhagawana. Jest to niemożliwe. Jest to jeden z powodów, dla których przebywanie w świętym Prasanthi jest ekscytujące bez względu czy ktoś tu przebywa parę dni czy parę miesięcy.

     Nawet dla ludzi, którzy żyją w tym świętym aszramie cztery czy pięć dziesięcioleci, codzienne pójście do Mandiru jest przejmujące. Dzieje się tak, ponieważ przebywa na tym kawałku Matki Ziemi Istota absolutnie Nieskazitelna. Przebywa tu tysiące wielbicieli i każdy z nich w inny sposób odczuwa więź z Panem i wylewa swoje serdeczne uczucia. Sposób w jaki Swami odpowiada na te różnorodne przejawy czystego oddania jest nieskończony, absolutnie fascynujący i tajemniczy.

     W Dzienniku Prasanthi w dniu 2 sierpnia 2010 jest zapisana historia jak wielbiciele z południowych krajów Europy zostali pobłogosławieni szansą muzycznego występu przed Bhagawanem a pięć dni później przyszła kolej na wielbicieli z Europy północnej. W dniu 7 sierpnia 335 wielbicieli z dwunastu krajów z twarzami promieniującymi szczęściem siedziało na marmurowej posadzce naprzeciw podium czekając na przybycie Swamiego. Kiedy o godzinie 16:50 Baba przybył do holu, ich radość była widoczna jak na dłoni.

    Bhagawan odwzajemniając ich miłość, zatrzymał się przy nich na chwilę i rozmawiał z niektórymi, pytając ich o kraje, z których przybywają, odbierając listy i hojnie darząc ich uśmiechami. Potem Bhagawan – jak zazwyczaj – udał się na męską stronę udzielając darszanu i wracając pobłogosławił po drodze chłopców mających tego dnia urodziny. Następnie znowu wrócił do Europejczyków. Patrzył na nich z czułością a uśmiech tańczył w kąciku Jego ust.

      Wkrótce Baba był już na podium. Jego twarz promieniała jak zwykle. Kontynuowano intonowanie Wed a Swami dołączył do śpiewaków podczas hymnu Narayanasukta. W ten sposób zademonstrował, jak ważne jest śpiewanie świętych hymnów.

     W tym czasie europejscy wielbiciele z błogością delektowali się każdym momentem przebywania w bliskości Pana. Swami ciągle spoglądał na nich, dyskretnie się uśmiechając, by w następnym momencie zając się czytaniem kilku następnych listów.

     Po chwili, intonujący Wedy zaśpiewali “Nidhanapataye Namaha…” i nagle napłynęły głośne dźwięki. Zwróciło to uwagę Swamiego i spojrzał na siedzących po lewej stronie, śpiewających wniebogłosy małych chłopców. Kiedy uczeń usługujący Swamiemu wspomniał, że dzieci te chodzą do nowo-otwartego angielsko-języcznego liceum Easwaramma High School, Swami był bardzo zadowolony i znowu Sam zaintonował hymny.


Kiedy się to wszystko działo, Swami skinął ręką na jedną z pań (solistkę – Gizelę Sebastian z Niemiec - na zdjęciu obok) z pierwszego rzędu i zapytał czy umie śpiewać Wedy.  

Wyglądało na to, że pani ta nie bardzo rozumie pytanie. Swami powtórzył, a ona w dalszym ciągu nie była pewna o co chodzi. W pewnej chwili, Swami nagle zakręcił dłonią i pojawił się jaśniejący, złoty łańcuch z pięknym wisiorkiem, który wyglądał na wizerunek bogini Lakszmi. Baba z miłością założył jej go na szyję. Publiczność wybuchnęła aplauzem. Wydaje się, że pytania Swamiego były tylko pretekstem dla przywołania jej ku Sobie, by mógł ją obdarować.

     Tuż przed tym wydarzeniem, Swami wezwał również młodego chłopca (na zdjęciu u dołu strony), który siedział z gitarą w pierwszym rzędzie. Swami pytał go o imię, wiek, szkołę itp., a na zakończenie poklepał go po policzku. Europejczycy na to żywo i z radością zareagowali. Był to ekscytujący widok. Widocznym było, że jest w tej grupie coś specjalnego, co zwracało uwagę Pana tak bardzo, że nawet przed rozpoczęciem występu obsypał ich hojnie łaskami.

     Po pół godzinie takich drogocennych chwil, kiedy Pan na różne sposoby kontaktował się z uprzywilejowaną grupą, Swami polecił zakończyć intonowanie Wed, co oznaczało, że może się zacząć program Europejczyków.


Koordynator krajów Europy północnej – pan Harmen Reerink podszedł do Swamiego ofiarując Mu różę i program występu.

 

Kiedy Baba przyjął je, polecił, by oficjalnie zapowiedziano program występów, co pan Reerink zrobił ofiarowując Swamiemu wdzięczność w imieniu pielgrzymów całego północnego regionu nr 7, w skład którego wchodzą: Islandia, Norwegia, Szwecja, Finlandia, Estonia, Łotwa, Litwa, Dania, Holandia, Belgia, Niemcy, Luksemburg, Republika Czeska, Austria, Węgry, Słowacja i Polska.

Kiedy zapowiadał występ, koordynatorka Regionu – pani Marianna Meyer (obok na zdjęciu) – ofiarowała Swamiemu bukiet róż. Po tym dyrygentka – pani Alma Badings – rozpoczęła koncert.

  

     Na początku zaśpiewano wedyjski hymn “Gananam Tva…”, w którym ofiaruje się oddanie Panu Ganeszy i matce Saraswati. Swami słodko dołączył się do śpiewu. Nie trzeba dodawać, że wszyscy członkowie grupy wypełnieni byli ekstazą – trudno byłoby wymarzyć sobie lepszy początek.

      Po tym grupa kontynuowała występ sanskryckim hymnem z Bhagawadgity pt.: “Tvam Adidevah Purusha Purana, Tvam Asya Visvasya Param Nidhanam…”. Hymn ten mówi o adorowaniu Pana jako tego, który jest Odwieczną Istotą, Ostateczną Ucieczką, Tym, który jest Poznającym i Poznawanym i ostatecznie najwyższym celem. Europejczycy śpiewali te wersety bardzo melodyjnie.

     Następnie znowu był wedyjski hymn, śpiewany w sanskrycie. Kiedy grupa zaczęła śpiewać “Om Bhumi Mangalam Udaka Mangalam Agni Mangalam…”, melodia całkiem pochłonęła Swamiego. Patrzył na śpiewaków z czułością i radował się lekko poruszając głową i wystukując stopą rytm. Wyśpiewywane właśnie strofy miały doniosłe znaczenie: “Niech będzie pokój i szczęście na ziemi, w wodzie, ogniu, powietrzu, w przestrzeni, na Słońcu, na Księżycu i na Naszej Planecie, we wszystkich żyjących istotach, w ciele, umyśle i duszy. Niech ten niezrównany pokój będzie wszędzie i w każdym. ” Nic dziwnego, że Swamiemu, który zawsze podkreśla, by się modlić o pomyślność każdego, wszędzie i zawsze, podobało się wykonanie tego utworu.

            Po trzech utworach w najstarszym języku świata, nadeszła kolej na pieśni angielskie. We come to Your Presence to sing a song to You, a song of praise and honor for all the things You have helped us through…” - “Przybyliśmy do Ciebie, by śpiewać dla Ciebie pieśń chwały i czci za wszystko, w czym nam byłeś wsparciem... ”

     Następna pieśń była po niemiecku “Wir sind Quellen”, co znaczy “Jesteśmy fontanną miłości, pełną błogości i szczęścia, spraw, by nasze życie było strumieniem boskiej miłości, która wzrasta i wzbiera tak, że pewnego dnia połączy się z oceanem miłości i stanie sie jednym z Boską Miłością”.

     Potem nastąpiła kolejna rozczulająca pieśń: “A teardrop of Love, my Lord… an overwhelming love for You. A fountain of love, my Lord… an ocean Halleluja” (Ronię łzy miłości, mój Panie… obezwładniająca miłość do Ciebie. Fontanna miłości, mój Panie… cały ocean, Alleluja). Europejczycy śpiewali tę powolną, wzruszającą melodię z uwielbieniem. Oczy Swamiego bez przerwy były zwrócone na nich jak gdyby przyjmując te uczucia.

            Nastąpiła potem kolejna pieśń po angielsku. Kiedy Europejczycy śpiewali z otwartymi sercami i pełnym głosem: “Sathya Sai Baba, You are God Incarnate, Kali Yuga Avathar, You give us Your Love and Grace…” (Sathya Sai Baba, Ty jesteś Inkarnacją Boga, Awatarem Kali Jugi. Dałeś nam Twoją Miłość i Łaskę…). Baba był wzruszony; było to widać w Jego oczach. Refren pieśni brzmiał „O Panie, Ty wypełniasz świat Swoją łaską i miłością”. I rzeczywiście, był to Pan we własnej osobie, wypełniony miłością, rozbrojony czystą miłością tych ludzi, przybyłych tu z północnej Europy.

      Pieśń ósma tego muzycznego wieczoru zaśpiewana w języku litewskim wprowadzała nastrój uspokojenia, który płynnie prowadził wielbicieli przez uwielbienie żywiołów Ognia i Ziemi a następnie oddanie hołdu Panu Szczęśliwości, by zakończyć śpiewem na chwałę ich Pana – Sathya Sai Baby.

     Następna pieśń była po francusku i nosiła tytuł “Baba Tu es”. Pierwszy werset brzmiał: Baba, jesteś moim życiem, jesteś moim Źródłem. Swami był zachwycony, patrzył na śpiewaków i uśmiechał się.

      Dziesiąta pieśń była po angielsku i niemiecku. Zaczęła się śpiewem całej grupy: “Joy Baba Joy Baba” (Raduj się Baba, raduj) a następnie na melodię “Ody do Radości” Beethovena zaśpiewano: “Dear Lord Sai, we all adore thee, God of Glory, Lord of Love, Hearts unfold like flowers before Thee, Opening to Your Love Divine.” (Sai, Drogi Panie, uwielbiamy Cię, Boże chwały, Boże miłości, Serca otwierają się przed Tobą jak kwiaty, otwierają się ku Twojej miłości). Kiedy pieśń płynęła niezrównaną melodią, Pan rozkoszował się każdą sylabą i dźwiękiem utworu. Dalej nastąpiły strofy śpiewane po niemiecku, w ojczystym języku Beethovena. Była to muzyka Beethovena przeplatana miłością i uwielbieniem.

     Następna była klasyka innego wielkiego kompozytora z Niemiec. “Alleluja” Haendla rozbrzmiewała w Sai Kulwant Hall śpiewem wielbicieli wielbiących chwałę Pana. Śpiewali “Król Królów, Pan Panów, Alleluja” z wielką radością.

     Po dźwięcznym “Alleluja” przyszła kolej na spokojną pieśń, której doniosłe słowa brzmiały: “In this time of darkness we are given light, Hope for all the people, They will all know, That Baba loves them and He is here to save them.(W tych czasach ciemności przyszło światło i nadzieja dla wszystkich ludzi, Wszyscy się dowiedzą, że Baba kocha ich i jest tu po to, by ich zbawić.) Po tych słowach nastąpił refren, który mówił o tym “Carry the Light” (Ponieś to Światło), aby nieść Miłość Sai do całego świata. Kiedy wielbiciele śpiewali te strofy, Swami był wzruszony. Można było zauważyć łzy w Jego oczach. Czystość i szczerość zawsze porusza Pana.

     Po tym nastąpiła kolejna wzruszająca pieśń po angielsku: “When I am down and Oh my soul so weary, When my troubles come and my heart burdened, Then I am still and wait here in the silence, Until You come and be a while with me.(Kiedy jestem przygnębiony a moja dusza umęczona, kiedy trudy przychodzą a moje serce znużone, wtedy czekam tutaj cierpliwie w ciszy aż nadejdziesz i będziesz ze mną chwilę.) Doprawdy, z Panem możemy dokonać wszystkiego, a tego wieczoru, mając pośród siebie Pana, Europejczycy wypełnili ekstazą serca wszystkich, włączając w to Pana.

      Następne było potężne przesłanie Swamiego w formie rytmicznej melodii. Start the day with love, spend the day with love, fill the day with love and end the day with love – this is the way to God.” (Miłością zacznij dzień, Miłością wypełnij go, Spędzaj z miłością dzień, Miłością zakończ go, To droga do Boga jest).

Po angielskim wielbiciele przeszli na polski i zaśpiewali jeszcze dwie strofy, wyrażające uniwersalne nauki Swamiego, który głosi, że jest tylko jeden język – język miłości, jedna religia – religia miłości.

       Jako piętnasty dar, znowu po angielsku, zaśpiewano prostą pieśń “We are here to praise You Lord, we are here to show You our Love…” (Jesteśmy tu, by wielbić Cię Panie, Jesteśmy tu, by okazać Ci naszą miłość). A miłość ich rzeczywiście można było widzieć nie na ich, a na Pana twarzy, jako że Swami jest najdoskonalszym zwierciadłem Wszechświata. A oni kontynuowali: “We are here to ask You Swami, stay forever in our hearts…We Love You Swami every moment in our life.” (Jesteśmy tu, by prosić Cię Swami, byś został na zawsze w naszych sercach… W każdym momencie naszego życia kochamy Cię…) A Pan tylko patrzył na nich z miłością oto ci, którzy przebyli tysiące mil, aby w Puttaparthi wylać z serc swoją miłość u stóp Pana.

     Przedostania pieśń tego wieczoru nosiła tytuł “We believe” (My zawierzamy). Z przejęciem wielbiciele śpiewali: “We Believe in Almighty Father, We believe in His only Son… We believe we all are One, Here we are together in the universe.(Wierzymy w Ojca Wszechmogącego, Wierzymy w Jego Jedynego Syna… Wierzymy, że jesteśmy jednością, Wszyscy razem tworzymy wszechświat).

     Na samym końcu Europejczycy skorzystali z okazji, by życzyć wszystkim szczęścia i błogosławieństwa oraz szczodrze podziękowali Panu za Jego Miłość i Łaskę. Następnie rytm muzyki powoli zwolnił przechodząc w słynną kolędę bożonarodzeniową “O when the Saints go marching in” (Kiedy Święci maszerują…), lecz zmieniono słowa “How we long to be in that number” (Jak bardzo chcielibyśmy być z nimi) na pełne radości “O yes, we all can be in that number when the saints go marching in.” (O tak, my wszyscy możemy maszerować ze świętymi). W rzeczy samej, ich śpiew maszerował w sercach wszystkich i zdobył serce ukochanego Pana. Kiedy występ dobiegł końca, Swami był cały rozpromieniony i zapytał dyrygentkę, czy koncert się zakończył.

    Po tym Bhagawan ponownie wezwał młodego siedzącego z przodu chłopca, który przez cały koncert grał na gitarze.

Zapytał go jego o imię i kraj, z którego przybył. Chłopiec powiedział, że nazywa się Dawid i przybył z Niemiec. Przez chwilę Swami patrzył na niego z miłością, po czym wysłał go z powrotem na miejsce.

Następnie, asystujący Swamiemu student pokazał okładkę programu występu chóru, na której były flagi i nazwy wszystkich krajów tworzących Siódmą Strefę Organizacji Sathya Sai w Europie. Swami spoglądał na flagi i wysłuchał jego uwag z dużym zainteresowaniem.

   Po zaśpiewaniu przez wielbicieli wszystkiego, co przygotowali, koordynator grupy zapytał Bhagawana czy mogą zacząć śpiewać bhadżany, na co Swami skwapliwie wyraził zgodę. Zaczęli od: “Jai Jaiai Jai Ganapathi Deva”, po którym nastąpił cztery inne bhadżany.

    Pan radował się ich bhadżanami na równi z poprzednimi pieśniami, do tego stopnia, że podczas śpiewu zamknął oczy i lewą dłonią delikatnie kołysał do rytmu; wyglądało to tak, jakby zatracił się w błogości. W międzyczasie Bhagawan pobłogosławił, przed jego rozdaniem, prasadam. Około 18:45 polecił odprawić Arathi i wszyscy dołączyli się do śpiewu. Miłościwy Pan z uśmiechem podniósł obie ręce w geście błogosławieństwa, zwracając się raz do mężczyzn, raz do kobiet. Jakże to był wielki finał tego niezapomnianego wieczoru!

     Jednak tak naprawdę nie był to jeszcze koniec. Swami wezwał europejskiego wielbiciela, który wykonywał Arathi i zapytał: “Czy będziesz występował również jutro? ” Potem była rozmowa między tym wielbicielem, panem Harmenem Reerink'iem i Swamim. Nie wiemy o czym rozmawiano, ale było widoczne, że Pan był tak zadowolony z wielbicieli z północnej Europy, że z przyjemnością zobaczyłby ich znowu przed Sobą śpiewających pieśni miłości i uwielbienia. Po tym Swami krótką chwilę siedział w ciszy pozwalając Swoim wielbicielom cieszyć się Jego obecnością, aby następnie z uśmiechem na ustach udać się do Swojej kwatery. Kolejny raz zachód słońca zakończył wspaniały dzień w Prasanthi Nilayam, ale światło cudownych wspomnień zawsze będzie świecić w umysłach wszystkich, którzy mieli zaszczyt być świadkami Boskiej Gry Miłości między Panem a Jego wielbicielami.

z H2H tłum. T.G.&E.G.-G.


powrót do spisu treści numeru 51 - VII-VIII-IX - 2010


 

Stwórz darmową stronę używając Yola.