numer 44 - październik-listopad-grudzień 2008

Proste  i  istotne  

Prof. Anil Kumar – niedzielny wykład w Prasanthi Nilayam 2 grudnia 2007

 

OM...OM...OM...

Sai Ram

Z czcią u Lotosowych Stóp naszego najukochańszego Bhagawana

Drodzy Bracia i Siostry!

Spotykamy się znów po czterotygodniowej przerwie. Dziękujemy Swamiemu za to, że uczynił nasze dzisiejsze spotkanie możliwym. Chciałbym zwrócić uwagę na pewną kwestię, o której mówił Swami dwa dni po Akhanda Bhadżanie. Zaskoczył nas wszystkich, ponieważ nie spodziewaliśmy się dyskursu. A On nagle zaczął mówić o Akhanda Bhadżanie. 

Boskie pytanie i odpowiedź odnośnie Akhanda Bhadżanu 

Jedna kwestia zrobiła na mnie duże wrażenie. Pewien jestem, że wasza reakcja będzie identyczna. Bhagawan postawił Sobie pytanie: „Jak jest możliwe stale wyśpiewywać chwałę Boga?” Akhanda Bhadżan, co oznacza nieprzerwane śpiewanie bhadżanów, nie jest rytuałem ograniczonym czasem. Jak można śpiewać będąc w pracy, w biurze, w trakcie posiłku przy stole, w czasie dyskusji, albo gdy odbywa się zebranie? Czy jest możliwe prowadzić Akhanda Bhadżan, to znaczy śpiewać chwałę Boga nieustannie? Jest to pytanie, jakie On postawił Sobie i odpowiedział na nie w szczególny, wyjątkowy sposób. Nawet ci, którzy znają dyskursy Bhagawana, znajdą w tym coś nowego. 

Co On powiedział? Co rozumiemy poprzez Akhanda Bhadżan? W powszechnym rozumieniu rytuał ten oznacza nieprzerwane śpiewanie bhadżanów przez dzień i noc. Jednak Baba powiedział, że niekoniecznie musi to mieć takie znaczenie. Nie jest możliwe nieprzerwane śpiewanie, kiedy wykonujemy czynności związane z naszą pracą. Niezależnie od tego, czy śpiewasz, czy nie, czy jesteś świadomy czy nie, jedno zawsze się odbywa. Co to takiego? Stale trwa proces oddychania. Stale trwa wdychanie i wydychanie… Czy ktoś zapyta: „Swami, jak mogę oddychać, pracując?” Czy ktoś zapyta: „Swami, jak mogę wdychać powietrze, będąc w biurze?” Czy ktokolwiek zapyta: „Jak mogę oddychać, będąc w podróży?” Z chwilą, kiedy przestaniemy oddychać, jedna udręka dla świata minęła. (śmiech). Tak więc, moi przyjaciele, proces oddychania odbywa się od urodzin do grobowej deski.
     Oto, co mówi Baba: „Gdy wdychasz – So, kiedy wydychasz – Ham. Soham. Wdech jest So, a wydech – Ham. Soham jest bhadżanem w twoim ciele od narodzin do śmierci, chociaż nie jesteśmy tego świadomi. Chwila, kiedy jesteśmy świadomi tego, co odbywa się 21.600 razy dziennie - to ćwiczenie oddychania, jest Akhanda Bhadżanem. Musimy czuć to soham. Musimy rozumieć, że każdy wdech jest So, a wydech Ham. Soham znaczy „Jestem Bogiem”. 

Kiedy to uczucie jest obecne, stajemy się boskością. Stajemy się jednością z Bogiem. Całkowicie utożsamiamy się z Nim. Kropla wie, że jest w oceanie. Iskierka wie, że jest w ogniu. Dusza indywidualna nie jest oddzielona od duszy kosmicznej. Właśnie to było niezwykle ekscytujące w dyskursie Swamiego i tym chciałem się z wami podzielić. 

Kiedy uczucie „Jestem Bogiem” narasta we mnie, to Bóg nakazuje mi wykonywanie Akhanda Bhadżanu. Zawsze pytałem: „Jak to jest możliwe podczas nauczania w klasie?” Teraz już mam odpowiedź, odpowiedź Swamiego, odpowiedź Boga na wątpliwości człowieka. Zwróćcie uprzejmie uwagę na tę kwestię a nie będziecie już mieli wątpliwości, że można wykonywać Akhanda Bhadżan nieprzerwanie, nawet będąc w pracy. 

A teraz, moi przyjaciele, chciałbym zatytułować dzisiejszy wykład następująco: „Proste i istotne”. Taki jest temat: „Proste i istotne”. Rzeczy mogą wydawać się proste, jednak ich głębi, wnikliwego sposobu ich zastosowania… ich wewnętrznego znaczenia nie da się zlekceważyć, mimo iż są proste. Czym są te proste lecz istotne rzeczy? 

Traktuj każdy obowiązek jak pracę Boga 

Kwestia pierwsza. Jest to prosta rzecz, ale istotne jest, by wiedzieć. Niektórzy wykonują swoją pracę mechanicznie - jak obowiązek, inni wykonują ją aż do wyczerpania, a jeszcze inni – póki się nie zmęczą. Niektórzy mają przeczucie, że praca, którą wykonują, jest nudna. Inni pracują, ponieważ nie mają innego wyjścia. Jeszcze inni traktują swoją pracę jak źródło utrzymania. Jest to prosta rzecz, ale co jest w niej istotnego? 

Moi przyjaciele, zasada jest taka: kiedy traktujemy pracę jak rzecz daną przez Boga, małą czy dużą, kategorii czwartej czy pierwszej, wtedy zaczynamy pojmować, że jest ona istotna. Odrobina służby, jaką sprawuję, odrobina pracy, jaką wykonuję, została mi przeznaczona, została mi dana. Jest przywilejem, danym mi przez Boga, ponieważ wybrał mnie jako instrument. Takie jest znaczenie pojęcia „istotna”, kiedy wykonujemy swoją pracę w biurze.  

Traktuj pracę jak oddawanie czci  
    Większość z nas posiada określone kwalifikacje. Wielu z nas jest w służbie czynnej i czasami miewamy wątpliwości i myślimy: „Nie jestem w stanie zajmować się duchowością. Nie mam czasu na wykonywanie praktyki duchowej (sadhana).” Takie myślenie nie jest potrzebne. Sadhana nie jest tematem oddzielnym. Sadhana nie różni się niczym od naszych innych, codziennych obowiązków. Moi przyjaciele, uczyńmy naszą pracę duchową. Uczyńmy nasz dzień duchowym. Napełnijmy duchowością plan naszego dnia. Nie sądźmy, że rytuał nagasankirtan (poranna procesja), trwający od godz. 4:30 do 5:30 jest duchowością, albo, że wieczorne bhadżany są duchowością, a reszta dnia jest ludzka, przyziemna, związana z materią i pozbawiona sensu. Nie może być podziału na to, co duchowe i to, co nie jest duchowe. Taki podział jest jedynie naszym punktem widzenia, to tylko nasze przekonanie. Nasze podejście sprawia, że widzimy różnicę. A zatem, pozwólcie mi przyznać z pokorą, że możemy przekształcić nasze codzienne życie w akt oddawanie czci... całkowicie Boski, całkowicie duchowy.  

Brak przywiązania do owoców działań  

Nie pozwalajmy sobie na frustrację. Nie mówmy, że nie jesteśmy w stanie być religijni, że nie jesteśmy w stanie pracować i jednocześnie być całkowicie duchowi. Nie, nie, nie! Nie ma miejsca na frustrację w religii. Nie ma miejsca na depresję w duchowości.  

Widuję ludzi o smutnych twarzach. Kiedy pytam sąsiada: „Co mu się stało?”, słyszę odpowiedź: „Proszę pana, on ma depresję.” Wtedy mówię: „Jeżeli ma on depresję tutaj, czy gdziekolwiek indziej może być szczęśliwy? Jeżeli tutaj jest sfrustrowany, gdzie wobec tego może być radosny? Jeżeli właściciel hotelu sam nie dojada, to kogo nakarmi? Jeżeli bank jest bankrutem, co możesz od niego dostać?”  
     Oczekuje się, że to duchowe centrum, w którym przebywacie, zapewni wam radość i szczęście. A jeżeli nie jesteśmy w stanie czerpać radości i szczęścia, to bardzo przykre – tragiczne. Tym, co możemy uczynić natychmiast, jest przekształcenie naszej codziennej rutyny w oddawanie czci....uczynienie naszej rutyny całkowitą duchowością. Nie czynimy podziałów, nie dzielimy dnia na część duchową i nieduchową, ponieważ wszystko jest duchowe. A co się wydarzy, jeżeli będziemy postępować w ten sposób? Jest to już jednak kolejne pytanie

Moi przyjaciele, kiedy już traktuję swoją pracę jako Boski obowiązek, jako Boskie polecenie, nie jestem przywiązany do owoców mego działania. Nie jestem przywiązany do konsekwencji swoich działań. Nie będę rozczarowany niepowodzeniem. Nie będę zadzierał nosa, ani też nie stanę się egoistą, jeżeli odniosę sukces. Nie będę sfrustrowany ani z powodu sukcesu, ani porażki. Dlaczego? Bo to nie jest moja praca, to jest Jego praca.  

Niektórzy ludzie pytają mnie: „Panie Kumar, dlaczego powiedział pan w ten sposób? Dlaczego podjął pan ten wątek?” Odpowiedziałem: „Powiedziano mi, bym tak postąpił. I co mogę uczynić?” Mogę uderzać w mikrofon, mogę nim walić. A on może powiedzieć: „Bezużyteczny facet! Wzmacniam twój głos. Dlaczego mnie bijesz?” Nie mam racji? Podobnie, nie jesteśmy przywiązani do owoców naszego działania, ani do jego konsekwencji, skoro uważamy, że działanie zostało podjęte na rozkaz Boga, na Jego polecenie. 

O.K. A skoro nie jesteś przywiązany, co dzieje się wówczas? Czy życie stanie się nudne, czy będzie ono bez smaku? Czy życie stanie się bezczynne? Bez znaczenia? Nie, nie. Jeżeli nie będziesz przywiązany do rezultatów, stajesz się joginem – świętym. Jak to możliwe? Odpowiedź jest prosta – przez traktowanie każdej pracy, każdego obowiązku, jako danego ci przez samego Boga. Jest to praca, którą dał Bóg. Wykonuję pracę Boga. Jest to prosta rzecz, o istotnym znaczeniu, mająca zastosowanie w naszym codziennym życiu.  

Nie jestem wykonawcą, lecz fletem w boskich rękach  

Druga istotna zasada jest następująca: uwolnijmy się od przekonania, że to ja jestem wykonawcą. Nie, nie. To On wykonuje rzeczy za moim pośrednictwem. Ja jestem jedynie kanałem, jestem jedynie przewodem, przez który przepływa elektryczność Boskiej woli. Po prostu pozwalam na to, aby być fletem, na którym gra Pan. Flet nie może powiedzieć: ‘To ja śpiewam’. Flet nie potrafi śpiewać. To Bóg dmucha we flet, by wytworzyć melodię. Wykorzystajmy ten przykład, aby zrozumieć, że nie jesteśmy wykonawcami czynności.  
    Pierwszą kwestią jest przekonanie, że każda czynność, jaką wykonujemy, dzieje się zgodnie z Jego poleceniem. Kwestia druga – skoro czynność wykonywana jest zgodnie z Jego poleceniem, nie można mieć wątpliwości, kto jest wykonawcą. Musimy zrozumieć, że to nie my jesteśmy wykonawcami. Jest to druga prosta rzecz, jaką powinniśmy sobie wpoić. Wcześniej czy później pojawi się zrozumienie tego, że to nie ja jestem wykonawcą.  

„Dlaczego? Nie jestem wykonawcą? Kto otrzyma awans, skoro nie jestem wykonawcą? Kiedy to ja wykonuję, czy ty otrzymasz awans? Kiedy ja wykonuję, czy ty odbierzesz pieniądze? Kiedy ja studiuję, czy ty otrzymasz najlepsze oceny? Co to wszystko ma znaczyć?” 
    Nie. Proszę zrozumieć to właściwie. Przekonanie odnośnie „ja” – że to ja wykonuję lub wykonałem – jest niczym innym jak ego. Ego rozdyma się tak, jak powietrze w oponie ciężarówki. Niektórzy ludzie żyją nadęci jak te opony; nie rozmawiają z nikim. Jeżeli tacy ludzie kwestionują wyniki wyborów, powinni oni mieć oponę ciężarówki jako swoje logo. Nie wiem, co złego się dzieje z tymi ludźmi. Wystarczy małe przekłucie, by wypompować ich ego. Opona jest wielka, mocna, a kiedy pojawi się małe przekłucie – szsz… Ulatnia się powietrze… i koniec! (śmiech)  

Tak więc, moi przyjaciele, nie uważajmy, że to my jesteśmy wykonawcami. Ja nie jestem wykonawcą. On (Bóg) jest wykonawcą. Przekonanie, że to ja jestem wykonawcą, ma związek z ego. To ego zawsze uważa, że jest wykonawcą, ego zawsze uważa, że jest najlepsze, wysoko w górze, uważa siebie za coś specjalnego, za specjalną kategorię, tak jak VIP (ang. – Very Important Person: bardzo ważna osoba – przyp.tłum.). 
       A kim jest VIP? Czy przed Bogiem może istnieć VIP? Jeżeli vip-y pojawiają się przed Bogiem, tłumaczę to w ten sposób: Bardzo Nieistotna Osoba (ang: Very Insignificant Person – przyp. tłum.) Nie, bardzo ważna, a bardzo nieistotna osoba, ponieważ przy Bogu jesteś nieistotny. Czy możesz powiedzieć: „Jestem bardzo ważny przy Bogu?” Jeżeli możesz to uczynić, musisz wobec tego być najwyższą istotą duchową. Najwyższa istota duchowa jest istotna, ale my nie jesteśmy bardzo ważni. A swoją drogą: kim jesteśmy? 

Zatem drodzy przyjaciele, aby ego całkowicie znikło, powinniśmy czuć, że to On jest wykonawcą, a nie my. Jest On jak osoba, która porusza marionetkami. Znajduje się ona za kurtyną, podczas gdy marionetka tańczy na scenie. Reżyser jest za kulisami, gdy na scenie są aktorzy. Żarówki są tu, ale przełącznik jest tam. Pojmijmy zatem, że przełącznik… Bóg… jest tam. Żarówka... ty i ja… jesteśmy tu. Jest to druga prosta kwestia o istotnym znaczeniu, którą chciałem się z wami podzielić.  

Spełniaj sadhanę dotąd, aż staniesz się jednością z Bogiem 

Kwestia trzecia jest również prosta. Niektórzy ludzie mówią mi: „Panie Anil Kumar, postanowiłem pozostać kawalerem. 

„Rozumiem… Dlaczego?” Brak odpowiedzi.  
    Wówczas mówię: „Dobrze, że dokonał pan takiego wyboru. Życie jednej kobiety zostanie uratowane (śmiech), ponieważ wydaje mi się, że jest pan sadystą. (śmiech) Wydaje się, że jest pan osobą, która nie potrafi przystosować się do nikogo. (śmiech) Wobec tego lepiej będzie, jeżeli pozostanie pan kawalerem, przynajmniej życie jednej kobiety nie będzie nieszczęśliwe. Pozostając w celibacie i w stanie bezżennym niczego nie wnosicie do wszechświata. Nikomu nie służycie. Jest to błędny wybór. Niemądrze jest powiedzieć: „Jestem kawalerem ze względów religijnych.” Nie, nie! Jesteś kawalerem dla własnego dobra, ponieważ stan kawalerski nie ma nic wspólnego z religią.  

Niektórzy ludzie powiadają: „Jestem żonaty, prowadzę dom.” I co z tego? Inni mówią: „Wycofałem się z wszelkiej działalności. Rozdałem majątek dzieciom. I żyję absolutnie sam.” 
    I co z tego? Niczego nie oddałeś, póki istnieje w tobie „ja”. Należy porzucić poczucie „ja”. A skoro wciąż owo „ja” istnieje, możemy rozdać wszystko jako prasadam albo powiedzieć swoim dzieciom, aby wyprowadziły się z twojego domu, albo ty się z niego wyprowadź i pójdź do lasu. Dopóki posiadam w sobie owo poczucie ‘ja to zrobiłem’, dopóty wszystko posiadam. 

Tym, co powinno zostać porzucone, jest poczucie „ja”. Wszystkie ścieżki duchowe wszystkich religii, niezależnie od epoki, mówią o tym, by pozbyć się owego „ja”. Jeżeli to nie zostało zrobione, maszerujemy dalej. W dalszym ciągu potrzebujemy wzrastać duchowo. Daleka jest droga do zrozumienia. Rzeka płynie z gór, spływa ku dolinom, pokonując zakola i zakręty. Płynie wartko, ale jak długo? Płynie póki nie połączy się z oceanem.  

Tak jak rzeka płynie ku oceanowi, tak my podążamy ku Bogu. Musimy nieustannie wykonywać nasze praktyki duchowe (sadhana), póki nie staniemy się Jednością z Bogiem. Oto kwestia, którą chciałem się z wami podzielić.  

Utożsamianie się z własnym umysłem 

Ktoś zapytał mnie: „Panie Kumar, jaki jest najlepszy sposób na to, aby być blisko Boga?” 
   Odpowiedziałem: „Najlepszym sposobem, aby być blisko Boga, jest nie myśleć, że jesteśmy daleko od Niego. Kiedy jesteś z Nim, w Nim, to jak możesz być blisko Niego? Co za głupota? To nieporozumienie. Zatem najlepszym sposobem na to, aby być blisko Boga, jest nie myśleć, że jesteśmy daleko od Niego. 
    Powyższa wątpliwość jest dość powszechna. Jest to mały błąd, który jednak powoduje istotny uszczerbek. A na czym to polega? Na tym, że identyfikuje się swoje „ja” z umysłem lub ego. 

„Kim jesteś?” 
„Cóż, nie wiesz, że jestem tym i tym? 
     Rozumiem. Myślę i czuję, ponieważ utożsamiam się ze swoim ciałem i umysłem, zwłaszcza przed lustrem. Utożsamianie się z umysłem lub ego jest największą tragedią. Jest to najgorsza rzecz, jaka może się zdarzyć. 

Nie jesteś umysłem – dlaczego? 
     Popełniamy bardzo prosty błąd, identyfikując się z naszym umysłem. A ty nie jesteś umysłem. „Dlaczego tak mówisz? Czy nie jestem umysłem?” Nie. „Dlaczego tak twierdzisz?” 
     Umysł miewa się nieźle rano, 50 procent sprawności posiada po południu, a wieczorem jest całkowicie wypaczony. Jak wobec tego możesz powiedzieć, że jesteś umysłem? Umysł jest niestabilny. Ulega zmianom. Umysł rozwija przyjaźń rano, a wrogość wieczorem. Umysł rano wypełniony jest świętymi, wysoce duchowymi myślami, a wieczorem myśli są przyziemne, świeckie... piekło na ziemi. Rano i wieczór – jedno i drugie jest takie samo, ale nasz umysł nie jest taki sam! 
     Umysł jest taki: niektórzy ludzie mówią: „Dziś mieliśmy wspaniały darszan Swamiego”. „Czy chcesz powiedzieć, że wczorajszy darszan był okropny? (śmiech) Co masz na myśli, mówiąc, że darszan był wspaniały? Każdy darszan jest wspaniały.” 
    Niektórzy ludzie powiadają: „Miałeś wspaniały darszan?” Och, ale ja wczoraj nie poszedłem na darszan.” Dlaczego ludzie mówią w ten sposób: „Jestem biedny, ponieważ nie poszedłem wczoraj na darszan, a był on znakomity..” (śmiech) Jest w tym coś nieprawidłowego. Każdy darszan jest jednakowo dobry i wspaniały. Kiedy mówimy: „Jaki wspaniały darszan był dzisiejszego ranka”, opieramy się o swoją własną wyobraźnię. Podobał nam się, ponieważ umysł był spokojny, ponieważ nie musiałeś walczyć z żoną, a twoje dzieci nie przysporzyły problemów, ludzie w biurze chętnie współpracowali, konto bankowe było w porządku, no i otrzymałeś potwierdzenie rezerwacji biletu powrotnego – miałeś zatem piękny darszan. (śmiech) 
     Wyobraź sobie stan umysłu, kiedy wiesz, że rezerwacja biletu powrotnego nie jest potwierdzona, kiedy nie przedłużono wizy, kiedy jeden lub dwóch pracowników w biurze stwarza kłopoty, kiedy żona kontroluje stan twego konta bankowego… (śmiech)… kiedy dzieci podważają twój autorytet. „Miałem darszan!” (śmiech) Nie był wspaniały. Zatem wspaniały darszan, normalny, nienormalny lub niezwykły to jedynie reakcja, odbicie, oddźwięk twojej własnej reakcji, twojego odbicia, twojego oddźwięku – i to wszystko. 
    Podobnie jest ze wschodem i zachodem słońca. Słońce nigdy nie wschodzi i nigdy nie zachodzi. Mamy wschody i zachody Słońca związane jedynie z obrotami Ziemi. Słońce nigdy nie wschodzi i nie zachodzi; wschody i zachody są jedynie naszymi odczuciami. Podobnie – Bhagawan jest Słońcem, a my Ziemią – wschód, zachód, piękny darszan, normalny darszan, nienormalny darszan. (śmiech)  
   Tak więc, moi przyjaciele, popełniamy powszechny i prosty błąd, utożsamiając się z umysłem; im wcześniej zaniechamy tej praktyki, tym lepiej. Nieutożsamianie się z umysłem jest sygnałem postępu duchowego, jest krokiem milowym na naszej drodze. 

Traktuj nawet najgorsze zdarzenia jako dobre 
    Kolejna prosta kwestia jest następująca: Przytrafiają nam się rzeczy, których nie jesteśmy w stanie uniknąć. W trakcie spaceru nagle możemy się przewrócić. Nie da się temu zapobiec. Ciało może chorować i nie jesteśmy w stanie temu zaradzić. Może coś przytrafić się naszej rodzinie, naszym dzieciom, a my nie jesteśmy w stanie tego powstrzymać. Nie możemy utrzymać w sobie stanu szczęścia ani radości przez cały czas. Co powinniśmy zrobić? Jest to kolejne, proste pytanie. 
    Ktoś mógłby powiedzieć: „Cóż, życie nie zawsze jest różowe.” Ktoś inny stwierdziłby: „Po drugiej stronie płotu trawa jest bardziej zielona.” Często mówimy tak, jeżeli nie jesteśmy w stanie czemuś zapobiec, albo czemuś zaradzić. Co można wtedy zrobić? Życie nie jest jednostajne. Są chwile wyzwań, niezadowolenia, prób, choroby; chwile, kiedy nie możemy pomóc nikomu i nie możemy pomóc sobie. Co można zrobić? Czy mój Bóg pomoże mi? Czy bhadżany pomagają mi w tej chwili? Może nawet byłoby nam lepiej bez bhadżanów? Co zatem robić? 
     Moi przyjaciele, środek zaradczy jest następujący: Traktuj każdą okazję, każde zdarzenie i każdy wypadek w życiu, jako wydarzenie, zmierzające ku twemu dobru. Będzie ono tylko dla twojej korzyści. Nawet smutek może dopomóc. Nawet choroba powinna mi pomóc. Nawet złamanie powinno mi pomóc. Pobyt w szpitalu powinien pomóc. Negatywne zdarzenia też przynoszą pozytywne rezultaty. Jak?  
    Cóż, mam wysoką gorączkę i siedzę w domu, jest zatem najlepszy czas dla mnie, aby pozostawiono mnie samemu sobie. Kiedy doszło do złamania nogi, nikt nie będzie ci przeszkadzał, ani ty nie będziesz przeszkadzał sobie, ponieważ nie możesz chodzić. Medytuj, słuchaj bhadżanów, posłuchaj kaset z nagraniami Swamiego, poczytaj teksty Swamiego. Jak więc widać, niekorzystne momenty mogą obrócić się na naszą korzyść

Nie mówmy tylko w ten sposób: „Cierpię z powodu gorączki, dlatego tak jest.” Nie. Nie, bo jeżeli nawet czujesz się dobrze, jesteś straszny. (śmiech) 

Kiedy czujesz się niedobrze, jesteś straszny! (śmiech) W obydwu przypadkach – potwór. Straszny lub potworny – jedno i drugie to potwór. Zatem, moi przyjaciele, powinniśmy nauczyć się procesu transformacji, procesów prób lub wyzwań, które działają na naszą korzyść, dla dobra naszego duchowego rozwoju. W jaki sposób? Możesz być sam, nikt nie będzie ci przeszkadzał. 

Bhagawad Gita została dana z powodu płaczu Ardżuny  

Ardżuna płakał i my też płaczemy. Ardżuna płakał, a jego płacz był iskrą, która sprawiła, że popłynęło boskie przesłanie. To on przyczynił się do tego, że Kriszna przekazał Bhagawad Gitę  całemu światu. Mamy  Bhagawad Gitę ponieważ Ardżuna płakał w naszym imieniu. Powinniśmy mu za to dziękować. Ardżuna cierpiał więc otrzymał Bhagawad Gitę – ambrozję, eliksir, amritę. To smutek sprawił, że pojawiła się amrita. Wyobraźcie to sobie.
     
Pan Budda dostrzegał wszystkie te tragiczne rzeczy… cierpienie, starość, śmierć. Wszystko to wstrząsnęło nim do głębi. Później stał się Bhagawanem. Smutek uczynił z niego Bhagawana. Smutek Ardżuny sprawił, że zasłużył na Bhagawad Gitę. 

Starość jest procesem naturalnym, a nie przekleństwem  
     Czy smutek jest czymś negatywnym? Czy rozpacz jest negatywna? Czy pobyt w szpitalu jest przeżyciem negatywnym? Nie. Czy starość jest przekleństwem? Nie, podeszły wiek nie jest przekleństwem. Dlaczego? Kiedy rozumiem, że się starzeję, kiedy jestem tego świadom, powinienem zaprzestać angażowania się w kontakty z młodzieżą. Powinienem nauczyć się zajmować się sobą. Powinienem mieć swój osobisty plan. Kiedy ktoś przyjdzie do ciebie, odpowiedz: „Przykro mi, ale proszę mi nie przeszkadzać.”   

Kiedy jesteś w stanie powiedzieć coś takiego: „Przykro mi, ale proszę mi nie przeszkadzać”, wtedy podeszły wiek jest darem, ale ustawiczny wysiłek ku temu, by wyglądać młodo, jest czymś znacznie gorszym niż starość. (śmiech), Niezależnie od tego, co wyprawiasz ze sobą – liftingi, salony piękności itp. To, jak się czujesz, sposób, w jaki się poruszasz powie, że jesteś dostatecznie stary. Chociaż twoja twarz może tego nie wykazać, twoja niedoskonała pamięć to uczyni! 
    Z nikogo tu nie żartuję. Starość jest naturalnym procesem, moi przyjaciele. Pokochajmy naturę. Pokochajmy to, co jest naturalne i nie traktujmy tego, jak przekleństwa, jak czegoś negatywnego, jak karę, lecz traktujmy starość jak korzystny dla nas proces. Jestem wystarczająco stary. Jestem teraz Bhismaćarją[1]. Tak. „Nie mam czasu na rozmowę z wami, nie mam czasu... cóż...do przyszłego tygodnia. W sobotni wieczór. OK.?” W porządku. Oznacza to, że jesteś całkowicie zajęty, pochłonięty swoją ścieżką duchową – czytaniem, medytacją, słuchaniem bhadżanów, śpiewaniem ich – nie masz zatem czasu. 

Po przejściu na emeryturę będziesz bardziej zajęty niż w okresie, kiedy byłeś czynny zawodowo. A co takiego się dzieje? Ludzie nie mają co robić po przejściu na emeryturę, wobec tego w dalszym ciągu umacniają swój autorytet. Ale teraz nie ma kto ich słuchać. Ostatecznie lądują w szpitalu z powodu nadciśnienia. (śmiech) Wysokie ciśnienie pojawia się po przejściu na emeryturę, ale w okresie pracy zawodowej utrzymuje się w normie. Dlaczego ciśnienie wzrasta po przejściu na emeryturę? Dlaczego? Nagle człowiek pragnie dominować, kierować wszystkimi. Dlatego ciśnienie skacze do góry! (śmiech)  
Podeszły wiek jest po to, by poświęcać sobie więcej czasu  
    Powinniśmy świętować. Jestem na emeryturze. Jestem szczęśliwy. Nie chodzę już do biura, nie składam podpisów. Miałem już wyżej dziurek od nosa tych wszystkich facetów… dosyć. Teraz nadszedł czas na kontemplację, czas na medytację, czas, bym zaczął żyć dla siebie. Do tej pory żyłem dla rodziny. Dotychczas żyłem dla swojego biura. Żyłem dla swojej firmy… robienie zysku, perspektywy, awans i kariera. Już dosyć, trzeba przestać. Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ od tej chwili żyję dla siebie i jestem panem swego czasu. Jestem panem swoich oszczędności. Jestem w klasie uprzywilejowanej. Tacy ludzie są błogosławieni.  

A zatem, moi przyjaciele, jednym z najczęstszych błędów jest traktowanie życia na emeryturze, czy choroby jako negatywnych. Nie. Choroba nie jest negatywna, słabe zdrowie nie jest negatywne, niepowodzenie czy smutek też nie są negatywne. Nie są one złe, ponieważ prowadza cię ku dobremu. Analizuj swoje myśli i uczucia. Poszukuj w swoim wnętrzu, póki jesteś zdrowy. A my wychodzimy na zewnątrz, do restauracji albo do kasyna. (śmiech) Kiedy jesteś w stanie spoczynku, szukaj wewnątrz – nic więcej. Powinniśmy zatem zrozumieć, że nie ma nic takiego, jak całkowity smutek lub cierpienie na tym świecie. Wszystko jest pozytywne.  

Umysł jest jak mucha 
    Umysł jest jak mucha. Czy wiecie, że muchy lubią siadać na słodkich rzeczach? Muchy także siadają na śmieciach. Mucha nie rozróżnia. Pragnie ona latać i siada gdziekolwiek – na żywności, albo na nieczystościach. Umysł jest jak mucha. Pragnie myśleć o świętych rzeczach w obecności Swamiego – Om Hari Om. Hari Om. Ale z chwilą, kiedy jest już po darszanie, mucha usiądzie na pysznym lodzie. (śmiech). W trakcie bhadżanów mucha wznosi się ku subtelnym wyżynom... aditjam Hari Om. Ale po tym wszystkim, mucha siada na kawałku pizzy. (śmiech) Musimy to zrozumieć.  

Uważaj na umysł 
    W naszym interesie jest więc uważać na umysł i nie utożsamiać się z nim. Proszę, abyście to zrozumieli. Nie utożsamiajmy się z naszym umysłem. Obserwujmy go. Patrzmy dokąd wędruje. Zważajmy na to, o czym on myśli. Obserwujmy, kim manipuluje. Obserwujmy, do czego zmierza. Bądźcie zatem obserwatorami.  

Bądź obserwatorem swojego umysłu, ponieważ inni nie mogą znać twoich myśli. Niektórzy mówią: „Cieszę się, że cię widzę.” Ale my wiemy, że oni się nie cieszą z tego. (śmiech) Wiemy swoje. Ale oni tak mówią. Nie możesz znać umysłów innych ludzi. Przynajmniej poznaj swój własny. Nie potrafimy czytać w umysłach innych ludzi. Możemy jednak, obserwować, własny umysł, zauważamy wtedy jego wędrówki, zakręty i kaprysy. 

Poddanie się nie jest oddaniem własności 

Być może myślimy, że jesteśmy tutaj dla Bhagawana, że poświęcamy swój czas dla Niego, że wszystkie nasze bogactwa są Bhagawana. Ile w tym prawdy? Mam nadzieję, że nikogo nie obrażę, ponieważ chcę mieć pewność, że mogę czuć się bezpiecznie po wykładzie. (śmiech) 
    Prawdę powiedziawszy, rozdanie swoich bogactw i pozostawienie rodziny nie jest oznaką pobożności. Nie jest to oddanie. Czym jest oddanie? Moi przyjaciele, niektórzy ludzie uważają, że najwyższą formę oddania wyrażą, gdy oznajmią: „Oddaję swoje majętności.” Cóż, jeżeli tego nie uczynisz, zajmie się tym administracja państwowa. (śmiech) Czym jest więc oddanie? Niektórzy ludzie powiadają: „To ciało jest dla Swamiego.” Skoro to ciało jest dla Swamiego, dlaczego śpi ono w czasie śpiewania bhadżanów albo wygłaszania dyskursów? (śmiech) Dlaczego? Niektórym osobom wygodnie jest spać, kiedy Swami wygłasza dyskurs, ponieważ nikt im wówczas nie przeszkadza. (śmiech). Śpią, kiedy Swami wygłasza dyskurs albo w czasie śpiewania bhadżanów. Tak, tak… Ładnie. Nie narzekam, ponieważ też nie jestem bez winy. Nie jestem wyłączony, ani nie jestem wyjątkiem. 

Oddanie oznacza, że jesteśmy świadomi istnienia boskości w nas 
    Czym jest wobec tego oddanie? Moi przyjaciele, prawdziwe oddanie jest wiedzą, że Bóg jest w nas. Jeżeli masz przekonanie, że Bóg jest na zewnątrz, wtedy możesz oddać swoje majętności. Kiedy czujesz, że Bóg jest na zewnątrz, wtedy oddajesz, to, co posiadasz, jakąkolwiek własność. Ale kiedy wiesz, że Bóg jest w tobie, to komu się poddasz? Kto ma się poddać? Co ma być poddane? Zatem poddanie się oznacza świadomość istnienia Boga w nas. Świadomość istnienia Boskości w nas jest prawdziwym oddaniem… prosta rzecz, którą trzeba zrozumieć i do której należy dążyć. 

Bhadżan zapewnia zapewnia dyscyplinę ciała 
   Dlaczego śpiewam bhadżany, skoro Bóg jest we mnie? Dlaczego przychodzimy na bhadżany do mandiru? Skoro nie potrafię śpiewać bhadżanów wewnątrz, skoro bezużyteczne jest śpiewanie ich na zewnątrz, powinienem udać się do hotelu. Nie, nie. Moi przyjaciele, jaką rolę spełniają bhadżany? Po pierwsze – trzymają twoje ciało tutaj. Nie ruszasz się nigdzie, tak jak na przystanku albo na stacji kolejowej. –Nie, nie. Ciało przemieszcza się, jak powiada Baba: „Jak kot i szczur – od pokoju do pokoju, z hotelu do hotelu, z budynku do budynku.” Po pierwsze – poskromione zostają ruchy twego ciała, ponieważ ze względu na bhadżany musisz tu siedzieć – jest to więc dyscyplina ciała – to po pierwsze. 

Umysł zostaje uspokojony 

Po drugie – w czasie śpiewania bhadżanów uspokaja się umysł. Kiedy ludzie zaczynają głośno śpiewać, wtedy nie możesz myśleć o niczym. Jest to po prostu niemożliwe, ponieważ człowiek, który siedzi obok ciebie tak wrzeszczy, że twoje bębenki prawie pękają. W czasie śpiewania bhadżanów trudno jest pozwolić umysłowi na wędrówki. Umysł jest spokojny; umysł niespokojny, zakłócony uspokoi się dzięki bhadżanom. 

Umysł czeka na sposobność, aby cię zignorować, czeka na okazję, aby cię ukarać, czeka na sposobność, aby sprzeczać się z tobą, czeka na to, aby cię pokonać. Ale podczas bhadżanów… Hari Om… nie jest w stanie niczego powiedzieć. Może jedynie śpiewać. Zatem umysł uspokaja się, uzyskuje równowagę.  
     Chodzi o to, aby ciało było spokojne i umysł zrównoważony, spoczywający w spokoju – taka jest korzyść dla umysłu ze śpiewania bhadżanów. 

Intelekt musi być uświęcony 
    A intelekt musi być uświęcony. Przez większość czasu nasz intelekt jest w gotowości obronnej. Człowiek ze stopniem magistra posiada rozwinięty intelekt i może używać go do obrony wszystkich swoich błędów. Taki wykształcony człowiek nigdy nie uzna swoich błędów, ponieważ poprzez intelekt będzie starał się bronić. 
    Tylko ktoś prostoduszny powie: „Przepraszam pana, popełniłem błąd.” Inteligentny człowiek nie uczyni niczego w związku z błędem, nie mówiąc o przeprosinach. Facet z doktoratem będzie usiłował wmówić ci, że dzień jest nocą, ponieważ posiada znakomite intelektualne podejście do tego tematu. 

     Intelekt działa zatem zależnie od wygody. Intelekt z pewnością pomoże ci usprawiedliwić twoje czyny i obronić błędy i grzechy. Intelekt jest jednak czymś więcej. Intelekt powinien być uświęcony… Boski, całkowicie Boski.

Zasadnicze znaczenie ma łaska Boga 

Inną kwestią, na która chciałbym zwrócić uwagę, jest wyzwolenie czyli moksza. Moksza jest rzeczą prostą. Ludzie pytają: „Dlaczego chce pan mówić o mokszy?” Mówią o mokszy tak, jakby mieli do czynienia z paczką herbatników, dostępną na zewnątrz albo z misiem, którym można się pobawić. Czym jest wyzwolenie? Czym jest moksza? Kto ją otrzyma? Jak wygląda? Bardzo ładna, znacznie piękniejsza niż ty, bardziej aktywna niż ty, bardziej wykwalifikowana niż ty, znacznie bardziej bystra? Nie! 
   Po pierwsze, aby mieć pojęcie o wyzwoleniu, aby mieć koncepcję wyzwolenia, aby znać pojęcie moksza, powinniśmy mieć łaskę Boga, w przeciwnym bowiem razie wszystko będzie kwestią naszej wyobraźni – kwestią psychologii. Potrzebujemy łaski Boga, by mieć prawidłowe pojęcie o tym, czym jest moksza. 
    W jaki sposób łaska Boga jest pomocna? W tym roku noce są bardzo chłodne, czego nie doświadczaliśmy w poprzednich latach. Mamy na sobie ubiory i dodatkowo przykrywamy się kocem, aby było ciepło. Ale wtedy staje się nam zbyt gorąco. Co powinniśmy zrobić? Usunąć koc. Wszystko, co cię przykrywało, powinno zostać usunięte, powinniśmy pozbyć się wszystkiego. Nie mogę okryć ciała kocem i kilimkiem i powiedzieć: „Och, och, pomóżcie mi”. Nie, nie. To ty okryłeś się tym wszystkim – kocem, pledem i jeszcze cienkim kocykiem i domagasz się: „Och, och, zabierzcie to!” 
    Zatem łaska Boga pomoże nam pokonać wszelkie przeszkody, pomoże przepracować wszelkie zaszłości związane z naszą karmą i minionymi uczynkami, które towarzyszą nam w tym życiu. Wszystko musi być oczyszczone. Łaska Boga pomoże nam oczyścić się ze wszystkiego. Wszystkie śmieci, wszystkie odpadki, pledy i koce... wszystkie te rzeczy zostaną zabrane. Będzie to możliwe dzięki łasce Boga.

A wtedy będziesz już wolny. Tym jest moksza. Moksza lub wyzwolenie nie jest czymś w obcym kraju. Sami powinniśmy poznać, czy już zostaliśmy wyzwoleni, że już mamy mokszę. Niestety, okryłem siebie kocem ego. Okryłem siebie pledem intelektu. Okryłem siebie kocem utożsamiania się z ciałem. Tego wszystkiego trzeba się… pozbyć, trzeba się uwolnić – wyjść z umysłu i ciała, z utożsamiania się z ciałem i rozpoznać mokszę.

Otwórz okna i okiennice ego, aby wpuścić światło

Nie uważajmy zatem, że człowiek z mokszą ma koronę, miecz zdolny do specjalnych efektów albo jakiś szczególny ubiór. Nonsensem jest myśleć, że moksza jest szczególnym stanowiskiem. Nie. Wszyscy jesteśmy wyzwoleni. Wszyscy mamy mokszę, prawdę powiedziawszy, ale ponieważ okryliśmy się, nie jesteśmy w stanie tego rozpoznać. Pozamykaliśmy wszystkie okiennice i mówimy: „Jest ciemno”. Kto jest odpowiedzialny?

Zamknęliście okiennice, a teraz otwórzcie je i zobaczycie światło. Wy jesteście mokszą, jesteście wyzwoleniem. Ale ponieważ pozamykaliście okiennice – ego, umysł, intelekt, ciało – światło nie może się przedostać. Zamknięte okna i okiennice nie pozwalają dojrzeć światła. Musimy otworzyć okna i okiennice.

Zatem, moi przyjaciele, dzisiejszego ranka chciałem mówić o prostych, lecz bardzo istotnych kwestiach. Myślę, że pora już kończyć. Dziękuję za wasz czas i za waszą łaskawą obecność. (brawa)

Jeszcze raz pragnę podkreślić, że to ja osobiście odnoszę największe korzyści z naszych spotkań. Dlaczego? Ponieważ przygotowuję i zbieram materiały z tomu Sathya Sai Speaks, z literatury Sathya Sai, by przekazać wam kwestie dla was przydatne. Uczę się w ten sposób, edukuję się. Taki jest cel satsang. Satsang nie polega na tym, że mówi ktoś, kto wie więcej do kogoś, kto wie mniej. Nie. I jedni i drudzy to osły. (śmiech) Jest to wzajemny przepływ wiedzy, mądrości. Wasze wibracje bardzo mi pomagają. Modlę się do Bhagawana, aby was wszystkich pobłogosławił. Dziękuję bardzo.

Anil Kumar zakończyl wyklad bhadżanem: „Shriradhi Shayana Narayana”.

OM...OM...OM...

z www.saiwisdom.com tłum. hb

powrót do spisu treściu numeru 44 - październik-listopad-grudzień 2008


[1] Bhismaćarja – Bhisma – jeden z bohaterów eposu Mahabharata. W wielkiej wojnie Pandawów i Kaurawów stanął po stronie Kaurawów, jednak nie stracił swojego wielkiego autorytetu. W bitwie śmiertelnie raniony przez Ardżunę oddalił w czasie moment śmierci i udzielił otoczeniu nauk jogi.

[2] aćarja – mistrz, nauczyciel

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.