numer 50 - kwiecień-maj-czerwiec 2010

Jak to się stało, że Radio Sai wciąż działa?

Prof. G. Venkataraman

      W tym specjalnym wywiadzie noworocznym prof. G. Venkataraman wskazuje na niewidzialną dłoń Bhagawana, zdecydowanie wspierającą Radio Sai.

Pełne miłości Sai Ram i gorące pozdrowienia ze Świątyni Najwyższego Spokoju. Zanim przejdę do innych spraw, pozwólcie, że złożę wam życzenia szczęśliwego nowego roku, tym razem bardzo specjalne, ponieważ w nadchodzącym listopadzie odbędą się wielkie uroczystości 85 rocznicy zstąpienia na Ziemię Awatara Śri Sathya Sai Baby, nazywanego przez nas z miłością Babą lub Swamim.

WorldSpace Regionalne Centrum Operacyjne

Zwykle nie składam życzeń noworocznych ani nie wygłaszam przesłań, ponieważ nowy rok przychodzi i mija, lecz tym razem robię wyjątek, ponieważ sposób w jaki się zaczął, wskazuje w dramatyczny sposób jak bardzo Swami troszczy się o nas oraz upewnia nas, że Pan kroczy z nami po wszystkich drogach, jeśli choć trochę zwracamy uwagę na to, co mówi do nas od 70-ciu lat. Słuchacze naszego serwisu radiowego, odbieranego za pośrednictwem satelity Asiastar, będącego własnością firmy WorldSpace, wiedzą o czym mówię. Ale ponieważ inni mogą nie wiedzieć, czuję, że powinienem przedstawić im tę sprawę, zwłaszcza, że wpisuje się ona w historię naszego Awatara.

Wszystko zaczęło się w ostatnim tygodniu grudnia 2009 r., kiedy to firma WorldSpace India przesłała swoim subskrybentom w serwisie informacyjnym bardzo niepokojący e-mail. W tym miejscu chciałbym podkreślić, że WorldSpace jest firmą zarejestrowaną w USA i operuje na całym globie. Do tego celu wykorzystuje coś, co można nazwać jednostkami lokalnymi działającymi jako podległe jej firmy. WorldSpace India jest jedną z nich.

Głównym źródłem dochodów WorldSpace U.S. są dwa satelity: Asiastar, który zaspokaja potrzeby przede wszystkim kontynentu azjatyckiego i Afristar, obsługujący Afrykę i dużą część Europy. W planach był również satelita Ameristar, ale nigdy nie został umieszczony na orbicie. Firma powstała ponad 10 lat temu, zanim zaczęliśmy nadawać. Nasze wejście w świat audycji radiowych, we wrześniu 2001 r., przebiegło niemal niezauważalnie.

Szef WorldSpace U.S., dr Noah Samara, wraz z kilkoma współpracownikami, wśród których znaleźli się szefowie nowo utworzonego oddziału WorldSpace [India], złożył wizytę w Prasanthi Nilayam.

 

Tego dnia zauważyłem, że na niższej werandzie postawiono cztery krzesła, co było niezwykłe, ponieważ w tamtych czasach niemal wszyscy siedzieli na podłodze – krzesła były czymś wyjątkowym. Goście zostali natychmiast na nich posadzeni. W chwilę potem wyszedł Swami, dał nam darszan i zaprosił te bardzo ważne osoby na interview. Potem odjechali. Zostałem wtedy wezwany przez Swamiego, jak mi się zdaje, w towarzystwie jeszcze jednej osoby.

   Gdy zaczęliśmy rozmawiać, wspomniał o wizycie specjalnej grupy i posłał studenta do Swojej rezydencji w Purnaczandrze po broszurę, którą wcześniej wręczyli Mu wspomniani goście. W tamtym okresie Swami często rezydował w Purnaczandrze. Kiedy broszura została przyniesiona, Swami podał mi ją i uczynił kilka uwag, których zupełnie nie zrozumiałem. Potem zapytał, o co w niej chodzi a ja wyjaśniłem, że dotyczy ona w całości serwisu radiowego, przekazywanego za pośrednictwem satelity, który firma WorldSpace zamierza wkrótce umieścić na orbicie. Kiedy przeglądałem broszurę, odkryłem, że nadawcy serwisu chcą wykorzystać satelitarny przekaz cyfrowy, praktycznie wtedy nieznany.

Gdy byłem uczniem, fizyka radiowa była moim konikiem i wiedziałem co nieco o radiu tamtych czasów. Mówię o wczesnych latach 50-tych. Mieliśmy wtedy radio analogowe, zbudowane całkowicie z rurek próżniowych [które, nawiasem mówiąc, zupełnie dzisiaj znikły]. W radiu analogowym sygnał był przenoszony przez elektromagnetyczne fale radiowe za pośrednictwem czegoś, co nazywało się modulacją amplitudy lub modulacją frekwencji czyli AM lub FM. Do ostatecznej transmisji używano wysokich masztów, które czerpały mnóstwo energii, czasami nawet 100 KW. Po maturze sam zbudowałem odbiornik radiowy i używałem go przez dwa lata, słuchając stacji na całym świecie, jak to robiło wielu amatorów. Na tym jednak kończy się moja wiedza na temat technologii radiowych.

Będąc zajęty badaniami nuklearnymi i oraz programem badań i rozwoju, straciłem kontakt z technologią radiową i nic nie wiedziałem na temat satelitarnej technologii cyfrowej, która wybuchła nagle w 1980 roku.  Więc, kiedy Swami dał mi tę broszurę i rzucił kilka uwag ogólnych, nie słuchałem Go tak uważnie jak powinienem. Nie potrafiłem czytać pomiędzy wierszami i chwytać Jego sugestii. Uważam jednak, że na moim miejscu nikt by ich nie uchwycił, ponieważ Swami często postępuje w bardzo tajemniczy sposób. W tym wypadku tajemnica odsłoniła się kilka dni później, kiedy otrzymałem informację, że grupa osób z WorldSpace India odwiedzi Prasanthi Nilayam i że mam się z nimi spotkać. Nie miałem najmniejszego pojęcia, co ci ludzie będą tutaj robili i dlaczego mam wziąć w tym udział. W ten jednak sposób odsłaniają się często mistrzowskie plany Bhagawana. Rozkaz to rozkaz. Przyjąłem gości w Shanti Bhavan, zaproponowałem im kawę i zaczęliśmy rozmawiać.

Dowiedziałem się wtedy, że goście reprezentują WorldSpace India i ofiarowują nam bezpłatny kanał przez, który możemy emitować program radiowy. Stwierdzili bez ogródek, że powiedziano im, iż ja – o marny mój losie, ja który nic nie wiedziałem o radiu cyfrowym – mam zająć się nadawaniem programu! Wyobraźcie sobie w jakim byłem szoku! Oczywiście, miałem pewną wiedzę o technologii cyfrowej, ponieważ prowadziłem wykłady na temat cyfrowego pozyskiwania obrazów, ale radio cyfrowe? Nic. A ci ludzie oświadczyli mi, że chcą abyśmy znaleźli się na antenie przed urodzinami Swamiego, za 80 dni.

Czy można winić mnie za to, że kręciło mi się w głowie? Trzymając się kurczowo krzesła, powiedziałem z wysiłkiem: „Panowie, wybaczcie, ale ja nigdy nawet nie widziałem radia cyfrowego. Jak możecie myśleć, że będę gotowy do przekazu satelitarnego za 80 dni, skoro posiadam na ten temat zero wiedzy i nie mam żadnej deski ratunkowej. Ich odpowiedź dodała mi pewności siebie. „To żaden problem. Nie widział pan radia cyfrowego? Mamy jedno ze sobą i zaraz je panu pokażemy.” Dwaj z nich wrócili do samochodu po kartonowe pudełko. Otworzyli je, wyciągnęli z niego czarny przedmiot i postawili na stole, przy którym siedzieliśmy. Następnie podłączyli przewód do czegoś co wyglądało jak małe czarne lusterko obrotowe, ustawili to podobne do lusterka urządzenie na parapecie, trochę nim pokręcili i włączyli czarny przedmiot. Nagle usłyszałem audycję. Obsługujący radio dżentelmen uśmiechnął się szeroko i powiedział do mnie: „To bardzo proste! Radio działa na baterie i może je pan wszędzie zabierać ze sobą. Trzeba jedynie nastawić antenę na satelitę i proszę, ma pan cyfrowy dźwięk, doskonale czysty, o bardzo dobrej jakości. I wie pan co? Może pan słuchać go w Bangalore, w Delhi, w Singapurze, w Tokio lub Manili – żeby je podłączyć, wystarczy pięć minut. Proszę powiedzieć, czy kiedykolwiek uzyskał pan taką jakość w naziemnym radiu analogowym? Prawda, że wspaniała? Proszę wyobrazić sobie mieszkańców Indonezji słuchających dyskursów Bhagawana. Będą ogromnie poruszeni!” Doskonale zdawałem sobie z tego sprawę, jak bardzo poruszy to słuchaczy, lecz w tym momencie gnębił mnie inny problem. „Dobry Boże, jak mam zorganizować serwis radiowy w zaledwie 80 dni i to od samych podstaw?” Kiedy stało się jasne, że serwis radiowy był tym, czego pragnął Swami, postanowiłem po prostu poddać się Jego woli i zająć się swoimi obowiązkami. Tak dokładnie się stało i pomimo wielu trudności weszliśmy na antenę zgodnie z planem, 23 listopada 2001 r.

Od tamtej pory, dzięki łasce Swamiego, znacznie się umocniliśmy i rozszerzyliśmy nasz serwis. Nie jest to jednak odpowiednia chwila, żeby dokładniej o tym mówić, zwłaszcza, że robiliśmy to wcześniej.

Pozwólcie, że bez dalszych ceregieli zajmę się teraz tym, o czym napomykałem w swoich uwagach. Jak wspomniałem wcześniej, pod koniec grudnia 2009 r. WorldSpace India wysłała swoim subskrybentom bardzo niepokojącą informację. Wynikało z niej, że nadzorująca ją WorldSpace U.S. zbankrutowała w 2008 r. i przyszły nabywca zamierza zlikwidować działalność w Indiach. W efekcie, WorldSpace India ma przestać nadawać po 31 grudnia. Jak dotąd Radio Sai było kanałem bezpłatnym, ale o ile wiem, wszystkie inne stacje przesyłające audycje przez WorldSpace India płaciły za usługi. Chcąc słuchać kanałów informacyjnych  w WorldSpace, wiele lat temu zostałem jej klientem i jako klient otrzymałem informację o jej zamknięciu. Interesujące, ale biuro Radia Sai nie otrzymało na ten temat żadnej oficjalnej informacji.

W chwili gdy wiadomość o likwidacji wydostała się na zewnątrz, zainteresowała się nią prasa indyjska, ponieważ w ostatnich latach serwis WorldSpace cieszył się u nas znaczną popularnością. W rzeczywistości Indie przewyższały liczbą słuchaczy wszystkie inne kraje. A jednak wyglądało na to, że przyszły właściciel chciał zlikwidować przede wszystkim serwis indyjski i zaproponować swoje usługi w Europie.

Tak czy owak, byliśmy wstrząśnięci i ma się rozumieć, otrzymaliśmy od słuchaczy bardzo wiele telefonów. Starając się na nie odpowiedzieć, wciskałem jednocześnie wszelkie możliwe guziki alarmowe, żeby zainicjować jakąś akcję ratunkową. Informacje o tym dotarły również do Swamiego i w związku z tym zadał mi kilka pytań.

Pozwólcie, że przejdę teraz do 30 grudnia 2009 r. Tego dnia nagrałem specjalne przesłanie, które miało być nadawane przez cały ostatni dzień grudnia od godziny 6:30 rano, czyli od chwili rozpoczęcia programu. Chcę w tym miejscu zaznaczyć, że wszyscy przeżywali fakt, że serwis zejdzie z anteny 31 grudnia o północy. Czułem, przynajmniej tego ostatniego dnia roku, że wszyscy zainteresowani słuchacze gorąco się modlą do Swamiego, żeby w jakiś sposób uratował naszą stację. Oczywiście, słuchacze Asiastar słyszeli o tym wielkim dramacie, ale ponieważ inni mogli o nim nie słyszeć, więc ja, żeby zebrać wszystkich razem, odtwarzałem zarejestrowane wcześniej przesłanie.

Chciałem, żeby nadawano je 31 grudnia i rzeczywiście, kiedy włączyłem Radio Sai o 8:00 rano, było na antenie. Wtedy powiedziałem sobie: „Usłyszy je wielu ludzi i będą się modlić. Może Swami, który również słucha czasami Radia Sai, usłyszy ten apel i odpowie na nasze modlitwy.”

I wtedy wydarzyło się coś zupełnie niespodziewanego. Kiedy upewniłem się, że apel poszedł w eter, zadzwoniłem do chłopców ze studia, żeby dowiedzieć się o inne programy. I wtedy dostałem telefon od Bishu Prusty z ‘Heart to Heart’. Bishu również słucha WorldSpace, ma własne radio i jest abonentem WorldSpace India. Podnieconym głosem powiedział mi, że chociaż jest ranek 31 grudnia, to wszystkie stacje WorldSpace India zostały już odłączone, lecz Radio Sai nadal pozostaje na antenie. Dodał: „Sprawdź sam!” Zrobiłem to i ku swojemu zdziwieniu odkryłem, że w moim odbiorniku słyszę Radio Sai, chociaż zamilkły inne kanały, takie jak BBC czy NPR.

Czy wiecie co wtedy myślałem? Myślałem tak:

1.  Zamknięcie nastąpiło 24 godziny wcześniej niż to miało mieć miejsce.

2.  Radio Sai przeżyło zamknięcie, ponieważ likwidacja nastąpiła o północy 30 grudnia, czyli sześć i pół godziny przed rozpoczęciem naszych wspólnych modlitw.

3.  Innymi słowy, zanim zaczęliśmy się modlić, Swami uratował Radio Sai dla Swoich wielbicieli.

Kiedy uświadomiłem sobie co się stało, poczułem się ogłuszony. Pognałem do studia i nagrałem kolejne przesłanie, które postanowiliśmy dla was nadać. Mówi ono samo za siebie! Słyszeliście je? Nic dziwnego, że byłem oszołomiony. Później tego wieczora, kiedy nadarzyła się okazja, uklęknąłem przed Swamim i gorąco Mu podziękowałem. Swami wysłuchał mnie i był bardzo poruszony, co mnie ogromnie uradowało.

A teraz zdradzę wam w sekrecie jak to się wszystko odbyło. Kiedyś, opowiadając studentom w Trayee Brindavan o czynach Pana Ramy, Swami powiedział: „Kiedy pojawia się Mistrz, przynosi ze Sobą mistrzowski plan.” W przypadku Radia Sai, właśnie to było mistrzowskim planem.

Wróćmy teraz do mojego pierwszego spotkania z przedstawicielami WorldSpace w 2001 r. Kiedy stało się jasne, że będziemy nadawać, oznajmiłem, że najpierw chciałbym przygotować audycję próbną, co im odpowiadało. W tym punkcie rozpoczyna się działanie mistrzowskiego planu, który, przyznaję, był mi zupełnie nie znany. Oto, co się wydarzyło. Pamiętajcie, że rozmawiamy o 2001 r., kiedy w Indiach mało kto słyszał o telefonie komórkowym, a w wielu częściach świata Internet był czymś niezwykłym. Dr Venugopal, zatrudniony w WorldSpace India za pośrednictwem Indyjskiej Organizacji Badania Przestrzeni Kosmicznej, w której pracował przez dziesiątki lat, powiedział do mnie: „Posłuchaj, mamy w Singapurze stację hiperłącza. Stąd, na naszych kanałach, wysyłamy programy do satelity Asiastar, który transmituje je dalej. Jednak wasze audycje będą nadawane za pośrednictwem hiperłącza w Melbourne.” Nie byłem z tego powodu szczęśliwy, ponieważ Singapur, będąc bliżej, miał wiele naturalnych zalet. Spytałem dr Venugopala, po co nam to dodatkowe brzemię. Czy to sprawa wydajności? Odpowiedział: „Nie, nie o to chodzi. Widzisz, prawo w Singapurze jest bardzo sztywne i nie dopuszcza programów religijnych.” Zaprotestowałem, mówiąc: „Słuchaj, znasz Swamiego. Jego nauki wznoszą się ponad wszelkie religie.”

Dr Venugopal oczywiście wiedział co mam na myśli i odrzekł: „Doskonale rozumiem, o czym mówisz, wiesz jednak, że na poziomie roboczym musimy radzić sobie z biurokracją. A w Singapurze, w niektórych sprawach, jest ona nieustępliwa. Dlatego będzie lepiej, jeśli wasze programy popłyną przez Melbourne. Jeśli się nie zgodzicie, nie pozostanie nam żadne wyjście!”

To zamykało dyskusję. Melbourne było dla nas z pewnych względów niewygodne, lecz nie mieliśmy wyboru.

Godząc się z nieuniknioną sytuacją, przeszliśmy test i rozpoczęliśmy nadawanie 23 listopada 2001r. Transmisja inauguracyjna nie trwała więcej niż 10 minut, ale była znaczącym wydarzeniem. Myślę, że będzie pożyteczne, zwłaszcza przy tej okazji, wrócić do tego historycznego momentu.

     Posłuchajcie najpierw uwag, jakie zrobiłem przedstawiając dr Michaela Nobla, pra pra pra bratanka Alfreda Nobla, fundatora nagrody Nobla. Dr Nobel był członkiem Rady Dyrektorskiej w firmie macierzystej WorldSpace i reprezentował ją tutaj, w Prasanthi.

 Oto jak prof. Venkataraman przedstawił dr Michaela Nobla.

-          To ja. Przedstawiam wam dr Nobla. Posłuchajcie tego, co mówi dr Nobel.

Dr Michael Nobel 32 listopada 2001

-          Mówi dr Nobel: Poprosiłem Bhagawana, żeby nacisnął guzik. Dzięki temu Radio Sai znalazło się po raz pierwszy na antenie. Pewnie zastanawiacie się, jak to się stało, że sygnał, nadany przez Swamiego naciśnięciem guzika, dotarł do Melbourne.

Biegł raczej okrężną drogą. Najpierw ludzie obserwujący Swamiego machali rękami, przekazując znaki do mandiru, gdzie urządziliśmy tymczasowy pokój kontrolny. W mandirze dwaj panowie z telefonami komórkowym byli już połączeni z Melbourne. Na wszelki wypadek zarezerwowaliśmy sobie dwa kanały. Obaj panowie krzyknęli: „Guzik wciśnięty. Zaczynajcie nadawać!” W ciągu pięciu sekund program znalazł się na antenie i usłyszano go w Sai Kulwant Hall. Oczywiście, uprzedziłem siedzących tam ludzi o opóźnieniu, tłumacząc, że sygnał musi odbić się od ziemi, dotrzeć do satelity i wrócić z powrotem.

Było to dla mnie pięć długich sekund. Wydawało mi się, że trwają pięć lat. W końcu, ku naszej niewypowiedzianej uldze, program znalazł się na antenie. Dotarł do ludzi. Poczułem, że spada ze mnie wielki ciężar! Od tamtej historycznej chwili przeszliśmy długą drogę. Tego pierwszego dnia zastanawiałem się czy wysłuchało nas choćby pięć osób. Teraz mamy tylu słuchaczy i z tak wielu krajów!

Dzięki e-mailom i wizytom w studio doskonale zdaję sobie sprawę, że słuchacie nas w wielu miejscach. Mimo to czasami się dziwię – choćby temu, jak bardzo jesteśmy popularni w Afryce Południowej – wcale się tego nie spodziewałem. Ludzie z tego kraju często przychodzą spotkać się ze mną i podziękować nam za służbę. Mówię z ręką na sercu – to dla mnie szczególnie poruszające doświadczenie.

Jakiś tydzień temu wracałem z poobiedniego spaceru i zamierzałem wejść do domu. Podeszła do mnie młoda biała dziewczyna i powiedziała: „Doktorze Venkataraman, dlaczego przestał pan przeprowadzać wywiady? Bardzo je lubiłam.” To mnie zupełnie zaskoczyło i zapytałem: „Młoda damo, czy możesz mi podać swoje nazwisko i kraj, z jakiego pochodzisz?” Odpowiedziała, że liczy sobie 13 lat, ma na imię Hanna i przyjechała z Afryki Południowej. Kiedy szedłem do studia, żeby zarejestrować tę rozmowę, podeszła do mnie kolejna para z Afryki Południowej, żeby się przywitać i podziękować Radiu Sai!

A oto kolejny przykład, wzbudzający w nas wielką skromność, zwłaszcza we mnie. Niedawno otrzymaliśmy e-mail od starszego oficera pokładowego na statku M.T. Kohzan Maru. Przypuszczam, że to japoński transportowiec. Oto co napisał pan Sane:

 „Składam z głębi serca niski pokłon cudownym ludziom, odpowiedzialnym za prowadzenie Boskiego Radia i gratuluję im bezinteresownej służby. Pracuję na statku i obecnie płynę przez Morze Arabskie. W czasie tej podróży mam ze sobą radio WorldSpace i za zgodą kapitana zainstalowałem je na mostku. W ten sposób, podczas wachty, jest ze mną Matka Sai i zwraca się bezpośrednio do mnie.

Program jest urozmaicony i podaje najnowsze wydarzenia. Zastanawiam się kim są ci mądrzy i wykształceni ludzie w studiu, którzy podjęli się prowadzenia Radia Sai z małego centrum w Puttaparthi. Wykonujecie wspaniałą pracę!

Pan Uday Sane, główny oficer na statku M.T. Kohzan Maru

Dzięki bezgranicznemu współczuciu, nasz ukochany Swami przeprowadził przez Radio linię życia, przekazywaną dalej przez WorldSpace dla powszechnego dobra! Dziękuję wszystkim i jeszcze raz życzę szczęśliwego i pomyślnego nowego roku. Niech Bóg zapewni wam wewnętrzny spokój i szczęście."

Sai Ram - Uday Sane

 

Czy to nie zdumiewające i zupełnie fantastyczne? Wspominam o tym wszystkim, żeby udowodnić wam, że niezauważalne rozszerzanie się Radia Sai na cały glob jest częścią mistrzowskiego planu Bhagawana. Załatwiwszy tę sprawę, wracam do dramatycznych zdarzeń z 31 grudnia, kiedy wszystkie kanały WorldSpace India zostały zamknięte i nadawało jedynie Radio Sai.

Dwie satelity obsługujące setki tysięcy słuchaczy

    Jeśli pamiętacie, mówiłem, że w przeciwieństwie do wszystkich innych stacji WorldSpace India, my mieliśmy hiperłącze w Melbourne. Wspomniałem także, decyzję w tej sprawie podjął dr Venugopal w oparciu o fakt, że dostarczyciele serwisu nie chcieli żebyśmy byli dyskryminowani w Singapurze pod pretekstem, że Radio Sai ma charakter religijny.

W rzeczywistości Melbourne nie stanowi stacji hiperłącza. Jest raczej satelitarną stacją kontrolną, przeznaczoną do nadzorowania Asiastar. A także stacją testującą, oceniającą i korygującą nadawanie nowych kanałów przed ich formalnym wejściem na antenę. Technicznie działalność stacji w Melbourne związana jest z inną firmą, operującą w regionie Azji i Pacyfiku, ale ponieważ stanowi jednostkę WorldSpace, dr Venugopal nie miał najmniejszego problemu z wpasowaniem nas w jej strukturę, ponieważ zgodę na nadawanie Radia Sai przekazał osobiście szef firmy, dr Noah Samara.

W tamtej chwili umieszczenie nas w Melbourne wydawało się po prostu dogodną strategią działania, umożliwiającą nasze przyjęcie. Rzut oka wstecz wyjaśnia, że była to część kunsztownego planu mistrzowskiego, znanego jedynie Boskiemu Mistrzowi. Mam na myśli to, że wraz z rozwiązaniem WorldSpace India zostało również odłączone hiperłącze w Singapurze. Jednocześnie, ponieważ satelita Asiastar przeszedł na własność nowej firmy, zatem nie może go ona porzucić. Musi utrzymywać go na orbicie, co automatycznie oznacza, że Melbourne przetrwa. Czyli, że Radio Sai przetrwa również!

Innymi słowy, od pierwszego dnia Swami zagwarantował nam swego rodzaju podwójny status, którego znaczenia żaden z nas nie ocenił właściwie. Przeciwnie, muszę przyznać, że na początku bardzo narzekaliśmy, ponieważ mieliśmy z tego powodu mnóstwo problemów. Ale wiecie co? Jak mówi Kriszna w Gicie, to co na początku wydaje się przykre, na końcu przemienia się w nektar! W tym wypadku ta prawda sprawdziła się w pełni.

Muszę dodać, że nawet w obliczu nieuniknionej likwidacji nie wiedzieliśmy ile osób słucha przez Asiastar naszego serwisu. W krytycznym momencie otrzymaliśmy setki telefonów oraz e-maili od przestraszonych słuchaczy, a na koniec, wszyscy modlili się jak szaleni.

Jednak, w Swoim bezkresnym współczuciu, Swami zbawił nas, zanim Go o to poprosiliśmy! Czy potrzebny jest nam lepszy dowód na to, że nas kocha?

Cieszmy się, okażmy Mu naszą nieprzemijającą wdzięczność, indywidualnie i wszyscy razem. Połączmy siły i szerzmy Jego przesłanie na wszelkie możliwe sposoby. Geograficznie możemy być od siebie daleko. Lecz w epoce globalnej łączności, dzieli nas jedno kliknięcie myszą. Może ten gadżet nazywany myszą jest niczym innym jak Panem Ganeszą, pomagającym nam skontaktować się z naszym Ojcem!

Drodzy słuchacze, zatrzymajmy się na chwilę, żeby zdać sobie sprawę, jak bardzo Swami pragnie, żebyśmy wysłuchali Jego przesłania. My tutaj, w Studiu Cyfrowym w Prasanthi, mamy tylko jeden cel. Pragnąc wyrazić naszą najgłębszą wdzięczność za danie nam drugiej szansy, postanowiliśmy wzmóc nasze wysiłki w szerzeniu Jego przesłania na wiele rozmaitych sposobów, które, mamy nadzieję, okażą się jeszcze bardziej inspirujące i pełne fantazji. Naturalnie, poza łaską Swamiego, potrzebna jest nam wasza aktywna współpraca oraz słuchanie naszych audycji. Szerzenie przesłania Bhagawana jest zadaniem wszystkich wyznawców i pod tym względem nic nas od siebie nie różni.

Powinienem może wrócić do tematu i powiedzieć wam, co zamierzamy robić dalej. Jest tego, w historycznym roku 2010, bardzo dużo, ale chcę to przełożyć na później. Teraz proszę wszystkich o zrobienie następującej rzeczy. Za każdym razem, gdy włączacie Radio Sai, nieważne czy słuchacie go za pośrednictwem WorldSpace czy komputera, okażcie Bhagawanowi swoją wdzięczność za pobłogosławienie nas możliwością dalszego działania, bo to Jego największe i najcenniejsze prasaadam. Nawiasem mówiąc, możecie nas teraz słuchać także przez telefon komórkowy!

Pozwólcie, że tą uwagą zakończę swoją wypowiedź. Wrócę ponownie, by przedstawić wam plany w rozpoczynającym się roku. Będzie on kamieniem milowym w historii Pana.

Dziękuję wam. Dżaj Sai Ram.

Z H2H, styczeń, 2010 tłum. J.C.

powrót do spisu treści numeru 50 - kwiecień-maj-czerwiec 2010

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.